Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2013

Dystans całkowity:1415.48 km (w terenie 112.00 km; 7.91%)
Czas w ruchu:64:10
Średnia prędkość:22.06 km/h
Maksymalna prędkość:45.80 km/h
Suma podjazdów:7922 m
Maks. tętno maksymalne:195 (105 %)
Maks. tętno średnie:147 (79 %)
Suma kalorii:53757 kcal
Liczba aktywności:40
Średnio na aktywność:35.39 km i 1h 36m
Więcej statystyk

Ostatni wpis w tym roku...

Wtorek, 31 grudnia 2013 · Komentarze(5)
Abba - Happy New Year Powrót z pracy w dość paskudnych warunkach, cały czas siąpi, gęsta mgła, temperatura ciut powyżej zera i wiatr od wschodu. Wyjazd Trochę przed 17:00. Ciągnę szosami..., ruch spory..., jednak nie mogę się zmotywować do czegoś więcej..., już nie w tym roku...

Pora skończyć marudzenie, w końcu za kilka godzin zaczyna się nowy 2014 rok, oby dla nas wszystkich okazał się lepszy od tych minionych. Do Siego Roku :)

Wszystkiego najlepszego w 2014 roku :)
Wszystkiego najlepszego w 2014 roku :) © amiga

Sylwester ;P

Wtorek, 31 grudnia 2013 · Komentarze(3)
ELUVEITIE - Thousandfold
Poranek dnia ostatniego..., za oknem ciemno, rześko...

Wychodzę jest 6:45, wcześniej niż zwykle..., pierwsza myśl to sprawdzić stan nawierzchni, szron na samochodach wskazuje, że może być ślisko..., drogi niby czarne, ale da się na nich wyczuć cieniutką warstewkę zmrożonej wody, lekko nie będzie...

Początkowo chcę jechać szosami, aby być jak najszybciej w Gliwicach, jednak... w Panewnikach rower sam skręca w las..., przy -2 błoto będzie co najwyżej tworzyć fikuśne kształty kolein. Nie spodziewam się wersji płynnej mazi która mogłaby oblepić mi rower... Mam i tak spory zapas czasu, nawet jeżeli średnia spadnie mi do ok 20km/h.

Nie wiem czego się do końca spodziewać na leśnych duktach, dość szybo okazuje się że jest rewelacyjnie, fakt, że w miejscach gdzie zwykle utrzymuje się wilgoć, woda, potworzyły się grudy, koleiny... i trzeba zwolnić, ale... całość jest przejezdna... Zdecydowanie lepsze warunki niż w sobotę gdzie przy +10 rower miejscami zapadał się w tym czymś...

Na Halemnie zaczyna się rozjaśniać..., w centrum jest też większy ruch..., całkiem sporo samochodów.., w sumie jestem zadowolony z tego, że wybrałem wariant bardziej terenowy, jest... bezpieczniej :)

Dojeżdżając w okolice Kończyc zastanawiam się czy przejechać przez węzeł z A4-ką czy może polecieć na Makoszowy przez las? Wybieram tą drugą wersję...., czemu...., nie wiem... może dlatego, że lubię las..., za to stara hałda daje się lekko we znaki. Głębokie rowy (bo koleiny to już chyba nie są), skutecznie utrudniają przejazd..., dobrze, że to tylko kilkaset metrów..., dalej kawałek rozkopanej Oświęcimskiej i jestem w Makoszowach. Kolejna chwila na zastanowienie..., mogę pojechać Legnicą w kierunku centrum i odbić przez lasek Makoszowski, albo pociągnąć przez hałdę w Sośnicy. Po raz kolejny wariant terenowy zwycięża... i w sumie nie pamiętam kiedy tak dobrze mi się tędy jechało. Wszystko co zawsze było sypkie, grząskie dzisiaj jest ustabilizowane... nawet końcówka podjazdu jest dość przyjemna pomimo kolein i wrednego nachylenia.

