Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2019

Dystans całkowity:401.62 km (w terenie 58.00 km; 14.44%)
Czas w ruchu:22:54
Średnia prędkość:17.54 km/h
Maksymalna prędkość:47.06 km/h
Suma podjazdów:2013 m
Maks. tętno maksymalne:178 (96 %)
Maks. tętno średnie:151 (82 %)
Suma kalorii:17597 kcal
Liczba aktywności:9
Średnio na aktywność:44.62 km i 2h 32m
Więcej statystyk

Po okolicy.

Niedziela, 31 marca 2019 · Komentarze(0)
Jest dość późno gdy wychodzę, zegarek pokazuje 15:35, czas do max 19:00. Choć dobrze by było wrócić wcześniej. 
Plan... w sumie niewielki. Kierunek Lędziny i Klimont. Na dzień dobry podjazd do Kostuchny, w lasach Murckowskich szok, trwa w najlepsze wycinka, całe połacie lasu wycięte. Szkoda starych drzew... Pewnie nasadzą nowe, jednak nie jestem zwolennikiem takiego podejścia do lasów okalających Śląsk... 
Lex Szyszko w lasach Murckowskich
Lex Szyszko w lasach Murckowskich © amiga
Może przerwa?
Może przerwa? © amiga
Leśna ścieżka
Leśna ścieżka © amiga
Zresztą to nie jedyne miejsce gdzie trwa wycinka, coś się pokręciło, od kilku lat... wyrzynane są stare drzewa. Kieruję się na Hamerlę, krótki postój przy Trutowisku i... niespodzianka, jadą znajomi ;) Dobre 10 minut pogaduch... Rozstajemy się, oni jadą do domu, ja dopiero mam za sobą około 10 km. 
Dąb w Hamerli
Dąb w Hamerli © amiga
Stawy - Hamerla
Stawy - Hamerla © amiga
Słońce jeszcze wysoko
Słońce jeszcze wysoko © amiga
Docieram do Lędzin, ścieżki leśne są w niezłym stanie, tylko od czasu do czasu trafiałem jak do tej pory na kałuże. Teraz jednak mam odcinek asfaltowy, aż do Klimontu, rzadko podjeżdżam wariantem asfaltowym, wolę wpierw podjechać terenem górę św. Klemensa i przebić się przez pole do kapliczki, dopiero stamtąd na Klimont :). Jednak w tej chwili jakoś nie podejrzewam by przez pole dało się normalnie przejechać. Można co prawda nadłożyć kilka km terenem, ale po co ;). 
Nowe rondo w Lędzinach
Nowe rondo w Lędzinach © amiga
Widok z Klimontu
Widok z Klimontu © amiga
W kierunku Mysłowic
W kierunku Mysłowic © amiga
Na szczycie chwila odpoczynku. Jadę na Imielin... samo miasteczko jest mega nijakie, zupełnie nie mam potrzeby zatrzymywać się i focić. Dopiero w Mysłowicach jest ku temu okazja. Odbijam nieco inaczej niż zwykle... Kilka razy mnie korciło by sprawdzić jedną z dróg. I warto było... Tyle, że wiatr dał się we znaki... 
Kościół św. Klemensa w Lędzinach
Kościół św. Klemensa w Lędzinach © amiga

Stary wapiennik - Mysłowice Krasowy
Stary wapiennik - Mysłowice Krasowy © amiga
Kolejne ciekawe rondo
Kolejne ciekawe rondo © amiga
Zalew Wesoła Fala
Zalew Wesoła Fala © amiga
Gdy docieram do zalewu Wesoła spoglądam na zegarem, mam jakąś godzinę, może ciut więcej do zachodu słońca. Pora wracać.Opcje są 2 krótsza na Murcki na którą nie mam ochoty i dłuższa na Giszowiec. Wybieram drugi wariant :)
Słońce coraz niżej
Słońce coraz niżej © amiga
Na szczycie podjazdu widzę rozkopaną drogę, ale jest szlak rowerowy, jadę nim kawałek i... zawracam. Już na początku są rozlewiska. nieco dalej są leśne stawy, które mają tendencję do zalewania drogi. Tak więc odpuszczam. Zawracam i jadę remontowanym odcinkiem mysłowickiej drogi... Po około kilometrze odbijam w kierunku osiedla Adama. Chwilę później jestem na Giszowcu... 
Może tędy?
Może tędy? © amiga
Jeżeli tutaj jest woda, to dalej przy stawach... będzie do kolan...
Jeżeli tutaj jest woda, to dalej przy stawach... będzie do kolan... © amiga
Na Giszowcu
Na Giszowcu © amiga
Stary rynek na Giszowcu
Stary rynek na Giszowcu © amiga
Do domu około 6 km. W większości asfaktem przez las. Zaskakuje wycinka w tym lesie, tyle, że tym razem to chyba robota kolei, tylko po diabła wycinać pas o szerokości 10m z obu stron torowiska? Żal patrzeć... 
Staw Janina
Staw Janina © amiga
Słońce już bardzo nisko
Słońce już bardzo nisko © amiga
Wyremontowane torowisko w lesie Ochojeckim
Wyremontowane torowisko w lesie Ochojeckim © amiga
Wkrótce jestem na Ochojcu, jest już chłodno, do domu może 2km. Jeszcze szybkie zdjęcie zieleniących się krzaków i liści na drzewach...  Mimo tego, że wyjechałem dość późno, dzień jest dobrze wykorzystany. Strasznie chce się pić ;)
Coraz bardziej zielono
Coraz bardziej zielono © amiga
Drzewa puściły liście :)
Drzewa puściły liście :) © amiga


