Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2018

Dystans całkowity:517.90 km (w terenie 149.00 km; 28.77%)
Czas w ruchu:26:47
Średnia prędkość:19.34 km/h
Maksymalna prędkość:48.34 km/h
Suma podjazdów:2443 m
Maks. tętno maksymalne:172 (93 %)
Maks. tętno średnie:146 (79 %)
Suma kalorii:18917 kcal
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:43.16 km i 2h 13m
Więcej statystyk

Powrót do domu

Poniedziałek, 30 kwietnia 2018 · Komentarze(0)
Miało być krótko w pracy, a wyszło jak zawsze... czas gdzieś uciekł... Wyjeżdżam w okolicach 16... Jest gorąco upalnie, a ja jestem gdzieś po 18 umówiony muszę dotrzeć do domu przebrać się i lecieć dalej. Powinienem zdążyć... ale dla zasady jadę szosami... 
Gorąco... upalnie... to dobrze, lekarz kazał mi siedzieć w ciepłym... ;) w kożuchu... ubawił mnie tym... 

Drogi puste, dopiero na wysokości Zabrza jakby ciaśniej... na szczęście udaje się jakoś przejechać. 
Puste drogi
Puste drogi © amiga
Na Wirku  ktoś do mnie dzwoni... czekałem na ten telefon... schodzę z roweru i idę kawałek pieszo... mija dobre 20 minut na rozmowie. Wiem co będę robił jutro. :)
Wzdłuż potoku Bielszowickiego
Wzdłuż potoku Bielszowickiego © amiga
Wsiadam ponownie na rower, chcę przejechać dość stromy podjazd przed Kochłowicami to dobry test na kondycję. Przed chorobą podjeżdżałem to bez większych problemów, chyba, że padało wcześniej. Dzisiaj na suchym gruncie... staję... masakra... Sporo straciłem... będzie co robić. Za miesiąc wyjazd firmowy, będę musiał trochę nad tym popracować.
Po miesiącu przerwy jadę na nieco bardziej stromy podjazd... - jest ciężko...
Po miesiącu przerwy jadę na nieco bardziej stromy podjazd... - jest ciężko... © amiga
Do domu docieram około 18 - w zasadzie tak jak miało być... tak więc szybka kąpiel i jadę załatwić jeszcze jedną rzecz :)
Jeszcze minuta i będę w domu
Jeszcze minuta i będę w domu © amiga

W poniedziałek do pracy...

Poniedziałek, 30 kwietnia 2018 · Komentarze(0)
Dzień niby mam wolny, ale... muszę podjechać do firmy, muszę coś załatwić, nie da się tego zrobić online... trudno. Jest za to okazja by pojechać rowerem. Wczoraj dam sobie niezły wycisk, teraz to czuję... boli... boli... Pierwsze kilka km nie wiem jak się usadowić na siodełku ;)

Na dokładkę wiatr robi psikusa i nie chce pomagać... Jednak dość szybko i tak pakuję się do lasu, nie muszę być na konkretną godzinę, pojadę trochę dłużej, ale za to z dala od cywilizacji. Uwielbiam las... Uwielbiam po nim jeździć... tym bardziej, że mamy wiosnę,. te kolory, te zapach... 

Jeszcze trochę i korki w tym miejscu będą wyjątkowo długie
Jeszcze trochę i korki w tym miejscu będą wyjątkowo długie © amiga
W lasach Panewnickich
W lasach Panewnickich © amiga

I niestety ta wycinka, mam wrażenie, że w ciągu ostatnich kilku lat się wzmogła, a może to tylko złudzenie. 
Znowu wycinka
Znowu wycinka © amiga
W Kończycach wyjeżdżam na asfalt, jest jeszcze lasek makoszowski, tyle, że to niewielki fragment. Już w Gliwicach na drogach ruch prawie nie istnieje :) Jeżeli mi się uda to jeszcze podejdę do rowerowego, suport powoli diabli biorą. słychać walnięte łożysko... 
Trochę nierówno i ten śmietniczek...
Trochę nierówno i ten śmietniczek... © amiga
W Gliwicach...
W Gliwicach... © amiga
Do firmy docieram jakoś przed 9:00 mam cichą nadzieję, że uda się to szybko załatwić i przed południem wrócę do domu..

