Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2016

Dystans całkowity:1565.29 km (w terenie 198.30 km; 12.67%)
Czas w ruchu:79:54
Średnia prędkość:19.59 km/h
Maksymalna prędkość:51.40 km/h
Suma podjazdów:11370 m
Maks. tętno maksymalne:183 (99 %)
Maks. tętno średnie:145 (78 %)
Suma kalorii:51816 kcal
Liczba aktywności:31
Średnio na aktywność:50.49 km i 2h 34m
Więcej statystyk

Wtorek późnym popołudniem

Wtorek, 31 maja 2016 · Komentarze(2)
Wyjeżdżam około 17... klasycznie... na drogach pusto, wiatr prawie nie istnieje, gdy mijam jakieś flagi nie jestem w stanie określić kierunku... po prostu wiszą... na drogach całkiem sporo rowerzystów...  jest przyjemnie, tyle, że wiszą jakieś paskudne chmury, co jakiś czas coś kapnie... 
Na motorze
Na motorze © amiga
Na rowerze
Na rowerze © amiga
Suchą szosą
Suchą szosą © amiga

W Kochłowicach moją uwagę zwraca nowa lodziarnia, trzeba będzie tu podjechać, tyle, że nie dzisiaj... 
Nowa lodziarnia w Kochłowicach
Nowa lodziarnia w Kochłowicach © amiga
Rodzinny wypad
Rodzinny wypad © amiga
... młody zawodnik
... młody zawodnik © amiga

W Piotrowicach na boisku Kolejarza... niespodzianka... rośnie nowy żużlowiec :) Może za kilka lat będzie mistrzem... :)
Dojeżdżam do domu... szybka kąpiel, kolacja... 

Wtorek rano

Wtorek, 31 maja 2016 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam około 7:15.... 200m od domu... czuję, że rower pływa... w przednim kole nie mam powietrza... :(... 

10 minut później ruszam dalej... tyle, że straciłem sporo czasu... cóż, dzisiaj będą tylko szosy.... prawie... 
Na szczęście wiatr mi sprzyja, jest bardzo delikatny w plecy :)

Gnam kolejnymi ulicami, o dziwo nawet nie mia wielkich korków... 


"Tunel" w Piotrowicach © amiga

w Kochłowicach pojawia się kilka kałuż, w nocy chyba padało... 
Pod prąd na DDRce - raczej norma
Pod prąd na DDRce - raczej norma © amiga
Jak zwykle woda tu jest
Jak zwykle woda tu jest © amiga
Za to na Wirku niespodzianka, w kilku miejscach został zerwany asfalt... na mijance.. jakiś zdolny kombinuje jak przejechać, po 2 minutach nie wytrzymuję, objeżdżam go z prawej strony i jadę, bo miejsca jest sporo... 
Poprawiają fragmenty asfaltu
Poprawiają fragmenty asfaltu © amiga
W Zabrzu nieco zmieniam kierunek, jadę przez rondo będące zjazdem z DTŚki, nie lubię tego miejsca, ale jest szybsze :) a dzisiaj tego mi potrzeba... przynajmniej z rana... 
Rondo ze zjazdem z DTŚki w Zabrzu
Rondo ze zjazdem z DTŚki w Zabrzu © amiga
Remont trwa w najlepsze
Remont trwa w najlepsze © amiga

Krótka kontrola remontu w Gliwicach i chwilę później jestem w pracy...  udało się przejechać trasę z całkiem przyzwoitym czasem jak na mnie... ale jeszcze trochę czasu minie, zanim dobiję do rekordu - do 58 minut... jest co robić

Niedzielny gorący dzień Opoczno - Tomaszów Mazowiecki z Karoliną :)

Niedziela, 29 maja 2016 · Komentarze(2)
Uczestnicy
Z rana mała niespodzianka, wczoraj złapałem kleszcza, z rana więc "operacja" wyciągania go... dajemy radę... chociaż zostaje ranka, odkażona, mogę mieć tylko nadzieję, że to dziadostwo nic mi nie sprzedało... ale to będzie widać dopiero za 2-3 dni... 

Ruszamy z Karoliną około 8:30... plan na dzisiaj do Opoczno, ale jedziemy tam pociągiem, ten ma się stawić na stacji PKP za około 30 minut. Po drodze jeszcze szybka wizyta w markecie.