Okolice Skarżyska-Kamiennej z Karoliną :)

Niedziela, 24 marca 2019 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Kierunek wycieczki... w sumie długo był nieznany, ustalił się w ostatniej chwili... może ciut wcześniej. Kiedyś rzuciłem hasło a może Skarżysko-Kamienna? Tam na rowerze nas nie widzieli :)

Samo miasteczko jest nijakie i o tym wiem, zresztą okolice pod kątem  zwiedzania, szukania zabytków nie jest dobrym miejscem. Ale górek po okolicy jest całkiem sporo, są parki krajobrazowe. Po głowie chodzą też Starachowice, na rondach można zobaczyć różne modele samochodów marki Star :)  w pobliżu jest Wąchock... Tylko czy na wszystko starczy czasu? 
Umówiłem się z Nią na 9:00 :), w Bliżynie. Jeszcze nie Skarżysko, ale jest blisko, po drogie to całkiem niezły punkt startu zakładając że chcemy do lasu i w góry :)

Na miejscu jestem kilka minut przed ustaloną godziną, chwilę później dojeżdża Karolina :). Szybkie przywitanie, rowery gotowe, ruszamy. Jest dość chłodno, mimo tego, że słońce grzeje. Wiatr niestety daje nam popalić, początkowo krążymy po samym Bliżynie, jest kaplica drewniana, jest i zameczek :).
Bliżyn - Kaplica św. Zofii
Bliżyn - Kaplica św. Zofii © amiga
Uśmiechnięta Karolina :)
Uśmiechnięta Karolina :) © amiga
Żeliwne zardzewiałe nagrobki przy kaplicy św. Zofii w Bliżynie
Żeliwne zardzewiałe nagrobki przy kaplicy św. Zofii w Bliżynie © amiga
Gminny Ośrodek Kultury w Bliżynie
Gminny Ośrodek Kultury w Bliżynie © amiga
Obieramy kierunek Jastrzębia, wkrótce okazuje się, że to dobre kilka km pod górkę, na szczycie jest nam gorąco. Karolina coś wspomina o Piekielnej Bramie na Piekielnym Szlaku :). Z mapy wynika, że nie ma tam prowadzącej bezpośrednio ścieżki. Jednak przy głównej drodze jest drewniany drogowskaz... 800m i czerwony szlak pieszy. Obstawiamy, że powinien nas doprowadzić na miejsce, bądź w jego pobliże. Jedziemy... 800m to nie jest zbyt duża odległość, tyle, że już powinniśmy być przy skałkach, sprawdzamy google, sprawdzamy osmAnda i... na tym drugim udaje nam się odnaleźć informację o kamieniołomie w pobliżu. Cóż tam pojedziemy.

Na miejscu okazuje się, że kamieniołom z nawigacji to Piekielna Brama ;), a odległość od zjazdu z głównej drogi jest o kilkaset metrów większa. Cóż... Szkoda, że nie było drogowskazów pośrednich, powiedzmy co 300-400m. W każdym bądź razie udało się odnaleźć atrakcję :), Skałki przypominają te z jury w wersji mini ;) Co nie zmienia faktu, że jest piękne :)
Karolina przy piekielnej bramie
Karolina przy piekielnej bramie © amiga
Skałki
Skałki "Piekło Dalejowskie" © amiga
Po kilku minutach wracamy na główny szlak, czy raczej drogę rowerową. Zaskakuje nam jej jakość, to w większości asfalt, od czasu do czasu zamieniający się na szutry. Zero kałuż, błota... Coś pięknego :) Od czasu do czasu zatrzymujemy się by zrobić kilka zdjęć. 
Pamięci Myśliwych i Leśników
Pamięci Myśliwych i Leśników © amiga
Rezerwat przyrody
Rezerwat przyrody "Świnia Góra" © amiga
Rowerki czekają na nas
Rowerki czekają na nas © amiga
Przylaszczka pospolita
Przylaszczka pospolita © amiga