Testowanie fragmentu trasy....

Niedziela, 29 kwietnia 2018 · Komentarze(3)
Dziś niedziela, miałem nadzieję, że inaczej ten dzień będzie wyglądał... ale... trudno. Z rana jeszcze coś do zrobienia, czas uciekł. Wybiło południe... dopiero się uporałem. Ruszam po obiedzie, jest coś przed 14 gdy ruszam...  Początkowo myślę o Chudowie, ale... jadę na Gliwice ;)... Jest okazja by sprawdzić fragment trasy, do Zakopanego... 
Zaskakuje mnie coś dziwnego... zupełnie nie planowane burze. Od Rudy Śląskiej  w wielu miejscach jest mokro. niedawno lało... 

Dolina Jamny...
Dolina Jamny... © amiga
W lesie... jest pięknie, ale duszno
W lesie... jest pięknie, ale duszno © amiga
Niedawno przeszła tędy burza
Niedawno przeszła tędy burza © amiga
Docieram do Zabrza, część Gliwicką znam, tam nie powinno być problemów, za to interesuje mnie część Ornontowic, Orzesze i dalej aż do Kobióra... 
W Przyszowicach dopada mnie burza, chronię się w Kościele... 5 minut później wychodzi słońce, kilka zdjęć, banan, picie i mogę ruszać dalej. 
Wnętrze kościoła pw. św. Jana Nepomucena w Przyszowicach
Wnętrze kościoła pw. św. Jana Nepomucena w Przyszowicach © amiga
Przyszowice - drewniany spichlerz plebański z 1829 roku - szkoda, że nie ma w tej chwili tam dostępu
Przyszowice - drewniany spichlerz plebański z 1829 roku - szkoda, że nie ma w tej chwili tam dostępu © amiga
Pałac w Pszyszowicach
Pałac w Pszyszowicach © amiga
Przyszowice - stacja PKP
Przyszowice - stacja PKP © amiga
Co jakiś czas zatrzymuję się, kilka fot... sprawdzam mapę... i jadę dalej... kombinuję... kluczę to tu to tam... ale... z grubsza układa się wszystko nieźle... 
Ornontowice - Kościół pw. św. Michała Archanioła
Ornontowice - Kościół pw. św. Michała Archanioła © amiga
Miejsce postojowe
Miejsce postojowe © amiga
Kościół pw. Męczeństwa św. Jana Chrzciciela
Kościół pw. Męczeństwa św. Jana Chrzciciela © amiga
Przed Kobiórem fragment leśny, to dopiero 45 km... ale temperatura mnie zabija... czuję jak odparowuje ze mnie woda..., kolejny postój przy stawach... 
Tablica Informacyjna przy stawach w Kobiórze
Tablica Informacyjna przy stawach w Kobiórze © amiga
Pomnik w Kobiórze przy stawach
Pomnik w Kobiórze przy stawach © amiga
Nad stawami w Kobiórze
Nad stawami w Kobiórze © amiga
Pora zakręcić w kierunku domu..., wydaje się, że powinienem dotrzeć ma miejsce w 1.5 godziny... tylko ta temperatura... Zastanawiam się czy nie stanąć w knajpce w Żwakowie... jest jeszcze trochę drogi do tego miejsca, ale może warto się gdzieś zatrzymać, coś wypić? Kola... powinna postawić na nogi... 
Widok w kierunku Pszczyny
Widok w kierunku Pszczyny © amiga
W Kobiórze na stacji
W Kobiórze na stacji © amiga
Koń padł...
Koń padł... © amiga
Tyle, że w Żwakowie widzę kolejkę... do baru... to nie ma sensu, stracę masę czasu, cóż jadę dalej, ale wiem, że kolejny sklep jest dopiero na Podlesiu. Kieruję się przez lasy, jest wyraźnie chłodniej... jednak nie mam zupełnie siły... na dokładkę stuka łożysko w suporcie... W szaraku chyba zmieniałem go rok temu... więc ma prawo. Nawet nie pamiętam jaki mam wkręcony suport...  muszę w domu to sprawdzić...
Wieża obserwacyjna w lesie
Wieża obserwacyjna w lesie © amiga
Przymusowy postój
Przymusowy postój © amiga
Docierając w okolice domu podjeżdżam jeszcze na chwilę na myjnię... pora zedrzeć trochę błota z szaraka... 
Czyściutki  rowerek :)
Czyściutki rowerek :) © amiga
Pić się strasznie chce... w domu 2 litry wody mineralnej szybko znikają... Czuję zmęczenie, czuję opaleniznę... 

