Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2016

Dystans całkowity:1775.46 km (w terenie 281.00 km; 15.83%)
Czas w ruchu:85:05
Średnia prędkość:20.87 km/h
Maksymalna prędkość:48.59 km/h
Suma podjazdów:8050 m
Maks. tętno maksymalne:210 (114 %)
Maks. tętno średnie:140 (76 %)
Suma kalorii:60631 kcal
Liczba aktywności:39
Średnio na aktywność:45.52 km i 2h 10m
Więcej statystyk

Środa późnym popołudniem

Środa, 31 sierpnia 2016 · Komentarze(1)
Późno wyjeżdżam, w pracy czas zleciał... zmęczony wychodzę z firmy, jest 17:20. Ciepło, 23 stopnie wg licznika, wiatr w twarz, ale lekki, zupełnie nie przeszkadza. Ruch na drogach niewielki, ale chciałbym być jak najszybciej w domu, czekam na ważny telefon. 
Jutro pewnie będą dalej kopali
Jutro pewnie będą dalej kopali © amiga
Gnam tak aż do Wirka na ul Polną, gzie słyszę i czuję, że coś dzwoni. zatrzymuję się... to długo wyczekiwany telefon... 
Zdejmuję licznik z rowera, wkładam go do kieszeni, powoli przemieszczam się z buta w kierunku Kochłowic...  Rozmowa trwa w najlepsze... dobre  40 minut... 
Dzwoni telefon... trzeba się zatrzymać na kilka minut
Dzwoni telefon... trzeba się zatrzymać na kilka minut © amiga
Ponownie wsiadam na rower na wylocie z Kochłowic, przeszedłem około 4 km :), zaskoczyła mnie podrapana rowerówka, po co to zrobili, jej stan może nie był idealny, ale nic specjalnie nie brakowało na tym odcinku, wolałbym by usunęli odbojniki niż wymieniali asfalt..., tym bardziej, że to pas około metra... a co z resztą drogi? 
Podrapali DDRkę w Kochłowicach
Podrapali DDRkę w Kochłowicach © amiga
Słońce powoli zachodzi gdy docieram do Panewnik, cień wyraźnie się wyciągnął, temperatura spadła, jest 17 stopni
Długi cień
Długi cień © amiga
Wielkie stare siodełko
Wielkie stare siodełko © amiga
Dojeżdżam do domu, zmęczony coś jestem... jutro szykuje się kolejny długi dzień. 

Środa rano

Środa, 31 sierpnia 2016 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam około 7:13... na zewnątrz rześko... temperatura zaskoczyła, ubrałem się jak zwykle... jednak nie spojrzałem na termometr i jest mi zimno... zastanawiam się, czy nie wrócić się po softshella. Nie... dam radę...

Postanawiam pojechać szosami, będzie szybciej, będę krócej marzł... Wiatr chyba lekko w plecy... dobrze się jedzie. Zaskakuje ilość samochodów, chyba to koniec wakacji - zaczyna się zwykły sajgon miejski. 
Koniec wakacji - pojawiają się pierwsze korki w mieście
Koniec wakacji - pojawiają się pierwsze korki w mieście © amiga

W wielu miejscach kopią, coś remontują, na bank to pomoże rozładować korki... ciepło zaczyna mi być po około 30 minutach jazdy, zastanawiam się czy nie podjechać z rowerem na myjnię, ale mijam ją... odpuszczę, jeszcze chwilę, spłuczę go na weekend. 
Chyba powoli kończą
Chyba powoli kończą © amiga
Korki pojawiają się w zasadzie wszędzie, W Kochłowicach coś się dzieje, w Bielszowicach nie pamiętam kiedy tyle kwitłem na skrzyżowaniu, jednak chyba najgorzej jest w Gliwicach, przejechanie Zabrskiej to  niezłe wyzwanie... tracę tam dobre 2 minuty... 
Wiadukt DTŚki w Zabrzu
Wiadukt DTŚki w Zabrzu © amiga
Ryją coraz bardziej
Ryją coraz bardziej © amiga
Tutaj też sporo samochodów
Tutaj też sporo samochodów © amiga

Wtorek późnym popołudniem

Wtorek, 30 sierpnia 2016 · Komentarze(2)
 Ruszam spod firmy jeszcze przed 17, jest dość ciepło, wiatr w plecy.  Początkowo trochę samochodów na drogach, jednak już w Zabrzu mocno się luzuje, Jazda dość szybka bezproblemowa, nie licząc kilku baranów... Powoli zaczyna się rok szkolny i już widać niedzielnych kierowców, co prawda do niedzieli jeszcze daleko, ale kto żyw siada za kierownicą, a to, że nie zna przepisów... 

