Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2016

Dystans całkowity:836.67 km (w terenie 102.00 km; 12.19%)
Czas w ruchu:36:35
Średnia prędkość:22.87 km/h
Maksymalna prędkość:47.56 km/h
Suma podjazdów:3942 m
Maks. tętno maksymalne:203 (110 %)
Maks. tętno średnie:144 (78 %)
Suma kalorii:31948 kcal
Liczba aktywności:27
Średnio na aktywność:30.99 km i 1h 21m
Więcej statystyk

Tropiciel 21

Niedziela, 30 października 2016 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Z Gliwic ruszamy w czwórkę, Darek, Krzysiek, Marcin i ja. Pogoda mocno nieszczególna, kilka razy zastanawialiśmy się czy jednak nie odpuścić, dać sobie spokój, w Gliwicach lało kilka razy, droga do Karłowic wyglądała podobnie, co kilka km trafiała nas jakaś ulewa... 

Tłumaczymy sobie, że to tylko 7 godzin, że tylko 60 km... nie pomaga... Jednak gdy zjeżdżamy z Autostrady okazuje się, że tutaj jest względnie sucho, nie padało... temperatura w okolicach 6-7 stopni... może nie będzie tak źle? 

Na miejscu okazuje się, że mamy około godziny do startu, strasznie mało czasu... do wymiany mam jeszcze oponę po porannych przygodach. Założenie mapnika, lampek,  itd... Zauważam, że kilku drobiazgów zapomniałem m.in. aparat został w domu, cóż, są komórki.... 

Może 10 minut przed startem ruszamy na miejsce odprawy, uff... zdążyliśmy. Ostatnie korekty, odbieramy mapy, ustalamy wariant... dowiadujemy się, że informację o ukrytym punkcie G dostaniemy na Pk D lub E. 

Chwila na odpalenie Endomonto, Garminów, Polarów (to jakiś znak czasu) i możemy jechać. 

Jeszcze na starcie
Jeszcze na starcie © amiga
Krótka odprawa
Krótka odprawa © amiga

PK H - wiata przy leśnej drodze

To najbardziej wysunięty punkty na zachód, jedynie wyjazd z Karłowic może być problematyczny, dalej to długi przelot, asfaltem i pod koniec wjazd z las, trochę się boimy leśnych duktów, październik obfitował w deszcze, może być sporo błota, wody itd... 
I tutaj pierwsze zaskoczenie, jest nieźle, punkt H widoczny z daleka, sporo rowerzystów, spora obsługa, rozpalone ognisko :)
Zadanie specjalne to wymień nazwy ptaków i ssaków na tablicach... 30s później mamy zaliczone zadanie, ruszamy dalej, do

PK C - skrzyżowanie leśnych dróg

Nawigacyjnie trasa nie powinna nam sprawiać problemów, jednak nie wiadomo jak będzie na ścieżkach, wcześniej mieliśmy długi przelot asfaltem, tym razem tak pięknie nie będzie... Ścieżki zaskakują, są szerokie, przecinki znajdują się na swoich miejscach... na punkt C trafiamy bezbłędnie w całkiem przyzwoitym czasie. Tym razem zadanie specjalnie to... wygrać w oczko... Krzysiek wyrywa się do przodu, dobiera karty i oczko :) Zaliczone, możemy ruszać dalej
Płonie ognisko
Płonie ognisko © amiga

PK J - skrzyżowanie leśnych dróg

Dojazd nie wydaje się jakiś specjalnie skomplikowany, kierujemy się ciut okrężnie przez Roszkowice, cały czas obawiamy się warunków, tym bardziej, że prognozy wspominały o deszczach... jak do tej pory jest nieźle. Wyjeżdżając z Roszkowic mylimy ścieżki... jest ich więcej niż na mapie. ujeżdżamy około km od rozwidlenia i...coś jest nie tak. Krzysiek zauważa trakcję kolejową... 
Trafiam na kilka ciekawych egzemplarzy grzybów, aż żal je zostawiać, ale w plecaku się zniszczą....
Ślinka cieknie
Ślinka cieknie © amiga

Wracamy do rozwidlenia, sprawdzamy kierunki na kompasie, gdybyśmy zrobili to wcześniej pomyłki można byłoby uniknąć, tym razem trafiamy bezbłędnie, zadanie specjalne to zaprezentować jedną z pozycji z tunelu aerodynamicznego. Wyrywa się Krzysiek :)

Gotowy do lotu
Gotowy do lotu © djk71

PK F - do odnalezienia na zaznaczonym obszarze

Dojazd nie jest skomplikowany, jednak pod koniec trzeba dokładnie odmierzyć odległość, punkt znajduje się w lesie jest około 100m wgłąb kniei z dala od ścieżki... Jak coś pokręcimy będziemy się bujać po okolicy. Gdy dojeżdżamy w okolice z daleka widzimy jakieś światełka skupione w jednym punkcie... idziemy tam... okazuje się, ze to piesi zrobili sobie przerwę przy punkcie, a sam punkt jest 2m dalej w rowie, pomimo tego, że paliło się ognisko, jest prawie niezauważalny... tym razem nie ma zadania specjalnego... 
I co z tego że ognisko, gościa było widać ledwie 2 metry przed punktem
I co z tego że ognisko, gościa było widać ledwie 2 metry przed punktem © amiga

Wyjście z punktu stwarza nam niewiele mniejsze problemy niż odszukanie go. Trafiamy na jakiś rów... Ścieżka na szczęście jest tuż obok... możemy jechać dalej na najdalej na północ wysunięty punkt Y gdzie nie spodziewam się osady, bo to jeden z tych tylko dla trasy 60. Gość na F coś mówił że z jednym z punktów będziemy mieli spore problemy by go odnaleźć. Czyli będzie coś mylącego... 