Krótko załatwić kilka spraw

Sobota, 28 kwietnia 2018 · Komentarze(0)
Dzień nietypowy, z rana kilka rzeczy do zrobienia, po południu zdzwaniam się z kumplem pod Mikołowem, on ma coś co ja potrzebuję, ja mam coś co on potrzebuje. Wsiadam na rower i jadę. Jest gorąco i wieje wiatr.... silny wiatr. Za to po drodze trochę górek będzie okazja się zmęczyć... 
Panorama z okolic Mikołowa
Panorama z okolic Mikołowa © amiga
Na miejscu schodzi nam dobre kilka godzin, sprawy pozałatwiane, jest coś koło 19 gdy ruszam w drogę powrotną. Słońce jest już nisko. Robi się trochę chłodno. Gnam ile sił w nogach, tych niestety niewiele, ponad 3 tygodnie wyłączenia z jazd zrobiły swoje. Każda górka i ledwo żyję ;)
Zachodzi słoneczko
Zachodzi słoneczko © amiga
W domu jestem po 20.... Mam nadzieję, że jutro uda się więcej pojeździć....

Krótko po okolicy

Środa, 25 kwietnia 2018 · Komentarze(0)
Jest coś koło 14 gdy  ruszam, mam 2 godziny czasu dla siebie, trzeba to wykorzystać. Muszę podjechać do paczkomatu, ale pojadę trochę dookoła. Plan minimum 20km. Ruszam przez lasy na Murcki, kluczę trochę po lesie, strasznie wieje wiatr. Coś czuję, że powrót będzie ciężki... będę się chciał ukryć pomiędzy drzewami. 

Stary dworzec w Murckach
Stary dworzec w Murckach © amiga
Rowerki miejskie w Murckach
Rowerki miejskie w Murckach © amiga
W Murckach wpadam na pomysł by pojechać na Lędziny, może Imielin, zobaczymy co z tego wyjdzie. Gnam przez Hamerlę, dzisiaj pustko na szlakach, mogę się na spokojnie zatrzymać to tu to tam. Przy Hamerlii staję kilka razy, w końcu mogę zrobić fotę dębowi, w weekendy jest tutaj sporo turystów. Zaskakuje mnie za to tabliczka. Teraz to dąb Tadeusz :)

Parking leśny
Parking leśny © amiga
Miejsce postojowe
Miejsce postojowe © amiga
Kwiatku przy kapliczce
Kwiatku przy kapliczce © amiga
Na rozstaju dróg...
Na rozstaju dróg... © amiga
Dąb Tadeusz
Dąb Tadeusz © amiga
Tabliczka informacyjna
Tabliczka informacyjna © amiga
W Imielinie szybko odbijam w kierunku Lędzin, tyle, że wszystko bokami... a dalej.... Mysłowice, miejsca do których rzadko zaglądam, powinienem wylądować gdzieś w okolicach Kopalni. Jeszcze kawałek i będę na Wesołej... 
Pogoda wymarzona
Pogoda wymarzona © amiga
Tego tutaj nie było gdy ostatnio jechałem
Tego tutaj nie było gdy ostatnio jechałem © amiga
Zalew Wesoła Fala
Zalew Wesoła Fala © amiga
Wieje strasznie, męcząca przeprawa. Ostatni postój na Giszowcu w samym centrum, moją uwagę zwraca kwitnące drzewo :)... 
W centrum Giszowca
W centrum Giszowca © amiga