Jednak dzisiaj cieszy mnie pogoda, nie pada jak wczoraj, nie ma burzy... 
Słońce jeszcze wysoko
Słońce jeszcze wysoko © amiga
Odbicie słońca w oknie
Odbicie słońca w oknie © amiga
Na Wirku wbijam się na szlak wzdłuż potoku Bielszowickiego, pomimo tego, że to ściek, to sama trasa jest w sumie niezła, ludzi mało, czasami trafiają się piesi, jakiś pojedynczy rowerzysta. 
Młodzież na spacerze
Młodzież na spacerze © amiga
W Kochłowicach przypominam sobie, że muszę podjechać jeszcze do paczkomatu na Ochojcu. Zmieniam wiec nieco plan przejazdu, kieruję się przez całą Panewnicką w kierunku dworca PKP na Ligocie. Po odnowieniu wygląda całkiem nieźle.. ciekawe jak jest w środku, dzisiaj tego jednak nie sprawdzę. 
Dworzec PKP Ligota
Dworzec PKP Ligota © amiga
Przy paczkomacie
Przy paczkomacie © amiga
Chwila przy paczkomacie i jadę do domu po chyba najbardziej spieprzonej DDRce w Katowicach, Skrzyżowanie z Ziołową to tragedia, ciut dalej centralnie sterczy lampa... szkoda gadać. Dojeżdżam do domu... Pogoda dopisała, ciekawe jak będzie jutro :)
Skrzyżowanie z Ziołową
Skrzyżowanie z Ziołową © amiga
Nie ma jak lampy na DDRce
Nie ma jak lampy na DDRce © amiga

Wtorek o poranku

Wtorek, 30 sierpnia 2016 · Komentarze(0)
Udaje mi się wyjechać ciut wcześniej niż wczoraj, chyba trochę się wyspałem, za oknem pojawiło się słońce... tyle, że po wczorajszych ulewach wszędzie sporo kałuż. 

Lekki wiatr z północnego zachodu, jest względnie ciepło, +15 na starcie, ale temperatura dość szybko rośnie. 
W Katowicach spory ruch, cudem udaje mi się uciec do parku Zadole bez zatrzymania, to dzięki pieszym którzy wymusili przerwę w ruchy samochodów... 
Wypogadza się
Wypogadza się © amiga
W wielu miejscach sporo rozlewisk,  na szczęście to nie to co było wczoraj wieczorem, gdy drogami płynęły rzeki. Obserwując okolicę mam wrażenie, że Wirek, Bielszowice i dalej Zabrze, Gliwice zostały oszczędzone wczoraj a główna nawałnica przeszła przez Panewniki, Ligotę, Piotrowice i Ochojec... 
Wykopaliska na Wirku
Wykopaliska na Wirku © amiga
Za to w Bielszowicach trafiam na pana rowerzystę, starszy jegomość, tyle, że jechał od prawej do lewej, na jednokierunkowej, rozglądając się na boki, musiałem go obtrąbić by nie wpakował się na mnie.Tak po prawdzie to w tym miejscu, aż prosiłoby się o kontrapas i zakaz postoju po mojej lewej stronie. Nieco dalej trafia na ciężarówkę, coś mi się nie podoba w jej jeździe, trzymam lekki dystans... kierowca w końcu włącza migacz w lewo, skręca na trawnik w prawo i włącza awaryjne... 
Musiałem na niego trąbić... jechał od prawej do lewej,na dokładkę do droga jednokierunkowa i to ja jechałem zgodnie z kierunkiem jazdy
Musiałem na niego trąbić... jechał od prawej do lewej,na dokładkę do droga jednokierunkowa i to ja jechałem zgodnie z kierunkiem jazdy © amiga
Gość migał w lewo, odbił w prawo i włączył awaryjne.... masakra
Gość migał w lewo, odbił w prawo i włączył awaryjne.... masakra © amiga

W centrum Zabrza jestem w okolicy 8:05, główna nawałnica już się przewaliła, na drogach zrobiło się pusto, taka sytuacja trwa aż do bram firmy. Dojeżdżam bez większych problemów. 
Ale pusto w Zabrzu
Ale pusto w Zabrzu © amiga
Na Zabrskiej w Gliwicach
Na Zabrskiej w Gliwicach © amiga

Poniedziałek pomiędzy burzami

Poniedziałek, 29 sierpnia 2016 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam około 17, meteo wieszczy burze, radary nie pocieszają, widzę na nich nadciągające burze z południowego-zachodu, może się zmieszczę między nimi? W plecaku mam przeciwdeszczówkę  - tak na wszelki wypadek. 

Temperatura w okolicy 24 stopni, gnam po drogach ile sił w nogach, byle uciec burzy... 

Pogoda dopisuje :)
Pogoda dopisuje :) © amiga
W Zabrzu widzę, że coś się dzieje od południa, słychać grzmoty... zaczynam kombinować gdzie w razie czego się ukryć...  jednak jadę dalej, może uda mi się jakoś dociągnąć do domu. kilka razy zatrzymuję się by zerknąć na radary... masakra, jestem dokładnie pomiędzy 2-ma burzami... jedna jest ciut za mną, druga dokładnie na linii przejazdu... 
Te ciemne chmury średnio mi się podobają
Te ciemne chmury średnio mi się podobają © amiga
Na Bielszowickiej widzę jedną z nich... na wysokości kopalni Wirek leje jak z cebra, najgorsze, że jadę w tym kierunku... 
Ulewa na horyzoncie
Ulewa na horyzoncie © amiga
Odbijam na Kochłowice, na drogach drobne ślady po kropieniu, ale nic wielkiego, jednak im bliżej jestem Kochłowic tym drogi bardziej mokre, niebo bardziej granatowe... jeszcze raz się zatrzymuję, kolejne zerknięcie na radary... wydaje mi się, że jeżeli zwolnię to burza przejdzie a ja będę tuż za nią... Więc zwalniam, jadę nieco okrężnie... 
Ślady na drodze po drobnych opadach
Ślady na drodze po drobnych opadach © amiga
Wilgotno... i jeszcze te chmury
Wilgotno... i jeszcze te chmury © amiga
W centrum Kochłowic drogi zalane, mokro, ale nie pada. cały czas obserwuję przemieszczające się chmury... 
Im bliżej Panewnik tym na drodze większe rozlewiska. 
Solidnie musiało tu lać jeszcze chwilę temu
Solidnie musiało tu lać jeszcze chwilę temu © amiga
W Panewnikach płyną drogami rwące rzeki... musiało lać jeszcze chwilę przed moim przejazdem... 
Płynące drogami rzeki
Płynące drogami rzeki © amiga
Gdy jestem już w Piotrowicach za chmur wychodzi słońce... jest pięknie :).. do domu mam może 500m. wiem, że nie zmoknę... 
Słońce wyszło zza chmury
Słońce wyszło zza chmury © amiga

