Wpisy archiwalne w kategorii

do 17km

Dystans całkowity:1622.81 km (w terenie 417.68 km; 25.74%)
Czas w ruchu:104:52
Średnia prędkość:15.47 km/h
Maksymalna prędkość:56.80 km/h
Suma podjazdów:6299 m
Maks. tętno maksymalne:230 (125 %)
Maks. tętno średnie:155 (84 %)
Suma kalorii:56095 kcal
Liczba aktywności:162
Średnio na aktywność:10.02 km i 0h 38m
Więcej statystyk

Nasze wędrowanie po Malcie - dzień trzeci

Środa, 8 maja 2019 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Kolejny dzień na Malcie, niestety ostatni, około 11 odlatujemy do Polski. Trzeba więc wykorzystać cały czas jaki nam pozostał. 
Zrywamy się z łóżek jeszcze gdy jest ciemno. Pakujemy się, jemy śniadanie i w końcu żegnamy naszą Maltańską kwaterę. 
Prawie biegniemy na przystanek autobusowy... w parku trwa impreza. Nie wiem czy od wczoraj, czy to już dzisiejsza? ;)

Autobus przyjeżdża o czasie, wsiadamy, płacimy 3 euro i rozsiadamy się... Mamy dobre kilkadziesiąt minut dojazdu do Valetty... 
Na miejscu szok... nie ma turystów :) W końcu miasto jest przebieżne ;)... Można pospacerować, można coś zwiedzić, zobaczyć.... 
Chyba najbardziej zachwyca nas wschód słońca, jest niesamowity, jest piękny....
Valetta budzi się do życia
Valetta budzi się do życia © amiga
Ruiny w centrum Valetty
Ruiny w centrum Valetty © amiga
Centrum Valetty
Centrum Valetty © amiga
Wschód słońca na uliczkach Valetty
Wschód słońca na uliczkach Valetty © amiga
Pomnik gołębia?
Pomnik gołębia? © amiga
Plac w Valettcie
Plac w Valettcie © amiga
Uliczki Valetty
Uliczki Valetty © amiga
W górnym ogrodzie
W górnym ogrodzie © amiga
Wschód słońca w Valettcie
Wschód słońca w Valettcie © amiga
Świt na Malcie
Świt na Malcie © amiga
Słońce wstaje
Słońce wstaje © amiga
Okolice górnych ogrodów
Okolice górnych ogrodów © amiga
Okolice górnych ogrodów
Okolice górnych ogrodów © amiga
Widoki niesamowite
Widoki niesamowite © amiga
Budzi się dzień
Budzi się dzień © amiga
Górny ogród o poranku
Górny ogród o poranku © amiga
Po uliczkach krążymy dobrą godzinę, gdy pojawia się więcej ludzi postanawiamy zakończyć zwiedzanie, tym bardziej, że na lotnisko wybieramy się z buta ;) To co mi znowu przeszkadzało Valettcie, ale występuje też w naszych miastach to smród starej frytury i wszechobecnych barów z kebsami... Po prostu dookoła śmierdzi...  
Widok uliczek, jednak zrobił swoje :) zachwyceni wychodzimy z miasta. Odpalamy nawigację, bo głupio byłoby nie zdążyć na samolot ;), czy zabłądzić wśród wąskich uliczek... 
Zadowolona Karolina :)
Zadowolona Karolina :) © amiga
Uliczki Valetty
Uliczki Valetty © amiga
Uliczki Valetty
Uliczki Valetty © amiga
Uliczki Valetty
Uliczki Valetty © amiga
Uliczki Valetty
Uliczki Valetty © amiga
Uliczki Valetty
Uliczki Valetty © amiga
Uliczki Valetty
Uliczki Valetty © amiga
Czaszka na podłodze kościoła
Czaszka na podłodze kościoła © amiga
Misrah San Gorg
Misrah San Gorg © amiga
Przywieźli drzewa ;)
Przywieźli drzewa ;) © amiga
Budka telefoniczna, ciekawe czy telefon działa?
Budka telefoniczna, ciekawe czy telefon działa? © amiga
Niesamowite są te drogi :)
Niesamowite są te drogi :) © amiga
Bazylika Matki Bożej z Góry Karmel w Valletcie
Bazylika Matki Bożej z Góry Karmel w Valletcie © amiga
Prokatedra św. Pawła w Valletcie
Prokatedra św. Pawła w Valletcie © amiga
Dość charakterystyczna zabudowa
Dość charakterystyczna zabudowa © amiga
Plac w Valettcie
Plac w Valettcie © amiga
Misrah San Gwann
Misrah San Gwann © amiga
Rondo w Valettcie
Rondo w Valettcie © amiga
Piękna aleja :)
Piękna aleja :) © amiga
Widok z Floriany na Valettę
Widok z Floriany na Valettę © amiga
Oczywiście mamy cały czas opcję skorzystania z autobusów, ale po co... Mamy nogi. Faktem jest, że nieźle się załatwiłem, buty obtarły mnie do krwi, kuśtykanie to ból, łydek, kręgosłupa... przynajmniej wiem, że żyję ;) Dziś i tak jest nieźle... 
Idąc uliczkami zauważamy sad... to złe słowo, ogród pomarańczowy.... Szkoda, że nie można było wejść do środka. Z zewnątrz robiło to wrażenie :) 