Pakujemy się do pociągu... 25 minut później wysiadamy... spoglądamy na mapy... i jedziemy do centrum... Siatka ulic miasta nie jest specjalnie pokręcona, w centrum zatrzymujemy się przy "zamku", kościele, na czymś w rodzaju rynku... O wejściu do kościoła możemy zapomnieć, ludzie stojący dookoła coś dziwnie na nas zerkają... 

Muzeum Regionalne w Opocznie
Muzeum Regionalne w Opocznie © amiga
Zmiana Klimatu :)
Zmiana Klimatu :) © amiga
Kościół pw. Św. Bartłomieja Apostoła w Opocznie
Kościół pw. Św. Bartłomieja Apostoła w Opocznie © amiga
Kościół od tyłu :)
Kościół od tyłu :) © amiga

Wyjeżdżamy z miasta.. kierunek Białaczów - to na dzisiaj najdalej wysunięty punkt wycieczki... po drodze nie ma wiele do zwiedzania, jedynie w Wąglanach stajemy przy starym młynie... na jego teren nie wejdziemy, jest na terenie prywatnym, wygląda na niszczejący... szkoda go... 
Wąglany - Pozostałości starego młyna
Wąglany - Pozostałości starego młyna © amiga
Nad Wąglanką
Nad Wąglanką © amiga

Cóż jedziemy na Białaczew... zaczyna się robić gorąco, przed miejscowością znajduje się mały rezerwat, jadąc przez las temperatura przyjemnie spada, wjeżdżając pierwsze co zauważamy to nowe boisko... a po drugiej stronie niszczejący niesamowity pałac... jest wielki... szkoda, że zaniedbany...  jeszcze jest jednak czas na uratowanie go... 
Pałac Małachowskich w Białaczowie z końca XVIIIw
Pałac Małachowskich w Białaczowie z końca XVIIIw © amiga

W centrum niewiele dalej znajduje się budynek ratusza tam stajemy... pora zadzwonić... sprawdzić co się dzieje, napić się... 
Białaczów - klasycystyczny, murowany ratusz z 1797 roku
Białaczów - klasycystyczny, murowany ratusz z 1797 roku © amiga

Kolejny punkt Wycieczki to Paradyż... jedziemy przez Radwan i Daleszewice chyba lepsza trasa niż pakowanie się krajówką... 
Droga prowadzi wśród pól... w większości po asfalcie, ale zdarzają się odcinki szutrowe :)... 
Chabry na polu
Chabry na polu © amiga
Kierunek Paradyż
Kierunek Paradyż © amiga

W Paradyżu naszą uwagę przykuwają rzeźby na bramie cmentarnej... i 2 wielkie czaszki... :), w samej wsi... jest jeszcze kościół, stacja benzynowa i kilak sklepów... 
Piraci tu byli?
Piraci tu byli? © amiga
Posąg na bramie cmentarza w Paradyżu
Posąg na bramie cmentarza w Paradyżu © amiga
Kolejny posąg na bramie cmentarza w Paradyżu
Kolejny posąg na bramie cmentarza w Paradyżu © amiga

Odwiedzamy kościół, udaje się nawet wejść do kościoła, mszy co prawda nie ma, jednak starsze mieszkanki przygotowują się śpiewając więc o zwiedzaniu wnętrza nie ma mowy... 
Kościół pw. Przemienienia Pańskiego w Paradyżu
Kościół pw. Przemienienia Pańskiego w Paradyżu © amiga
Jest i czaszka
Jest i czaszka © amiga
Wewnątrz kościoła
Wewnątrz kościoła © amiga

Na chwilę stajemy przy stacji benzynowej, obowiązkowa kawa, mufina... i dopiero ruszamy... kierujemy się przez Sławno licząc na to, że gdzieś po drodze będzie otwarta jakaś restauracja... najbardziej obiecujący jest Kozenin, gdzie wg mapy coś powinno być... i jest... tyle, że trwają poprawiny i nie ma opcji by cokolwiek zjeść... liczymy jeszcze, że może coś będzie w Sławnie, jakiś bar... niestety nic z tego, jest kościół, 2 sklepy z piwem, lody... i tyle...  wydaje się, że zjemy dopiero w Tomaszowie... 

Głodni gnamy ile sił w nogach przez Unewel, Wąwał, Niebieskie Źródła...

