Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2017

Dystans całkowity:866.55 km (w terenie 124.00 km; 14.31%)
Czas w ruchu:47:30
Średnia prędkość:18.24 km/h
Maksymalna prędkość:45.00 km/h
Suma podjazdów:4194 m
Maks. tętno maksymalne:175 (95 %)
Maks. tętno średnie:146 (79 %)
Suma kalorii:32230 kcal
Liczba aktywności:30
Średnio na aktywność:28.88 km i 1h 35m
Więcej statystyk

Wieczorny powrót do domu

Poniedziałek, 30 października 2017 · Komentarze(4)
Wracam do domu po 17, jest kompletnie ciemno, tak już będzie, aż do końca marca. Jest dziwnie chłodno, wieje silny wiatr, chociaż nie jest aż tak silny jak ten poranny. Mam go w plecy :) i chyba to jedyny pozytyw, może niekoniecznie, drugim jest to, że nie pada ;)

Czuję zmęczenie, na rowerze trochę odreaguję. Z racji tego, że kamerka została w domu, ze względu na uszkodzenie obudowy, myślę o robieniu zdjęć tym co mam przy sobie, oczywiście w plecaku jest aparat, w kieszeni telefon itd... ;) Ale jadąc czuję, że jest mi chłodno. Niby jestem dość ciepło ubrany, ale czuję, że coś mnie smyra... To wiatr... 

Efekt tego jest taki, że nie  zatrzymuję się na sesję, po prostu jadę jednym ciągiem, w miarę możliwości bez zatrzymania do domu. 

Drogi na szczęście dość puste, za to niepokoi mnie temperatura co chwilę zerkam na licznik... +1... bardzo blisko zera... Nie podoba mi się to... Nie spodziewałem się takiego spadku temperatury. Z rana gdy dojechałem były 4 stopnie, później to nieco wzrosło. 

Poniżej 2 zdjęcia Łódzkich murali zrobione przy wizycie w tym mieście jakiś miesiąc temu... ;)

Łódzki Mural
Łódzki Mural © amiga
Mural przy Piotrkowskiej
Mural przy Piotrkowskiej © amiga
Jutro prawdopodobnie pojadę pociągiem, dzień zapowiada się wyjątkowo długi... 

Wietrzny poranek.

Poniedziałek, 30 października 2017 · Komentarze(3)
Jest kilka minut po 7 gry ruszam, pogoda wietrzna, jest chłodno, termometr pokazuje mi ledwie 3 stopnie. Ubieram się dość ciepło, wiem, że jazda nie będzie dzisiaj lekka. Czeka na mnie wiatr niestety w twarz, na całym odcinku.

Na dokładkę gdy wychodzę z domu, rower postanawia się wywalić, w efekcie łamie się uchwyt kamerki i uchwyt blokady amortyzatora, cóż... Kamerka zostaje dzisiaj w domu, muszę poszukać starej obudowy, poprzekładać co nieco i będzie dobrze. Gorzej z przełącznikiem. Na już montuję do za pomocą zipa. O tej porze nic więcej nie zrobię. 

W końcu jadę, drogi mokre, wczorajszy dzień to jedna wielka katastrofa, wiało, lało okrutnie. Z domu było strach wyjść. 
Od początku jazdy widzę, że w mieście tworzą się korki, dobrze, że wybrałem rower, z drugiej strony widzę prędkość mojej jazdy. Nie powala. Nie pamiętam kiedy tak wolno "gnałem" do pracy. Próba przekroczenia 20 km/h jest niezłym wyzwaniem, w końcu wybieram jednak spokojniejszą jazdę, bez napinki. I tak nie będę na czas... a to, że przyjadę 10 minut później to co... 

Pojawiło się na chwilę słońce
Pojawiło się na chwilę słońce © amiga

W Kochłowicach na chwilę pojawia się słońce, chmury jakby rzadsze, mam nadzieję, że to dobra wróżba, chociaż gdy rano sprawdzałem prognozy, to mówiły o czymś zdecydowanie gorszym. Były informacje o śniegu z deszczem. Na radarach nic nie było widać przed wyjazdem, więc zaryzykowałem. 
Wolna jazda ma swoje zalety, w Zabrzu jestem dopiero około 8:15, drogi już puste :), przez chwilę zastanawiam się czy pojechać parkiem, czy może lepiej szosami. Zostaję przy tym drugim wariancie. Nie wiadomo co czeka na mnie la parkowych ścieżkach, szczególnie tych bardziej bocznych którymi skracam sobie przejazd. 

Parkowa alejka
Parkowa alejka © amiga
Zastanawia mnie jednak coś, tak straszna wichura i tak mało połamanych drzew? W tym roku kilka razy wiało słabiej, a drzewa kładły się pokotem. Chyba, że już wszystko co miało się złamać, to już jest złamane. Szkód specjalnie nie widać, jedyne miejsce gdzie cokolwiek było widać to Zadole. Położyło się tymczasowe ogrodzenie przy budowanym basenie. 

