Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2011

Dystans całkowity:195.94 km (w terenie 67.00 km; 34.19%)
Czas w ruchu:13:10
Średnia prędkość:14.88 km/h
Maksymalna prędkość:43.10 km/h
Suma podjazdów:287 m
Liczba aktywności:8
Średnio na aktywność:24.49 km i 1h 38m
Więcej statystyk

Objazd okolicy

Czwartek, 31 marca 2011 · Komentarze(2)
Dzisiaj po powrocie z pracy czułem się jakiś dziwnie zmęczony, jednak widok roweru zadziałał mobilizująco. Pozbierałem się w ciągu kilku minut i w drogę. Zachaczyłem o Piotrka , nie było go w domu, trudno, niech żałuje. Wybrałem się sam znajomimi trasami przez Kostuchnę, Podlesie, i wróciłem przez Piotrowice. W zasadzie tylko jedna krótka przerwa na stacji w Podlesiu.

Stacja PKP w Katowicach Podlesiu © amiga


Niestety ten tydzień mam maksymalnie zakręcony i o dłuższym wypadzie mogę co najwyżej pomarzyć. Odrobię to być może w weekend. Tyle, że w sobotę czeka mnie "Fotodej" w Szopienicach. Impreza nierowerowa, ale może później uda mi się pokręcić. Jeszcze się zobaczy.

Wieczorny wypad

Środa, 30 marca 2011 · Komentarze(3)
Dzisiaj również krótki wypad po pracy - nie mogłem sobie odpuścić, pogoda zachęcała do przejażdżki. Szybki obiad i w drogę. Standardowo zgarnąłem Piotrka i pojechaliśmy w kierunku Murcek przez las. Okazało się, że Piotrkowi padła lampka więc zdecydowaliśmy się na jazdę szosami. Wróciliśmy na Ochojec i pojechaliśmy w kierunku Muchowca. Odbiliśmy nieco wcześniej i wróciliśmy do domu przez Ligotę i Osiedle Zadole.
Dworzec PKP w katowicach Ligocie © amiga

Krótko po pracy

Wtorek, 29 marca 2011 · Komentarze(2)
Myślałem, że dzisiaj nie wyjadę, ale dojeżdżając do domu nie mogłem się powstrzymać. Musiałem wskoczyć na rower i gdzieś pojechać, chociaż na chwilę.
Zgarnąłem Piotrka i w drogę. Wyjazd dość późno ok 19:00 w kierunku Stargańca. Czemuś lubię to miejsce i często tam wracam :). Czas mnie gonił i w ciągu godziny musiałem wrócić do domu, trzeba jeszcze trochę dzisiaj popracować, ale pewnie wybiorę się jutro na kolejną kilku km trasę.
Starganiec w Katowicach © amiga

Pierwszy "prawdziwy" wypad na Zygfrydzie ;)

Niedziela, 27 marca 2011 · Komentarze(3)
Dzisiaj w końcu udało się „protestować” nowy nabytek. Pierwotnie wybrałem się sam na dolinę 3 stawów. Temperatura ujemna, ale w słońcu było całkiem przyjemnie. Na drzewach osadziła się szadź i droga przez las była bajkowa.

Krótka wizyta przy lotnisku


I miejsce docelowe. Jeden z 3 stawów


Wracając zahaczyłem o Giszowiec i tam w pobliżu stawu Barbara strzeliłem fotkę Rowerkowi – w końcu trzeba dać jego zdjęcie na bloga


Gdy wróciłem do domu wyglądając trochę jak błotny potwór przyjechał Piotrek z propozycją wspólnej „przejażdżki” na … Dolinę 3 Stawów. Wiele się nie namyślający pozbierałem się i pojechałem. Jako że było już później to na drogach pojawiło się sporo więcej rowerzystów, rolkarzy i pieszych. Przy jednym ze stawów trwały zawody wędkarskie.

Ryby mają dzisiaj prze...e .

