Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2019

Dystans całkowity:729.81 km (w terenie 154.00 km; 21.10%)
Czas w ruchu:43:09
Średnia prędkość:16.91 km/h
Maksymalna prędkość:51.48 km/h
Suma podjazdów:7567 m
Maks. tętno maksymalne:171 (92 %)
Maks. tętno średnie:146 (79 %)
Suma kalorii:29061 kcal
Liczba aktywności:19
Średnio na aktywność:38.41 km i 2h 16m
Więcej statystyk

Powrót do domu z Łukaszem

Piątek, 26 kwietnia 2019 · Komentarze(0)
Powrót zapowiada się jeszcze ciekawiej niż dojazd. Temperatura bajeczna, około 28 stopni, ale... słońca za bardzo nie widać. Niby wieje z południa, jednak tego nie odczuwam. Chcę dotrzeć w miarę szybko do domu. Chcę odpocząć. Dzień był długi... Jadę szosami. 
W Zabrzu na ul Jasnej, słyszę telefon, na chwilę staję, to firmowy numer... chwila rozmowy i... dzwoni Łukasz, właśnie wsiada na rower pyta się czy jeszcze jestem w pracy, a ja jestem może 2 km od jego domu :). Tak więc zmieniam nieco kierunek i jadę mu na spotkanie. Chwila rozmowy i jakiś szatański plan się we mnie rodzi. Pojedziemy lasami przez hałdę na Sośnicy :) Pewnie nie będzie mnie za to lubił ;)
Na wiadukcie w Zabrzu
Na wiadukcie w Zabrzu © amiga
Dawno mnie tutaj nie było
Dawno mnie tutaj nie było © amiga
Łukasz już czeka
Łukasz już czeka © amiga
Droga na hałdę
Droga na hałdę © amiga
Na ścieżkach leśnych sucho, ani kropli deszczu, unosi się tylko pył. O tej porze roku powinno być tutaj jednak przynajmniej wilgotno... A jednej strony widać zmiany klimatu na niekorzyść, widać braki wody, a drugiej przejazd jest szybszy ;)
Co jakiś czas stajemy, pokazuję Łukaszowi gdzie prowadzą kolejne ścieżki, drogi, być może to mu się przyda na samotnych wyprawach... 
Trzeba się schylić
Trzeba się schylić © amiga
Docieramy do Makoszów, zastanawiam się co dalej, można pojechać na Chudów, albo dalej lasami w kierunku Rudy Śląskiej. Wybieram tą drugą wersję, pokazuję Łukaszowi stawy Makoszowskie, kilka mniejszych stawów pochowanych w lasach.. Mam wrażenie, że chyba o to Łukaszowi chodziło.... Wspomina, że na pierwszy raz chciałby zrobić kółko około 30-40 km... Tak więc z grubsza kontroluję licznik ;)
Wiadukt w Makoszowach
Wiadukt w Makoszowach © amiga
Pomiędzy stawami Makoszowskimi
Pomiędzy stawami Makoszowskimi © amiga
Okolice Borowej Wsi
Okolice Borowej Wsi © amiga
Lubię takie ścieżki
Lubię takie ścieżki © amiga
Wyjeżdżamy na Halembie w okolicach stawu Kiszka. Jeszcze kilka wyjaśnień i odprowadzam Łukasza na drogę prowadzącą wprost do Makoszów, tam wystarczy by wjechał na drogi na północ i dojedzie do domu. Od miejsca gdzie się rozstajemy ma około 10km. Mi do domu zostało około 15... Przez chwilę zastanawiam się czy nie poszaleć jeszcze bardziej, ale jest już dość późno. Do zachodu słońca mam jakąś godzinę. Tak więc i tak za dużo nie zrobię. Odwracam się i jadę w kierunku doliny Jamny.
Ścieżki leśne na Halembie
Ścieżki leśne na Halembie © amiga
Niebo trochę bardziej się rozjaśnia, do domu zostało 10km... już bez żadnych przygód i wycieczek przejechałem do Panewnika, gdzie odbijam na Zadole, a kilka minut później jestem w domu :) Wieczór i dzień dobrze wykorzystany. Kolejne kilka dni pod znakiem opadów... Ech... 
Dolina Jamny
Dolina Jamny © amiga
Słońce już nisko
Słońce już nisko © amiga
W parku Zadole
W parku Zadole © amiga

Piątkowy wyjazd do pracy

Piątek, 26 kwietnia 2019 · Komentarze(0)
Poranek obłędnie ciepły, 3 dni przerwy muszę więc wsiąść na rower... Po ostatnich wojażach trochę odpocząłem, organizm musiał odreagować... Wychodzę z lekkim poślizgiem ;) Jest 7:11 gdy ruszam, boję się, że spowoduje to solidny poślizg na końcu trasy.

Wiatr niby od południa, coś czuję, powinno z grubsza nie przeszkadzać, a czasami i pomagać. Postanawiam jechać głównie szosami, mimo tego, że w lesie pewnie jest sucho. Może dzięki temu uda się zaoszczędzić kilka minut.

W Ochojcu korek jak po zbóju, podobnie jest w Piotrowicach, boję się, że dalej będzie podobnie, jednak niesłusznie, gdy tylko mijam granicę z Rudą Śląską ruch uspokaja się :)

Puste drogi na wylocie z Katowic
Puste drogi na wylocie z Katowic © amiga
Zdarzają się jednak idioci, na 2 trafiłem pod stacją TED w Kochłowicach, Mała ciężarówka wjeżdżała na stację pod prąd... dodatkowo na tym wyjeździe gość stoi na rowerówce, słyszę tylko przepraszam. Dobre w tym wszystkim jest to, że widziałem do już z daleka i mogłem się przygotować, zwolnić, wyminąć itd... 
Jeden wjeżdża pod prąd a drugi stoi centralnie na rowerówce... Mistrzowie...
Jeden wjeżdża pod prąd a drugi stoi centralnie na rowerówce... Mistrzowie... © amiga
Na Wirku trochę więcej samochodów, ale niespecjalnie tragicznie, spoglądam na zegarek... chyba dzisiaj jazda idzie mi lepiej niż zwykle. Czyżby to efekt jazdy po jurze? Mięśnie przyzwyczaiły się do większego wysiłku? Może, a może to efekt pogody. Dawnoe nie było tak bym o poranku mógł jechać na krótko :) 
Paliwo strasznie drogie
Paliwo strasznie drogie © amiga
Trochę boję się Zabrza, w centrum będę około 8:00, na miejscu widzę, że też nie ma problemów, całość przejezdna, choć na ul Winklera się nie decyduję. Jadę obok lasku Makoszowskiego by po chwili wjechać do Gliwic. 
Nie wiem czy to normalnie, ale kierowcy po prostu śmignęli przed pieszymi...
Nie wiem czy to normalnie, ale kierowcy po prostu śmignęli przed pieszymi... © amiga
Ostatnie kilka km jest dość szybkie, bez przerw, postojów, po prostu mogę jechać i się cieszyć atmosferą :). W firmie witają mnie koledzy :) Wiwaty, oklaski.... Fajne... Dziękuję :)
Ekipa powitalna przed firmą :)
Ekipa powitalna przed firmą :) © amiga

Dolinki Krakowskie - Poniedziałek Wielkanocny z Karoliną

Poniedziałek, 22 kwietnia 2019 · Komentarze(0)
Poniedziałek Wielkanocny zapowiada się słonecznie i wietrznie. Wiatr jest od wschodu, co wyjątkowo nas ciszy. Za to informacja o możliwych przelotnych opadach już niekoniecznie. Wiemy, że im bliżej będziemy Sławkowa, tym mniejsza możliwość, że coś nas pokropi. Chociaż w lany poniedziałek.... hmmmm może jednak?

