Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2014

Dystans całkowity:1421.81 km (w terenie 318.00 km; 22.37%)
Czas w ruchu:65:58
Średnia prędkość:21.55 km/h
Maksymalna prędkość:63.70 km/h
Suma podjazdów:8178 m
Maks. tętno maksymalne:187 (101 %)
Maks. tętno średnie:148 (80 %)
Suma kalorii:64245 kcal
Liczba aktywności:42
Średnio na aktywność:33.85 km i 1h 34m
Więcej statystyk

krótki rozjazd z Darkiem i powrót do domu

Środa, 30 kwietnia 2014 · Komentarze(1)
Uczestnicy
Moje Miasto - Maria Peszek


Trochę przed wyjazdem ugadujemy się z Darkiem na mały pochorobowy rozjazd.

Konie na wybiegu
Konie na wybiegu © amiga
Piękne zwierzaki
Piękne zwierzaki © amiga

W efekcie jadę na Helenkę, a w zasadzie to można by było powiedzieć, że przez Helenkę, bo spędzam tam wyjątkowo krótko. Kilkadziesiąt minut później już jesteśmy na rowerach i kierujemy się na Rokitnicę, jedziemy w okolice PGR-u Wesoła, a w zasadzie tego co po nim zostało. Okolica poorana przez ciężki sprzęt, drzewa wycięte. W zasadzie jedyny ślad po PGRze to mały budynek i pomnik.
Pomnik tuż przy PGRze
Pomnik tuż przy PGRze © amiga

Pierwsze grzyby
Pierwsze grzyby © amiga

Może km dalej Darek pokazuje mi zabudowania po obozie jenieckim, stan niestety również nie jest zadowalający, zero zainteresowania, informacji, pewnie za jakiś czas zawali się to do końca i tyle...

Pozostałości po obozie jenieckim
Pozostałości po obozie jenieckim © amiga

Jedziemy dalej, ul Kopalnianą, już jakiś czas temu zauważyłem, że stoją tutaj ciekawe budynki, tyle, że dzisiaj odpuszczę sobie focenie w tym miejscu. Rano zabrałem armatę 70-300 z myślą o foceniu ptaków nad Kłodnicą, a nie architektury w Zabrzu, cóż będzie powód aby tutaj jeszcze raz przyjechać :) 
W okolicach ul Gabrieli Zapolskiej wjeżdżamy w osiedle... i odnajdujemy kolejny pomnik, z usuniętymi imionami, podobno jest to "ciąg dalszy" tego przy PGRze. Za to tuż obok znajduje się jeszcze kilka różnej maści pomników,  nawiązujących do historii tego miejsca.
Piękny pomnik
Piękny pomnik © amiga
Rzeźba w przyliżeniu
Rzeźba w przyliżeniu © amiga
Czzemu usunięte imiona
Czemu usunięte imiona © amiga
Komu to przeszkadzało?
Komu to przeszkadzało? © amiga
Trochę duża ta lampka
Trochę duża ta lampka © amiga
Opodal kolejny krzyż
Opodal kolejny krzyż © amiga

Teraz kierujemy się na centrum odkrywając nowe ścieżki przejazdu i trochę klucząc po mieście
KWK Ludwik
KWK Ludwik © amiga
Wieża wodna
Wieża wodna © amiga
jedziemy w okolice Parku im. Rotmistrza Witolda Pileckiego, mała fotosesja przy pomniku i jedziemy dalej kierując się singielkami w grubsza na wschód...
W końcu cywilizacja, jeszcze jakiś czas jedziemy razem i docierając do niebieskiej rowerówki Zabrzańskiej żegnamy się. Darek wraca do swojego domu, a ja gnam do Katowic, oczywiście zapuszczam się jeszcze trochę w teren, w efekcie zaliczam kolejny singielek, równie mocno zarośnięty jak ten w parku w Zabrzu. Na szosy wyjeżdżam w okolicach Wirka, zaczyna się jednak ściemniać, więc już bez wygłupów jadę do Ochojca... 

