Najdłuższa podróż ...
Wczoraj wróciliśmy bardzo późno i na nic już nie miałem ochoty. Jedynym marzeniem po powrocie było przywitanie się z łóżkiem. Ale po kolei ...
W czwartek wpadłem na pomysł aby pojechać gdzieś nieco dalej. Wybór padł na Pszczynę. Stosunkowo nie daleko, na dokładkę na całej trasie istnieją drogi rowerowe.
Wyjazd nastąpił ok 12:00. Droga pierwotnie prowadziła znanymi mi szlakami na Tychy przez Kostuchnę, Podlesie.
Tychy ominęliśmy łukiem przez Wilkowyje. Wyjechaliśmy po drugiej stronie miasta na wysokości Żwakowa. Dalej prosta trasa nad jezioro Paprocańskie. Po drodze minęliśmy wierzę obserwacyjną.
Po minięciu jeziora odbiliśmy w kierunku Kobióra. Na stacji PKP pierwszy dłuższy odpoczynek na trasie.
Po kilkunastu minutach pojechaliśmy dalej, nie znając terenu udało nam się po raz pierwszy zgubić trasę. Na szczęście nie nadłożyliśmy zbyt wiele drogi, po powrocie na właściwą trasę minęliśmy robiący wrażenie mostek:
Muszę przyznać, że na całej długości przejazdu trasy rowerowe w Kobiórze były chyba najlepiej przygotowane. Jadąc dalej minęliśmy Piasek i w końcu dojechaliśmy do Pszczyny. Do centrum wjechaliśmy od strony parku przypałacowego.
Po dłuższym odpoczynku poprowadziliśmy rowery na rynek. Jako, że w trasie nie jedliśmy (bo po co), zaczęliśmy szukać jakiejś dobrej niezbyt drogiej knajpki. Znaleźliśmy restaurację Sułtan, ceny robią w niej wrażenie. Za cały obiad żurek:
i kotlet devolay
zostawiliśmy ok 30 zł.
Po obiedzie i uzupełnieniu w pobliskiej Biedronce napojów, wróciliśmy na Rynek miasta.
Spędziliśmy na nim kolejne kilkadziesiąt minut ustalając jak wrócimy do Katowic. Pierwotnie zakładaliśmy powrót pociągiem, ale że pora była dość wczesna postanowiliśmy jednak wracać na rowerach.
Wróciliśmy do parku przy zamkowego
gdzie zrobiliśmy jeszcze kilka fotek:
i powoli skierowaliśmy się w kierunku Katowic.
Postanowiliśmy jednak wrócić inną trasą. Prowadziła przez Jankowice
dalej Międzyrzecze i tutaj odpoczęliśmy kilka minut w między czasie analizując mapy.
Dalsza trasa prowadziła przez Bojszowy
Dalej drogą rowerową pojechaliśmy w kierunku Bierunia,
niestety zaczęło się ściemniać i zjechaliśmy z trasy robiąc wielkie koło. Pomimo tego udało nam się wyjechać na właściwą drogę, niestety inną niż pierwotnie planowaliśmy, i skierowaliśmy się przez Górki w kierunku Lędzin. Chwila odpoczynku przy znanym mi pomniku
.
Skierowaliśmy się dalej w kierunku Wesołej i przez Starą Wesołą dojechaliśmy do Murcek. Kolejny odpoczynek na rynku. Niestety pomimo, że okolice znam całkiem nieźle udało nam się zrobić dodatkowe kilometry kręcąc się w koło. W końcu jednak wjechaliśmy na właściwą trasę i przez ulicę Tartarczną, pojechaliśmy w kierunku Ochojca. Jeszcze krótki wypad do klepu nocnego i powrót do domu.
Jak do tej pory jest to moja najdłuższa trasa. Od 90 km obaj byliśmy maksymalnie wykończeni i marzyliśmy aby jak najszybciej znaleźć się w domu. Następnym razem gdy odważę się na tak długą (dla mnie) trasę, chyba będę musiał się lepiej przygotować (w tym fizycznie). Dzisiaj od rana leże i zmiana pozycji sprawia mi drobny dyskomfort. Pewnie szybko dojdę do siebie, gorzej, że zaczynam już planować kolejną trasę....
Droga do Pszczyny
Powrót do Katowic