Słońce jest coraz wyżej, robi się gorąco, o ile jeszcze z rana mieliśmy coś na siebie pozakładane, to kurki lądują w plecaku :)
Drzewko pomarańczowe :)
Drzewko pomarańczowe :) © amiga
Holy Trinity Church
Holy Trinity Church © amiga
Trochę zmęczeni
Trochę zmęczeni © amiga
Nawigacja prowadzi nas ciekawymi drogami
Nawigacja prowadzi nas ciekawymi drogami © amiga
Nawigacja mówi nam skręć w prawi, w lewo... itd, mimo tego kontroluję co jakiś czas, czy nie próbuje nas wyprowadzić na manowce. Zaskakuje mnie prowadząc przez "pole golfowe" czy boisko...  ale przechodzimy bez najmniejszych problemów.  Niektóre uliczki, drogi już znamy, przejechaliśmy tędy przedwczoraj rowerami :). Idąc pieszo zastanawiamy się jak to podjechaliśmy? ;)
Wejście na cmentarz muzułmański
Wejście na cmentarz muzułmański © amiga
Luqa - Wąskie uliczki
Luqa - Wąskie uliczki © amiga
Po dłuższym spacerze jesteśmy na lotnisku, mamy sporo czasu do odlotu, trzeba co nieco skonsumować, dopić wodę, bo i tak nas z nią nie wpuszczą dalej... 
Już na lotnisku, pora pożegnać się z Maltą
Już na lotnisku, pora pożegnać się z Maltą © amiga
Odprawa przebiega bez problemu, pakujemy się do środka samolotu. Niestety wizzair rozrzuca nas po samolocie, ja jestem gdzieś z przodu, Karolina z tyłu. Gdy już jesteśmy w powietrzu okazuje się, że nie ma problemu z przesiadką ;) 
Przez okienko podziwiamy Maltę z wysoka, trochę później mijamy Sycylię, Włochy... 

Po 2.5 godzinie lądujemy we Wrocławiu... teraz jakoś trzeba dojechać do Tomaszowa... Przed lotniskiem stoi autobus, za chwilę ma odjazd, pakujemy się do środka licząc na to że dowiedzie nas w kilkadziesiąt minut do centrum miasta. 
Czas strasznie ucieka... przejażdżka trwa i trwa...  Po ponad godzinie jesteśmy na dworcu PKP i zaczynają się problemy z pociągami z biletami... 
Jedziemy do Częstochowy tam będzie przesiadka z obowiązkowym spacerem pomiędzy dworcami. Czasu będzie sporo, godzina a do pokonania 2.5 km... Jednak pociąg na starcie ma już 10 minut opóźnienia, rozmawiamy z konduktorem. Twierdzi, że nadrobimy to na trasie.... jakoś mu nie wierzę... 
I mam rację. Gdy docieramy do Częstochowy mamy 10 minut na dotarcie do dworca głównego. Wskakujemy do taksówki... pierunem docieramy na dworzec, udaje się jeszcze kupić bilety w kasie na dalszą podróż. Ufff.... Bezpieczni wracamy do domów :)

O ile przelot z Malty zajął nam 2.5 godziny to po Polsce przejazd to kolejne 6 godzin. 