Jedyna dzisiaj złapana kaczka
Jedyna dzisiaj złapana kaczka © amiga
Zachód słońca
Zachód słońca © amiga

środa rano

Środa, 30 kwietnia 2014 · Komentarze(2)
Wariat - Farben Lehre

Kolejny ciepły poranek, no... prawie.. :) 
Wiosna już w pełni a temperatury jeszcze nie takie jakie lubię, przynajmniej nie te na starcie. 
kolejny raz wyjeżdżam ciut przed 7:00, tydzień jest wyjątkowo krótki, a sporo do zrobienia, wsiadam na rower i gnam szosami do Gliwic, dzisiaj za to na całej długości sporo niespodzianek... W wielu miejscach korki, spory ruch, czemu? Nie mam pojęcia, może to przedłużony weekend tak wpływa na ludzi, na to co się dzieje na drogach?
Nie mam czasu na roztrząsanie tego problemu, spieszy mi się..., las co prawda woła, ale jest głuchy ba to wołanie..., 30 km dalej czekają na mnie ;)

W Zabrzu odbijam na lasek Makoszowski i to wcześniej niż myślałem, przejazd przez rondo uzmysławia mi jak wielki dzisiaj jest ruch w tym miejscu, jest... niebezpiecznie. Nie pojadę główną drogą, przejadę ten odcinek nieco dłuższą trasą, za to spokojniejszą, Podobnie jest w Gliwicach. Na beskidzkiej wielki nie widziałem takiej kolejki przed światłami, masakra. Dobrze, że do mety pozosały mi zaledwie 4km. wpadam do firmy, szybki prysznic i do pracy.

Miejscowy
Miejscowy "element" próbuje włamać się do środka © amiga

w podczerwieni

Wtorek, 29 kwietnia 2014 · Komentarze(6)
Bajka iskierki - Grzegorz Turnau & Magda Umer


18 stopni :) bajka...

Zaopatrzyłem się w starego Nikona D70, wiosna i początek lata to idealna pora na zdjęcia w podczerwieni, wczorajsza walka z D7000 niewiele dała, filtry umieszczona przed matrycą w tym aparacie skutecznie utrudniają focenie w podczerwieni. Za to staruszek D70 radzi sobie z tym rewelacyjnie. 
Choćby z tego powodu jadę lasem, staram się zahaczać o jakieś zbiorniki wodne... powinny powstać ciekawe zdjęcia... Sama trasa to hałda, wały wzdłuż Kłodnicy, leśne szlaki dookoła Halemby, las Panewnicki i park Zadole. Poniżej kilka efektów wycieczki fotograficznej :)


W pobliżu legniciej
W pobliżu legniciej © amiga

Na wałach wzdłuż Kłodnicy
Na wałach wzdłuż Kłodnicy © amiga
Stara Kuźnia
Stara Kuźnia © amiga
Halemba - moje ulubione miejsce
Halemba - moje ulubione miejsce © amiga
Staw w parku Zadole
Staw w parku Zadole © amiga
Jeszcze raz ten sam staw
Jeszcze raz ten sam staw © amiga

Wtorek rano

Wtorek, 29 kwietnia 2014 · Komentarze(0)
nirvana - rape me

Zapowiada się kolejny piękny dzień, 12 stopni na starcie..., może gdyby było jeszcze 4-5 stopni więcej... to pojechałbym zupełnie na krótko, a tak ubieram jeszcze bluzę z długim rękawkiem. Znowu wyjeżdżam nieco wcześniej, powód w sumie identyczny jak wczorajszy, chcę być wcześniej w firmie, chcę wykorzystać nieco więcej czasu, mam sporo do zrobienia, a niestety zaczynam znowu cierpieć na jego deficyt... Podania do prezydenta o wydłużenie doby nie skutkują, więc jedyne co można zrobić to urwać coś ze swojego czasu...
Jadę szosami, chociaż aż się prosi o to aby wjechać na ścieżki, do lasu, w sumie straty może nie byłoby tak dużo, góra 10 min, z drugiej strony, czekają na mnie..., nie mogę przeginać, za to wieczorem postaram się to odbić i zahaczyć o teren. 
Sama droga dość spokojna, dopiero w Zabrzu prawie w samym centrum natykam się na istne szaleństwo, nie muszę nawet spoglądać na zegarek by dowiedzieć się która godzina..., na 100% jest 7:50-7:55. Odbijam nieco inaczej, boczną drogą, nie mam ochoty uczestniczyć w tym sajgonie, kilka min później jestem już na wylocie do Gliwic. Jest już zdecydowanie spokojniej. W końcu Ci co musieli są już w pracy, ja mam przed sobą jeszcze kilka minut jazdy.

