Wpisy archiwalne w kategorii

W jedną stronę

Dystans całkowity:87899.67 km (w terenie 13786.08 km; 15.68%)
Czas w ruchu:3963:11
Średnia prędkość:22.18 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:341916 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:3366060 kcal
Liczba aktywności:2567
Średnio na aktywność:34.24 km i 1h 32m
Więcej statystyk

Powrót do domu

Wtorek, 24 września 2019 · Komentarze(1)
Wychodzę kilkanaście minut po 16, mam dość, coś mnie męczy, boli... żołądek nie daje o sobie zapomnieć. Do domu jednak trzeba dojechać. Wsiadam na rower i.... jak jechać? Początkowo pakuję się na szosy bo szybciej, ruch nie jest jakiś wielki jednak ciągnie mnie gdzieś w teren. Nie taki hardcorowy, ale zwykłe ścieżki czy drogi leśne. Po raz pierwszy na bok uciekam dopiero na Wirku, jadę wzdłuż potoku Bielszowickiego. Słońce od czasu do czasu przypomina  sobie. Niebo wygląda lepiej niż o poranku. Kombinuję co dalej? 

Nad potokiem Bielszowickim
Nad potokiem Bielszowickim © amiga
Mostek nad Kochłówką
Mostek nad Kochłówką © amiga
Gdzieś tam w dole płynie potok
Gdzieś tam w dole płynie potok © amiga
Wąski potok na tym odcinku
Wąski potok na tym odcinku © amiga
Rozlewisko na Kochłówce
Rozlewisko na Kochłówce © amiga
Widok w kierunku Kochłowic
Widok w kierunku Kochłowic © amiga
Wyjeżdżam w Kochłowicach i do Panewnik jadę rowerówką, a dalej.... odbijam w okolice Owsianej i ponownie pakuję się w lasy. Rozglądam się za grzybami, po ilości grzybiarzy i zawartości ich koszy wiem, że grzyby są, ale z rowera za diabła nie mogę ich wypatrzeć, a na chodzenie po lesie jakoś nie mam ochoty. 
W końcu wyjeżdżam w Piotrowicach i zjeżdżam do domu. Starczy na dzisiaj... 

Ciepły, ale pozbawiony słońca poranek

Wtorek, 24 września 2019 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam do pracy kilkanaście minut po 7... Dzień jest ponury, zero słońca, grube chmury, jest ciemno. Mimo, że termometr pokazywał około 11 stopni, to nie czuć zupełnie tego ciepła. Jakoś nie mam parcia na gnanie, na szybką jazdę. Korci mnie by pojechać lasami, ale tutaj dla odmiany czas odgrywa dość ważną rolę. Jeszcze będę miał ochotę na szukanie grzybów i przejazd potrwa 2 godziny ;) 

Gdy jednak mijam rogatki Katowic wybieram opcję leśną, ale w niewielkiej ilości, to przejazd w kierunku Halemby i później na Wirek. Jedna nieco większa górka do zaliczenia. Jest przyjemnie. W lesie widzę dziesiątki grzybiarzy i każdy coś niesie... Chyba obrodziło... 

Zacisk koło Famuru
Zacisk koło Famuru © amiga
Trzeba chyba czekać...
Trzeba chyba czekać... © amiga
Policjanci postanowili zakorkować wyjazd z Katowic ;)
Policjanci postanowili zakorkować wyjazd z Katowic ;) © amiga
Dojazd na hałdę w lasach Panewnickich
Dojazd na hałdę w lasach Panewnickich © amiga
Pod kopalnią w Bielszowicach
Pod kopalnią w Bielszowicach © amiga

Za Wirkiem przez Nowy Świat kieruję się na Bielszowice, na standardową drogę przelotową do Gliwic. Jest kilkanaście minut po ósmej gdy docieram do Zabrza, jakiegoś specjalnego ruchu nie widać, tak więc pakuję się na skrót przez ul Winklera. Minęło mnie może kilka samochodów... Kilka minut później jestem już w Gliwicach. 

