Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2010

Dystans całkowity:119.20 km (w terenie 29.00 km; 24.33%)
Czas w ruchu:07:39
Średnia prędkość:15.58 km/h
Maksymalna prędkość:50.80 km/h
Suma podjazdów:261 m
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:29.80 km i 1h 54m
Więcej statystyk

Przed zimą ...

Piątek, 19 listopada 2010 · Komentarze(15)
Dzisiaj wracając do domu nie planowałem wyjazdu, tym bardziej, że padał deszcz.
Jednak zdopingowała mnie prognoza pogody w TV reżimowej, z której wynikało, że w przyszłym tygodniu może spaść śnieg. Zjadłem obiad, odczekałem chwilę. Ok 20:00 przestało padać więc się pozbierałem i w drogę. Wycieczka głównie drogami asfaltowymi. Postanowiłem dokończyć ostatnią trasę, poprzednio brakło czasu na całość. Więc wróciłem na "Ptasie Osiedle". i ruszyłem przez park Kościuszki

(na zdjęciu fragment toru saneczkowego. Szkoda, że od wielu lat jest zaniedbany i z kilkuset metrowej trasy przejezdne jest może 50m. W najbliższą niedzielę podziękuję za to naszym włodarzom)
pod kopalnię Wujek.

(w 80-82 roku rodzice w pobliżu Kopalni Wujek prowadzili sklep, obecnie w tym budynku jest Lewiatan, miałem w tym czasie kilka ok 7 lat, jednak pamiętam czas gdy pojawiły się tam czołgi, niewiele rozumiałem z tego co się dzieje. Kilka dni temu miałem okazję wrócić do tego okresu za sprawą filmu "Wszystko co Kocham". Polecam wszystkim)
Skierowałem sie następnie przez ligotę na Ochojec. Szybkie spojrzenie na licznik - przejechałem ok 13 km.... trochę mało ..., pojechałem dalej tym razem przez Kostuchnę

(Kościół w Kostuchnie, dość często przewija się na moim blogu)
i Podlesie

(Krótki przystanek na dworcu PKP w Podlesiu)
do Piotrowic i w końcu do Domu.

W trakcie jazdy odczułem, że jest jakieś "bicie na kołach", Ciekawe co poleciało, dzisiaj już tego nie sprawdzę, nie chce mi się. Może jutro przejrzę rower, mam wrażenie, że jest to coś z tylnim kołem.

I z innej beczki
Ostatnio w moje ręce trafiła płyta "Coma Symfonicznie" i cieszę się z tego, że zamiast na ich koncert pojechałem na Renatę Przemyk. Z regóły tego typu eksperymenty wychodzą całkiem nieźle (Skorpions - Acoustica, Czy KSU - Akustycznie), tym razem jest to niestety pomyłka - Sorry chłopaki.

Wyluzowany ...

Niedziela, 14 listopada 2010 · Komentarze(7)
Dzisiaj mogłem, urwać się na rower dopiero około 13:00. Wcześnej miałem zaplanowane "prace", które zalegały od soboty i musialem je załatwić.
Wyjazd po raz kolejny nie do końca zaplanowany, chciałem odwiedzić 3 stawy, ale gdy wsiadłem na rower to trasa została zmodyfikowana po pierwszych 100m jazdy. Wybrałem się, leśnymi ścieżkami w kierunku Murcek, później odbiłem w kierunku Giszowca. Okrążyłem staw Janina i skierowałem się w kierunku pierwotnie planowanego miejsca podróży. Po drodze zachaczyłem o kapliczkę św. Huberta

(szczególnie religijny nie jestem, ale lubię to miejsce)
i wieżę ciśnień

(zawsze robiła na mnie wrażenie, 30 lat wcześniej wydawała mi się jakaś większa)

Chwila odpoczynku i pojechałem dalej mało uczęszczanymi wąskimi ścieżkami leśnymi. Kilkanaście min. później dojechałm do Muchowca. I tu ścieżki rowerowe okazały się prawie kompletnie nieprzejezdne, nie tylko ja chciałem wykorzystać ładną pogodę, mijając pieszych i rolkarzy, dojechałem do 3 stawów. Okrążyłem je i wroćiłem nad najmniejszy z nich.

