Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2018

Dystans całkowity:626.00 km (w terenie 40.00 km; 6.39%)
Czas w ruchu:32:03
Średnia prędkość:19.53 km/h
Maksymalna prędkość:46.69 km/h
Suma podjazdów:2793 m
Maks. tętno maksymalne:185 (100 %)
Maks. tętno średnie:145 (78 %)
Suma kalorii:23586 kcal
Liczba aktywności:16
Średnio na aktywność:39.13 km i 2h 00m
Więcej statystyk

Powrót do domu

Piątek, 30 marca 2018 · Komentarze(0)
Ostatni przejazd rowerem w marcu, przed świętami... itd... Ruszam przed 15, nieco wcześniej, ale w firmie prawie nikogo już nie ma. Pogoda... szok :) ciepło, ale wietrznie, z wiatrem będę musiał się zmagać przez całą drogę... cóż. Cieszę się, że jest ciepło :)
Na drogach pusto, za to całkiem sporo rowerzystów się pojawiło. W końcu... Zaczyna się prawdziwy sezon. 
Już na początku trafiam na rowerzystów
Już na początku trafiam na rowerzystów © amiga
Cieszy mnie to, że do domu dojadę gdy będzie jasno, jeszcze mam kilka drobiazgów do zrobienia po powrocie, tak więc nie ma co liczyć na dłuższy wypad, a.... szkoda. 
Mistrzyni wyjeżdżania na DDRkę
Mistrzyni wyjeżdżania na DDRkę © amiga
Jutro raczej już nie pojeżdżę, z rana muszę polecieć na ostatnie szybkie zakupy, a po południu zapowiedziane są jakieś ulewy... 
Drogę do domu urozmaicam sobie przejazdem przez lasek Makoszowski. Ścieżki podeschły, już się nie zapadam w błocie, kałuż jest niewiele, za to trochę bezmyślnych właścicieli bobików. Jednego mało nie rozjechałem, pakował się prosto pod koła.
Lasek Makoszowski
Lasek Makoszowski © amiga
Na Bielszowickiej
Na Bielszowickiej © amiga
Na Wirku po odcinku asfaltowym pakuję się na kolejną ścieżkę lekko terenową, ostatnim razem ledwo wyciągałem tutaj 10 km/h, koła grzęzły. Dziś jest inaczej, po prostu da się jechać... 
Wzdłuż potoku Bielszowickiego
Wzdłuż potoku Bielszowickiego © amiga
Został tylko przejazd przez Kochłowice, w centrum podobnie jak i rano korki... to naprawdę zaskakujące. Czemu? Może jakiś remont jest na którejś z dróg w pobliżu? Może...
Niby ok,  ale te progi walają się wszędzie
Niby ok, ale te progi walają się wszędzie © amiga
Na przedłużeniu Bałtyckiej
Na przedłużeniu Bałtyckiej © amiga
Po kilkunastu minutach docieram do domu.... Przejazd był przyjemny, ale ciuchy przepocone... Cóż... idą do pralki. 

Wielkopiątkowy wyjazd do pracy

Piątek, 30 marca 2018 · Komentarze(0)
Wczoraj dzień w domu i po lekarzach, dzisiaj za to nie mogłem się zebrać, wyjechałem z 30 minutową obsuwą, źle spałem, źle się czuję... jednak nie chciałem jechać pociągiem, nie dziś, nie przy takiej pogodzie. Niby tylko +1 ale świeci słońce :) 
Gdy jestem na zewnątrz czuję chłód, chyba chodzi o wilgoć po wczorajszych opadach.  
Swoje trzeba odstać
Swoje trzeba odstać © amiga
Po 10 minutach kręcenia jest mi już ciepło :), w słońcu przyjemnie, można jechać :) Samochodów na drogach jest niewiele, do czasu....
W Kochłowicach kocioł, z jakiego powodu? Pierwszy raz takie coś tutaj widzę. Udaje mi się przebić między stojącymi samochodami... Kierowcy chyba mnie nie polubili. 
Słonko wyszło, jest nawet przyjemnie
Słonko wyszło, jest nawet przyjemnie © amiga
Korek w Kochłowicach... pierwszy raz widzę, aż taki
Korek w Kochłowicach... pierwszy raz widzę, aż taki © amiga
Co ciekawe dalej na Wirku, Bielszowicach, czy nawet Zabrzu ruch prawie nie istnieje, od czasu do czasu coś mnie minie, to wszystko. Za to jadąc co chwilę pozdrawiam kolejnych rowerzystów :) 
niewiele samochodów, ale jeżeli już to prawie zawsze coś większego
niewiele samochodów, ale jeżeli już to prawie zawsze coś większego © amiga
Ostatnie rondo przed firmą :)
Ostatnie rondo przed firmą :) © amiga
Do pracy dojeżdżam w  średnim czasie... dalej coś mnie boli... mam nadzieję, że przejedzie do wieczora.

