Kolejny dzień kolejny wyjazd do pracy. Coś się jednak złego dzieje z rowerkiem, już wczoraj na ostatnim kawałku po asfalcie czułem lekkie bicie na kole, ale jak to zwykle bywa, zapomniałem o tym. Dzisiaj w drodze do pracy znowu je wyczułem, wydawało mi się, że dojadę do Gliwic, a później się sprawdzi. Wybieram trasę przez Kończyce, niestety na ok 19km przejeżdżając przez węzeł A4 tylnie koło się blokuje. Krótkie oględziny i znajduję przyczynę, zerwane 4 szprychy, o dalszej jeździe nie ma mowy. Prowadzę rower przez część drogi (5km), idąc obok niego, co jakiś czas próbuję biec, jednak źle się biega z obciążeniem na plecach i rowerem w jednej ręce. Czuję, że dotarcie do Gliwic, do pracy zajmie mi grubo ponad godzinę, w końcu dzwonię po wóz techniczny umawiamy się przy lasku Makoszowskim przy granicy Zabrza i Gliwic. Za godzinę otwierają serwisy trzeba będzie zanieść koło ;( Fot już nie robiłem, a może jeszcze zrobię ?
Komentarze (9)
Devilek Przynajmniej pan łapię dużo mniej niż w zeszłym roku, do tej pory może 3-4 razy łatałem dętki Mors Pożycz mi to na tydzień, to znajdę wszystkie słabe elementy, może KTM zaproponuje mi posadę testera ? Djk71 hehe ;P
iskierka84 Tak chyba zrobię limit Myślę, że załatwiłem się wczoraj na hałdzie, już przy dojeździe do domu czułem lekkie bicie na kole, ale zapomniałem sprawdzić co to, niestety inne sprawy na głowie. Dzisiaj to już konsekwecja wczorajszego niedopatrzenia, pewnie jakiś przejazd przez krawężnik, parę dziur w lesie i starczyło aby załatwić kolejne szprychy. W każdym bądź razie koło już w serwisie, przed końcem pracy idę je odebrać i... pewnie znowu na hałdę ;P