Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2015

Dystans całkowity:1339.63 km (w terenie 236.00 km; 17.62%)
Czas w ruchu:61:03
Średnia prędkość:21.94 km/h
Maksymalna prędkość:49.34 km/h
Suma podjazdów:7026 m
Maks. tętno maksymalne:228 (123 %)
Maks. tętno średnie:148 (80 %)
Suma kalorii:47019 kcal
Liczba aktywności:44
Średnio na aktywność:30.45 km i 1h 23m
Więcej statystyk

Piątek wieczór

Piątek, 30 października 2015 · Komentarze(1)
Z firmy wychodzę około 16:45, jest już mocno ciemno, co prawda odpalam tylko najmniejszą sygnałówkę, ale jestem pewien, że max w ciągu 15 minut będę musiał poodpalać resztę lampek. Na drogach straszny ruch, początkowo może nie rzuca się on w oczy, jakoś udaje się przejechać przez Zabską, jednak już na bł. Czesława widać, że się dzieje.
Od początku jednak wiem że będę chciał pojechać lasem ,taki był plan na dzisiejszy wieczór i to od dłuższego czasu, wszystko to przez nadchodzące święto... Tysiące niedzielnych kierowców na drogach, będzie niebezpiecznie.... jak co roku, tyle, że warunki na szczęście są niezłe, żadnych przymrozków, szronu, szadzi, kałuż itd... 

Podjazd w lasku Makoszowskim na wiadukt przy DTŚ
Podjazd w lasku Makoszowskim na wiadukt przy DTŚ © amiga

Pierwotnie myślałem by wjechać na hałdę w Sośnicy, powtórzyć trasę z rana, jednak to że wyszedłem nieco później zmieniło delikatnie plany, jadę przez lasek Makoszowski i tam przez wiadukt DTŚki...  za to dalej przez park nieco inaczej jest jakaś ścieżka która zwraca moją uwagę, cóż pora ją przetestować, sprawdzić jak i gdzie prowadzi... 

Okolice Kopalni Makoszowy
Okolice Kopalni Makoszowy © amiga

Testy wyszły tak sobie, jest w niezłym stanie, jednak chyba nie do końca przydatna, niepotrzebnie dokłada drogi..., analizując później ślad przejazdu widzę, że wrażenie było prawidłowe, dołożyłem drogi... a to, że nie znałem tej trasy dodatkowo mnie spowolniło... 

Wzdłuż autostrady A4
Wzdłuż autostrady A4 © amiga

W Makoszowach jadę Beskidzką, odbijam na Łączną, Wiosenną, Chudowską by wjechać znów w las, prowadzący na Halembę, tam... ponownie natykam się na korki, muszę pokombinować by nie stać, by nie czekać, więc nieco inaczej jadę przez rondo... 

Dzięki temu nie kwitnę w kolejce...  Szybko uciekam na ul Piotra Skargi gdzie samochodów jest mniej... ale i tak dzisiaj to szczyt... 

Znów kilka km przez las... uff... jakby lepiej... jeszcze tylko przebić się przez Panewniki, a tutaj nie ma lekko, jeden cmentarz tuż za granicą z Rudą Śląską, drugi... nieco dalej już w Panewnikach... oczywiście drogi zawalone samochodami... 

Ul Kuźnicka w Panewnikach
Ul Kuźnicka w Panewnikach © amiga


ul. Armii Krajowej też wygląda nieciekawie... ale przynajmniej do domu mam niedaleko... cały kilometr, na dokładkę szybko uciekam na ul Zbożową i Wilczą :)

Na przejściu dla pieszych na ul Kościuszki
Na przejściu dla pieszych na ul Kościuszki © amiga

Piątek rano

Piątek, 30 października 2015 · Komentarze(0)
7:05 a ja już na rowerze, jakby nieco wcześniej, ale co z tego skoro pozbieranie się szło mi dzisiaj wyjątkowo długi, wstawanie wcześniej niewiele pomaga... Chociaż te 10 minut zawsze urwane :)
Na drogach początkowo spory ruch, w zasadzie to cały czas, tyle, że nie obserwuję tego, po prostu w Panewnikach odbijam w las... 