Pusta ul Winklera w Zabrzu
Pusta ul Winklera w Zabrzu © amiga
Jeszcze 2 km do pracy :)
Jeszcze 2 km do pracy :) © amiga

Bardzo spokojnie docieram do firmy. Szkoda, że wiszą tak gęste chmury, wolałbym te kilka stopni mniej w zamian za widok słońca :) Podobno wieczorem będzie lepiej :)

4.6 stopnia o poranku

Piątek, 20 września 2019 · Komentarze(0)
Wychodzę kilka minut po ósmej. Jest rześko. Nieco bardziej ubrany, choć jeszcze w krótkich gaciach ;), ruszam do pracy. Zaskakuje mnie kompletny brak korków w Ochojcu i Piotrowicach... Ciekawe o co chodzi...
Temperatura hmmm... 4.8 stopnia na starcie i delikatnie jeszcze spada. W najzimniejszym (jak zwykle miejscu) w Starych Panewnikach licznik zeznaje 4.6 stopnia...
W lesie wiedzę, że jest mokro, jeszcze pół godziny temu zastanawiałem się czy nie pojechać lasami... ale, to co widzę skutecznie wybija mi ten pomysł z głowy. Pojadę lasami, ale wieczorem :)

Krzywy znak na zbożowej, ktoś go chyba delikatnie przychaczył ;)
Krzywy znak na zbożowej, ktoś go chyba delikatnie przychaczył ;) © amiga
Kończy się przebudowa Medyków... W końcu ktoś pomyślał
Kończy się przebudowa Medyków... W końcu ktoś pomyślał © amiga

Przyjemna jazda kończy się w Bielszowicach, spoglądam na zegarek, jest 7:48... ruch jak diabli, samochody są wszędzie, specjalnie nie ma jak uciec od tego ruchu... Na dokładkę zdaję sobie sprawę, że za kilka minut będę w Zabrzu, a to nie jest dobra pora na wjazd do tego miasta ;) 
Jeszcze niedawno był tutaj budynek.
Jeszcze niedawno był tutaj budynek. © amiga
Mistrzyni parkowania w Bielszowicach ;)
Mistrzyni parkowania w Bielszowicach ;) © amiga

W Zabrzu okazuje się, że nie ma tak źle... udaje się szybko minąć kolejne skrzyżowania, przejechać ul Winklera i odbić w kierunku lasku Makoszowskiego, choć dziś do niego nie pakuję się centralnie, ale delikatnie objeżdżam go bokiem. Jestem już na granicy z Gliwicami. 
Wyjazd z lasku Makoszowskiego
Wyjazd z lasku Makoszowskiego © amiga
Tutaj pusto... temperatura w końcu zaczyna się nieco wyraźniej podnosić... Na liczniku całe 8 stopni ;) Wkrótce jestem w firmie. Mimo chłodu przejazd był przyjemny :)
Prosty odcinek w Gliwicach
Prosty odcinek w Gliwicach © amiga

Po terenie w drodze do domu

Piątek, 20 września 2019 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam coś po 16:30.  Plan na powrót jeden, lasy, hałdy, jak najdalej od cywilizacji. Zupełnie mi się nie spieszy. A może w lesie znajdę jakiegoś grzybka? 
Na początku szukam jakiegoś alternatywnego przejazdy dookoła hałdy na sośnicy, ale z drugiej strony. Wg zdjęć satelitarnych powinno coś takiego być, ale w realu jest ciut inaczej, kopalnia i tory skutecznie bronią dostępu do ścieżek... a szkoda i to bardzo. 
Wyjeżdżam w okolicach schroniska dla psów i wracam na standardowy szlak przez hałdę. Cóż. Pod koniec zaskakują mnie samochody osobowe jadące tymi ścieżkami na hałdę... Po co? Za jakieś 300m albo gdzieś zawisną, albo zakopią ;) 
Szukając alternatywnego przejazdu w okolicach hałdy na Sośnicy
Szukając alternatywnego przejazdu w okolicach hałdy na Sośnicy © amiga
Szlak dookoła hałdy
Szlak dookoła hałdy © amiga
Na hałdzie w Sośnicy
Na hałdzie w Sośnicy © amiga
A ci gdzie się pchają?
A ci gdzie się pchają? © amiga
Wyjeżdżam na chwilę w Makoszowach, ale od razu pakuję się na kolejną hałdę i dalej lasami podążam w kierunku Halemby. Rozglądam się za grzybkami, ale... tych specjalnie nie widać, za to grzybiarzy... co chwilę jakiś przemyka przez krzaki ;)
Chyba obrodzili grzybiarze ;)
Chyba obrodzili grzybiarze ;) © amiga
Dziwne chmury
Dziwne chmury © amiga
Dolina Jamny
Dolina Jamny © amiga
Ostatni odcinek to lasy Panewnickie, gdzie zaskakuje mnie wycinka, a raczej jej rozległość... Masakra... wycięte w wielu miejscach jest wszystko... Nie lubię takich widoków, las pojawi się tutaj za kilkadziesiąt lat, chyba, że powstanie kolejne debilne blokowisko z jeszcze bardziej kretyńską nazwą, "zielony nas", czy może "borowiki". Szkoda. 
Ścieżka między budową kolejnego kościoła, a łąką w Starych Panewnikach
Ścieżka między budową kolejnego kościoła, a łąką w Starych Panewnikach © amiga
A gdzie jest las?
A gdzie jest las? © amiga
Ścieżka w okolicach Panewnik
Ścieżka w okolicach Panewnik © amiga
Jeszcze trochę krążę lasami, wyjeżdżam dopiero na wysokości parku na Zadolu... do domu mam 2 km. Czas strasznie uciekł, ale warto było :)

