Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2010

Dystans całkowity:268.10 km (w terenie 92.00 km; 34.32%)
Czas w ruchu:18:37
Średnia prędkość:14.40 km/h
Maksymalna prędkość:67.50 km/h
Suma podjazdów:912 m
Liczba aktywności:9
Średnio na aktywność:29.79 km i 2h 04m
Więcej statystyk

Dziećkowice

Sobota, 23 października 2010 · Komentarze(9)
Wyruszamy późno, jest po 12:00. Czasu będzie trochę mało, nic to, pojedziemy szybciej ;). Początkowo jedziemy w kierunku Kostuchny, dalej wjeżdżamy w las i kierujemy się na Tychy, później Imielin. Trasa jest stosunkowo łatwa w większości z górki, okolica to w różnego rodzaju rezerwaty. Zatrzymujemy się dopiero w Hamerli.

Urok tego miejsca jest powalający, więc nie odmawiamy sobie kilku fotek, uszczuplamy w między czasie zawartość naszych bidonów, i plecaków. Jedziemy dalej i wkrótce przejażdżamy nad Wschodznią obwodnicą GOP.


Szybki przelot przez miasto i ponownie wjeżdżamy w las, i tutaj czeka nas niemiła niespodzianka ...

dalsza część zaplanowanej trasy jest hmmm ... chyba dla rowerów wodnych. Spoglądamy na mapę i okazuje się, że obok jest jeszcze jedna droga, a dokładniej to szlak turystyczny, który prowadzi w interesującym nas kierunku, szybko zawracamy i wkrótce dojeżdżamy na szlak. I tu po raz kolejny trafiamy na coś takiego:

Nauczeni przykrymi doświadczeniem z nieco mniejszych kałuż, postanawiamy ominąć rozlewisko przez pobliskie pole. O jeździe oczywiście nie ma mowy, prowadzimy rowery, wkrótce okazuje się, że ziemia jest tu "nieco" rozmokła, na dokładkę
niedwano rolnik rozrzucił gnój na polach. Brudni i śmierdzący wychodzimy na drogę z drugiej strony rozlewiska.

Jedziemy dalej, droga to głębokie koleiny wypełnione błotem i wodą, w oddali widać hałdę kopalni Ziemowit, więc kierujemy się na nią i wkrótce wyjeżdżamy na normalną asfaltową drogę (już zapominaliśmy jaka to przyjemnośc jechać po czymś takim :).

Kilkanaśnie minut później osiągamy cel najszej podróży - Zbiornik Dziećkowice. Z podsłuchanych rozmów wynika, że jutro mają się odbyć zawody i dzisiaj trwają trenigni/przygotowania do tego wydarzenia.


Fotografujemy też wędkarzy


chyba nie mają nic przeciwko temu ;).
Wkrótce wsiadamy na rowery i podjeżdżamy z innej strony zbiornika, Przez ok 4-5km jedziemy po piasku wymieszanym z igłami z pobliskich drzew, na dokładkę co jakiś czas przejeżdżamy przez błoto. Koła są oblepione wszystkim przez co jechaliśmy, a rowery ważą kilka kg więcej. W pobliżu zjazdu w kierunku Mysłowic, robimy przerwę.


20 km wcześniej skończyła nam się woda, batony itp. nie braliśmy zbyt wiele ze sobą zakładając, że po drodze coś dokupimy, niestety wszystkie sklepy były już zamknięte. Nie zastanawiając się wiele ruszamy dalej szukając jakiegoś otwartego sklepu. Znajdujemy go dopiero wpobliżu centrum Mysłowic, robimy zakupy i w jednej chwili pochłaniamy zakupioną paszę i napoje.

Odpoczywamy przy pomniku kilkanaście min. Ruszamy dalej. Zatrzymujemy się na chwilę przy stawie na Wesołej, a dalej już szybko przez Giszowiec, jedziemy przez las w kierunku Ochojca. Drogę oświetla nam księżyc

i oczywiście lampki rowerowe, bez nich byłoby trudno.
Po powrocie jak zawsze siadamy na chwilę u Piotra w "ogrodzie", pijemy piwko i po godzinie rozchodzimy się.

