Po nocnych ulewach

Czwartek, 8 sierpnia 2019 · Komentarze(0)
Lekka obsuwana starcie, ale co tam... Po krótkiej przerwie jadę rowerem... W nocy między 21 a 4 rano lało... raz mocniej, raz słabiej... 
Wszędzie pełno wody, korci mnie by pojechać lasami, ale wiem jak to będzie wyglądało, do czubka głowy będę uwalony błotem... trasa zajmie mi 2 godziny... a to poważna wada.... 
Postanawiam się trzymać szos.... nie zmienia to faktu, że kałuż jest sporo i trzeba je wymijać, choć nie zawsze się da... 
Za to samochodów na drogach prawie nie ma :)... Nawet w Piotrowicach nie mam problemu by przejechać. W Panewnikach odbijam nieco przed skrzyżowaniem z Panewnicką, po płytach betonowych, ale pętla indukcyjna nie łapie tam rowerów i gdy nie ma samochodu to... można czekać nie wiadomo na co. Światło zielone i tak się nie włączy ;)
Nie lubię płyt betonowych
Nie lubię płyt betonowych © amiga
Asfaltowa leśna ścieżka :)
Asfaltowa leśna ścieżka :) © amiga
Wyjeżdżając z Katowic coś mnie kusi by odbić jednak choć na chwilę w las... tutaj cześć drogi jest asfaltowa, a dalej trudno... będę omijał kałuże ;) Staję na chwilę przy stawach, są bajeczne , ale widać, ze wody brakuje... 
Stawy ukryte w lasach Kochłowickich
Stawy ukryte w lasach Kochłowickich © amiga
Lustro wody jest przynajmniej kilkadziesiąt cm niżej niż zwykle
Lustro wody jest przynajmniej kilkadziesiąt cm niżej niż zwykle © amiga
Na szosy wracam dopiero w Bielszowicach, przy zerowym ruchu jedzie się rewelacyjnie. Dość szybko docieram do Zabrza, pakuję się na ul Winklera, skraca nieco drogę... Mija mnie na niej może jeden samochód :)
Leśnie ścieżki
Leśnie ścieżki © amiga
W Gliwicach... no prawie
W Gliwicach... no prawie © amiga
W Gliwicach jak zwykle pustko... nawet nieco nudno ;) Nic się nie dzieje... choć to akurat dobry objaw... W firmie jestem może nieco później niż rano myślałem, ale warto było wpakować się choć na chwilę w lasy.... 
Przed firmą
Przed firmą © amiga

Powrót do domu

Wtorek, 6 sierpnia 2019 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam o 16:30, może trochę po.... jest strasznie duszno. Drogi mokre, chwilę wcześniej musiało padać, na szybko sprawdzam radary... jedna ulewa właśnie przeszła, a jakąś godzinę dalej jest kolejna, która podąża w moją stronę. 
Cóż... plany trzeba szybko skorygować, na moknięcie nie mam ochoty. Jadę najkrótszą drogą do domu... 
Woda spod kół leci równo... staram się omijać kałuże, ale nie wszędzie się da... 
Trochę padało....
Trochę padało.... © amiga
Tuż za granicą z Zabrzem pakuję się do lasku Makoszowskiego, gdzieniegdzie unoszą się mgiełki, sprawdzam na szybko radary... nie jest źle... powinienem zdążyć. Wyjeżdżam po drogiej stronie i na skróty jadę na Kończyce i dalej na Pawłów, Bielszowice. Połowa drogi, kolejne zerknięcie na radary. Czuję zmęczenie, to temperatura i wilgoć w powietrzu... Zastanawiam się, czy nie pojechać wzdłuż potoku Bielszowickiego... ale... stracę za dużo czasu, tak więc pozostają nieco bardziej główne drogi... Ruch samochodowy nieco gęstnieje... 
W lasku Makoszowskim
W lasku Makoszowskim © amiga
Na Bielszowiskiej
Na Bielszowiskiej © amiga
Radary pokazują, że gdzieś tam pada
Radary pokazują, że gdzieś tam pada © amiga
Docieram do Kochłowic, teraz długi dość szybko odcinek do Panewnik, tam kolejne zerknięcie na radary, jestem na granicy... Chmura za mną nie jest jakaś mocno czarna... może mnie minie... odbijam na Bałtycką... 
Centrum Kochłowic
Centrum Kochłowic © amiga
Do domu już niedaleko
Do domu już niedaleko © amiga
Wkrótce docieram do domu... Udało się..  może nie zmokłem, ale i tak jestem mokry ;) Przydałyby się nieco dłuższe opady... Może pojawią się grzyby? ;)