Chwila odpoczynku i ruszamy dalej. Zatrzymaliśmy się obok pobliskiego Lidla tankując napoje energetycznie i zapychając się batonami, na pobliskiej ławeczce. Zregenerowaliśmy siły i ruszyliśmy w drogę powrotną.
Przez całą trasę starałem się zwracać uwagę na rzeczy które wymagają doregulowania. Pewnie i tak na to za wcześnie – w końcu wszystko nowe i „niedotarte”, ale czasami miałem problem ze zmianą przerzutek, być może było tylko przewrażliwienie, a może nieprzyzwyczajenie do nowego sprzętu. Drugi drobiazg to w trakcie wyprawy czułem ból w nadgarstkach. Tym razem może to być zmiana geometrii rowera, w końcu poprzedni był „nieco” inny. Pewnie minie jeszcze kilkanaście dni zanim w pełni poznam „rowerek”.

Cieszę się, że w końcu udało mi się oderwać od rzeczywistości i problemów, a w ciągu ostatnich 2 dni nastąpiła spora ich kumulacja, ale rowerek spełnił wszystkie oczekiwania i to ze sporą nawiązką. Z doładowanymi bateriami mogę zacząć kolejny tydzień pracy.

Awaria ...

Sobota, 26 marca 2011 · Komentarze(2)
Wczoraj dotarł rowerek :) KTM Ultra Flite - model jeszcze z 2010 roku. Wróciłem do domu zamierzając szybko go podkładać i przejechać się gdzieś. Ale coś ostatnio pech mnie prześladuje. W domu okazało się, że piec gazowy wyzionął ducha, 2 godziny reanimacji na niewiele się zdały. Więc zabrałem się za rower
i po krótkim montażu wypad do znajomego w celu wyregulowania go. Thx Darku :)
Dzisiaj kolejny zakręcony dzień. Wizyta gazownika potwierdziła moje obawy - piecyk do wymiany. O 12 wypad na pogrzeb, jednak wcześniej króciutka wyprawa po chleb okrężną drogą przez las :)
Po powrocie z pogrzebu o jakimkolwiek większym wyjeździe raczej nie ma co marzyć, pogoda pokazała swoje brzydsze oblicze. Mam na dzisiaj dość, idę spać,
jutro będzie lepszy dzień, jest szansa na nieco wyższą temperaturę więc liczę na to, że w końcu gdzieś dalej wyjadę.

A to mój rowerek.

Zdjęcie pochodzi ze strony allegro/sklepu w który go kupiłem

Wieczorna eskapada

Środa, 23 marca 2011 · Komentarze(4)
Kategoria do 34km
Dzisiaj krótki wpis. Czas mam mocno ograniczony.
Wracając z pracy nosiło mnie niesamowicie, musiałem jakoś rozładować energię. W domu po szybkim obiedzie równie szybki wypad na rowerek. Być może jest to jego ostatnia trasa. W ciągu dnia zamówiłem nowy egzemplarz w sklepie internetowym. Mam nadzieję że do weekendu dojdzie i będę mógł poszaleć, chyba że pogoda zmieni moje plany.
Wracając do dzisiejszej wyprawy to pojechałem sam na Dolinę 3 Stawów, a wróciłem do domu przez kopalnię Wujek. Nie miałem ochoty na jakiekolwiek towarzystwo, za to kilka spraw do przemyślenia.

Jak wspominałem wcześniej czas mam mocno ograniczony więc konczę opis. Może będę bardziej wylewny w kolejnym wpisie :)



Po płytę ... ;)

Sobota, 12 marca 2011 · Komentarze(4)
Dzisiejszy wyjazd był dziwny. Potrzebowałem wymienić płytę główną w klonie (pc-cie) znajomego.
Najbliżej udało mi się ją znaleźć w Mikołowie. Więc nie namyślając się długo umówiłem się z gościem
na ok 15:00, przejrzałem googleearth i kilka znajomych foto-blogów wyznaczyłem kilka punktów i w drogę. Zabrałem ze sobą Piotrka (po krótkich negocjacjach zgodził się za Colę i kebaba ;), a co niech też się pomęczy :)
Droga miała być prosta łatwa i przyjemna, w końcu to mój 2 wyjazd po zimie, prowadziła częściowo znajomymi trasami tzn. kierunek Starganiec później nieco w bok w kierunku Rudy,
zresztą nieważne ;) W końcu trasa jest na mapce :)

Ważne jest natomiast to, że częściowo trasa okazała się piesza, masa błota i czasami piachu skutecznie nas spowalniała.
Nie zawsze było tak źle, a widoki rekompensowały wysiłek.