Poranne zamglenia
Poranne zamglenia © amiga
Widuję go prawie dzienne
Widuję go prawie dzienne © amiga

Trudno pojadę nieco dłużej, ale będzie spokojniej, inna sprawa, to, że jeszcze jest z rana jasno... coś widać, za miesiąć normą będzie wyjazd przed świtem... W tej chwili tylko powrót zaliczam po zmroku... 

Droga na jedną z hałd
Droga na jedną z hałd © amiga

Poranne mgły dodają uroku... niemniej nie zawsze są to mgły, niektórzy mieszkańcy całkiem sporo dokładają do nich... czuć miejscami gryzący, śmierdzący dym z kominów... 

Myślenie też mi dzisiaj idzie jakoś wolniej, zastanawiam się czy w Kończycach nie odbić jednak na szosę i szybciej dojechać do Gliwic, bo stara hałda w Makoszowach na bank jest błotnista, a ta druga na Sośnicy.. też da do wiwatu... tyle, że zanim się zastanowiłem to już było dawno po drodze w którą miałem skręcić... więc rozwiązanie jest jedno... zaliczam obie hałdy :)
Na pierwszej jest sporo błota, sytuacja więc na niej wróciła do normy... 
Liście lecą d drzew
Liście lecą z drzew © amiga
Za to na tej w Sośnicy podziwiam nowe przecinki utworzone na ostatnim Rungageddonie  w Zabrzu :)..Nawet nie chcę myśleć co tu się działo, kilka tysięcy osób podeptało wszystko... co się dało... Chociaż zabawa musiała być przednia :)

Prawie na szczycie hałdy
Prawie na szczycie hałdy © amiga

Rower po tym przejeździe nadaje się do mycia... 

Czwartek wieczór

Czwartek, 29 października 2015 · Komentarze(1)
Wychodzę dopiero po 17... czas gdzieś mu uciekł... ale przynajmniej zakończył się sukcesem, tyle, że teraz trzeba nocą jechać do domu, o słońcu nie ma mowy, jest za późno, na las też nie mam czasu... W domu będę gdzieś w okolicy 18:30... 
Cóż... nogi na pedały i w drogę... gnam po szosach, po drogach, początkowo spory ruch, co mnie zaskakuje, dopiero gdy zbliża się 18... jest lepiej... 
Nocne klimaty

Nocne klimaty © amiga
DDR-ka w Bielszowicach na końcu zasieki
DDR-ka w Bielszowicach na końcu zasieki © amiga
Piesi też nie mają lekko, ciekawe jaki trzeba mieć chory umysł, by tak spieprzyć dobry pomysł
Piesi też nie mają lekko, ciekawe jaki trzeba mieć chory umysł, by tak spieprzyć dobry pomysł © amiga

Mijając cmentarze widzę, że coraz więcej lampionów się świeci... coraz więcej aut przy nich stoi, pomimo tego, że już... noc :)
A ja mam jeszcze trochę do domu... 
Ciemno na drogach,
Ciemno na drogach, © amiga
Jeszcze chwila i będę w domu
Jeszcze chwila i będę w domu © amiga

W Kochłowicach zauważam, że położyli asfalt, tam gdzie 2 dni temu kopali, jest nieźle... temperatura powoli spada... gdy dojeżdżam do domu jest już tylko 8 stopni... 

Fotki to znowu klatki z filmiku :)

Czwartek rano

Czwartek, 29 października 2015 · Komentarze(2)
Wyjeżdżam gdzieś koło 7:15, jest ciepło :) 4 stopnie ;), wieje w plecy... świeci słońce, chociaż za chmurami... 
Jadę do pracy.... Dzisiaj nieco inaczej, zamiast w Bałtycką jadę dalej prosto na Panewnicką, czekanie na możliwość skrętu przy szpitalu to nie moja bajka, a na Panewnickiej dobrze się jedzie, pomimo sporego ruchu :) 
Tyle, że zauważam kolejne miejsce gdzie zaczynają wycinanki... 

