I have a dream… (podsumowanie roku)
Poniedziałek, 31 grudnia 2012
· Komentarze(13)
Kategoria Coś z zupełnie innej beczki, do 34km, Do/Z Pracy, Solo, W jedną stronę
WILKI - Pijemy Za Lepszy Czas
Mamy Sylwester, czasu mało, więc na szybko małe podsumowanie sezonu.
Przyznam się, że bardzo długo zastanawiałem się jakie powinno być... i czy w ogóle powinno być, wiele się zdarzyło, wiele się zmieniło, nie ma sensu pisać historii od nowa, zawsze można zajrzeć do wpisów… skupię się więc głównie na tym do czego BS został stworzony…
Wielkim marzeniem było przejechanie 10000km w ciągu roku, ot takie małe coś..., a wyszło nieco inaczej...
Styczeń
Do połowy miesiąca praktycznie bezśnieżnie, ale leń robił swoje, plan był taki żeby częściowo zrekompensować zimę na rowerku stacjonarnym, oczywiście nie wyszło, przekonałem się, że to urządzenie jest totalnie bezużyteczne…, jedyne zastosowanie to chronienie podłogi przed kurzem…
Może ktoś się oburzy, ale pomimo kręcenia nie przesunęło się nawet o 5cm…, 0 przyjemności….
W efekcie w styczniu przejechane było tylko 71km – 3 wyjazdy
Luty
Niby ciut lepiej, 119km – ale 2 wyjazdy i padnięte baterie na jednym z wyjazdów… ogólnie tragedia…
Marzec
W końcu zrobiło się na tyle przyjemnie, że dało się wyjechać do pracy, początkowo walka z kadencją, z czasem przejazdu, niestety ponad 3 miesiące prawie bez wyjazdów dały o sobie znać, co większa górka to problem…, niemniej im dłużej jeździłem tym lepiej to wychodziło…, pierwsze dłuższe wypady, pierwsze wizyty na maratonach (jako obserwator), ale też pierwsza poważniejsza gleba w sezonie, długo czułem jej skutki…
W sumie 875km – 24 wpisy…
Kwiecień
Zaczyna się szaleństwo, coraz więcej wypadów rowerowych, coraz więcej kilometrów nabitych, coraz cieplej. Częste szukanie alternatywnych szlaków, zaowocowało odkryciem całkiem przyjemnych ścieżek, czy to w okolicy domu, czy na trasie do pracy….
Rowerowo wyszło nieźle i była to zapowiedź całkiem niezłego sezonu.
Efekt: 1322.00 km – 40 wpisów…
Maj
Jeden z bardziej paskudnych dla mnie miesięcy, problemy, problemy, problemy, na szczęście odreagowane na rowerze, zaliczony pierwszy samotny rajd na orientację (jeszcze amatorski), kilka dłuższych wypadów i pierwsze testy jazdy ze słuchawkami na uszach, wcześniej jakośnie mogłem się przemóc do takiej opcji…. Dzisiaj uważam to za normę…
Przejechane 1811km – 48 wpisów…
Przy okazji w końcu założyłem konto na facebooku :)
Czerwiec
W końcu naprawdę ciepło, chce się jeździć, więcej i więcej, w końcu jakiś wypad w góry, których mi tak brakowało, piękna Industriada , zaliczone „Na kole ku familokom”, dłuższy wypad do Rybnika i niestety coś czego się nie spodziewałem – pęknięta rama w rowerze i ciągnący się serial jej wymiany, dopiero po 6 tygodniach rower wrócił z serwisu, rozmawiając z nimi można było dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy, włącznie z tym, że wykorzystuję rower w sposób niestandardowy, do dzisiaj zastanawiam się o co mogło im chodzić…. Wymusiło to na mnie przesiadkę na stary rower Dziadunia, ale jakoś niespecjalnie odczułem różnicę, owszem geometria inna, rozmiar też, lecz po prostu wsiadłem i pojechałem, nie robiło mi różnicy, że nie mam pedałów SPD, że hamulce to V-brake…, że to tylko 7 rzędówka…, zresztą cały czas mnie dziwi po jakiego diabła firmy Sram i Shimano wypuszczają kolejne generację nieprzydanych napędów 3x10, 1x11? Jeżeli 3x7 w zupełności wystarcza.
