Wpisy archiwalne w kategorii

Z buta

Dystans całkowity:383.37 km (w terenie 98.00 km; 25.56%)
Czas w ruchu:70:48
Średnia prędkość:5.41 km/h
Maksymalna prędkość:51.48 km/h
Suma podjazdów:4018 m
Maks. tętno maksymalne:207 (112 %)
Maks. tętno średnie:136 (73 %)
Suma kalorii:46575 kcal
Liczba aktywności:45
Średnio na aktywność:8.52 km i 1h 34m
Więcej statystyk

Nasze wędrowanie po Malcie - dzień trzeci

Środa, 8 maja 2019 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Kolejny dzień na Malcie, niestety ostatni, około 11 odlatujemy do Polski. Trzeba więc wykorzystać cały czas jaki nam pozostał. 
Zrywamy się z łóżek jeszcze gdy jest ciemno. Pakujemy się, jemy śniadanie i w końcu żegnamy naszą Maltańską kwaterę. 
Prawie biegniemy na przystanek autobusowy... w parku trwa impreza. Nie wiem czy od wczoraj, czy to już dzisiejsza? ;)

Autobus przyjeżdża o czasie, wsiadamy, płacimy 3 euro i rozsiadamy się... Mamy dobre kilkadziesiąt minut dojazdu do Valetty... 
Na miejscu szok... nie ma turystów :) W końcu miasto jest przebieżne ;)... Można pospacerować, można coś zwiedzić, zobaczyć.... 
Chyba najbardziej zachwyca nas wschód słońca, jest niesamowity, jest piękny....
Valetta budzi się do życia
Valetta budzi się do życia © amiga
Ruiny w centrum Valetty
Ruiny w centrum Valetty © amiga
Centrum Valetty
Centrum Valetty © amiga
Wschód słońca na uliczkach Valetty
Wschód słońca na uliczkach Valetty © amiga
Pomnik gołębia?
Pomnik gołębia? © amiga
Plac w Valettcie
Plac w Valettcie © amiga
Uliczki Valetty
Uliczki Valetty © amiga
W górnym ogrodzie
W górnym ogrodzie © amiga
Wschód słońca w Valettcie
Wschód słońca w Valettcie © amiga
Świt na Malcie
Świt na Malcie © amiga
Słońce wstaje
Słońce wstaje © amiga
Okolice górnych ogrodów
Okolice górnych ogrodów © amiga
Okolice górnych ogrodów
Okolice górnych ogrodów © amiga
Widoki niesamowite
Widoki niesamowite © amiga
Budzi się dzień
Budzi się dzień © amiga
Górny ogród o poranku
Górny ogród o poranku © amiga
Po uliczkach krążymy dobrą godzinę, gdy pojawia się więcej ludzi postanawiamy zakończyć zwiedzanie, tym bardziej, że na lotnisko wybieramy się z buta ;) To co mi znowu przeszkadzało Valettcie, ale występuje też w naszych miastach to smród starej frytury i wszechobecnych barów z kebsami... Po prostu dookoła śmierdzi...  
Widok uliczek, jednak zrobił swoje :) zachwyceni wychodzimy z miasta. Odpalamy nawigację, bo głupio byłoby nie zdążyć na samolot ;), czy zabłądzić wśród wąskich uliczek... 
Zadowolona Karolina :)
Zadowolona Karolina :) © amiga
Uliczki Valetty
Uliczki Valetty © amiga
Uliczki Valetty
Uliczki Valetty © amiga
Uliczki Valetty
Uliczki Valetty © amiga
Uliczki Valetty
Uliczki Valetty © amiga
Uliczki Valetty
Uliczki Valetty © amiga
Uliczki Valetty
Uliczki Valetty © amiga
Czaszka na podłodze kościoła
Czaszka na podłodze kościoła © amiga
Misrah San Gorg
Misrah San Gorg © amiga
Przywieźli drzewa ;)
Przywieźli drzewa ;) © amiga
Budka telefoniczna, ciekawe czy telefon działa?
Budka telefoniczna, ciekawe czy telefon działa? © amiga
Niesamowite są te drogi :)
Niesamowite są te drogi :) © amiga
Bazylika Matki Bożej z Góry Karmel w Valletcie
Bazylika Matki Bożej z Góry Karmel w Valletcie © amiga
Prokatedra św. Pawła w Valletcie
Prokatedra św. Pawła w Valletcie © amiga
Dość charakterystyczna zabudowa
Dość charakterystyczna zabudowa © amiga
Plac w Valettcie
Plac w Valettcie © amiga
Misrah San Gwann
Misrah San Gwann © amiga
Rondo w Valettcie
Rondo w Valettcie © amiga
Piękna aleja :)
Piękna aleja :) © amiga
Widok z Floriany na Valettę
Widok z Floriany na Valettę © amiga
Oczywiście mamy cały czas opcję skorzystania z autobusów, ale po co... Mamy nogi. Faktem jest, że nieźle się załatwiłem, buty obtarły mnie do krwi, kuśtykanie to ból, łydek, kręgosłupa... przynajmniej wiem, że żyję ;) Dziś i tak jest nieźle... 
Idąc uliczkami zauważamy sad... to złe słowo, ogród pomarańczowy.... Szkoda, że nie można było wejść do środka. Z zewnątrz robiło to wrażenie :) 