Poranny dojazd do pracy

Wtorek, 6 sierpnia 2019 · Komentarze(1)
Poranek trochę pokręcony, zupełnie nie chce mi się wstać, podobnie jest z innymi rzeczami. Z rana muszę jeszcze wymienić klocki an tyle. Wczoraj urwałem sprężynkę i awaryjnie musiałem szukać najkrótszej drogi do domu... 
W efekcie wychodzę coś po 7:25, późno jak diabli.... Mam tylko nadzieję, że zapakowałem wszystko i nie będzie jakiś niespodzianek w Gliwicach ;)

Na drogach nieco większy ruch niż wczoraj, może to przez nocne opady? Na dokładkę już na początku łapią mnie światła, swoje muszę odczekać... Gdy mijam Panewniki, zaczyna się luzować, drogi bardzie puste, ale na odcinku leśnym sporo kałuż... 
Po prawej budują nowy most... ciekawe czy to tylko pod DDRkę czy może coś więcej będzie tutaj robione?
Po prawej budują nowy most... ciekawe czy to tylko pod DDRkę czy może coś więcej będzie tutaj robione? © amiga
W centrum Kochłowic
W centrum Kochłowic © amiga
Dalej również spokojnie, dopiero w Bielszowicach muszę przeczekać, aż przejedzie kilka samochodów. Zaglądam na zegarek, minęła ósma, w Zabrzu będę około 8:15... powinno być nieźle. Największy ruch jest w tej chwili... Gdy docieram na miejsce zbyt dużo samochodów nie ma, za to moją uwagę zwraca ciężarówka , dziwnie gość się zachowuje... raczej nie chodzi o to, że jest pijany, raczej wystraszony. Może pierwszy raz za kierownicą ;)
Strasznie kopci...
Strasznie kopci... © amiga
Gość strasznie dziwnie jechał... już wcześniej zwrócił moją uwagę....
Gość strasznie dziwnie jechał... już wcześniej zwrócił moją uwagę.... © amiga
W Sośnicy niespodzianka, zamknięty przejazd kolejowy... cóż... nie jest dane mi przejechać bez postojów. Do firmy mam może 15 minut... Po otwarciu szlabanów naciskam nieco mocniej na pedały. Może.... uda mi się nadrobić choć trochę? 
Zamknięty przejazd na Sośnicy
Zamknięty przejazd na Sośnicy © amiga
Szybkie busy w Gliwicach :)
Szybkie busy w Gliwicach :) © amiga
W Gliwicach zaskakuje mnie oklejony, czy może wymalowany bus AutoHop... okazuje się, że to coś w rodzaju autobusów na żądanie :) Ciekawy jestem jak to się sprawdza. Ceny są niezłe... Szkoda tylko, że na terenie Gliwic... a może w innych miastach też to działa? 

Zdążyć przed TdP

Poniedziałek, 5 sierpnia 2019 · Komentarze(1)
Ruszam dość późno, jest 16:44. Kombinuję jak minąć Zabrze by nie stać w korkach, by nie przebijać się przez tłumy na TdP. Wyszło mi że najlepszą opcja będzie przejazd przez hałdę na Sośnicy. Będę miał tylko jeden punkt gdzie przetnę trasę kolarzy. 
Rower ze sztywnym widelcem daje mi popalić w terenie ;) Zjazd z hałdy jest koszmarny... ręce bolą ;) 

ToiToie na hałdzie w Sośnicy....
ToiToie na hałdzie w Sośnicy.... © amiga
Gdy docieram na wysokość Legnickiej  widzę policjantów, pytam się gdzie są zawodnicy, pewności nie ma ale reklamy już pojechały... więc jest szansa, że za chwilę pojadą. Poczekam... 
Czekam, czekam, zaczyna padać deszcz, leje... a ja czekam pod drzewem... 
Mija dobre kilkadziesiąt minut nim pierwsi kolarze mnie mijają. Robię kilkadziesiąt zdjęć, nagrywam filmik i... po około 3 minutach jest po wszystkim. TdP pojechał do centrum Zabrza. 
Czołówka właśnie jedzie
Czołówka właśnie jedzie © amiga
Peleton w Zabrzu
Peleton w Zabrzu © amiga
Deszcz im nie przeszkadza
Deszcz im nie przeszkadza © amiga
Sporo ich jedzie...
Sporo ich jedzie... © amiga
Obstawa tuż za ostatnim zawodnikiem
Obstawa tuż za ostatnim zawodnikiem © amiga
Gdy ostatni zawodnik mnie minął, przestało padać i wyszło słońce ;), Ruszam dalej. Na starej hałdzie coś mi strzela przy hamowaniu, dźwięk... sugeruje, że urwałem sprężynkę w klockach w tylnym hamulcu. Chwila postoju, wycinam pogięte fragmenty sprężynki, cześć jeszcze działa, ale muszę ograniczyć używanie tylnego hamulca. Lekko nie ma, bo przed Halembą jakaś parka prawie wpakowała mi psa pod koła... 
Jestem coraz bliżej domu, od Halemby jeszcze 12 km... na dolinie Jamny chwila odpoczynku... kilka fot i ruszam do domu... 
Dolina Jamny
Dolina Jamny © amiga
W lesie trochę tylko popadało
W lesie trochę tylko popadało © amiga

Późno dojechałem, TdP trochę się do tego przyczynił ;) ale nie żałuję... 