Mijam hałdę i trafiam na przeszkodę w postaci DTŚki- Nasyp mocno urósł od ostatniego mojego przejazdu tym wariantem... jedyna opcja to zejść z roweru i zaliczyć stromiznę... z drugiej strony sytuacja się powtarza, tyle, że tym razem jest ostro w dół...
mam nadzieje, że po zakończeniu budowy da się tędy jakoś normalnie przejechać, być może odbijając lekko na zachód, tam powinien być wiadukt nad torami..., okaże się to za kilka miesięcy

Końcówka to głównie szosy..., ostatnie 5 km... ktoś mnie mija i pozdrawia to... etiMobil :), czyli nie tylko ja będzie dzisiaj w pracy ;P

poniżej kilka porannych kadrów z kamerki...
Początkowo ciemno
Początkowo ciemnio © amiga
Światła jeszcze się palą
Światłą jeszcze się palą © amiga
Stara hałda w Makoszowach - niebieski szlak
Stara hałda w Makoszowach - niebieski szlak © amigaHałda w Sośnicy... - chyba będzie dość ładny dzień
Hałda w Sośnicy... - chyba będzie dość ładny dzień © amigaPrzeginają z DTŚ-ką. Postawili mi ją dokładnie na drodze do pracy... - jak teraz jechać
Przeginają z DTŚ-ką. Postawili mi ją dokładnie na drodze do pracy... - jak teraz jechać © amigaNa szczycie nasypu... - teraz jakoś trzeba stąd zejść
Na szczycie nasypu... - teraz jakoś trzeba stąd zejść © amigaStromo jest..., ale iść trzeba
Stromo jest..., ale iść trzeba © amiga
Cukiernia Magda... :)
Cukiernia Magda... :) © amiga
Nie tylko ja jadę dzisiaj do pracy :)
Nie tylko ja jadę dzisiaj do pracy :) © amiga

Coraz dłuższe dni...

Poniedziałek, 30 grudnia 2013 · Komentarze(5)

HEY - Unplugged - 12. Candy (feat Jacek Budyń Szymkiewicz)

Wychodzę tak jak ostatnio, późno jak diabli..., wsiadam na rower i ani myślę o jeździe lasami, dzisiaj szosy i jutro też szosy..., liczy się czas, a jeszcze trzeba w między czasie chwilę odpocząć. Na drogach dość spory ruch..., chwilami jedzie się dość paskudnie, szczególnie gdy w Kończycach zaczyna wyprzedzać mnie kolumna ciężarówek..., na szczęście uciekam dość szybko z ruchliwej drogi i odbijam na Bielszowice.

Przejeżdżając obok myjni zastanawiam się czy nie skorzystać, ale... rower jest jeszcze w niezłym stanie, a na jutro zapowiedziane i tak są delikatne opady..., bardziej martwi mnie jednak temperatura do kompletu oscylująca w okolicy 0 stopni.

A jutro sylwester..., tyle że roboczy dla mnie w tym roku :). Zobaczymy jak to się rozwinie i jak skończy... ;P, chociaż pewnie wieczorem będę miał dość wszystkiego.

Przy okazji nawet nie wiedziałem, że dzień w Katowicach jest o 10 sekund dłuższy niż w Gliwicach :) dzisiaj wyglądało to tak:

Katowice 08h06'21" i Gliwice 08h06'11" (Reszta namiarów tutaj), pocieszające jest to, że mamy już 4 minuty słońca więcej :)..., a do wiosny pozostało niecałe 3mc :)

Kadr z nocy Sylwestrowej 2012/2013
Kadr z nocy Sylwestrowej 2012/2013 © amiga

skoro świt

Poniedziałek, 30 grudnia 2013 · Komentarze(7)

Nieoceniona - Marek Grechuta

Jeszcze chwila i będziemy wiać nowy rok..., chociaż coś czuję, że w tym roku spędzę go... leżąc plackiem i specjalnie się nie ruszając. Praca, praca, praca i tak pewnie będzie przez kolejne kilka tygodni...