Słońce jest coraz wyżej, robi się gorąco, o ile jeszcze z rana mieliśmy coś na siebie pozakładane, to kurki lądują w plecaku :)
Drzewko pomarańczowe :)
Drzewko pomarańczowe :) © amiga
Holy Trinity Church
Holy Trinity Church © amiga
Trochę zmęczeni
Trochę zmęczeni © amiga
Nawigacja prowadzi nas ciekawymi drogami
Nawigacja prowadzi nas ciekawymi drogami © amiga
Nawigacja mówi nam skręć w prawi, w lewo... itd, mimo tego kontroluję co jakiś czas, czy nie próbuje nas wyprowadzić na manowce. Zaskakuje mnie prowadząc przez "pole golfowe" czy boisko...  ale przechodzimy bez najmniejszych problemów.  Niektóre uliczki, drogi już znamy, przejechaliśmy tędy przedwczoraj rowerami :). Idąc pieszo zastanawiamy się jak to podjechaliśmy? ;)
Wejście na cmentarz muzułmański
Wejście na cmentarz muzułmański © amiga
Luqa - Wąskie uliczki
Luqa - Wąskie uliczki © amiga
Po dłuższym spacerze jesteśmy na lotnisku, mamy sporo czasu do odlotu, trzeba co nieco skonsumować, dopić wodę, bo i tak nas z nią nie wpuszczą dalej... 
Już na lotnisku, pora pożegnać się z Maltą
Już na lotnisku, pora pożegnać się z Maltą © amiga
Odprawa przebiega bez problemu, pakujemy się do środka samolotu. Niestety wizzair rozrzuca nas po samolocie, ja jestem gdzieś z przodu, Karolina z tyłu. Gdy już jesteśmy w powietrzu okazuje się, że nie ma problemu z przesiadką ;) 
Przez okienko podziwiamy Maltę z wysoka, trochę później mijamy Sycylię, Włochy... 

Po 2.5 godzinie lądujemy we Wrocławiu... teraz jakoś trzeba dojechać do Tomaszowa... Przed lotniskiem stoi autobus, za chwilę ma odjazd, pakujemy się do środka licząc na to że dowiedzie nas w kilkadziesiąt minut do centrum miasta. 
Czas strasznie ucieka... przejażdżka trwa i trwa...  Po ponad godzinie jesteśmy na dworcu PKP i zaczynają się problemy z pociągami z biletami... 
Jedziemy do Częstochowy tam będzie przesiadka z obowiązkowym spacerem pomiędzy dworcami. Czasu będzie sporo, godzina a do pokonania 2.5 km... Jednak pociąg na starcie ma już 10 minut opóźnienia, rozmawiamy z konduktorem. Twierdzi, że nadrobimy to na trasie.... jakoś mu nie wierzę... 
I mam rację. Gdy docieramy do Częstochowy mamy 10 minut na dotarcie do dworca głównego. Wskakujemy do taksówki... pierunem docieramy na dworzec, udaje się jeszcze kupić bilety w kasie na dalszą podróż. Ufff.... Bezpieczni wracamy do domów :)

O ile przelot z Malty zajął nam 2.5 godziny to po Polsce przejazd to kolejne 6 godzin. 