Po głowie chodził nam zjazd z góry do Zagnańska, tyle że tam byliśmy, na powielanie drogi jakoś mamy średnio ochotę. Odbijamy na Szałas i kierujemy się na Krasną. W Lutej doczytujemy się, że jest platforma widokowa, co ciekawe nasze mapy mają ją zaznaczoną w nieco różnych miejscach oddalonych od siebie o jakieś 250m. W obu lokalizacjach nic nie ma. Ponownie posiłkujemy się googlem i osmandem i... nic nie ma... Cóż... mapy zawierają błędy... Za to jest chwila by odpocząć, coś zjeść i opalić twarze :)
Już po powrocie odnalazłem informację, że platforma widokowa została rozebrana w okolicach 2014 roku.... Szkoda... w zamian są słupy wysokiego napięcia :)
Z mapy wynika, że to wieża widokowa ;)
Z mapy wynika, że to wieża widokowa ;) © amiga
Do Krasnej nie ma daleko, rowerki dowożą nas nam w ciągu kilkunastu minut, słońce przygrzewa, ale wiatr wychładza. Tak więc po kilku fotach ruszamy w dalszą drogę :) Troszkę terenem, troszkę asfaltem. W Odroważku udaje się namierzyć pierwszego wiosennego Bociana :) tak więc zima już nie wróci. 
Nad zalewem w Krasnej
Nad zalewem w Krasnej © amiga
Okolice Włochowa
Okolice Włochowa © amiga
Trochę jak Skansen - Odrowążek
Trochę jak Skansen - Odrowążek © amiga
Widać łebek Bociana :)
Widać łebek Bociana :) © amiga
Wróciliśmy do Bliżyna, ale nie byliśmy jeszcze w Skarżysku, mamy kilka godzin zapasu, tak więc główną drogą pędzimy do tego miasteczka. Gdy tylko mijamy rogatki miasta zapach obiadu przypomina nam o porze obiadowej :). Karolina wskazuje na pobliski Bar u Edka. Wewnątrz jest trochę ludzi. W środku... przypomina to knajpkę myśliwską. W karcie jednak próżno szukać dziczyzny... 
Zalew Bliżyn
Zalew Bliżyn © amiga
Plaża, Molo :)
Plaża, Molo :) © amiga
Zamawiamy bezpieczne potrawy, barszcz z Uszkami, Schabowego i placek po węgiersku i kawę... Z tego wszystkiego kawa była najlepsza ;) O ile barszcz robił wrażenie, że jest z buraków, tak uszka... tragiczne. wygotowane i bez smaku mięso z drobiu w środku. Uszka przypominają raczej pierogi z mięsem, ale i na tą nazwę nie zasługują. Mój placek po węgiersku prezentuje się nieźle, ale... sam placek smażony na 100% na starym oleju, coś na nim było wcześniej już smażone... może frytki, raczej jakieś mięso... trudno określić. Sos przesolony. Trudno... Byłem głodny to zjadłem, ale...więcej tam nie wrócę... Karolina miała podobne odczucia z kotleta schabowego... Muszę przyznać, że zepsucie tak prostych dań to sztuka... A może to taka wersja kuchni Skarżyskowo-Kamiennej? Zróbmy źle, może do nas nie wrócą ;)

Wjeżdżamy do miasta, do zwiedzenia, czy raczej do odwiedzenia jest drewniany kościółek zamknięty na 3 spusty i jedno ze starszych osiedli robotniczych. W zasadzie na tym się kończą zabytki tego miasta... ale z tego od początku zdawaliśmy sobie sprawę. 
Kościół Rzymskokatolicki pw. Św. Józefa Oblubieńca w Skarżysku-Kaminnej
Kościół Rzymskokatolicki pw. Św. Józefa Oblubieńca w Skarżysku-Kaminnej © amiga
Przez dziurkę od klucza
Przez dziurkę od klucza © amiga
Osiedle robotnicze przy ul Leopolda Staffa w Skarżysku-Kamiennej
Osiedle robotnicze przy ul Leopolda Staffa w Skarżysku-Kamiennej © amiga
Pora skierować się do Sucheniowa, po drodze mamy jeszcze zalew, przy którym przystajemy, robimy jak to z nami bywa kilka zdjęć i ruszamy dalej. W Sucheniowie kolejny zalew, kolejna przerwa i ustalamy co dalej i ile mamy czasu, jest przez trochę po 15... Spoglądamy na mapy i chyba pora obrać kierunek powrotny do Bliżyna, ale przejeżdżając jeszcze raz przez pobliskie lasy i Jastrzębią. 
Zalewie Rejowski
Zalewie Rejowski © amiga
Suchedniów - Zalew Kamionka
Suchedniów - Zalew Kamionka © amiga
Jak fotomodelka :)
Jak fotomodelka :) © amiga
Zaskakuje nas dość miło jakość szlaków. w 80% to asfalt, a kolejne naprawdę przyjemne szutry. Szerokie ścieżki to jest to co lubimy, choć zaskakuje nas podjazd pod Czerwoną górkę... Kilka km piłowania... ale na szczycie czujemy zadowoleni, daliśmy radę :) 
Szkoda tylko, że słońce jest coraz niżej, że powoli robi się chłodno. Drzewa dodatkowo rzucają cień na drogę... Powoli marzymy o tym by jak najszybciej dotrzeć do bazy... 
Na szlaku za Suchedniowem
Na szlaku za Suchedniowem © amiga
Słońce już tak nie grzeje...
Słońce już tak nie grzeje... © amiga
Uwielbiam takie drogi :)
Uwielbiam takie drogi :) © amiga
Tam jedziemy
Tam jedziemy © amiga
Długa prosta droga....
Długa prosta droga.... © amiga
Jastrzębia - przy wjeździe do parku
Jastrzębia - przy wjeździe do parku © amiga
Do Bliżyna wjeżdżamy drogą, którą z niego o 9 rano wyjeżdżaliśmy, tyle, że tym razem kilka km z górki :). Jeszcze tylko mały poczęstunek w pobliżu kościoła i.... możemy zacząć się pakować. 
Drewniana zabudowa
Drewniana zabudowa © amiga
Dzień był dobrze wykorzystany, jedynie wiatr dawał nam się we znaki. Choć i tak jak na marzec jest nieźle. Dzięki Karolina za kolejną niesamowitą wycieczkę :) Mam nadzieję, że wkrótce znowu uda się gdzieś wyjechać na rowerach... Co prawda kierunek jeszcze nie jest obrany... ale... jak to z nami bywa takie drobiazgi ustala się na kilka godzin przed ;)