Na rowery wsiadamy kilka minut po 8, słońce troszkę już rozgrzało powietrze. Jednak kurtki wskazane, przynajmniej na najbliższą godzinę. Później będzie to uzależnione od tego co będzie się działo. Tuż za centrum Będkowa zaskakuje nas informacja o kopcu. Z daleka go widzimy jednak nie mamy w tej chwili ochoty na terenowe wygibasy. Tak więc szybkie zdjęcie z daleka i.... jedziemy dalej. Część trasy pokrywa nam się z tą z soboty, tak więc nie mamy potrzeby postojów zwiedzania, a sam przejazd jest szybki.. 

W Rudawie odbijamy na Pisary i tam wstępnie planujemy przejechać przez Nawojową Górę, choć ruch na głównej drodze jest tak niewielki, że plan zostaje uproszczony ;) Zresztą w Nawojowej Górze nic ciekawego nie ma... chyba, że góra ;) Za to tuż przed Tęczynkiem trafiamy na dworek, a chwilę później wjeżdżamy do Tęczynka. Dzięki pomysłowi o przejeździe główną drogą zaoszczędziliśmy sporo czasu :)
W oddali widać Kopiec Bzowskich
W oddali widać Kopiec Bzowskich © amiga
Dworek przed Krzeszowicami
Dworek przed Krzeszowicami © amiga
Uśmiechnięta jak zawsze :)
Uśmiechnięta jak zawsze :) © amiga
Nowy dywanik wylali :)
Nowy dywanik wylali :) © amiga
Ciekawostka, ale po tym moście odbywa się ruch pieszy....
Ciekawostka, ale po tym moście odbywa się ruch pieszy.... © amiga

W samym Tęczynku do odwiedzenia mamy bramę Zwierzyniecką, którą odpuściliśmy w Środę ze względu na remonty i nieprzejezdność dróg w  Krzeszowicach. Po samym Tęczynku jeszcze trochę się kręcimy. Na mapie zaznaczona jest drewniana dzwonnica. Oczywiście kilak zakrętów i jedziemy nie w tym kierunku ;) Szybka refleksja, zajrzenie na mapę, gps-a i... naprawiamy nasz błąd. Wyjeżdżając z Tęczynka zatrzymujemy się przy stawach, pamiętam je jeszcze gdy były prawie dzikie. Teraz wyglądają rewelacyjnie z wiatami z ławeczkami :) A my postanawiamy się posilić... 
Brama Zwierzyniecka
Brama Zwierzyniecka © amiga
Kościół św Katarzyny w Tenczynku
Kościół św Katarzyny w Tenczynku © amiga
Krótki postój przy stawach Tęczyńskich
Krótki postój przy stawach Tęczyńskich © amiga
PIęknie meijsce
PIęknie meijsce © amiga

Ruszamy po dobrych kilkunastu minutach, zaczyna się podjazd, długi, męczący, szczególnie jego ostatni odcinek. Z sakwami mamy tempo żółwia... Za to ze szczytu wzniesienia widoki są niesamowite :) Rozglądamy się w każdym kierunku, stajemy jeszcze 2 może 3 razy. Pod sam zamek jednak nie podjeżdżamy i tak pocałowalibyśmy klamkę. Zjeżdżając z górki kierujemy się na ścieżki które mają nas wyprowadzić do Puszczy Dulowskiej. Jednak w między czasie powstała droga która skutecznie odcięła nad od planowanego przejazdu. Musimy się nieco wrócić i podjechać z innej strony. W lesie cisza spokój. Nie czuć już wiatru, za to słychać uginające się drzewa. O ile szum liści jest dość przyjemny, przypomina nam morze, to skrzypiące konary przypominają nam o tym gdzie jesteśmy. 
Na ścieżce masa rowerzystów, pieszych, biegaczy... Karolina mówi, że przypomina jej to rodzinne strony :) I coś w tym jest... Okolice Tomaszowa wyglądają równie pięknie :) o czym nie raz już się przekonałem :)
Wiele razy już przy nim byłem, dzisiaj nieco inna trasa...
Wiele razy już przy nim byłem, dzisiaj nieco inna trasa... © amiga
Jeszcze tutaj wrócimy :)
Jeszcze tutaj wrócimy :) © amiga
Panorama okolic Rudna
Panorama okolic Rudna © amiga
Górki za nami
Górki za nami © amiga
Troszkę z górki
Troszkę z górki © amiga
W Puszczy Dulowskiej
W Puszczy Dulowskiej © amiga
Gdzieś przed Młoszową jeszcze w puszczy stajemy na kolejny popas, zrywa się dość nieprzyjemny silny wiatr... Jest to zgodne z prognozami na meteo.pl. Pamiętam jeszcze, że była informacja o możliwych opadach mniej więcej w tym samym czasie. Ale te na szczęście nas omijają. Po krótkej przerwie podjeżdżamy do pobliskiego Pałacu, a dalej kierujemy się na Trzebinię. Po raz drugi korzystamy z nieco bardziej ruchliwej drogi... Dzisiaj na niej jest spokojnie... tak więc nie ma problemu. 
Pałac Florkiewiczów w Młoszowej
Pałac Florkiewiczów w Młoszowej © amiga
Młoszowa - przy pałacu
Młoszowa - przy pałacu © amiga