... i po zmęczeniu

Poniedziałek, 18 października 2010 · Komentarze(3)
Dzisiaj nic mi się nie chciało, czułem się jakiś taki zmęczony, pewnie to pogoda.
Polegiwałem sobie spokojnie oglądając w TV jakieś mało wymagające programy gdy zadzwonił Piotrek. Kupił nowiuteńkie błotniki i stwierdził, że trzeba porobić troche fotek. Przełamałem się i w 15 min. byłem gotowy do wyjścia. Dojechał Piotr i w trasę. Pojechaliśmy standardowo przez os. Odrodzenia, Kostuchnę i Podlesie. Trasa maksymalnie skrócona, ale po powrocie wcześniejsze zmęczenie gdzieś prysło, czułem się jakiś taki "doładowany". Chyba w pracy powinni wprowadzić bike-pauze, szczególnie w poniedziałki ;)

Masakra ....

Sobota, 16 października 2010 · Komentarze(3)
Kategoria Awaryjnie, do 17km
Niedawno z francji przyleciała siostra w odwiedziny.
W sobote postanowiliśmy pojechać do kuzynki na Giszowiec oczywiście na rowerach. Trasa bardzo przyjemna i krótka, więc pozbieraliśmy sie ok 16:00 i w trasę.
Siostra, podobnie jak ja, miała małą przerwę w kontakcie z rowerem (ok 15 lat).
Trasa to była masakra, 7 km przejechaliśmy w czasie ok 40 min. Każda górka była dla Niej nie do przejechania. Po dojechaniu na miejsce zaparła się, że już nie wsiądzie na rower i wraca taksówką. Szkoda pisać ... . Też miękłem na początku, ale taki numer ... . Mam nadzieję, że wkrótce jednak się przełamie i trochę pojeździ, z czasem będzie lepiej.

Samotne po okolicy ...

Środa, 13 października 2010 · Komentarze(0)
Do domu wróciłem później niż zwykle, miałem jednak ochotę trochę się zmęczyć.
Dzwonię do Piotrka, niestety ma ekipę remontową i musi zostać w domu, trudno, dam sobie jakoś radę. Jadę bez większego celu. Kieruję się drogą na Brynów, w pobliżu pętli tramwajowej odbijam na Muchowiec, jakoś dziwnie, żadnych rowerzystów, na dokładkę spora część drogi nieoświetlona, na szczęście mam swoje źródło światła, dzięki niemu mam widoczność na ok 50-70m do przodu, w zupełności wystarcza. Boję się, że trafię na jakieś stadko dzików, okazuje się, że nie tym razem. W pobliżu lotniska odbijam na 3 stawy mała rundka wokoło jednego z nich, chwilę później jestem już przy Lidlu na os. Paderewskiego. Dojeżdżam do pomnika (chyba jest to pomnik Czynu Górniczego) i robię przerwę w pedałowaniu. Uświadamiam sobie, że nie zabrałem plecaka z aparatem. Trudno zdjęć tym razem nie zrobię. 5 min. później ruszam dalej, mijam lotnisko i wjeżdżam na ul. Ceglaną. Wkrótce zbliżam się do parku Kościuszki, szybki przelot i już jestem obok kopalni Wujek. Dalej jadę przez starą Ligotę i tyłem przez osiedle Grzyśki na ul Kolejową. Na chwilę muszę zejśc z roweru (po schodach nieciekawie się jedzie). Dojeżdżam wkrótce do Ochojca, a tam już drogą rowerową wzdłuż ul. Jankego kieruję się do domu.