Docieram w końcu po 2 godzinach do paczkomatu, paczka odebrana i... wracam do domu. Jest kilka minut po 16 :)... Jutro wolne od rowera, ma lać...


Do Goczałkowic

Niedziela, 22 kwietnia 2018 · Komentarze(3)
Niedziela, dochodzi 10, jest około 15 stopni, pora gdzieś pojechać, wybór pada na Goczałkowice-Zdrój, o 12 otwierają tam niby komisy samochodowe, pora sprawdzić co tam ciekawego stoi. A przy okazji pojadę kawałek rowerem. 
Mam max 4-5 godzin czasu. Wiele i niewiele. Dużo bo na taką trasę starczy i to z lekkim zapasem, a mało... bo może go braknąć na zwiedzanie. Obieram najkrótszą trasę, na krechę przez Tychy, Kobiór,  wzdłuż wodociągu :) Głupio to zabrzmi ale jadę tam w tym roku po raz pierwszy. Ostatnie 2-3 tygodnie to dla mnie katastrofa... Choroba jeszcze trochę męczy, ale z każdym wyjazdem jest coraz lepiej, tyle, że powinienem unikać kontaktu z ludźmi. Oczywiście Goczałkowice-Zdrój to idealne miejsce na unikanie ich ;)

Początkowo jest trochę chłodno, ale jedzie się przyjemnie, za to czuję wiatr, wiem, że powrót będzie męczący, 40 km po wiatr, bądź z bocznym wiatrem jeżeli nic się nie zmieni w ciągu dnia. 
Droga na Paprocany
Droga na Paprocany © amiga
Widać już góry
Widać już góry © amiga
Mimo że trasa jest mało atrakcyjna pod kątem zwiedzania, jednak przyjemność z jazdy, z dala od samochodów robi swoje, dodatkowo sporo lasów i widoki na góry :) . Do Goczałkowic docieram w niezłym czasie, jestem nawet nieco za wcześnie, kręcę się po okolicy dobre 45 minut, co nieco pooglądałem i... teraz trzeba wrócić do domu. Czas mocno się skurczył... już wiem, że na 14 nie zdążę, ale przed 15 będę w domu... 
Kapliczka na ul Wiosennej w Goczałkowicach-Zdroju
Kapliczka na ul Wiosennej w Goczałkowicach-Zdroju © amiga
Goczałkowice Zdrój
Goczałkowice Zdrój © amiga
W tle Beskidy :)
W tle Beskidy :) © amiga
Ptasia wyspa
Ptasia wyspa © amiga
Kaplica Rzymskokatolicka Pw. św. Anny
Kaplica Rzymskokatolicka Pw. św. Anny © amiga
Tak jak się spodziewałem wiatr daje popalić :), dobrze, że domu zabrałem banany i 2l wody, szkoda jednak, że tak mało. Gnam na wariata, aż do Kobióra to droga którą mam nadzieję wykorzystamy z Darkiem za około miesiąc, w drodze do Zakopanego. Kilka elementów się zmieniło, ale na plus. Zaskoczyła mnie rowerówka od Goczałkowic do Pszczyny. Nie ma się do czego przyczepić... 
Mostek po remoncie
Mostek po remoncie © amiga

Od Kobióra droga zbliżona do tej porannej, z kilkoma drobnymi korektami. Na jednej ze stacji robię przerwę na kolę, czuję zmęczenie. Wiatr i palące słońce zrobiły swoje...  Do domu pozostało około 15 km. Staram się mocniej nacisnąć, ale... nie potrafię, a może nie chce mi się. 