Sama Trzebinia... cóż... uśpiona jeszcze, w centrum nie ma ludzi. Za to jest otwarta Żabka i to w najlepszym momencie. Pora kupić jakieś zapasy napojów :) Ruszamy dalej kierując się na Sierszę, sama droga tym razem średnio przyjemna, o dziwo ruch na niej jest większy niż na 79. Trochę to zaskakuje, ciekawe gdzie ludzie tak gnają w święta... Wydawało by się, że powinni zostać w domach, ew wybrać się na jakieś spacery. Gdy skręcamy na Sierszę znowu jest spokojnie :)
Centrum Trzebinii
Centrum Trzebinii © amiga
Trzebiński rynek
Trzebiński rynek © amiga
Dwór Zieleniewskich w Trzebini
Dwór Zieleniewskich w Trzebini © amiga
Dworek w Sierszy?
Dworek w Sierszy? © amiga
Na miejsce docieramy dość szybko, teraz tylko trafić w dobry zjazd do lasu... i nie pokręcić szlaków... Z tym nie mamy problemów. Las jest przepiękny. Hahamy się prawie cały czas. Za to zaskakuje nas krzyż przydrożny. Myśleliśmy, że to jeden z tych stawianych ot tak przy drogach, na rozstajach... a ten jest jednak inny. Jest poświęcony ofiarom cholery. Zawsze myślałem, że raczej robi się cmentarze, mogiły choleryczne, a tutaj mamy krzyż. Nie wyklucza to, oczywiście tego, że pod nim może być jakaś mogiła, ale takiej informacji tam nie ma. Dopiero w domu sprawdziłem z ciekawości to miejsce i okazało się, że w tym miejscu był cmentarz choleryczny. W tej chwili został tylko krzyż pamiątkowy poświęcony ofiarom cholery z lat 1853-1855. 
Na leśnym szlaku przed Jaworznem
Na leśnym szlaku przed Jaworznem © amiga
Krzyż Choleryczny
Krzyż Choleryczny © amiga
Z lasu wyjeżdżamy w Ciężkowicach i trochę się zagadaliśmy, w efekcie zrobiliśmy wielkie koło po dzielnicy ;), na szczęście szybko ustalamy właściwy kierunek dzięki uprzejmości mieszkanki. Naprawiamy błąd i jedziemy do naszego PK którym jest stare wyrobisko a obecnie zalany kamieniołom Koparki i zbiornik Wydra. Krystalicznie czysta woda szokuje, Wszędzie dookoła jest co oglądać, jest na czym zawiesić oko. Na chwilę nawet porzucamy roweru i idziemy pospacerować :) Gdyby jeszcze tak nie wiało ;)
Kamieniołom Koparki
Kamieniołom Koparki © amiga
Widok na Kamieniołom
Widok na Kamieniołom © amiga
Zbiornik Wydra
Zbiornik Wydra © amiga
Nad Zbiornikiem Wydra
Nad Zbiornikiem Wydra © amiga
Uśmiechnięta Karolina :)
Uśmiechnięta Karolina :) © amiga
Piękne miejsce
Piękne miejsce © amiga
Widok na Kamieniołom
Widok na Kamieniołom © amiga
Jest idealna pora by coś zjeść, w pobliżu jest zalew Sosina, liczymy na to, że na miejscu będzie coś otwarte. Tyle, że trzeba tam dojechać, a część trasy mamy pod wiatr... Chwilami nie ma lekko ;). Na miejscu stajemy przy otwartym Hotelu Wodnik. Restauracja jest otwarta :) Zamawiamy po kawie i czymś do jedzenia. Rozsiadamy się na zewnątrz. Gdy podają nam dania okazuje się że nie był to najlepszy wybór. Zimny wiatr szybko studzi nasze posiłki... Może też nasza ocena dań jest taka sobie... Mimo, że niby mamy różne dania, do wkład jest naszym zdaniem identyczny. Różnica jest na makaronie i tym, że mam dodatkowo zapieczony ser... reszta wygląda identycznie. Byliśmy głodni, mimo pewnych niedoskonałości wszystko zniknęło z talerzy ;) Pora ruszać dalej. Tyle, że na horyzoncie widać jakąś ciemną chmur. Zerwał się też nieco silniejszy wiatr.... Kierujemy się do Sławkowa korzystając z niebieskiego pieszego szlaku... Pierwsze kilkaset metrów to piach... Na szczęście dalej jest trochę asfaltu i szutrów... Zaczyna kropić. 
Znajdź 5 pochylone drzewo po lewej stronie ;) - idealny punkt na rajdy
Znajdź 5 pochylone drzewo po lewej stronie ;) - idealny punkt na rajdy © amiga
Docieramy do granicy województw, pada deszcz. Jest nieprzyjemnie, a trzeba pokonać dość paskudny mostek. Z jednej strony jest lekko podmyty, ale dajemy radę... Naciskamy mocniej na pedały by jak najszybciej dojechać do cywilizacji. Gdy trafiamy na pierwszą wiatę przystankową chowamy się do środka i.... w tym momencie przestaje padać ;) Cóż... ruszamy dalej po mokrych drogach. Zaczyna być duszno, woda paruje. Wkrótce docieramy do centrum Sławkowa :). Na rynku  chwila odpoczynku i szybki objazd miasteczka. 
Mostek na Białej Przemszy pomiędzy śląskim, a małopolskim
Mostek na Białej Przemszy pomiędzy śląskim, a małopolskim © amiga
Restauracja czy raczej Karczma w Sławkowie
Restauracja czy raczej Karczma w Sławkowie © amiga
Rynek w Sławkowie
Rynek w Sławkowie © amiga
Sławkowska Sukiennice :) - Urząd Miasta
Sławkowska Sukiennice :) - Urząd Miasta © amiga
Kościół pw. Podwyższenia Krzyża Świętego
Kościół pw. Podwyższenia Krzyża Świętego © amiga
Wnętrze kościoła w Sławkowie
Wnętrze kościoła w Sławkowie © amiga
Po około 15 minutach podjeżdżamy do punktu końcowego trasy. Żegnam się z Karoliną, licząc na szybkie kolejne spotkanie i jadę na dworzec kolejowy, gdzie wsiadam do pociągu. W Katowicach szybka przesiadka do kolejnego pociągu i jestem w Piotrowicach. Stąd mam 1.5 km do domu. 
Kapliczka w Sławkowie
Kapliczka w Sławkowie © amiga
Jest i czaszka
Jest i czaszka © amiga
Święta minęły szybko, były zaskakujące, niesamowite... Mam nadzieję, że kolejne będą równie ciekawe. A to wszystko dzięki Karolinie. Dziękuję :-*

Dolinki Krakowskie - Niedziela Wielkanocna z Karoliną

Niedziela, 21 kwietnia 2019 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Święta dopadły nas w Dolinkach Krakowskich, poranek chłodny, zbieramy się przed 7 by zjeść jeszcze śniadanie świąteczne :). Ruszamy w krótką drogę do pobliskiej Brandysówki. Przejazd trwa może 10 minut. Tym razem mamy cały czas z górki. Dolina jeszcze tonie w cieniu. Jest chłodno, coś około 3 stopni, a ja w krótkich gaciach ;). 