Dzięki Karolina za kolejną niesamowitą podróż :)

Nasze wędrowanie po Malcie - dzień drugi

Wtorek, 7 maja 2019 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Pomysłów było kilka, pierwszy i podstawowy to z buta wrócić na kwaterę... tylko czegoś żal... Po namyśle wskakujemy do autobusu jadącego na zachodnie wybrzeże :)... 3 euro później jesteśmy na miejscu, przy plażach pokrytych piaskiem. Do zachodu słońca jakieś 2 godziny, Jesteśmy ciut za wcześnie, może gdyby ta nie wiało, to byśmy zostali tutaj dłużej. Trochę spacerujemy, trochę focimy i... pakujemy się do kolejnego autobusu tym razem do Valetty.
Okolice Manikaty

Okolice Manikaty © amiga
Zaskoczył mnie ten rower na Malcie ;)
Zaskoczył mnie ten rower na Malcie ;) © amiga
Wieża Għajn Tuffieħa
Wieża Għajn Tuffieħa © amiga
Jedna z niewielu plaż na Malcie
Jedna z niewielu plaż na Malcie © amiga
Słońce coraz nliżej
Słońce coraz nliżej © amiga
Golden Bay Beach
Golden Bay Beach © amiga
Lubię taki eklimaty
Lubię taki eklimaty © amiga
Wieczór w Valettcie
Wieczór w Valettcie © amiga
Słońce już zachodzi
Słońce już zachodzi © amiga
Mury Valetty o zachodzie słońca
Mury Valetty o zachodzie słońca © amiga
Turystów pełno
Turystów pełno © amiga

Słońce zaczyna zachodzić, do odjazdu autobusu na kwaterę mamy jeszcze kilkadziesiąt minut, wykorzystujemy to na szybkie odwiedzenia miasta, po raz drugi, tym razem bez rowerów. Turystów jak mrówków, postanawiamy wrócić tutaj jutro o świcie. Myślę, że turyści będą jeszcze spali. To dobry pomysł :)
Tak więc wskakujemy do kolejnego autobusu i po 30 minutach lądujemy pod kwaterą. Jest ciemno gdy wchodzimy do środka... Pora na późną kolację, na szybkie częściowe spakowanie się. Jutro pierwszy autobus do Valetty odjeżdża o 5:30.... 


Nasze jeżdżenie po Malcie - dzień pierwszy

Poniedziałek, 6 maja 2019 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Trudno jest się przyzwyczaić do rowerów... Są ciut za małe, amortyzatory to zwykłe sprężyny. Brak pedałów SPD też mnie trochę opóźnia. Ale najważniejsze, że jedziemy. Z perspektywy siodełka świat wydaje się lepszy. Tylko te drogi, ten ruch lewostronny, i te ronda. Koszmarne ronda. Na tych nieco bardziej ruchliwych siada nam psychika... Muszę przyznać, że gorszych kierowców nie widziałem... Na szczęście boczne drogi pomagają, tutaj można jechać. Cisza  spokój, od czasu tylko jedzie samochód dający znać z daleka, że się zbliża... 

Z daleka od centrum
Z daleka od centrum © amiga
Boczne drogi na Malcie
Boczne drogi na Malcie © amiga
Czas strasznie ucieka, chcemy być na mecie przed zmrokiem, a ten zapada w ciągu kilkunastu minut po zachodzi słońca. Mało tego dzień jest krótszy niż w Polsce. 
Qormi
Qormi © amiga
San Bastjan Church
San Bastjan Church © amiga
Przy polu Glfowym
Przy polu Glfowym © amiga
St. Andrew's Church
St. Andrew's Church © amiga
Malutki cmentarz na Malcie
Malutki cmentarz na Malcie © amiga
Do kwatery docieramy gdy zaczyna się ściemniać, rowerki zostają na parterze w przedsionku, profilaktycznie informujemy o tym właścicielkę. Teraz pora na kolację, pora na piwo Maltańskie, pora na owoce Opuncji ;)

I powiem tak, piwo... nie kupować, Nawet Lech bezalkoholowy bije na głowę to co tutaj piją. Za to opuncje są przyjemne w smaku. Przypominają mi kiwi. Te mniej dojrzałe są takie sobie, za to te mocno czerwone, czy raczej już bordowe są niezłe... 