W każdym bądź razie, dzisiaj jest pora na wyjazd do Gliwic, na rowerze jestem dopiero ok 7:25... późno..

Pierwsze co rzuciło się w oczy to za...y ruch na drogach..., prawdę powiedziawszy nie spodziewałem się aż tak pospolitego ruszenia, raczej tego, że większość towarzystwa będzie na przedłużonym weekendzie. Drugie co zauważyłem to szron na samochodach..., czyżby przymrozek? Na szczęście drogi suche..., dobra przyczepność, można jechać...

Trasa nudna ;P standardowa po szosach przez Panewniki, Kochłowice, Wirek, Bielszowice, Pawłów, Kończyce, Maciejów, Sośnicę...

Za to zrobiło się całkiem przyjemnie gdy tylko zza horyzontu wyszło słońce..., wygląda na to że dzień będzie piękny..., tylko co z tego gdy przez najbliższe kilka godzin będę siedział w budynku, a gdy wyjdę będę mógł podziwiać jedynie skrawek księżyca..., chociaż i to może być wątpliwe, bo nie wiem czy już dzisiaj nie czeka nas nów...

W Zabrzu jestem około 8:00, dzięki temu ruch na drogach prawie ustaje..., za to w Gliwicach niespodzianka..., na ul bł.Czesława Policja urządziła dmuchanie :), jedyny problem w tym, że akcję obsługuje jeden policjant..., co w efekcie skutkuje przytkaniem tej drogi. Może warto aby przyjrzeli się akcji organizowanych w Zabrzu? Gdzie idzie to sporo sprawniej..., ale też wymaga większej ilości alkomatów i operatorów tego sprzętu..

Kilka dzisiejszych kadrów z kamerki :)

Niespodzianka w Rudzie Śląskiej
Niespodzianka w Rudzie Śląskiej © amiga

Zapowiada się słoneczny dzień
Zapowiada się słoneczny dzień © amiga

Tunel pod DTŚką w Zabrzu
Tunel pod DTŚką w Zabrzu © amiga

Strasznie kopci
Strasznie kopci © amiga

Kontrola trzeźwości w Gliwicach
Kontrola trzeźwości w Gliwicach © amiga

Szukając dworca PKP w Czeladzi

Niedziela, 29 grudnia 2013 · Komentarze(9)
Uczestnicy

Imagine Dragons - Radioactive

W sobotę dostaję informację od Marcina, jedziemy do Czeladzi, jedziesz z nami? W sumie gdy dowiedziałem się jaki cel, to zbyt długo się nie namyślałem.

Sobota rano..., za oknem widzę, że wieje..., lekko nie będzie..., wydaje mi się że to zachodni watr..., więc przynajmniej część drogi będziemy mieli z "górki". Wyjeżdżam godzinę przed spotkaniem... Do pokonania mam ok 6km.., ale nie jadę najkrótszym wariantem..., zataczam delikatne koło przez Dolinę 3 stawów. Na miejscu (pod kościołem Mariackim) i tak jestem kilkadziesiąt min przed czasem.

Kilka minut później nadjeżdża Irek..., chwilę rozmawiamy i... dociera reszta ekipy, Marcin i Filip... Plan jeden, jedziemy szosami..., teren to jedno wielki błoto, a rowery umyte ;P


Jako, że bardzo rzadko zapuszczam się w tym kierunku pozostawiam prowadzenie Marcinowi i Filipowi..., częściej tutaj bywają...


Dość szybko docieramy na miejsce..., do opuszczonego technikum w Czeladzi, tyle, że okazuje się iż to nie ta szkoła..., 10 min później odnajdujemy jednak cel naszej wyprawy i pakujemy się przez jedno z okien do środka i krótka sesja...

Tak na dobrą sprawę to największy problem stanowią rowery..., które zostały na zewnątrz pod opieką Irka, który wspaniałomyślnie zrezygnował z eksploracji...


