Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2015

Dystans całkowity:1518.10 km (w terenie 263.00 km; 17.32%)
Czas w ruchu:65:42
Średnia prędkość:23.11 km/h
Maksymalna prędkość:49.96 km/h
Suma podjazdów:9026 m
Maks. tętno maksymalne:223 (121 %)
Maks. tętno średnie:145 (78 %)
Suma kalorii:39407 kcal
Liczba aktywności:42
Średnio na aktywność:36.15 km i 1h 33m
Więcej statystyk

Środa wieczór

Środa, 30 września 2015 · Komentarze(0)
Mam wiatr w plecy, tylko co z tego... skoro i tak dzisiaj postanawiam pojechać lasami... a dokładniej chcę przejechać ponownie przez ostatnie moje odkrycie, ul Łączną :) w Zabrzu... przejeżdżam przez lasek Makoszowski, pakuję się na Beskidzką i tak odbijam na Łączna... , dziwne jest to, że tego wcześniej nie odkryłem... 

W lesie, na ścieżkach sporo rowerzystów, trochę grzybiarzy, jednak gdy spoglądam do ich koszyków widzę, że grzybów jest niewiele, przydało by się trochę opadów... 

Gdy wbijam się na Halembę postanawiam sprawdzić wariant który wskazuje mi nawigacja, z reguły ją ignoruję, ale mam dzisiaj trochę czasu, więc sprawdzę ten wariant, może się okaże, że ta alternatywa będzie szybsza, ciekawsza... 
Zjeżdżam na Grodzką, później na Kłodnicką, nie podoba mi się ta droga, za duży ruch... pewnie dlatego, że to łącznik z Kochłowicami..., szosy w wielu miejscach są wąskie... Skręcam w Poniatowskiego i tam już normalnie pakuję się na Ligocką... 

Przez klasy Panewnickie wyjeżdżam w Katowicach... :) "Skrót" na Halembie jest zupełnie nietrafiony, zbyt długo czeka się by przejechać przez 1-go Maja... Przynajmniej mam to sprawdzone... :)

Coś przywiozłem :)
Coś przywiozłem :) © amiga

Środa rano

Środa, 30 września 2015 · Komentarze(3)
Wiatr nie zmienił kierunku, wieje od zachodu, ale jest słabszy i to sporo słabszy... Spoglądam na termometr - 10 stopni... Pogoda nie rozpieszcza, dzisiaj już nie jadę lasami, nie gnam przez hałdy... dzisiaj spieszy mi się, wiec wybieram szosy... dzięki temu jedzie się szybciej... chociaż ciężko nazwać to, że przyjemniej... Na drogach masa samochodów, co jakiś czas wpadam na korki, pierwszy już W Piotrowicach, drugi w Panewnikach, trzeci w Kochłowicach, dalej na Wirku... dopiero gdy mija 8:00 jest nieźle, za wyjątkiem zjazdu na Zabską, gdzie znów szybciej jest pokonanie tego skrzyżowania z buta...

Taką kolę w Polsce widzę pierwszy raz
Taką kolę w Polsce widzę pierwszy raz © amiga

Wtorek wieczór

Wtorek, 29 września 2015 · Komentarze(2)
Wypadam z firmy kilkanaście minut po 16 :), jadę... lasami, jest ciepło, jest przyjemnie, w chwili wyjazdu coś koło 17 stopni. Ale nie chcę dzisiaj jechać przez hałdę, za to pojadę podobną drogą jak poranny dojazd, przejadę się ul Łączną w Zabrzu dla utrwalenia przejazdu w kierunku Wiosennej... Pakuję się w tą drogę, jest genialnym wariantem by ominąć paskudny zjazd na A4. 

Na Halembie króciusieńki postój przy sklepie... mają genialne ciastka, drożdżówki, a przede wszystkim  makowiec... ślinka cieknie, ale nie... dziś tylko drożdżówka... Makowiec może następnym razem... 

