Masakra ....
Sobota, 16 października 2010
· Komentarze(3)
Niedawno z francji przyleciała siostra w odwiedziny.
W sobote postanowiliśmy pojechać do kuzynki na Giszowiec oczywiście na rowerach. Trasa bardzo przyjemna i krótka, więc pozbieraliśmy sie ok 16:00 i w trasę.
Siostra, podobnie jak ja, miała małą przerwę w kontakcie z rowerem (ok 15 lat).
Trasa to była masakra, 7 km przejechaliśmy w czasie ok 40 min. Każda górka była dla Niej nie do przejechania. Po dojechaniu na miejsce zaparła się, że już nie wsiądzie na rower i wraca taksówką. Szkoda pisać ... . Też miękłem na początku, ale taki numer ... . Mam nadzieję, że wkrótce jednak się przełamie i trochę pojeździ, z czasem będzie lepiej.
W sobote postanowiliśmy pojechać do kuzynki na Giszowiec oczywiście na rowerach. Trasa bardzo przyjemna i krótka, więc pozbieraliśmy sie ok 16:00 i w trasę.
Siostra, podobnie jak ja, miała małą przerwę w kontakcie z rowerem (ok 15 lat).
Trasa to była masakra, 7 km przejechaliśmy w czasie ok 40 min. Każda górka była dla Niej nie do przejechania. Po dojechaniu na miejsce zaparła się, że już nie wsiądzie na rower i wraca taksówką. Szkoda pisać ... . Też miękłem na początku, ale taki numer ... . Mam nadzieję, że wkrótce jednak się przełamie i trochę pojeździ, z czasem będzie lepiej.