Gdy dojeżdżam do domu, marzy mi się kąpiel :) i strasznie che mi się pić... 3l to chyba za mało...  
Jutro leje... tak więc rower ma wolne :)



Po okolicy

Sobota, 21 kwietnia 2018 · Komentarze(0)
Jest po 15 gdy postanawiam się ruszyć. Dzisiaj trochę bez celu, po okolicy, mam 3 godziny... Kierunek Starganiec, nie za daleko, a to ma być tylko punkt w drodze do Mikołowa, nie mam pojęcia jak dalej pojadę, którędy, gdzie skręcę... Wszystko wyjdzie w trakcie jazdy. Jedyne co mam w planie to jak najwięcej lasów, terenu itp. 

Na Stargańcu
Na Stargańcu © amiga
Za Stargańcem zaskakuje nawierzchnia... jazda po tym to horror, już mógł zostać piasek... ale nie ma co narzekać, nieco dalej odbijam na Śmiłowice, minęło sporo czasu gdy ostatnio mnie tutaj widziano, postanowiłem się nieco pokręcić po okolicy, sprawdzić kilka ścieżek, dróg, niektóre fajne, ale w efekcie ląduję na 44. Nie lubię tej drogi, choć dzisiaj jest spokojnie. Docieram w okolice Auchan... i kombinuję jak się przebić do centrum Mikołowa. Na szczęście widzę jadących rowerzystów, podążam za nimi i wkrótce jestem na rynku. 
Takie niespodzianki na szlaku rowerowych pod Mikołowem
Takie niespodzianki na szlaku rowerowych pod Mikołowem © amiga
Po co ta droga tutaj? 5 metrów po lewej jest stara droga...
Po co ta droga tutaj? 5 metrów po lewej jest stara droga... © amiga
W drodze do Mikołowa
W drodze do Mikołowa © amiga
Mikołowski rynek
Mikołowski rynek © amiga
Bazylika św. Wojciecha w Mikołowie
Bazylika św. Wojciecha w Mikołowie © amiga
Pora się stąd wydostać Kierunek Podlesie, oczywiście tyłami, kilka podjazdów. Te 2 tygodnie choroby zrobiły swoje, jestem słaby jak diabli, ale pod te górki jeszcze podjeżdżam. Tyle, że dawno nie robiłem tego tak wolno... Na szczycie jednej z nich krótka przerwa, opróżniam do połowy Muszyniankę. 
Panoramka z granicy Mikołowa i Katowic
Panoramka z granicy Mikołowa i Katowic © amiga
Teraz kilka km zjazdu, rower pędzi... W Podlesiu pakuję się ponownie w teren, jako, że wieki tędy nie jechałem to pokręciłem drogę, i zamiast w kierunku Kostuchny jadę na Murcki... kilka razy sprawdzam gdzie jestem... Miejsce ciekawe i myślę, że jeszcze nie raz skorzystam z tej opcji :)
Znowu wycinka
Znowu wycinka © amiga
Ciekawe miejsce
Ciekawe miejsce © amiga
Kanał do stawu
Kanał do stawu © amiga
Staw w lesie, okolice Kostuchny
Staw w lesie, okolice Kostuchny © amiga
Za to na drodze do Murcek... awaria... Odpada mi lewe ramię korby. Specjalnie się tym nie przejmuję, do chwili gdy okazuje się, że klucze zostały w drugim plecaku... Masakra... Na tym odcinku nie ma żywego ducha. Część drogi prowadzę, część jadę pedałując jedną nogą. Dobre 3-4 km pokonane, wydaje mi się, że w Murckach jest stacja benzynowa... i nie mylę się...  jest Lotos...  podjeżdżam i są imbusy :)... Kupuję, będzie 3 komplet w domu ;) Korzystam z okazji i jem HotDoga :). Rower naprawiony po 2 minutach... Szkoda gadać, ale widzę, że brakuje mi jednej śruby tej która powinna zabezpieczać korbę przed wypadnięciem. Trudno... Poszukam jej na allegro... 