O poranku do pracy

Poniedziałek, 5 sierpnia 2019 · Komentarze(0)
Poranek taki sobie, po kolejnej tygodniowej przerwie wsiadam na rower. Kolejna awaria (moja) zablokowała mi dojazdy. W tej chwili jest na tyle dobrze, że jadę... 

Koło Famuru cały czas krajobraz zmienia się
Koło Famuru cały czas krajobraz zmienia się © amiga

Jest chłodniej niż w ostatnich dniach... przynajmniej o poranku, chyba to dobrze. Korci mnie by pojechać lasami, ale wychodzę standardowo lekko spóźniony, mimo tego, że wczoraj rower został przygotowany do jazdy... 
Rower... mam na myśli szaraka, który w takiej konfiguracji nie był od 2 lat... od chwili złamania ręki w okolicach Goczałkowic. 
Sztywny widelec wrócił na swoje miejsce :), stosunkowo wąskie opony 35mm, ciekawe jak będzie mi się na tym jechało... 

To reklama czy antyreklama? Ciekawe ile osób ją zauważa? Sam zwróciłem uwagę na nią po raz pierwszy... i chyba tylko dlatego, że zauważyłem ją przy odtwarzaniu filmiku na kamerce ;)
To reklama czy antyreklama? Ciekawe ile osób ją zauważa? Sam zwróciłem uwagę na nią po raz pierwszy... i chyba tylko dlatego, że zauważyłem ją przy odtwarzaniu filmiku na kamerce ;) © amiga

Od początku czuję, że jest twardo... ale o to mi chodziło... rower zachowuje się zupełnie inaczej niż góral, odwykłem od niego... Za to mniej siły trzeba włożyć w pedałowanie. Czuję każdy wybój, każdy kamyk, każdą dziurę czy uskok... Wszystko muszą przyjąć dłonie, w terenie będzie ciężko, choć da się jechać... To sprawdziłem już dawno, dawno temu... Można pomyśleć o szerszej oponie z przodu... chociaż w sumie po co? Korci mnie by pojechać tym rowerem na kolejną wyprawę... Zobaczymy jak się wszystko ułoży... 

Jak przekombinować wyjeżdżając z placu ;)

Jak przekombinować wyjeżdżając z placu ;) © amiga
W lasku Makoszowskim
W lasku Makoszowskim © amiga
W Zabrzu szykują się już na TdP
W Zabrzu szykują się już na TdP © amiga

Drogi dość spokojne, jak to latem, choć w miejscach gdzie trwają remonty, nie jest zbyt wesoło... Na szczęście większość zatorów mogę wyminąć... 

W Zabrzu jestem około 8:00 i mała niespodzianka, w sumie to powinienem o tym wiedzieć... Dziś w okolicach stadionu Górnika Zabrze jest meta TdP... Po centrum będą chwilę krążyć. Część  dróg jest już zablokowana. Samochodów nie ma... rowerem można przejechać. Muszę zerknąć na mapę etapu... by się nie wbić w peleton. Będę wracał mniej więcej w czasie gdy TDP będzie zbliżał się do Zabrza... 

W firmie jestem w nieco gorszym czasie niż myślałem, ale muszę trochę się rozjeździć na tym rowerze i w takiej konfiguracji.. Jutro powinno być lepiej :)

Wjazd od strony Gliwic już zablokowany
Wjazd od strony Gliwic już zablokowany © amiga





Do Chęcin z Karoliną :)

Niedziela, 28 lipca 2019 · Komentarze(7)
Uczestnicy
Dzień lekko zwariowany. Na dzisiejszą wycieczkę umówiliśmy się dopiero wczoraj ;)... Więc dzieje się. Około 8:00 a może chwilę po jesteśmy na miejscu. Chwila rozmowy, ustalenia trasy przejazdu i ruszamy. Plan to odwiedzić zamek w Chęcinach, a przy okazji zahaczyć o wszystko co będzie po drodze. 

Zaczynamy przy zalewie w Strawczynie. Chmury lekko straszą, pojawiają się pojedyncze krople deszczu, prognozy nic o tym nie wspominały. Mam nadzieję, że nie będzie większej niespodzianki. 