Poniedziałek skoro świt... a może nieco później

Poniedziałek, 29 sierpnia 2016 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam z domu ze sporym opóźnieniem, jest 7:21.... świeci słońce, trochę obłoczków na niebie, jest przyjemnie ciepło, ale za to wiatr w twarz, chociaż nie jest on jakiś mocny. Nie męczy jak wczoraj czy w piątek... 
W Katowicach sporo samochodów, chyba już jest po  wakacjach... ;(, za to dalej już w Rudzie Śląskiej na drogach pustki, pomimo tego pakuję się na ścieżkę wzdłuż potoku Bielszowickiego. 
Rowery dwa ;)
Rowery dwa ;) © amiga
Wzdłuż potoku Bielszowickiego
Wzdłuż potoku Bielszowickiego © amiga

meteo zapowiadało dzisiaj o poranku jakieś burze.. na radarach sprawdzałem, nie ma nic... zero chmur deszczowych czyżby więc pomyłka? Coś ma się też dziać na powrocie... ale to także wersja meteo.pl... może też się mylą? W razie czego mam wiatrówkę i przeciwdeszczówkę. 
Temperatura rośnie, spoglądam na licznik... 20-21 stopni... i to nie koniec. 
W lasku Makoszowskim natykam się na wiewiórkę... :) Ciekawe czy kamerka ją złapała :)
Znajdź wiewiórkę
Znajdź wiewiórkę © amiga

W Gliwicach sezon remontów w pełni... sporo drogowców, szkoda tylko, że teraz gdy zaczyna się większy ruch na drogach...  Na szczęście do firmy jest niedaleko... Dojeżdżam na spokojnie... na liczniku 24 stopnie ;) Bajka... może tak będzie też wieczorem... oby... 
Ale ryją
Ale ryją © amiga
15 na godzinę to chyba lekka przesada
15 na godzinę to chyba lekka przesada © amiga
Szóstka z Katowic właśnie wjeżdża
Szóstka z Katowic właśnie wjeżdża © amiga

Wycieczka po Łodzi i okolicach z Karoliną

Niedziela, 28 sierpnia 2016 · Komentarze(2)
Uczestnicy

Dzień zaczyna mi się bardzo wcześnie, budzę, się około 5:00, parę spraw do ogarnięcia, jakieś lekkie śniadanie, ostatnie rzeczy lądują w plecaku i w drogę, ruszam na dworzec PKP w Katowicach, drogi puste, nie ma żywego ducha. W końcu to Niedziela. Docieram na dworzec. Pociąg już stoi, pakuję się do środka, rower zawieszam na haku... i... może usnę, ale wiem, że w pociągu średnio mi się to udaje... 

Jedziemy na wycieczkę
Jedziemy na wycieczkę © amiga

Na którejś z kolejnych stacji wsiada pani z rowerem... a w Myszkowie ktoś jeszcze... nie wiedzę, dopiero po jakimś czasie okazuje się że to Jacek wraca z Korno. Jest o czym pogadać, przy okazji podziwiam mapy :)... Punktów jak ziaren maku... o zaprojektowaniu pętli nie ma mowy, tutaj trzeba było jechać na żywioł... 
Czas leci. Wysiadam wcześniej w Łodzi Widzew.

Mam chwilę czasu sprawdzam jak wyglądają przyjazdy pociągów, na którym peronie się ustawić... i czekam kilka minut...

Bocianki pociąg wjeżdża na stację Łódź Widzew
Bocianki pociąg wjeżdża na stację Łódź Widzew © amiga

Przyjeżdża pociąg. Ze środka wyskakuje z Bocianem u boku moja Karolina Po krótkim powitaniu, na szybko ustalamy wstępny plan... pierwszym punktem ma być Kirkut... dojazd dość prosty, w Łodzi  jest sporo rowerówek, a przynajmniej coś co ma je udawać. Na niektórych fragmentach jest ok, na innych... masakra. Stare przed kilkudziesięciu lat płyty powyginane we wszystkie strony, niespodzianki w postaci ginących rowerówek, brak oznaczeń i schody... Jeszcze niedawno narzekałem na paskudne rowerówki na śląsku... Patrząc na te Łódzkie... już mi chyba ni będzie przeszkadzać te kilka kałuż i gałęzi na DDRce w Kochłowicach, czy lampy centralnie na środku drogi... 

Kraj niby się rozwija, ale bubel goni bubel, projektanci rowerówek nie wiedzą co czynią, aż ktoś ich nie zaskarży za narażenie życia, bądź jego utratę... No dobra pojechałem ten temat w końcu nie jest naszym celem. Nie przyjechaliśmy tutaj by narzekać na stan infrastruktury. 