Gnam do domu... temperatura nieco spadła, o 4 stopnie... mimo wszystko jechało się przyjemnie

Kwiatki z okna
Kwiatki z okna © amiga

Wtorek rano

Wtorek, 29 września 2015 · Komentarze(3)
Wtorkowy poranek wita mnie silnym zachodnim wiatrem, gdy wyjeżdżam czuję, że jest paskudnie, na dokładkę wyjeżdżam późno, 7:17..., wiec szykuje się jazda szosami, chociaż to chyba nic nowego z rana, jednak gdy dojeżdżam do Panewnik, rower ot tak skręca w lewo... w ul Kuźnicką, ciągnie go do lasu... zresztą mnie też... dano już nie jechałem o świcie po lesie... zapomniałem jak to jest. Słońce jest jeszcze nisko, temperatura... zaledwie 8 stopni... 
Jedziemy niespiesznie, nie chce mi się dzisiaj gnać, pędzić, mam ochotę po prostu na jazdę lasem, panuje jednak dziwna cisza... nawet ptaki siedzą gdzieś pomiędzy liściami i się nie odzywają... 
Dojeżdżając w okolice Zabrza-Kończyc zastanawiam się gdzie dalej? Wariant podstawowy to przewalić się przez hałdę na Sośnicy, jednak nie mam ochoty dzisiaj na takie szaleństwo, szczególnie po wczorajszym długim powrocie... po testowaniu drogi na kolejną wycieczkę firmową, wariant drugi to  odbić w Makoszowach, i przejechać przez lasek Makoszowski, ale również średnio mam ochotę na jazdę po wiadukcie nad A4-ką, w Kończycach mógłbym również przejechać przez zjazd na A4-kę, ale to najgorszy z wszystkich wyborów, nie lubię tego miejsca... mam do niego uraz... po glebie 4 lata temu... 
Za to jest coś co postanawiam sprawdzić, na ul Wiosennej, wiem że jest jakiś jeszcze jeden dojazd z którejś z bocznych dróg odchodzących z Beskidzkiej, chyba pojadę sprawdzić na którą ścieżkę wyjadę, w którym miejscu wyjadę... i... dzięki temu odkryłem całkiem fajny dojazd na ul Łączną :) Coś czuję, że go wykorzystam za jakiś czas, może podczas planowania jakiejś kolejnej wycieczki? Ale to w przyszłym roku... 
Z Beskidzkiej mam już dość nieskomplikowany dojazd do firmy...  Na skrzyżowaniu Błogosławionego Czesława z Zabską jest jakiś obłęd, korek, kilkadziesiąt aut czeka na możliwość przejazdu... masakra... Wjeżdżam na chodnik i nim dojeżdżam do skrzyżowania, który pokonuję z buta po przejściu dla pieszych.... 
Czyżby już studenci wrócili?

Widok niesamowity :)
Widok niesamowity :) © amiga

Objazd trasy i powrót do domu

Poniedziałek, 28 września 2015 · Komentarze(0)


Wyjeżdżam z firmy tuż po 16... a w zasadzie wyjeżdżamy dzisiaj trochę inny wariant, na bank dłuższy... plan to wstępny objazd trasy na wycieczkę firmową w październiku... termin jest jeszcze nieznany... poza miesiącem... ale już trzeba się do tego przygotować. Trasę z grubsza określił Tomek... zresztą zna tamte okolice dość dokładnie... Ma to być dla amatorów, dla wszystkich, włączeni z dziećmi... 

Ruszamy więc w kierunku wieży radiowej w Gliwicach, wstępnie ustaliliśmy, że z tego miejsca będziemy prowadzić całą wycieczkę, kierujemy się na Szałszę, gdzie kombinujemy jak tutaj przejechać by nie pakować się na główną drogę, kombinacje niewiele wnoszą, w końcu odpuszaczamy i fragment zaliczany Tarnogórską. Na Ziemięcickiej pakujemy się na teren prywatny w okolice stadniny koni... szukając jakiegoś przejazdu, ścieżki są, jedziemy nimi, w lesie jednak musimy przedzierać się przez 1,5m jeżyny... to nie jest dobry szlak, a już na bank nie dla dzieci... Już później analizując kilka map, zdjęcia satelitarne wydaje mi się, że powinna być przejezdna droga przez tereny byłego poligony, ale to trzeba sprawdzić przy okazji... jadąc tam jeszcze raz. 