Coś się dzieje
Coś się dzieje © amiga

Później już luźniej, przy okazji, poniżej zdjęcie chorego rozwiązania rowerówki w Kochłowicach ze znakiem i wysepką na środku... w Nocy to miejsce jest słabo widoczne, a jeszcze gorzej gdy co jakiś czas ktoś skasuje znak i jest tylko wysepka... 
Kretyński pomysł ze znakiem i wysepką na środku rowerówki... - takie rzeczy tylko w Rudzie Śląskiej
Kretyński pomysł ze znakiem i wysepką na środku rowerówki... - takie rzeczy tylko w Rudzie Śląskiej © amiga

Przy wylocie z Bielszowic na Pawłów kolejne udogodnienie dla rowerzystów, pętla indukcyjna, tyle, że rowerów nie łapie, można tam stać i stać, czekając aż podjedzie jakiś samochód, jedynym ratunkiem jest przejazd przez stację benzynową :)

Gdyby nie ta stacja, to rowerzysta mógłby umrzeć na tym skrzyżowaniu, a nie doczekałby się zielonego
Gdyby nie ta stacja, to rowerzysta mógłby umrzeć na tym skrzyżowaniu, a nie doczekałby się zielonego © amiga

Z rana jednak pogoda dopisuje..., robi się coraz cieplej i cieplej, termometr szybko dopija do około 8 stopni :)
Jesienne klimaty
Jesienne klimaty © amiga

Kto wie, może pomimo święta, uda się w weekend gdzieś wyjechać? Chociaż na chwilę, a może wybiorę się na grzyby? 
Za chwilę trzeba wjechać do parku :)
Za chwilę trzeba wjechać do parku :) © amiga


Tunel w parku w Zabrzu
Tunel w parku w Zabrzu © amiga

Do firmy dojeżdżam w takim sobie czasie, ale jakoś nie miałem melodii do ciśnięcia, dalej coś mnie męczy... coś jest nie tak... cóż... trzeba czekać... :)

Jedna z lepszych inwestycji w Gliwicach, rondo na bł. Czesława :)
Jedna z lepszych inwestycji w Gliwicach, rondo na bł. Czesława :) © amiga

Zdjęcia to klatki z filmiku ;) Wolę ją mieć przy sobie, podejrzewam, że drogowy horror zacznie się dopiero jutro... może ucieknę w las?

Środa wieczór

Środa, 28 października 2015 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam dopiero koło 16:40... ściemnia się... ale, postanowiłem sobie, że pojadę lasem... nic mnie nie może od tego odwieść...

Przed kościołem trwa budowa ronda
Przed kościołem trwa budowa ronda © amiga

Piorunem wbijam się na Sośnicę i dalej na hałdę, gdzie mam okazję podziwiać resztki zachodzącego słońca... A na zjeździe w kilku miejscach widzę miejsca gdzie uczestnicy ostatniego Runmageddonu przetarli nowe szlaki :) w poprzek hałdy, przez zarośla, przez bagna... ;P

Resztki promieni słonecznych
Resztki promieni słonecznych © amiga

Dalej wbijam się na starą hałdę w Makoszowach, tam dla odmiany sporo błota, czyli wszystko wróciło do normy, nienormalne było gdy w tym miejscu było sucho, rower tańczył na błocie, na koleinach, dalej jest już lepiej, jest spokojniej... 

Nocne klimaty na Halembie
Nocne klimaty na Halembie © amiga

W lasach nie spotkałem żywego ducha, w zasadzie dopiero pierwszych ludzi spotykam przy wylocie w Panewnikach... tam dla odmiany trafiam na rowerowego Ninja, bez lampek, bez odblasków... dochodzę go na Panewnickiej... ech... szkoda gadać... 

Rowerowy Ninja
Rowerowy Ninja © amiga

Przy wylocie z ul. Medyków
Przy wylocie z ul. Medyków © amiga
Jeszcze tylko pokonać ul Kościuszki i za chwilę będę w domu
Jeszcze tylko pokonać ul Kościuszki i za chwilę będę w domu © amiga

W domu czuję zmęczenie... muszę się napić herbaty, odwodniłem się czy co?

Zdjęcia to klatki z kamerki ;P

Środa rano

Środa, 28 października 2015 · Komentarze(3)
Poranek strasznie śpiący, nie dość, że nie mogę się dobudzić, to zbieram się powolutku, jak żółw ociężale... czas gdzieś ucieka... wychodzę około 7:25... świeci słońce, gdzieś tam widać delikatne przymglenia, są 2 stopnie... i jest dość silny wiatr, niby z południowego wschodu, jednak mam wrażenie, że zmienia kierunki, raz pomagając a raz przeszkadzając... 