Do Pracy dotarłem ze sporym opóźnieniem, najważniejsze jednak, że rowerem, że wbrew pozorom było bezpiecznie. Nie rzucało mną, nie chwiało rowerem... 

Na myjnię ;)

Sobota, 28 października 2017 · Komentarze(2)
Szybki wypad na myjnię, rower jest strasznie usyfiony, a jest szansa, że w weekend do niego zajrzę :)

Trzeba chwilę odczekać na myjni
Trzeba chwilę odczekać na myjni © amiga

Akcja na Ochojcu
Akcja na Ochojcu © amiga

Powrót z buta

Piątek, 27 października 2017 · Komentarze(1)
Z rana pogoda pod psem spowodowała, że pojechałem do pracy pociągiem, wieczorem postanowiłem chociaż kawałek się przejść. Chociaż 6 km... Dla odreagowania, dla naładowania akumulatorów. Trochę obawiałem się deszczu, ten jednak pojawił się na krótko w razy. Przy wyjściu z parku Kościuszki dość mocno padało, tyle, że przez 5 minut... Dalej już było lepiej... Czas przejścia dość nieciekawy, powinno być przynajmniej 14 minut mniej... ale co tam.... 

Wejście do parku Kościuszki
Wejście do parku Kościuszki © amiga
Drewniany kościółek św. Michała
Drewniany kościółek św. Michała © amiga

Po lasach

Czwartek, 26 października 2017 · Komentarze(2)
Ruszam trochę po 17, wcześniej się nie udało... Pogoda jakby ciut lepsza, nie wiem co działo się w dzień, chyba nie padało, drogi raczej suche, gdzieniegdzie jedynie widać jakieś niewielkie kałuże. 

Jest dość ciepło, lekki wiatr. W Pamięci mam jednak to, że jutro ma załamać się pogoda. Jeżeli będzie lało tak jak wróży meteo to chyba pojadę pociągiem. Dzisiaj za to postanawiam pojechać lasami. W Zabrzu pakuję się w las. Jest coraz ciemniej. Lampka odpalona, jadę dość wolno, w wielu miejscach brnę przez błotne grzęzawiska. 

Przy wyjeździe z Gliwic
Przy wyjeździe z Gliwic © amiga
Pod kopalnią na Sośnicy
Pod kopalnią na Sośnicy © amiga
Biegający ninja ;)
Biegający ninja ;) © amiga
Wyjeżdżam na drogi na Halembie, kilka km po szosach i ponownie pakuję się w las, tutaj podłoże jest bardziej piaszczyste, nie ma błota, nie ma kałuż. I niewiele widać ;) Przy Jamnie widzę sarnę, chwilę mi się przygląda i zmyka gdzie pieprz rośnie... 
Na Halembie
Na Halembie © amiga
Mokro na drogach
Mokro na drogach © amiga
Po kilkunastu minutach wyjeżdżam już w Katowicach, przydałoby się podjechać na myjnię, ale nie mam drobnych... Może jutro, a może pojutrze to załatwię. W Weekend będę chciał się przyjrzeć suportowi... Może trzeba będzie go już wymienić? 

W drodze do pracy

Czwartek, 26 października 2017 · Komentarze(1)
Dzień zaczął się spokojniej... niż wczorajszy, zero zaspania, problemów ze wstawaniem itd. Jest cieplej, jest jaśniej i jest mokro. Na szczęście nie pada. 
Ruszam kilka minut po 7, samochodów wszędzie pełno, Ochojec, Piotrowice czołgają się. Ciut lepiej jest na Panewnikach, ale może dzięki temu, że jadę tyłami :). 
Drogi mokre po nocnych opadach
Drogi mokre po nocnych opadach © amiga
Wydaje mi się, że wczorajsza kuracja witaminowa pomogła, zdecydowani lepiej się czuję :), chociaż gdyby lało, pewnie bym odpuścił... ;) Już nie te lata ;) Jadę szosami, chociaż spokojnie mógłbym wjechać w las. Bardziej usyfić roweru się nie da... Po kilku dniach sporo na nim piasku... Słyszę też, że dogorywa suport, w weekend będę musiał do niego zajrzeć, może wystarczy wymyć i przesmarować, a może już do wymiany? 
Na Starych Panewnikach
Na Starych Panewnikach © amiga
Im bliżej Gliwic, tym mam wrażenie, że niebo pięknieje, błękitnieje... może będzie ładny dzień? Tyle, że będę w tym czasie w pracy i znowu wyjadę późno, by cieszyć się jedynie kilkunastoma minutami po jasnemu ;) Taka pora roku. 
Czyżby niebo się przecierało?
Czyżby niebo się przecierało? © amiga
Na Zabrskiej
Na Zabrskiej © amiga
W Zabrzu wyjątkowo pustawo, dobrze się jedzie... nie mam problemów by gdzieś skręcić, odbić, odpuszczam sobie przejazd przez lasek Makoszowski, gruba warstwa liści nie zachęca do ryzyka, Starczy mi jedno złamanie na kilkadziesiąt lat... ;) Nadgarstek jeszcze nie wykurował się do końca... 
W firmie melduję się w takim sobie czasie, ciuchy oczywiście przepocone, będą się suszyły... 