Pora udać się na spoczynek, kolejny dzień zapowiada się intensywny :)

Wrocław w drodze na Maltę z Karoliną :)

Niedziela, 5 maja 2019 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Dzień w drodze. Trasa dookoła polski :), Katowice - Myszków - Tomaszów Mazowiecki... 
Spotkanie z Karoliną i jedziemy do Wrocławia.... 

We Wrocławiu wydaje nam się, że mamy sporo czasy, tak więc co nieco zwiedzamy, zaglądamy tu i ówdzie, gdy nagle okazuje się, że czas gdzieś ucieka... Wynajmujemy więc na szybko rowerki miejskie i jedziemy w kierunku Lotniska... Zostawiamy rowery na ostatnim możliwym punkcie NextBikea. Szkoda, że nie ma go na lotnisku. Ułatwiłoby to nam sprawę. Mamy godzinę i jakieś 5 km do przejścia.

Sprawdza chyba pogodę na telefonie ;)
Sprawdza chyba pogodę na telefonie ;) © amiga
Pomnik we Wrocławiu
Pomnik we Wrocławiu © amiga
Ślady po powodzi z 1997 roku
Ślady po powodzi z 1997 roku © amiga
Pali się?
Pali się? © amiga
Jaś i Małgosia
Jaś i Małgosia © amiga
Rynek Wrocławski
Rynek Wrocławski © amiga
Makieta kościoła
Makieta kościoła © amiga
2 czaszki :)
2 czaszki :) © amiga
Wewnątrz kościoła pw św. Elżbiety Węgierskiej we Wrocławiu
Wewnątrz kościoła pw św. Elżbiety Węgierskiej we Wrocławiu © amiga
Na zewnątrz kościoła
Na zewnątrz kościoła © amiga
Rowerki dwa
Rowerki dwa © amiga
Cmentarz żydowski we Wrocławiu
Cmentarz żydowski we Wrocławiu © amiga
Karolina wpada na pomysł, a może by skorzystać z komunikacji miejskiej? Przystanek jest tuż obok. Zaglądamy... autobus będzie za 3 minuty :) Na szybko kupujemy bilety w biletomacie i... chwilę później przyjeżdża autobus. Po 10 może 15 minutach jesteśmy na lotnisku, mamy trochę czasu by coś zjeść, czegoś się napić. Aż do Malty nie będzie okazji na nic... chociaż może będzie w złotej strefie... ;) Gdzie 0.5l wody kosztuje 7zł... 
Na lotnisku
Na lotnisku © amiga
W końcu wsiadamy do samolotu. Jest po 21... za oknem czarna czerń... niewiele widać, jedynie światełka miasta nikną w dole. 

Na Malcie lądujemy około 23:40... Pada deszcz :)... Ciekawe... Prognozy o tym nie wspominały... 15 minut później jesteśmy już na kwaterze... Teraz szybko spać, bo dzień zapowiada się długi

Bieg Dziewięciu Górników

Sobota, 15 grudnia 2018 · Komentarze(2)
Uczestnicy

Bardzo, bardzo długa przerwa, pogoda nie rozpieszczała, do kompletu trochę lenia i... okazało się, że zamknąłem sezon wcześniej niż myślałem, co prawda do nowego roku jest jeszcze chwila, jednak jakoś nie do końca jestem pewien czy uda się wyjechać. Dzisiaj jednak mam plan. Jestem umówiony z Darkiem, Anią i Anetą na biegu 9 górników. W sumie niedaleko, ale jest dość chłodno, na dokładkę wieje paskudny zimny wiatr... Kombinuję jak się ubrać, jednak coś mi się wydaje, że każda opcja będzie zła. Jeżeli się spocę i będę czekał to zimno mnie zabije... 

