Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2012

Dystans całkowity:1961.17 km (w terenie 330.00 km; 16.83%)
Czas w ruchu:80:06
Średnia prędkość:24.48 km/h
Maksymalna prędkość:52.54 km/h
Suma podjazdów:370 m
Maks. tętno maksymalne:207 (112 %)
Maks. tętno średnie:156 (84 %)
Suma kalorii:79003 kcal
Liczba aktywności:52
Średnio na aktywność:37.71 km i 1h 32m
Więcej statystyk

Rajd w Zabrzu i obite gary

Niedziela, 30 września 2012 · Komentarze(14)
Guns N' Roses - November Rain


Niedziela, 9:00, po wczorajszym after&before; party, budzimy się ok. 9:00, w zasadzie to dużo powiedziane, zwlekamy się powoli i zaczynamy powoli się przygotowywać do wyjazdu na rajd szosowy w Zabrzu. Idzie nam to wyjątkowo niespiesznie i niesprawnie, większość z nas ma drobne problemy z błędnikiem ;P, ale jakoś dajemy radę. Na szczęście zawody rozpoczynają się o 13:00 więc jest troche czasu aby doprowadzić się do stanu używalności.
Jest grubo po 11:00 gdy wraz z Tomkiem i Moniką jedziemy na start.
Trochę ludzi już jest © amiga

Na miejscu dokonujemy zapisów i czekamy na resztę ekipy, przy okazji rozmawiając ze spotkanymi znajomymi. Chwilę później dojeżdżają Darek, Aneta, Wiktor, Igorek, Olek i Ania.
Jako pierwsi na starcie stają najmłodsi, wygląda to niesamowicie, gdy takie małe szkraby dają z siebie wszystko, gdy pędzą, gdy widać na ich twarzach malujący się uśmiech i zadowolenie z osiągnięcia, z tego, że pokonali całą trasę.
Jako pierwszy z naszej grupy startuje Igorek,
Jak oni pędzą © amiga

daje z siebie wszystko, pokazuje większości dzieci jak się powinno jeździć, wyprzedzają go w zasadzie tylko szosowcy. Góral niestety średnio nadaje się na wyścigi szosowe, chociaż, czasami można się nieźle zdziwić patrząc, co ludzie potrafią zrobić z tym sprzętem (np. Igorek).

Chwila przerwy i startuje Wiku z Aniutą, już na starcie, już czekają na sygnał…
Wiktor i Aniuta na starcie © amiga


Ruszają i pędzą, ile sił w nogach, po niedługim czasie wpadają na metę ze świetnymi czasami. Ania zdobywa nawet pudło, gratulacje.
Aniuta - już niedaleko © amiga


Wiktor już prawie na miecie © amiga

Znowu przerwa i w końcu na starcie staje spora część naszej ekipy – Monika, Tomek, Olek i Ja. Monia ma przed sobą jedno kółko, reszta po 3. Masakra. Niby trasa jest prosta jednak „drobna” górka na półmetku daje siwe znaki, może jeszcze nie na pierwszym nawrocie, jednak już za 2 i 3 razem wyraźnie ją czuję.
Pędząca po wygrana Kosma © amiga


Latający Tomek.... © amiga

It's Mła gnający do mety © amiga

Już na mecie czuję, że płuca nie palą, to być może efekt przeziębienia, mam nadzieję, że nie będę musiał z nim walczyć w kolejnym tygodniu. Średnio mam ochotę na jazdę z temperaturą (a wszystkie 7 kamyków zużyłem już na leczenie).

Olek na luzaka © amiga


Pozostał jeszcze Darek, z racji „sędziwego” wieku jedzie nieco później ale i on daje sobie świetnie radę na tej niby „prostej” trasie.
Walczący Darek © amiga

W rzeczywistości wszyscy mamy podobne spostrzeżenia, niby prosto, niby łatwo, ale…
Miło się tak spotkać... © amiga

Numerki startowe zdajemy, a w zamian dostępujemy zaszczytu losowania „prezentów”, mnie się trafia plecak, inni dostają książki, breloki, zawieszki, długopisy itd…
Świetny pomysł, genialne przygotowanie, jest to przykład jak zachęcić ludzi do uczestnictwa w takich imprezach rowerowych, jak przyciągnąć całe rodziny, duże brawa.
Pozostało już tylko odczekać na koronację Ani i Moniki, ta pierwsza nie mogła jednak odebrać osobiście nagród – „drobne problemy” ze zdrowiem.
Królowa jest jedna... © amiga

