Dzień niezwykły... Dzień OrientAkcji... Od wczoraj jestem w Głownie... Bladym Świtem przyjeżdża
Karolina, jest trochę czasu na przywitanie, na opowiadanie, na wiele innych spraw... Wkrótce jednak trzeba pędzić na start, jesteśmy tuż po otwarciu bazy, a tak naprawdę to chyba nawet chwilę przed :) Jest okazja spotkać się ze znajomymi, chociaż to były krótkie chwile, gdzieś się poukrywali... więc zdążyliśmy zamienić tylko kilka słów... Jedynie z
Goździkiem nieco więcej porozmawialiśmy, przyszedł na start pokibicować, to jego Miasto... Udzielił nam kilku cennych informacji, włącznie z tym, że piachów nie ma zbyt dużo :)...
Ostatnie przygotowania przed startem © amiga
Czas szybko upływa, zaczyna się odprawa, kolejne cenne informacje staramy się zapamiętać, a to że jezioro jest wyschnięte, a to, że brzoza jest olchą... czy jakoś tak ;P Dowiadujemy się, że nie na wszystkich punktach są perforatory, a trzeba na karty wpisać odpowiedź na pytanie... podczas ostatniej OrientAkcji to się sprawdziło, teraz chyba też...
Organizatorzy dwoją się i troją © amiga
Czyżby miały być piachy? © amiga
Niespodziewany gość na starcie © amiga
Dostajemy do rąk mapy... i.... wariantów będzie chyba tak wiele jak zawodników, nawet pierwszy zaliczany punkt nie jest oczywisty, my mamy w planie zacząć od 7-ki... trasę rozrysowujemy tylko dla pierwszych pięciu punktów... później się zobaczy co będzie...
Kilka chwili po ogłoszeniu startu ruszamy do pierwszego wyznaczonego
PK7 - Obniżenie terenu nad jezioremTrochę obawiam się pociągów jadących na kolejne punkty, tak jest przy tym pierwszym, że sporą grupą bikerów docieramy do miejsca gdzie spodziewamy się lampionu... nawet musimy odstać w kolejce do perforatora :)
Nie zastanawiając się dłużej ruszamy na
PK11 - Brzeg jezioraTo te wysuszone jezioro o którym była mowa na odprawie..., dojazd dość banalny, pod koniec rzucamy rowery i pieszo udajemy się na poszukiwanie lampionu, kilku bikerów kręcących się w pobliżu ułatwia nam zadanie :) Więc bez większego przedłużania ruszamy na
Wyschnięte jezioro © amiga
PK13 - Ambona myśliwska (jaki kolor ma dach ambony)Przyznam się, że dawno nie miałem problemów by opisywać trasę z jednego PK do drugiego, ale co można napisać jak się jedzie cały czas lasem :) a punkt jest oddalony o około 2 km od poprzedniego, tyle tylko, że wyraźnie rzednie ilość rowerzystów, widzimy maksymalnie 4-kę... część z przodu, część za nami... ambona jest widoczna z daleka... kolor dachu już niekoniecznie, musimy podjechać bliżej... spisać go na karty i... ruszamy dalej na
PK15 - POMNIK (kto był fundatorem pomnika)W końcu trochę asfaltów, zagadnięcie przy poprzednim punkcie rowerzyści okazują się lokalnymi bikerami :), znają ten teren... wiec początkowo trzymamy się ich... w zasadzie wspólnie wbijamy się pod pomnik... Zaskoczył mnie jeden z fundatorów :) -
ZBoWiD, dawno już nie spotkałem się z tym skrótem...
Koło ZBOWiD i Społeczeństwo :) © amiga
Cóż pora ruszać dalej do
PK8 - Brzoza nad brzegiem rozlewiskaDojazd znów w większości asfaltami, jednak po drodze zaskakuje kilku bikerów którzy odbijają wcześniej, jakoś nie pasuje nam to co zrobili, wygląda na to, że jadą na PK14, tyle, że od drugiej strony ,do PK8 nie mają możliwości się dostać, przynajmniej tak wynika z mapy... dojścia broni rzeka Mroga... Nie przejmując się tym zupełnie jedziemy dalej wcześniej wytyczoną trasą... Wpadamy na punkt, w zasadzie to trochę go przestrzeliwujemy :), góra o 100m... zawracamy i lampion jest widoczny z daleka, a brzoza jest brzozą :)
Kolejny PK odnaleziony © amiga
PK14 - Most na wschodniej odnodze Mrogi (omijającej młyn) (Ile desek tworzy wierzchnią część mostu (jego nawierzchnię)?Zawracamy do asfaltu i jedziemy na Gawronki by wkrótce odbić w ścieżkę prowadzącą do młyna... sam młyn jest w przyzwoitym stanie, zabudowania tuż obok również ciekawie się prezentują... za to są 2 mosty, niektórzy mają problem by określić wschodnią stronę i właściwy most, kompas który mam na ręce pokazuje dobitnie która strona to wschód... Zresztą w pytaniu było tyle informacji, że nawet bez kompasu można było domyślić się o który mostek chodzi...