Pierwszy z zaplanowanych punktów to wapienniki pod Mikołowem.
Wyglądają ciekawie,

szczególnie w środku ;)

Dalej krótki rekonesans w kamieniołomie.


Chyba tam wrócę nazbierać kamieni do akwarium :)
W planach była jeszcze opuszczone koszary wojskowe, ale ze względu na czas musieliśmy ominąć ten punkt i pognaliśmy po odbiór płyty. Wracaliśmy najkrótszą drogą przez centrum Mikołowa i Podlesie.

A teraz z innej beczki. Cieszę się że udało mi się dzisiaj wyrwać i trochę pojeździć. Po całym ciężkim tygodniu potrzebowałem się wyluzować i szukałem jakiegoś towarzystwa. "Wyluzowanie" zacząłem wczoraj, od ... odwiedzin dawno niewidzianego kumpla. Skończyło się ok 24:00 gdy obaj mieliśmy już po kilka promili we krwi, a jako że jest "maniakiem" rowerów skutecznie mnie urabiał :), (obejrzeliśmy kilka filmów z downhill-u i paru innych dyscyplin rowerowych). Z drugiej strony … specjalnie się przed tym nie broniłem, a dzięki miło spędzonemu wieczorowi dzisiaj wybrałem się do Mikołowa. Ot i cała historia :) Czuję się zmęczony ale i szczęśliwy ?

... i po zimie

Sobota, 5 marca 2011 · Komentarze(6)
Kategoria do 34km
Dzisiaj krótka wycieczka, aby sprawdzić jak wygląda moja kondycja i czy po grudniowym pobycie w szpitalu nadaję się już na tego typu eskapady.
Od kilku tygodni nosiłem się z zamiarem wyjazdu, jednak zawsze coś wypadło bądź pogoda się zepsuła.
Na dokładkę, od wczoraj coś mnie rozpiera energia (począwszy od tego, że ni z gruchy, ni z pietruchy ok 21:00 wymalowałem ot tak łazienkę, a rano o ósmej poprawiłem). Trzeba było ją jakoś rozładować.
Traf chciał, że ok południa przyjechała do mnie kuzynka na rowerze, ot tak aby się "przewietrzyć". Długo się nie namyślając sprawdziłem z grubsza swój rower, pozbierałem "zabawki" i w drogę. Aby nie ryzykować wybrałem wstępnie krótką wycieczkę na lotnisko Muchowiec - trasa tam i z powrotem to ok 13 km.
Dobre na początek, a w razie czego zawsze mogę się wrócić.


Po dojechaniu na miejsce okazało się, że z kondycją nie jest tak źle,
a ja mam ochotę na nieco więcej. Pojechaliśmy więc dookoła doliny trzech stawów.
Po jakimś czasie pogoda przestała nas rozpieszczać, w związku z czym zaczęliśmy kierować się w kierunku domu. Krótki postój przy lotnisku, a później kolejne kilka km kręcenia.

Konkluzje z dzisiejszego wyjazdu:
1) Z kondycją nie jest tak źle, jak mi się wydawało (grudniu i styczniu byłem mocno unieruchomiony)
2) Tego mi było trzeba. Po kilku tygodniach pracy (weekendy też musiałem zarwać i niejedną noc, a szukuje się kolejny maraton), była to jedna z najprzyjemniejszych rzeczy jaką ostatnio zrobiłem. Może nie jestem jeszcze "dzieckiem dwóch pedałów", ale coś jest magicznego w jeździe rowerem.
Wcześniej przez wiele lat o tym zapomniałem, na szczęście wróciłem :)

Mam nadzieję, że kolejny wyjazd już wkrótce ;)


Ps. Chyba nie tylko ja wpadłem na pomysł wykorzystania okazji na pokręcenie :)