PK Y - wiata; przy leśnej drodze

W opisie jest Wiata, więc chyba nie powinno być źle, od Mąkoszowic poruszamy się asfaltem, pojawiają się pierwsze kryzysy, Darek co chwilę przypomina o piciu, jedzeniu... Ostatnie 1,2 km to trochę leśnych szutrów, punkt odnaleziony, do odgadnięcia 6 gatunków drzew, później zostajemy poproszeni i podpisanie się pod czymś... i zaciągnęliśmy się na statek ;) na 6 lat... 
Zaciągamy się do armii
Zaciągamy się do armii © amiga

PK X - bunkier

Łatwo poszło, więc kolejny musi być tym trudnym do odnalezienia o którym dowiedzieliśmy się na F. Początkowo kombinowaliśmy z jazdą dookoła asfaltem, ale jakość ścieżek jest na tyle dobra iż jednak zdecydowaliśmy się na jazdę lasami... :) liczymy przecinki, profilaktycznie zerkamy na liczniki... Końcówka to odmierzanie odległości, wg pomiarów punkt jest jakieś 125 m od drogi i jakieś 250 m od skrzyżowania przecinek. Zatrzymujemy się, wchodzimy w las... Darek prowadzi rower, odmierza kolejne metry... 125 m rozchodzimy się w 4 kierunkach.. Bunkier odnaleziony po krótkiej chwili, punkt podbity możemy jechać na poszukiwanie kolejnego. 

PK A - skrzyżowanie leśnych dróg

Opis punktu bardzo wyrafinowany, jednak z mapy wynika, że nie powinniśmy mieć większych problemów, wpierw na południe, później nieco na wschód, ważne by policzyć przecinki, wjeżdżamy na obszar gdzie punkty są gęściej... Mija może 10 minut i jesteśmy na miejscu... Na obsłudze trafiamy na szalonego rzeźnika, z 2 pudełek mamy wyciągnąć po 3 klocki i złożyć z nich coś...Wewnątrz pudełek podobno mogą być robaki... ;)  Chwilę szukają i jest... teraz złożenie obrazka i mamy lilijkę ;) Poszło sprawnie.

Nawiedzony rzeźnik
Nawiedzony rzeźnik © amiga

PK B - skrzyżowanie leśnych dróg

Do kolejnego punktu jest niedaleko, początkowo zaznaczyliśmy drogę dookoła tak by było jak najwięcej asfaltu, ale nie ma co się wygłupiać, drogi w lasach są niezłe... a deszczu nie ma.... ;) Trafiamy bez większych problemów, na miejscu czeka nas 15 przysiadów z ciężko chorym Kamilem... Dość proste zadanie ;)
Kamil zaniemógł
Kamil zaniemógł © djk71

PK D - ambona,; skrzyżowanie leśnych dróg

Pora odszukać kolejny punt to jeden z tych na których mamy pytać się o azymut na punt G.Krzysiek proponuje by jechać na wschód będzie bliżej, twierdził, że jest druk... po 100 m zawracamy, zamiast bruku jest błoto po raz pierwszy tak głębokie... Nie ma sensu... tym bardziej, że zaoszczędzimy góra 200m. Lepiej zawrócić i inną przecinką po drugiej stronie drogi prawie wjechać na punkt. Początkowo przecinka jest niezła, tyle, że dalej coraz bardziej zarośnięta, pojawiają się drzewa w poprzek drogi... Ten odcinek daje nam trochę do myślenie, jakiś km przed punktem zastanawiamy się, czy jednak nie objechać tego dookoła asfaltem... Nie... jedziemy dalej... ostatnie 500m jest zdecydowanie lepsze, bez błota, bez krzaków... punkt odnaleziony, Tym razem Marcin wyrywa się by zrobić zadanie specjalne, jak się później dowiadujemy ma zastrzelić kilku terrorystów... :) Po dobrych 10 minutach wraca, Terroryści nie istnieją... ;) Dostajemy Sudoku do rozwiązania. Gdy kratki są wypełnione możemy odczytać azymuty z punktów D i E, tyle, że odczytujemy je odwrotnie i wyznaczamy nie to miejsce... Chwila refleksji, mała podpowiedź i ... już wiemy co jest nie tak. Jeszcze raz i mamy w miarę poprawne wskazanie na mapie... jako że to dość blisko więc tam też się kierujemy... 