Poniżej kilka fot z tego miejsca...

Tuż po wejściu na teren szkoły
Tuż po wejściu na teren szkoły © amiga

Resztki farby na ścianie
Resztki farby na ścianie © amiga

Opuszczone korytarze
Opuszczone korytarze © amiga

Schody na piętro
Schody na piętro © amiga

Jedna z sal
Jedna z sal © amiga

Instrukcja jeszcze wisi
Instrukcja jeszcze wisi © amiga

Brakuje tylko zombiaków
Brakuje tylko zombiaków © amiga

Ledwie wiszą
Ledwie wiszą © amiga

A tutaj stan prawie idealny.... tylko gdzie uczniowie?
A tutaj stan prawie idealny.... tylko gdzie uczniowie? © amiga

Polonez 1500? Zaporożec? cała historia
Polonez 1500? Zaporożec? cała historia © amiga

Filip znalazł coś interesującego ;P
Filip znalazł coś interesującego ;P © amiga

Dawno nie widziałem dyskietek 8
Dawno nie widziałem dyskietek 8" © amiga

Ciekawe kiedy spadnie?
Ciekawe kiedy spadnie? © amiga

Tak na oko 95-96 rok... ciekawe ceny :)
Tak na oko 95-96 rok... ciekawe ceny :) © amiga

Na strychu
Na strychu © amiga


Tak na dobrą sprawę to nie wiem czemu ten budynek nie został zagospodarowany na cokolwiek innego. Jego stan nawet dzisiaj nie jest tragiczny... Czemu nie został sprzedany. Zupełnie bez sensu.

A z drugiej strony brakowało trochę czasu aby poszperać po wszystkich zakamarkach..., rozstawić statyw..., pobawić się fotami. Chociaż jak na pierwszy raz to i tak nieźle...


Po kilkudziesięciu minutach wydostajemy się na zewnątrz i jedziemy w okolicę zamku w Będzinie, jeszcze tylko mała przerwa w pobliskiej Biedronce :).

W parku za Zamkiem stajemy i... jest chwila czasu na rozmowę, przy okazji Marcin zabiera się za lekki serwis roweru Irka :) Trochę to trwa, w końcu jednak chyba pora zacząć się zbierać..., czas ucieka nieubłaganie a my dalej za Przemszą... na rowerach..., trzeba wrócić przejechać tą rzekę cudów i dojechać do Katowic już normalnie na Kole :)


Zadowolony Irek
Zadowolony Irek © amiga

Zamyślony Marcin
Zamyślony Marcin © amiga

Kombinujący Filip
Kombinujący Filip © amiga

I zaczęło się dziać... - gdy tylko dorwali rower
I zaczęło się dziać... - gdy tylko dorwali rower © amiga


W okolicach stawików jeszcze jedna mała przerwa, w knajpce..., Jest po 15:00, mamy jakąś godzinę do zachodu słońca.

Wracamy, ale oczywiście nie najkrótszą drogą, tylko nieco przez Sosnowiec...., i znowu na rowerach.

Dopiero w okolicach centrum zaczynamy się rozjeżdżać, najdłużej jadę z Irkiem... bo w końcu mieszka na Podlesiu. Żegnamy się w okolicach Tyskiej, ja mam 20m do domu, on kilka km więcej...

W sumie wyszło ciekawie, może kilometrowo niedużo, ale przynajmniej nietypowo..., mam nadzieję, że jeszcze kilak takich wypadów uda się zaliczyć :), chociaż już raczej nie w tym roku.

ubrudzić rower do końca.... ;P

Sobota, 28 grudnia 2013 · Komentarze(0)

KARI - Hurry Up

Jest 15:00. Wychodzę, mam dzisiaj już dość..., jest za to jasno na dworze..., mam około godziny do zachodu słońca...