Niedawno skończył się jego "remont" i w chwili obecnej pretenduje do roli oficialnego kąpieliska. Zobaczymy co będzie w przyszłe lato.
Parząc na zegarek uświadomiłem sobie, że mam już niewiele czasu, więc wrócłem do domu przez "Ptasie Osiedle" i pętlę tramwajową na Brynowie.
Pod drodze miałem czas aby przmyśleć parę spraw. Przyznam się że dawno nie byłem w tak świetnym humorze jak dzisiaj, jest to zasługa ostatnich 2 dni. W piątek
koncert genialnej Renaty Przemyk w CK Wiatrak w Zabrzu. Gdzieś zawsze w moim życiu pojawiały się jej utwory, tym razem miałem okazję posłuchać Jej na żywo, ... ma w sobie to coś ... . Nie można tego opisać, ... to trzeba zobaczyć.
Później wizyta u Darka i długie rozmowy do rana. Pierwszy raz miałem też okazję zobaczyć nagrany koncert z 4 czerwca 2009 z okazji 20 rocznicy Pierwszych Wolnych Wyborów, nie wiem jak to przegapiłem ... Był przeza...sty. Jeszcze dzisiaj nucę te "stare" teksty. Kolejny dzień to wyjazd awaryjny do Dąbrowy Górniczej i po raz pierwszy byłem wściekły sam na siebie, że nie zabrałem aparatu, wizyta na Pustyni Błędowskiej to było to, do tego jeszcze rewelacyjna pogoda .. #$%! ... zrobiłem tylko kilka fot tel. komórkowym ..., szkoda ..., ale ... Ja jeszcze tu k...wa wrócę !



Następnie powrót do Zabrza po "zabawki" i do domu, Do dzisiaj żałuję, że nie mogłem zostać dłużej, nabierało się trochę spraw :( do załatwienia.

- Darku dzięki za wszystko
- Oceany Osieckiej znalezione,
- Szukając ich znalazłem przez przypadek film "Wszystko co kocham"
- Anetko - dam się adoptować
- chyba skuszę się na szóstki Waidera
- Monika dasz sobie radę, masz niesamowitą siłę ... (niech się mury pną do góry, niech kominy mają pion ...)
- Paula - Renatka jest zaje...a, nie znasz się ;)

Samotnie do ... hmmm ... bez celu ...

Niedziela, 7 listopada 2010 · Komentarze(3)
Dzisiaj wstałem wcześniej niż zwykle w niedzielę. Musiałem nieco odreagować po tygodniu z gośćmi. Część to całkiem miłe wizyty (wpadł szfagier na kilka dni ;), a część to męczące wizyty typu "bo mnie to wyskoczyło". Ludzie odzywają się tylko wtedy gdy czegoś potrzebują, a to padł komputer i Darek ratuj ...., a to zepsuła się lampa i co dalej, najgorsze, że zdarza się to ludziom z wykształceniem technicznym. W pierwszym przypadku po informatyce, w drugim po szkole elektronicznej. Jezuuuu, czego ich tam uczyli.... . Musiałem zrzucić to z siebie. Dostałem rumaka na kołach i w drogę. Trasa kompletnie niezaplanowana, jadę po prostu przed siebie, jedynie co mnie interesuje to las, tam zawsze mogę odpocząć, oderwać się od rzeczywistości. Pogoda dzisiaj nie rozpieszcza, ... pada drobny deszcz, ale co tam, z cukru nie jestem. Pierwszy przystanek na przedłużeniu ul. Krynicznej obok stawu, chyba mam jakiś sentyment do tego miejsca, dość często tu lądowałem w ramach wagarów 20 lat temu :).
.
Po chwili zbieram się, dalej droga prowadzi mnie w kierunku Mysłowic. Jadę przez lasy Murckowskie, przystaję na chwilę, pięknie tu ...

Wracam do roweru i słyszę jakiś znajomy, aczkolwiek dawno niesłyszany dźwięk ...
Sssssssssssssss .... Wąż ? Nie ..., złapałem gumę. Szybko zdejmuję tylnie koło, wymieniam dentkę. Starej nie chce mi się kleić, zrobię to w domu.