1715km – 43 wpisy
Odkrycie na nowo Endomondo. - Świetna zabawka
Lipiec
Padł rekord przejechanych przeze mnie km w ciągu miesiąca, głównie za przyczyną kolejnych weekendów poza domem, w górach, Lublińcu, kilku spotkaniach BS i przygotowaniach do zdobycia śnieżki ,a którą pochopnie zapisałem się pod koniec czerwca…. Walka o kondycję była ciężka, wiedziałem, że podjazdy nie są moją mocną stroną, ale uphill właśnie na tym polega więc było co robić. W końcu po długich tygodniach oczekiwania dostałem nową ramę, tym samym swój żywot zakończył Zygfryd, a narodził się Manfred.
2012km – 50 wpisów
Sierpień
Chyba największy punkt zwroty w całym roku, a w zasadzie cała ich masa nagromadzona w tak krótkim okresie, najważniejsze to zdobycie Śnieżki. Jeden z bardziej morderczych moich wyczynów, ale gdy byłem już na szczycie, to... ech… nie da się tego opisać… przeżycie jedyne w swoim rodzaju.
Chwilę później wyjazd do Francji, totalnie nierowerowy, ale chyba nigdy tego nie zapomnę, a to za sprawą francuskich przyjaciół, których poznałem miesiąc wcześniej… Zwiedzony Paryż i Normandia, ale z punktu widzenia zwykłych ludzi, a nie turystów, czyli w sposób w jaki preferuję zwiedzanie, chociaż siłą rzeczy nie dało się ominąć pewnych turystycznych miejsc…
Rowerowo wyszło za to tak sobie
1202km – 33 wpisy
Wrzesień
Zaliczony kolejny rajd na orientację, bez większych sukcesów, ale w końcu gdzieś trzeba się nauczyć nawigacji, przy okazji świetna okazja do spotkania ze znajomymi BS… i nie tylko. W końcu w Realu.
Zaliczony pierwszy wyścig szosowy, niestety na góralu mogłem jedynie poważyć, że go wygram… z szosowcami… ech… może w przyszłym roku…., udział wezmę, ale przygotuję się inaczej…
Przy okazji chyba pierwsza tak poważna gleba, przerycie kilku metrów gębą pozostawiło ślady, wylizywanie się zajęło ok. 2 tygodnie, jednak cały czas dalej jeździłem na rowerze do pracy :).
1961km – 52 wpisy
Październik
Pierwsze opady śniegu, pierwsze wyjazdy przy minusowej temperaturze, ten fragment jesieni szczególnie nie rozpieszczał. Ostatnie większe wypady terenowe, te późniejsze już tylko symbolicznie, aby się nazywało, że teren zaliczony, siłą rzeczy coraz więcej szos…. Ale coś za coś kolejny wyjazd na rajd na orientację tym razem do Krzeszowic…. Pierwszy dzień wypadku fantastyczny, piękna słoneczna pogoda, drugi to zmaganie się ze swoimi słabościami, lejącą się z nieba wodą, błotem…, ale jest co wspominać…
1690km – 49 wpisów
Listopad
Sezon chyli się ku końcowi, coraz częściej odpuszczane rowerowo dni. Jesień jednak wyjątkowo zrobiła się przyjemna, pomimo kilku wyraźnie chłodniejszych dni jest nieźle, na dokładkę zaliczony Tropiciel 9 – nocny rajd przygodowy na orientację, odkryłem ile jeszcze mi brakuje, jest z czym się zmagać, jest o co walczyć, w przyszłym roku będzie lepiej…
1467km – 46 wpisów
W końcu odpaliłem konto na Flickrze :)
Grudzień
Zaczyna się robić naprawdę nieprzyjemnie, zaliczam kilka gleb na lodzie, 3 poważniejsze sytuacje na drodze uświadamiają mi jak niebezpiecznie potrafi być na drogach, jacy nieprzewidywalni potrafią być ludzie i jak bezmyślni. W efekcie po kilku dłuuugich miesiącach inwestuję kolejowy bilet miesięczny, odpuszczam kolejne dni, wolę dożyć 2013 roku…, dokręcam jeszcze kilka km do 15000 i starczy sezon 2012 uważam za zamknięty…
832km – 26 wpisów.