Drewniany młyn przy którym był kolejny punkt z obliczaniem desek :) © amiga
cóż... ruszamy dalej w pierwotnych zamysłach mieliśmy odwiedzenie teraz PK18, jednak bliskość PK1 zmieniła te plany, a PK18... chyba sobie odpuścimy, a może nie? z 17 jest względnie blisko...
PK1 - Szczyt wydmyPrzebijając się przecinkami przez pola, przez lasy docieramy do asfaltu, ale tylko po to by przejechać na drugą stronę... i znów wbić się w przecinki... tutaj odliczamy metry by nie popełnić pomyłki... plątanina ścieżek nie ułatwia nawigacji... dojeżdżamy do końca ścieżki, a przynajmniej tak na m się wydaje, po okolicznych wydmach widzimy ganiających rowerzystów :)... to nie tutaj, z licznika wynika, że ujechaliśmy ledwie 300m, brakuje jeszcze 400, tylko gdzie ścieżka? Wkrótce okazuje się, że ścieżka jest tyle, że ukryta :)... przynajmniej na jej fragmencie, do PK docieramy na piechotę, podbijamy karty i musimy odszukać rowery. Chwilkę to zajmuje....
Dziurkujemy karty © amiga
PK9 - Szczyt wzniesieniaTeraz aż prosi się by pojechać na PK9. tylko czy przebijać się na azymut? Nie... zawracamy do asfaltu... i czerwonym szlakiem rowerowym docieramy na miejsce, może trochę okrężnie, ale przynajmniej bezbłędnie :)
PK17 - Cmentarz wojenny(Ile krzyży na kamiennych postumentach znajduje się na cmentarzu?)
Rozważamy kilka wariantów dojazdu, chyba najlepsza wersja pod względem nawigacyjnym to szlak konny, ale mam do nich uraz... szczególnie w woj. łódzkim... i na jurze Krakowsko-Częstochowskiej gdzie kończy się to często przepychaniem roweru przez piaski... więc... wybieramy przecinki, tak by wyjechać w okolicy Zgody... a stąd na cmentarz niedaleko... :) Chwila liczenia i... zapisujemy informację na kartach...
Spoglądamy na zegarki, na PK18.... co dalej z tym punktem? Niby bliżej niż z 4 ale dalej jest wysunięty mocno na północny-zachód odpuszczamy go... zaliczymy PK3 - i PK12 tak by wyjechać na na drogę do PK4, PK16 zostawiamy na deser :)
PK3 - Brzeg jeziorka
Dość szybki przejazd do punktu, nawigacyjnie banalny :) podbijamy karty i ruszamy dalej na
PK12 - Kępa drzew
Zawracamy na nieco bardziej główne szlaki, i znów dotarcie do lampionu banalne, teraz trzeba dotrzeć do głownej drogi by wyjechać na Lisowice
PK4 - Drzewo ok 15m na południe
Początkowo wyjazd na ścieżkę dość przyjemny, jednak im dalej tym droga gorsza, coraz więcej piachu... kilka razy grzęźniemy. po dość długiej walce docieramy do drogi, tylko gdzie my właściwie jesteśmy? są budynki po nazwach na nich dochodzimy do wniosku, że jechaliśmy właściwą drogą, tyle, że na mapie nie było ani słowa o piasku :)... Dotarliśmy do Nowego Chruścina :)... gnamy na Trąby..., Lisowice Małe, docieramy d okolice strumienia, rzeczki, kanału, czy cieku wodnego? Nie wiem jak go okreslić, podbijamy na północ i wkrótce jesteśmy przy PK :)
PK6 - Brzeg jeziora
zawracamy i jedziemy ścieżką po wschodniej stronie rzeczki... aż do asfaltu, zaczynamy rozglądać się za jakimś sklepem... ale nic z tego. Gnamy jeszcze trochę asfaltem i wjeżdżamy w przecinkę która ma nas wyprowadzić na punkt, ale jest ostry zjazd, sporo piasku, chyba lepiej będzie gdy zostawimy rowery i przejdziemy ten kawałek pieszo...
