Bez błądzenia ...
Wtorek, 28 września 2010
· Komentarze(6)
Kategoria do 17km, tam i z powrotem
Tym razem wyjazd bardzo krótki. Pogoda nieciekawa, na dokładkę Piotr ma tylko godzinę do turnieju. Wyprawa znanymi już mi drogami. Skierowaliśmy się na Kostuchnę dalej Podlesie.
Chwila odpoczynku na dworcu PKP Katowice-Podlesie (brzmi dumnie, gorzej wygląda).
W każdym bądź razie pojechaliśmy dalej w kierunku Piotrowic, postanowiliśmy odwiedzić jeszcze jeden dworzec PKP tym razem Katowice-Piotrowice.
Budynek jeszcze parę lat temu prezentował się całkiem nieźle, obecnie to powoli Ruina - drzwi wyważone, szyby powybijane ...., pewnie skończy jak ten w Świętochłowicach - rozbiorą go ;(.
Po kilku min. odpoczynku szybki powrót do domu.
Jako, że nowy licznik jeszcze nie dotarł, to włączyłem opcję logowania w GPS-ie.
Dzięki temu mam przynajmniej z grubsza długość trasy. Reszta parametrów przejazdu jest szacunkowa, określona na podstawie poprzednich przejazdów.
I na koniec jeszcze jeden drobiazg. Na ok 11 kilometrze zaliczyłem OTB, drugi w mojej krótkiej karierze rowerzysty ;) Zjeżdżając z wysokiego krawężnika wjechałem do kałuży, niedużej …, tyle, że nie spodziewałem się tego co kryła woda, a była to głęboka wyrwa w asfalcie. Przednie koło zostało zablokowane, a ja fiknąłem przez kierownicę ;).
Na szczęście prędkość była minimalna, po krótkim przeglądzie siebie oraz roweru okazało się, że strat w zasadzie nie ma, jedynie spodnie były mokre (raczej nie ze strachu).
Chwila odpoczynku na dworcu PKP Katowice-Podlesie (brzmi dumnie, gorzej wygląda).
W każdym bądź razie pojechaliśmy dalej w kierunku Piotrowic, postanowiliśmy odwiedzić jeszcze jeden dworzec PKP tym razem Katowice-Piotrowice.
Budynek jeszcze parę lat temu prezentował się całkiem nieźle, obecnie to powoli Ruina - drzwi wyważone, szyby powybijane ...., pewnie skończy jak ten w Świętochłowicach - rozbiorą go ;(.
Po kilku min. odpoczynku szybki powrót do domu.
Jako, że nowy licznik jeszcze nie dotarł, to włączyłem opcję logowania w GPS-ie.
Dzięki temu mam przynajmniej z grubsza długość trasy. Reszta parametrów przejazdu jest szacunkowa, określona na podstawie poprzednich przejazdów.
I na koniec jeszcze jeden drobiazg. Na ok 11 kilometrze zaliczyłem OTB, drugi w mojej krótkiej karierze rowerzysty ;) Zjeżdżając z wysokiego krawężnika wjechałem do kałuży, niedużej …, tyle, że nie spodziewałem się tego co kryła woda, a była to głęboka wyrwa w asfalcie. Przednie koło zostało zablokowane, a ja fiknąłem przez kierownicę ;).
Na szczęście prędkość była minimalna, po krótkim przeglądzie siebie oraz roweru okazało się, że strat w zasadzie nie ma, jedynie spodnie były mokre (raczej nie ze strachu).