Trasa prowadzi nas bocznymi drogami, ale... tutaj prócz lasów niewiele jest. Nawet widoki średnio ciekawe. Zdjęć nie robimy bo... nie ma na czym zawiesić oka. Po około 30 km... stajemy... musi być jakaś fotorelacja, a jest okazja bo za nami jest długi podjazd. Może nie jest stromy ale... był odczuwamy :)
Przed nami nieciekawy fragment drogi
Przed nami nieciekawy fragment drogi © amiga
Mapa otwarta na właściwym fragmencie :)
Mapa otwarta na właściwym fragmencie :) © amiga
Za nami podjazd ;)
Za nami podjazd ;) © amiga
Przed nami trochę lasów :)
Przed nami trochę lasów :) © amiga

Lekko nie ma, i jak pojawił się podjazd to czeka nas zjazd i kolejny podjazd :), w końcu to już tereny gór Świętokrzyskich, sporo rozmawiamy i nie za bardzo interesujemy się mapami, w efekcie zamiast odbić na Łosinek pojechaliśmy w kierunku Piekoszów ;) Już wiemy, że gratis nadrobimy przynajmniej kilkanaście km by jednak zrealizować plan na dzisiaj ;) 
Okolica pięknieje gdy w Zajączkowie skręcamy na Bolmin. Pojawia się więcej podjazdów, w oddali widać coraz więcej wzniesień :), po prostu jest pięknie. Zresztą sam Bolmin też zaskoczył, wieś jest długa z wieloma ciekawymi atrakcjami. Choć dworek jest zaniedbany, zniszczony i z drogi go praktycznie nie widać. Cóż... 

Na kolejnej górce
Na kolejnej górce © amiga
Kościół pw. Narodzenia NMP w Bolminie
Kościół pw. Narodzenia NMP w Bolminie © amiga
Bolmin - kościół Narodzenia NMP
Bolmin - kościół Narodzenia NMP © amiga
Widoki na pobliskie górki :)
Widoki na pobliskie górki :) © amiga
Resztki dworku w Bolminie
Resztki dworku w Bolminie © amiga
Nad zalewem Bolmin
Nad zalewem Bolmin © amiga
Za Bolminem kierujemy się szlakiem prowadzącym gdzieś z dala od zabudować i... trafiamy na niespodziankę, środkiem drogi płynie rzeka :) Chwila... przecież ostatnio nie padało, a przynajmniej nie tak by utworzyła się rzeka. Zaglądamy na mapy... na mapie jest faktycznie tutaj coś niebieskiego, ale na drodze? Na szczęście obok są kładki... Można przejść, trzeba się jednak spieszyć bo krążą dookoła nas stada wygłodniałych komarów. Chyba dawno nie ucztowały... ;)

Trochę nas zaskoczył szlak ;)
Trochę nas zaskoczył szlak ;) © amiga
Nie spodziewaliśmy się czegoś takiego :)
Nie spodziewaliśmy się czegoś takiego :) © amiga
Po drogiej stronie szlaku jakby inny świat, piękne asfaltowe drogi i... kompletna cisza. Nie ma ludzi, nie ma samochodów, słychać tylko ptaki i szum wiatru w koronach drzew. Obydwoje milkniemy by wsłuchać się w ciszę :) 

Zalane wyrobisko w piaskowni w Mostach
Zalane wyrobisko w piaskowni w Mostach © amiga
Mosty jak się patrzy
Mosty jak się patrzy © amiga
W Starochęcinach podjeżdżamy pod dworek. Mimo że mapy i rzeczywistość to w tym miejscu 2 różne rzeczy. Podejrzewam, że budowa autostrady nieco zmieniła oblicze okolicy. Trochę na czuja docieramy do dworku, przy którym jest jeszcze Centrum Nauki. Pomysł i wykonanie rewelacja. W parku sporo instalacji (czy raczej maszyn) naukowych. Wyjaśniających działanie różnych rzeczy. Kręcimy się po okolicy dobre kilkanaście minut robiąc zdjęcia. 