Buka wyszła z lasu
Buka wyszła z lasu © amiga


PK G - (ukryty, do odnalezienia)

Wyznaczone miejsce jest orientacyjne, ale wygląda na to, że powinno być na ścieżce, bądź tuż przy... cóż... jedziemy, to jedynie 1.5 może 2 km jazdy. Wystarczy liczyć przecinki... Dojeżdżamy do naszego wyznaczonego PK... to nie to miejsce, ale rysowaliśmy to w pośpiechu.... postanawiamy podjechać jeszcze kawałek i... jest :) Na miejscu strzelnica, trzeba trafić w żółte, bądź czerwone pole, nie udaje się, za to możemy się zrehabilitować pijąc zielony płyn, trafia na mnie... niestety to woda z prawdopodobnie barwnikiem spożywczym, a tak ładnie pachniało grzańcem.... 

Gdzie jest król
Gdzie jest król © amiga
Strzelnica
Strzelnica © amiga


PK E - skrzyżowanie dróg leśnych

Dojazd banalny, punkt dość prosty do odnalezienia, Na miejscu kolejne zadanie tym razem chodzi o zawiązanie węzła ratowniczego, mamy specjalistę, wiec piorunem zaliczamy zadanie. 
Węzły. to lubię :)
Węzły. to lubię :) © djk71

PK I - leśna droga

Pozostał do zaliczenia ostatni punkt... Krótki przelot lasami, punkt odnaleziony i sterując 4 linami mamy nakierować hak na perforator i przenieść do poza wyznaczone pole. Trochę zabawy i... mamy komplet punktów i sporo czasu...

Ogniska już dogasa blask
Ogniska już dogasa blask © amiga

Meta
Do mety są góra 4 km prawie cały czas jedną drogą... przyspieszamy :) i wpadamy na metę... lekko zmęczeni po nieprzespanej nocy, ale zadowoleni... Kolejny krok by zostać Tropicielem :) brązowym... 

Ubrania są przepocone... szybko nas wyziębiają, jak najszybciej chcemy się przebrać w coś suchego i zainstalować rowery na samochodzie... Zajmuje to trochę czasu. Teraz poczęstunek tropiciela, żurek i kiełbaska...

Darek Marcin i Krzysiek postanawiają się przespać chwilę na sali.... ja od początku nie miałem tego w planach, a temperatura panująca wewnątrz nie zachęcała to spania, leżenia... Wolałem się przejść. 

Wpierw zaliczyłem kawę w foodtruncku, była gorąca, od razu poczułem się lepiej... teraz chwila na zwiedzanie okolicy... Kieruję się na zamek który zwrócił naszą uwagę w nocy, po drodze jest jeszcze kościół i miejsce gdzie proboszczem był Jan Dzierżoń - ojciec współczesnego pszczelarstwa...  

Na pamiątkę Ojcieca współczesnego pszczelarstwa
Na pamiątkę Ojca współczesnego pszczelarstwa © amiga
Kościół św. Michała Archanioła w Karłowicach
Kościół św. Michała Archanioła w Karłowicach © amiga

Po głowie chodzi mi by odszukać te Kanie które widziałem w nocy... gdzieś w pobliżu, szkoda, że nie wziąłem mapy.... trudno... może będzie gdzieś w okolicy, chociaż nie planuję łazić po kniejach...  

Ciekawe znaki
Ciekawe znaki © amiga

Przy zamku znajduje się jeszcze stary młyn, ceglany, wielki i w fatalnym stanie... Sam zamek znajduje się za ogrodzeniem z informacjami o terenie prywatnym. Cóż. fota z daleka i idę dalej, zwiedzam park przyzamkowy...
Stary młyn
Stary młyn © amiga
Gotycki zamek w Karłowicach
Gotycki zamek w Karłowicach © amiga
W parku przyzamkowym
W parku przyzamkowym © amiga

Z daleka zauważam też cementownię, przynajmniej tak wyglądają te zabudowania, z bliska okazuje się, że jest raczej nieczynna... o wejściu na teren też raczej nie ma mowy... może to i dobrze... ? Gdyby byłą opuszczona pewnie wpakowałbym się do środka ;)
Chyba nieczynna cementownia w Karłowicach
Chyba nieczynna cementownia w Karłowicach © amiga
Tuż obok to chyba okolice centrum miejscowości znajduje się mały skwer z 2 fontannami, łukami, ławeczkami, roślinami... po niebie przewalają się ciężkie chmury, od czasu do czasu spada kilka kropli, ale nic wielkiego... 
W centrum Karłowic
W centrum Karłowic © amiga
Zapłakana fontanna
Zapłakana fontanna © amiga
Te chmury nie wróżą nic dobrego
Te chmury nie wróżą nic dobrego © amiga
Na mapie w komórce zauważam stację kolejową, może warto ją odwiedzić... kieruję się na nią. Po drodze podziwiam setki muchomorów rosnących tu i tam 
Grzyby rosną wszędzie
Grzyby rosną wszędzie © amiga
Stacja nie przedstawia się jakoś ciekawie, nie zachwyca, ot 2 perony, budka dróżnicza, rozkład jazdy, w sumie 4 pociągi 2 rano, 2 wieczorem.. Jej najlepsze lata minęły dawno temu, za to trafiam na 2 perełki, które mnie zachwycają, pierwsza to pompa wodna, na stacji czy nawet przy torach nie widziałem jej od dobrych 30 lat... druga to wieża wodna, jest piękna i jak zawsze jest zaniedbana, bez właściciela i bez perspektyw. W tym miejscu raczej nie ma szans na jej zagospodarowanie, uratowanie... chyba jedynie władze Karłowic mogły by ją przejąć i jakoś wykorzystać... Może na jakieś muzeum, bo restauracja, kawiarnia raczej nie ma racji bytu w tym miejscu... a może się mylę... 
Dworzec czy... raczej stacja Karłowice
Dworzec czy... raczej stacja Karłowice © amiga
Stacja chyba najlepsze czasy ma już za sobą
Stacja chyba najlepsze czasy ma już za sobą © amiga
Pompy nie widziałem na stacji dobre kilkadziesiąt lat
Pompy nie widziałem na stacji dobre kilkadziesiąt lat © amiga
Wieża wodna
Wieża wodna © amiga
Powoli wracam do bazy, zbliża się 9:00, zaskakują mnie buty "najki" zawieszone na przewodach telefonicznych...  trochę mnie to ubawiło, ciekawe który głupek je ta, wrzucił... ;)
Boisko przyszkolne
Boisko przyszkolne © amiga
Dość wysoko rozwieszają tutaj pranie i buty ;)
Dość wysoko rozwieszają tutaj pranie i buty ;) © amiga