Kawałek okazuje się sporym kawałem... masa piasków, podejść, urwiste klify nie ułatwiają dotarcia na punkt, w końcu jest... uff...
Dojście do PK było masakryczne © amiga
Ale widoki niesamowite © amiga
Trzeba wrócić do rowerów, spory kawałek do przejścia..., przy rowerze chwila na banana :) i ruszamy na
Nawet jest kopalnia piasku :) © amiga
PK10 - Drzewo nad brzegiem zalanego wyrobiskaSpory odcinek asfaltami, tyle, że odbijamy nieco wcześniej niż nasz konkurencja i podjeżdżamy do pk z drugiej strony, zupełnie przypadkowo wyszło na to, że to lepsza droga, dało się po niej jechać :) od strony z której reszta bikerów jechała trzeba było przenosić rowery przez pustynię :) Udało się :)
PK19 - Ambona Myśliwska (Spisz numer ambony)Dojazd dość prosty od strony Rogoźna-Okrętu, w zasadzie cóż więcej pisać o tym punkcie :)
zawracamy do
PK2 - Górka nad skarpąTrochę nadrabiany jadąc asfaltami, ale przynajmniej nigdzie nie utykamy... do Pk podjeżdżamy od zachodu... chyba najłatwiejsza droga, wpadamy na PK :)
PK2 - kolejny punkt © amigaPK5 - Lewy brzeg strumyka
Dojazd dość banalny, całość szosami, po drodze trafiamy jeszcze na otwarty sklep... Cały Kubuś ląduje w naszych żołądkach, a Woda mineralna wypełnia nasze bidony :)... Punkt znajduje się w pobliżu stacji, wjeżdżamy więc na peron, jedziemy do końca... tam się zatrzymujemy i po schodkach schodzimy na dół.. hyc po kamieniach przez strumyk i punkt zdobyty....
Czasu jest jednak coraz mniej
Pod wiaduktem kolejowym © amiga
PK16 - Ambona Myśliwska (ile desek na płask tworzy jej podłogę (patrząc od dołu)?)
Musimy nieco odbić na północ, czasu coraz mniej, mamy jakieś 40 minut... gnamy jak szaleni, ale jakim cudem Karolina wypatrzyła ambonę za drzewami? Nie mam pojęcia... Deski policzone :) więc gnamy do mety
MetaNaciskamy mocniej na pedały, ale rowery coś są oporne, to przez ten wiatr... droga dłuży się niesamowicie, co chwilę zerkamy na zegarki, jeszcze 10 minut, miasta nie widać, coś jest chyba nie tak, z mapy wynikało, że od PK mamy góra 8km..., a jedziemy i jedziemy, i końca nie widać, w końcu jest rondo... chwila, przecież nie było żadnego znaku, że jesteśmy w Głownie? Przelatujemy je i wkrótce jesteśmy w centrum, 6 minut.... wpadamy na metę, oddajemy karty... Uff udało się....
Już na mecie © amiga
Na mecie chwila odpoczynku, dziwnie mało ludzi, okazało się, że dekoracje poszczególnych tras były tuż po zamknięciu poszczególnych tras, więc większość zawodników już pojechała....
Zostaliśmy w dość kameralnym gronie... chwila oczekiwania i.... Karolina dostaje medal za zajęcie II go miejsca i nagrodę rzeczową Piwo :)
Gratulacje © amiga
Medale, nagrody rzeczowe © amiga
Wielka Trójka © amiga
Trochę znajomych, również na podium :) © amiga
Pora się pożegnać z tym pięknym małym miasteczkiem, szkoda tylko, że jak wspominali mieszkańcy nikt nie informował ich, że coś takiego jest u nich organizowane...
Nad zalewem w Głownie © amiga
Niemniej było pięknie ,pogoda dopisała, a piaski... cóż... nie było ich zbyt dużo....
A towarzystwo Karoliny nie do zastąpienia... Dziękuję :)