Staw w lasku makoszowskim
Staw w lasku makoszowskim © amiga
Dmuchawce, latawce

klucząc po lasach...

Poniedziałek, 28 kwietnia 2014 · Komentarze(0)
Kazik - Szur szur szur...

Jest wieczór, wychodzę z firmy, jest coś około 18 stopni, długa bluza ląduje w plecaku. Nie zastanawiam się jak jechać, wiem, że jadę odwiedzić hałdę na Sośnicy :), a reszta będzie terenem... 
na sośnicy klasycznie przebijam się przez plac budowy DTŚki - mam nadzieję, że budowlańcy w końcu opuszczą to miejsce, mimo wszystko jest to denerwujące gdy na drodze gnają betoniarki...
Za to dalej jest już naprawdę przyjemnie, cisza, spokój, tylko ja hałda i... całkiem sporo rowerzystów. na szczycie spotykam jakiś zapalonych downhillowców wpychających swoje maszyny pod górkę... Mijając Makoszowy wbijam się na wały prowadzące wzdłuż Kłodnicy, dalej mijam Halembę, i ponownie zanurzam się w lesie. Przez chwilę zastanawiam się czy może jeszcze nie pojechać na Starganiec..., w ostatniej chwili jednak rezygnuję z tego planu, nie dzisiaj..., innym razem. Jeszcze tylko lasek Panewnicki i Panewniki i w zasadzie jestem w domu... Rewelacyjny dzień na wycieczki, a z tego co widzę to sporo ludzi wpadło dzisiaj na te sam pomysł :)

Chwila przerwy na zielonej trawce
Chwila przerwy na zielonej trawce © amiga

Lubię to miejsce
Lubię to miejsce © amiga

A może coś w podczerwieni
A może coś w podczerwieni © amiga

poniedziałek rano

Poniedziałek, 28 kwietnia 2014 · Komentarze(0)
Kazik - Chłop żywemu nie przepuści

W sumie cieszę się, że jest poniedziałek, dzisiaj już nie ma żadnych wymówek dot. wyjazdu rowerowego, nic mnie nie powinno zatrzymać, zaskoczyć. Żadnych awarii, problemów... Wychodzę nieco wcześniej jest przed 7:00.

Świeci słońce, jest naprawdę przyjemnie, pusto na drogach, przynajmniej w chwili wyjazdu. Ruszam i chyba pojadę szosami, zależy mi nieco na czasie, na wcześniejszym dotarciu do firmy, mam dzisiaj sporo do zrobienia, a mogę się spodziewać, że z okazji poniedziałku pojawią się kolejne tematy, kolejne rzeczy do zrobienia.

Może nie w jakimś rewelacyjnym czasie, ale docieram do Gliwic, do firmy, z naładowanymi bateriami mogę zabrać się za pracę :)

Wszędzie młode listki ;)
Wszędzie młode listki ;) © amiga

nieudany wyjazd

Niedziela, 27 kwietnia 2014 · Komentarze(0)
Muchy - Robotyka

Miał być dłuższy wyjazd z siostrą po okolicznych lasach, ale... coś poszło nie tak. To pewnie złośliwość rzeczy martwych..., gdy podjechałem po nią, okazało się, że mają awarię, upalił się kabel za tablicą, godzina czekana na elektryka z uprawnieniami i niby wszystko zrobione, ale... chęć do jazdy dalej jakoś zniknęła. Skończyło się na krótkiej wizycie w SSC. i tyle... Samej jazdy w zasadzie niewiele... :(

Jeszcze raz coś z lasku makoszowskiego
Jeszcze raz coś z lasku makoszowskiego © amiga

troszeczkę dookoła

Piątek, 25 kwietnia 2014 · Komentarze(1)
Prowokacja - Tak czy nie


wybiła 16:30, siedzę na rowerze..., tyle, że dzisiaj powrót mam delikatnie dookoła, trzeba odwiedzić chorego Darka..., zmogło go tuż przed różą wiatrów :(
Jednak częściowo po terenie, przez ul. Leśną, trochę błota, ale jest to akceptowalne, jak na tą drogę to można powidzieć, że jest prawie sucho ;)

Kilkadziesiąt min później jestem już na miejscu, Darek wygląda bardzo źle, mam tylko nadzieję, że nie sprzeda choroby dalej. Za to możemy chwilę porozmawiać o wyjeździe formowym, kombinujemy z planami..., z wyborem optymalnej drogi dojazdu, W tej chwili to tylko plany..., ale powoli trzeba zacząć się do tego przygotowywać...