Na miejscu zjadamy szybkie śniadanie i ruszamy. Główny plan to dojazd do Krakowa gdzie liczymy, że w centrum będą pootwierane restauracje, może jakieś sklepy... Oczywiście przejazd nie będzie po linii prostej, chcemy coś zwiedzić, coś zobaczyć. Kierujemy się z grubsza na Krzeszowice zatrzymując się to tu, to tam, fotografujemy budzący się dzień, fotografujemy krajobrazy, budynki i wszystko co wpadnie nam w oko. 
Słońce jest gdzieś za skałą
Słońce jest gdzieś za skałą © amiga
Poranek w dolinie Będkowskiej
Poranek w dolinie Będkowskiej © amiga
Kobylany- dworek
Kobylany- dworek © amiga
Rzeźby w Więckowicach
Rzeźby w Więckowicach © amiga
Część tych okolic znam, czy to z wcześniejszych wycieczek, czy to z maratonów. W zasadzie do samego Zabierzowa mamy z górki :), na miejscu mała niespodzianka od kolei, po raz kolejny w trakcie całej wyprawy okazuje, się, że kolej naniosła zmiany w sieci dróg. Pojawiły się nowe przejazdy pod, bądź nad torowiskiem. Inne przejazdy zniknęły. Nie ma po nich śladu. A to oznacza, że mamy tych okolic mocno się zdezaktualizowały. 
Mural na placu zabaw
Mural na placu zabaw © amiga
Centrum Zabierzowa
Centrum Zabierzowa © amiga
Kierujemy się na Morawicę, po drodze jest jednak dość solidny podjazd do Burowic, jestem prawie na 100% przekonany, że już tędy jechałem, na jakimś rajdzie, tylko kiedy? Pewnie dawno temu..., ale wspomnienia odżywają. Na szczycie górki trafiamy na radar Dopplerowski. Ciekawe czy ma coś wspólnego z pobliskim lotniskiem w Balicach, choć wydaje mi się, że przy samym lotnisku też jest taki radar.... a może się mylę? Punkt widokowy z okolic radaru jest niesamowity, na dokładkę pojawia się całkiem fajny leśny odcinek. Nie ma samochodów, nie ma cywilizacji, od czasu do czasu trafiamy jedynie na rowerzystów i biegaczy. Pewnie święta i wczesna pora też swoje dołożyły. Zaczyna być nam gorąco... 
Kilka minut temu byliśmy gdzieś tam w dole
Kilka minut temu byliśmy gdzieś tam w dole © amiga
Po podjeździe w Zabierzowie
Po podjeździe w Zabierzowie © amiga
Pomnik Euro 2012 ;)
Pomnik Euro 2012 ;) © amiga
Kurzawa - radar Dopplerowski
Kurzawa - radar Dopplerowski © amiga
Ale widoki
Ale widoki © amiga
Chyba będzie pod górkę
Chyba będzie pod górkę © amiga
Leśne drogi
Leśne drogi © amiga
Okolice Grzybowa
Okolice Grzybowa © amiga
Po drugiej stronie górki mamy widok na Balice, z daleka widać lądujące bądź startujące samoloty. Kilka razy musimy się zatrzymać, zrobić zdjęcia. Co jakiś czas spoglądamy na mapy i... czasami musimy się wycofać. Okazuje się, że droga prowadzi obecnie przez prywatny teren, a wjazdu i wyjazdu bronią bramy. Cóż, musimy wycofać się rakiem i znaleźć inną drogę. W efekcie całego zamieszania nie podjeżdżamy do pałacu w Balicach. Przypominamy sobie o tym gdy już jesteśmy dość daleko, a wracać nam się nie chce. Mamy go w pamięci, być może za jakiś czas gdy wrócimy w te okolice odwiedzimy ten PK. Teraz jedziemy dalej na Kraków. Zaczyna się pora mszy... tak więc o odwiedzinach wnętrz kościoła z aparatami raczej nie ma mowy. Pozostanie nam jedynie opcja szybkiej foty z zewnątrz. 
W Mydlnikach
W Mydlnikach © amiga
Kościół pw. NMP Królowej Polski
Kościół pw. NMP Królowej Polski © amiga
Willa Decjusza
Willa Decjusza © amiga
Kierujemy się na kopiec Kościuszki, dalej przez Zwierzyniec do centrum. Tak jak się z rana spodziewaliśmy sporo punktów jest otwarte :)... Pierwsza jest więc wizyta w aptece. Potrzebujemy jakiś krem na opalanie, bo słońce pali bardziej niż mogliśmy się spodziewać. 
Krakowski wąwóz
Krakowski wąwóz © amiga
Kopiec Kościuszki
Kopiec Kościuszki © amiga
Grób Andrzeja Wajdy
Grób Andrzeja Wajdy © amiga
Kaplica św. Małgorzaty i św. Judyty
Kaplica św. Małgorzaty i św. Judyty © amiga
Kościół Najświętszego Salwatora w Krakowie
Kościół Najświętszego Salwatora w Krakowie © amiga
ul Kościuszki w Krakowie
ul Kościuszki w Krakowie © amiga
Klucząc pomiędzy drogami docieramy w okolice parku Jordana. W oczy rzuca nam się otwarta kawiarnia :), stajemy, pora na gorącą pyszną kawę i chwilę odpoczynku. W parku mamy do odwiedzenia jeden z naszych PK, to Miś Wojtek :) dopiero teraz możemy pojechać na rynek i dalej na Kazimierz, który z jakiegoś powodu do tej pory nas omijał. Mimo tego, że są święta liczyliśmy na nieco mniejsze tłumy... ale nic z tego. Przedzieranie się pomiędzy pieszymi nie należy do przyjemności i zajmuje nam całkiem sporo czasu. Być może dlatego nie przepadam ani za centrum Krakowa, ani za centrum Warszawy. Zdecydowanie bardziej wolę otwarte przestrzenie z daleka od miasta. 
Odcisk misia z Iraku
Odcisk misia z Iraku © amiga
Niedźwiedź Wojtek w parku Jordana
Niedźwiedź Wojtek w parku Jordana © amiga
Sukiennice i rynek Krakowski
Sukiennice i rynek Krakowski © amiga
Pod Wawelem w Krakowie
Pod Wawelem w Krakowie © amiga
na placu Wolnica
na placu Wolnica © amiga
Plac Wolnica
Plac Wolnica © amiga
Dziś jednak chcemy odwiedzić Kazimierz, remonty torowisk trochę nam mieszają szyki, na miejsce docieramy lekko dookoła. Za to na miejscu... szok. Gdyby jeszcze nie było tutaj samochodów. Dzielnica wygląda prawie jak 100 lat temu. Te małe sklepiki, uliczki, nazwy. Wszędzie widać ślady kultury Żydowskiej. Tylko mieszkańcu już nie ci... jednak wyobraźnia działa. Muszę przyznać, że dawno coś mnie tak nie oczarowało jak to miejsce. Ciężko tutaj trafić na polaków, są chyba wszystkie narodowości, wszystkie nacje poza polską. Trafiamy na Niemców, Rosjan, Hiszpanów, Portugalczyków... mało tego gdy w końcu zatrzymujemy się z restauracji kelnerka przemawia do nas po angielsku :) Zamawiamy na już lemoniady robione na miejscu i coś do zjedzenia - gęsie pipki. Sam znam to danie, wiem, że jest dobre, ale co powie na nie Karolina? Trochę obawiam się, że może jej to nie smakować. Nie każdy lubi podroby, a część osób unika żołądków, serc, czy wątróbki. Z tym daniu są żołądki. Genialnie ugotowane, genialnie zrobione, choć jedyne do czego mógłbym się przyczepić to grzanki. Za którymi średnio przepadam. Dania szybko znikają z talerzy, być może dlatego, że kucharz kazał nam na nie długo, za długo czekać. Przepraszali, że zaskoczyła ich liczba gości, a może opóźnienie było spowodowane tym, że jako jedni z nielicznych zamówiliśmy takie danie. Patrząc po sali to 90% ludzi brała hamburgery... cóż... W tym miejscu, aż prosi się o jakieś bardziej żydowskie danie. Szkoda, że miejscowe restauracje zapominają o historii tego miejsca. I potrawy kuchni żydowskiej stanowią tylko niewielki margines ich działalności. Ale... cóż... Niektórzy jadą w Tatry by jeść kotlety schabowe ;)  i pewnie też dlatego kuchnia regionalna znika z menu.  