Mała awaria..
Mała awaria.. © amiga

Przez awarię straciłem dobre 40 minut, część na spacerze z rowerem u boku, część na naprawę i "kolację" czas ucieka. Obieram najkrótszą drogę do domu... 7 km...  W domu jestem o 18:25... Szkoda, że tak to się dzisiaj skończyło... Ciekawe jak będę się czuł jutro... w końcu... jestem niby chory... ale cykloza silniejsza ;)

Zawieźć zwolnienie lekarskie...

Piątek, 20 kwietnia 2018 · Komentarze(0)
Jest trochę przed 10:00 gdy ruszam. Zwolnienie lekarskie w trakcie, czuję się zdecydowanie lepiej. Pora wsiąść na rower i zawieźć do firmy zwolnienia lekarskie. Cóż... HR się uparł, że muszą mieć oryginały. Zastanawiałem się nad opcją pociąg... ale szkoda mi na to czasu, ale by nie zmarnować tego czasu w drodze powrotnej chcę odwiedzić kilka komisów samochodowych. Szukam czegoś co pomieści w środku 2 rowery ;) Odpadają więc małe samochody... Bagażnik na dachu bądź z tyłu to ostateczność. 

Ale... wpierw trzeba zawieźć druki do firmy. Jako, że nie mam parcia na gnanie, to postanawiam pojechać lasami ile się da :) W Panewnikach wjeżdżam na ścieżkę w kierunku Halemby, drzewa puściły listki, zapach lasu o tej porze roku urzeka... Fantastycznie się jedzie :) tym bardziej, że szarak ma przywrócony amortyzator, po ponad roku jazdy na sztywniaku. 

Po pierwsze dalej obawiam się o nadgarstek złamany rok temu w czerwcu, czasami jeszcze czuję, że coś jest nie tak, a po drugie... na L4 miałem dostatecznie dużo czasu by do na spokojnie rozebrać, wyczyścić, wymienić olej, złożyć, założyć nowe stery... itd. W między czasie jeszcze dostał nowe hamulce. Amor się sprawdza, jeszcze tylko muszę zamówić nowe gąbki filcowe, stare są nie do wyczyszczenia... ale to nie przeszkadza specjalnie... wyczyściłem je w benzycie ekstrakcyjnej, na jakiś czas powinno starczyć. Dziwne, bo dystrybutor takich nie ma, są do Axonów, Epiconów itd... ale nie do NRX-a ;)

Leśne ścieżki w Panewnikach
Leśne ścieżki w Panewnikach © amiga
Odnowione miejsce postojowe ;)
Odnowione miejsce postojowe ;) © amiga
W lewo na hałdę, a na wprost kierunek Zabrze
W lewo na hałdę, a na wprost kierunek Zabrze © amiga

Jadąc do firmy unikam dróg, tam gdzie się da, za to nie za bardzo chcę przedłużać sam przejazd, fajnie by było dotrzeć na miejsce przed południem. Tak więc jadę przez starą hałdę w Makoszowach, trochę się obawiam, bo to miejsce długo wysycha, liczę jednak, że po 2 tygodniach "upałów" woda odparowała. Na miejscu okazuje się, że jest naprawdę nieźle, tylko w kilku miejscach jest jeszcze mokro. Za to koleiny... masakra.. są miejsca gdzie mają 20cm... 

Stara hałda w Makoszowach, prawie sucho..., tylko te koleiny
Stara hałda w Makoszowach, prawie sucho..., tylko te koleiny © amiga
z górki na pazurki
z górki na pazurki © amiga

W Makoszowach odbijam na kolejną hałdę tym razem tą na Sośnicy... zero ludzi, zero rowerzystów, za to pojawiły się nowe dziury, wygląda to tak jakby terem miał być ogrodzony, co mnie nie cieszy... Lubię tędy jeździć...  