Dochodzę do szkoły, podchodzę do foodtrucka, zamawiam kawę i hamburgera, chwilę później dołącza do mnie wymarznięty Marcin. zamawia podobny zestaw... Konsumujemy to już w szkole... jest niezłe, jest ciepłe, stawia nas na nogi... Może chwilę później dostaję sms-a od Darka, że wstali, idziemy na salę, powoli trwają przygotowania do ogłoszenia wyników... 
W oczekiwaniu
W oczekiwaniu © amiga
Zakończenie imprezy
Zakończenie imprezy © amiga
W losowaniu nagród Darek wygrywa gadżety, a ja może minutę później wstęp na Paintballa w Opolu lub Wrocławiu dla całej drużyny... 
Wylosowano Darka :)
Wylosowano Darka :) © amiga

Około 11 zbieramy się w drogę powrotną, w samochodzie jest ciepło, rozkłada mnie, kawa nie pomaga.... dopiero chwila na parkingu gdy mogłem się rozruszać przywraca mi krążenie... :)

W sumie Tropiciela jak zawsze oceniam bardzo pozytywnie... mają wyrobioną markę, swój jedyny i niepowtarzalny klimat... bawiłem się nieźle, zresztą po komentarzach pozostałych uczestników wygląda na to, że i im się podobało. Zaskoczyła pogoda..., zaskoczyła pozytywnie... nie padało, jak na koniec października było ciepło... Ciekawe jaki będzie tropiciel 22 :) Zabawa pewnie będzie jak zwykle przednia...

Ps. Część zdjęć jest pożyczona od Darka

Sobota z panami

Sobota, 29 października 2016 · Komentarze(0)
Jest 8:17 gdy ruszam do pracy, dzisiaj sobota, ale i tak jest co robić, gorący okres w pełni... trzeba czas wykorzystać ile się da... o ile się da... 
Z rana zupełnie nie miałem ochoty na jazdę, coś mi mówiło, jedź pociągiem, nawet sprawdziłem rozkłady jazdy, ale w końcu doszedłem do wniosku, że będę się wygłupiał. Jak się później okazało mogłem spokojnie dzisiaj odpuścić... 

Jest ciepło 8-10 stopni i paskudny wiatr z zachodu, ruch na drogach zerowy, ale nie oznacza to, że będzie lekko, już w Piotrowicach jakiś debil wyprzedza mnie na gazetę, na wysokości wysepki przy Famurze, przekląłem okrutnie... 