Dalej na trasie jest hałda w Czechowicach... niewysoka, podjazd ma może 200m... stosunkowo niewielkie nachylenie... w najgorszym przypadku możemy podprowadzić rowery... za na szczycie czekają na nas całkiem ciekawe widoki... :)

Tuż za hałdą jest ścieżka wijąca się wzdłuż jakiegoś parowu... tutaj trzeba trochę uważać, z lewej strony jest urwisko, na ścieżce zdarzają się korzenie... odcinek nie jest długi, po kilku km wracamy na asfalt i nim do ośrodka przy stawach po zalanej kopalni piasku... To będzie dobre miejsce na odpoczynek, na zjedzenie czegoś, za nami kilkanaście km, ale dla dzieciaków to już całkiem ładny dystans.... 

Zagadujemy w knajpce... jest szansa nawet na ognisko :), Gdy ruszamy zaczyna szarzeć... hmmm.. chyba zeszło nam więcej czasu niż myślałem, przez lasy docieramy w pobliże osiedla Kopernika i dalej na Łabędy gdzie odnajdujemy lodziarnię mającą w swym repertuarze lody m.inn. o smaku buraczkowo-jabłkowym, czy ogórkowo-selerowym :) Dziś pozostaję jednak przy klasyce, lody z orzechami włoskimi i drugie miętowe :)... 


5 minut później znów jesteśmy w drodze, jedziemy pod wiaduktem i... tutaj jest chyba najbardziej niebezpieczne miejsce na całej trasie, nie mam tak zrytej psychy by jechać po 0,5m chodniku gdy tuż obok gnają samochody, Tomek sobie radzi z tym świetnie... 
osobiście wolałbym jechać drogą... ale nie ja prowadzę, Ten krótki odcinek prowadzę rower... Już chyba wolałbym jechać nad urwiskiem niż tuż przy kamiennej ścianie z lewej i samochodach z prawej... 


Nieco dalej zapuszczamy się nad Kłodnicę i wzdłuż niej sprawdzamy jakość ścieżki, może nie jest idealna, ale jest przejezdna i dostatecznie szeroka, by jeden rowerzysta swobodnie nią jechał, jazda parami w tym miejscu jest raczej mało prawdopodobna... 


W końcu wyjeżdżamy na DDR-kę na ul portowej, zahaczamy jeszcze o Marinę...  jest już późno... 
może kilometr, może dwa dalej rozstajemy się, Tomek gna do domu, a ja... w zasadzie też jadę do domu, mam jakieś 37 km do przejechania... 

Pakuję się na ul Śliwki, wkrótce przejeżdżam, Toszecką, przejeżdżam przez centrum Gliwic, niedaleko firmy, spieszy mi się, jest już kompletnie ciemno. lampki odpalone, gdy mijam "trójkąt bermudzki" zatrzymuję się, muszę zadzwonić, prowadzę kawałek rower i rozmawiam... trochę czasu zeszło, w sumie przeszedłem dobre 4 km... :) gdy chowam tel. i jadę dalej... 

Reszta trasy standardowa, tyle, że po ciemku, pora chyba się do tego przyzwyczaić, jeszcze miesiąc i to będzie standard przy dojazdach do Gliwic i z Gliwic... 

W domu jestem krótko przed 21... 
Z grubsza mamy zaplanowaną trasę, teraz tylko korekty... i można będzie ogłosić w firmie radosną nowinę ;)

W promieniach zachodzącego słońca
W promieniach zachodzącego słońca © amiga

Poniedziałek rano

Poniedziałek, 28 września 2015 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam o 7:22. jest zimno... 4 stopnie... wieje nieprzyjemny wiatr... a może jestem przewrażliwiony, weekend był ciężki... i to bardzo... w sumie niewiele spałem, jestem zmęczony... oby więcej nie było takich niespodzianek jak w tą sobotę.... O rowerze nie było mowy, nawet o grzybach czy zwykłym spacerze... Do pracy gnam po szosach... po drogach, z małymi wyjątkami, wpierw w Katowicach na Bałtyckiej i w Zabrzu w parku... Coś czuję, że w tym roku już na krótko nie będę jeździł, jeszcze chwila i trzeba będzie zakładać bieliznę termoaktywną... :(

Na hałdzie
Na hałdzie © amiga

Piątek rano

Piątek, 25 września 2015 · Komentarze(0)
Może kiedyś uzupełnię...???

Czwartek wieczór

Czwartek, 24 września 2015 · Komentarze(0)
Może kiedyś uzupełnię...???

Czwartek rano

Czwartek, 24 września 2015 · Komentarze(0)
Może kiedyś uzupełnię...???