Początkowo chcę pojechać standardziakiem po szosach...., jednak pierwszy raz myślę o terenie tuż przed Sośnicą, chwila zawahania i nie..., jadę dalej... Zbliżam się do granicy z Zabrzem i... rower sam skręca w teren.... wpierw przez lasek makoszowski, szerokim łukiem omijam co prawda hałdę, ale pakuję się w totalne błoto :) oblepiające dokładnie koła, napęd...., na dokładkę część po nasypie kolejowym, po torach... na jednym z drewnianych mostków mało nie wywinąłem orła..., ślisko jak diabli.

Rower już maksymalnie usyfiony, więc nie zastanawiając się specjalnie decyduję się na jadę po terenie, stara hałda w Makoszowach to od zawsze walka z zawiesistym błotem... po kilkudziesięciu metrach kapie z każdego kawałka roweru..., walka trwa prawie do Kończyc, do miejsca gdzie zaczyna się czerwona Rudzka Rowerówka. Tutaj jest już zdecydowanie lepiej..., dalej jest mokro, ale nie ma takiej walki jak wcześniej.

Halemba mija dość szybko... i kolejny wjazd w teren w Starej Kuźni. Na wysokości Jamny niespodzianka... nawieziono nowego piasku... i nie ma mowy o jeździe... rower zapada się. Muszę zejść i przenieść do kawałek dalej, nieco z boku..., tam dla odmiany nieco grząsko, ale da się jechać...

Reszta trasy przez las Panewnicki na szczęście bez większych przygód. W Piotrowicach stojąc na światłach, stwierdzam, że w takim stanie roweru do domu nie wprowadzę..., jadę na os. Odrodzenia na myjnię... po 5 płukaniach i 4zł mniej w kieszeni rower wygląda już przyzwoicie. 5 min później jestem już w domu, tak z głupoty sprawdzam luzy i... są na korbie...

Wieczorem rozbieram korbę i wyciągam miski z łożyskami. Kulki w prawym łożysku są... kwadratowe, to chyba nie za dobrze... jakieś 2000km na suporcie to tak średnio dużo... w zasadzie to zajebiście mało. Wygrzebuję z archiwum nowiutkie bb-51... skladam korbę i luzów nie ma :) Chyba jutro pojadę je przetestować :)

Korci mnie sprawdzenie nowej generacji suportu XTR- drogie ale uszczelnienia robią wrażenie lepszych, zresztą opinie znalezione na necie wskazują, że w końcu coś zostało poprawione...

Zachód słońca w Makoszowach
Zachód słońca w Makoszowach © amiga

Nieco inny kadr :)
Nieco inny kadr :) © amiga

Tuż po zachodzie w Starej Kuźni
Tuż po zachodzie w Starej Kuźni © amiga

Zdecydowanie lepiej się prezentuje bez błota
Zdecydowanie lepiej się prezentuje bez błota © amiga

Sobotni wypad do Gliwic

Sobota, 28 grudnia 2013 · Komentarze(2)

Zacier - Podpaski

Dość nietypowy wypad..., nietypowy jak na mnie..., bo nieczęsto zdarza mi się jechać do pracy w soboty..., niestety (a może stety?) siła wyższa.

Na rower wsiadam ok 7:00..., mam wrażenie, że jest nieco zimniej niż wskazywałyby na to prognozy..., srogi suche, ale... samochodu nieci pobielone..., jest delikatny przymrozek, a może był? Spoglądam na licznik... 0 stopni. Dalej wieje wiaterek od południa, jednak jest dość delikatny..., nie przeszkadzający.

Spoglądam na ulice i... przypominają mi się piękne lata 80-te, gdy na drogach było niewiele samochodów..., pierwsze jadące zobaczyłem dopiero w Piotrowicach w okolicy Famuru. W sumie na całej trasie nie wiem czy mnie minęło 50 szt... Nawet w wakacje nie było tak idealnych warunków.