Przypominam sobie gdy kilka, a może już kilkanaście lat temu jakaś strasz para turystów zapytała się mnie gdzie jest jakaś restauracja w Katowicach gdzie można zjeść coś z śląskiej kuchni... Spotkaliśmy się na ul Wawelskiej i... mimo, że są tam same restauracje, to miałem problem by na to odpowiedzieć. Były hamburgery, kebaby, kuchnia włoska, francuska, ale... polska? Przypomniało mi się, że na Stawowej jest mała knajpka przed którą stoi kucharz i tam można dobrze zjeść, jest i kuchnia polska i śląska. I przyznam się, że dzisiaj stojąc w centrum Katowic miałbym dokładnie ten sam problem by wskazać dobrą restaurację śląską. Nie wiem czy jeszcze istnieje ta z kucharzem... mam nadzieję, że tak... 
ul Józefa na Kazimierzu
ul Józefa na Kazimierzu © amiga
Synagoga Wysoka
Synagoga Wysoka © amiga
Stara Synagoga
Stara Synagoga © amiga
Mural na Kazimierzu
Mural na Kazimierzu © amiga
Synagoga Izaaka
Synagoga Izaaka © amiga
Synagoga Kupa
Synagoga Kupa © amiga
Kirkut na starym Kazimierzu
Kirkut na starym Kazimierzu © amiga
W sumie na Kazimierzu, a właściwie w Krakowie spędzamy dobre 4 godziny. Gdy opuszczamy miasto jest coś koło 16, kilometrów w nogach niewiele. Kierujemy się na Modlniczkę, Modlnicę i Tomaszewice, we wszystkich tych miejscach na mapie jest zaznaczone coś co może nas zainteresować. Powoli też wracamy do dolinek, pojawiają się podjazdy, krótsze, dłuższe, ale jednak podjazdy.. z ich szczytów podziwiamy panoramę okolicy. Słońce grzeje niesamowicie... a policja czyha na małych uliczkach na których została zmieniona organizacja ruchu... Sami mało nie wpadliśmy przez to, gdy nagle wyrósł nam zakaz jazdy, mimo, że droga jest oznaczona jako 2 kierunkowa. Na szczęście radiowóz zauważyliśmy z daleka i grzecznie przeprowadziliśmy rowery przez zakazany odcinek... 
Patent wyjazdowy z posesji, pierwszy raz coś takiego widzę
Patent wyjazdowy z posesji, pierwszy raz coś takiego widzę © amiga
Bronowice Małe - pod Rydlówką
Bronowice Małe - pod Rydlówką © amiga
Panoramy z Mydlniczki
Panoramy z Mydlniczki © amiga
W oddali widać Beskidy
W oddali widać Beskidy © amiga
Dworek w Tomaszewicach
Dworek w Tomaszewicach © amiga
Zabudowania przy dworku w Tomaszewicach
Zabudowania przy dworku w Tomaszewicach © amiga
Widoczek z Tomaszowic
Widoczek z Tomaszowic © amiga
W oddali dolinka Bolechowska
W oddali dolinka Bolechowska © amiga
Czas upływa, do doliny Będkowskiej na kolację docieramy po 19, zaczyna być chłodno, ubieramy się cieplej. Po około 30 minutach ruszamy na kwaterę. Droga podobnie jak wczoraj cały czas pod górkę, ale bez sakw jedzie się zdecydowanie lepiej. Gdy docieramy do agroturystyki zaczyna się ściemniać, na ulicach włączają się latarnie. 
Skałki w dolinie Bolechowskiej
Skałki w dolinie Bolechowskiej © amiga
Pięknie tutaj
Pięknie tutaj © amiga
Skałki w dolinie Będkowskiej
Skałki w dolinie Będkowskiej © amiga
Słońce zachodzi w dolinie Będkowskiej coraz chłodniej
Słońce zachodzi w dolinie Będkowskiej coraz chłodniej © amiga

Na miejscu ustalamy jeszcze szybki plan na jutro. Chcemy z sakwami przejechać odcinek do Sławkowa...

Dzień był bardzo intensywny, ciepły, przyjemny... daliśmy radę. Dzięki Karolina za kolejną wyprawę w nieznane :)

Dolinki Krakowskie - Wielkanocna Wigilia z Karoliną

Sobota, 20 kwietnia 2019 · Komentarze(1)
Uczestnicy
Dzień zapowiada się intensywnie, zresztą kolejne 3 dni zapowiadają się intensywnie. W przeciwieństwie to poprzednich lat padł pomysł, a może by tak rowerowa Wielkanoc? 

Umawiam się z Karoliną w Sławkowie, tak więc wpierw dojazd na dworzec w Katowicach, dojazd do Sławkowa i już jesteśmy razem :) Jedziemy po miejsca startowego - doliny Będkowskiej. Gdzie dopiero wspólnie wsiadamy na nasze rumaki. Jest coś koło 10 gdy mamy ustaloną trasę. Postanawiamy pojechać na Krzeszowice i tam odbić w kierunku kolejnych dolinek. Oczywiście po drodze odwiedzamy co bardziej interesujące miejsca pozaznaczane na mapach, jako dworki, zabytkowe wille czy kościoły ;)