Powrót po mokrych drogach

Środa, 25 października 2017 · Komentarze(1)
Jest kwadrans po 17 gdy ruszam do domu. Drogi mokre, wiatr tym razem chyba lekko wspomaga, do zachodu słońca jest góra 15 minut. tylko co z tego, skoro na niebie gruba warstwa chmur. W zamian jest dość "ciepło" około 12 stopni. Drogi prawie puste, chociaż nie wszędzie. Są miejsca gdzie jednak pojawiają się lekkie zaciski. Niestety Zabrze pod tym względem króluje. 

Jeszcze jest trochę światła... o słońcu już jednak nie ma mowy
Jeszcze jest trochę światła... o słońcu już jednak nie ma mowy © amiga
Na dokładkę zaczyna siąpić, raz nieco mocniej, raz słabiej, nie na to liczyłem wieczorem. Może jednak nie będzie źle. W plecaku mam kurtkę przeciwdeszczową. Długie gacie były dzisiaj dobrym wyborem :), a kuracja witaminą C nieco mnie podreperowała. Nie czuję się tak źle jak rano.
W Bielszowicach dzisiaj korek, na Wirku też nieciekawie. Co się dzieje? Odbijam na ścieżkę wzdłuż potoku Bielszowickiego, dopada mnie kompletna ciemność, dobrze, że lampka daje radę, myślę, że wkrótce trzeba będzie założyć jeszcze jedną :) Okres dojazdów w ciemnościach jest już w pełni. 
Zaczyna kropić
Zaczyna kropić © amiga
Zielona fala w Bielszowicach
Zielona fala w Bielszowicach © amiga
DDRka w Kochłowicach
DDRka w Kochłowicach © amiga
Docieram powoli do Katowic, nieco zmieniam trasę, jadę prawie całą długością Panewnickiej, po głowie chodzi mi by odwiedzić jeszcze 2 miejsca, jednak im jestem bliżej ul. Medyków tym jest gorzej na drogach. Skrzyżowanie Panewnickiej z Medyków to wariactwo. Zmykam jednak do domu. 
Ligota zatkana
Ligota zatkana © amiga
Gdy jestem już na miejscu cieszę się z końca wyjazdu. Z powrotu do domu... Pora odpocząć..., może odespać?... Jutro pewnie będzie piękny dzień ;)

Środunia

Środa, 25 października 2017 · Komentarze(3)
Noc była ciężka, lekko nieprzespana, zaspałem... Ruszam dopiero o 7:30, jest obłędnie późno,  wiem, że nie będzie lekko, nie odrobię tego opóźnienia, cóż, pozostaje się pogodzić z obsuwą ;) 

Wieje lekki dość wredny wiatr, jest chłodno ledwie 4 stopnie, nie ma słońca a zapowiedzi wskazują na możliwy deszcz, jeszcze nie teraz ale jednak ma popadać. 

W Piotrowicach nie ma jakiegoś wielkiego ruchu, ten pojawia się na Ligocie i Panewnikach. Kierunek do Katowic jest totalnie zapchany. Dobrze, że jadę w przeciwnym kierunku. Wyjeżdżam z Katowic i mogę sunąć nową nawierzchnią DDRki w Kochłowicach. 

W Piotrowicach przy wiadukcie
W Piotrowicach przy wiadukcie © amiga
Korek na Panewnickiej miał dzisiaj dobre 2 km
Korek na Panewnickiej miał dzisiaj dobre 2 km © amiga
Pora kończyć panowie
Pora kończyć panowie © amiga
Gdy docieram na Wirek jest już po ósmej, drogi pustoszeją, zaczyna się jechać bardzo przyjemnie, zastanawia mnie na co trafię w Zabrzu. Tam.... o dziwo nie ma najmniejszych problemów z przejazdem, pakuję się nawet na ul Winklera, która skraca mi przejazd. 
W Zabrzu w centrum
W Zabrzu w centrum © amiga
Kilka minut odrobione, ale 30 nie uda mi się nadrobić, na dokładkę coś mnie męczy... to chyba to coś co nie pozwoliło mi spać w nocy... Gdy docieram do firmy pierwsze kroki kieruję do apteki... oby to przeszło do jutra...  Mam wrażenie, że wraca przeziębienie... a tego bym nie chciał.... 
Trwa wycinka drzew
Trwa wycinka drzew © amiga

Powrót do domu

Wtorek, 24 października 2017 · Komentarze(2)
Jest chwila przed 17 gdy ruszam do domu, jest chłodno, wieje lekki nieprzyjemny wiatr, na drogach miejscami sporo samochodów. 
Słońce jeszcze świeci, tyle że nie grzeje, niemniej fajnie jest je zobaczyć. Z rana mogłem tylko o tym marzyć... 