Dzięki Karolina za kolejną niesamowitą podróż :)

Nasze wędrowanie po Malcie - dzień drugi

Wtorek, 7 maja 2019 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Pomysłów było kilka, pierwszy i podstawowy to z buta wrócić na kwaterę... tylko czegoś żal... Po namyśle wskakujemy do autobusu jadącego na zachodnie wybrzeże :)... 3 euro później jesteśmy na miejscu, przy plażach pokrytych piaskiem. Do zachodu słońca jakieś 2 godziny, Jesteśmy ciut za wcześnie, może gdyby ta nie wiało, to byśmy zostali tutaj dłużej. Trochę spacerujemy, trochę focimy i... pakujemy się do kolejnego autobusu tym razem do Valetty.
Okolice Manikaty

Okolice Manikaty © amiga
Zaskoczył mnie ten rower na Malcie ;)
Zaskoczył mnie ten rower na Malcie ;) © amiga
Wieża Għajn Tuffieħa
Wieża Għajn Tuffieħa © amiga
Jedna z niewielu plaż na Malcie
Jedna z niewielu plaż na Malcie © amiga
Słońce coraz nliżej
Słońce coraz nliżej © amiga
Golden Bay Beach
Golden Bay Beach © amiga
Lubię taki eklimaty
Lubię taki eklimaty © amiga
Wieczór w Valettcie
Wieczór w Valettcie © amiga
Słońce już zachodzi
Słońce już zachodzi © amiga
Mury Valetty o zachodzie słońca
Mury Valetty o zachodzie słońca © amiga
Turystów pełno
Turystów pełno © amiga

Słońce zaczyna zachodzić, do odjazdu autobusu na kwaterę mamy jeszcze kilkadziesiąt minut, wykorzystujemy to na szybkie odwiedzenia miasta, po raz drugi, tym razem bez rowerów. Turystów jak mrówków, postanawiamy wrócić tutaj jutro o świcie. Myślę, że turyści będą jeszcze spali. To dobry pomysł :)
Tak więc wskakujemy do kolejnego autobusu i po 30 minutach lądujemy pod kwaterą. Jest ciemno gdy wchodzimy do środka... Pora na późną kolację, na szybkie częściowe spakowanie się. Jutro pierwszy autobus do Valetty odjeżdża o 5:30.... 


Nasze wędrowanie po Malcie - dzień pierwszy

Poniedziałek, 6 maja 2019 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Pierwszy dzień pobytu na Malcie. Noc była wyjątkowo krótka. Brak wody zdatnej do picia dał nam się we znaki. Przed 6:00 gnamy na miasto poszukać jakiegokolwiek otwartego sklepu, marketu, czegokolwiek... 

Zaskakuje to, że już kilka sklepów działa, malutkie lokalne sklepiki, zawartość różna. W większości nie ujmują, po prostu małe coś... podobne do sklepików u nas tak sprzed... 20 lat ;) Wyjątek stanowi piekarnia... Tutaj czas zatrzymał się dobre 100 lat temu :) 
Kupujemy niesamowicie pachnący chleb i coś w rodzaju bułek ;) W zasadzie to duży chleb i 2 maleńkie ;) 

Po zakupach pędzimy na kwaterę, strasznie chce nam się pić... Ostatni raz cokolwiek piliśmy jeszcze we Wrocławiu. Na Malcie nie było jak, nie było gdzie. Przed północą wszystko było zamknięte, a deszcz dodatkowo przegonił nas na kwaterę ;)