Dookoła Kostuchny

Poniedziałek, 11 października 2010 · Komentarze(0)
Godzina 16:20. Dzwonię do Piotrka - Zbieraj się. Wyjeżdżamy 20 minut później, jedziem przez las w kierunku Kostuchny, droga prowadzi pod górę - trochę się męczymy ale dajemy rady. Chwila odpoczynku na "szczycie" i jedziemy dalej po drodze klasycznie zatrzymujemy się i robimy fotki

w zasadzie ja robię, bo Piotrek zapomniał aparatu. Dalej jedziemy głównie z górki, trasa prowadzi obok hałdy Kostuchna i dalej w kierunku Kopalni Murcki

w między czasie zachaczamy o basen - sprawdzamy co się zmieniło, i ruszamy dalej.

Skręcamy na Podlesie, droga przyjemna - przez las. W Podlesiu skręcamy w kierunku dworca PKP i kierujemy się na Piotrowice. Tam zatrzymujemy, się na krótki popas przy ul. Bażantów.


Pijemy "małe piwko" i już bez większych "objazdów" okolicy wracamy do domu.

Mysłowice-Wesoła

Niedziela, 10 października 2010 · Komentarze(6)
Dzisiaj ok 10:00 dzwoni Piotrek. Proponuje przejażdżkę. Mi się specjalnienie chce, coś zmęczony jestem, ale nic to, pozbierałem się i godzinę później spotykamy się pod moim domem, jedziemy. Planowana trasa ma być dzisiaj miła i przyjemna, a przede wszystkim niezbyt wymagająca. Jedziemy w kierunku Murcek, większośc trasy pod górkę, ale jakoś dajemy radę. Szybko przejeżdżamy przez Murcki i kierujemy się w kierunku Mysłowic-Wesołej. Dalsza trasa to w zasadzie jeden długi zjazd, jest nieźle,pogoda nam dopisuje. Wkrótce jesteśmy u celu naszej dzisiejszej podróży.

Wokoło stawu prowadzimy rowery rozmawiając o wszystkim, m.inn. o wczorajszym koncercie (swoją drogą, DTH dali rady, koncert był zaj...ty).
Klasycznie robimy kolejne zdjęcia



Znad stawu widać nadajnik w Kosztowach, ale niestety dzisiaj tam nie jedziemy.

Robimy jeszcze drobną przerwę na pobliskiej ławecze. Wkrótce jednak wsiadamy na rowery i jedziemy z powrotem, tym razem kierujemy się na Giszowiec, poza jednym większym podjazdem w zasadzie cały czas jedziemy z górki, Dojeżdżamy do Giszowca i drogami kierujemy się na staw Janina do Rybaczówki, tam kolejna przerwa, decydujemy się coś zjeść. Po ok 30 min zbieramy się i jedziemy przez las do Ochojca.
Po drodze zachaczamy o Lidla, później już szybciutko do domu.

Dookoła Panewnik

Piątek, 8 października 2010 · Komentarze(0)
Dzisiaj dzień wolny, a w zasadzie wolny do ok 13:00.
Pobudka ok 7:00. Telefon do Piotrka - Masz godzinę!.
Wyjazd ok 8:00 kierujemy się już standardowo na Piotrowice, trasa początkowo pokrywa się z trasą na Starganiec. Jednak po jakimś czasie odbijamy - plan jest nieco inny, po krótkiej jeździe musimy na chwilę zejść z rowerów i je poprowadzić, szukamy stawu dobrze widocznego z Google Earth-a, z poziomu ziemi niestety jest z tym nieco gorzej. Troszeczkę błądząc po lesie i robiąc zdjęcia runu leśnemu

dochodzimy/dojeżdżamy w końcu do stawu.


Tutaj po raz pierwszy odpoczywamy planując dalszą trasę. Wkrótce wychodzimy jednak na główną drogę i jedziemy dalej. Na ul. Owsianej mała niespodzianka - jest droga rowerowa, ciekawe co palił gość który ją planował ;)


Dalsza trasa prowadzi nas przez kolejne stawy - Radoszowy. Okolica robi na nas wrażenie więc kilka razy zatrzymujemy się i robimy zdjęcia kolejnym stawom.