Pełno liści
Pełno liści © amiga

Na drogach panuje straszny ruch, jednak chyba nieco mniejszy niż wczoraj... co nie zmienia faktu, że uciekam na boczne alternatywne drogi, tak jest spokój... Zastanawiam się ilu będzie wariatów na trasie, mamy w końcu pełnię, jednak pomimo obaw nie przypominam sobie jakiś morderców... za to zdarzył się jeden sprytny stojący na ścieżce rowerowej... cóż... to popularne w tym miejscu... na ul Medyków...

Stojący na DDRce
Stojący na DDRce © amiga

W sumie chyba projektując ścieżkę rowerową nikt nie wziął pod uwagę, że jest tutaj szkoła i pewnie rodzice będą czasami podrzucać swoje pociechy, że czasami są jakieś wywiadówki, czy cokolwiek innego i gdzieś trzeba się zatrzymać... ale to problem wszystkich naszych projektantów DDRek... 

Odkurzanie chodników
Odkurzanie chodników © amiga
Wczoraj była tu zwężka, szybko się chłopaku uwinęły... tylko przydałby się asfalt
Wczoraj była tu zwężka, szybko się chłopaku uwinęły... tylko przydałby się asfalt © amiga

Chociaż jak już wiele razy wspominałem mistrzem bezsensownego wykonania jest ktoś odpowiedzialny za DDRy w Rudzie Śląskiej... z drugiej strony prezydenci Katowic też mają rowerzystów w miejscu gdzie kończą się plecy... 
Zresztą mam wrażenie, że każda droga rowerowa mnie spowalnia, najczęściej jest niebezpieczna... Czasami gdy są gorsze warunki pogodowe, a czasami zawsze... 

Jesień pełną gębą
Jesień pełną gębą © amiga

Kopalnia Bielszowice :)
Kopalnia Bielszowice :) © amiga
Kolorowo tutaj :)
Kolorowo tutaj :) © amiga


Przez Wirek przejeżdżam gdy już jest po 8:00, więc od tego miejsca jest luźniej, w Kończycach, czy jak kto woli w Zabrzu Centrum Południe wyprzedza mnie jakiś biker... nie mam jednak siły by go gonić... widzę, że  jadę na pół gwizdka, ale siły... chyba w lesie... Czy to dalej wina utrzymującego się przeziębienia? Czy braku kondycji... Pewnie i jedno i drugie... ;(


Za chwilę slalom :)
Za chwilę slalom :) © amiga

Zdjęcia to klatki z kamerki.... 

Wtorek wieczór

Wtorek, 27 października 2015 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam coś po 16:30, jeszcze resztki słońca oświetlają drogę... lampki więc mogą zostać wyłączone. Planowałem dzisiaj wjechać na leśne ścieżki wąskie, jednak informacja z inpostu zmieniła moje plany, muszę podjechać do paczkomatu i odebrać przesyłkę. Gnam więc szosami... jest dość luźno, pomimo tego, że święto za pasem :) 
Lampki odpalam dopiero gdy wjeżdżam do lasku Makoszowskiego... dopiero tam pomiędzy drzewami widoczność spadam i to dość mocno, na dokładkę pojawiają się piesi... ninja :)... z psami ninja... ;P muszę zwolnić i jechać uważniej. W którymś momencie zaskakuje mnie coś małego, odblaskowego... biegającego z prawej na lewo i z powrotem. Okazuje się, że to pieszy ninja miał na lince odblaskowego zwierzaka :)... Dobre i to ;p Droga przebiegłą bez zakłuceń, bez wariatów i z pięknym księżycem w pełni :) początkowo lekko za chmurami, później już świecił pełnią blasku... oświetlając mi drogę... :)