Zawsze uśmiechnięta Karolina
Zawsze uśmiechnięta Karolina © amiga
Do Tomaszowa już niedaleko
Do Tomaszowa już niedaleko © amiga
Leśnie ścieżki
Leśnie ścieżki © amiga

Jesteśmy w Tomaszowie, wpadamy do Kwadransu... bierzemy zestaw dnia :) jak zawsze jest wielki... 
Opchani do granic możliwości ruszamy dalej, jedziemy do granicy z Tomaszowa, gdzie... się żegnamy, dzisiaj muszę wrócić do Katowic, o siódmej rano mam być w szpitalu u chirurga i później neurologa... więc niechętnie, ale opuszczam tą piękną krainę, mam nadzieję, że wkrótce tutaj wrócę... 

Mam 2.5 godziny czasu do pociągu do przejechania około 30 km... wiatr mam w plecy :)... więc nie powinno być problemów, jadę dość szybko, słońce piecze, 2 razy staję przy sklepach, uzupełniam płyny... 
Dojeżdżam do Piotrkowa do stacji PKP, mam prawie godzinę, wiec mam czas by kupić bilety, zjeść banany, Grześka... i kupić herbatę... Gdy nadjeżdża pociąg, pakuję się do środka... 

Pomimo tego, że to stary skład, to pociąg do Częstochowy dojeżdża w 50 minut... :) tam przesiadka na Koleje Śląskie i prawie 2 godziny z głowy... 
Wysiadam w Katowicach, widać, że lało, temperatura sporo niższa niż w Tomaszowie... tam chwilami było po 33 stopnie, tutaj mam "ledwie" 20... 

Jadę do domu, zahaczając jeszcze o paczkomat... a kilka minut później jestem w domu

I na koniec trochę prywaty:
Dzięki Karola za poświęcenie mi tylu dni... gdy ja miałem wolne, Ty musiałaś pracować... ale będę ten wyjazd długo wspominał... Dziękuję... Dziękuję..., Dziękuję...

Sobotnie popołudnie z Karoliną :)

Sobota, 28 maja 2016 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Dzień zaczął się roboczo, przynajmniej dla Karoliny, ja dalej mam wolne... przynajmniej od firmy... wiec krzątam się tu i ówdzie... 

Na rowery wsiadamy dopiero po grillu, minęła 15:00... prognozy znowu coś wspominają o lokalnych burzach... cóż... więc musimy to też mieć na względzie, by w razie czego można było w ciągu godziny wrócić... 

Karolina prowadzi mnie przez dzielnicę przemysłową, nową drogą... dopiero za Tomaszowem wjeżdżamy na leśne ścieżki, dukty, kierujemy się na Małecz, to tam gdzie planowaliśmy podjechać wczoraj... tyle, że czasu brakło... dzisiaj jest go zdecydowanie więcej... więc możemy spróbować podjechać do rezerwatu... sprawdzić czy kwitną jeszcze różaneczniki... 

Nowa rowerowa autostrada leśna
Nowa rowerowa autostrada leśna © amiga

Za Cekanowem trafiamy na budowę nowej drogi, a raczej poszerzanie i utwardzanie tego co jest...  :) oby wszędzie powstawały takie szlaki :) część która wygląda na gotową jest świetna na gnanie po nich rowerami... 
Jest i kruszywo
Jest i kruszywo © amiga
Dopiero powstaje
Dopiero powstaje © amiga
Jest wyraźnie poszerzone
Jest wyraźnie poszerzone © amiga
Pora pochylić się nad mapami
Pora pochylić się nad mapami © amiga

Studiujemy mapy, ustalamy kierunki i jedziemy wkrótce pojawiają się tablice informacyjne, jesteśmy w dobrym miejscu, teraz pozostało odszukanie różaneczników, nawet nie wiem jak wyglądają (widziałem je tylko na zdjęciach, ale to nie to samo), za to moja towarzyszka zna je od lat... wie gdzie ich szukać... Trafiamy bezbłędnie :)
Na granicy rezerwatu
Na granicy rezerwatu © amiga
Leśny asfalt :)
Leśny asfalt :) © amiga

Spóźniliśmy się o jakieś 2 tygodnie, ale wtedy... nie było jak... nie było kiedy... a kwiaty nie będą czekać.. nie wszystkie jeszcze przekwitły, wiec krótka sesja się powiodła :)
Stanowisko różanecznika żółtego (różanecznik pontyjski, azalia pontyjska)
Stanowisko różanecznika żółtego (różanecznik pontyjski, azalia pontyjska) © amiga
Jeszcze kwitnące różaneczniki
Jeszcze kwitnące różaneczniki © amiga
Są i motyle
Są i motyle © amiga