W drodze do pracy

Czwartek, 12 września 2019 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam ze sporym poślizgiem, w zasadzie to wyjeżdżam 2 razy. Po pierwszym razie po 100 metrach zawracam... coś mi nie pasowało, nie mam plecaka... Kilka minut z głowy... 
Drugi raz już bardziej kompletny ;) Korki... są wszędzie. Samochodów jak mrówków, Koszmarny przejazd przez Piotrowice i Panewniki, dalej jest zdecydowanie lepiej, ale to efekt rowerówki. Samochody w Kochłowicach stoją, nie jadę więc przez centrum tylko nieco wcześniej uciekam bokiem, jest niby wolniej, więcej zakrętów, ale nie muszę czekać w kolejne, nie ma tutaj samochodów. Na Wirku jest zdecydowanie lepiej... 
Bielszowice pustawe, ale przy szkole mały zeskoczenie, trafiam na kumpla, chwilę rozmawiamy i jadę dalej. Zobaczymy się za jakieś 30-40 minut w Gliwicach w pracy.... ;)

W Zabrzu nieco więcej samochodów, skracam trasę więc przez lasek Makoszowski, tam dla odmiany muszę uważać na psy, nie pamiętam kiedy ich tutaj tyle było. Trzeba bardzo uważać, tym bardziej, że jeden z nich niesie patyk kilka raz większy od siebie. 

Wyjeżdżam na granicy z Gliwicami, tutaj od dłuższego czasu nie ma ruchu... spokojne mogę jechać dalej. W firmie jestem w niezłym czasie, choć opóźnienie wyjazdu spowodowało lekki poślizg.
Toaleta na granicy Katowic i Rudy Śląskiej
Toaleta na granicy Katowic i Rudy Śląskiej © amiga
Korek przed Kochłowicami
Korek przed Kochłowicami © amiga
Na Wireckiej
Na Wireckiej © amiga
Słońce już wysoko
Słońce już wysoko © amiga
Byle nie wsadził mi tego kilka w szprychy ;)
Byle nie wsadził mi tego kilka w szprychy ;) © amiga
W lasku Makoszowskim
W lasku Makoszowskim © amiga
W Gliwicach
W Gliwicach © amiga

Powrót po pracy

Czwartek, 12 września 2019 · Komentarze(0)
Jest chwilę po 17 gdy ruszam, pogoda całkiem niezła, jest dość ciepło, sucho. Dzień był męczący, a jutro nie pojeżdżę..., konieczność wizyty u klienta zmienia moje plany. Tyle, że to jutro. 

Na drogach spory ruch, co mocno zaskakuje o tej porze, nawet po Gliwicach jazda nie jest zbytnią przyjemnością, jednak mam alternatywę z której korzystam choć nie w pełnym wymiarze.

Wjeżdżam w lasek Makoszowski, chwila odpoczynku od zgiełku, choć i tutaj jest większy ruch, tyle, że pieszo-rowerowy ;). 
Chyba policja kogoś dorwała
Chyba policja kogoś dorwała © amiga
W centrum Zabrza wyjeżdżam na chwilę na drogi by wjechać do kolejnego parku - im Witolda Pileckiego. Zaskakują mnie napotykane lampiony i biegacze... widzę perforatory. Musi trwać jakiś bieg na orientację. Muszę jechać ostrożniej, bo piesi mogą wyjść na drogę w dowolnym miejscu. Na szosy wracam dopiero w Pawłowie, niedaleko kościoła Pawła Apostoła.Kawałek pod górkę, jakieś 5 może 6 % nachylenia daje popalić, ale później długi zjazd do Bielszowic ;) gdzie odbijam na Nowy Świat. 