Dojeżdżamy na Kirkut, jest ukryty wśród drzew z nie do końca oczywistym wjazdem. Nie wchodząc do środka w oczy rzuca się jego wielkość, jest... przeogromny... 

Wejście główne Łódzkiego Kirkutu
Wejście główne Łódzkiego Kirkutu © amiga
Dom pogrzebowy
Dom pogrzebowy © amiga

W pierwszej kolejności zahaczamy o punkt wydawania/sprzedaży biletów...  jak się później okazuje znajduje się z boku domu pogrzebowego. Pomieszczenie zionie stęchliznom, grzybem, jest odrapane... ale jest monitoring ;)


Rowery zostawiamy przypięte do ogrodzenia, a sami udajemy się w czeluście nekropolii. Już na wstępie zauważamy sporą ilość wycieczek młodzieży z Izrael. Każda ma przewodnika, każda ma obstawę z Mosadu. Ta ostatnia nie rzuca się w oczy za bardzo. W Oświęcimiu kilka lat temu wyglądało to tak, że kręciło się wokół wycieczki 2 smutnych panów z bronią. Tym razem jest jeden gość, ubrany po cywilu, obserwujący okolicę i ludzi odwiedzających cmentarz. Wypchane okolice pach wskazują, że nie jest zupełnie bezbronny. Zastanawiam się po diabła im taka obstawa... chociaż... w tym kraju już jest wszystko możliwe... zaczynamy czcić żołnierzy wyklętych którzy byli mordercami. Zabijali cywili innej wiary, innego pochodzenia... 

Ale nie o tym miało być

Przechadzamy się alejkami, cykając fotki, to tu to tam... Kikrut jest jednym z tych bardziej zadbanych, opłata biletowa idzie na oczyszczanie, restaurację macew. usuwanie roślinności, prace porządkowe. Z jednej strony dobrze, że ktoś o to dba, z drugiej... klimat zarośniętych cmentarzy żydowskich gdzieś znikł... Udaje się jednak odnaleźć kilka ciekawych miejsc. 

Setki macew
Setki macew © amiga
Przy niektórych macewach powiewają flagi
Przy niektórych macewach powiewają flagi © amiga
Potężna kwatera
Potężna kwatera © amiga

Podoba mi się to, że jednak historia, czy raczej pamięć o tym miejscu trwa. 

Mauzoleum Izraela Poznańskiego
Mauzoleum Izraela Poznańskiego © amiga
Grobowiec rodzinny
Grobowiec rodzinny © amiga
Drogiemu wychowawcy byłe uczennice
Drogiemu wychowawcy byłe uczennice © amiga
Lubię gdy stare nagrobki oplecione są zielonym bluszczem
Lubię gdy stare nagrobki oplecione są zielonym bluszczem © amiga
Omszałe płyty
Omszałe płyty © amiga
Klimat jedyny w swoim rodzaju
Klimat jedyny w swoim rodzaju © amiga
Ilość macew, nagrobków, wielkość kirkutu zaskakuje
Ilość macew, nagrobków, wielkość kirkutu zaskakuje © amiga
Na polu Gettowym, by pozostał ślad po ludziach
Na polu Gettowym, by pozostał ślad po ludziach © amiga
Jedna z wycieczek młodych Izraelczyków
Jedna z wycieczek młodych Izraelczyków © amiga
Chorągiewki powiewają smutno
Chorągiewki powiewają smutno © amiga
Niewiele takich zakątków znajduje się na łódzkim kirkucie
Niewiele takich zakątków znajduje się na łódzkim kirkucie © amiga
Zastanawiają mnie te doły przed tablicami
Zastanawiają mnie te doły przed tablicami © amiga
Kolejna wycieczka, śladami ojców
Kolejna wycieczka, śladami ojców © amiga

Po dłuższym pobycie na kirkucie zahaczamy jeszcze o pomnik i dom pogrzebowy. Przyznam się że po raz pierwszy jestem w takim miejscu, niektóre akcesoria przywodzą na myśl szpitale psychiatryczne rodem z horrorów... 

Wewnątrz domu pogrzebowego
Wewnątrz domu pogrzebowego © amiga
W domu pogrzebowym
W domu pogrzebowym © amiga
Karawan
Karawan © amiga
Dziwne myśli chodzą po głowie patrząc na eksponaty
Dziwne myśli chodzą po głowie patrząc na eksponaty © amiga
Instalacja Dzieci Getta
Instalacja Dzieci Getta © amiga
Jedna z dziesiątek tablic na murze nekropolii
Jedna z dziesiątek tablic na murze nekropolii © amiga
Pomnik przed wejściem do kirkutu
Pomnik przed wejściem do kirkutu © amiga
Jeden z grobów poza murami cmentarza
Jeden z grobów poza murami cmentarza © amiga
Dom pogrzebowy
Dom pogrzebowy © amiga

Po dobrych kilkudziesięciu minutach udajemy się nieco dalej na stację Radegast, miejsce to zostawia jakiś ślad na psychice, zresztą podobnie jak wizyta w obozach zagłady z którymi jest związana... To tutaj odchodziły ładunki z ludźmi do takich obozów... 

Sam dworzec z dobudowanym muzeum... nie do końca wiem jak to nazwać, bo to długi tunel z listami, rzeczami które zostały po ludziach. na końcu znajduje się pomieszczenie z miejscem na ogień... wychodząc zauważam, że przypomina to piec krematoryjny... skojarzenie miałem tylko jedno...