Zapach kwiatów jest niesamowity... :) ciekawe jak musiało pachnąć kilka tygodni temu, gdy wszystkie krzaki były obsypane kwieciem :)
Przy ziemi też coś kwitnie
Przy ziemi też coś kwitnie © amiga
Oszałamiający zapach
Oszałamiający zapach © amiga

Jedziemy przez Lubochnię, Henryków, zatrzymujemy się jeszcze przy polowym kościele i na cmentarzu :) szukając czaszki ;)

Kościół polowy :)
Kościół polowy :) © amiga
Jedyna czaszka
Jedyna czaszka © amiga

Spoglądamy na zegarki, czas ucieka... a my w lesie ;), na wieczór jeszcze są 2 punkty do zaliczenia w Tomaszowie, więc powoli kierujemy się do miasta... 
Tam udaje się załatwić wszystko na czas... Pogoda dopisała, a burze się nie pojawiły... :)

Piątek wieczorem z Karoliną w okolicy Tomaszowa Mazowieckiego

Piątek, 27 maja 2016 · Komentarze(0)
Drugi dzień mojego pobytu w Tomaszowie, ja mam dzień wolny, ale Karolina nie... musi swoje odsiedzieć, za to po pracy... wsiadamy na rowery, jeszcze tylko spojrzenie na prognozy... znowu burze zapowiedziane? 

Cóż... o wyjeździe gdzieś dalej nie ma mowy... początkowo miała być wycieczka do Małeczy, ale czasu mało, a jazda w strugach deszczu i pomiędzy błyskawicami nie należy do przyjemności... postanawiamy zrobić małe kółko w okolicy Tomaszowa... zajechać do Spały... 

Ruszamy, początkowo chyba najbardziej niebezpieczną rowerówką jaką znam... co chwile skrzyżowanie przy którym widoczność jest ograniczona, w większości przypadków nie na przejazdów rowerowych, ddrka jest wąska, pokryta nierówną kostką... masakra... ale to jak wszędzie, w statystykach wygląda rewelacyjnie... 

Odbijamy na Nowy Glinnik, Dąbrowę, Glinnik.. zaliczamy po drodze kilka górek :) do Spały jedziemy nieco okrężnie, ale też główny szlak jest taki sobie...  wariant który zaproponowała Karolina jest zdecydowanie ciekawszy. 

Są i górki
Są i górki © amiga

Drogi spokojniejsze, samochodów niewiele... i ten tunel - zielony tunel :)

Zielony tunel
Zielony tunel © amiga

W Spale runda honorowa, i zatrzymujemy się przy karczmie, pora na kawę... wybór niewielki, bo jest kawa i kawa z mlekiem + ew. cukier... ale jest niesamowicie aromatyczna, po prostu jest dobra... spędzamy tam dobre pół godziny... 
Nowy deptak w Spale
Nowy deptak w Spale © amiga
Nad stawami
Nad stawami © amiga
Pozostałości po mostku drewnianym
Pozostałości po mostku drewnianym © amiga

Gdy ruszamy na Ciebłowice, zaczyna kropić, później pada, w końcu leje... zatrzymujemy się pod jakimś drzewem, spoglądamy na niebo... to pojedyncza chmura... nie grzmi... powinno  za chwilę przestać, w razie czego przeciwdeszczówki są w pogotowiu... mija może 5 minut... deszcze powoli ustępuje... wsiadamy na rowery i jedziemy dalej..
Pada deszcz
Pada deszcz © amiga

na drogach widać, że tu i ówdzie padało, zrobiło się chłodniej ale przyjemniej... zawracamy do bezpiecznego miejsca... by się schronić, bo nie wiadomo czy jeszcze coś nie spadnie... dystans może nie jest jakiś wielki, ale nie mieliśmy ochoty na dalsze moknięcie... 

Boże Ciało w okolicach Tomaszowa Mazowieckiego z Karoliną :)

Czwartek, 26 maja 2016 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Dzisiaj wielkie święto, Boże Ciało... wiec trzeba było to wykorzystać, tym bardziej, że jest to okazja na długi weekend... Oczywiście nie wszyscy tak mają. 
Umówiłem się z nią na 9:00... ale trzeba jeszcze dojechać na miejsce... do Tomaszowa Mazowieckiego... Plan na poranek to wpakować się do Pociągu IC i dotrzeć do Piotrkowa Trybunalskiego... 
Wszystko już mam spakowane wcześniej, więc z rana tylko coś zjeść, ubrać się w rowerowe i w drogę.