Powrót z deszczu

Środa, 28 marca 2018 · Komentarze(0)
Pusto na drogach
Pusto na drogach © amiga

Pogoda dziś nie rozpieszcza, prognozy wspominały, że temperatura ma pójść mocno w górę, może i poszła ale mniej niż się spodziewałem. Ruszam trochę przed 17.... 

Jakaś sierota na tym piździku
Jakaś sierota na tym piździku © amiga

Niebo zasnute grubą warstwą chmur, zaczyna kropić, nie mam ochoty na ulewę, jednak kurtka przeciwdeszczowa jest już ubrana, wiem, że może być wszystko. Radary przed wyjazdem wskazywały, że coś mnie dorwie... 

Na szczęście na drogach nie ma jakiś wielkich korków. Samochodów jest wyraźnie mniej niż o poranku. Mi to pasuje :) 

Drogi mokre :(
Drogi mokre :( © amiga

W Zabrzu pada już regularnie, nie jest to oberwanie chmury, ale jednak wolałbym jazdę w słońcu... 

Przemoczony jadę dalej, gdzieś za Wirkiem powoli się uspokaja, podobnie jak rano zaczynam odliczać kilometry do końca... 
Jutro wizyta u lekarza, dzień wolny. O rowerze raczej nie ma mowy, ma lać


Pusto na drogach
Pusto na drogach © amiga

Do pracy w śnieżycy ;)

Środa, 28 marca 2018 · Komentarze(0)
Ruszam kilka minut po 7, jest około 0 stopni i niby bez wiatru. Niebo zasnute chmurami, jest nieszczególnie, ale nie ma tragedii. Najważniejsze, że nie pada :) Ruch na drogach nieco większy niż się spodziewałem. Za to już na starcie widzę rowerzystów :) Fajnie....  

Plac budowy koło Famuru
Plac budowy koło Famuru © amiga
Jednak coś dzieje się nie tak, na drodze do Kochłowic widzę padające pojedyncze płatki śniegu. Nie przypominam sobie by prognozy cokolwiek o tym mówiły.... ale może coś się zmieniło? Teraz to już nieważne, przejechałem prawie 1/3 drogi.... zresztą nawet po 100m już bym nie zawrócił :)
Rowerzysta :) Hurra ;) nie tylko ja
Rowerzysta :) Hurra ;) nie tylko ja © amiga
Nieco dalej na drodze na Wirek, w Wirku.... wiatr się wzmógł, opady stały się większe, zaczęło zacinać mi w oczy.... niby zjazd, ale zwalniam, hamuję... nie chcę ryzykować uślizgu. Robi się nieprzyjemnie. 
Robi się mocno nieciekawie
Robi się mocno nieciekawie © amiga
Gdy zbliżam się do Zabrza, zawierucha powoli kończy się znowu tylko prószy, białe dziadostwo topnieje. Mam jednak wrażenie, że wiatr się utrzymał, jest nieprzyjemnie. 
Śnieg na szczęście szybko się topi
Śnieg na szczęście szybko się topi © amiga
W Gliwicach zaczynam odliczać kilometry do końca, chciałbym już być na miejscu, pod prysznicem. Dobrze, że na drogach pusto, tyle, że w miejscu gdzie nie ma prawa nic się zdarzyć trafiam na dzwon. Droga prosta, a 2 mobilki się pocałowały... choć raczej trzeba by napisać, że jeden wjechał drugiemu w 4 litery ;)
Jeden na warszawskich blatach, drugi na Mikołowskich.... to nie mogło się inaczej skończyć
Jeden na warszawskich blatach, drugi na Mikołowskich.... to nie mogło się inaczej skończyć © amiga
czemu mnie nie dziwi ta rejestracja
czemu mnie nie dziwi ta rejestracja © amiga
Gdy docieram do firmy, na niebie pojawia się słońce... :) Może powrót będzie przyjemniejszy.... 
od firmą
od firmą © amiga

Powrót lasami

Poniedziałek, 26 marca 2018 · Komentarze(0)
Jest coś koło 16:30, awaria w firmie wymusiła na mnie 10 minutowe wcześniejsze wyjście... ;)
Pogoda podobna do tej porannej, tyle, że jest cieplej :). Słuchawki na uszy i w drogę. Na granicy z Zabrzem pakuję się w lasek Makoszowski, ścieżki są w niezłym stanie, coś mnie więc podkusiło i.... jadę na Makoszowy, zaliczę kilkanaście km terenem, zastanawiam się tylko ile będzie błota... 