Po długich wachaniach odpaliłem w końcu last.fm-a głównie jako uzupełnienie do Endomondo ;)
2013
Trochę o planach na przyszły rok….
Po pierwsze nie utracić kondycji, długo na to pracowałem, a wiem co 2 miesiące potrafią zrobić i jak to trudno później jest odrobić…., czy się uda nie wiem.
Ostrożnie zakładam przejechane 10000km w 2013 rok, ostrożnie bo nie wiem co się wydarzy, ale tą dyszkę chciałbym zaliczyć…
Nie odpuszczę Śnieżce, nie odpuszczę Beskidom, niech się boją :) (jak ja ich się bałem)
Reszta to tylko droga ku lepszemu, co wyjdzie to wyjdzie, ciekawe co warto będzie wspominać 31 grudnia 2013 roku.
UDANEJ ZABAWY SYLESTROWEJ i ROWEROWEGO NOWEGO ROKU
Spotykamy się mam nadzieję wszyscy na BS już w nowym roku.
Ps. Dziękuję wszystkim którzy w jakikolwiek sposób przyczynili się do tak świetnego wyniku.
Mamy Sylwester, czasu mało, więc na szybko małe podsumowanie sezonu.
Przyznam się, że bardzo długo zastanawiałem się jakie powinno być... i czy w ogóle powinno być, wiele się zdarzyło, wiele się zmieniło, nie ma sensu pisać historii od nowa, zawsze można zajrzeć do wpisów… skupię się więc głównie na tym do czego BS został stworzony…
Wielkim marzeniem było przejechanie 10000km w ciągu roku, ot takie małe coś..., a wyszło nieco inaczej...
Styczeń
Do połowy miesiąca praktycznie bezśnieżnie, ale leń robił swoje, plan był taki żeby częściowo zrekompensować zimę na rowerku stacjonarnym, oczywiście nie wyszło, przekonałem się, że to urządzenie jest totalnie bezużyteczne…, jedyne zastosowanie to chronienie podłogi przed kurzem…
Może ktoś się oburzy, ale pomimo kręcenia nie przesunęło się nawet o 5cm…, 0 przyjemności….
W efekcie w styczniu przejechane było tylko 71km – 3 wyjazdy
Kopernik też była kobietą© amiga
Luty
Niby ciut lepiej, 119km – ale 2 wyjazdy i padnięte baterie na jednym z wyjazdów… ogólnie tragedia…
więc stąd te chmury© amiga
Marzec
W końcu zrobiło się na tyle przyjemnie, że dało się wyjechać do pracy, początkowo walka z kadencją, z czasem przejazdu, niestety ponad 3 miesiące prawie bez wyjazdów dały o sobie znać, co większa górka to problem…, niemniej im dłużej jeździłem tym lepiej to wychodziło…, pierwsze dłuższe wypady, pierwsze wizyty na maratonach (jako obserwator), ale też pierwsza poważniejsza gleba w sezonie, długo czułem jej skutki…
W sumie 875km – 24 wpisy…
Łagisza© amiga
Kwiecień
Zaczyna się szaleństwo, coraz więcej wypadów rowerowych, coraz więcej kilometrów nabitych, coraz cieplej. Częste szukanie alternatywnych szlaków, zaowocowało odkryciem całkiem przyjemnych ścieżek, czy to w okolicy domu, czy na trasie do pracy….