W końcu pora się pożegnać, Monika i Tomek pędzą w swoją stronę, a my powoli i lekko okrężnie ruszamy na Helenkę, zgarniając po drodze Aniutę. Rowerowo jedziemy jednak tylko w trójkę: Wiktor, Olek i ja, reszta postanawia odpocząć w samochodzie ;P
Wiku prowadzi nas swoim singletrackiem, częściowo jechałem nim już tydzień temu jednak dzisiaj coś poszło nie tak, na łagodnym zjeździe na którym jest paskudny korzeń z uskokiem ok. 15-20cm zaliczam solidne OTB, chyba po raz pierwszy w życiu tak gwizdnąłem. Najazd na przeszkodę z prędkością ok. 25-30km/h, później krótki lot trzmiela zakończony efektownym przyziemieniem amortyzowanym lewą częścią twarzy.
Tuż po przyziemieniu © amiga

Uderzenie czegoś w splot słoneczny pozbawia mnie oddechu na kilka długich chwil, ciągnących się w nieskończoność. Pierwszy raz nie sprawdzam na wejściu stanu roweru, tylko testuję moje uszkodzenia, gęba obita i lekko napuchnięta, szczeka boli, lewy nadgarstek też boli przy nacisku, a dokładkę odbił się na nim pulsometr :). Podrapane łokcie, kolana, ramię, klata, przerysowana twarz, ale żyję, nic nie złamałem. Kilka min później znów siedzę na rowerze i jadę dalej, najgorzej jest z nadgarstkiem, nawet trzymanie kierownicy sprawia mi ból. W końcu dojeżdżamy na Helenkę i jest okazja znowu chwilę porozmawiać, pośmiać się. Jednak dzień się kończy trzeba do domu. Czeka mnie jednak wyjątkowo nierowerowy powrót, Darek odwozi Anię, a w drodze powrotnej odstawia mnie do domu.
Dzięki, za wspaniały weekend, dzięki za pokazanie mi ciekawego wariantu single tracka, zapamiętam go na zawsze :).

Nocą po lesie

Sobota, 29 września 2012 · Komentarze(2)
Męskie Granie 2012 - Ognia! ( Katarzyna Nosowska & Marek Dyjak)


Ląduję u Darka w Zabrzu, kolejne spotkanie z jego wspaniałą rodziną, czekamy jeszcze na kolejnych uczestników, mają dojechać z dworca PKP w Rudzie Śląskiej, Postanawiamy wyjechać im naprzeciw (jest 20:00), wsiadamy więc na rowerki i jedziemym przez Helenkę, Rokitnicę i skręcamy w kierunku os. Młodego Górnika 9wszystko ścieżkami rowerowymi) i w krótkim czasie spotykamy ich Monikę i Tomka, krótkie powitanie i... postanawiamy pojeździć troszkę po lesie, Wszyscy mamy lampki więc to nie problem, prowadzi oczywiście Darek, a od czasu do czasu Ja. Część ścieżek jest mi znana, jednak w nocy wyglądają nieco inaczej i udaje mi się kilka razy pojechać nie tak jak bym chciał, nie tak jak powinienem. Odwiedzamy m.inn. Dolomity, RedRocka, Segiet, na chwilę zatrzymujemy się w knajpce celem uzupełnienia elektrolitów i powoli trzeba wracać do bazy. Jest 22:00 namiejscu możemy spokojnie siąść, porozmawiać, posłuchać dobrej muzyki, z każdym łykiem jest nam coraz milej, kończymy ok 3:00, najwyższa pora w końcu jutro czeka nas rajd rowerowy w Zabrzu. :)

chwila przerwy © amiga


Tarnowskie Góry © amiga


Nocą na RedRocku © amiga

Do zabrza

Sobota, 29 września 2012 · Komentarze(2)
PARTYZANT - HIT THE ROAD JACK - KATOWICE 28 IX 2012


Szybki wpis, czasu mało, jak ostatnio u mnie.
Ok 15:00 zbieram się i jadę na do Zabrza, aby spotkać się i pogadać ze przyjaciółmi. Z niektórymi długo się nie widziałem, jest okazja i wypada wykorzystać. Dzień piękny, świeci słońce, na niebie delikatne chmurki, nie można było sobie wymarzyć lepszej aury.
Cała trasa w zasadzie bez przerw, jedyny postój przy Pstrowskim aby zdzwonić się i ustalić miejsce spotkania, niestety wszyscy już zjechali do domu więc wsiadam na bike-a i lecę dalej na Helenkę.