Jest 6:25 gdy melduję się w pociągu...  mam jeszcze trochę czasu... do odjazdu, ale rower musi zostać zainstalowany na haku, sakwy lądują na półce, a ja wygodnie rozsiadam się w pociągu... W końcu IC się zlitowało i przestało puszczać starych rozpadających się wagonów TLK... w końcu rower ma dla siebie miejsce wśród jemu podobnych, a nie koło "śmierdzącego kibla" na korytarzu... 

Doborowy skład ;)
Doborowy skład ;) © amiga

Mam 2 godziny czasu... o spaniu raczej nie ma mowy... jest już jasno, a dzień zaczął się o prawie normalnej godzinie... 

Około 8:40 jestem w Piotrkowie, krótki kontrolny sms, chwila na pozakładanie gratów na rower i ruszam na Koło...  droga nie jest jakoś skomplikowana, nawet wyjazd z Piotrkowa już opanowałem :), już nie błądzę... nie kombinuję z wyjazdem...  większość drogi jest przez las... 
Pogoda taka sobie... z rana chyba lekko pokrapywało, niebo zaciągnięte jest chmurami, lekkie mgiełki pojawiają się tu i ówdzie, a ja jadę, jakoś dziwnie dobrze mi się jedzie, coś mnie  pcha... jak się później okaże, to wiatr z północnego-zachodu... wspomaga mnie na trasie.
W drodze do koła mija mnie może kilka samochodów, 4 może 5 rowerzystów... nie ma dzików, saren, jeleni...

Gdy docieram do umówionego miejsca w Kole - przy nieczynnym sklepie... nadjeżdża Karolina, jakaś idealna synchronizacja... czas idealny :) przy sklepie witamy się... zaglądamy na mapy... bo gdzieś by można było jeszcze pojechać... tzn... docelowo do Tomaszowa, ale niekoniecznie najkrótszą drogą, trzeba wykorzystać wolny dzień... oby tylko nie padało, nie grzmiało... bo prognozy są... niepokojące... 


Cóż plan ustalony, a w razie czego będziemy gdzieś w pobliżu tak by w razie czego dotrzeć w bezpieczne miejsce i schronić się przed ewentualną burzą... 

W pobliżu Koła wg mapy znajduje się jakiś bunkier... wiec nie namyślając się wiele tam też kręcimy... na drogach zaczynają pojawiać się komuniści... tzn dzieciaki ubrane w stroje komunijne... bo to maj, to czas komunii, białych tygodni, a dodatkowo to Boże Ciało... więc o wejściu do kościołów raczej możemy zapomnieć, mało tego, zmiana "turnusów" w kościołach może stwarzać problemy na drogach, to czas gdy pojawiają się niedzielni kierowcy... jeżdżący w tygodniu około  1km ... tzn 0,5 do kościoła i później z powrotem... 

ale to inna bajka :)

Docieramy w pobliże bunkra, a w zasadzie miejsca gdzie powinien być i mamy coś... czego  ani ja ani Karolina się nie spodziewaliśmy... - kawałek betonowej konstrukcji wystającej spod ziemi... ale to on, to nasz bunkier... wieżyczka prawie na 100% była stalowa i podejrzewam, że już chwilę po wojnie zaopiekowali się nią ekolodzy.... beton został, wejście pewnie jest zasypane... 


Spodziewaliśmy się jednak czegoś bardziej okazałego po wizycie w Skrzynkach, Jeleniu, czy Konewce... 
Bunkier... niewiele wystaje
Bunkier... niewiele wystaje © amiga

Przynajmniej punkt zaliczony :) jedziemy nieco dalej, na mapie zaznaczone jest jako miejsce widokowe...., szkoda tylko, że pogoda nie jest ładniejsza, ale i tak widok na zalew Sulejowski jest niesamowity... 