Rowerowo wyszło nieźle i była to zapowiedź całkiem niezłego sezonu.
Efekt: 1322.00 km – 40 wpisów…
Zamek w Rabsztynie© amiga
Maj
Jeden z bardziej paskudnych dla mnie miesięcy, problemy, problemy, problemy, na szczęście odreagowane na rowerze, zaliczony pierwszy samotny rajd na orientację (jeszcze amatorski), kilka dłuższych wypadów i pierwsze testy jazdy ze słuchawkami na uszach, wcześniej jakośnie mogłem się przemóc do takiej opcji…. Dzisiaj uważam to za normę…
Przejechane 1811km – 48 wpisów…
Przy okazji w końcu założyłem konto na facebooku :)
Kydrant w polu© amiga
Czerwiec
W końcu naprawdę ciepło, chce się jeździć, więcej i więcej, w końcu jakiś wypad w góry, których mi tak brakowało, piękna Industriada , zaliczone „Na kole ku familokom”, dłuższy wypad do Rybnika i niestety coś czego się nie spodziewałem – pęknięta rama w rowerze i ciągnący się serial jej wymiany, dopiero po 6 tygodniach rower wrócił z serwisu, rozmawiając z nimi można było dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy, włącznie z tym, że wykorzystuję rower w sposób niestandardowy, do dzisiaj zastanawiam się o co mogło im chodzić…. Wymusiło to na mnie przesiadkę na stary rower Dziadunia, ale jakoś niespecjalnie odczułem różnicę, owszem geometria inna, rozmiar też, lecz po prostu wsiadłem i pojechałem, nie robiło mi różnicy, że nie mam pedałów SPD, że hamulce to V-brake…, że to tylko 7 rzędówka…, zresztą cały czas mnie dziwi po jakiego diabła firmy Sram i Shimano wypuszczają kolejne generację nieprzydanych napędów 3x10, 1x11? Jeżeli 3x7 w zupełności wystarcza.
1715km – 43 wpisy
Odkrycie na nowo Endomondo. - Świetna zabawka
Jakiś zapalony taki© amiga
Lipiec
Padł rekord przejechanych przeze mnie km w ciągu miesiąca, głównie za przyczyną kolejnych weekendów poza domem, w górach, Lublińcu, kilku spotkaniach BS i przygotowaniach do zdobycia śnieżki ,a którą pochopnie zapisałem się pod koniec czerwca…. Walka o kondycję była ciężka, wiedziałem, że podjazdy nie są moją mocną stroną, ale uphill właśnie na tym polega więc było co robić. W końcu po długich tygodniach oczekiwania dostałem nową ramę, tym samym swój żywot zakończył Zygfryd, a narodził się Manfred.
2012km – 50 wpisów
Gruppen foto© amiga
Sierpień
Chyba największy punkt zwroty w całym roku, a w zasadzie cała ich masa nagromadzona w tak krótkim okresie, najważniejsze to zdobycie Śnieżki. Jeden z bardziej morderczych moich wyczynów, ale gdy byłem już na szczycie, to... ech… nie da się tego opisać… przeżycie jedyne w swoim rodzaju.
Chwilę później wyjazd do Francji, totalnie nierowerowy, ale chyba nigdy tego nie zapomnę, a to za sprawą francuskich przyjaciół, których poznałem miesiąc wcześniej… Zwiedzony Paryż i Normandia, ale z punktu widzenia zwykłych ludzi, a nie turystów, czyli w sposób w jaki preferuję zwiedzanie, chociaż siłą rzeczy nie dało się ominąć pewnych turystycznych miejsc…
Rowerowo wyszło za to tak sobie
1202km – 33 wpisy
Zdobywcy Śnieżki© amiga
Wrzesień
Zaliczony kolejny rajd na orientację, bez większych sukcesów, ale w końcu gdzieś trzeba się nauczyć nawigacji, przy okazji świetna okazja do spotkania ze znajomymi BS… i nie tylko. W końcu w Realu.