Niespodzianka na DDRce
Niespodzianka na DDRce © amiga
Pozbierali puzzle
Pozbierali puzzle © amiga

Na dzień dobry przy stawach w Makoszowach jest nieźle, tyle, że tam są płyty betonowe, poziom samych stawów jest niski, co trochę zaskakuje.

Nas stawami w Makoszowach
Nas stawami w Makoszowach © amiga
Jeszcze wiosny nie widać
Jeszcze wiosny nie widać © amiga

Nieco dalej zaczyna się zabawa, zaczyna się brnięcie po rozmiękłych ścieżkach. Są jednak miejsca gdzie ktoś wysypał tłuczeń, po tym prawie nie da się jechać... Zwalniam chwilami do 10 km/h. Dopiero przed Halembą robi się znośnie. 

Leśna ścieżka - nie jest źle
Leśna ścieżka - nie jest źle © amiga

Jadąc ul. P.Skargi zahaczam o sklep, cukiernię... czuję, że brakuje mi sił... może coś pomoże? Kupuję coś na szybko do picia i szarlotkę :). Naszło mnie już na miejscu... 

Pora na coś słodkiego
Pora na coś słodkiego © amiga
Nad Jamną :)
Nad Jamną :) © amiga


Po krótkim posiłku kontynuuję powrót do domu, zostało jeszcze kilka km lasami. Ścieżki dalej są rozmiękłe, ale lepiej się po tym jeździ niż po tłuczniu. 

Wkrótce wyjeżdżam w Panewnikach,  rower wygląda paskudnie, muszę podjechać na myjnię. Tak też czynię. ta na stacji Lukoil jest już czynna, 2zł później ruszam do domu na czyściutkim rowerku...

Pora skorzystać z myjni
Pora skorzystać z myjni © amiga

Jutro rower zostanie najprawdopodobniej w domu. Ma padać... trudno... Kolejny tydzień w kratkę. 

Do pracy o poranku

Poniedziałek, 26 marca 2018 · Komentarze(0)
Ruszam kilkanaście minut po 7:00, jest chłodno -2 stopnie, wieje lekki wiatr z południa, chyba z południa, jest ledwo wyczuwalny. Słońce niestety ukrywa się za chmurami, nie wygląda to zbyt dobrze i nie wróży nic dobrego wieczorem. Jadę najkrótszą trasą do pracy, po szosach. Po wczorajszej wycieczce czuję to i owo ;)
Mija dobre pół godziny zanim się rozkręcam. Dopiero od Kochłowic jedzie mi się dobrze :) Na drogach początkowo spory ruch, ale im bliżej jestem Gliwic tym puściej :), tym mniej samochodów. W Zabrzu melduję się po ósmej. Nie stoję w korkach, na światłach, po prostu jadę. Korci by podjechać na stację w końcu umyć rower, jednak w ostatniej chwili dochodzę do wniosku, że lepszą opcją będzie podjechać na myjnię wieczorem. 
Docieram do pracy, pora na kąpiel i suszenie ciuchów.  
Zdjęcie zastępcze.... 
Dworzec PKP w Gliwicach
Dworzec PKP w Gliwicach © amiga

Po Katowicach

Niedziela, 25 marca 2018 · Komentarze(8)

Wczoraj nie było szans na wyjazd, za to dzisiaj od rana mnie nosiło, ale jeszcze kilka rzeczy do zrobienia, jeszcze Skoki i zrobiła się 14... Po obiedzie ruszam w siną dal, podjeżdżam do pobliskiej myjni i... nie mam ochoty czekać, kolejka na dobre kilkanaście minut, szkoda czasu. Jadę na skróty w kierunku Szpitala w Ochojcu, plan wyjechać na ścieżkę na Giszowiec. Chcę jednak unikać terenu, spodziewam się, że będzie błotniście, tak więc lasy chcę sobie darować, jednak skrót który wybrałem na pakuje mnie w błoto, może i dobrze, że nie umyłem roweru ;)