Pierwszy kretyn wyprzedza na gazetę, na wysokości wysepki
Pierwszy kretyn wyprzedza na gazetę, na wysokości wysepki © amiga
SK 045GF - rejestracja debila nie potrafiącego wyprzedzać
SK 045GF - rejestracja debila nie potrafiącego wyprzedzać © amiga
Jadąc dalej w Panewnikach trafiam na panów idących środkiem drogi, zauważają mnie i lekko przetaczają się na pobocza, widać, że dla nich piątek jeszcze się nie skończył... ;)
Panowie chyba lekko wczorajsi
Panowie chyba lekko wczorajsi © amiga
W nocy padało, drogi mokre, zresztą kałuże są wszędzie, rowerówka przed Kochłowicami jest w opłakanym stanie i tak zostanie do marca, może kwietnia... w tej chwili na odcinku około 100m jedzie się po... nie wiadomo czym, coś jest pod liśćmi i błotem, wszystko utopione w wodzie..
Stan rowerówki w Kochłowicach - błoto, piasek, liście i woda
Stan rowerówki w Kochłowicach - błoto, piasek, liście i woda © amiga
Za Kochłowicami postanawiam odbić na Wirecką, bo to spokojniejsza droga, fakt samochodów mniej, ale znowu trafiam na 2 mądrych, idą drogą przesunięcie lekko  do lewej krawędzi. więc na spokojnie jadę prawą stroną, gdy jestem może metr za nimi, nagle odbijają jeden pakuje mi się wprost pod koła... cudem się zatrzymałem... poleciało przekleństwo... 
2 miśki idą drogą
2 miśki idą drogą © amiga
...w chwili gdy jestem tuż za nimi jeden nagle odbija wprost pod koła
...w chwili gdy jestem tuż za nimi jeden nagle odbija wprost pod koła © amiga
... a mogłem zabić
... a mogłem zabić © amiga
Gość zdziwiony... chyba częściej muszę używać sygnału ostrzegawczego, paskudna przygoda, nieco dalej na podjeździe na mrówczą górkę, czuję, że tylna opona mi mięknie... Gdzieś przebiłem dętkę... 10 minut z głowy... 
Niebo piękne, tylko ten wiatr
Niebo piękne, tylko ten wiatr © amiga
Ruszam ponownie, wiatr mnie wykończa, ale jest pięknie, Wirek pusty, podobne jest w Bielszowicach, wjeżdżam na chwilę na myjnię 2 minuty później ruszam dalej już czystym rowerem, w miarę czystym...  ujeżdżam może 2 km gdy czuję, że znowu mam mało powietrza... przecież sprawdziłem oponę... staję na poboczu oględziny i... czeka mnie klejenie. Dzwonię do Darka... chwila rozmowy i... jest szansa że będzie przejeżdżał za kilkanaście minut... 
Na horyzoncie pojawiają się nieciekawe chmury
Na horyzoncie pojawiają się nieciekawe chmury © amiga
Wyjmuję dętkę, sprawdzam oponę, nic nie ma, za to znalezienie dziury w dętce jest nie lada wyczynem.. Zajmuje mi to dobrą chwilę... w końcu mam, kleję, pompuję,  i postanawiam podjechać do skrzyżowania w Kończycach. 
Miejsce przymusowego postóju na Pawłowie
Miejsce przymusowego postoju na Pawłowie © amiga
Chwilę później podjeżdża Darek, pakuję rower na samochód i do pracy, czuję, że ten postój strasznie mnie wyziębił... 

Piątek wieczór

Piątek, 28 października 2016 · Komentarze(0)
Jest 17:18, ma na dzisiaj dość, przepalają mi się zwoje... pora wrócić do domu... Ciemnieje. lampki muszą być włączone nie ma mowy o innej opcji. Samochodów na szczęście niewiele... dość przyjemnie się jedzie, zastanawiam się tylko co z wiatrem, czyżby się odwrócił? 
Delikatnie siąpi, mam tylko nadzieję, że się nie rozpada... Jest za to niesamowicie ciepło jak na koniec października, 10 stopni :)

Dawno tędy nie jechałem
Dawno tędy nie jechałem © amiga
Szybko zapada zmrok, w Zabrzu jest już prawie kompletnie ciemno,  na rondzie przepuszczamy tramwaj, światła przed rondem za to dziwnie reagują. W dziwnych momentach zapala się czerwone.. coś jest nie tak...  
Jedzie tramwaj
Jedzie tramwaj © amiga
Coś mam szczęście do czerwonych świateł, fakt, że nie jadę optymalną wersję bez takich niespodzianek, jednak nawet w tym wariancie raczej nie trafiam na czerwoną falę, stałem już w Gliwicach, później w Zabrzu, teraz w Bielszowicach. Gdzie jeszcze? Pewnie w Katowicach... 
Ale pusto w Bielszowicach
Ale pusto w Bielszowicach © amiga
Przestaje kropić, robi się nawet przyjemnie, nawet pięknie gdy światła odbijają się w mokrym asflacie. 
Dzisiaj drugi dzień jazdy góralem, już się nieco przyzwyczaiłem do tego co potrafi i do jego ograniczeń, poprawienie zacisku hamulca załatwiło kilka spraw, już nie jadę w 4 strefie...  
Kochłowice też puste
Kochłowice też puste © amiga
Strasznie paskudnie stanął
Strasznie paskudnie stanął © amiga
Docieram na spokojnie do Katowic i przy Famurze słyszę uderzenie... 2 samochodu się zderzyły, a dokładnie jeden wjechał drugiemu w 4 litery. Nie interesuje mnie finał, przechodzę po pasach i jadę do domu, Ostatni kilometr, już tyłami, po drogach gdzie ruch nie istnieje... 
Pocałowały się w mobilki przy Famurze
Pocałowały się w mobilki przy Famurze © amiga
Trzeba się jeszcze przygotować do jutra... sobota szykuje się robocza... a jest jeszcze Tropiciel w zanadrzu... 

Piątek rano

Piątek, 28 października 2016 · Komentarze(0)
Noc paskudna, śniły mi się pociągi... obudziłem się około 4:00, przewracałem się przez ponad godzinę, o spaniu nie było mowy, w końcu wstałem zjadłem pozbierałem się i wyjechałem, jakieś 30 minut wcześniej niż zwykle. Termometr za oknem pokazywał około 1 stopnień. Wiatr w plecy... lekkie zamglenie... idealnie :) Drogi suche i dziwnie spory ruch na drogach, już w Piotrowicach jest nieciekawie.