Przy paczkomacie spędziłem kilkadziesiąt sekund, zastanawiałem się tylko jak mam ją dalej wieźć do domu, w końcu okazało się, że pomimo swojej kanciastości i gabarytom nieźle się trzyma w uchwycie na bidon :)... Do domu i tak było już niedaleko... więc nawet gdybym miał ją trzymać w ręce, to nie sprawiło by to problemów, jednak pora chyba wrócić do większego plecaka... tylko co tu kupić?
Bo wymagania z biegiem czasu rosną :), niestety ceny też ;p
W domu chwila na sprawdzenia zawartości paczki... wszystko jest... kilka łańcuchów, spinki do nich, kółka przerzutek..., kasety przyszły w piątek, więc brakuje tylko jednej korny i tarcz do drugiego napędu... i będzie kompletny zapas :), ale nie wymienię nic do końca zimy... a przynajmniej taki mam plan, chyba, że napęd odmówi współpracy... Zresztą co by nie mówić ten jest powoli rekordzistą :) Ten w Giancie... a myślę, że przynajmniej do końca roku na nim jeszcze pojeżdżę...

Nad stawem Barbara w okolicach Giszowca
Nad stawem Barbara w okolicach Giszowca © amiga

Wtorek rano

Wtorek, 27 października 2015 · Komentarze(2)
Wychodzę z domu tuż po 7:00... na zewnątrz unosi się jeszcze mgła, jest chłodno, termometr wskazuje 2 stopnie... jestem ubrany nieco cieplej niż jeszcze wczoraj... 
Wieczorem wyczyściłem korbę suport... dzisiaj już zniknęły zgrzyty... do kolejnego deszczu... oby nie za prędko... zeszły tydzień zmęczył mnie, miałem już dość opadów... pora na słońce... chociaż wiąże się to z zimnymi porankami... 
Z rana jeszcze jedna mała zmiana w rowerze, na kierownicy ląduje kamerka... odszukana, odkopana...  po wczorajszym dniu świra drogowego... wolę mieć coś takiego przy sobie, może zrobię jakąś kompilację... zobaczymy...
Dzisiaj za to jakby nieco luźniej przynajmniej w Katowicach, szybko wydostaję się z miasta... Jedynie na Armii Krajowej nieco więcej samochodów... 

Szybki przejazd przez park Zadole, ma Śląskiej i Medyków też pusto... 
Dojeżdżając do parku Zadole
Dojeżdżając do parku Zadole © amiga

Za to coś czuję, że w Kochłowicach od jutra będzie się działo, będzie zabawa i będzie wahadło... panowie już stawiają znaki i sygnalizację świetlną...  Nie wróży to nic dobrego... Może trzeba będzie jeździć lasem :)... Może nawet lepiej... tam nie ma samochodów..., nie ma zwężek, nie ma wahadeł, jest z to święty spokój :)
Będzie zwężka
Będzie zwężka © amiga

Niespodzianka na DDrce
Niespodzianka na DDrce © amiga

Na Wirku zaskakuje mnie koń na przejściu dla pieszych :)... Z reguły ciągnie furmankę z węglem, dzisiaj, jednak ma chyba wolne :) i poszedł na spacer... 
Jaki Qń jest każdy widzi
Jaki Qń jest każdy widzi © amiga

W Gliwicach na Skrzyżowaniu Sikorskiego i Reymonta jakoś mądry wyjeżdża mi tuż przed koła, muszę hamować, ale dzisiaj Cię mam... mam filmik... mam rejestrację... więc został uwieczniony... będzie pierwszym na świątecznej składance... 

Pozdrowienia dla kretyna wymuszającego pierwszeństwo... -SG 6413G
Pozdrowienia dla kretyna wymuszającego pierwszeństwo... -SG 6413G © amiga

Na ostatnim kilometrze bł Czesława trafiam na korek... nie wygląda to dobrze, jedyna możliwość to objechać toto chodnikiem, jednak wiąże się to ze sporo wolniejszą jazdą, ale zawsze jazdą... i wzmożoną uwagą bo piesi są bardziej nieprzewidywalni niż kierowcy... 

Korek na bł. Czesława
Korek na bł. Czesława © amiga

Chwilę później jestem już w firmie, dzisiaj i tak nie było źle, wczoraj miałbym ciekawsze sceny... tyle, że kamerka została w domu... 