Zaliczony pierwszy wyścig szosowy, niestety na góralu mogłem jedynie poważyć, że go wygram… z szosowcami… ech… może w przyszłym roku…., udział wezmę, ale przygotuję się inaczej…
Przy okazji chyba pierwsza tak poważna gleba, przerycie kilku metrów gębą pozostawiło ślady, wylizywanie się zajęło ok. 2 tygodnie, jednak cały czas dalej jeździłem na rowerze do pracy :).
1961km – 52 wpisy
Moja latarnia, nie oddam jej, już stoi koło kominka...© amiga
Październik
Pierwsze opady śniegu, pierwsze wyjazdy przy minusowej temperaturze, ten fragment jesieni szczególnie nie rozpieszczał. Ostatnie większe wypady terenowe, te późniejsze już tylko symbolicznie, aby się nazywało, że teren zaliczony, siłą rzeczy coraz więcej szos…. Ale coś za coś kolejny wyjazd na rajd na orientację tym razem do Krzeszowic…. Pierwszy dzień wypadku fantastyczny, piękna słoneczna pogoda, drugi to zmaganie się ze swoimi słabościami, lejącą się z nieba wodą, błotem…, ale jest co wspominać…
1690km – 49 wpisów
Piękna nasza jura©
Listopad
Sezon chyli się ku końcowi, coraz częściej odpuszczane rowerowo dni. Jesień jednak wyjątkowo zrobiła się przyjemna, pomimo kilku wyraźnie chłodniejszych dni jest nieźle, na dokładkę zaliczony Tropiciel 9 – nocny rajd przygodowy na orientację, odkryłem ile jeszcze mi brakuje, jest z czym się zmagać, jest o co walczyć, w przyszłym roku będzie lepiej…
Ufo wylądowalo....© amiga
1467km – 46 wpisów
W końcu odpaliłem konto na Flickrze :)
Grudzień
Zaczyna się robić naprawdę nieprzyjemnie, zaliczam kilka gleb na lodzie, 3 poważniejsze sytuacje na drodze uświadamiają mi jak niebezpiecznie potrafi być na drogach, jacy nieprzewidywalni potrafią być ludzie i jak bezmyślni. W efekcie po kilku dłuuugich miesiącach inwestuję kolejowy bilet miesięczny, odpuszczam kolejne dni, wolę dożyć 2013 roku…, dokręcam jeszcze kilka km do 15000 i starczy sezon 2012 uważam za zamknięty…
832km – 26 wpisów.
Po długich wachaniach odpaliłem w końcu last.fm-a głównie jako uzupełnienie do Endomondo ;)
Rowerowa zima :)© amiga
2013
Trochę o planach na przyszły rok….
Po pierwsze nie utracić kondycji, długo na to pracowałem, a wiem co 2 miesiące potrafią zrobić i jak to trudno później jest odrobić…., czy się uda nie wiem.
Ostrożnie zakładam przejechane 10000km w 2013 rok, ostrożnie bo nie wiem co się wydarzy, ale tą dyszkę chciałbym zaliczyć…
Nie odpuszczę Śnieżce, nie odpuszczę Beskidom, niech się boją :) (jak ja ich się bałem)
Reszta to tylko droga ku lepszemu, co wyjdzie to wyjdzie, ciekawe co warto będzie wspominać 31 grudnia 2013 roku.
UDANEJ ZABAWY SYLESTROWEJ i ROWEROWEGO NOWEGO ROKU
Spotykamy się mam nadzieję wszyscy na BS już w nowym roku.
Ps. Dziękuję wszystkim którzy w jakikolwiek sposób przyczynili się do tak świetnego wyniku.