Jedzie tramwaj... © amiga

bajkowy powrót

Piątek, 28 września 2012 · Komentarze(4)
Czaqu - Dlaczego jestem jaki jestem


Powrót w dość przyzwoitych warunkach, jest stosunkowo ciepło, ale dalej źle się czuję pomimo przełożenia 5 kamyków. Po długiej walce docieram do domu, chwila odpoczynku i jużjest lepiej. Może w weekend uda się wywalić pozostałe 2 kamyki.

Przyjemnego weekendu.

Wieczorem w Panewnikach © amiga


Zabójcza gra świateł © amiga


Wczoraj wieczorem łaziłem jeszcze po necie i…. wróciłem do pewnej strony, strony poświęconej starym bajkom, tych na których się wychowałem, chyba nie tylko ja, ale także moi rodzice, siostra i znajomi. Mowa tu o Nostalgia.pl. Można tam znaleźć naprawdę sporo pozycji, przypomnieć sobie dzieciństwo, począwszy od Jacka i Agatki (tego akurat nie mogę pamiętać), poprzez Reksa, Chłopca z plakatu, Fraglesów, Białego delfina Um-a, a końcąc na 5-10-15.



Patrząc na dzisiejsze bajki jakoś nie mogę się do nich przekonać, wszechwładna manga, bajki których jedynym przesłaniem jest utłuc wroga, przeciwnika. Chyba za bardzo zachłystnęliśmy się światem zachodnim, zresztą pamiętam jak w latach 80 oglądało się Myszkę Miki, Kaczora Donalda, jaką to sprawiało frajdę, tyle, że nawet Disney schodzi na „psy”, dawno nie widziałem takiego chłamu serwowanego dzieciom, przypomina to głupawe seriale komediowe w których w tle słychać oklaski, śmiechy. Paskuda…



Dalej wolę ”Pszczółkę Maję”, „Bolka i Lolka”, czy nawet Arabelę i Pana Kleksa. Fakt, że część z nich trąci już myszką, pewnie dzieciom się już tego nie sprzeda w dobie Internetu, ale czyż nie były to piękne czasy (warto przypomnieć sobie, zapoznać się z genialnymi rosyjskimi bajkami, nie wiem czy cokolwiek jest w stanie się z nimi równać).



Na dokładkę wszystkie te bajki miały jakieś przesłanie, czegoś uczyły, a czego uczą pokemony, czarodziejki z księżyca?



Trochę zazdroszczę francuzom, anglikom nakładów i świetnych bajek, które poprzez zabawę potrafią przekazać coś o świecie, przygotować dzieci na świat który nas otacza



Zdaję sobie sprawę, że pewnie generalizuję, że upraszczam, że mój punkt widzenia pewnie odstaje mocno od tego co myśli, uważa spora część społeczeństwa, ale … ja taki jestem.
Kiedyś dziwiło mnie gdy babcia wspominała o dawnych czasach mówiąc, że były lepsze, żyło się spokojniej, a teraz sam widzę, że ten świat gdzieś gna, gdzieś się spieszy, tylko za ch…ę nie wiem gdzie. Może to dziwić gdy patrzy się na to czym się zajmuję, co robię, bo sam uczestniczę w tworzeniu nowych technologii, sam z nich korzystam, ale nie świadczy to o tym, że się z tym absolutnie zgadzam, że podoba mi się obrany kierunek.



Może partało by jednak pociechy przekonać do tego na czym my się wychowaliśmy, może wystarczy wrócić do czytania bajek? Sam swego czasu przeczytałem chyba wszystko co „nazbierali” bracia Grimm. Jest tego trochę, tyle, że nie wszystkie bajki nadają się dla dzieci. To samo dotyczy np. „Alicji w krainie czarów”, gdzie oryginał jest dość mroczny, a TV zrobiła z tego cukierkową bajeczkę dla małych dziewczynek ;P



Pewnie zaraz dostanę po głowie, od młodszego pokolenia wychowanego an innych bajkach, ale cóż, życie...

piątek, skoro świt..