Po pysznym śniadaniu - ten chleb do dzisiaj mi się śni :) i uzupełnieniu elektrolitów, pakujemy się. Plan to długie spacerowanie. Pójdziemy gdzie nas oczy poniosą. 
Il-Gudja - Malta - o poranku
Il-Gudja - Malta - o poranku © amiga
St. Mary's Parish Church
St. Mary's Parish Church © amiga
Problemem jest mapa, jest taka sobie, mam w telefonie OSMAnda z bardzo szczegółowymi mapami i nawigacją, ale nie chcemy z tego korzystać cały czas. Zobaczymy jak nam pójdzie. Mijamy lotnisko i kierujemy się na Niebieskie groty. Do przejścia około 8 km... Po drodze podziwiamy architekturę, zaskakują nas wszechobecne opuncje :) 
Wczoraj w nocy tutaj lądowaliśmy :)
Wczoraj w nocy tutaj lądowaliśmy :) © amiga
Z opuncjami ;)
Z opuncjami ;) © amiga
Opuncja z bliska
Opuncja z bliska © amiga
Czyżby cytryny?
Czyżby cytryny? © amiga
Gdzieniegdzie widać drzewa z cytrynami :), rosną jak u nas jabłonie. Udaje się kupić Pastizzi, chwilę później zajadamy się nimi :) Pycha... Możemy iść dalej ;)
U nas najwyżej jabłka ;)
U nas najwyżej jabłka ;) © amiga
Krajobraz jest tak inny od Polskiego, to fajna odmiana. Jest inaczej. Biała zabudowa po jakimś czasie męczy oczy, trochę żałuję, że okulary przeciwsłoneczne zostały na kwaterze. Ale dam radę. Wiatr chwilami daje się we znaki, są miejsca gdzie chce nam urwać głowy ;)
Panorama z Tal-Bebbux
Panorama z Tal-Bebbux © amiga
Maltańskie uliczki
Maltańskie uliczki © amiga
Gdy tylko jest okazja wejść do kościoła, to korzystamy z tego. Wnętrza piękne. Zaskakujące. Ciekawe kiedy nam się to znudzi ;)
Malta Kościoł w Kirkopie
Malta Kościoł w Kirkopie © amiga
Kościół św. Katarzyny w Żurrieq
Kościół św. Katarzyny w Żurrieq © amiga
Kościół św. Katarzyny w Żurrieq
Kościół św. Katarzyny w Żurrieq © amiga
Kościół św. Katarzyny w Żurrieq
Kościół św. Katarzyny w Żurrieq © amiga
Jeden z niewielu cmentarzy na Malcie
Jeden z niewielu cmentarzy na Malcie © amiga
Kościoły na Malcie zaskakują...
Kościoły na Malcie zaskakują... © amiga
Idąc dalej, zaglądamy do mapy, włączyliśmy nawigację by nie zgubić się wśród uliczek, ale dzięki mapie jest szansa że nie pominiemy ciekawszych obiektów na trasie. Tak też jest z wiatrakiem :) Widać go z daleka, choć pewnie bez mapy przeszlibyśmy 2-3 uliczki dalej i tyle by z tego było. 
Kościoły na Malcie zaskakują...
Kościoły na Malcie zaskakują... © amiga
Pod kościołem na Malcie
Pod kościołem na Malcie © amiga
Piękna zabudowa
Piękna zabudowa © amiga
Zbliżamy się powolutku do Blue Grotto, postanawiamy zajrzeć czy dzisiaj pływają łódki, wg oficjalnej strony wszystko działa, jest otwarte, jednak coś nam się nie podoba. Idziemy jednak dalej. Z punktu widokowego przyglądamy się okolicy, nie ma łódek... Jednak twardo idziemy dalej. 
Piękna zabudowa
Droga gdzieś tam prowadzi © amiga
W oddali widać morze :)
W oddali widać morze :) © amiga
Kozy? Trafiliśmy do Pacanowa?
Kozy? Trafiliśmy do Pacanowa? © amiga
Trochę bardziej zielono
Trochę bardziej zielono © amiga
Coraz bardziej widać morze
Coraz bardziej widać morze © amiga
Blue Grotto - szkoda, że nie udało nam się popłynąć do nich
Blue Grotto - szkoda, że nie udało nam się popłynąć do nich © amiga
Zadowoleni w drodze do Niebieskich Grot
Zadowoleni w drodze do Niebieskich Grot © amiga
Ale widoki
Ale widoki © amiga
Wyspa w oddali
Wyspa w oddali © amiga
Klify :)
Klify :) © amiga
Skaliste wybrzeże
Skaliste wybrzeże © amiga
Skaliste wybrzeże
Skaliste wybrzeże © amiga
Przy brzegu... rozczarowanie. Jednak łódki nie pływają, zbyt silny wiatr. Szkoda tylko, że na stronie nie było o tym ani słowa. Trochę rozgoryczeni wpadamy do kawiarni, zamawiamy 2 kawy i zajadamy się ciastem prosto z Polski :) Spoglądamy na siebie, musimy wrócić tą samą trasą, ale... chwila... przecież tutaj jeżdżą autobusy.... zaglądamy do przewodnika gdzie jest rozrysowana mapa komunikacji. Sprawdzamy rozkład na przystanku, autobus będzie za kilkanaście minut :) Możemy się poopalać... 
Wysmarowana Karolina :)
Wysmarowana Karolina :) © amiga
Gdy podjeżdża pakujemy się do środka, płacimy 3 euro za dwa bilety na 2 godziny i jedziemy w odwiedziny do Klifów Dingli, wysiadamy i na spokojnie idziemy dalej pieszo podziwiając okolicę :) Na otwartym terenie wiatr chce nam chwilami urwać głowy, ale nie poddajemy się...  
Radar dopplerowski :) na Malcie
Radar dopplerowski :) na Malcie © amiga
Pięknie miejsce
Pięknie miejsce © amiga
Opuncje :)
Opuncje :) © amiga