Po kilkunastu minutach melduję się w firmie, tam jestem góra 10 minut. Papiery oddane, można wracać. Tym razem w większości asfaltem odwiedzając m.in. teren giełdy samochodowej w Gliwicach, Kilka samochodów zwraca moją uwagę, ale spisuję tylko namiary, dane i jadę dalej. Odbijam ponownie na hałdę w Sośnicy. tyle, że za nią skieruję się na Przyszowice i pojadę w kierunku Mikołowa drogą 44... nie lubię jej, ale wiem, że wzdłuż niej jest kilka punktów do odwiedzenia. 

To zdecydowanie nie jest opcja rowerowa
To zdecydowanie nie jest opcja rowerowa © amiga
Na cmentarzu hutniczym w Gliwicach
Na cmentarzu hutniczym w Gliwicach © amiga
pomnik Johna Baildona na cmentarzu hutniczym
pomnik Johna Baildona na cmentarzu hutniczym © amiga
Na kujawskiej są
Na kujawskiej są "normalne" ścieżki rowerowe, normalne przejazdy. Jestem tutaj pierwszy raz po remoncie © amiga
Może taki kupić ;), tylko z włożeniem roweru do środka może być problem
Może taki kupić ;), tylko z włożeniem roweru do środka może być problem © amiga
na hałdzie w Sośnicy
na hałdzie w Sośnicy © amiga

Na którymś z placów ktoś wysypał jakieś świństwo, kończy się dziurą w tylnym kole...  15 minut z głowy, tyle, że okazuje się iż jedna z dętek którą mam w zapasie jest dziurawa... to nówka, prosto z pudełka... Dawno nie miałem takiej przygody... cóż... jest jeszcze druga... 

Już po awarii...
Już po awarii... © amiga
W stronę Mikołowa
W stronę Mikołowa © amiga

Rower na kołach więc jadę dalej, po kilku km... mam dość tej drogi... skręcam na wysokości Halemby, krótki odpoczynek na stacji Orlenu, kola + hotdog  i mogę ruszyć do domu... ponownie pakuję się w las... na spokojnie docieram do Panewnik.. i dalej do parku Zadole. Podjeżdżam pod plac budowy tężni solankowej. Oj... myślałem, że pójdzie to sprawniej. Do zakończenia prac jeszcze daleko... 

Kościół św. Mikołaja w Borowej Wsi
Kościół św. Mikołaja w Borowej Wsi © amiga
Budują tężnię, a raczej mają przerwę... nikogo nie ma na placu budowy
Budują tężnię, a raczej mają przerwę... nikogo nie ma na placu budowy © amiga

Ostatni odcinek do domu.. ostatnie 2 km... plac budowy na skrzyżowaniu Kościuszki i AK zaliczony... a w domu... pora na szybką kąpiel :). Warto było się wyrwać na kilka godzin na rower... Może jutro też gdzieś pojadę... ?

Do paczkomatu

Czwartek, 19 kwietnia 2018 · Komentarze(0)
Krótki wypad do pobliskiego paczkomatu po części do rowera ;) Cóż... zwolnienie lekarskie owocuje permanentnym serwisem rowerów. Dobrze, że są 2 ;)

Zdjęcia z spaceru po okolicy
Dolina Ślepiotki
Dolina Ślepiotki © amiga
Pięknie kwitną :)
Pięknie kwitną :) © amiga
Wiosenne zapylacze
Wiosenne zapylacze © amiga

Musiałem się gdzieś przejechać...