Gdzieś po 20:00 zbieram się i jadę do domu, już nie mam mowy o terenie, wolę pojechać tą sprawdzoną i najszybszą trasą, może nie jest najkrótsza, ale już wcześniej testowałem kilka wariantów, niby krótszych, ale przejazd zawsze zajmował więcej czasu, więc chyba lepiej nadłożyć te 2-3 km, a nie walczyć z przeciwnościami, z terenem, górkami..., światłami.

Późna pora ma jednak swoją zaletę, drogi prawie puste, jedyne co tak naprawdę przeszkadza to piątkowe grupy zataczających się pijaczków... Chyba największe problemy stwarzali w Pawłowie i w Bielszowicach przy otwartych sklepach. W obu przypadkach tak ni z gruchy nie z pietruchy wpakowali mi się na drogę tuż przed koła...

A to jeszcze z rana ;)
A to jeszcze z rana ;) © amiga

poranek... z wiatrem

Piątek, 25 kwietnia 2014 · Komentarze(0)
wu-hae "po co ja się męczę?"

Poranek, ostatni dzień tygodnia roboczego, świeci słońce, jest ciepło, przyjemnie, to cieszy. Za to wychodzę na tyle późno iż odpuszczam teren, pojadę szosami, jednak czuje coś co powinno mi dzisiaj pomóc. To coś to wiatr w plecy, na bank wieje od wschodu, więc będzie pomagać :) Jakimś cudem ruch na szosach stosunkowo niewielki, w zasadzie może w 2-3 miejscach natykam się na jakieś drobne lokalne problemy. Chyba najbardziej denerwują światła, szczególnie te czerwone..., dobrze, że tego nie mam zbyt wiele na trasie..., w końcu wiele razy korygowałem trasę m.inn. po to aby niepotrzebnie nie stać, nie czekać...

Zatrzymuję się na chwilę w Lasku Makoszowskim, chwila wytchnienia, na mnie, dla roweru, ale nie dla aparatu. Kilka fot i mogę ruszać dalej... Jeszcze 7km i powinienem być w firmie. Spoglądam na zegarek...hmmm... czas mam niezły, spinam się nieco bardziej i jest naprawdę nieźle... jeszcze trochę pracy nad kondycją i przejazdy poniżej godziny będą osiągalne ;), chyba że coś mnie znowu dorwie. Chociaż zatoki dalej nie puściły do końca :(

Poranek w lasku makoszowskim :)
Poranek w lasku makoszowskim :) © amiga

przyjemnie, ciepło

Czwartek, 24 kwietnia 2014 · Komentarze(1)
Jacek Różański - Życie to nie teatr

Wychodzę z pracy, zupełnie na krótko, wypogodziło się, jest rewelacyjnie...
Ruszam do domu, jednak..., po długiej nieobecności na leśnych ścieżkach postanawiam pojechać ciut terenem. Hałdę odpuszczam, boję się iż będzie tam sporo błota, a może się mylę? W każdym bądź razie wracam laskiem Makoszowskim, przez Makoszowy i dalej już stara hałda. Coś co mnie zaskoczyło to po kilku dość dżdżystych dniach jedyne błoto na jakie się natknąłem jest właśnie tutaj... i to na dokładkę w dość niewielkich ilościach... Zaskakuje to, wydawało by się, że po tak mokrych dniach woda powinna być wszędzie..., a tutaj niespodzianka... i to dość miła. 
Jest na tyle przyjemnie, że w lesie, na ścieżkach w wielu miejscach spotykam bikerów, ludzi na kijach, biegaczy...
Tuż przed lasem Panewnickim zatrzymuję się na kolejnej hałdzie..., lubię to miejsce, chwila odpoczynku, zastanawiam się czemu nie wziąłem bidonu, mam ochotę się napić, a do sklepu nie chce mi się wracać, z drugiej strony gdy będę już w Panewnikach, to do domu będę miał za blisko na bawienie się w zakupy..., cóż, trzeba to będzie wziąć pod uwagę w kolejnych dniach.


Chwila przerwy :)
Chwila przerwy :) © amiga