Panorama Maltańska
Panorama Maltańska © amiga
Znajome zwierzaki ;)
Znajome zwierzaki ;) © amiga
Trochę brakuje mi drzew
Trochę brakuje mi drzew © amiga
Klify Dingli
Klify Dingli © amiga
Dingli Cliffs
Dingli Cliffs © amiga
Kaplica Marii Magdaleny w pobliżu Klifów Dingli
Kaplica Marii Magdaleny w pobliżu Klifów Dingli © amiga
Kaplica św. Marii Magdaleny w Dingli
Kaplica św. Marii Magdaleny w Dingli © amiga
Jeszcze raz klify
Jeszcze raz klify © amiga
Radar coraz bliżej
Radar coraz bliżej © amiga
Klify Dingli
Klify Dingli © amiga
Klify Dingli
Klify Dingli © amiga
Klify Dingli
Klify Dingli © amiga
W końcu pora skierować się do wnętrza wyspy, kierunek Mdina, oczywiście po drodze jest trochę innych miasteczek. Ich budowa coraz bardziej powszednieje. W centrum wielki kościół, dookoła biała zabudowa i wąskie uliczki. Podziwiam kierowców autobusów, jak oni tutaj manewrują... Szok... Gdzieś pomiędzy miasteczkami trafiamy na owocującą Opuncję, zrywamy kilka owoców, pakujemy do woreczka i... idziemy dalej. Spróbujemy ich po dotarciu do kwatery :)
Akcent rowerowy :)
Akcent rowerowy :) © amiga
Zbliżamy się do jakiegoś miasteczka
Zbliżamy się do jakiegoś miasteczka © amiga
Kwitnąca opuncja
Kwitnąca opuncja © amiga
Magiczne okienko
Magiczne okienko © amiga
Kolejny kościołek
Kolejny kościołek © amiga
Wnętrze kościołka
Wnętrze kościołka © amiga
Kościoły bardzo podobne do siebie
Kościoły bardzo podobne do siebie © amiga
St. Mary's Parish Church
St. Mary's Parish Church © amiga
Te uliczni się nie nudzą
Te uliczni się nie nudzą © amiga
Zastanawia mnie cały czas po diabła te samochody na tak małej wyspie...
Zastanawia mnie cały czas po diabła te samochody na tak małej wyspie... © amiga
Rondo?
Rondo? © amiga
Trochę szerszy chodnik ;)
Trochę szerszy chodnik ;) © amiga
W Mdinie
W Mdinie © amiga
Gdy docieramy do Mdiny miasto trochę nas zaskakuje, jest inne od tego co do tej pory widzieliśmy, uliczki są jeszcze węższe, mury wyższe, na większości uliczek panuje przyjemny cień. Wspinamy się na mury by zrobić zdjęcie, tutaj tak wieje, że ledwo da się oddychać, szybka fora i uciekamy... ;) Trochę błądzimy ale opuszczamy miasto i kierujemy się na Mostę. 
Brama główna w Mdinie
Brama główna w Mdinie © amiga
Alejki nieco poniżej
Alejki nieco poniżej © amiga
Brama w Mdinie
Brama w Mdinie © amiga
Wąskie uliczki w Mdinie
Wąskie uliczki w Mdinie © amiga
Szokuje mnie taka zabudowa...
Szokuje mnie taka zabudowa... © amiga
U nas chyba niewyobrażalne...
U nas chyba niewyobrażalne... © amiga
Jakiś Krzaczek
Jakiś Krzaczek © amiga
Dalej uważam, że w takich miejscach samochody nie powinny mieć wjazdu
Dalej uważam, że w takich miejscach samochody nie powinny mieć wjazdu © amiga
Widoki z murów w Mdinie
Widoki z murów w Mdinie © amiga
Mdina z daleka
Mdina z daleka © amiga
Mdina w oddali
Mdina w oddali © amiga
Droga zajmuje nam trochę czasu, Mdina powolutku ginie nam z oczu, Ruch jakby większy, za to wpadamy na szatański pomysł. Pierwotny plan zakładał wyprawę na rowerze, ale tuż przed wyjazdem zrezygnowaliśmy z rezerwacji nastawiając się na wycieczki piesze. Jednak Karolina pamięta miej więcej gdzie była wypożyczalnia w Moście. Sprawdzamy to na Google i... tam też się kierujemy. Punkt jest jeszcze zamknięty, mamy trochę czasu więc udajemy się do ścisłego centrum. Udaje się zwiedzić rotundę, wejście po 2 euro, ale warto. Kościół jest inny od tego co do tej pory widzieliśmy. W sumie spędzamy tam dobre kilkadziesiąt minut. 
Wracamy do wypożyczali, na miejscu okazuje się, że tutaj tylko składa się zamówienia, a wypożyczalnia jest gdzie indziej. Dostajemy adres i tam też się udajemy. 
Miasto Ciszy coraz dalej
Miasto Ciszy coraz dalej © amiga
Rotunda w Moście
Rotunda w Moście © amiga
W rotundzie w Moście
W rotundzie w Moście © amiga
W rotundzie w Moście
W rotundzie w Moście © amiga
Piękne wnętrze
Piękne wnętrze © amiga
Szokujące wnętrze
Szokujące wnętrze © amiga
Znaleziona czaszka
Znaleziona czaszka © amiga
Na miejscu rozczarowanie, punkt jest zamknięty, ale... obok jest sklep rowerowy, chwila rozmowy i sprzedawca dzwoni do znajomego... Mamy podejść jakiś km dalej. Będzie czekał... Cóż... idziemy i. rowerki na nas czekają. Co prawda daleko im do tego do czego przywykliśmy, ale mają dwa koła ;) Umawiamy się na oddanie w dniu kolejnym około 17... Tak więc po prawie 30 km wsiadamy na rowery i ruszamy w dalszą drogę... 
 
