Industriada i powrót do domu
Sobota, 30 czerwca 2012
· Komentarze(7)
Kategoria do 68km, W jedną stronę, W towarzystwie
Skaldowie Hymn kolejarzy wąskotorowych
Po imprezowym piątku i deklaracji odnośnie Uphillu na Śnieżkę, dzisiaj od rana czekała nas wycieczka po okolicy, w końcu jest Industriada, trzeba z tego skorzystać. Plan niestety nieco się zmienił, jednak najważniejszy punkt programu pozostał, Bytom Karb - stacja wąskotorówki. Oczywiście nie mogło się obyć bez jazdy rowerem więc zabieramy nasze rumaki i w drogę. Jedziemy w 5-cio osobowym składzie Darek, Anetka, Wiktor, Igorek i oczywiście Ja. Trochę kluczymy po Bytomiu, informacje na stronie nie były zbyt precyzyjne, ale w końcu docieramy na miejsce.
Nie dość, że mamy okazję pooglądać lokomotywy, wagony, w zasadzie całą infrastrukturę kolejową, to na dokładkę możemy zobaczyć proces powstawania murali.
Postanawiamy pojechać kawałek pociągiem, tzn. dojechać do Tarnowskich Gór, pakujemy rowery do specjalnie przeznaczonego na nie wagonu i zostawiamy je pod okiem czujnego kolejarza, a sami udajemy się do wagonów dla podróżnych.
Jak to na kolei bywa, pociąg się zepsuł i musimy chwilę poczekać, chwila lekko się przeciąga i po 90 minutach w końcu ruszamy.
Pociąg się nie spieszy, mamy okazję podziwiać piękne widoki, czasami po twarzach chłoszczą nas gałęzie, ale i tak jest fajnie. Mijani ludzie pozdrawiają, nas kiwają, machają, a niektórzy próbują nam chwilę towarzyszyć jadąc wzdłuż torów.
Gdzieś tam w dali zauważam ławeczkę, popisaną czerwoną farbą, jest dość daleko, więc szanse na wykonanie dobrej foty są znikome. Jednak coś się udaje, przyglądając się pismu mam wrażenie, że już gdzieś to widziałem, jak będzie okazja to trzeba będzie się temu przyjrzeć z bliska. Wydaje mi się, że autorem tych sentencji musi być ten sam człowiek który opisuje Mury w pobliżu Miechowic.
Mój opis, Opis Darka.
W końcu wysiadamy z wąskotorówki i jedziemy jak ludzie dalej na rowerach, jest to niezła odmiana po długim staniu w kolejowym wagoniku. Żar lejący się z nieba wykańcza nas coraz bardziej. Szczęśliwie jedziemy głównie lasami w cieniu, jest nieco chłodniej, nieco przyjemniej, chwilami mamy ochotę trochę się podkręcić tempo z Wiktorem i Igorem, dajemy wszystko z siebie i... zaczynamy wyglądać coraz profesjonalniej, spore ilości "charakteru" odpadają z nas i rowerów po wysuszeniu ;), bądź przekroczeniu grubości 1cm :)
Po dojeździe na Helenkę muszę się pożegnać i jak najszybciej udać do domu. Miałem być max o 15:00 a jest już 16:00. Przydałaby się maszyna czasu, niestety ze sobą mam tylko rower, jedyne co mi pozostało po podziękować za rewelacyjny weekend i pognać do Katowic.
Po imprezowym piątku i deklaracji odnośnie Uphillu na Śnieżkę, dzisiaj od rana czekała nas wycieczka po okolicy, w końcu jest Industriada, trzeba z tego skorzystać. Plan niestety nieco się zmienił, jednak najważniejszy punkt programu pozostał, Bytom Karb - stacja wąskotorówki. Oczywiście nie mogło się obyć bez jazdy rowerem więc zabieramy nasze rumaki i w drogę. Jedziemy w 5-cio osobowym składzie Darek, Anetka, Wiktor, Igorek i oczywiście Ja. Trochę kluczymy po Bytomiu, informacje na stronie nie były zbyt precyzyjne, ale w końcu docieramy na miejsce.
Wjazd pociągu na stację© amiga
Nie dość, że mamy okazję pooglądać lokomotywy, wagony, w zasadzie całą infrastrukturę kolejową, to na dokładkę możemy zobaczyć proces powstawania murali.
Powstające Murale© amiga
Lokomotywa© amiga
Stoi na stacji...© amiga
Postanawiamy pojechać kawałek pociągiem, tzn. dojechać do Tarnowskich Gór, pakujemy rowery do specjalnie przeznaczonego na nie wagonu i zostawiamy je pod okiem czujnego kolejarza, a sami udajemy się do wagonów dla podróżnych.
Rowery odpoczywają w specjalnie przygotowanym wagonie© amiga
Chyba jest trochę cieplo© amiga
Jak to na kolei bywa, pociąg się zepsuł i musimy chwilę poczekać, chwila lekko się przeciąga i po 90 minutach w końcu ruszamy.
Pora odjazdu© amiga
Pociąg się nie spieszy, mamy okazję podziwiać piękne widoki, czasami po twarzach chłoszczą nas gałęzie, ale i tak jest fajnie. Mijani ludzie pozdrawiają, nas kiwają, machają, a niektórzy próbują nam chwilę towarzyszyć jadąc wzdłuż torów.
Niektórzy towarzyszą nam rowerowo© amiga
A inni nas wyprzedzają© amiga
Jedzie pociąg...© amiga
Bo ja jestem proszę pana na zakręcie© amiga
Gdzieś tam w dali zauważam ławeczkę, popisaną czerwoną farbą, jest dość daleko, więc szanse na wykonanie dobrej foty są znikome. Jednak coś się udaje, przyglądając się pismu mam wrażenie, że już gdzieś to widziałem, jak będzie okazja to trzeba będzie się temu przyjrzeć z bliska. Wydaje mi się, że autorem tych sentencji musi być ten sam człowiek który opisuje Mury w pobliżu Miechowic.
Mój opis, Opis Darka.
Ławeczka - napisy jakby znajome© amiga
Uratowani jesteśmy! Bocian! Patrz! Bocian!© amiga
DSD widziana z wąskotorówki© amiga
W końcu wysiadamy z wąskotorówki i jedziemy jak ludzie dalej na rowerach, jest to niezła odmiana po długim staniu w kolejowym wagoniku. Żar lejący się z nieba wykańcza nas coraz bardziej. Szczęśliwie jedziemy głównie lasami w cieniu, jest nieco chłodniej, nieco przyjemniej, chwilami mamy ochotę trochę się podkręcić tempo z Wiktorem i Igorem, dajemy wszystko z siebie i... zaczynamy wyglądać coraz profesjonalniej, spore ilości "charakteru" odpadają z nas i rowerów po wysuszeniu ;), bądź przekroczeniu grubości 1cm :)
Igorek dał dzisiaj z siebie wszystko© amiga
Chwila odpoczynku© amiga
Po dojeździe na Helenkę muszę się pożegnać i jak najszybciej udać do domu. Miałem być max o 15:00 a jest już 16:00. Przydałaby się maszyna czasu, niestety ze sobą mam tylko rower, jedyne co mi pozostało po podziękować za rewelacyjny weekend i pognać do Katowic.