Nad zalew w Miedznej Murowanej z Karoliną

Niedziela, 17 marca 2019 · Komentarze(2)
Uczestnicy
Pany wycieczki kilka razy się zmieniały, w sumie o kierunku zdecydowaliśmy (z Karoliną) kilkanaście godzin przed... Z domu wyjeżdżam około 6:30. W Tomaszowie jestem przed 9:00, a ruszamy dopiero o 9:33. Plan dość ambitny.... do przejechania około 100km. To będzie nasz najdłuższy dystans w tym roku :). Pytanie jak kondycja po przerwie? Pewnie nijak... 
Wiatr z południowego zachodu będzie nas zabijał przez pierwsze kilkadziesiąt km, jednak gdy będziemy wracać powinien pomagać. I oby tak było. 
Przez pierwszą godzinę jazdy nigdzie się nie zatrzymujemy. Znamy ten teren, dopiero przed Sławnem zatrzymujemy się kilka razy, z wzniesień rozpościera się panorama okolicy. Po prostu trzeba się zatrzymać, trzeba zrobić zdjęcia... 
Wiatraki mają dzisiaj co robić :), wiatr daje się we znaki
Wiatraki mają dzisiaj co robić :), wiatr daje się we znaki © amiga
Punkt widokowy w okolicach Sławna
Punkt widokowy w okolicach Sławna © amiga
Pierwsze górki podjechanie, nie jest źle, choć brakuje kondycji, oj brakuje, mam nadzieję, że wkrótce ją odbuduję :).. Sezon w zasadzie w pełni, byle pogoda dopisała. 
Trwa budowa dino parku w Sławnie
Trwa budowa dino parku w Sławnie © amiga
Za Sławnem wpadam na szatański pomysł, a może skrócimy sobie przez Owadów? Tam mamy jakieś 1.5 km terenem, damy radę... 
Szlak terenowy upstrzony jest jednak kałużami, błotem, rozlewiskami, miejscami jest też sporo grząskiego piasku... Przejechanie tego odcinka zajmuje nam dobre pół godziny ;)
Trochę terenu
Trochę terenu © amiga
Docieramy do Psar, obiecujemy sobie, że nie będziemy więcej jechać terenem ;) Asfalt wygodniejszy i bez niespodzianek. 
Młyn w Psarach
Młyn w Psarach © amiga
Docieramy do Paradyża, jako, że odwiedziliśmy tą miejscowość już kilka razy odpuszczamy sobie centrum, za to zauważamy jakiś maleńki park tuż przy boisku, w środku jest coś... na miejscu okazuje się, że to zabytkowa Wiata? Jakie miasto takie zabytki ;)
W Par(ad)yżu
W Par(ad)yżu © amiga
Zabytek w parku w Paradyżu...
Zabytek w parku w Paradyżu... © amiga
Planowaliśmy jeszcze wycieczkę do Żarnowa, jednak ciągła jazda pod wiatr wykańcza nas. Postanawiamy odbić bardziej na wschód, w kierunku zalewu W Miedznej murowanej. Gdy tylko obieramy ten kierunek wiatr znika ;) rowery same jadą, nawet górki są nam niestraszne :)
Panorama z Karoliną :)
Panorama z Karoliną :) © amiga
Nad zalewem planowaliśmy tylko podjazd na tamę, jakieś jedno czy 2 zdjęcia, ale... coś nam skłoniło d odbicia nieco inaczej na boczne drogi... i trafiamy na nowiutką plażę, czekającą na sezon... W pobliżu plac zabaw dla dzieci, molo... Robi to na nas wrażenie, postanawiamy coś zjeść :), odpocząć chwilkę... 
Nad zalewem w Medznej Murowanej
Nad zalewem w Medznej Murowanej © amiga
Molo nad zalewem
Molo nad zalewem © amiga
Zalew w Miedznej Murowanej
Zalew w Miedznej Murowanej © amiga
Pierwsze kwiaty :)
Pierwsze kwiaty :) © amiga
Wyjeżdżając z plaży, odwiedzamy jeszcze tamę.. z tej strony, to nic specjalnego...  więc 2 zdjęcia i w drogę.... Kierunek Opoczno, tam planujemy jakiś dłuższy odpoczynek, zjedzenie czegoś w restauracji... Miasteczko dość spore, wiem, że jest tam przynajmniej kilka miejsc z jedzeniem, a potrzebujmy zjeść coś konkretnego... 
Widok na zalew z Tamy w Miedznej Murowanej
Widok na zalew z Tamy w Miedznej Murowanej © amiga
Uśmiechnięta Karolina :)
Uśmiechnięta Karolina :) © amiga
Młyn w Wąglanach
Młyn w Wąglanach © amiga
Nie dla kurników w Wąglanach - chyba ich rozumiem
Nie dla kurników w Wąglanach - chyba ich rozumiem © amiga
Na każdym płocie wisi sprzeciw dla kurników
Na każdym płocie wisi sprzeciw dla kurników © amiga
