Sobotni wypad do Gliwic
Zacier - Podpaski
Dość nietypowy wypad..., nietypowy jak na mnie..., bo nieczęsto zdarza mi się jechać do pracy w soboty..., niestety (a może stety?) siła wyższa.
Na rower wsiadam ok 7:00..., mam wrażenie, że jest nieco zimniej niż wskazywałyby na to prognozy..., srogi suche, ale... samochodu nieci pobielone..., jest delikatny przymrozek, a może był? Spoglądam na licznik... 0 stopni. Dalej wieje wiaterek od południa, jednak jest dość delikatny..., nie przeszkadzający.
Spoglądam na ulice i... przypominają mi się piękne lata 80-te, gdy na drogach było niewiele samochodów..., pierwsze jadące zobaczyłem dopiero w Piotrowicach w okolicy Famuru. W sumie na całej trasie nie wiem czy mnie minęło 50 szt... Nawet w wakacje nie było tak idealnych warunków.
Pomimo niskiej temperatury nie decyduję się na wjazd w teren..., rower co prawda jest mocno up...y po wczorajszym przelocie i pewnie kolejna warstwa błota niewiele by zmieniał, jednak myślę, że mocno by mnie to dzisiaj opóźniło. Więc pozostało jedno..., przejechać całość szosami...
Moja "ulubiona " ddr-ka w Kochłowicach tak samo uwalona jak zawsze..., tyle, że mróz zrobił swoje.., nic nie leci spod kół na mnie, na rower...., wbrew obawom nie jest ślisko... w końcu to błoto się zestaliło, a nie czysta woda.
Przed wyjazdem powalczyłem z tylną przerzutką, może trochę przesadzam z tą walką..., 3 min poświęcone na napięcie linki - nie mam pojęcia jak udało mi się to tak sp..yć. W końcu nie pierwszy raz zmieniałem linkę i czyściłem pancerze... Dzisiaj zmieniarka działa jak należy..., wszystkie przełożenia wchodzą..., do następnego deszczu... gdy na bank znowu brud dostanie się do środka. Jednak w tą konfigurację już nie inwestuję, poczekam na nową ramę :)
Chyba od kilku lat mamy podobną pogodę w grudniu... to z 28.12.2011 roku © amiga