Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2015

Dystans całkowity:1408.62 km (w terenie 221.00 km; 15.69%)
Czas w ruchu:60:19
Średnia prędkość:23.35 km/h
Maksymalna prędkość:51.32 km/h
Suma podjazdów:7742 m
Maks. tętno maksymalne:202 (109 %)
Maks. tętno średnie:142 (77 %)
Suma kalorii:61281 kcal
Liczba aktywności:40
Średnio na aktywność:35.22 km i 1h 30m
Więcej statystyk

Piątek wieczorem

Piątek, 31 lipca 2015 · Komentarze(2)
wyjeżdżam do domu trochę po 16.... dzisiaj wielki dzień... 
Szarak dostał nowe koła... długo na to czekał.... ale plan był taki by zrobić to przed Śnieżką bo to na nim pojadę w tym roku...  
Chyba to też jego najdroższy upgrade.... Obręcze leżały już 2 miesiące, może lepiej... szprychy mi chłopaki ściągnęły... piasty zresztą też... W ciągu kilku godzin dzisiaj zapletli całość...
Jeszcze tylko tarcze muszą być zmienione... masakra... ile ten rower kosztuje.... 
Czemu aż taka zmiana? bo stare obręcze były już popękane..., trochę z duszą na ramieniu na nich jeździłem.... ale dały radę, teraz muszę je rozebrać, bo piasty mogą się jeszcze przydać, szczególne tylna, która była kilka miesięcy temu wymieniana... nie ma luzów, jest na łożyskach maszynowych, tyle, że przeznaczona jest na inną ilość szprych... nada się do górala... jak będzie potrzeba...

Ruszam w dziewiczą podróż z nowymi kołami, czuję, że inaczej rower reaguje, jest bardziej sztywny, nie ma żadnych bić... nic nie dzwoni... jadę w zupełnej ciszy... jakieś to takie nienaturalne...

Mam ciut więcej czasu więc jadę przez las... a może po prostu chciałem sprawdzić nowy nabytek? 

W lesie zaskakuje suchość wszystkiego... po deszczach które niedawno nawiedziły moją krainę nie ma najmniejszego śladu... tzn. jest... ale w postaci połamanych drzew, za to jest niesamowicie sucho.... poziomy okolicznych stawów i rzek, są niesamowicie niskie... 
Woda po prostu wsiąkła... i tyle... 
Chociaż w okresie żniw to może i lepiej że nie pada... ?

W lasach Panewnickich spotykam bikera - tak na oko 45-50 lat... prowadzi rower... Corrateca... 29"... widzę, że złapał panę... chwila rozmowy, nie ma dętki..., nie ma łatek... 

cóż... mam i dętki i łatki, dętki wąskie... ale łatki standardowe .... wiec łatamy dziurę... zajmuje nam to dobre 15 minut... więcej zabawy jest z założeniem koła, bo okazuje się, że jest na ośkach 15mm... z którym nie miałem do czynienia a on... tego koła jeszcze nie ściągał... cóż... mocujemy się chwilę, w końcu rozbieram trochę bardziej ośkę, przyglądam się mocowaniu i... już wiem... jak to poskładać do kupy... minutę później rower stoi na kołach... można jechać...

Sławek zaprasza mnie na Piwo do Leśniczówki na Ligocie... cóż... jedno szybkie, nie zawadzi... ale mam w perspektywie cd.. przeprowadzki... wiec zbyt długo nie mogę zabawić, po 10 minutach uciekam do domu... 


