Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2017

Dystans całkowity:238.80 km (w terenie 74.00 km; 30.99%)
Czas w ruchu:30:39
Średnia prędkość:7.79 km/h
Maksymalna prędkość:34.32 km/h
Suma podjazdów:1986 m
Maks. tętno maksymalne:179 (97 %)
Maks. tętno średnie:139 (75 %)
Suma kalorii:22840 kcal
Liczba aktywności:23
Średnio na aktywność:10.38 km i 1h 19m
Więcej statystyk

Ostatni raz na kijach w styczniu

Wtorek, 31 stycznia 2017 · Komentarze(3)
Kategoria Z buta
Po raz ostatni w tym miesiącu idę na kijach z Dworca PKP do domu, wkrótce pogoda ma się poprawić, jest szansa na normalne jeżdżenie na rowerze. Temperatura lekko na plusie, w ciągu dnia w Gliwicach padał śnieg. W Katowicach po tym nie ma śladu, za to miejscami ślisko jak diabli. Po dotarciu do domu ciuchy lądują w praniu, wszystko przepocone :)

Wieczorem w Gliwicach
Wieczorem w Gliwicach © amiga

Wieczorem na kijach

Poniedziałek, 30 stycznia 2017 · Komentarze(0)
Kategoria Z buta
Po weekendowej przerwie w końcu udało się przejść kilka km, tym razem tylko 6. Chociaż ochota była na więcej. Szkoda mi weekendu, ale cóż. Nie zawsze się da. Wieczorem pogoda podobna jak w poprzednich dniach, tyle tylko, że smog wyraźnie wyczuwalny, drapie w gardło,  jutro może być jeszcze gorzej :(

O poranku w Gliwicach

O poranku w Gliwicach © amiga

Piątkowe kije :)

Piątek, 27 stycznia 2017 · Komentarze(0)
Kategoria Z buta
Kolejne przejście na kijach, być może ostatnie w tym tygodniu, w sobotę mam plany nie kijowe i nierowerowe, za to w niedzielę, może jeżeli wszystko zagra, wyjadę na rowerze? A dzisiaj? Z Dworca do domu idę na kijkach :), droga jest mi już dobrze znana :), po przeziębieniu niewiele śladów zostało. Wydaje mi się, że jest ciepło, ale termometr pokazuje -2... W ciągu dnia była lekka odwilż, są miejsca gdzie jest ślisko. Na szczęście nie musiałem testować telemarku :). Rowerzystów nie spotkałem, Pewnie pojechali wcześniej, a może dopiero pojadę. Niebo bezchmurne to zapowiada mroźną noc... a brak wiatru to przepis na smog. Oby nie.

Słońce zachodzi coraz później :)
Słońce zachodzi coraz później :) © amiga

Poniżej 2 zdjęcia z poranka :)
O poranku w Gliwcach
O poranku w Gliwcach © amiga
Lekko przymarznięte
Lekko przymarznięte © amiga

Wieczorne kije

Czwartek, 26 stycznia 2017 · Komentarze(0)
Kategoria Z buta
Wieczorne przejście z dworca PKP Katowice do domu, Drogi w niezłym stanie, bez wiatru, bez słońca, bez opadów, za to se smogiem. Ten niestety znowu gęstnieje. Sama wycieczka dość przyjemna. nawet nieco dłuższa niż zwykle, za to centralnie przez park Kościuszki :)

Słońca już nie ma :(
Słońca już nie ma :( © amiga

W środę na kijach

Środa, 25 stycznia 2017 · Komentarze(0)
Kategoria Z buta
Przeziębienie powoli, ale jednak znika, męczy jedynie kaszel. Dojazd do pracy pociągiem, za to powrót od dworca z buta z kijami, przynajmniej część drogi. W między czasie odbieram telefon... gadu-gadu i kilometr minął :). Pogoda dopisuje, lekko na plusie, bez wiatru, gdyby jeszcze smogu nie było... 

Wieża wodna o poranku
Wieża wodna o poranku © amiga

Kijowy wtorek ;)

Wtorek, 24 stycznia 2017 · Komentarze(0)
Kategoria Z buta
Wieczorne przejście z dworca do domu, pogoda dopisywała, temperatura w okolicach zera, lekki wiatr, smogu nieco mniej, nawet drogi wczoraj oblodzone jakby w nieco lepszym stanie, co dziwi, bo w ciągu dnia trochę popadał deszcz, trochę śnieg... 
Przejście dość przyjemne i na luzie... Zmęczenie po niedzieli powoli mija, choroba chyba też... 