Początek drogi na Giszowiec też po błocie, nieco dalej na szczęście ścieżka zamienia się w asfalt, jedzie się zdecydowanie lepiej, zatrzymuję się na chwilę przy stawie na Giszowcu i nieco dalej w centrum Giszowca. Kilka zdjęć i kombinuję jak pojechać na Nikiszowiec, wariant po szlaku rowerowym przez Janów odpada, tam nawet gdy jest susza jest błoto ;) Teraz pewnie bym się utopił. 

Staw Janina
Staw Janina © amiga
Zabytkowe zabudowania na Giszowcu
Zabytkowe zabudowania na Giszowcu © amiga

"Centrum" starego Giszowca © amiga

Ale w końcu jest niedziela nawet główne drogi nie wyglądają źle :), na miejscu zaskakują mnie otwarte sklepiki, knajpki, masa ludzi spacerujących, coś pięknego, pamiętam jak jeszcze kilkanaście lat temu turysta mógł dostać co najwyżej "po ryju". Teraz to się zmieniło, miejsce to jest godne polecenia :), choć wydaje mi się, że na niedzielny spacer jest trochę za małe, trochę za mało "atrakcji". Wizyta rowerowa jednak rozwiązuje kilka problemów. 

Jedna z bram wjazdowych na Nikisz
Jedna z bram wjazdowych na Nikisz © amiga
Nikiszowiec żyje.... :)
Nikiszowiec żyje.... :) © amiga
Kościół św Anny na Niukiszowcu
Kościół św Anny na Nikiszowcu © amiga

Wyjeżdżając z Nikisza kombinuję jak dotrzeć na 3 stawy, wariantów jest kilka, ten najfajniejszy przez las, dziś odpada, zostaje tylko ten szosowy za którym nie przepadam, droga niby prosta, ale nic tam nie ma... tyle, że jest szybko. Na dolinie 3 stawów jak zwykle gdy jest "ciepło" spotkać można setki spacerowiczów. Wolę to miejsce odwiedzać gdy pada ;) Ścieżki są wtedy puste. Nie zatrzymuję się na długo jadę w kierunku centrum i dalej do parku Śląskiego.
Dolina 3 stawów...
Dolina 3 stawów... © amiga
Bulwary Rawy
Bulwary Rawy © amiga
W ciągu ostatnich lat bardzo rzadko zapuszczam się do ścisłego centrum. Za każdym razem gdy tutaj docieram widzę zmiany. Zaskakuje mnie to, że są to zmiany na lepsze, centrum pięknieje, gdyby jeszcze kilka idiotyzmów rowerowych zostało rozwiązane... a to schody, pod rondem, a to przejście dla pieszych przy SSC przez które nie ma przejazdu rowerowego... 
Przy Muzeum Śląskim
Przy Muzeum Śląskim © amiga
Narodowa Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia
Narodowa Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia © amiga
Po lewej muzeum śląskie na terenie kopalni Katowice a w dali Gwiazdy :)
Po lewej muzeum śląskie na terenie kopalni Katowice a w dali Gwiazdy :) © amiga
Międzynarodowe Centrum Kongresowe
Międzynarodowe Centrum Kongresowe © amiga
Krzywy jakiś ;)
Krzywy jakiś ;) © amiga
Pod Spodkiem :)
Pod Spodkiem :) © amiga
Rondo w Katowicach
Rondo w Katowicach © amiga
Szyb po kopalni Gottwald
Szyb po kopalni Gottwald © amiga