Następnie kierujemy się wokoło kopalni i tu w pewnym momencie napotykamy małą niespodziankę

bunkier

Widać go z daleka, Piotrek postanawia go spenetrować, w między czasie robię kolejne zdjęcia.

Po chwili ruszamy dalej, trasa dość dziwna, i niestety nie ma mowy aby jechać na rowerze, prowadzimy je więc kilkaset metrów wzdłuż płotu kopalni. Wychodzimy wkrótce na "normalną" drogę tam natykamy się na kierowców ciężarówek czekających na węgiel, podejrzliwie się nam przyglądają, trudno ... musimy to wytrzymać. Jedziemy dalej, kierujemy się na "Uroczysko Buczyna". Jednak czas zaczyna mnie gonić więc się nie zatrzymujemy, chociaż żal bo okolica rewelacyjna. Nieco później krótka przerwa przy przejeździe kolejowym na Kokocińcu

i wkrótce ruszamy dalej przez starą Ligotę (szybkie zdjęcie pomnika),

Brynów i Ochojc. Jeszcze mała przerwa w kręceniu przy Lidlu (dostałem cynk, że skarpetki sportowe rzucili ;) ) i wracamy do domu.

Chudów

Sobota, 2 października 2010 · Komentarze(6)
Wyjazd póżniej niż pierwotnie planowaliśmy, ok 11:00, ale trudno.
Jedziemy w kierunku stargańca, trasa niby znana,
ale jadąc w dzień wygląda jakoś inaczej, pierwszy krótki postój pod starą wieżą ciśnień

robimy zdjęcia i ruszamy dalej.
W lesie zatrzymujemy się jeszcze kilka razy przy kolejnych pomnikach



poświęconym zamordowanym przez Hitlerowców, Obrońcom Wierzy Spadochronowej.
Dojeżdżamy do Stargańca i robimy sobię kolejną przerwę tym razem dłuższą.

Kilkanaście minut później opuszczamy staw i ruszamy dalej. Kolejna krótka przerwa
dopiero na hałdzie w Halembie.

Bojąc się utonięcia w popiole

wracamy na szlak i wkrótce wjeżdżamy do miasta.
Po drodze mijamy park z kolejnym pomnikiem, standardowo zatrzymujemy się na kilka minut, robimy zdjęcia


i jedziemy dalej.
Wjeżdżamy do kolejnego lasu, mijamy kolejne stawy


i wkrótce dojeżdżamy do Borowej Wsi,

a nieco później do Paniówek. Tam odbijamy na Chudów.
Po przyjeździe na miejsce mamy wielką ochotę na Piwo.

Odpoczywamy kilkanaście minut i ruszamy tym razem pieszo na mały obchód okolicy, robiąc kolejne zdjęcia.







Na koniec naszego pobytu posilamy się w przyzamkowej knajpce i powoli zbieramy się w drogę powrotną. Pierwotnie kierujemy się na Bujaków, a później w kierunku Mikołowa. O ile droga do Chodowa była przyjemna to w drugą stronę przez większośc trasy mieliśmy pod górę, na dokładkę oznaczenia szlaków w wielu miejscach były nieczytelne, bądź zostały usunięte przy okazji wymiany słupów elektrycznych. Posiłkując się mapa i GPS-em docieramy w końcu na rynek w Mikołowie. Tutaj zostajemy ok 30 minut.



Rynek robi wrażenie, w ciągu ostatnich lat miasto sporo zainwestowało w tym miejscu, ale efekt jest powalający (może kiedyś w Katowicach, też będziemy mieli Rynek ?).
Żegnamy się z Mikołowem - ostatnie zdjęcie

i ruszamy dalej przez Zarzecze, Podlesie i Piotrowice do Ochojca.
Po powrocie kolejny browar i rozchodzimy się do domów.