Pomimo niskiej temperatury nie decyduję się na wjazd w teren..., rower co prawda jest mocno up...y po wczorajszym przelocie i pewnie kolejna warstwa błota niewiele by zmieniał, jednak myślę, że mocno by mnie to dzisiaj opóźniło. Więc pozostało jedno..., przejechać całość szosami...

Moja "ulubiona " ddr-ka w Kochłowicach tak samo uwalona jak zawsze..., tyle, że mróz zrobił swoje.., nic nie leci spod kół na mnie, na rower...., wbrew obawom nie jest ślisko... w końcu to błoto się zestaliło, a nie czysta woda.

Przed wyjazdem powalczyłem z tylną przerzutką, może trochę przesadzam z tą walką..., 3 min poświęcone na napięcie linki - nie mam pojęcia jak udało mi się to tak sp..yć. W końcu nie pierwszy raz zmieniałem linkę i czyściłem pancerze... Dzisiaj zmieniarka działa jak należy..., wszystkie przełożenia wchodzą..., do następnego deszczu... gdy na bank znowu brud dostanie się do środka. Jednak w tą konfigurację już nie inwestuję, poczekam na nową ramę :)

Chyba od kilku lat mamy podobną pogodę w grudniu... to z 28.12.2011 roku
Chyba od kilku lat mamy podobną pogodę w grudniu... to z 28.12.2011 roku © amiga

po pracy

Piątek, 27 grudnia 2013 · Komentarze(9)

Deep Purple - Perfect Strangers

Późny powrót z pracy..., wyjazd ok 17:30..., ciemno..., ale za to założony nowy błotnik z przodu :), tyle, że już nie był aż tak potrzebny jak z rana. Większość wody spłynęła, odparowała..., w sumie niewiele tego zostało...

Na drogach pusto :), jechało się rewelacyjnie..., tyle, że w całości po raz kolejny odpuściłem teren. Dzisiaj jeszcze muszę się przyjrzeć tylnej przerzutce, chyba źle ją wczoraj ustawiłem, tzn. za słabo naciągnąłem linkę..., muszę tylko znaleźć 15 min czasu, może się uda :)

Korci aby założyć nowe linku Gore Ride-On..., ale chyba poczekają już na nową ramę..., zresztą nie tylko one..., powoli zbierają się gadgety na nowy sezon... :P

Tak z głupoty zajrzałem jaka pogoda była rok temu i... było podobnie :). tyle, że 2 tyg. później dowaliło śniegiem.... i zima się delikatnie przeciągnęła..., ale jak pisałem kiedyś, ta zima jest odwołana, podobnie jak lato 2013 którego nie było... (ten tydzień >30 stopni się nie liczy)

Rok temu pogoda była podobna - fota archiwalna dokładnie z 27 grudnia 2012
Rok temu pogoda była podobna - fota archiwalna dokładnie z 27 grudnia 2012 © amiga

po świątecznie :)

Piątek, 27 grudnia 2013 · Komentarze(11)

AC/DC - Back in Black

Poświąteczny piątek..., ciepło :), tyle, że w nocy padało. Jest mokro..., a ja chwilowo bez błotników..., w zasadzie bez przedniego, przed świętami zapomniałem kupić nowy..., teraz to się na mnie zemści... ;P

Ruszam..., pustki na drogach, prawie jak w wakacje..., niektórzy patrzą się na mnie jak na obcego..., co to za wariat w grudniu o świcie jedzie na rowerze..., pewnie trochę przesadzam, bo przy takich temperaturach grzechem byłoby nie pojechać na rowerze...

Dość szybko przekonuję się jak brudne są nasze szosy..., już po kilku km mam na sobie wszystko co leżało na drodze..., najgorszy odcinek - tzn najbardziej błotnisty, to DDR-ka w Kochłowicach, okolice ul Rogoźnickiej w Zabrzu i okolice budowy DTŚki w Gliwicach. niby cienka warstwa błota, ale daje się we znaki. Czuję, że nie tak dawno szosy były "posolone", czuję to wyraźnie w ustach ;P. Piach zgrzyta między zębami :)..., wyjątkowo zabrałem okulary i chyba było to dobre posunięcie..., jak ich nie zapomnę to wieczorem pewnie też będą przydatne. Za to wiatr wyraźnie zelżał..., dalej dmucha od południa, ale to już nie to co było przez ostatnie 2 tygodnie, a w szczególności to co się działo w święta...