Panorama na zalew Sulejowski
Panorama na zalew Sulejowski © amiga
Czas na zdjęcia
Czas na zdjęcia © amiga

Spoglądamy na mapy, przez Włodzimierzów i Sulejów jedziemy na Taraskę, to tam najprawdopodobniej będzie baza kolejnej edycji BikeOrientu,  bez błądzenia docieramy do Centrum Promocji Zdrowia - jest... specyficzne, raczej podejrzewałbym to miejsce o konszachty z Al Kaidą niż bazą BO :)... osobiście nie lubię śmietnika kulturowego... a tak to miejsce wygląda... jakby to co się nie udało np w Turcji zostało przeniesione w to miejsce... prawie meczet, jakieś wzory... mające nawiązywać do bliskiego wschodu... ogólnie bez smaku i sensu... ale jest i chyba ktoś z tego korzysta... a jako baza... cóż... może być cokolwiek byle kibelki były :)

Taraska - czyżby baza kolejnego BikeOrientu?
Taraska - czyżby baza kolejnego BikeOrientu? © amiga

Za to tuż obok znajduje się "Zagroda Wyobraźni" - aż szkoda, że była zamknięta, piękny drewniany budynek z rzeźbionymi kolumnami, na placu sporo zebranych rzeźb, wewnątrz trochę zabytków... może kiedyś będzie okazja by odwiedzić to miejsce, chwilę tam pobyć...
Zagroda Wyobraźni w Tarasce-Górach
Zagroda Wyobraźni w Tarasce-Górach © amiga
Ciekawe miejsce
Ciekawe miejsce © amiga
Biegnie jakiś Brutus - tyle, że głównie go było słychać
Biegnie jakiś Brutus - tyle, że głównie go było słychać © amiga

Taraska zaskakuje jeszcze kilkoma wielkimi dębami, same zabytki przyrody, są wielkie i każdy jest zaopatrzony w stosowną tabliczkę. Przy czym jedno drzewo wyzionęło ducha - uschło... szkoda... na szczęście pozostałe trzymają się dzielnie... 

Pomniki przyrody w tarasce
Pomniki przyrody w tarasce © amiga
Wielki dąb
Wielki dąb © amiga

Spoglądamy na zegar... chyba powoli pora odbijać na Tomaszów... wg meteo, za jakieś 2 godziny po okolicy będą krążyć burze... tyle, że w pobliżu jest jeszcze dworek... w Dębowej Górze. jesteśmy na tyle blisko, że podjeżdżamy, teren jest niestety prywatny, wiec nie pchamy się do środka... szyba fota z daleka i kierujemy się na Tomaszów...

Dębowa Góra - zabytkowy dworek z poł. XVIII wieku
Dębowa Góra - zabytkowy dworek z poł. XVIII wieku © amiga

Zahaczamy jeszcze o Mniszków, tam znajduje się kolejny dworek... jest nieco bardziej zniszczony, ale też dalej jest używany... i samo to chyba ratuje go przed ruiną... Stan nie jest oszałamiający, ale jest :)

Chwila rozmowy z tubylcem i podjeżdżam jeszcze pod pobliski bankomat, miałem to załatwić jeszcze w Katowicach, ale czasu brakło... 
Dworek w Mniszkowie
Dworek w Mniszkowie © amiga

Czasu do możliwych burz niewiele, gnamy jak najszybciej do bezpiecznego miejsca... do miejsca gdzie będzie można popełnić grilla :) jedziemy cały czas szosami, przez m. in. Zajączków, Karolinów, Smardzowice. w tej pierwszej miejscowości mamy pecha, w chwili gdy dojeżdżamy kończą się uroczystości związane z Bożym Ciałem... ruch... nie wiem jak go nazwać... nawet w godzinach szczytu czegoś takiego nie widuję w Katowicach... samochody nagle ruszają w tym samym czasie, we wszystkich możliwych kierunkach... oczy trzeba mieć dookoła głowy... 

Docieramy na miejsce grillowania, teraz trzeba przygotować stosowny sprzęt i szaszłyki :)... wieczór miną w przyjemnej atmosferze... 

Dzięki Karolina za ten dzień :)

Środa późnym popołudniem

Środa, 25 maja 2016 · Komentarze(1)
Znajomi z Bikestats proszą o wsparcie dla Otylki:

Wraz z chłopakami z Domer Bike Team organizujemy akcję zbiórki pieniędzy dla chorej na białaczkę sześcioletniej Otylki. My wskakujemy 25 czerwca na rowery i jedziemy z Pleszewa do Władysławowa. To dystans 400km i chcemy go pokonać w ciągu 24 godzin. Jeżeli uda nam się ten wyczyn pleszewscy darczyńcy przekażą pieniądze na rehabilitację Otylki. Cała akcja będzie trwać podczas Dni Pleszewa. Przy okazji prowadzimy także zbiórkę pieniędzy wśród pleszewian. Chcę także poprosić o pomoc brać kolarską. Może jesteście w stanie w swoim środowisku jakoś rozpromować naszą akcję, może ktoś przeleje przysłowiową złotówkę? Może spróbujesz udostępnić naszą akcję na profilach facebookowych? Każda forma pomocy jest mile widziana.

więcej tu: Akcja Charytatywna BS - Jedziemy dla Otylki


Wyjeżdżam chwilę przed 17... miało być wcześniej ale zdarzyło się jakieś oberwanie chmury...  wolałem przeczekać... 
Gdy tylko się wypogodziło ruszyłem, ale drogi zalane... jeszcze woda nie zdążyła spłynąć, nie odparowała... 