Jest jeszcze ciemno gdy ruszam do pracy
Jest jeszcze ciemno gdy ruszam do pracy © amiga
Wyjeżdżając z Katowic zaczyna się rozjaśniać, w Kochłowicach podziwiam budzące się słońce, jest za mgłą, niewyraźnie, ale świeci. Ciekawe jakie są prognozy, nie miałem czasu by sprawdzić jak ma wyglądać dzionek. 
Powoli świta
Powoli świta © amiga
Termometr pokazuje mi 0,3 stopnia na plusie, ludzie na parkingach, poboczach drapią szyby, ja gnam, jest mi ciepło, bardzo ciepło, chyba przesadziłem z ubiorem... 
Poranne przymglenia
Poranne przymglenia © amiga
W Zabrzu mam dość samochodów, uciekam do lasku Makoszowskiego, gdzie i tak trafiam na samochód... w Gliwicach też nie jest za ciekawie, jest gdzieś za 15 ósma...  Największy Sajgon jest na wylocie na Zabrską, decyduję się pokonać tą przeszkodę z buta po pasach. Zyskuję sporo czasu, a do firmy mam 300m.
W lasku Makoszowskim
W lasku Makoszowskim © amiga
Straszny bajzel na Zabrskiej
Straszny bajzel na Zabrskiej © amiga
Na miejscu gorąca kąpiel i do pracy, dzień będzie długi... bardzo długi... 

Czwartek wieczór

Czwartek, 27 października 2016 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam grubo po 17, warunki prawie identyczne jak poranne, ciemnieje... lampki odpalone, gnam szosami do domu, góral działa, ale oczywiście zapomniałem zajrzeć do przedniego hamulca, trudno, nie teraz, jedynie siodełko podciągnąłem o około 2 cm w górę, jest zdecydowanie lepiej :)

Jadąc pakuję się na Poznańską, tam sporo pracowników, zwalniam, mam może 10 km/h. 2 pracowników stojących trzyma sznurek, tyle, że zauważam go w chwili gdy na niego najeżdżam... chyba nie byli z tego zadowoleni, zresztą ja także ;)
Na Poznańskiej... goście mieli przeciągnięty ledwo widoczny sznurek.... mieli ;)
Na Poznańskiej... goście mieli przeciągnięty ledwo widoczny sznurek.... mieli ;) © amiga
Zmrok szybko zapada, może 20 minut później jest już prawie zupełnie ciemnio, dopiero wtedy zauważam, że padła mi jedna lampka, cóż, power bank się wyładował, ten dostarczony razem z lampką, w sumie chyba wytrzymał około 5 godzin na pełnej mocy... 
Na Pawłowie
Na Pawłowie © amiga
Drogi w większości puste, samochody pojawiają się tylko na krótkim fragmencie Zabrza, później na głównej drodze w Bielszowicach i na Wirku... 
Bielszowicka po zmroku
Bielszowicka po zmroku © amiga
Za to w Kochłowicach trafiam na debila który nie dość że częściowo stoi na rowerówce to na dokładkę postanowił otworzyć drzwi pomimo tego, że widział że się zbliżam... dawno ktoś mnie nie zezłościł, 5 sekund na bank zrobiło mu różnicę.
Za to dalej spokojnie, aż do Ligoty, gdzie drogę przecina mi pogotowie, ale oni mogą... w końcu ratują życie... a że nie na sygnale... i tak ich przepuściłem... 
Mistrz otwierania drzwi
Mistrz otwierania drzwi © amiga
Na Ligocie
Na Ligocie © amiga
Wkrótce ląduję przy Famurze, na piechotę przekraczam skrzyżowanie, do domu około kilometra. Na miejscu spoglądam na pulsometr.... góral mnie zabije... muszę zajrzeć do tego hamulca, ale coś czuję, że to nie jego wina... a może jednak... 
Koło Famuru
Koło Famuru © amiga

Czwartek rano

Czwartek, 27 października 2016 · Komentarze(0)
7:12, ruszam, wiatr niewyczuwalny... nie mogę określić kierunku, chmury chyba płyną z północy, jednak są tak gęste, że ciężko cokolwiek o nich powiedzieć pewnego... Na drogach sporawy ruch. W Piotrowicach witają mnie korki. 

Po wczorajszej walce do około 22 dzisiaj jadę góralem, pomarańczkom... ostatni raz dosiadałem go w kwietniu... czekał, kurzył się... 
W zeszłym tygodniu w końcu wymieniłem piastę w przednim kole, gdzieś w lipcu odpowietrzyłem hamulce, wymieniłem płyn w nich... przy okazji zmieniłem klocki. Wczoraj zostało złożenie do kupy, instalacja lampek. uchwytów itp... Gotowe. Tylko gdzie dałem zapasową dętkę?  Z rana oczywiście krótkie szukanie, jest... chyba, rozmiar się zgadzał ;)