Centrum Nauki Leonardo Da Vinci
Centrum Nauki Leonardo Da Vinci © amiga
Dwór Starostów Chęcińskich
Dwór Starostów Chęcińskich © amiga
Ogród przy dworze w Chęcinach
Ogród przy dworze w Chęcinach © amiga
Pomnik przy drodze do Chęcin
Pomnik przy drodze do Chęcin © amiga
W końcu jednak pora skierować się do Chęcin. Jesteśmy już wygłodniali, a w planie mamy obiad właśnie w Chęcinach. Dość długi ale niezbyt stromy podjazd kieruje nas do zamku. Na parkingu chwila rozmowy, spoglądamy na google, na inne nawigacje, na mapy... Karolina pokazuje, że w pobliżu stadionu jest stary kirkut. Tak więc jedziemy w tamtym kierunku. Droga jednak niespodziewanie się kończy. Okazuje się, że by dotrzeć do cmentarza trzeba się przedrzeć przez wzgórze po wąskich i stromych ścieżkach... Z rowerami nie ma mowy... Zawracamy i jedziemy do Chęcin... 
Zamek już widać
Zamek już widać © amiga
Droga ze stadiony w Chęcinach... chyba ktoś nie lubi piłkarzy i kibiców ;)
Droga ze stadiony w Chęcinach... chyba ktoś nie lubi piłkarzy i kibiców ;) © amiga
Rynek górny w Chęcinach
Rynek górny w Chęcinach © amiga
Jest pora obiadowa, chwilę jeszcze krążymy po rynku, a raczej rynkach... bo okazało się, że są 2... górny i dolny... Szukamy jakiejś restauracji, baru, niekoniecznie z pizza czy kebabem. I jak to często bywa jest problem... Bo albo nie interesują nas serwowane dania (czytaj fastfoody), albo nie ma jak i gdzie zostawić rowerów. Do bani... Jednak trafiamy na znak informujący o pierogarni w lekkim oddaleniu od ścisłego centrum. Ryzykujemy.... i okazuje się, że to coś w rodzaju baru mlecznego... To co zamawiamy podane jest szybko i na dokładkę jest smaczne. Choć do pierogów ruskich mógłbym się czepić... za dużo sera, mało przypraw... ale nie były złe. 

Po obiedzie kręcimy się jeszcze chwilę po centrum, próbujemy odszukać drogą na kierkut z tej strony... wiemy, że jest, ale... nieszczególnie mamy ochotę na jazdę terenową. Cóż... te miejsce zostawiamy na kiedyś... Pora powoli skierować się do Strawczyna. 

Synagoga w Chęcinach
Synagoga w Chęcinach © amiga
Zamek w Chęcinach od strony miasta
Zamek w Chęcinach od strony miasta © amiga
A może do jaskini Raj?
A może do jaskini Raj? © amiga
Oczywiście nasze drogi nie prowadzą po linii prostej ;) Zresztą to nie miałoby sensu... Woliny pojechać trochę okrężnie, ale coś zwiedzić, odwiedzić. Odszukujemy szlak Green Velo i nim planujemy poruszać się przez większość powrotnej drogi. Sposób jego wytyczenia jest o tyle dobry, że nie pomija atrakcji po drodze. A jeżeli już, to są stosowne informacje o tym, że warto odbić na chwilę... 
Kościół Przemienienia Pańskiego w Białogonie (Kielce)
Kościół Przemienienia Pańskiego w Białogonie (Kielce) © amiga
Takie DDRki mile widziane :)
Takie DDRki mile widziane :) © amiga
Szutry też potrafią cieszyć :)
Szutry też potrafią cieszyć :) © amiga
Na Green Velo
Na Green Velo © amiga
Podjeżdżamy do Podzamcza w okolicach Piekoszowa. Stajemy przy ruinach zamku. Podjeżdżamy bliżej, da się wejść, do środka. Widać, że to miejsce jest wykorzystywane przez okolicznych pijaczków, czy okoliczną młodzież, w różnych celach. Przyczynili się do tego także miejscowi ekolodzy demontując wrota wejściowe. W środku trzeba troszkę uważać, ale gdy patrzy się pod nogi nie ma powodów do obaw. Sesja jest udana, gdy jednak wychodzimy stamtąd widzę, że w tylnym kole nie mam powietrza... Cóż... 10-15 minut postoju i wymiana dętki... Pewnie trafiłem na jakieś szkło, bo tego tutaj jest pełno... 
Pałac Tarłów
Pałac Tarłów © amiga
Chyba nie tego spodziewałem się w środku
Chyba nie tego spodziewałem się w środku © amiga
Aż prosi się by te ruiny zagospodarować.
Aż prosi się by te ruiny zagospodarować. © amiga
Widoki z okien wieży
Widoki z okien wieży © amiga
Rowerki czekają :)
Rowerki czekają :) © amiga
Uśmiechnięta Karolina :)
Uśmiechnięta Karolina :) © amiga
Zwiedzając ruiny
Zwiedzając ruiny © amiga
Można wejść kawałek po schodach, widoki z góry też są ciekawe
Można wejść kawałek po schodach, widoki z góry też są ciekawe © amiga
W końcu ruszamy dalej do Oblęborka, co jakiś czas zerkamy na mapy... i oczywiście nie jedziemy tak jak planowaliśmy, na wysokości Chełmic naprawiamy nasz błąd, a przy okazji podjeżdżamy w okolice kościoła i zboru Ariańskiego. Może 2 km przed Oblęborkiem czuję, że pływa mi tylne koło... Staję... znowu pana... Co jest? Chyba pora wymienić oponę tylną. Ta może zrobiła ze 4000km, ale coś czuję, że już pora na wymianę... Tym bardziej, że zbliża się termin kolejnej wyprawy, a takich niespodzianek nie chcę... 