Sobota, 14 kwietnia 2018 · Komentarze(2)
Po 11 dniach przerwy... nie wytrzymałem, musiałem choć na chwilę wyjść na rower, nosi mnie od kilku dni... lekarz nie będzie mnie za to lubił... Z rana Darek prowadził firmową wycieczkę do Toszka, nie mogłem  towarzyszyć ekipie... mogłoby to się skończyć zarażeniem całej ekipy.... Jeszcze 12 dni kwarantanny... Muszę jechać samotnie, muszę unikać ludzi, tak więc wybór mógł być tylko jeden - las... 

Kwitnące drzewko
Kwitnące drzewko © amiga
Góral po lekkim liftingu, dostał nowe tarcze hamulcowe, dostał hamulce z szaraka, wymieniony płyn hamulcowy, całość odpowietrzona, nowe klocki hamulcowe :) Pierwszy przejazd... Pakuję się na ścieżki w kierunku Murcek, plan na dziś... to Imielin i Klimont. 
Czarna studnia
Czarna studnia © amiga
Po drodze trafiam na pojedynczych bikerów, to dobrze, mam tylko nadzieję, że nie spotkam znajomych, nie dlatego że ich nie lubię, ale ciężko mi będzie wyjaśnić czemu nie powinności się witać obściskiwać... masarka... Co jakiś czas zatrzymuję się na kilka chwil... na fotkę... Szybko uświadamiam sobie, że aparat został w domu... ale jest komórka :) 
Hamerla
Hamerla © amiga
Widać góry
Widać góry © amiga
Pogoda dopisuje, gdy wjeżdżam na górę św. Klemensa (obok Klimontu) widzę góry, miejsce które chciałbym znów odwiedzić, gdyby nie choroba, pewnie jutro tam gdzieś bym pojechał... ale nie z choróbskiem... Liczę dni do czasu gdy będę mógł pojechać do pracy... Wkurza mnie to, że pogoda jest tak niesamowita, a ja uziemiony w domu... W między czasie mam co robić, szarak przechodzi mocne odświeżenie, wyczyściłem amortyzator, wymieniłem olej, założyłem mu nowe hamulce, czekam jeszcze na stery te mają być na początku tygodnia wraz z niezbędnymi narzędziami. ;) Kilka innych rzeczy też zrobione wyremontowane... ale ile można siedzieć w domu... 
Z góry świat wydaje się lepszy :)
Z góry świat wydaje się lepszy :) © amiga
Klimont z góry św. Klemensa :)
Klimont z góry św. Klemensa :) © amiga
Kapliczka w pobliżu Klimontu
Kapliczka w pobliżu Klimontu © amiga
Kościół św. Klemensa
Kościół św. Klemensa © amiga
Teraz z Górki
Teraz z Górki © amiga
Po zdobyciu górki, pora wracać mam trochę ponad godzinę by wrócić, o 18 kolejna porcja leków... kieruję się na Lędziny, i dalej na Mysłowice. odbijam na Krasowy, Kosztowy, tam niespodzianka, na dość długim odcinku zerwali asfalt... prawie cały podjazd terenowy... 
Centrum Imielina
Centrum Imielina © amiga
Tutaj nawet gdy jest asfalt nie ma lekko
Tutaj nawet gdy jest asfalt nie ma lekko © amiga
Za to dalej po asfalcie aż do zalewu Wesoła, gdzie robię ciut dłuższą przerwę, do domu pozostało około 10 może 12 km.... najprostsza droga wiedzie przez Giszowiec, tam kilak fot w okolicach starego centrum.  
Wesoła Fala :)
Wesoła Fala :) © amiga
Pod Lipami - Giszowiec
Pod Lipami - Giszowiec © amiga
Przedszkole na Giszowcu
Przedszkole na Giszowcu © amiga
Zegarek nie kłamie, mam.... 20 minut, gnam ile sił w nogach przez las, do Ochojca, już bez przerw, bez fot. Gdy podjeżdżam pod dom słyszę alarm... uff... zdążyłem.... 
Korci mnie by jutro ponownie wybrać się na jakiś mały objazd lasów...