Od początku czuję 2 spore różnice, pierwsza pozytywna, to amotyzator, wybierający wszystkie nierówności, rower płynie po dziurach... druga różnica to opory... masakra... opony szersze 2". Spoglądam na pulsometr, szaleje... na prostym odcinku pokazuje mi puls...150 jakieś jaja... 
Zaciski w Piotrowicach
Zaciski w Piotrowicach © amiga
Każdy podjazd to walka... Przed Kochłowicami ledwo łapię oddech... ale wjechałem, jeszcze górka przed Wirkiem... podobny efekt, słyszę, że przednia tarcza chyba lekko trze o klocki, sprawdzę to już w pracy, jak znajdę chwilę..
W centrum Kochłowic
W centrum Kochłowic © amiga
Na Wirku pomimo zacisków jest nieźle, ruch płynny, a wszystko przez dalej zamknięty jeden pas :), Mogłoby tak już zostać, jednak wszystko wskazuje na to, że być może dzisiaj skończą, brakuje  tylko malowania :)
Remont chyba się kończy
Remont chyba się kończy © amiga
W lasku Makoszowskim
W lasku Makoszowskim © amiga
Gdy dojeżdżam do Zabrza, postanawiam pojechać przez lasek Makoszowski, jest ósma, ruch paskudny, chociaż na chwilę się go pozbędę. Za parkiem jestem już prawie w Gliwicach, zahaczam o Poznańską, prace trwają. Nieco dalej bawią się w przycinanie drzew, a na bł. Czesława jakiś kretyn w ciężarówce DHL-a mija mnie na gazetę.. 
Na Poznańskiej, chyba wszystko idzie w dobrym kierunku
Na Poznańskiej, chyba wszystko idzie w dobrym kierunku © amiga
Przycinanie drzew
Przycinanie drzew © amiga
DHL - jakiś głupek go prowadził
DHL - jakiś głupek go prowadził © amiga
Docieram do firmy i dopiero zauważam, że zostawiłem w domu dokumenty, klucze... ech... pokręcony dzień się zapowiada... 

Środa wieczór

Środa, 26 października 2016 · Komentarze(0)
17:06 udaje się wyjść nieco wcześniej niż ostatnio... Wiatr dalej nieprzyjemny z północy, może z północnego-wschodu, dość ciepło 9 stopni, tyle, że słońca nie widać, ale nie pada :). Ruszam...  jedzie mi się chyba nieco lepiej niż wczoraj, przynajmniej wszystko widzę. Wczoraj w obie strony okulary wiozłem w ręce, bo albo parowały, albo deszcz skutecznie zaciemniał obraz ;). Dzisiaj nawet o nich nie pomyślałem, zdaje się, że na jakiś czas sobie odpuszczę jazdę w okularach. 

Na Poznańskiej
Na Poznańskiej © amiga
Drogi względnie puste, jeszcze nie widać gorączki świątecznej. W Bielszowicach podjeżdżam na chwilę na myjnię, pora spłukać piasek... Dalsza droga również standardowa, Bielszowice, Wirek, do Kochłowic jadę jednak ul Polną, wolę ten wariant, pomimo tego, że podjazd jest dłuższy to w zamian łagodniejszy, dodatkowo prawie nie ma tutaj samochodów :)
Na myjni ręcznej
Na myjni ręcznej © amiga
Jutro już chyba wszystkie pasy będą otwarte
Jutro już chyba wszystkie pasy będą otwarte © amiga
Rondo na Owsianej
Rondo na Owsianej © amiga
Ostatnie opady posprzątały na DDRce w Kochłowicach, część liści została spłukana, przynajmniej widzę po czym jadę. W Katowicach powoli odliczam końcowe kilometry, starczy mi na dzisiaj... 
Uwielbiam to oświetlenie
Uwielbiam to oświetlenie © amiga
W Piotrowicach w okolicy Dworca PKP
W Piotrowicach w okolicy Dworca PKP © amiga
Docieram na spokojnie do domu, przyjemnie się jechało,lampki się sprawdzają, ta z podłączeniem do powerbanku jest niezłym rozwiązaniem, przy 10000mAh wytrzymuje około 8 godzin na pełnej mocy :)

Środa rano

Środa, 26 października 2016 · Komentarze(0)
Ruszam o 7:06, jest dziwnie ciepło, 9 stopni, wiatr z północy wyraźnie wyczuwalny, delikatnie mży, przy czym nie wiem czy to nie osadza się mgła. W Piotrowicach na skrzyżowaniu na przejściu dla pieszych trafiam na ryzykanta, gna na rowerze po pasach tuż przed samochodem policji... Sam zauważam go w ostatniej chwili, grzecznie prowadzę rower na drugą stronę... 

Twardziel, przed policją taki manewr, Policja i tak go olała
Twardziel, przed policją taki manewr, Policja i tak go olała © amiga
Samochodów o dziwo niewiele, tylko czemu? Bo to środa? Nie zastanawiam się nad tym, w miarę dobrym czasie docieram do i tutaj czeka mnie pierwszy postój, jakoś nagle pojawiły się długie łańcuszki aut. Gdyby nie piesi to pewnie kwitłbym jeszcze długie minuty... 
W Kochłowicach
W Kochłowicach © amiga
Na Wirku remont się posuwa, wydaje się, że dzisiaj skończą 3-ci pas... tylko co z tego skoro nawierzchnia i tak jest pofałdowana... jest może ciut lepiej niż było przed... 
Niby nowy asfalt ale i tak coś pofałdowany
Niby nowy asfalt ale i tak coś pofałdowany © amiga
Gdy dojeżdżam do Zabrza jest chwila do ósmej... i oczywiście jak to w Zabrzu jest cyrk... uciekam na boczne drogi, są spokojniejsze, za to ciut dłuższe... Chyba zaczyna się też wypogadzać... Spoglądam na rower... ech... może pora go spłukać wieczorem, gdy będę wracał? Zobaczymy jakie będą warunki.
Sprzątanie przed szkołą w Zabrzu
Sprzątanie przed szkołą w Zabrzu © amiga
Gliwice na szczęście puste, dość szybko docieram do firmy, dzisiaj już nie ma żadnych niespodzianek, szybka kąpiel i do pracy
Do firmy może 100m
Do firmy może 100m © amiga