Chyba jest gorąco ;) - zostawiliśmy ślad dla potomnych ;)
Chyba jest gorąco ;) - zostawiliśmy ślad dla potomnych ;) © amiga
Dookoła pola
Dookoła pola © amiga
Dwór obronny w Chełmicach
Dwór obronny w Chełmicach © amiga
Dwór obronny, a także zbór Ariański
Dwór obronny, a także zbór Ariański © amiga
Po kolejnej przymusowej przerwie wracamy na szlak i wkrótce meldujemy się przy muzeum Henryka Sienkiewicza. Robimy kilka zdjęć zza płotu. Za bilety nie chcemy płacić, bo i tak z nich nie skorzystamy. Do środka nie wejdziemy... rowerów nie zostawimy samych. A płacić tylko po to by zrobić fotę dworku z ogrodu może 5 minut pokręcić się po nim... To nie nasza bajka... 

Muzeum Henryka Sienkiewicza w Oblęgorku
Muzeum Henryka Sienkiewicza w Oblęgorku © amiga
Widok na dworek
Widok na dworek © amiga
Na teren niestety bez biletów nie wjedziemy
Na teren niestety bez biletów nie wjedziemy © amiga
Do zalewu w Strawczynie nie ma daleko, wkrótce jesteśmy na miejscu. Zaskoczyła nas liczba ludzi... są ich setki... trudno się przecisnąć, a musimy się popakować i jakoś wyjechać... 
Zalew w Strawczynie
Zalew w Strawczynie © amiga
Na mecie jeszcze chwilę czasu spędzamy przy bananach, które jeździły z nami dzielnie przez cały dzień. Popijamy herbatą... Jednak musimy wracać... 
Dzięki Karolina za kolejny wspólny wyjazd :) Za wypad w nieznane... 

Powrót z pracy

Piątek, 26 lipca 2019 · Komentarze(0)
Piątek, piątunio, mam dość tego tygodnia w pracy. Jest upalnie, nie mam ochoty na jakieś długie trasy, ale... jednak pamiętam tą ścieżkę przy hałdzie z rana, tak więc szukam innej opcji przejazdu z drugiej strony hałdy. Trafiam na wjazd na teren kopalni. Cóż. Nie tędy. Jadę wiec na zwykłą trasę. Daleko nie ma, choć betonowe płyty denerwują. 

Teren kopalni... Szkoda. Tak niewiele brakło by hałdę objechać z drugiej strony.
Teren kopalni... Szkoda. Tak niewiele brakło by hałdę objechać z drugiej strony. © amiga
Widać szczyt hałdy na Sośnicy
Widać szczyt hałdy na Sośnicy © amiga
Droga na szczyt hałdy
Droga na szczyt hałdy © amiga
Trochę wąska ścieżka
Trochę wąska ścieżka © amiga
Mam nadzieję, że nie zniknie
Mam nadzieję, że nie zniknie © amiga
Strasznie źle się tutaj jedzie
Strasznie źle się tutaj jedzie © amiga
Ale na hałdzie też postanawiam nieco inaczej pojechać, sprawdzić kilka ścieżek na które zwykle się nie pakuję. Część z nich jest fajna, inna nie do użycia. Sporo dziur kamieni, są wąskie, pojawiają się przepaście. Ale docieram do drugiego krańca i jestem w Makoszowach. 
Nieciekawy fragment pod hałdą
Nieciekawy fragment pod hałdą © amiga