Pora na przygodę
Pora na przygodę © amiga
Szkoda, że nie można przekazać poprzez zdjęcie zapachu...
Szkoda, że nie można przekazać poprzez zdjęcie zapachu... © amiga
Przyroda budzi się do życia :)
Przyroda budzi się do życia :) © amiga
Niesamowity poranek w dolinie Będkowskiej
Niesamowity poranek w dolinie Będkowskiej © amiga
W dolinie Będkoskiej
W dolinie Będkoskiej © amiga
Niegoszewice, gdzieś tam z tyłu jest dworek
Niegoszewice, gdzieś tam z tyłu jest dworek © amiga
Zabytkowy budynek w Rudawie, podobno mieszkał tutaj Henryk Sienkiewicz
Zabytkowy budynek w Rudawie, podobno mieszkał tutaj Henryk Sienkiewicz © amiga
Uśmiechnięta jak zawsze :)
Uśmiechnięta jak zawsze :) © amiga
Zabudowania folwarczne w Pisarach
Zabudowania folwarczne w Pisarach © amiga

Lekki wiatr specjalnie nam nie przeszkadza, ale też nie pomaga. Jedzie się przyjemnie :), rozmawiamy, gadamy, kombinujemy, modyfikujemy trasę, play... Gdzieś przed Krzeszowicami źle skręcamy, coś się nie zgadza na mapie, później się okazuje, że kolej dość mocno remontuje tą trasę tworząc nowe przejazdy, wiadukty, nasypy. Nasza droga gdzieś ginie. Spoglądamy przed siebie, na mapy, daleko nie ma... wjeżdżamy więc do kanału i w wersji na hulajnogę poruszamy się do przodu. Po kilkuset metrach w kanale pojawia się błoto, woda, śmieci. Trzeba zsiąść i bokiem przemykać do przodu szukając wyjścia, czy może wyjazdu. Czas leci. Czujemy zmęczenie. Bike Walking niekoniecznie jest tym o czym marzymy. Gdy docieramy w końcu do miejsca gdzie możemy wydostać się na drogi musimy chwilę odsapnąć i zastanowić się co dalej. 

W końcu wiem po co są takie rowy ;)
W końcu wiem po co są takie rowy ;) © amiga
Wpierw udajemy się pod Pałac w Krzeszowicach, później na rynek gdzie robimy sobie dłuższą przerwę przy okazji udając się na zakupy. Gdzieś po 14 sklepy będą zamykane. Jutro święta. Czas pracy jest skrócony. To nasz największy problem na już. Tak więc obładowani i nasyceni możemy ruszyć dalej. 
Pałac Potockich w Krzeszowicach - nic się z nim nie dzieje od kilkunastu lat, a szkoda
Pałac Potockich w Krzeszowicach - nic się z nim nie dzieje od kilkunastu lat, a szkoda © amiga
Widok spod pałacu Potockich w Krzeszowicach
Widok spod pałacu Potockich w Krzeszowicach © amiga
W parku miejskim w Krzeszowicach
W parku miejskim w Krzeszowicach © amiga
Zając i świta :)
Zając i świta :) © amiga
Na rynku w Krzeszowicach
Na rynku w Krzeszowicach © amiga
Remonty prowadzone przez kolej po raz kolejny nas zaskakują, zniknął jeden z przejazdów w kierunku Tenczynka, mieliśmy odwiedzić Bramę Zwierzyniecką, ale to nie ma sensu. Dziś ją odpuszczamy, kierujemy się od razu na Wolę Filipowską. Pora na przejazd pierwszą z dolinek (w zasadzie to druga, pierwszą była Będkowska). Samochodów na drodze niewiele, za to pojawiają się groźne nazwy miejscowości - Nowa Góra... To... nie jest miła dla ucha nazwa... Jestem pewny, że czeka nas podjazd. Nie mam pojęcie jakie będzie nachylenie, łudzę się jeszcze że niewielkie. Gdy tylko jednak mijamy jedno ze skrzyżowań pojawia się przed nami ścianka... Dobre kilkaset metrów podjazdu. Na szczycie ledwo żyjemy ;)
Kładką, a może wpław ;)
Kładką, a może wpław ;) © amiga
Nie podoba mi się nazwa tej miejscowości, czyżby sugestia?
Nie podoba mi się nazwa tej miejscowości, czyżby sugestia? © amiga
Jakie widoczki :)
Jakie widoczki :) © amiga
A może do Paryża?
A może do Paryża? © amiga
Za to widoki rekompensują nam męczarnie. Co chwilę przystajemy, focimy. Oj warto było pomęczyć się chwilę. Ale jak była górka, to musi być zjazd :). Tak też się dzieje. Lądujemy w dolinie Krzeszówki. Jest inna, chyba fajniejsza. Są miejsca gdzie jest pełno kwiatów. Są miejsca gdzie pojawiają się spiętrzenia wody, malownicze wodospady. Coś pięknego. 
Kościół Zesłania Ducha Świętego w Nowej Górze
Kościół Zesłania Ducha Świętego w Nowej Górze © amiga
wnętrze kościoła w Nowej Górze
wnętrze kościoła w Nowej Górze © amiga
Punkt widokowy w Nowej Górze
Punkt widokowy w Nowej Górze © amiga
Chwila odpoczynku w wśród kwiecia
Chwila odpoczynku w wśród kwiecia © amiga
Jedne ze źródełek w dolinie Krzeszówki
Jedne ze źródełek w dolinie Krzeszówki © amiga
Krzeszówka
Krzeszówka © amiga
Ruiny w dolinie Krzeszówki
Ruiny w dolinie Krzeszówki © amiga
Ruiny mostu Diabelskiego
Ruiny mostu Diabelskiego © amiga
Po jakimś czasie docieramy w okolice Czernej, na szczycie wzniesienia znajduje się klasztor, a do szczytu prowadzi ścianka ;) Rowery nie mają ochoty na jazdę ;). Stawiają się na wszelkie możliwe sposoby. Przy klasztorze widzimy informację o kawiarni. Pora na kawę, na coś gorącego... Tyle, że kawiarnia jest zamknięta. Szkoda... 