W Samym Opocznie.. szok... Sporo ludzi na ulicach przechadzających się po mieście i.... wszystko pozamykane. Trafiamy na jedną restaurację, w okolicach Pegaza, ale .. nie prezentuje się za dobrze, krążymy po mieście dobre 10 minut.. I nic. W końcu zagadujemy mieszkańca... Panie tu wszystko zamknięte, tam dalej jest Pizzeria, może będzie otwarta... Cóż... może to nie wymarzone jedzenie, ale przynajmniej coś jest...  Pizzeria jest w miejscu w którym byśmy nigdy jej nie szukali, niby w pobliżu głównej drogi, ale jej nie widać. Obok kebab... jakoś nie mamy na niego ochoty. Zostaje pizza... a może będzie coś jeszcze? 
Wystrój restauracji... przypomina głęboki PRL... Czuć piwo... Karolina kręci nosem na to miejsce, ja jednak wiem, że na 2 bananach nie dojedziemy do Tomaszowa. Upieram się by coś zjeść...  Zamawiamy Pizzę "wegetariańską" Za 25 zł dostajemy ją strasznie wielką, tak na "oko" ma 40-50cm.. Już wiemy, że nie zjemy jej w całości... Za to można chwilę odsapnąć... Mija dobre pół godziny... 
Objedzeni z zapakowaną połową pizzy ruszamy do Inowłodza. 
Pegaz w Opocznie
Pegaz w Opocznie © amiga
Pora coś zjeść, może pizza wegetariańska?
Pora coś zjeść, może pizza wegetariańska? © amiga
Las trochę nas chroni, wiatr mamy lekko z tyłu i prawej strony. Jedzie się szybko... Zaskakują nas "drogi techniczne" wzdłuż 726, korzystamy z nich chętnie, choć co jakiś czas musimy wrócić na drogę przejechać może 200 metrów i kontynuujemy jazdę po kolejnym fragmencie drogi technicznej. 
Pomnik w okolicach Dębia
Pomnik w okolicach Dębia © amiga
Po około godzinie docieramy do Inowłodza. Co jakiś czas zatrzymujemy się, robimy zdjęcia, Karolina wspomina o nowej drodze rowerowej do Spały, trzeba z niej skorzystać :) Okazuje się że to droga szutrowa, ale wykonana solidnie, nie ma kałuż, nie ma błota, jest nieźle. Szkoda tylko, że pojawiają się na tej drodze głupki na skuterach... mimo zakazu.
Gmina Inowłodz
Gmina Inowłodz © amiga
Będzie dobre zdjęcie :)
Będzie dobre zdjęcie :) © amiga
Kościół pw. św. Idziego w Inowłodzu
Kościół pw. św. Idziego w Inowłodzu © amiga
Winduga na Pilicy
Winduga na Pilicy © amiga
Rowerki odpoczywają :)
Rowerki odpoczywają :) © amiga
Widok na zamek i kościół św. Idziego w Inowłodzu
Widok na zamek i kościół św. Idziego w Inowłodzu © amiga
Droga rowerowa z Inowłodza do Spały
Droga rowerowa z Inowłodza do Spały © amiga
Docieramy do Spały, chwila odpoczynku w COSie, i... pora ruszyć nieco żwawiej do Tomaszowa, zachód słońca za 15 może 20 minut... Bez przerw docieramy do rogatek miasta... Zaczyna się ściemniać... Jeszcze tylko wizyta na Bulwarach Wolbórki i jesteśmy w punkcie w którym zaczęliśmy dzisiejszą wycieczkę... 
Nowy most nad Wolbórką w Tomaszowie Mazowieckim
Nowy most nad Wolbórką w Tomaszowie Mazowieckim © amiga
Nad Wolbórką w Tomaszowie Mazowieckim
Nad Wolbórką w Tomaszowie Mazowieckim © amiga
Dzień minął szybko, ale wykorzystaliśmy do granic możliwości... Temperatura bajeczna, chwilami było 23-24 stopnie. Gdyby jeszcze nie ten wiatr... ;)

Dzięki Karolina za kolejny piękny dzień :) Uwielbiam wycieczki z Tobą :)

Powrót do domu

Piątek, 8 marca 2019 · Komentarze(1)
Kategoria do 34km, Do/Z Pracy, Solo
Ruszam trochę po 17... Gdzieś w prognozach była informacja o możliwych opadach. Niby powinienem mieć jeszcze sporo czasu, jednak chyba warto się pospieszyć ;) 
Jest jeszcze dość jasno gdy ruszam w drogę, wiem że za około godzinę będzie już ciemno. Lampki mam uzbrojone, choć jeszcze nieodpalone :)
Gdy zbliżam się do Zabrza widzę tłumy ludzi w barwach Górnika Zabrze, ruch na drogach gęstnieje... Masa policji. Uciekam do parku, jest spokojniej, jest cisza. Zastanawiam się jednak jak to objechać, bo całe Zabrze będzie postawione do góry nogami.
Udaje się tyłami przejechać na Makoszowy i dalej na Kończyce. W Rudzie Śląskiej samochodów jest mniej, choć z okazji zamkniętych sklepów w niedzielę ludzie dostają fioła. 