Po przyjeździe, zastanawiam się czemu na mnie tak dziwnie patrzą..., w szatki spojrzałem w lustro.., chyba zapuszczę brodę... ;P

A wp... chcesz... ;P
A wp... chcesz... ;P © amiga

Gorąca kąpiel pomogła..., zdecydowanie lepiej i nawet jestem w stanie się rozpoznać w lustrze..., a teraz do pracy :)

Przed wieczornym rodzinnym spotkaniem...

Wtorek, 24 grudnia 2013 · Komentarze(3)

Nothing Else Matters - Apocalyptica

Powrót z pracy miał być raczej standardowy, nie planowałem jakiś udziwnień, terenu..., tym bardziej, że wieczorem spotkanie w gronie rodzinnym. z pracy wychodzę wcześnie, jestem nieprzyzwyczajony do tej pory, świeci słońce... jest coś po 13:15 :)

Wieje niesamowicie silny południowy wiatr, w większości przypadków mam go z boku a od czasu do czasu z przodu, przeszkadza to w jeździe, jednak... w zamian mam piękną pogodę... 12 stopni pod koniec grudnia :)

W drodze powrotnej miałem zajechać do myjni, jednak patrząc na kolejki odpuściłem, zajadę tam jutro, może pojutrze..., a dzisiaj postanowiłem nieco nacieszyć się aurom. Już w Bielszowicach odbijam nieco w teren, sprawdzić drogę z którą ostatnio po ciemku miałem problem, przy okazji odkryłem, że w końcu pojawiło się przedłużenie ul.Bielszowickiej..., jestem o tyle zadowolony z tej informacji, że dość mocno skróci mi ona drogą do i z pracy w wariancie szosowym..., już nie będzie zwiedzania całej długości Wirka :). Druga zmiana jazdy na granicy Wirka i Kochłowic gdzie za "dnia" pojechałem sprawdzić stan szosy...., czy da się tędy "norlamnie" pchnąć czy jednak trzeba na coś uważać... Całość rokuje dobrze, zobaczymy jak się sprawdzi :) w "praniu" gdy będę potrzebował tego objazdu. I na koniec zamiast z Kochłowic pojechać bezpośrednio do Katowic odbiłem na Radoszowy. Przypomniał mi się tam grób/pomnik w lesie przy drodze na Panewniki. Zauważyłem go jakiś miesiąc temu, jednak obfocenie zostawiłem na wiosnę, gdy będę tędy przejeżdżał za "dnia". Okazja nadarzyła się dzisiaj i... skorzystałem...

Grób nieznanego żołnierza gdzieś pomiędzy Radoszowami a Panewnikami
Grób nieznanego żołnierza gdzieś pomiędzy Radoszowami a Panewnikami © amiga

Ech piękny dzień :)

Na koniec składam

życzenia zdrowych, spokojnych świąt Bożego Narodzenia, wielu podjazdów zakończonych sukcesem, słonecznych dni i tysięcy km na liczniku w kolejnym roku :)

kilka dzisiejszych kadrów z kamerki :)

Dawno nie widziane słońce
Dawno nie widziane słońce © amiga

Czyż nie jest pięknie?
Czyż nie jest pięknie? © amiga

Podjazd na Wirku ;)
Podjazd na Wirku ;) © amiga

Na zakręcie w Kochłowicach
Na zakręcie w Kochłowicach © amiga

Radoszowy - podjazd
Radoszowy - podjazd © amiga

Ale warto było :)
Ale warto było :) © amiga