W końcu zostały usunięte przeszkody przy dojeździe na wały przy Kłodnicy
W końcu zostały usunięte przeszkody przy dojeździe na wały przy Kłodnicy © amiga
Spoglądam na nawigację, a ta wysyła mnie na wały wzdłuż Kłodnicy, Ostatnio gdy tędy jechałem wiosną było sporo zasieków przez które trzeba było przeprowadzić rower. Dziś nie ma po nich śladu. Da się przejechać, to dobra wiadomość bo trasa była/jest bardzo malownicza. 
Wały Kłodnicy na wysokości Zabrza
Wały Kłodnicy na wysokości Zabrza © amiga
Wzdłuż wałów Kłodnicy
Wzdłuż wałów Kłodnicy © amiga
Wyjeżdżam w Borowej Wsi, mijam zabudowania i pakuję się w kolejny las, którym docieram w okolice Halemby. Mam dziś straszną ochotę na leśne dukty. Chyba mi czegoś brakowało. Przerwa była zbyt długa. 
Staw ukryty w lesie niedaleko Halemby
Staw ukryty w lesie niedaleko Halemby © amiga
Staw Kiszka na Halembie
Staw Kiszka na Halembie © amiga
Wyjeżdżam na dolinie Jamny, chwila odpoczynku, kilka łyków wody i  dalej w las... ostatni odcinek do Starych Panewnik, a tam postanawiam przejechać z drugiej strony budowanego kościoła. Zastanawiam się po diabła on? Wiernych coraz mniej, wolałbym jednak by ta kasa poszła na szkołę, na szpital a nie na coś takiego. 
Gdzieś w okolicach Halemby :)
Gdzieś w okolicach Halemby :) © amiga
Dolina Jamny - widok na Starą Kuźnię
Dolina Jamny - widok na Starą Kuźnię © amiga
Koniec w Starych Panewnikach
Koniec w Starych Panewnikach © amiga
Budowa nikomu niepotrzebnego kościoła w Starych Panewnikach
Budowa nikomu niepotrzebnego kościoła w Starych Panewnikach © amiga
Boisko Kolejarza w Piotrowicach
Boisko Kolejarza w Piotrowicach © amiga
Tyłami przez lasy Panewnickie wyjeżdżam dopiero w Piotrowicach, a stąd mam 2 km do domu :) Było pięknie :)

Do pracy o poranku

Piątek, 26 lipca 2019 · Komentarze(0)
Czwartek przepadł tak jak myślałem, w zasadzie widziałem od południa w środę. Nie lubię takich przypadków. Dziś jednak jest inaczej, zbieram 4 litery, wsiadam na rower i w drogę. Początkowo myślałem, że pojadę lasem, ale trochę za późno wyjechałem. Jadę asfaltami, będzie szybciej.  Ruch na drogach nieco większy niż w środę. Może to i lepiej, niedzielni kierowcy muszą bardziej uważać. 

Wyjeżdżam z Katowic
Wyjeżdżam z Katowic © amiga
Konie w Kochłowicach :)
Konie w Kochłowicach :) © amiga
Przejazd zamknięty na Wirku, trzeba zmienić trasę
Przejazd zamknięty na Wirku, trzeba zmienić trasę © amiga
Na Wirku widzę spory korek, zamknięty przejazd, długo się nie zastanawiałem, choć pewne trzeba by odczekać minutę czy dwie. Odbijam na w kierunku Halemby, na DDRkę Rudzką. Jednak wjadę w las ;). Przejeżdżam przez Nowy Świat i... można nieco odetchnąć w lesie :)
Przejście pod DTŚką
Przejście pod DTŚką © amiga
Na granicy Rudy i Zabrza
Na granicy Rudy i Zabrza © amiga
Podjazd na starą hałdę w Makoszowach
Podjazd na starą hałdę w Makoszowach © amiga
Na szczęście jadę w prawo
Na szczęście jadę w prawo © amiga
Jadę przez hałdę na Sośnicy, w środę odkryłem ścieżkę, jeszcze budowaną, ale to poprawia cały przejazd. Przy wyjeździe na sośnicę, zamiast jednak odbić już na drogi korci mnie by sprawdzić ścieżkę wzdłuż DTŚki, mapy OSM twierdzą, że powinien tam być jakiś wyjazd. Google nie jest tego pewne. Trudno, najwyżej się wrócę. 
Nowa ścieżka w lasku Makoszowskim
Nowa ścieżka w lasku Makoszowskim © amiga
Pora wyjechać z lasu
Pora wyjechać z lasu © amiga
Pora sprawdzić gdzie prowadzi ta droga
Pora sprawdzić gdzie prowadzi ta droga © amiga
Ciekawy widok na Gliwice
Ciekawy widok na Gliwice © amiga
Ścieżka, może nie jest idealna, ale mija prawie całą Sośnicę :) Czemu tędy wcześniej nie pojechałem? Coś czuję, że wieczorem wracając jeszcze raz tędy pojadę. Może odkryję coś jeszcze? Czas nie powinien mnie gonić ;)
Gdzieś chyba wyjadę ;)
Gdzieś chyba wyjadę ;) © amiga
Ostatni długa prosta przed firmą
Ostatni długa prosta przed firmą © amiga
Po kilkunastu minutach melduję się w firmie. Ciepło się robi.... 

Późny powrót do domu

Środa, 24 lipca 2019 · Komentarze(0)
Dzień się popieprzył totalnie. W efekcie do domu ruszam dopiero po 18. Na dokładkę już wiem, że jutro czeka mnie kursowanie pomiędzy Szarą Sowińskiego. Rower odpada, za dużo gratów muszę ze sobą zabrać. Na dokładkę 8:00 na drugiej lokalizacji jest lekkim wyzwaniem. Cóż... Dziś jednak korzystam z tego co mam. Pogoda idealna, jest przyjemnie ciepło, jednak o zwiedzaniu, spokojnej jeździe nie ma mowy. Jadę względnie najkrótszą drogą do domu. 