Ponad klasztorem znajduje się punkt widokowy, postanawiamy tam dotrzeć, tyle, że można to zrobić tylko pieszo. Tak więc rowery zostają na dole, a my powoli wdrapujemy się na górę zahaczając o kolejne stacje drogi krzyżowej. XIV stacja znajduje się przy punkcie widokowy. Pora na kilka zdjęć :), kilka panoram... 
Brama do klasztoru w Czernej
Brama do klasztoru w Czernej © amiga
Klasztor karmelitów bosych w Czernej
Klasztor karmelitów bosych w Czernej © amiga
Pora wrócić do rowerów i pojechać dalej. Paczółkowice są kolejną miejscowością na naszej liście. Trafiamy na otwarty drewniany kościołek. Wewnątrz Straż pożarna pilnuje grobu. Nie chcemy przeszkadzać, tak więc zdjęcia tylko z daleka. O szukaniu czaszek nie myślimy, choć.... na zewnątrz na murze okalającym kościółek Karolina coś zauważa. Jest, a w zasadzie są. od razu 2 :) na jednej z tablic. 
Kościół Nawiedzenia NMP w Paczółkowicach
Kościół Nawiedzenia NMP w Paczółkowicach © amiga
Wnętrze kościoła Nawiedzenia NMP w Paczółkowicach
Wnętrze kościoła Nawiedzenia NMP w Paczółkowicach © amiga
Znalezione przez Karolinę czaszki w Paczółtowicach
Znalezione przez Karolinę czaszki w Paczółtowicach © amiga
Spoglądamy na mapy i zegarki, czas ucieka, chyba pora lekko skrócić wycieczkę. Przebijemy się terenowo z Racławic do Szklar, pierwszy fragment podjazdu zabija... ale dalej... jest niesamowicie. Widoki nieziemskie :) Masa skałek, górek, malowniczych pół, łąk czy niewielkich zagajników. 
Kościół pw Narodzenia N.M.P w Racławicach
Kościół pw Narodzenia N.M.P w Racławicach © amiga
Uwielbiam takie trasy
Uwielbiam takie trasy © amiga
Troszkę z górki
Troszkę z górki © amiga
Wydaje się że jest płasko, choć rower sam nie chce jechać
Wydaje się że jest płasko, choć rower sam nie chce jechać © amiga
Niesamowite widoki
Niesamowite widoki © amiga
Jeszcze trochę terenu
Jeszcze trochę terenu © amiga
Szklary - dolina Szklarki, Biała Ścianka
Szklary - dolina Szklarki, Biała Ścianka © amiga
W Szklarach odbijamy na Łazy, Już się przyzwyczailiśmy do podjazdów. Do zachodu słońca jest jeszcze sporo czasu, jednak zaczyna się robić chłodno. Zaczynamy kombinowanie z ubieraniem. Na podjazdach jest gorąco, na zjazdach chłodno. 
Drogi są niesamowite, nawet takie leśne odcinki
Drogi są niesamowite, nawet takie leśne odcinki © amiga
Kolejny podjazd....
Kolejny podjazd.... © amiga
Pompa przy OSP w Łazach
Pompa przy OSP w Łazach © amiga
Okolice Łaz
Okolice Łaz © amiga
W końcu docieramy do doliny Będkowskiej, gdzie odbieramy sakwy, coś jemy i udajemy się objuczeni do położonej 4 km dalej kwatery, czy może naszej bazy. Kilkanaście kg na rowerze robi sporą różnice, Podjazd do Będkowic wysysa z nas ostatnie siły. Co ciekawe do miejsca noclegu cały czas pniemy się pod górkę. Zegarek pokazuje mi że na tych 4 km mieliśmy 130m podjazdu... W Katowicach mam mniej więcej tyle w drodze do pracy ale rozłożone na 30km :)
Będzie ciężko....
Będzie ciężko.... © amiga
Podjazd mamy już za sobą
Podjazd mamy już za sobą © amiga
Pod Agroturystyką na granicy Będła i Będkowic
Pod Agroturystyką na granicy Będła i Będkowic © amiga
Na miejscu jesteśmy trochę przed 20:00. Trochę czasu zajmuje nam rozkulbaczenie rumaków. Pora trochę odpocząć i ustalić plany na jutro... 
Święta zapowiadają się cudownie :), dzięki Karolina :)

Powrót z pracy

Czwartek, 18 kwietnia 2019 · Komentarze(1)
Z firmy wyjeżdżam w zbliżonym czasie jak wczoraj. Jednak czuję jakieś mega zmęczenie. Na zewnątrz dość ciepło i wieje z północnego-wschodu. Co mnie kompletnie nie cieszy. Drogi na szczęście puste. Jakiś czas nimi się posiłkuję, jednak na granicy z Zabrzem stwierdzam, że przyszła pora na teren... Wieki nie jechałem przez hałdę na Sośnicy. Nie wiem jak wygląda trasa na Makoszowach, na Halembie itd... Obawiam się, że może być gdzieniegdzie błoto. Tym bardziej, że pod torowiskim widzę zalany tunel pieszo rowerowy... Nie wygląda to dobrze. Jednak gdy docieram do hałdy widzę, że jest sucho... Nie ma śladu po błocie, po wodzie, kałużach... Za to jest sporo kurzu. 
Straż miejsca w Gliwicach

Straż miejsca w Gliwicach © amiga
Dawno tędy nie jechałem
Dawno tędy nie jechałem © amiga
Przejazd pod torowiskiem ;) Chyba dla rowerów wodnych ;)
Przejazd pod torowiskiem ;) Chyba dla rowerów wodnych ;) © amiga
Kostek coraz bardziej pochylony
Kostek coraz bardziej pochylony © amiga
Staw przy hałdzie an Sośnicy
Staw przy hałdzie an Sośnicy © amiga
Porzucony rower?
Porzucony rower? © amiga
NA drogi na chwilę wyjeżdżam w Makoszowach, krótki odcinek i ponownie wspinam się na hałdę, tutaj spodziewam się głębokiego błota. I szok... nie ma po nim śladu. Ta hałda potrzebuje miesiąca suszy by zniknęły kałuże i błoto.A nie ma nic. Za to widzę, że pojawiło się sporo zwiezionych kamieni. Może będzie droga wyrównana... Trochę boję się takich rozwiązań... Ale cóż przyjdzie przywyknąć.  
Wąsko, ale i tak lepiej niż na głównej drodze
Wąsko, ale i tak lepiej niż na głównej drodze © amiga
Uwielbiam takie kamyki
Uwielbiam takie kamyki © amiga
Okolice Halemby
Okolice Halemby © amiga
Kolejny wyjazd do cywilizacji dopiero na Halembie. zaskakuje niewielki ruch. Może to z powodu świąt? Może część ludzi już wyjechała? Trudno powiedzieć.
Zmęczenie daje znać o sobie coraz bardziej, zastanawiam się czy nie odwiedzić sklepu. Może jakieś ciastko, kola... ale nie... dojadę do domu. Z tego miejsce mam jakieś pół godziny jazdy. 
Dolina Jamny
Dolina Jamny © amiga

Teraz z górki
Teraz z górki © amiga
Poszedł jak burza ;)
Poszedł jak burza ;) © amiga
Ukwiecony park na Zadolu
Ukwiecony park na Zadolu © amiga
Na koniec wjeżdżam jeszcze do parku Zadole, tydzień temu została otwarta tężnia solankowa. Nie ma tutaj zbyt wielu ludzi, może też dlatego, że to środek tygodnia. Kilka fot i jadę do domu... 
Tężnia solankowa w parku Zadole już otwarta
Tężnia solankowa w parku Zadole już otwarta © amiga
Strasznie chce mi się pić... Chyba się odwodniłem... tylko jak? Jutro rower zostaje w domu, za to od soboty przez 3 dni będzie się działo i to rowerowo.... 