Poniedziałek wieczór

Poniedziałek, 26 października 2015 · Komentarze(1)
Wyjeżdżam nieco później niż chciałem, ale jakoś tak dziwnie wyszło, za kilkanaście minut wybije 17... jest już szarówka, słońce gdzieś tam błyska chwilę przed tym zanim skryje się za horyzontem. W Gliwicach jakiś cyrk, korki, setki samochodów, podobnie jak i rano. Jednak dopiero teraz przypominam sobie o co chodzi... a chodzi o święto te niedzielne, te pierwszo listopadowe... Niedzielni kierowcy wyszli na drogi, w zasadzie wyjechali, zresztą nie tylko oni, jest sporo więcej pieszych samobójców i rowerowych ninja... 
Szczególnie na tych ostatnich jestem wkurzony... jedzie taki ciemną drogą, nieoświetloną, ubrany na czarno, bez jakiegokolwiek jasnego akcentu, bez najmniejszego odblasku, bez lampki... Wczoraj spotkałem 2 mądrych na zjeździe z wiaduktu pomiędzy Gliwicami a Zabrzem, tyle, że w tym miejscu nie ma lamp, jest ciemno, tyle tylko, że gdzieś w lampkach zamajaczyły mi jakieś podejrzane sylwetki 2 typów zajmujących całą szerokość DDR-a i prawdopodobnie łatających dętkę...
Dobrze, że założyłem drugą lampkę która świeci mi kilkadziesiąt metrów do przodu, dzięki temu w porę mogłem zwolnić i ich wyminąć... 
Zresztą nie tylko w tym miejscu miałem takie spotkanie, ale chyba to było najbardziej niebezpieczne... Kawałek dalej w parku podobne zdarzenie, tyle, że rowerowy ninja akurat jechał oświetloną aleją... obok niego biegło 2 zwykłych ninja ;)
Chyba odszukam w domu kamerkę, przynajmniej na czas do świąt, uwiecznię kilku mądrych... 
Im bliżej jestem domu tym jest luźniej na drogach, gdy przejeżdżam koło cmentarzy nie widać jeszcze wzmożonego ruchu... może więc to nie ten efek, a może już wszyscy opuścili cmentarze po zmroku? Trudno zgadywać... 
W domu jestem o takim sobie czasie, cały czas czuję jakieś osłabienie, coś mnie toczy od środka... Pogoda ma się poprawiać, pytanie czy przeziębienie przejdzie... Prochy niewiele dają... kamyki też :)

Piękny dzień
Piękny dzień © amiga

Poniedziałek rano

Poniedziałek, 26 października 2015 · Komentarze(3)
Gdy wychodzę na zewnątrz zaskakuje mnie mgła, zaskakuje mnie temperatura - dość wysoka, i zaskakuje mnie czas... 7:17... niby jestem bardziej wyspany, ale zbieranie się szło mi nijak.... 
ul.Jankego zawalona samochodami po brzegi, cieszy mnie to, że z niej nie korzystam, muszę tylko przejść na drugą stronę.... na Armii Krajowej jest nielepiej... odbijam szczęśliwie w park na Zadolu... i jadę w ciszy, prawie ciszy... w weekend zapomniałem o tym, że miałem zajrzeć do korby, a w zasadzie do suportu, deszcze zrobiły swoje i słyszę zgrzytanie piasku.... teraz trochę za późno na zabawy z nim, ale gdy wrócę do domu muszę się zająć czyszczeniem...  inaczej pożegnam się z łożyskami, z suportem... a liczę na to, że może uda mi się na tym przeskoczyć zimę... ale kto wie... nie chciałbym znowu wymieniać napędu na zimę...jak rok temu, chociaż zeszłoroczna zima i tam była łagodna, a w zasadzie można nawet powiedzieć, że jej nie było ;)
Po drodze jeszcze lekki sajgon był w Kochłowicach i na Wirku w okolicy stacji kolejowej, ale już 500m dalej na Bielszowickiej byłem sam :) Dzisiaj wiatr znów szaleje, wieje od północy... czasami przeszkadza, kołysząc rowerem, bądź wiejąc w twarz... Na dokładkę cały czas jestem przeziębiony... W firmie kolejna porcja prochów i można wziąć się za pracę ;)

Kolorowa jesień
Kolorowa jesień © amiga