Wtorek wieczór

Wtorek, 25 października 2016 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam o 17:26, pada, wieje wiatr z północnego-zachodu, jest dość ciepło, tyle, że powoli zapada zmrok. Do ciemnicy jest może 20 minut. Nie przepadam za taką pogodą, jednak jest coś co mi się podoba... deszcz jest ciepły :), jak wiosenny, majowy. 
Samochodów na drogach jest niewiele, trzeba jednak uważać, liście i woda przykryły dziury.
Pada deszcz
Pada deszcz © amiga
Lampki odpalone na 100% mocy, gnam szosami, las nie dzisiaj, nie w takich warunkach. Słyszę zgrzytający piasek w trybach. Jutro trzeba będzie to spłukać. jestem pewien, że piasek będzie wszędzie. 
Jest nieprzyhemnie
Jest nieprzyjemnie © amiga
Trochę samochodów pojawia się w Zabrzu i na Wirku, w obu przypadkach to drogi dojazdowe do A4ki, remont na Wirku trwa w najlepsze, 2 pasy chyba gotowe. Na Kochłowice jadę ul Polną, zaskakuje mnie nowy przekreślony znak o jednym kierunku ruchu... zastanawiam się czy to na dłużej, czy tylko w związku z kolejnym etapem remontu. Obstawiam to drugie. 
W Zabrzu na rondzie
W Zabrzu na rondzie © amiga
Pada, kropi, mży, wszystko na raz
Pada, kropi, mży, wszystko na raz © amiga
DDRka w Kochłowicach jak zwykle po deszczu zamienia się w rwący potok, nie wiem po czym jadę i to jedyne miejsce gdzie woda dostaje mi się do butów. 
Efekty specjalne ;)
Efekty specjalne ;) © amiga
Docieram do Katowic, nieco później do domu. Ciuchy przemoczone, lądują w praniu, ja pod prysznicem.... 

Wtorek rano

Wtorek, 25 października 2016 · Komentarze(0)
Poranek zaskoczył, jest... ciepło, 10 stopni, wieje od południa, jeszcze noc nie odeszła, ruch na drogach taki sobie. 
Ruszam kilka minut wcześniej niż wczoraj, jest 7:09. Całość z założenia po szosach. 
Jeszcze ciemno
Jeszcze ciemno © amiga
Pomimo początkowo sporego ruchu nie ma tragedii, jazda jest dość płynna, nie ma wariatów, po tygodniu przerwy czuję wczorajszą jazdę. ale to chyba dobrze... :) Wiem, że żyję. Kochłowickie centrum dzisiaj omijam bokiem, da się, więc czemu nie, wiem, że tracę na czasie, ale mam ochotę na niejechanie tamtędy ;). Na właściwą drogą wjeżdżam mniej więcej pod koniec podjazdu na Mrówczą górkę ;)
Cd remontu na Wirku
Cd remontu na Wirku © amiga
Remont na wirku trwa, jednam mam wrażenie, że idzie im to wyjątkowo sprawnie, jeden pas ma już nową nawierzchnię, 2 są podrapane, przy czym jeden z nich jest oddzielony od reszty, pewnie pojawi się na nim jeszcze dzisiaj coś...  Jutro, lub pojutrze będzie chyba koniec... 
Gdy jestem na Bielszowickiej zaskakuje mnie słońce, nie spodziewałem się go dzisiaj... cieszy to oko... zatrzymuję się więc na chwilę, szybka fota i jadę dalej, przy okazji zdjąłem okulary. strasznie parowały. 
Dawno nie widziane słoneczko
Dawno nie widziane słoneczko © amiga
Gdzieś tam z mgły wyłania się kopalnia Bielszowice
Gdzieś tam z mgły wyłania się kopalnia Bielszowice © amiga
Gdy docieram do Zabrza jest ósma... i jak to o ósmej wygląda jest jeden wielki kocioł... odpuszczam sobie ul Winklera, w zamian pcham się przez lasek Makoszowski :) 
W Zabrzu
W Zabrzu © amiga
Lasek Makoszowski
Lasek Makoszowski © amiga
W Gliwicach jest już pusto, zaglądam na Poznańską i widzę, że coś się dzieje, może łaskawie zrobią nawierzchnię... bo po błocie średnio się jeździ... Wkrótce docieram do pracy, odstawiam rower i dowiaduję się, że nie ma ciepłej wody... Kąpiel w zimnej nie należy do przyjemności, przynajmniej dla mnie... Jutro mam nadzieję, że nie będzie takich niespodzianek... 
Na Poznańskiej coś drgnęło
Na Poznańskiej coś drgnęło © amiga
Ato co za mikrus?
A to co za mikrus? © amiga