Jest jeszcze jasno gry ruszam do domu
Jest jeszcze jasno gry ruszam do domu © amiga
A co to za zamieszanie?
A co to za zamieszanie? © amiga

W Bielszowicach
W Bielszowicach © amiga
W tle kopalnia Bielszowice
W tle kopalnia Bielszowice © amiga
W efekcie na Wirku wbijam się na szlak wzdłuż potoku Bielszowickiego, kilku spacerowiczów nie przeszkadza :), niestety w Kochłowicach też jakieś wariactwo... Najważniejsze by minąć centrum. Dalej mam DDRkę, mam swój pas. Może nie jest idealny, ale przynajmniej nikt mi nie zajeżdża drogi :)
Jest już ciemno...
Jest już ciemno... © amiga
Ostatnie rozbłyski słońca
Ostatnie rozbłyski słońca © amiga
Pora wyjechać z Kochłowic
Pora wyjechać z Kochłowic © amiga
Docieram do Katowic, jest już kompletnie ciemno, zwalniam, na spokojnie jadę na Ochojec, jeszcze tylko skrzyżowanie przy Famurze i... można odpocząć :) W weekend chyba rozbiorę trochę rower, pora trochę się nim zająć :)
Na ul Kościuszki w Piotrowicach
Na ul Kościuszki w Piotrowicach © amiga

Do pracy - piątkowo

Piątek, 8 marca 2019 · Komentarze(0)
Ruszam z lekkim poślizgiem, jest 7:07... ciepło, cieplej niż wczoraj o tej samej porze, ale wieje paskudnie. Wiatr z zachodu od razu mnie lekko hamuje...Droga zapowiada się długa i męcząca... 

W nocy padało,  widać to na rogach, te są jeszcze mokre, miejscami widać kałuże. 
Ruch na drogach jak diabli, nawet przez chwilę zaczęło mi chodzić po głowie by wjechać w las... jednak kilka kałuż skutecznie mnie do tego zniechęciła, chyba pojawiły się na drodze w dobrym czasie :)

Rozlewisko wodne..., pierwszy raz to widzę...
Rozlewisko wodne..., pierwszy raz to widzę... © amiga
DDRka Kochłowicka
DDRka Kochłowicka © amiga
Na Bielszowickiej
Na Bielszowickiej © amiga
Na niebie widać słońce, ale chmury straszą.... Zresztą na wieczór zapowiedziane są jakieś opady. Nie powinno to być nic wielkiego. Wiatr w plecy powinien jednak pomóc :)
Słońce za chmurkami
Słońce za chmurkami © amiga
W Zabrzu wbijam się do lasku Makoszowskiego, mam dość samochodów, na całym odcinku od Katowic drogi pełne.. Chwila oddechu, odpoczynku w parku... Na drogi wracam w Gliwicach. Tutaj zawsze jest spokojniej :)
Jeszcze wiosny za bardzo nie widać
Jeszcze wiosny za bardzo nie widać © amiga
Prawie w firmie
Prawie w firmie © amiga
Wkrótce melduję się w firmie, dzień dobrze się zaczął... 

Trochę po lasach, gdy ciepło jakby była wiosna :)