W parku W.Pileckiego trwa bieg na orientację
W parku W.Pileckiego trwa bieg na orientację © amiga

Kolejna górka jest z tyłu kopalni Halemba, na ul Skośnej, początek jest asfaltowym ale końcówka już terenowa. Jest rewelacyjnie, męcząco, ale na to miałem dzisiaj ochotę. Z lasu wyjeżdżam dopiero w Starych Panewnikach :) 
Na Wirku od tyłu kopalni ;)
Na Wirku od tyłu kopalni ;) © amiga
Czyszczenie kół ktoś zamawiał?
Czyszczenie kół ktoś zamawiał? © amiga
Staw w lasach Kochłowickich
Staw w lasach Kochłowickich © amiga
Słońce jeszcze oświetla korony drzew
Słońce jeszcze oświetla korony drzew © amiga
Budowa kolejnego nikomu niepotrzebnego kościoła w Starych Panewnikach
Budowa kolejnego nikomu niepotrzebnego kościoła w Starych Panewnikach © amiga
Młody dawał radę :)
Młody dawał radę :) © amiga
Przypominam sobie o konieczności wizyty w paczkomanie, Jednak ze względu na to, że troszkę ich ostatnio nastawiali w okolicy, mam go po drodze, choć muszę delikatnie nagiąć trasę przejazdu :) W Piotrowicach odbieram przesyłkę i gnam do domu... Pora odpocząć, a jutro wczesna pobudka. 
Ostatnio mój ulubiony PK
Ostatnio mój ulubiony PK © amiga



Powrót do domu

Środa, 11 września 2019 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam dość późno, jest po 17... Jeszcze ciepło, termometr pokazuje około 22 stopni, choć czuć lekki chłodek, wiejący od wschodu. Po głowie chodzą mi lasy, po ostatnich opadach jest szansa na grzyby. Ciekawe czy są w lasach przez które mogę jechać., 
Rozglądam się już w parku w Zabrzu, ale nic nie ma... nawet tych trujących. 
Do "właściwego" lasu wjeżdżam jednak dopiero za Halembą, zwalniam i przyglądam się pobliskim zaroślom, w miejscach gdzie zawsze były grzyby... i nic nie ma mimo, tego, że wilgoć jest widoczna. W Panenikach postanawiam przejechać przez łąkę, gdzie zawsze rosły kanie. Także tutaj nie ma śladu po grzybach. Jakieś trujące grzyby zauważam dopiero na przedłużeniu ul śląskiej. W zasadzie szkoda czasu na chodzenie po lasach. Ciekawe o co chodzi... czemu nie ma grzybów? Padało, jest wilgotno, noce są dość ciepłe... nie rozumiem tego... 
Dojeżdżam do domu... czuję zmęczenie... ale jutro też mam zamiar pojechać rowerem. Brakowało mi tego i to bardzio
Rowerzystka na granicy Gliwic i Zabrza
Rowerzystka na granicy Gliwic i Zabrza © amiga
Na ul Dorotki w Zabrzu
Na ul Dorotki w Zabrzu © amiga
W Halembie
W Halembie © amiga
Dolina Jamny
Dolina Jamny © amiga
Prawie Piotrowice ;)
Prawie Piotrowice ;) © amiga
Boisko Kolejarza
Boisko Kolejarza © amiga