Stacja Radegast
Stacja Radegast © amiga
Jedna strona z wielu ksiąg na stacji
Jedna strona z wielu ksiąg na stacji © amiga
Przygnębiające widoki
Przygnębiające widoki © amiga
Niby to tylko kilka liter i cyfr a jednak za każdą kryje się jakiś dramat
Niby to tylko kilka liter i cyfr a jednak za każdą kryje się jakiś dramat © amiga
Fragment makiety Łódzkiego Getta
Fragment makiety Łódzkiego Getta © amiga
Wieże kościelne na makiecie
Wieże kościelne na makiecie © amiga
Długie ciągi ulic
Długie ciągi ulic © amiga
Kolejny kościół z makiety
Kolejny kościół z makiety © amiga
Droga wyłączona z getta
Droga wyłączona z getta © amiga
Pora wyjść ze stacji
Pora wyjść ze stacji © amiga
Gotowy do odjazdu
Gotowy do odjazdu © amiga
Wystawa w dobudowanym budynku
Wystawa w dobudowanym budynku © amiga
Historia w kamieniu zapisana
Historia w kamieniu zapisana © amiga
Długie ciągi kart, śladów po ludziach
Długie ciągi kart, śladów po ludziach © amiga
Nawet dzisiaj ten widok nie zostawia chyba nikogo obojętnym
Nawet dzisiaj ten widok nie zostawia chyba nikogo obojętnym © amiga
Lista miast z których sprowadzano do getta ludzi
Lista miast z których sprowadzano do getta ludzi © amiga
Mam nadzieję, że to światełko do nieba
Mam nadzieję, że to światełko do nieba © amiga
Paskudne skojarzenia
Paskudne skojarzenia © amiga

Przechadzając się wzdłuż zabudowań natykamy się na tą samą wycieczkę z Izraela którą widzieliśmy kilkanaście minut temu na kirkucie... 

Wyjeżdżając spod stacji mamy problem by ustalić jeden wariant dalszej wycieczki, trochę mieszamy, trochę kombinujemy, ale wyjeżdżamy na czarny szlak rowerowy prowadzący po wzgórzach łódzkich. Jak się okazuje po chwili plan musimy skorygować bo... ta tym fragmencie niewiele będzie do zobaczenia. 

Punkt widokowy gdzieś po drodze
Punkt widokowy gdzieś po drodze © amiga
Droga przed nami
Droga przed nami © amiga


Kierujemy się na Dobrą, tam z daleka widać kościół Starokatolicki Mariawitów, trwa msza, więc nie poszalejemy z aparatami, zaskakuje za to niewielka ilość wiernych. Ale jak mi tłumaczy Karolina to Starokatolicy, jest ich niewielu w okolicy... 

Kościół starokatolicki mariawitów w Dobrej
Kościół starokatolicki mariawitów w Dobrej © amiga
Trwa nabożeństwo
Trwa nabożeństwo © amiga

Nieco dalej znajduje się kościół katolicki, również trwa msza, ludzi sporo, wręcz wylewają się z kościoła, patrzą na nas spod byka, więc tylko szybka fota i ruszamy dalej.

Kościół pw. Jana Chrzciciela i św. Doroty w Dobrej - trwa msza nie ma szans na wejście do środka
Kościół pw. Jana Chrzciciela i św. Doroty w Dobrej - trwa msza nie ma szans na wejście do środka © amiga


Jest coś koło 13, chyba pora by coś zjeść. W Dobrej był bar, nawet zaznaczony ma mapie, z zewnątrz wyglądał raczej na coś sklepo-barowego rodem z PRLu, obsługa pewnie czekała na koniec mszy, gdy chłopi przyjdą na niedzielne piwko, albo dwa. Odpuszczamy to miejsce  Za to wg mapy nieco dalej również coś się znajduje, jakiś hotel, restauracja, może bezie to coś sensownego? 

Staw Dobieszkowie - miał być przy nim młyn ale został rozebrany
Staw Dobieszkowie - miał być przy nim młyn ale został rozebrany © amiga
Uśmiechnij się ;)
Uśmiechnij się ;) © amiga

Po drodze miał być młyn, ale krążymy przy skrzyżowaniu gdzie wg mapy powinien stać, nie ma... pytamy się mieszkańców, i dowiadujemy się, że "już nie ma". Cóż... nieco dalej jest nasz hotel... tzn ten z mapy, stajemy, sporo ludzi, jakieś poprawiny... ale wewnątrz można coś zjeść. Ludu tyle, że po chwili za radą Karoliny odpuszczamy, po drodze na odcinku około 10 km są jeszcze 2 interesujące nas oznaczenia - nóż i widelec. 

Droga którą jedziemy
Droga którą jedziemy © amiga
Skąd Ona ma tyle sił, ja ledwo żyję
Skąd Ona ma tyle sił, ja ledwo żyję © amiga

Dojazd jednak pod górkę, po szutrach, na szczęście są też asfalty, czasem lekko sfatygowane, ale są ;) Docieramy do kolejnego Hotelu, ludzi niewiele... - to Ośrodek Campoverde. 
Po pierwsze coś do picia, bidony wysychają, i oczywiście coś do zjedzenia... Możemy podelektować się cisza, spokojem. Po 10 minutach docierają napoje, uff... jakie to dobre... kolejne kilka minut i dostajemy danie główne... Objętościowo nie zachwyca, ale jest zjadliwe i świeże... Miła obsługa... Jednak to nie to co Tomaszowski Kwadrans... ;)

Po posiłku ruszamy na Nowosolną, skrzyżowanie było już kilka razy w TV m.in. w absurdach drogowych, to jakaś porażka... 8 schodzących się w jednym miejscu dróg... jakim cudem przejechaliśmy...? nie mam pojęcia... aż prosi się w tym miejscu o rondo, załatwiło by wszystkie problemy. Tuż za skrzyżowaniem spotykamy znajomych z różnego rodzaju rajdów... zamieniamy kilka zdań i lecimy dalej na Wiączyń, gdzie zahaczamy o stary cmentarz z okresu I wojny światowej. Kilak zdjęć i ruszamy dalej,. może 100 m od cmentarza natykamy się na tych samych znajomych... ale już się nie zatrzymujemy... 