Piątek, 28 września 2012 · Komentarze(7)
Lipali - Pamiątki z masakry


W nocy chyba padało, drogi mokre, ale świeci słońce, jest pięknie, po prostu chce się jechać. Wsiadam na bike-a i pędzę, wjeżdżam w las, to nie jest dzisiaj dzień na szosy, nie dlatego, że ruch jakiś paskudny, ale właśnie ze względu na pogodę. Miło tak mykać po ścieżkach po deszczu...
Dopiero w Makoszowach wyjeżdżam na asfalt, trzeba nieco przyspieszyć :)
Lekko umorusany dojeżdżam do firmy, na szczęście czeka na mnie już prysznic i chwilę później mogę zasiąść na stanowsku dowodzenia :) i spróbujemy opanować świat ;P

Poranne mgiełki © amiga


Piękne jest... © amiga

Wieczorkiem

Czwartek, 27 września 2012 · Komentarze(7)
KRZAK - Blues dla nieobecnych


Szybki wypad do qzynki, zawieźć kamerkę - będzie wykorzystana na dniu przedszkolaka ;). Bez kombinowania po szosach, po prostu szybko załatwić sprawę, chwilę pogadać i do domu :)

Czerwone światełko w tunelu © amiga


Białe światełko w tunelu © amiga

powrót do domu

Czwartek, 27 września 2012 · Komentarze(2)
Nagły Atak Spawacza- uve kolarz


Porąbany dzień, ale tak to już czasem jest, co chwila coś dzisiaj wyleciało, niby drobiazgi, ale strasznie rozwala to dzień. W każdym bądź razie wyjeżdżam z pracy ok 17:00, późno, ale cóż zrobić. Pogoda wyraźnie się załamuje, na uszach odpalone Antyradio i słyszę, że w Katowicach pada. Oj niedobrze..., nie mam ochoty na kąpiel, jednak aż do Wirka jest sucho dopiero później widzę, że drogi są mokre, hmmm.... Co będzie dalej? Na szczęście nic, szosy mokre i to jedyna niedogodność, lekko ubrudzony docieram do domu. Temperatura ok 15 stopni na całej trasie więc nie było źle, chociaż w porównaniu do poranka to już wyraźny dołek.

Dzisiaj niestety nie ma czasu na kolejny elaborat. Może jutro uda się coś sklecić.

Ps. Tekst w kawału z poczatku wpisu zabija, nie jest to może moja muzyka, ale warto tego wysłuchać, mnie się gęba śmiała przez dobre 30 min ;)

Pusto, smutno.... © amiga


Tutaj też nic się nie dzieje © amiga


Pamiętny rok 1911 © amiga

Czwartkowo terenowo

Czwartek, 27 września 2012 · Komentarze(4)
Renata Przemyk "Jakby nie miało być"


Poranek wyjątkowo ciepły, +20 na starcie, już się odzwyczaiłem od takich temperatur o tak wczesnej porze. Po 7:00 wsiadam na rower i jadę, jadę do pracy, dzisiaj ile się da to po terenie, więc zaliczona została bokiem hałda w Panewnikach, później w Halembie, w Kończycach i Sośnicy. Na chwilę zatrzymałem się w Makoszowach przy pomniku obok którego przejeżdżałem już setki razy, jednak jakoś nigdy się przy nim nie zatrzymałem. Czemu? Nie wiem.
Wczoraj koło nosa przezzedł mi koncert Marka Dyjaka w Chorzowie, masakra, na dokładkę 5 października też nie będę mógł być na koncercie Renaty Przemyk w Mikołowie. Będę w tym czasie w Krzeszowicach...

W krzywym zwierciadle © amiga


Pomnik w Zabrzy Makoszowach © amiga

powrót do domu i demoscena...

Środa, 26 września 2012 · Komentarze(6)
The butterfly effect - Andromeda Software Development


Powrót paskudny, wyjeżdżam dość wczęśnie, ale co z tego, gorączka i ogólne zmęczenie dają mi się we znaki. W Zabrzu uciekam do lasu i do Katowic jadę ścieżkami leśnymi. Osatatnie 6km to jedna wielka męczarnia, odliczam kolejne metry. Mam dość. Dzisiaj szybko do wyra, trzeba to w końcu wygonić.

Halemba - zachód słońca © amiga


Zachód słońca nad Rudą Śląska © amiga


A na dowidzenia coś o demoscenie

Wczoraj było trochę u muzyce na C64 dzisiaj o demoscenie. W zasadzie twór ten istniał od początku mikrokomputerów(maiłem okazję widzieć jak to powstaje ewoluuje), było to „pospolite ruszenie” ludzi, którzy posiadali komputery wiedzę, talent, umiejętności i oczywiście czas aby zrobić coś tylko po to aby wykazać się swoimi umiejętnościami. Organizowane były (zresztą dalej są organizowane) zloty entuzjastów takich produkcji. Całość oczywiście nigdy nie była robiona w celach zarobkowych, a tylko po to aby czegoś się nauczyć, coś poznać, wyciągnąć maksimum ze sprzętu który się posiada, aprzy okazji poznać fantastycznych ludzi. Pojedyncze osoby gromadziły się często w grupach gdzie na czele stał najczęściej koder (ten który składał to do kupy i pisał główny kod), grafik, muzyk i swapper który zajmował się kontaktami z innymi grupami.