Poranny dojazd do pracy

Środa, 11 września 2019 · Komentarze(0)
Wyjazd z lekkim poślizgiem, ruch na drogach jak diabli. Chłodno. Termometr za oknem zeznaje 9 stopni. Trochę cieplej ubrany ruszam do pracy. Dzień zapowiada się przyjemny, jadę szosami, to ze względu na to opóźnienie. Gdzieniegdzie widać jeszcze kałuże po ostatnich opadach. Korkują się całe Katowice.  Ochojec, Piotrowice, Ligota i Panewniki stoją. Koszmar... jeszcze 2 tygodnie temu była może 1/3 samochodów... Trzeba się przyzwyczaić do tego co jest i tyle. 
Mam wrażenie, że lekki wiatr mi pomaga, nie czuję go od przodu, więc musi być od tyłu ;) 
Ruch maleje gdy dojeżdżam do Wirka, tak też jest w Bielszowicach i o dziwo w Zabrzu. Dzięki temu postanawiam skrócić przejazd ul Winklera. Do firmy docieram w dobrym czasie, czuję że doładowałem nieco baterie... :) 
W Panewnikach
W Panewnikach © amiga
Malucha dawno nie widziałem ;)
Malucha dawno nie widziałem ;) © amiga
Pogoda nawet dopisuje
Pogoda nawet dopisuje © amiga
Niedaleko firmy
Niedaleko firmy © amiga

Z rana do pracy

Czwartek, 5 września 2019 · Komentarze(0)
Poranek dość przyjemny, szybko się zbieram, choć i tak wychodzę później ;)... Wsiadam na rower i w drogę. Od początku roku szkolnego na drogach jest jakiś horror... Zbyt dużo samochodów, zbyt dużo remontów. Wyjazd z Katowic jest strasznie nieprzyjemny. 
Nie zazdroszczę tym, którzy jadą do miasta. W Kochłowicach kolejne korki, rower to chyba jedyna opcja w takich miejscach... 
Dopiero od Wirka zaczyna się luzować i to mocno :) Tak też jest w Bielszowicach i o dziwo w Zabrzu :)  Rower prawie sam jedzie, to na 100% wspomaganie wiatru... Jazda jesz szybka i przyjemna. W firmie jestem w przyzwoitym czasie...


Z górki na Wirku :)
Z górki na Wirku :) © amiga
Bielszowice koło szkoły
Bielszowice koło szkoły © amiga
Jeszcze kawałek do pracy
Jeszcze kawałek do pracy © amiga

Do pracy o poranku

Środa, 4 września 2019 · Komentarze(0)
Poranek chłodny, poprzednie 2 dni wyłączone z jazdy. W poniedziałek przymusowy urlop, a we wtorek lało i jakoś mi się nie chciało. 
Za to dzisiaj już pora ruszyć 4 litery. Pora na poranny trening :) 
Boję się jednak co będzie na drogach. Zaczął się rok szkolny i przez najbliższe 2-3 miesiące część rodziców dostanie fioła na punkcie dostarczania pociech samochodem pod szkołę. Efekt jest taki, że ul Jankego przy której mieszkam od około 630 jest kompletnie zakorkowana, podobnie jest na Kościuszki, Brynowskiej itp.

Na Medyków w Ligocie...
Na Medyków w Ligocie... © amiga
Okolice Owsianej
Okolice Owsianej © amiga

Jadę przez Piotrowice, uciekam na boki, główne drogi są koszmarne. W Panewnikach wjeżdżam na Panewnicką, jako wyjazdowa o tej godzinie jest niezła. Za to Ci którzy jadą w przeciwną stronę nie mają za wesoło. Korki zaczynają się już w okolicach Owsianej...

Gdy docieram do Kochłowic, zdaję sobie sprawę, że przejazd przez centrum nie jest dobrym pomysłem, kilometrowy zator nie wróży szybkiego przejazdu, ale da się to objechać ;) 

W pobliżu centrum Kochłowic
W pobliżu centrum Kochłowic © amiga

Co ciekawe na Wirku jest pusto... jak w wakacje. Może kilka samochodów i to wszystko. Podobnie jest w Bielszowicach i Zabrzu to mnie zaskakuje.Tyle, że w Zabrzu jestem po ósmej, co może nieco tłumaczyć ograniczony ruch. Mimo tego przejeżdżam przez lasek Makoszowski. Chwila odpoczynku, chwila ciszy...

W lasku Makoszowskim
W lasku Makoszowskim © amiga

Na drogi wracam na granicy Gliwicami. Do firmy już niedaleko, temperatura podniosła się w międzyczasie o kilka stopni. Bluza wieczorem powędruje do plecaka. Ale teraz ratuje mi życie :) Nie marznę. 
W firmie jestem w takim sobie czasie, ale mimo tego i korków na drogach jechało się nadspodziewanie dobrze

Jakaś awaria?
Jakaś awaria? © amiga