Słońce jeszcze świeci
Słońce jeszcze świeci © amiga
Zamknięty przejazd na Sośnicy
Zamknięty przejazd na Sośnicy © amiga
Na granicy z Zabrzem odbijam nieco inaczej by przejechać po wiadukcie przy DTŚce... spodziewam się na dość dobre miejsce by zrobić fotę zachodzącego słońca  :) Krótka przerwa i gnam dalej. W planie tylko szosy. 
Zachodzące słońce nad DTŚką
Zachodzące słońce nad DTŚką © amiga
Zdziwiłem się jak głęboka jest ta kałuża
Zdziwiłem się jak głęboka jest ta kałuża © amiga
Strasznym zygzakiem jechał
Strasznym zygzakiem jechał © amiga
Oczywiście na Wirku zmieniam plan, po rak kolejny jadę wzdłuż potoku Bielszowckiego. Zaczyna się mocno ściemniać. Gdy jestem w Kochłowicach jest już zupełnie ciemno. Do domu zostało jedynie 10 km... 
Nadciągają chmury
Nadciągają chmury © amiga
Samochodów coraz mniej, jedzie się dość przyjemnie... W Piotrowicach widzę korki... samochody stoją w kilkusetmetrowych sznurach... Nie zazdroszczę... Sam jadę chodnikiem... Wkrótce jestem już w domu. Niby 10 stopni ale wrażenie było takie jakby było sporo mniej. 
Korek w Piotrowicach
Korek w Piotrowicach © amiga

Porankowy wyjazd do pracy

Wtorek, 24 października 2017 · Komentarze(6)
Jest 7:10, wyjeżdżam wcześniej niż wczoraj, nie ma takiej bieganiny, nie ma sklerozy, plecak mam na plecach ;), wiatr nieco w twarz, drogi nie za pełne... i całkiem przyzwoite prognozy, szkoda tylko, że nie było w nich nic o słońcu. 

Najważniejsze, że nie pada. Na Zadolu spoglądam za płot basenu, po niecce nie ma śladu, po kilku latach w końcu coś drgnęło, ma powstać basen kryty :) Pewnie prace na dobre zaczną się na wiosnę, ale... już widać pierwsze jaskółki, za to po tężniach dalej nie ma śladu ;) a miały być tuż obok... 

Od jakiegoś czasu na Zadolu na terenie basenu coś się dzieje, po niecce w tej chwili nie ma śladu
Od jakiegoś czasu na Zadolu na terenie basenu coś się dzieje, po niecce w tej chwili nie ma śladu © amiga

W Kochłowicach kojne zaskoczenie, w końcu łaskawie zaczęto kłaść nowy dywanik na DDRce. Po 2 tygodniach os usunięcia starego. Brakuje jeszcze około 300 może 400m, myślę, jednak, że dzisiaj gdy będę w pracy to tam też coś będzie się działo i jutro już na całej długości będę mógł poszaleć ;)
Wymieniony asfalt na DDRce w Kochłowicach - jeszcze nie ca całym odcinku, ale po 2 tyg.... najwyższa pora by to zakończyć
Wymieniony asfalt na DDRce w Kochłowicach - jeszcze nie ca całym odcinku, ale po 2 tyg.... najwyższa pora by to zakończyć © amiga
Mijam Wirek i mam wrażenie, że jednak słońce próbuje wyjść zza chmurki, dosłownie na kilka sekund pomiędzy chmurami robi się dziura, widać błękitne niebo. Niestety kolejne szaro-bure chmury już nadciągają. Niby nie ma padać, ale pogoda depresyjna... Już wolałbym by było +1 ale ze słońcem ;)
Na Bielszowickiej
Na Bielszowickiej © amiga
W Zabrzu nieco zaciska, wjeżdżam w lasek Makoszowski, tutaj panuje spokój, chociaż jest trochę pieszych, biegaczy, rowerzystów... 
Po drugiej stronie parku jestem już w Gliwicach. Samochodów niewiele. Jadę spokojnie, majestatycznie. W końcu melduję się w firmie... Poranek był przyjemny... 
I komu przeszkadzały ToiToje?
I komu przeszkadzały ToiToje? © amiga
Wąsko trochę
Wąsko trochę © amiga