Nowa piasta, nowe szprychy, nowe obręcze... jeszcze tylko tarcze do zmiany
Nowa piasta, nowe szprychy, nowe obręcze... jeszcze tylko tarcze do zmiany © amiga

Piątek rano

Piątek, 31 lipca 2015 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam z domu po 7:10... i nie mam ochoty dzisiaj na kręcenie, nie mogę się za to jakoś zabrać, przemęczenie czy coś... może to wieczorne targanie gratów, ciężko powiedzieć... niemniej jak już wsiadłem na rower to jadę.... 
Wieje oczywiście z zachodu... tak by za lekko nie było..., z plusów to można poćwiczyć podjazdy... bo nawet na zjazdach... trzeba kręcić by rower chciał się przemieszczać do przodu... 
W Kochłowicach na szczycie Mrówczej Góry, wyskakuje kilka metrów przede mną sarna... na szczęście jestem tylko ja, żadnych samochodów... przebiega na drugą stronę chowa się w zaroślach.... po chwili widzę co ją wystraszyło...  Na bocznej odnodze jechał jakiś samochód dostawczy... to jego robota... dobrze...

W Zabrzu... gdy jestem w lasku Makoszowskim zaskakuje mnie kolejna sarna, jest mniejsza... zatrzymuję się dość daleko, pasie się na łące... Po chwili mnie zauważa i chowa się do lasu... Szkoda... bo nie zdążyłem wyciągnąć aparatu... w zamian mam za to stado pływających kaczek na maleńkim stawie :)

Wkrótce docieram do firmy.... coś czuję, że dzień będzie dzisiaj ciężki

Stado kaczek na stawiku
Stado kaczek na stawiku © amiga

Czwartek wieczór

Czwartek, 30 lipca 2015 · Komentarze(2)
Miałem wyjechać o 16:00... a wyjechałem o 16:40... później niż miałem, a tak sobie obiecywałem, tym bardziej, że muszę być w domu jak najwcześniej....

Gnam szosami... innej opcji nie mam... za dużo czasu bym stracił... nie mogę ryzykować, chociaż gdyby nie obowiązki to na bank pojechał bym w wariancie krajoznawczym... 

25 stopni na starcie, wiatr w plecy, po prostu bajka... a ja... na krechę do Katowic...

Docieram kilka minut po 18... szybka kąpiel, obiad... i uciekam... do pracy...

Nad rzeką piękną i czystą :)

Nad rzeką piękną i czystą :) © amiga

Czwartek rano

Czwartek, 30 lipca 2015 · Komentarze(2)
Wyjeżdżam nieco wcześniej niż wczoraj.
Świeci słońce, jest pięknie, jest chłodno i jest wietrznie.
Po 2 km zatrzymuję się i ubieram wiatrówkę..., jest mi zimno... aż dziwne... chociaż 15 stopni to nie komfortowa temperatura.... 
Całkiem sporo rowerzystów... tyle, że jadą dokładnie w drugą stronę... jadą z wiatrem, a ja muszę z nim walczyć...
Co prawda mam wrażanie, że wieje z południa... może południowego zachodu... najczęściej więc mam go z boku... chyba już wolę, gdy wieje prosto w twarz... Gnam do firmy... czas goni... jadę szosami... po nocnych ulewach ani myślę by wjeżdżać w teren... nawet odpuściłem Bałtycką i park w Zabrzu... cóż... Może wieczorem?

Na 2-3 minuty zatrzymuję się na wahadle w Gliwicach, rondo dalej w budowie... jedna strona poszła im chyba szybciej, bardziej sprawnie, a z tą jakoś się bawią... już 3-ci tydzień..., a może jestem przewrażliwiony? ;P

Zakazy, zakazy, zakazy
Zakazy, zakazy, zakazy © amiga

Środa wieczór

Środa, 29 lipca 2015 · Komentarze(0)
wychodzę około 16:40... zastanawiam się co zrobić którędy jechać... 
Czuję, że wieje jakiś paskudny wiatr... chyba południowy... podmuchy są bardzo silne i na dokładkę z boku... kilka razy mną chwieje
Odbijam w park w Zabrzu, a później do lasu, drzewa skutecznie chronią przed takimi niespodziankami... Jest przyjemnie ponad 20 stopni... wszędzie widać wilgoć po ostatnich opadach, ale nie ma ani błota, ani kałuż... szok...