Nigdy nie zapomnę gdy do qmpla przychodziło dziennie kilkanaście listów z zapakowanymi w środku dyskietkami 5” a później 3.5”. Internet wtedy nie istniał, czasami można było się spotkać osobiście na giełdach komputerowych, np. w nieistniejącym już dzisiaj budynku „Domu kultury huty Baildon” w Katowicach. Piękne czasy, gdy wchodziło się, a na sali połowa to znajomi :) i… następowała wymiana, kopiowanie itd…

Taboo - Place in the space (demo na c64 – część obliczeń robiona była na procesorze stacji dyskietek – całośc ma ok. 40min.)


Z częścią do dzisiaj pozostał kontakt, od czasu do czasu się spotykamy, by powspominać i napić się piwa :)

Technological death by Mad elks – 1993 (demo z Amigi w stylu techno, dość popularne w tamtym czasie)


Patrząc na te stare produkcje może nie robić to już takiego wrażenia jak wtedy, ale warto wspomnieć, że komputery te dysponowały dość mocno ograniczoną pamięcią (C64 – 64kB do wykorzystania ok. 40kB a w przypadku Amigi najczęściej kończyło się na 512kB), na dokładkę częstotliwości również są jak na dzisiejsze warunki abstrakcyjne – 1MHz w przypadku C64 i 7.16Mhz w przypadku Amigi 500.

Nie było OpenGl-a, nie było DirectX-a, wszystko robiło się na piechotę, żadnego wspomagania dla grafiki 3D.

Dzisiaj już wygląda to nieco inaczej, często takie zloty są już bardzo sformalizowane, owszem jest tam sporo wspaniałych ludzi, wręcz geniuszy w tym co robią, ale coraz częściej zagląda tam komercja, takich dożyliśmy czasów, ale nie ma co narzekać, dalej powstają perełki, które ogląda się z przyjemnością.

spacecut by cncd – 1 miejsce na Assembly Summer 2012


Największe wrażenie zawsze robią produkcje które zajmują 64kb i mniej. Gdy w dzisiejszych czasach większość gier, programów zajmuje wiele GB to coś zajmuje na dysku 64kb :).

Potężną bazę wiedzy na ten temat i produkcji można naleźć na stronie scene.org, a dema pobrać z ich serwera ftp: ftp.scene.org

I na koniec perełka – program który to wygenerował zajmuje …. 1kb – w tym jest również oprawa muzyczna :)

Traceless - TBC | 1k Assembly 2012


Tym razem całość jest kierowana raczej do zboczeńców komputerowych, ale może ktoś odkryje coś ciekawego, na YT można znaleźć sporo przykładów takich produkcji, wystarczy tylko wiedzieć jak tego szukać :)…
Przyjemnego wieczoru

uncovering static (64k) by fairlight & alcatraz


Zastanawiam się ile osób na BS było, lub jest powiązanych z demosceną. Kilka osób powonno być :), przynajmniej tak wynika ze statystyki :)

ciepły poranek

Środa, 26 września 2012 · Komentarze(4)
Attrition - Shattered Skies


Budzę się o 4:44, przeziębienie i podniesiona temperatura dają znać o sobie, masakra, biorę prochy lecz o spaniu nie ma już mowy. Mam czas aby zrobić coś innego i spokojnie zająć się przygotowaniem do wyjazdu do pracy. Wychodzę nieco przed 7:00, poranek wyjątkowo ciepły, da się jechać częściowo na krótko, ubieram jednak wiatrówkę - tak profilaktycznie. Na drogach jakoś dziwnie pusto, zupełnie mi to jednak nie przeszkadza, mogę poszaleć. Chociaż ciężko się jedzie gdy z nosa kapie, a gardło pali, pocieszam się, że jeszcze tylko 3 dni i już będzie weekend, gdy będę mógł wyjechać rekreacyjnie na rowerze :) i odpocząć.

To lubię - zestaw o poranku.... © amiga