Pożyczone rowerski
Pożyczone rowerski © amiga


Uciekając z buta pomiędzy kulami

Sobota, 6 stycznia 2018 · Komentarze(7)
Dzisiaj święto, wiele do roboty nie ma, za to całkiem niezłe warunki, walczę ze sobą, jechać na rowerze, czy może przejść się z buta? 

Postanawiam jednak skorzystać z kijków, rower zostaje w domu, wieczorem może zajmę się jego serwisem, do wymiany jest kilka drobiazgów, a rak przynajmniej nie będę go musiał myć po raz kolejny. Obieram kierunek na Giszowiec, a później się zobaczy. 

Po drodze, widzę jakiś gości w pomarańczowych koszulkach... myślę, leśnicy, tylko czemu dzisiaj? Podchodzę bliżej, to... siepacze ministra Szyszki, dzisiaj mordują okoliczne dziki. Słychać psy, słychać wystrzały, ciekawe ilu rowerzystów dzisiaj załatwią. Miejsca na polowanie jest do bani... z jednej strony droga z drugiej główny ciąg pieszo-rowerowy, to przepis na problem. Ale chyba ktoś musi zginąć by coś się zmieniło. 

Przez ścieżkę którą podążam kilka razy przebiegają dziki, sarny, mam nadzieję, że ci bandyci ich nie dorwali. 
Staw Janina
Staw Janina © amiga

Gdy doszedłem na wysokość stawu Janina odbijam na Murcki, warunki dość przyjemne, ale tam gdzie pojawia się teren jest sporo wody, błota. Cóż... taki dzisiaj mój los. Po ponad 2 godzinach wracam do domu, ciuchy przepocone, obłocone. Ja zmęczony jak diabli. Marzę o gorącej kąpieli.
W okolicach Murcek
W okolicach Murcek © amiga
Dzisiaj przetestowałem nowy plecak z bukłakiem. W końcu to rozwiązanie chyba zaczęło się sprawdzać. Już wiem czemu tanie bukłaki są tanie. Wziąłem ze sobą 2l picia. Niewiele zostało po powrocie ;). Na szczęście okoliczne sklepy w razie czego pootwierane :)

Powrót z buta

Piątek, 27 października 2017 · Komentarze(1)
Z rana pogoda pod psem spowodowała, że pojechałem do pracy pociągiem, wieczorem postanowiłem chociaż kawałek się przejść. Chociaż 6 km... Dla odreagowania, dla naładowania akumulatorów. Trochę obawiałem się deszczu, ten jednak pojawił się na krótko w razy. Przy wyjściu z parku Kościuszki dość mocno padało, tyle, że przez 5 minut... Dalej już było lepiej... Czas przejścia dość nieciekawy, powinno być przynajmniej 14 minut mniej... ale co tam.... 

Wejście do parku Kościuszki
Wejście do parku Kościuszki © amiga
Drewniany kościółek św. Michała
Drewniany kościółek św. Michała © amiga

Na kijach po długiej przerwie

Sobota, 21 października 2017 · Komentarze(4)
Kategoria Z buta, Solo, do 17km
Dość późne wyjście do lasu, jest 14:40, awaria lekko mnie przytrzymała w domu. Mam niewiele czasu, plan 20 km jest nieco zagrożony, chciałbym wrócić w okolicach 18... Biorę ze sobą kilka drobiazgów i aparat :) Co jakiś czas odbijam na ścieżki którymi z reguły się nie poruszam, których nie odwiedzam często, bądź wcale, szczególnie na rowerze... Dzisiaj poruszam się wolniej ;), coś mi się wydaje, że dorobię się zakwasów, wydaje mi się, że to pierwsze przejście na kijach od złamania.... ciekawe jak będzie...  Kieruję się na Kostuchnę, dalej Murcki, wzgórze Wandy, lekko odbijam w kierunku Giszowca by w końcu odbić na Ochojec. Szkoda, że słońce się gdzieś skryło, jest za to dość ciepło i najważniejsze .... nie pada :) Poniżej kilka zdjęć z wycieczki... 