Na Halembie lekko mnie ponosi i skręcam na Mikołów... na Retę-Śmiłowicką... 
Sporo rowerzystów, biegaczy, kijkarzy czy zwykłych spacerowiczów... cóż, pogoda do tego zachęca... Z okolic Owsianej odbijam na Zarzecze, Podlesie... i tyłami docieram do Piotrowic... przejeżdżam centralnie przez tamtejszy cmentarz... i wbijam się w okolice szybu KWK Murcki :) by tyłem dojechać do os. Odrodzenia gdzie czeka na mnie myjnia... rower już się tego domagał :) 
2 minuty mycia i mogę jechać do domu... gdzie już na mnie czeka siostra...

Szyb Kopalni Murcki w Piotrowicach :)
Szyb Kopalni Murcki w Piotrowicach :) © amiga

Środa rano

Środa, 29 lipca 2015 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam o 7:10... trochę późnawo... ale z rana kilka spraw jeszcze musiało zostać załatwionych... 

Wczoraj chwilę pogrzebałem przy rowerze, założyłem nowy przedni błotnik :) tym razem Gianta... swoją drogą ciekawy sposób mocowania zastosowali, może będzie to lepsze? Zobaczymy.... Przy okazji wymieniłem jeszcze klocki z przodu... wczoraj już w drodze do pracy słyszałem, że dzwonią... a to objaw zużycia :)

Noc w Katowicach była mocno deszczowa, jeszcze o 6:30... coś kapało z nieba... jednak prze wyjazdem rozpogadza się... 
Drogi oczywiście mokrusieńkie... nie będzie lekko... a na bank nie będzie sucho... 

Jakby mniejszy ruch dzisiaj na drogach... nawet mi to pasuje, fragmenty terenowe omijam szerokim łukiem... całość szosami... jedynie w Kochłowicach jadę nieco inaczej.... widziałem na mapach jakiś czas temu, że jest alternatywa do głównej drogi. Okazuje się że być może była, ale w tej chwili jest tam prywatna posesja... Przynajmniej mam to sprawdzone... 

Reszta trasy raczej standardowa... Gliwice prawie puste, poza ul bł.Czesława.. gdzie zaroiło się od ciężarówek... i najlepszą opcją dostania się na Zabską  było złamanie kilku przepisów... ;P

Nad jeziorem Żywieckim
Nad jeziorem Żywieckim © amiga

Wtorek wieczór

Wtorek, 28 lipca 2015 · Komentarze(1)
Masakra... zapomniało mi się... trochę się zasiedziałem, wyjeżdżam dopiero o 17:40... 

Plany miałem nieco inne... ale późny wyjazd je skorygował... plan na wieczór... to Zabrze, Chudów, Paniówki, Borowa Wieś, Halemba, Panewniki.. W sumie niewiele więcej kilometrów będzie ale zawsze to coś... 

Dzisiaj w końcu zdecydowałem się na wymianę kół... Obręcze już leżą od czerwca... może nawet dłużej, piasty już zamówione, powinny być w ciągu 2 dni... Szprychy mają mi ściągnąć... takie jakie chcę... a nie takie jakie są... Dodatkowo zamówiłem tarcze 180ki :)... Więc jest pewna szansa że od nowego tygodnia będę jeździł na nowych kołach :).... Kilka stówek w plecy, ale myślę, że całość będzie sporo bardziej wytrzymała niż to co dawał Giant... Tak się zastanawiam, chyba Giantem pojadę na Śnieżkę za niecałe 2 tyg... Najwyżej się wykończę... na korbie 48 ;p

Dolina Kłodnicy w Panewnikach
Dolina Kłodnicy w Panewnikach © amiga

Wtorek rano

Wtorek, 28 lipca 2015 · Komentarze(4)
Z domu wyjeżdżam o 7:10... później niż chciałem, ale było kilka rzeczy do zrobienia i czas zleciał.... 

Nie spojrzałem na termometr... chyba licząc na to, że będzie ciepło, bo za oknem świeciło słońce :).... Jeszcze pewnie ze 2 tyg... i to będzie zdradliwy objaw... wrócą chłodne poranki... 