W Gliwicach na rondzie przy DTŚce
W Gliwicach na rondzie przy DTŚce © amiga
Na Sośnicy wpadam na szatański pomysł, pojadę lasem. Słońce nie będzie tak grzało. Przed hałdą szok... w końcu po kilku latach ktoś zauważył, że jest problem z dotarciem do lasku Makoszowskiego z tej strony. W tej chwili jest już jakaś droga. To co prawda luźne kamyki, ale da się przejechać. Nie trzeba tragać roweru przez torowisko. Wcześniej na odcinku może 100m trzeba było 2 razy przenosić bikea... Teraz bez zsiadania można przejechać całość :)
Nowa ścieżka, kompletnie mnie zaskoczyła ale i ucieszyła. W końcu jest :)
Nowa ścieżka, kompletnie mnie zaskoczyła ale i ucieszyła. W końcu jest :) © amiga
W drodze na hałdę na Sośnicy
W drodze na hałdę na Sośnicy © amiga
Okrążam hałdę, wyjeżdżam w Makoszowach, ale tylko na chwilę. Ponownie wjeżdżam w las ciągnący się do Halemby. Zaczyna kończyć mi się woda, zastanawiam się czy nie stanąć w jakimś sklepie... Jest tego trochę. 
Droga na Makoszowy
Droga na Makoszowy © amiga
Zjazd ze starej hałdy w Makoszowach
Zjazd ze starej hałdy w Makoszowach © amiga
Jednak nie. W domu będę za jakieś 40 minut. Wytrzymam. Odrobię to w domu po powrocie :) Chwila asfaltów na Halembie i przez dolinę Jamny ponownie wjeżdżam w las. Zaskakuje mnie rzeczka. W tej chwili to raczej wąski strumyk.  To co widzę straszy. Jest może 1/4 zwykłego stanu wody. 
Na Halembie :)
Na Halembie :) © amiga
Dolina Jamny
Dolina Jamny © amiga
Jamna jakaś taka mała...
Jamna jakaś taka mała... © amiga
Radioster na Ochojcu
Radioster na Ochojcu © amiga
Po kilkunastu minutach melduję się w domu. Pić chce się strasznie. 2 l wody szybko znika... ale warto było :) Szkoda, że jutrzejszy wyjazd nie wypali.... bo nic już nie wykombinuję. 

Do pracy o poranku

Środa, 24 lipca 2019 · Komentarze(0)
Długa to była przerwa od poprzedniego wyjazdu rowerowego. Cały czas jednak coś, a to przeziębienie, a to pogoda, a to niespodzianka w pracy. Nie lubię takich kumulacji. Coś jest w tym nie tak. Dziś jednak w końcu ruszam 4 litery. Jadę rowerem. Ruch na drogach jest niewielki, ale... od samego początku mam wrażenie, że na drogach są sami idioci... Nagrali się na kamerę, jeszcze się zastanowię, co z tym zrobię. Tym razem nie byli dla mnie niebezpieczni, a bardziej dla siebie. 
Pierwszy taki kretyn trafia się na śląskiej. na spowalniaczu zaczął kręcić piruety... Niewiele brakło a skończyło my się to nieciekawie. O włos minął nadjeżdżający samochód. Brrr... chwila na otrzeźwienie. 

Skrzyżowanie pod Famurem
Skrzyżowanie pod Famurem © amiga
Podjazd w Kochłowicach
Podjazd w Kochłowicach © amiga
Są wakacje, nawet jest to połowa tego okresu. Samochodów może 40% ze zwykłego ruchu. Tak można jeździć. Mijam kolejne dzielnice, kolejne miasta. Cieszę się z tego wyjazdu, mam tylko nadzieję, że do końca tygodnia uda mi się zaliczyć wszystkie 3 dni. 
Ceny paliwa nieciekawe
Ceny paliwa nieciekawe © amiga
Nowe samochody czekają...
Nowe samochody czekają... © amiga
Docieram na spokojnie do Gliwic, wyprzedza mnie jakiś rowerzysta na szosie, nie mam z nim szans i nie naciskam na pedały . Kondycja i tak jest w lesie.  Jest jednak coś dziwnego, jakiś kilometr dalej na lekkim podjeździe doganiam go. To była pokazówa? Przez chwilę jadę tuż za jego kołem, wyprzedzanie nie ma sensu, tym bardziej, że za chwile odbijam w prawo... 
Coś strasznie wolno jechał...
Coś strasznie wolno jechał... © amiga
Pod firmą
Pod firmą © amiga
Docieram do firmy, dojechałem rowerem, w końcu :) Zadowolony i szczęśliwy mogę zacząć pracę