O jeździe terenem nie ma mowy, może być paskudnie, dodatkowo zależy mi by do domu dotrzeć w miarę wcześnie, dzisiaj jeszcze czeka mnie pakowanie... 

Przed chwilą lało
Przed chwilą lało © amiga
Debil przez którego musiałem hamować na rondzie
Debil przez którego musiałem hamować na rondzie © amiga

Za to jakieś 1.5 km od firmy trafia mi się pierwszy debil... Z rejestracja z Mikołowa... SMI SP73, wjeżdża mi przed koła roweru gdy jestem na rondzie, przed wjazdem miał jak byk... ustąp pierwszeństwa... musiałem hamować... 
Chwilę wcześniej wymusił pierwszeństwo... oczywiście z Mikołowa
Chwilę wcześniej wymusił pierwszeństwo... oczywiście z Mikołowa © amiga

Jadąc rozglądam się po okolicy, chyba ulewa, może raczej nawet burza najwięcej szkód narobiła na granicy Zabrza i Gliwic, trochę połamanych gałęzi, sporo liści...  trzeba nieco uważać... 
Rowerzyści wyszli po deszczu :)
Rowerzyści wyszli po deszczu :) © amiga
Króliczek do złapania
Króliczek do złapania © amiga
Jednak widać, że we wszystkich miastach przez które przejeżdżam padało... raz mocniej, raz słabiej ale padało... Tyle, że w tej chwili słońce dość mocno grzeje, a ja w kurtce przeciwdeszczowej... mam ją rozpiętą, ale i tak czuję, że jest mi ciepło ;)
Przejazd kolejowy na Wirku
Przejazd kolejowy na Wirku © amiga
Rodzinnie :)
Rodzinnie :) © amiga
A tutaj chyba lekko pokropiło
A tutaj chyba lekko pokropiło © amiga
Do domu dojeżdżam w takim sobie czasie, ale na tyle wcześnie, że na spokojnie mogę się spakować, rowerowy weekend czas zacząć... chociaż mam nadzieję, że nie czyta tego moja lekarka...

Środa rano

Środa, 25 maja 2016 · Komentarze(2)
Wyjeżdżam z lekkim poślizgiem, tyle, że jakoś mi się nie chciało... może to przez tą pogodę? Niby ciepło, ale wietrzenia, a na dokładkę zapowiedzi burz na wieczór... 

Jakoś jednak udało się wyjść, zapakować się na rower i ruszyć. Od samego początku wiatr nie pomaga, mało tego przeszkadza, jest silny północno-zachodni. W Panewnikach jakiś odechciewa mi się jazdy szosami... odbijam na Starą Kuźnię 

Rowerzysta :) i to już na starcie
Rowerzysta :) i to już na starcie © amiga
Pod góreczkę
Pod góreczkę © amiga
Dolina Jamny
Dolina Jamny © amiga

Wyjeżdżam na Halembie, trochę prostej na ul P.Skargi... i nieco dalej znów pakuję się do lasu... mimo wszystko jest tam przyjemnie, a i wiatr tak bardzo nie przeszkadza. 
Najważniejsza jest właściwa informacja
Najważniejsza jest właściwa informacja © amiga
Przekraczając ul Chudowską
Przekraczając ul Chudowską © amiga
Podjazd na starą hałdę w Makoszowach
Podjazd na starą hałdę w Makoszowach © amiga
Do cywilizacji wracam w Makoszowach, odpuszczam hałdę na Sośnicy, nie dzisiaj, nie mam ochoty na walkę z podjazdem terenem, a jak sobie przypomnę konieczność przenoszenia roweru nad rowem... Nie... nie... nie dzisiaj. Szosami dojeżdżam do lasku Makoszowskiego i skrótem już na Gliwice
Na wiadukcie nad A4
Na wiadukcie nad A4 © amiga
Pod wiaduktem DTŚki
Pod wiaduktem DTŚki © amiga
Cukiernia Magda - mają niezłe wypieki
Cukiernia Magda - mają niezłe wypieki © amiga