Cmentarz z pierwszej wojny światowej w Wiączyniu
Cmentarz z pierwszej wojny światowej w Wiączyniu © amiga
Krzyż prawosławny na cmantarzu
Krzyż prawosławny na cmantarzu © amiga

Kolejna krótka przerwa w Andrespolu, tym razem kawa z żabki... tzn kawa z ziaren kawy, z mlekiem ale ze sklepu z logiem płaza... ;) i ruszamy dalej 
Stary cmentarz ewangelicki w Bukowcu Górnym
Stary cmentarz ewangelicki w Bukowcu Górnym © amiga

Kierunek Kurowice, tam zatrzymujemy się przy kościele, jest otwarty więc wchodzimy do środka, kilka zdjęć.

Wewnątrz kościół pw. Najświętszego Serca Jezusowego w Kurowicach
Wewnątrz kościół pw. Najświętszego Serca Jezusowego w Kurowicach © amiga

A poniższe pożyczyłem sobie od Karoliny, bez jej zgody... przepraszam :)
Ktoś napisał :)
Ktoś napisał :) © Tymoteuszka

Przyglądamy się mapie, zamiast na Zamość postanawiamy pojechać na Michałów zaliczając po drodze stary młyn, jego stan jednak pozostawia wiele do życzenia, myślę, że za kilka lat zostanie rozebrany, stan fatalny...  
Spoglądamy na zegarki ile mamy jeszcze czasu, muszę dotrzeć max około 19:40 na stację w Piotrkowie Trybunalskim, chwila zastanowienia i... pojedziemy w kierunku Wolborza. 

Stary zniszczony młyn
Stary zniszczony młyn © amiga
Jeszcze kilka lat i nic z tego nie zostanie
Jeszcze kilka lat i nic z tego nie zostanie © amiga
Uwielbiam jej uśmiech
Uwielbiam jej uśmiech © amiga

Zahaczamy jeszcze o Łaznów dokładnie o o drewniany kościół, trwa jeszcze msza, kończy się, Karolina wchodzi do środka, chce po cichutki cyknąć zdjęcie, ale... ksiądz prosi parafian o uśmiechnięcie się... więc stała się częścią kazania które w tej chwili trwało... 
Kościół Matki Boskiej Różańcowej w Łaznowie
Kościół Matki Boskiej Różańcowej w Łaznowie © amiga
Kapliczka przy kościele
Kapliczka przy kościele © amiga

Może 5 minut później msza się kończy, już na spokojnie wchodzimy do środka, możemy przyjrzeć się ornamentom, poszukać czaszki... Tą znajduje Karolina, nie mam pojęcia jak ją wypatrzyła... 
Msza skończona, można zajrzeć do środka
Msza skończona, można zajrzeć do środka © amiga
Znaleziona przez Karolinę czaszka :)
Znaleziona przez Karolinę czaszka :) © amiga

Po wyjściu z kościoła jedziemy przez Będków gdzie krótki postój poniku ofiar oraz kościele z którym Karolina ma sporo wspomnień, opowiada mi o nich :) Dziękuję... 

Pomnik w Będkowie w hołdzie pomordowanym przez Hitlerowskiego okupanta w latach 1939-45
Pomnik w Będkowie w hołdzie pomordowanym przez Hitlerowskiego okupanta w latach 1939-45 © amiga
Kościół Najświętszej Maryi Panny w Będkowie
Kościół Najświętszej Maryi Panny w Będkowie © amiga
Wewnątrz kościoła
Wewnątrz kościoła © amiga

Do Wolborza jeszcze kawałek, patrząc na mapę zauważamy jakiś dworek w Drzazgowej Woli, niestety gdy docieramy an miejsce niewiele widać, teren jest ogrodzony, z daleka widać chyba tylko stodołę... nic... nieco dalej w Lubiatowie  też jest dworek do kompletu z folwarkiem. Tego pierwszego nie udaje nam się zobaczyć, znajduje się na mocno zarośniętej kwaterze. Ten drugi możemy podziwiać tylko z daleka, gdyż dostępu chroni gruby łańcuch i informacja o ochronie. Z jednej strony szkoda, że nie można podjechać bliżej, z drugiej nie każdy chce być atrakcją turystyczną. 

Nie można było podjechać bliżej, ale z tej perspektywy też piękny - Folwark w Lubiatowie
Nie można było podjechać bliżej, ale z tej perspektywy też piękny - Folwark w Lubiatowie © amiga

Pozostało udać się do Wolborza, w planie mieliśmy jeszcze jeden młyn... jednak zegarek uświadamia nas, że nie mamy już na ten punkt czasu. Stajemy w centrum Wolborza, ostatnie kilka zdjęć. Dostaję od Karoliny pączka na drogę... 