W Parku Śląskim kombinuję jak pojechać, chciałbym zaliczyć Planetarium, może zoo, ale. przy Legendii prawie cała wschodnia część jest wyłączona z użytku nie ma jak pojechać, tak więc pakuję się na główną ścieżkę w kierunku ogrodu zoologicznego. Ilość ludzi zaskakuje, zastanawiam się co ja tutaj robię... klucząc między pieszymi docieram do drogi w kierunku planetarium. Im dalej tym jest puściej uff... Może nie będzie tak źle... 
Legendia - jeszcze zamknięta
Legendia - jeszcze zamknięta © amiga
Planetarium Śląskie
Planetarium Śląskie © amiga
Na tłumy trafiam ponownie w okolicy Stadionu Śląskiego i na osiedlu Tysiąclecia. Uciekam stąd, będąc nad stawem Maroko zdzwaniam się z kumplem, mamy kilka spraw do omówienia, okazuje się, że jest w Chorzowie, tak więc nieplanowo ląduję w centrum Chorzowa :). Chwila rozmowy i... pakuję rower do samochodu... podjeżdżamy na Gliwicką, tam na spokojnie ustalamy plan działania. 
Stadion Śląski
Stadion Śląski © amiga
Kukurydza na tałzenie
Kukurydza na tałzenie © amiga
Staw Maroko
Staw Maroko © amiga
Chlewiki na Gliwickiej ;)
Chlewiki na Gliwickiej ;) © amiga
Po około godzinnej przerwie ruszam w kierunku domu, zaczyna się ściemniać, bardziej przeszkadza mi jednak to, że spadła temperatura, wilgoć w powietrzu i silny wiatr potęguje uczucie zimna. Skracam drogę ile się da... co prawda nawigacja ma pomagać, ale pokazuje jakieś idiotyczne warianty... trasę zaplanował mi na 14 km, podczas gdy z tego miejsca mam niecałe 10... Spoglądam na podpowiedzi, ale jadę swoim wariantem :)
ścieżka w Brynowie
ścieżka w Brynowie © amiga
Kopalnia Wujek od tyłu ;)
Kopalnia Wujek od tyłu ;) © amiga
Papieża chyba nie wybiorą....
Papieża chyba nie wybiorą.... © amiga
Wiadukt w Ligocie
Wiadukt w Ligocie © amiga

Około 19 ląduję w domu.... dobrze, że wyrwałem się na kilka godzin... to był dobrze wykorzystany czas...

Powrót z pracy

Piątek, 23 marca 2018 · Komentarze(2)
Jest około 16:40 gdy ruszam, zero wiatru, niewiele samochodów, brak słońca, około 4 stopni...  Początkowo ciężko się rozkręcić, jednak po kilku minutach jest już nieźle.... Po około 4 km ktoś dzwoni... zatrzymuję się, oddzwaniam, ważny telefon :) Mija dobre 15 minut.... gdy ruszam dalej... 
Chwila przerwy na ważny telefon

Chwila przerwy na ważny telefon © amiga

Delikatnie kropi, nie podoba mi się to, nie miało padać, oby nie przerodziło się to w coś gorszego. Zabrze mijam dość sprawnie, może dlatego, że jest jeszcze dość jasno. Widoczność niezła :) Wyjątkowo dobrze też mi się kręci. Może chodzi o tą 10 dniową regenerację ;). 
Przy stacji w Bielszowicach
Przy stacji w Bielszowicach © amiga

Gdy docieram na Wirek z daleka widzę zamknięty przejazd kolejowy, długi sznurek samochodów,. odbijam na ścieżkę wzdłuż potoku Bielszowickiego. To.... nie był jednak dobry pomysł, wydaje się że jest to twarde podłoże, a jednak... koła grzęzną... miejscami zwalniam do 12-13 km/h... Nieco dalej na podjeździe koła kręcą się w miejscu, nie da się jechać. muszę kawalątek podejść... 
Masa syfu, koła zapadają się w to coś
Masa syfu, koła zapadają się w to coś © amiga
Wąsko i sporo błota
Wąsko i sporo błota © amiga
Jadąc z Kochłowic przypominam sobie o paczkomacie... Trzeba tam podjechać, ale... dobrze by było też zaliczyć myjnię, jednak te 2 rzeczy w kupie nie są na jednej drodze... kieruję się na paczkomat... przy okazji zwiedzam kolejne place budowy.... 
Budowa nowej nikomu niepotrzebnej galerii na Brynowie
Budowa nowej nikomu niepotrzebnej galerii na Brynowie © amiga
Przebudowa Jankego
Przebudowa Jankego © amiga
Będąc prawie pod domem odbijam na pobliską stację, tam jest myjnia, jednak na miejscu okazuje się, że jest awaria i... roweru nie umyję..... cóż... wracam do domu. Wieczorem może uda mi się chwilę odpocząć... 
Niestety awaria myjni uniemożliwiła umycie roweru :(
Niestety awaria myjni uniemożliwiła umycie roweru :( © amiga

Do pracy na rowerze, w końcu....