Na remontowanym moście nad Bytomką, coś się dzieje, wylewany jest beton... widać nowe zbrojenia... szkoda tylko, że przy okazji nie poszerzyli drogi o miejsce dla rowerówki... ale to nie ten kraj...  a aktualna władza nie lubi rowerzystów.. 
Leją beton :)
Leją beton :) © amiga

Wtorek późnym popołudniem

Wtorek, 24 maja 2016 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam dość późno, jest grubo po 17, ale jeszcze zatrzymały mnie 2 osoby, krótkie gadu-gadu i czas poleciał... 

Zapowiadanych na dzisiaj burz nie było, za to temperatura +26... masakra... znowu ciepło, ale to dobrze, wolę tak niż +5... jak bywało jeszcze nie tak dawno temu

Wszędzie bardzo dużo rowerzystów... gdybym chciał ich zliczać było by trudno, w samych Gliwicach myślę, że pewnie widziałem 20-25... a dalej było jeszcze ciekawej, tym bardziej, że jechałem przez park w Zabrzu, bokami na Kończyce i dalej na Bielszowice, gdzie trwała jakaś impreza kościelna dzisiaj, w pierwszej chwili myślałem, że to odpust, ale nie ma bud i ludzie jakoś tak odświętnie ubrani... 

Rowerzyści :)
Rowerzyści :) © amiga
Wycieczka rodzinna
Wycieczka rodzinna © amiga
Z Wirka do Kochłowic jadę wzdłuż kanalizacji Bielszowickiej... tyle, że tutaj nie ma samochodów, trochę pieszych, trochę rowerów, biegaczy
Się chyba dzieje
Się chyba dzieje © amiga
Pod prąd na DDRce
Pod prąd na DDRce © amiga
Pachołki... tylko po co?
Pachołki... tylko po co? © amiga
Gdy docieram do domu jest coś przed 19... późno, a czasu mało, tym bardziej, że krystalizują się plany weekendowe, chociaż muszę być ostrożny, kolano dało mi się we znaki na powrocie... 

Wtorek rano

Wtorek, 24 maja 2016 · Komentarze(2)
Z rana trochę zamieszania... zbierania się... oglądania pogody... na zewnątrz około 20 stopni... niebo jedynie lekko przysłonięte chmurami... 

Wyjeżdżam nieco wcześniej niż wczoraj, jest kilka minut po 7:00, wiatr od zachodu, więc zapowiada się nieźle... 
Ruch na drogach niewielki, a przynajmniej nie taki jak wczoraj, gdzie korkowało się wszędzie... 

Na Bielszowickiej z daleka widzę, że policja dziabnęła jakiegoś kierowcę, zjeżdżam na rowerówkę, po co kusić los... kawałek dalej widzę, koparkę walczącą z nasypem hałdy...
Policja na Bielszowickiej, więc grzecznie na rowerówkę trzeba było wjechać
Policja na Bielszowickiej, więc grzecznie na rowerówkę trzeba było wjechać © amiga
Coś się buduje
Coś się buduje © amiga
Trasa jakoś dobrze idzie... nie ma większych problemów w zasadzie nigdzie, gdy melduję się w Zabrzu jest kilka minut po 8:00... 
ruch zerowy, ale i tak jadę przez lasek makoszowski, dzisiaj moją uwagę zwróciła budowa... odbijam by spojrzeć co się dzieje... 
Pies i jego pan
Pies i jego pan © amiga

Okazuje się, że w tym miejscu powstaje plac zabaw..  chyba będzie wielki, ale też jest potrzebny... ta mała zmiana skutkuje koniecznością przejazdy po wiadukcie wzdłuż DTŚki... w zasadzie nie przeszkadza mi to wcale :) jest okazja zmierzyć się z podjazdem...
Powstaje plac zabaw w lasku Makoszowskim
Powstaje plac zabaw w lasku Makoszowskim © amiga
Zawsze pod górkę
Zawsze pod górkę © amiga

W Gliwicach pozostał tylko kawałek przez Sośnicę, podziwiam postęp prac przy mostku na Bytomce... i kilka minut później jestem już w firmie
Remont dalej trwa
Remont dalej trwa © amiga

Gdyby jeszcze nie to kolano...