Stary herb Wolborza na jednym z budynków
Stary herb Wolborza na jednym z budynków © amiga
Parafia Św. Mikołaja w Wolborzu
Parafia Św. Mikołaja w Wolborzu © amiga

Bryczka w Wolborzu
Bryczka w Wolborzu © amiga

Kilka minut pożegnania i ruszam mam do przejechania około 17km i góra godzinę czasu. Niby powinno wystarczyć, jedna wolę mieć te kilka minut w zapasie, może się w końcu zdarzyć wszystko włącznie z paną... 

Od Wolborza gnam na złamanie karku, ale pozwalam podpowiadać sobie nawigacji kontrolując na mapie trasę wycieczki, pierwotnie już w Wolborzu miałem wbić się na serwisówkę wzdłuż autostrady S8, jednak nawigacja uparcie kieruje mnie inaczej, spoglądam na mapę, faktycznie jest inny wariant... cóż pomimo braku czasu spróbuję. 
Odbijam nieco później niż zaplanowała nawigacja, skręcam w ul Polną, nazwa oddaje to co napotkałem... na szczęście ten odcinek nei jest zbyt długi to około 1,5 km, najważniejsze, że nie ma piasku i błota.

Wyjeżdżam w Proszeniu, tam przekraczam autostradę i już dalej serwisówką gnam do Piotrkowa, po drodze podziwiam zachodzące słoneczko, jednak, nie zatrzymuję się, czasu strasznie mało... a jeszcze sporo kilometrów do celu, tym bardziej, że przejazd przez miasto nigdy nie jest szybki, zawsze są jakieś światła, skrzyżowania, czy remonty. Nie inaczej jest tym razem. Wpadam an dworzec mam 10 minut ;) albo 40... to zależy czym chcę jechać, wybieram wcześniejszy pociąg pomimo tego, że będę później... na dokładkę czeka mnie przesiadka, jednak z InterCity nigdy nie ma pewności, czy wejdę z rowerem, czy będą miejsca... nie ryzykuję, wolę wolniej, ale pewniej. tym bardziej, że o dobiciu się do kasy nie ma mowy. Bilet kupuję u konduktora. 

Rozsiadam się wygodnie i wysyłam Karolinie informację, że dotarłem, że siedzę w pociągu... że jadę... 
Skład to stary EN-57, ale przynajmniej rower jedzie pozycji poziomej... 

W pociągu kolei Regionalnych - tutaj czas się zatrzymał w latach 60-tych
W pociągu kolei Regionalnych - tutaj czas się zatrzymał w latach 60-tych © amiga

W Częstochowie przesiadka, mam kilka minut by kupić coś do picia. Wsiadam do nowego składu Kolei Śląskich. Jest zimno, może fajnie, że jest klima, ale coś mocno ją skręcili, robi mi się zimno... 

Czekając na pociąg w Częstochowie
Czekając na pociąg w Częstochowie © amiga

Gdy wysiadam w Katowicach jestem skostniały... przegięli... na peronie, czy dworcu, czy nawet na zewnątrz jest ciepło, marzę jednak o gorącej herbacie, może nawet jakimś hamburgerze, ale Mak... pełny, nie mam ochoty tracić czasu w kolejkach. 

Wracam do domu, jest już ciemno, włączam lampki migające, 6 km... do pokonania, ostatnie sześć dzisiaj. W domu jestem kilka minut przed północą...  Szybka kąpiel, coś do picia... i... spać... noc i tak będzie krótka. 

Wieża Spadochronowa w Katowicach tuż przed północą
Wieża Spadochronowa w Katowicach tuż przed północą © amiga



Dzięki Karolino na kolejną wspaniałą wycieczkę, chyba najbardziej w pamięci utkwiła mi Łódź, a dokładniej tamtejszy kirkut i stacja Radegast... Smutne to miejsca. Później za to mieliśmy kilka ciekawych pozycji w parku Wzniesień Łódzkich :) ale nie tylko... Dzień by upalny. Dziękuję Ci za wszystko... 


Na myjnię i do paczkomatu

Sobota, 27 sierpnia 2016 · Komentarze(2)
Wyjeżdżam późnym popołudniem i tylko na chwilę, w planie 2 pozycje, paczkomat i myjnia. 
Do paczkomatu mam około 1 km, do myjni 700 m tyle, że w inną stronę, trasę układam tak, by przejechać chociaż kawałek po lesie. Jest gorąco, upalnie, słońce grzeje. Tyle, że i wiatr daje trochę popalić. 


Pola już zaorane
Pola już zaorane © amiga

Niektóre ścieżki którymi jadę odwiedzam po raz pierwszy od może 10-15 lat, w tym czasie część z nich straciła na znaczeniu odkąd stacja PKP Ochojec straciła na znaczeniu. Są miejsca gdzie pokrzywy miziają po uszach.  Dobrze, że to tylko krótki fragment, dalej nieco lepiej. 
Tutaj jest już szeroko
Tutaj jest już szeroko © amiga
Słońce świeci na całego
Słońce świeci na całego © amiga
Lubię takie klimaty
Lubię takie klimaty © amiga

Na myjni wyjątkowo zostawiam aż 3 zł, rower jest gotowy do zdjęcia i jutrzejszego wyjazdu, chociaż co do jutra to jeszcze kilka elementów zostanie delikatnie zmienione. 
Koło przy klopsztandze
Koło przy klopsztandze © amiga

pod wiatr późnym popołudniem

Piątek, 26 sierpnia 2016 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam około 16:30, nieco wcześniej niż pierwotnie planowałem. Jest obłędnie ciepło, licznik pokazuje 28 stopni, wieje paskudny wiatr z południa, czy może nawet z południowego-wschodu. 