Ale dzisiaj słońce zwiastowało jednak nieco wyższą temperaturę, jest dość przyjemnie, jedynie ten wiatr... z zachodu... masakra... 
Czuję go już na pierwszych kilku metrach... wiem, że lekko dzisiaj nie będzie... 

Na drogach pomimo sporo późniejszej pory jest pusto... jednak zupełnie mi to nie przeszkadza ;P... po wczorajszych opadach gdzieniegdzie zostały jeszcze kałuże.... 

W Kochłowicach mały zonk na podjeździe jakiś samochód wyprzedzając mnie zbyt blisko powoduje, że odruchowo odbijam w prawo... kierownicą nabijam się na lusterko zaparkowanego samochodu... i kończy się to glebą... 

Sprawdzam samochód... właściciela nie ma... tylko przekrzywiło się lusterko... sprawdzam rower... przekrzywiła się kierownica... sprawdzam siebie... delikatne obtarcie na prawej ręce, delikatne obtarcie na prawej nodze... i będzie chyba siniak pod prawym okiem.... wykonując telemark przyrżnąłem facjatom w lusterko ;p

Wielkich strat nie ma... niemniej mija dobre kilka minut... zanim stwierdzam, że żyję...samochód cały, ja cały... rower cały... przestawiam z powrotem kierownicę... i ruszam... trochę bardziej ostrożnie... zwracając wagę na mijające mnie samochody...

Krótka przerwa w lasku makoszowskim.... na fotę i do pracy... :)

Wieczorem chyba pociągnę lasami...
Poranek w lasku makoszowskim :)
Poranek w lasku makoszowskim :) © amiga

Poniedziałek wieczór

Poniedziałek, 27 lipca 2015 · Komentarze(2)
W ciągu dnia... padał deszcz.. tzn co jakiś czas pojawiały się deszczowe  chmury z których coś zawsze poleciało... Gdy wychodzę mam nadzieję, że jakoś uda mi się myknąć między deszczami...

Chwilę przed wyjazdem odbieram tel...  chyba zupełnie prosto do domu nie pojadę, muszę odbić na chwilę na Ligotę... wiele mi to nie zmienia... w drodze przejazdu poza tym, że o terenie mogę w zasadzie zapomnieć... cóż...

Gdy jednak mijam Kochłowice przypominam sobie, że jest ciekawa ścieżka przez Kokociniec... na dokładkę skróci mi trasę... 
Więc korzystam z niej i po kilkunastu minutach jestem, na miejscu :)

O dziwo przez ten czas widziałem nawet słońce i nie spadła na mnie ani jedna kropla deszczu, chociaż w wielu miejscach widać ślady po niedawnych opadach... 

Przed 20... ruszam do domu... zeszło jednak trochę czasu... tyle, że do domu mam niedaleko... :) niecałe 4 km... muszę jednak zdążyć przed zmrokiem... lampki są...w domu :)

Staw w okolicach Kokocińca :)
Staw w okolicach Kokocińca :) © amiga

Poniedziałek rano

Poniedziałek, 27 lipca 2015 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam nieco wcześniej... niż zwykle..
Zaskakuje stosunkowo niska temperatura.... jedynie 16 stopni... profilaktycznie mam założoną wiatrówkę i to jest dobry wybór... 
Wieje dość wredny zimny wiatr... na dokładkę wieje mi w twarz... wydawało mi się że miał się odwrócić, ale jeszcze nie teraz... Niemniej droga dość przyjemna, takie wczesne wyjazdy mają pewną zaletę... :) Pustki na niektórych drogach... 

Liczyłem na to, że w Gliwicach skończą już rondo przy ul bł. Czesława... ale jeszcze do końca chyba droga daleka... nie widać postępu... od zeszłego tygodnia... czyli to potrwa... a może mnie zaskoczą? ;P

Słoneczniki :)
Słoneczniki :) © amiga