Ścieżka na wzgórzu Wandy w Katowicach
Ścieżka na wzgórzu Wandy w Katowicach © amiga
Pięknie jest w lesie
Pięknie jest w lesie © amiga
Wzgórze Wandy
Wzgórze Wandy © amiga
Przygotowania do biegu? Był już czy dopiero będzie?
Przygotowania do biegu? Był już czy dopiero będzie? © amiga
W pobliżu szybu Stanisław  - firma Edelmet
W pobliżu szybu Stanisław - firma Edelmet © amiga
Stary młot
Stary młot © amiga
Jesienne klimaty :)
Jesienne klimaty :) © amiga

Niewiele liści pozostało na gałęziach
Niewiele liści pozostało na gałęziach © amiga
Ścieżki leśne
Ścieżki leśne © amiga
2 wagony się oderwały od składu
2 wagony się oderwały od składu © amiga

Na kijach na Wesołą

Środa, 3 maja 2017 · Komentarze(0)
Z rana zastanawiałem się nad planem dnia, trochę mi w domu namieszali, dopiero około 10 wychodzę sam do lasu, z kijkami, czy raczej na kijkach...
Jakoś nie mam weny na rower... dziwne... ale prawdziwe.

Wbijam się najszybciej jak się da do rezerwatu Ochojec, bardzo mało ludzi, jeszcze śpią, za to w lesie miejscami mokro, w wielu miejscach widać lekkie podtopienia, ścieżki za to są w niezłym stanie, mogę mieć jedynie nadzieję, że tak zostanie do końca. 

Pozalewany las
Pozalewany las © amiga
Dolinka Murckowska
Dolinka Murckowska © amiga

Dawno nie korzystałem z tych ścieżek, znam je, nie mam problemu z orientacją, niemniej w kilku miejscach coś mnie zaskakuje, a to ławki, a to miejsca postojowe. Idzie się świetnie, chociaż czas ucieka... wstępnie planowałem całość na 4 godziny. Myślę, że się wyrobię, chociaż każde zatrzymanie się na fotę zabiera trochę czasu. Pierwsza przerwa dopiero nad zalewem na Wesołej, wypijam połowę wody mineralnej którą tacham od domu. 
Stamtąd przyszedłem
Stamtąd przyszedłem © amiga
Rezerwat przyrody
Rezerwat przyrody "Las Murckowski" © amiga
Nad zalewem Wesoła
Nad zalewem Wesoła © amiga
Obchodzę cały zalew, jest niewielki, spoglądam na zegarek, to tylko 2 km... kieruję się na Giszowiec, os Adama, zaczynam skracać trasę, ten odpoczynek trochę mnie zmęczył ;), Ścieżka którą idę to jeden ze szlaków pieszych i rowerowych, zaskakują za to rozlewiska na całej szerokości, trudno je sforsować, ale idę dalej...
Trochę mokro na ścieżce
Trochę mokro na ścieżce © amiga
Z górki i pod górkę
Z górki i pod górkę © amiga
Kilka górek, kilka dolinek i docieram do solidnego rozlewiska, a lewej nie ma opcji by to przejść, z prawej... chyba nieco lepiej, trochę belek, może się uda... kijkami szukam podparcia... środek rozlewiska nie jest głęboki, tak na oko góra 20 cm, dno wyłożone jest kamieniami, w miejscu gdzie są belki już nie jest tak różowo... belki lekko się uginają pod obciążeniem, kijki za to miejscami zanurzone do połowy... Ostatnie kłoda niestety nie jest zbyt stabilna, noga zanurza się na 20 cm, woda wdziera się do buta... ;). teraz już mam to gdzieś czy jeszcze gdzieś wpadnę czy nie... Może po prostu trzeba było przejść środkiem ścieżki... ;)
To tylko 20cm wody ;)
To tylko 20cm wody ;) © amiga
Ciekawe co tu było
Ciekawe co tu było © amiga
Nieco dalej docieram na wysokość os. Adama na Giszowcu, jestem tuż przy wieży ciśnień, nie było mnie przy niej kilka lat... las tuż obok leży... paskudnie to wygląda... kilkuset letnie drzewa ścięte, ale z tego co wiem, to prokuratura wzięła już się za tego debila... wydaje, mi się że część tych drzew miała status pomników przyrody...  
Wieża wodna na Giszowcu
Wieża wodna na Giszowcu © amiga
Lex Szyszko
Lex Szyszko © amiga
Do domu mam 5km. w butach chlupie, chcę być jak najszybciej w domu, zmęczenie też już odczuwam, tym razem najbardziej bolą łydki, czyżbym przeciążył coś...?
Likwidują żółty szlak?
Likwidują żółty szlak? © amiga