Czwartek, 7 marca 2019 · Komentarze(0)
16 minęła kilkanaście minut temu, pora wracać, tym, bardziej, że po zachodzie słońca ma padać... Ruszam jest obłędnie ciepło, coś koło 18 stopni.... Szok... w końcu mamy dopiero początek marca :)
Chce się jechać, chce się czegoś więcej, jednak średnio mam ochotę na jazdę po zmroku, mimo tego, że mam lampki... W lesie po zmroku niewiele widać... Tak więc pozostaje jazda szosami. Tak też początkowo czynię, jednak gdzieś na granicy z Zabrzem przypominam sobie, że warto by było przejechać przez park W.Pileckiego. 
Wjeżdżam do parku, tym bardziej, że ruch na drogach daje się we znaki... W parku... cóż, ścieżki przejezdne, ale jest szaro buro... nie ma zieleni, nie ma kwiatów... to jeszcze nie ten czas, nie ta chwila... Wyjeżdżam w Pawłowie, zaliczam podjazd i dłuuuugi zjazd :) do Bielszowic. Tam bez zastanowienia dobijam na Halembę :)
Na rondzie w Gliwicach
Na rondzie w Gliwicach © amiga
W parku im. W.Pileckiego w Zabrzu
W parku im. W.Pileckiego w Zabrzu © amiga
Jedna z kolonii robotniczych w Zabrzu
Jedna z kolonii robotniczych w Zabrzu © amiga
Wiadukt A4ki w Bielszowicach
Wiadukt A4ki w Bielszowicach © amiga
Na Halembie
Na Halembie © amiga
Co prawda minąłem sporo terenu, ale mogę wjechać w las jeszcze na dolinie Jamny, tam nie spodziewam się błota :), Zaskakuje za to trochę korek w okolicach stacji BP. 
Wkrótce docieram na dolinę Jamny, właśnie zachodzi słońce, do domu mam jakieś 10 km... Jakieś 3 km przez las... po drugiej stronie jeszcze jest względnie jasno, tak więc jeszcze delikatnie odbijam na leśne szlaki, wyjeżdżam dopiero w okolicach parku Zadole :)
Słońce powoli zachodzi
Słońce powoli zachodzi © amiga
Dolina Jamny
Dolina Jamny © amiga
Powoli zaczyna się ściemniać
Powoli zaczyna się ściemniać © amiga
Tyle, że jest już kompletnie ciemno, odpalam jedną z lampek, starczy... Do domu mam jakieś 2 km :)... 
W domu, czuję zmęczenie, ale powrót był niesamowicie przyjemny... Gdyby takie temperatury już zostały...  W końcu wiosna za jakieś 2 tygodnie ;)
Korek w Piotrowicach
Korek w Piotrowicach © amiga

W czwartek do pracy rowerem ;)

Czwartek, 7 marca 2019 · Komentarze(1)
Ciężko było się dzisiaj pozbierać, długi przerwy nie robią dobrze... Mimo wszystko plan był jasny, jadę rowerem... Udało się wyjść o 7:00, chwilę później ruszyć w drogę do Gliwic. Ruch na drogach raczej standardowy, przynajmniej w Katowicach, korki, sporo samochodów, masa remontów. 

W Piotrowicach koło Famuru
W Piotrowicach koło Famuru © amiga

W Ligocie odbijam na Bałtycką, pora zobaczyć jak wygląda las po deszczach i... jest nieźle, nie ma ani śladu po kałużach :) Przejeżdżam bez najmniejszego problemu. Docieram do Panewnickiej, tam niestety trafiam na idiotów... tym razem to była kobieta za kierownicą, wybrała sobie najbardziej paskudny moment na ominięcie śmieciarki, w chwili gdy byłem tuż tuż, widziała mnie, musiała mnie widzieć, w efekcie mijamy się na gazetę. 
Po prostu mistrzyni wyprzedzania
Po prostu mistrzyni wyprzedzania © amiga
Zrobiło mi się od razu cieplej....
Zrobiło mi się od razu cieplej.... © amiga
Zaczynam się zastanawiać, czy jednak nie pojechać lasem, ale... teraz przez dobre 3 km mam rowerówkę, może nie jest ona szczytem marzeń, może nie jest idealna, ale mam swój pas... 
Na drogach jakby zmniejszał się ruch... to dobrze. Rozważam alternatywy przejazdu przez Kochłowice i Wirek. Zostaję przy najszybszej opcji i najbardziej górskiej ;)
DDRka w Kochłowicach...
DDRka w Kochłowicach... © amiga
Wkrótce osiągam Bielszowice i Pawłów, na chwilę przystaję przy wjeździe, czy raczej wejściu do parku Pilckiego w Zabrzu. W sumie dawno przez niego nie jechałem, może wracając tam skręcę? Nie powinno to dołożyć mi wiele drogi, ścieżki są najczęściej w dobrym stanie. Więc chyba dam radę ;)
Park im. Rotmistrza Witolda Pileckiego w Zabrzu
Park im. Rotmistrza Witolda Pileckiego w Zabrzu © amiga
im bliżej centrum Zabrza tym gorzej. Ruch jest wyraźnie większy, decyduję się na przejazd laskiem Makoszowskim. Ostatnio wracając też niego korzystałem,, nie było problemów z przejazdem i tego też spodziewam się dzisiaj. 
Przy wyjeździe postanawiam jednak zobaczyć co jest na jednej ze ścieżek na którą w zeszłym roku wjechał ciężki sprzęt mający na celu zrobić porządek z potokiem Guido... Cóż... lekko nie ma. Sporo gliny i rozmiękłego gruntu. Myślę, że za często nie będę tutaj zaglądał, choć ten fragment trochę skraca mi drogę... 
W lasku Makoszowskim o poranku
W lasku Makoszowskim o poranku © amiga
Ostatnie 6 km to ponownie szosy... ruch sporo mniejszy niż w Zabrzu... robi się cieplej, choć pewnie sama jazda też swoje zrobiła. Wkrótce docieram do firmy... zaskakuje mnie miejsce na rowery... a raczej to co tam znajduję... Ktoś przypłynął łodziom, kajakiem... ;)
Widocznie można i tak.... 
Ktoś przypłynął kajakiem do firmy?
Ktoś przypłynął kajakiem do firmy? © amiga

Wieczorny powrót do domu

Poniedziałek, 4 marca 2019 · Komentarze(0)
Ruszam około 16, chcę zdążyć przed możliwymi opadami, prognozy nie są jednoznaczne, meteo twierdzi, że główne opady przesunęły się na późniejsze godziny. Tyle, że i tam muszę być w domu przed 18.