Poranek w Gliwicach
Poranek w Gliwicach © amiga

Poniedziałkowy rozruch na kijkach ;)

Poniedziałek, 23 stycznia 2017 · Komentarze(0)
Kategoria Z buta
Po wczorajszym "półmaratonie" dzisiaj na spokojne, wariant z dworca PKP do domu. Najkrótsza możliwa droga, zaoszczędzone całe.... 60m ;). Warunki niezłe, poza lodem, ten w zasadzie był prawie wszędzie, chyba najgorszy fragment to wyjście z Parku Kościuszki. 

Słońce już zachodzi nad Gliwicami
Słońce już zachodzi nad Gliwicami © amiga

Towarzysko na biegu dzika

Niedziela, 22 stycznia 2017 · Komentarze(2)
Kategoria Z buta
Z rana małe wahanie, namawiano mnie przez tydzień bym pojawił się na biegu dzika w Panewnikach, tyle, że dalej nie jest idealnie, kaszel jeszcze męczy, ale... cóż... w końcu około 9:45 zapadła decyzja idę :) Słońce świeci, nawet grzeje, jest lekko na plusie, dzień przyjemny. Jedyne co mnie odstrasza od takich biegów to chodzenie/bieganie w kółko... Ale jest szansa na towarzystwo... W planie dojść na start, zrobić jedno kółko i do domu... 

Idąc na start zahaczam jeszcze o bankomat :), kasa może się przydać :) 
Dochodząc na miejsce odpuszczam sobie rejestrację, pójdę incognito ;), potowarzyszę najesz firmowej Kijkarce... w planie i tam mam powrót do domu po jednym kółku, nie chcę przeginać. 

Trochę żal, że nie jadę rowerem, ale po zeszłotygodniowej jeździe, tydzień walczyłem z wirusami... niemniej z żalem patrzę jak ktoś jedzie rowerem... Dzień piękny na wycieczki. 

Na starcie, chwila rozmowy i ruszamy, idziemy na spokojnie, to dobrze, w okolicach pałacu Breżniewa zaliczam lądowanie zakończone telemarkiem za 19 punktów :), miejscami jest ślisko, miejscami luźny śnieg... po pierwszym okrążeniu, jakoś pakuję się na drugie.. a miało być jedno, może jednak trzeba było się zapisać ;)

Drugie kółko to nieco większa walka, czuję już zmęczenie.... na mecie widzę, że kółko pokonane w podobnym czasie, różnica może 2 minut... 

Pora zakończyć zawody ;), i po chwili odpoczynku ruszam do domu, - kolejne 5 km, jest nieźle, tym razem nie ma spinki... docieram w okolice domu, pora na kąpiel, jakiś obiad... czuję zmęczenie. Swoją drogą to chyba chore by na L4 przejść na kijach prawie półmaraton ;)

Na biegu dzika
Na biegu dzika © amiga
Wracając do domu
Wracając do domu © amiga

Na kijkach po przerwie

Piątek, 20 stycznia 2017 · Komentarze(2)
Kategoria Z buta
Po kilku dniach przerwy spowodowanej choróbskiem, gdy nie byłem w stanie iść, gdy trawiło mnie osłabienie, katar, kaszel itd... w końcu jest lepiej i to na tyle, że dało się odłożyć prochy na bok i przejść się  6 km na kijach... Temperatura na lekkim plusie, chyba delikatnie zawiewa, ale jest mi dobrze :) Liczę na to, że za kilka dni uda mi się wsiąść na rower, ale muszę się do końca wykurować. Od początku roku cały czas z czymś się bujam... Wyjazd na rowerze i 5 dni zdychania... a tak nie może być. 

Samo przejście, bez napinania, na spokojnie... co nie zmienia faktu, że sprawiło mi to sporo frajdy :)

A fota... obrobiona przez Prismę... 
Na dworcu PKP
Na dworcu PKP © amiga

Na kijkach...

Poniedziałek, 16 stycznia 2017 · Komentarze(2)
Kategoria Z buta
Wieczór tragiczny, zresztą ten sezon ogólnie jest paskudny, wczoraj po sobotniej wycieczce rowerowej dorwało mnie przeziębienie, kaszel, katar, masakra, noc częściowo nieprzespana, to druga z kolei, ale... coś jednak trzeba zrobić, jak tylko myślę o rowerze stacjonarnym to kije same wychodzą z plecaka i .... chwała im za to ;). 

Z dworca PKP na spokojnie podążam do domu, po drodze jeszcze do odwiedzenia paczkomat, czekają tam na mnie kolejne "cienkie" opony do Gianta... tym razem KROSS Speed Arrow 700X25C, poczekają jeszcze pewnie ze 2-3 miesiące zanim je założę... rozbawił mnie opis, zaczynający się od słów: Opona o agresywnym bieżniku... chyba nie widzieli agresywnego bieżnika ;). Cóż... 

W domu kolejna porcja prochów... oby jutro było lepiej
Od wieżą wodną w Gliwicach
Od wieżą wodną w Gliwicach © amiga