W domu jestem przed 14... Wyglądam jak leśny ludzik... ;)

Bieg dzika

Niedziela, 26 lutego 2017 · Komentarze(0)
Kategoria Z buta
Niedziela, dzień odpoczynku.... od rowera. jakiś czas temu założyłem, sobie, że raz w tygodniu wyjdę na kijach... Dzisiaj jest pierwszy taki weekend, w ciągu tygodnia jeździłem rowerem, dzisiaj z buta. ale powody są cztery. Silna żeńska ekipa Etisoftowa rusza na trasę Biegu Dzika. Trasa to jedyne 5 km, tyle, że można ją zaliczyć max 4 razy. czyli  najdłuższy dystans to 20 km. Podobnie jak miesiąc temu idę incognito, bez rejestracji, jako obstawa, facet do towarzystwa. Nie mam parcia na medale, na zwycięstwo, po prostu gdyby nie dzisiejszy bieg dzika pewnie poszedłbym gdzie indziej. Robienie kółek jakoś mnie nie pociąga. Wolę plan dotrzeć do punkty A, B i wrócić. Robię trochę za fotografa, za obstawę, w planie max 20 km. Po drodze na start zaliczam bankomat i mały sklep. Kupuję zapasy energii i w drogę, na starcie jestem przed czasem. Czekam na ekipę Etisoftu. 

Po około 30 minutach jesteśmy w komplecie, kije w ręce i w drogę, plan to 2 kółka, szlak nieco mokry, błota niewiele, ale ze starymi liśćmi stanowi zabójczą mieszankę. Jest ślisko, trzeba uważać. Pierwsze kółko na ludzie w 50 minut. Karolinę dopada efekt wczorajszej kontuzji. Drugie kółko i zostaję z Dorotą. Trzecie kółko zalicza tylko Olga i Asia. Chwila przy ognisku i pora wracać do domu, ja mam 5 km na kijach w większości przez las. Do domu docieram trochę przed 14. Czuję zmęczenie. Cieszy mnie jednak to, że jutro jadę rowerem :) 
Cztery gracje

Cztery gracje © amiga

Powrót na Patykach :)

Piątek, 17 lutego 2017 · Komentarze(0)
Kategoria Z buta
Piątek wieczór, pogoda paskudna, cały dzień siąpiło, rower został w domu, ale muszę dzisiaj odwiedzić sklep Geograf w centrum Katowic, potrzebuję kilka map... może coś jeszcze. Po szybkich zakupach składam kije i w drogę do domu. Pogoda nieco się poprawiła, tzn nie siąpi, ale jest nieprzyjemna wilgoć. Idę nieco dłuższą trasą przez ul Barbary i park Kościuszki. Przejście może nie w rekordowym czasie, jednak bardzo przyjemny... Weekend raczej nie będzie ani rowerowy, ani kijkowy...  za to  pociągowy ;)


Wiosna coraz bliżej
Wiosna coraz bliżej © amiga

Czwartek na kijkach....

Czwartek, 16 lutego 2017 · Komentarze(0)
Kategoria Z buta
Czwartek miał być 3-cim dniem z rzędu gdy jadę do pracy rowerem, ale... plan się zmienił. Z rana jechałem pociągiem, więc wieczór też kolejowy, za to z dworca PKP do domu idę na kijkach, jest okazja by je przetestować, bo są po małym remoncie, wymienione zostały buciki i groty. Idzie się zdecydowanie lepiej, pytanie tylko jak bardzo wytrzymałe będą te nowe elementy., cóż czas pokaże. :)
Droga dość przyjemna to głównie przez temperaturę utrzymującą się na plusie. Jednak kostka brukowa zaczęła pokrywać się cieniutką warstewką lodu. W domu ciuchy lądują w praniu... a ja pod prysznicem... 
O poranku na dworcu PKP w Katowicach

O poranku na dworcu PKP w Katowicach © amiga