Na granicy z Zabrzem skręcam do lasku Makoszowskiego, potrzebuję chwilę spokoju, może też trochę zmęczyć się... 
Jest trochę terenu, trochę z górki, trochę pod górkę. 
Na niebie sporo chmur... wiatr przynajmniej wspomaga ;)
A teraz z górki
A teraz z górki © amiga
W Zabrzu...
W Zabrzu... © amiga
W Zabrzu miejscami spory ruch, dość szybko uciekam z głównych ulic. Korci by wjechać jeszcze na szlak wzdłuż potoku Bielszowickiego,  jednak w ostatniej chwili zmieniam plan. Kierunek ul Polna i Wirecka. Dość szybko docieram do Kochłowic. Gdy opuszczam centrum na niebie pojawia się słońce :) Wyjrzało na jakieś 10-15 minut spod chmur.. Oceniam, że do ciemnicy mam może 40 minut. Tak więc powinienem dotrzeć do domu bez włączonych lampek... 
Buduje się
Buduje się © amiga
Słoneczko wyszło zza chmurki tuż przed zachodem
Słoneczko wyszło zza chmurki tuż przed zachodem © amiga
Na chwilę zatrzymuję się przy nowo wybudowanej tężni w parku Zadole. Ciekawe kiedy otwarcie. Do domu pozostało około 2 km, tyle, że tutaj mam do pokonania budowę skrzyżowania w Piotrowicach... Jeszcze rok i powinno dać się tutaj normalnie przejechać :)
Tężnia na Zadolu czeka na otwarcie ;)
Tężnia na Zadolu czeka na otwarcie ;) © amiga
Policz rowerzystów :)
Policz rowerzystów :) © amiga
Docieram do domu... czuję lekkie zmęczenie. Jestem sporo przed czasem. Dzień dobrze wykorzystany.. 

Do pracy w poniedziałek

Poniedziałek, 4 marca 2019 · Komentarze(2)
Zgodnie z prognozami dzień zapowiada się wyjątkowo ciepły i wietrzny. Ruszam kilka minut po 7... termometr pokazuje coś pomiędzy 8, a 9 stopni... Tyle, tylko, że wiatr z południowego-zachodu tak więc najczęściej będę z nim walczył, czasami jednak powinien nieco pomóc ;) Tych odcinków nie będzie za dużo, ale jednak...  
Już na początku wycieczki, trafiam na rowerzystów... :)... W końcu do nich dołączyłem pewnie jeszcze z przerwami, ale mam nadzieję, że to się ustabilizuje wkrótce... 

Dołączyłem do rowerzystów dojeżdżających z rana do pracy....
Dołączyłem do rowerzystów dojeżdżających z rana do pracy.... © amiga
Kolejny biker :)
Kolejny biker :) © amiga
Pierwszy odcinek gdy wiatr mnie nieco wspomaga to ten z Panewnik do Kochłowic, jazda to czyta przyjemność, w jednym miejscu wjeżdżam na chodnik a nawet na trawnik wy wyminąć autobus. Drogą nie jestem w stanie tego zrobić, sporo samochodów... tak więc wjeżdżam na chwilę na chodnik i trawnik ;), kilka metrów dalej wracam na DDRkę. W centrum Kochłowic spory ruch... chwilę muszę odstać zanim udaje mi się wbić na właściwy pas. Na wirek jadę ul. Wirecką, jest spokojniej, choć ciut dalej. 
Objadę to bokiem :)
Objadę to bokiem :) © amiga
Na Wirku przy przejeździe kolejowym
Na Wirku przy przejeździe kolejowym © amiga
W Bielszowicach po raz drugi muszę chwilę odstać, samochodów...tyle, że szkoda gadać. Za to dalej aż do Zabrza jest spokojnie. W okolice centrum docieram kilka minut po ósmej i szok... jest zupełnie pusto... Bez najmniejszych problemów przejeżdżam skrzyżowania przy BP... decyduję się nawet na przejazd ul Winklera, skraca mocno trasę, ale zwykle na obu pasach jest pełno wariatów... 
Nie pamiętam takich pustek w Zabrzu
Nie pamiętam takich pustek w Zabrzu © amiga
Dość szybko przedostaję się na rogatki Gliwic, rowerzystów jakby więcej, niektórzy znajomi, inni nie.. Jest mi ciepło, nawet trochę za ciepło... Po południu chyba się roztopię. Wiem jednak, że muszę wyjechać około 16, gdzieś od 17:30 pogoda ma się mocno zepsuć... Jakieś ulewy, może nawet burze... 
Jeszcze 3 km do firmy :)
Jeszcze 3 km do firmy :) © amiga
Docieram do firmy, mimo wiatru dzień należy zaliczyć do dobrze wykorzystanych :)
Na miejscu...
Na miejscu... © amiga