Do pracy o poranku

Czwartek, 18 kwietnia 2019 · Komentarze(1)
Ruszam z lekką obsuwą. Jest 7:15 gdy ruszam. Jest chłodno, termometr twierdzi, że chłodniej niż wczoraj, jednak odczucia mam inne. Pewnie chodzi o brak wiatru. Słońce już wysoko. Samochodów niewiele... 
Buduje się :)
Buduje się :) © amiga
W centrum Kochłowic zaciska, zupełnie bez powodu robi się korek... Może chodzi o czas w którym się tutaj melduję. Na szczęści dość szybko wyjeżdżam z centrum w kierunku Wirka gdzie dzisiaj jest sporo luźniej :)
W Kochłowicach
W Kochłowicach © amiga
W Bielszowicach kompletnie pusto. Drogowcy malują pasy na jezdni. Spoglądam na flagi przy stacji... wiatr na poziomie zera :) Fajnie. Dość szybko docieram do Zabrza. W pobliżu centrum stoi policja, z tego co widzę to chwilę temu musiały stuknąć się 2 samochody. Miejsce zupełnie nijakie na cokolwiek. Trzeba się bardzo postarać by spowodować w tym miejscu wypadek czy nawet stłuczkę. Ale jak widać udało się ;)
Maluje się :)
Maluje się :) © amiga
Dwa mobilki się cmoknęły w Zabrzu
Dwa mobilki się cmoknęły w Zabrzu © amiga
Do Gliwic docieram już po ósmej. Miasto puste i to kompletnie, jazda jest przyjemna. Pozostało się tylko cieszyć z dojazdu. W firmie jestem w nieco lepszym czasie niż wczoraj... Ciekawe jaki będzie powrót.... Straszą upałami :)
Może ktoś chętny, połowa samochodu za 5200 ;)
Może ktoś chętny, połowa samochodu za 5200 ;) © amiga
Chwila na przejściu dla pieszych :)
Chwila na przejściu dla pieszych :) © amiga

Powrót do domu

Środa, 17 kwietnia 2019 · Komentarze(0)
Dzień przeleciał strasznie szybko. Wychodzę z firmy jeszcze przed 17... Pogoda...hmmm... jest choć myślałem, że będzie cieplej. Niby 16 stopni, ale zimny wiatr jest nieprzyjemny... Mam go w twarz, nie jest silny, ale jednak odczuwalny. 

Drogi w zasadzie puste. Samochodów niewiele... Jadę szosami, będzie szybciej. Choć w zasadzie nie wiem po co się spieszyć. Może warto by było pojechać terenem? 


Wyjeżdżając z Gliwic
Wyjeżdżając z Gliwic © amiga
Gdy docieram do Wirka, mam dość szos, wjeżdżam na szlak wzdłuż Kochłówki. Zdecydowanie bardziej mi to odpowiada. Szkdoa, że to dość krótki odcinek. Tak więc gdy docieram do Panewnik... odbijam jeszcze raz w las... trasa będzie nieco dłuższa jednak w większości terenem.
potok Bielszowicki
potok Bielszowicki © amiga
Na zdjęciach to miejsce wygląda lepiej niż w rzeczywistości
Na zdjęciach to miejsce wygląda lepiej niż w rzeczywistości © amiga
Ukwiecone drzewo
Ukwiecone drzewo © amiga
Lekko pod górkę
Lekko pod górkę © amiga
lasy Panewnickie
lasy Panewnickie © amiga
Znowu wycinka... koszmar
Znowu wycinka... koszmar © amiga
W kilku miejscach widzę trwające wycinki, szkoda lasu... Mam wrażenie, że od 3 lat leśnikom odbiło.... I co z tego, że posadzą nowe drzewa, skoro przez 50 lat nie będzie to przypominało tego co było.
Jeden z pomników obrońców Wieży Spadochronowej
Jeden z pomników obrońców Wieży Spadochronowej © amiga
A policja czego tutaj szuka?
A policja czego tutaj szuka? © amiga
Jeszcze jesienią stał tutaj blok...
Jeszcze jesienią stał tutaj blok... © amiga
Przebudowa ul Kościuszki
Przebudowa ul Kościuszki © amiga
Znalezisko przy Old Timer Garage w Piotrowicach
Znalezisko przy Old Timer Garage w Piotrowicach © amiga
Docieram do domu... Powrót przyjemny, choć liczyłem, że będzie cieplej. Może jutro?

Poranny wyjazd do pracy

Środa, 17 kwietnia 2019 · Komentarze(1)
Po krótkiej przerwie, ponownie ruszam na szlak do Gliwic, poranek... dość przyjemny, około 5 stopni, wiatr w plecy... Słońce świeci choć chmur na niebie też trochę widać. Prognozy dość dobre. Miałem wyjść wcześniej, a... wyszedłem o czasie ;) 
Na drogach niewielki ruch... Jest szansa na spokojny dojazd :)
Trasa szybko mija, czuję lekki chłód, jednak po kilku podjazdach już jest mi ciepło :)... Bałem się trochę centru Kochłowic, ale...udało mi się przejechać to pseudo rondo bez najmniejszego problemu, może dlatego, że pojawili się drogowcy i... samochody mają większy problem z przejazdem niż ja ;)
Ul. Śląska, już chyba kierowcy przyzwyczaili się do tych wysepek ;)
Ul. Śląska, już chyba kierowcy przyzwyczaili się do tych wysepek ;) © amiga
Kochłowice - przy sierocińcu św Łazarza
Kochłowice - przy sierocińcu św Łazarza © amiga
Za to na Wirku mały zgrzyt... nieco większy ruch i trochę debili. W tym jeden jadący Audicą, strasznie mu się spieszyło, chciał wyprzedzać wszystko co się da i... w ostatniej chwili zauważył wysepkę, koszmar... Gość zupełnie bez wyobraźni... Na szczęście zjeżdżam z głównej drogi po kilkuset metrach... 
Ten po prawej chwilę wcześniej prawie skasował wysepkę... Strasznie mu się spieszyło
Ten po prawej chwilę wcześniej prawie skasował wysepkę... Strasznie mu się spieszyło © amiga
Klasyk na Bielszowickiej
Klasyk na Bielszowickiej © amiga
Do Zabrza jest nieźle, ale... w Zabrzu sporo większy niż zwykle... Samochody jadą od strony Gliwic, Miejscami się korkuj. Wygląda to tak jakby za chwilę miał się zacząć mecz Górnika Zabrze z Piastem Gliwice... Dopiero w firmie dowiedziałem się, że na DTŚce był jakiś wypadek i pewnie nawigacje, a być może i policja kierowała wszystkie samochody przez miasto.... 
Coś straszny ruch w Zabrzu
Coś straszny ruch w Zabrzu © amiga
Dopiero gdy wjechałem na Wielicką ruch zmalał do zera... Tak jest aż do firmy... Dojazd w średnim czasie, ale poranek dobrze wykorzystany. 
Ul. Zabrska w Gliwicach
Ul. Zabrska w Gliwicach © amiga