Piątek, 23 marca 2018 · Komentarze(3)
Po kolejnej długiej przerwie, w końcu wsiadłem na rower, była co prawda jeszcze opcja wczoraj... ale coś mnie dopadło, z rana nie byłem w stanie się zebrać, a wieczorem po powrocie odpadłem już o 20.... 10 godzin snu nieco pomogło.
Z oporem, ale pozbierałem się, wsiadłem, zakręciłem. Pomimo tego, że temperatura +1, prawie bezwietrznie, czułem jakby było  zimno. Dopiero po 3 km i pierwszej górce zaczęło mi się robić cieplej... Dzień niestety zapowiada się na szaro-bury. Ciężkie chmury na niebie. Prognozy jeszcze wczoraj wspominały coś o deszczach. Jednak te dzisiejsze nic takiego nie pokazywały. 

Te progi powinny być zlikwidowane, są cholernie niebezpieczne. Kolejne już się wyłamują.
Te progi powinny być zlikwidowane, są cholernie niebezpieczne. Kolejne już się wyłamują. © amiga

Rower usyfiony, ale umyję go w drodze powrotnej, jak oczywiście nie będzie padać. W trakcie jedyne co mi przeszkadza to smog... Niestety brak wiatru tak się objawia o tej porze roku. Nie lubię tego.... 
W zamian na drogach jest spokojniej niż zwykle. Może zmieni się to wieczorem, może ludzie dostaną kukuły, bo zbliża się niedziela, i nie wiadomo czy handlowa, czy też nie. Osobiście mnie to nie rusza. Na wyjeździe rowerowym najwyżej zaopatrzę się na stacji, podjadę do maka... Galerie.... są ale nie mam parcia by tam się pojawiać i ustawa niczego mi nie zmienia, nie łażę po Lidlach, Biedronkach, Nettach, Stokrotkach i innych dziadostwach. Sama ustawa jest tak dziurawa, że dziecko jest ją  w stanie obejść. 

To nie mgła, to smog
To nie mgła, to smog © amiga
Są jednak wytrwali rowerzyści
Są jednak wytrwali rowerzyści © amiga

Spoglądam na licznik, całkiem przyzwoity czas się szykuje, pomimo tego, że wyjechałem nieco z opóźnieniem, to jednak noga podaje. Docierając do Zabrza trochę obawiam się wzmożonego ruchu, ale... nic takiego nie ma miejsca. Udaje się całość przejechać bez zatrzymania :) A Gliwice.... jak zwykle puste. Docieram na spokojnie do firmy. Widzę, już jeden stojący rower. Więc nie tylko ja... 
Mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu uda mi się zaliczyć wszystkie 5 dni.... 
Ostatnie rondo przed firmą
Ostatnie rondo przed firmą © amiga

Po pracy

Wtorek, 13 marca 2018 · Komentarze(0)
Ruszam trochę po 17, jest jeszcze jasno, wiatr w plecy, +10 stopni... rewelacja... Ruch na drogach nieco większy niż mógłbym się spodziewać. Spodziewam się, że to zmieni się w trakcie jazdy. W końcu dopiero minęła 17 ;)

Jest jeszcze jasno gdy ruszam do domu
Jest jeszcze jasno gdy ruszam do domu © amiga
W Zabrzu przy BP widzę jakiegoś mistrza kierownicy który stanął po lewej stronie wyjazdu/wjazdu, wewnątrz jakiś starszy jegomość. Wjeżdżający samochód mało w niego nie wpakował... kierowca wykazał się jednak refleksem, odbił w lewo i minął dziada... 
Mistrz wyjeżdżania... nie ma to jak ustawić się po lewej stronie...
Mistrz wyjeżdżania... nie ma to jak ustawić się po lewej stronie... © amiga
No cóż jadę dalej, w Bielszowicach drogi pustoszeją, jeszcze trochę samochodów pojawia się na Wirku. Mimo to jazda sprawia sporą frajdę, wiem, że część tego to wspomagający wiatr zza pleców. 
Powoli zapada zmrok
Powoli zapada zmrok © amiga
Docieram powoli do domu, spocony, zmęczony i... szczęśliwy. Pora odpocząć... Ciekawe jak ułoży się środa, zapowiedziane są jakieś opady. Mam jeszcze jedną sprawę do załatwienia w Katowicach, może więc jakoś to połączę.. a może jednak zaświeci jutro słońce :)
Ciemności zapanowały nad światem
Ciemności zapanowały nad światem © amiga