Już na początku skieruję się na Bojków na tamtejszą DDRkę, dalej odbijam początkowo na Orzesze, jednak po drodze skręcam na szlak do Chudowa. Wiatr na tym odcinku mnie wykończył, rower zupełnie nie współpracuje, nie chce jechać, stawia opór. 

Punkt widokowy

Punkt widokowy © amiga
Z górki na pazurki
Z górki na pazurki © amiga
Chyba więcej dziur niż wiosną
Chyba więcej dziur niż wiosną © amiga
Gospoda przy zamku w Chudowie
Gospoda przy zamku w Chudowie © amiga
Przy Tekli
Przy Tekli © amiga
Za Chudowem podążam dalej czerwonym szlakiem, na Paniowy tuż obok drewnianego kościółka, co dalej? Opuszczam oficjalne szlaki jadę na Mokre, gdzie czeka mnie  kilka podjazdów, niestety Mikołów i okolica nie są zbyt płaskie ;)
Kościół św Piotra i Pawła w Paniowach
Kościół św Piotra i Pawła w Paniowach © amiga
Wąsko jak diabli
Wąsko jak diabli © amiga
Pod górkę
Pod górkę © amiga
A to co za potwora na polu
A to co za potwora na polu © amiga
Postanawiam jeszcze pod koniec odwiedzić Starganiec, po miesiącu od ostatniej wizyty, wtedy było chłodno, zero ludzi, dzisiaj całkiem spory ruch. 
Ciutkę piasku
Ciutkę piasku © amiga
Na Stargańcu
Na Stargańcu © amiga
Zachodzi powoli słoneczko
Zachodzi powoli słoneczko © amiga
Jadąc już w kierunku domu postanawiam odwiedzić jeszcze jedno miejsce, na przedłużeniu ul Śląskiej, jakiś czas temu zauważyłem tam chemikalia, sprawę zgłosiłem Straży miejskiej, dostałem odpowiedź że zajmuje się tym Policja a w Sierpniu ma to zostać usunięte przez Straż Pożarną. Podjeżdżam i... wile się nie zmieniło. Być może Władze czekają, aż to samo się zneutralizuje... 
Podobno miały być usunięte w sierpniu
Podobno miały być usunięte w sierpniu © amiga
Małe przewężenie
Małe przewężenie © amiga
Pod wiaduktem w Piotrowicach
Pod wiaduktem w Piotrowicach © amiga

Dojeżdżam do domu, plan wykonany. Weekend szykuje się lekko rowerowy, szczególnie jest druga część.

Słoneczny piątkowy poranek

Piątek, 26 sierpnia 2016 · Komentarze(1)
Ruszam nieco później niż ostatnio, ale długo dzisiaj się zbierałem... Gdy wyszedłem termometr pokazał około 14 stopni. Wiatr w plecy, słońce na niebie...

Całkiem sporo samochodów na drogach, w Piotrowicach  kilka razy muszę się zatrzymywać by dostać się na właściwą trasę przelotu do Gliwic. Oczywiście natykam się na kilku kierowców którym się strasznie spieszy by po 100m utknąć w korku, czy na światłach...  

Kolejny talent... pod wiaduktem, wąsko, podwójna ciągła... szkoda gadać
Kolejny talent... pod wiaduktem, wąsko, podwójna ciągła... szkoda gadać © amiga
Pod góreczkę w Kochłowicach
Pod góreczkę w Kochłowicach © amiga

W Kochłowicach za to udaje się przejechać bez problemów, za to na Wirku zaskakują mnie nowe oznaczenia, tabliczki objazdów, znaki sugerujące zmianę organizacji ruchu. Coś czuję, że od poniedziałku już nie będzie tak miło...  Podejrzewam, że zaczną się korki, korki, korki. Chyba trzeba będzie zmodyfikować na jakiś czas ten fragment, na szczęście jest opcja. 
Zdaje się, że szykują się do remontu przejazdu kolejowego na Wirku
Zdaje się, że szykują się do remontu przejazdu kolejowego na Wirku © amiga
W Zabrzu jestem o 8:00, ale o dziwno, nie ma za dużo samochodów, na chwilę muszę się zatrzymać tylko przy rondzie z DTŚką. Za to nieco dalej już w Gliwicach nie jest tak miło. Czemu akurat tam? Sporo ciężarówek, kilku wariatów. Dopiero gdy jestem na ul bł. Czesława jest spokojnie. 
Na Rondzie przy wjeździe na DTŚkę w Zabrzu
Na Rondzie przy wjeździe na DTŚkę w Zabrzu © amiga
Strasznie długi
Strasznie długi © amiga
Gliwicka ławeczka właśnie się zapełnia ;)
Gliwicka ławeczka właśnie się zapełnia ;) © amiga

Zaskakuje pusta Zabrska... wkrótce osiągam firmę, szybka kąpiel i do pracy :) 
Pod firmą
Pod firmą © amiga

Poranek był wyjątkowo przyjemny jeżeli chodzi o pogodę i wspomaganie wiatrem, odpuściłem teren, ale odbiję to sobie wieczorem :) chyba... tym bardziej, że wiatr będę miał w twarz... ;)