Z pośród liści wyławiam podręczne narzędzia (chyba znalazłem wszystko), pakuję je i wkrótce jadę dalej. Po kolejnych kilkudzisięciu minutach docieram do głównego punktu "bezcelowego".

Staw na Wesołej, zostaję tu kilkadziesiąt min., wokoło cisza, spokój, nawet wędkarzy nie widać. Jestem jedynie Ja, Rower i jakaś obściskująca się para kilkadzisiąt metrów dalej ...
Pogoda w między czasie nieco się poprawiła, nawet słońce nieśmiało próbuje wychylić się zza chmur. Jednak zbieram się, pora wracać, dzisiaj nie mam zbyt wiele czasu na podróżowanie. Wracam standardowo przez Giszowniec i staw Janina. Z nieco doładowanymi akumulatorami docieram do domu. Jutro do pracy, będę mógł się na nieco dłużej oderwać, od rzeczywistości i męczących znajomych ;).

WPKiW

Środa, 3 listopada 2010 · Komentarze(0)
Po ponad tygodniu przerwy wreszcie mam czas aby wsiąść na rower i gdzieś pojechać. Ruszamy ok 9:00 bez większego planu. W zasadzie jedyny punkt do realizacji to sklep zoologiczny na ul. Andrzeja. (polecam go wszystkim). Rano tel. do Piotrka, trochę niechętnie, ale jedzie ze mną, wygląda niewyraźnie, wczoraj balował ;) Początkowo jedziemy przez las, kierujemy się na Muchowiec i po drodze pierwsza mała przeszkoda. W poprzek ścieżki rowerowej stoi pociąg towarowy

Stajemy więc i czekamy, .... mija 5 min, 10, 15 a pociąg jak stał tak stoi. Postanawiamy go obejść, po kilku kolejnych min. jesteśmy już z drugiej strony. Chwilę później widzimy, że pociąg się jednak łaskawie ruszył. Tak jakby nie mógł tego zrobić 10 min wcześniej ;). W między czasie korygujemy plan podróży i kieryjemy się do parku Kościuszki. Kolejne krótkie foto-pauzy przy kościele św. Michała

i chwilę później koło Wieży Spadochronowej.

Kierujemy się na ul. Andrzeja i tu niestety przykra niespodzianka, główny punkt trasy (sklep zoologiczny) jest dzisiaj zamknięty. Po chwili namysłu postanawiamy pojechać dalej, przez Rynek (a przynajmniej tak się nazywa węzeł komunikacyjny w sercu Katowic), kolejna fota koło pomnika Harcerzy

i jedziemy dalej. Sprawdzić czy dalej stoją szynkany przy SSC.

Więcej zdjęć tego miejsca w proteście nie robię, przynajmniej do czasu, gdy będzie ścieżka rowerowa wróci na swoje miejsce, a w zasadzie do czasu gdy zostaną zdjęte idiotyczne zakazy. Dalej mijamy Dąb (taka dzielnica Katowic - podobno najstarsza :) i wkrótce wjeżdżamy na terem WPKiW. W wielu miejscach trwają remony, głównie powstają nowe ścieżki wokół wesołego miasteczka. Wygląda to zachęcająco, ale szkoda, że tak późno. W każdym bądź razie jedziemy dalej wokól parku. Zatrzymujemy się kolejno przy stacji Elki,

Planetarium

i stadionie Śląskim

Remont robi wrażenie, wygląda tak jakby cały stadion postawili od nowa, a nie tylko modyfikowali jedną z trybun i robili zadaszenie.

Meczy Euro tu nie będzie, ale na inne imprezki pewnie się wybiorę. Jeszcze tylko 2 lata czekania ;)
Chwila przerwy przy żyrafie

i jedziemy dalej przez os.tysiąclecia, kierujemy się na Załęże, Ligotę ... i tu kolejna niespodzianka, kolejny pociąg,

na szczęście ten się porusza i wkrótce możemy jechać dalej.

Dojeżdżając do Ochojca zaliczamy jeszcze Lidl-a i później szybko na browara do Piotrka,a później powrót do domu ;)