Rowerówka zimową porą
Rowerówka zimową porą © amiga
W parku Kościuszki
W parku Kościuszki © amiga

Ruszam trochę przed 11. Mam niby sporo czasu, jednak nie wiem na co trafię. Drogi wyglądają nieźle, nawet DDRka jakaś normalna :) I wszystko jest piękne do granic parku Kościuszki, gdzie na ścieżkach zalega śnieg, lód. Mocno zwalniam, wiem, że jadę częściowo po trasie biegu, nie zazdroszczę zawodnikom, choć trochę piasku jednak wypadałoby tutaj wysypać. 

Pod kopalnią Wujek
Pod kopalnią Wujek © amiga

Docieram w pobliże kopalni Wujek. W okolicy sporo policji, cześć dróg już jest zamknięta. Staję i zdzwaniam się z Darkiem. chwila czekania i możemy się przywitać, na szybko zdaję relację z tego co widziałem w parku... 

Darek i Ania już gotowi
Darek i Ania już gotowi © amiga

Pod dobrych kilkudziesięciu minutach następuje uroczyste przywitanie się z zawodnikami, organizatorzy nawiązują do historii. Mimo tego, że byłem młodym chłopcem to jednak przez mgłę przypominam sobie stojące tutaj czołgi, stojące wojsko... 

Rozpoczyna się część oficjalna
Rozpoczyna się część oficjalna © amiga

Zanim zawodnicy ruszą na trasę ja już jadę, chcę dotrzeć przed nimi do parku Kościuszki, ustawić się tak by dało się zrobić kilka zdjęć. Wiar zabija. To czego obawiałem się spełniło się. Lekko się spociłem, a stanie w miejscu wychładza. W ciągu kilku minut jest mi zimno... 

W końcu pojawiają się zawodnicy. Ustawiam parametry aparatu... kilka strzałów i wydaje się, że mam z grubsza wszystko dobrze ustawione. Czekam... i są... biegną, jeszcze zadowoleni... ;)

Truchtając po parku Kościuszki
Truchtając po parku Kościuszki © amiga

Przemieszczam się pomiędzy miejscami gdzie mogę spodziewać się kolejnych spotkań z Darkiem i Anią, udaje mi się ich kilka razu sfotografować :)

Na ścieżkach
Na ścieżkach © amiga
W drodze do celu
W drodze do celu © amiga


Po kilkudziesięciu minutach następuje koniec... Wszyscy zawodnicy dostają koce termiczne, coś ciepłego do picia, coś do zjedzenia. Organizacja jest niezła, co zresztą potwierdza Darek.

Na mecie
Na mecie © amiga
Zimowe ubranko ;)
Zimowe ubranko ;) © amiga
Darek na mecie :)
Darek na mecie :) © amiga
Pogoda, a raczej wiatr nie rozpieszcza, wkrótce wszyscy marzniemy, po biegu ubrania są wilgotne, pora jak najszybciej się rozejść i pojechać do domu... 

Wracając do domu
Wracając do domu © amiga

Rozstajemy się i jadę podobnie jak tutaj dojechałem, najkrótszą drogą do domu... 

Przemarznięty, ale jednak zadowolony z tego wyjazdu. Ciekawe kiedy kolejny raz wsiądę na rower... 




Skrócony powrót do domu

Środa, 19 września 2018 · Komentarze(2)
Z firmy wyjeżdżam samochodem, jadę z Darkiem do rowerowego w Rudzie Śląskiej, mamy udawać mądrych podczas przyglądania się rowerom, i ew coś doradzić ;)
Czas w sklepie mija bardzo szybko, całość kończy się zakupem rowera w bardzo dobrej cenie :), udało nam się wyjść z twarzą ;)

Gdzieś około 17:30 spod sklepu ruszam do domu, droga nie jest specjalnie daleka, około 15 km, samochodów praktycznie nie ma, czuję jednak zmęczenie, rower radzi sobie świetnie i to cieszy. Choć wszystkie problemy poranne dalej są słyszalne i odczuwalne, ale przynajmniej mam kask :), na szybko kupiony w Martes Sporcie :) Chyba po raz pierwszy mam kask w kolorach czarno-zielonych :) 

Do domu docieram w okolicy 18:20, czuję zmęczenie, a wieczór zapowiada się długi... mam co robić ;)
Zachodzące słońce przy Famurze
Zachodzące słońce przy Famurze © amiga