poranek... z wiatrem
Piątek, 25 kwietnia 2014
· Komentarze(0)
Kategoria do 34km, Do/Z Pracy, Solo, W jedną stronę
wu-hae "po co ja się męczę?"
Poranek, ostatni dzień tygodnia roboczego, świeci słońce, jest ciepło, przyjemnie, to cieszy. Za to wychodzę na tyle późno iż odpuszczam teren, pojadę szosami, jednak czuje coś co powinno mi dzisiaj pomóc. To coś to wiatr w plecy, na bank wieje od wschodu, więc będzie pomagać :) Jakimś cudem ruch na szosach stosunkowo niewielki, w zasadzie może w 2-3 miejscach natykam się na jakieś drobne lokalne problemy. Chyba najbardziej denerwują światła, szczególnie te czerwone..., dobrze, że tego nie mam zbyt wiele na trasie..., w końcu wiele razy korygowałem trasę m.inn. po to aby niepotrzebnie nie stać, nie czekać...
Zatrzymuję się na chwilę w Lasku Makoszowskim, chwila wytchnienia, na mnie, dla roweru, ale nie dla aparatu. Kilka fot i mogę ruszać dalej... Jeszcze 7km i powinienem być w firmie. Spoglądam na zegarek...hmmm... czas mam niezły, spinam się nieco bardziej i jest naprawdę nieźle... jeszcze trochę pracy nad kondycją i przejazdy poniżej godziny będą osiągalne ;), chyba że coś mnie znowu dorwie. Chociaż zatoki dalej nie puściły do końca :(
Poranek w lasku makoszowskim :) © amiga
Poranek, ostatni dzień tygodnia roboczego, świeci słońce, jest ciepło, przyjemnie, to cieszy. Za to wychodzę na tyle późno iż odpuszczam teren, pojadę szosami, jednak czuje coś co powinno mi dzisiaj pomóc. To coś to wiatr w plecy, na bank wieje od wschodu, więc będzie pomagać :) Jakimś cudem ruch na szosach stosunkowo niewielki, w zasadzie może w 2-3 miejscach natykam się na jakieś drobne lokalne problemy. Chyba najbardziej denerwują światła, szczególnie te czerwone..., dobrze, że tego nie mam zbyt wiele na trasie..., w końcu wiele razy korygowałem trasę m.inn. po to aby niepotrzebnie nie stać, nie czekać...
Zatrzymuję się na chwilę w Lasku Makoszowskim, chwila wytchnienia, na mnie, dla roweru, ale nie dla aparatu. Kilka fot i mogę ruszać dalej... Jeszcze 7km i powinienem być w firmie. Spoglądam na zegarek...hmmm... czas mam niezły, spinam się nieco bardziej i jest naprawdę nieźle... jeszcze trochę pracy nad kondycją i przejazdy poniżej godziny będą osiągalne ;), chyba że coś mnie znowu dorwie. Chociaż zatoki dalej nie puściły do końca :(
Poranek w lasku makoszowskim :) © amiga