Dzisiaj nieco zaspaliśmy, późniejsze śniadanie, późniejszy wyjazd, to chyba efekt wczorajszego gnania krajówkami. Gdy się pozbieraliśmy jest 8:00 i kropi... po raz pierwszy odkąd ruszyliśmy na wyprawę. Prognozy wspominają, że w ciągu dnia coś może popadać, gdzieś w okolicach 15... Profilaktycznie gdzieś na podorędziu mamy przeciwdeszczówki... Jak będzie to jednak okaże się w trakcie
Wyjeżdżamy z Warki... co prawda na poranek mieliśmy zaplanowane krótki objazd miasta, ale sobota to nie najlepszy termin na takie wycieczki... Dziś jest dzień targowy... Targ znajduje się przy głównej drodze, wydaje się, że po obu jej stronach... przebicie się przez krótki kawałek może 2km... jest niezłym wyczynem, cały czas korki, stoją samochody, stoimy i my... nie ma jak tego objechać, w wszystkiemu winni piesi biegający z jednej strony jezdni na drugą, trzeba bardzo uważać...
Jedno z niewielu zdjęć Warki © amiga
Dopiero za miastem się luzuje... można jechać, przejeżdżamy nad Pilicą, przed nami jacyś rowerzyści też z sakwami... Wkrótce ich wymijamy, stają przy chyba stacji benzynowej... My mamy jeszcze trochę sił więc możemy gnać w siną dal....
Przekraczamy Pilicę © amiga
Pierwszy krótki postój robimy w Grabowie nad Pilicą... W oczy z daleka kłuje kościół, może nie jest drewniany, może nie jakiś super zabytkowy, ale przykuwa wzrok... Stajemy i kilka zdjęć, wchodzimy nawet do środka, ale o specjalnym zwiedzaniu nie ma mowy, ksiądz wygłasza kazanie... Szybka fota z daleka i umykamy....
Parafia pw. Świętej Trójcy w Grabowie nad Pilicą © amiga
Zaglądamy do środka © amiga
Po głowie chodzi nam jedno, gdzie dzisiaj będzie nocleg? Czy coś znajdziemy? Na mapach niewiele zaznaczonych jest takich miejsc, chcemy znaleźć coś jak najbliżej Puszczy Kozienickiej... Dzisiaj z rana więc z planie poszukiwanie noclegu, a gdy to już będzie załatwione "pojedziemy do lasu, do lasu, towarzyszu mój.... " ;P
Po drodze zatrzymujemy się w Głowaczowie, już najwyższa pora by zjeść zapakowane kanapki i poszukać może kawy, może będzie jakaś restauracja, bar, cokolwiek....
Zauważamy otwartą restaurację, Karolina idzie na zwiady... wraca po kilku sekundach... tam nie... nic z tego... wieje głębokim PRL-em... i śmierdzi piwem..... o skorzystaniu z toalety też nie ma mowy, ale... naprzeciwko mamy kościół... odnajdujemy latrynę przykościelną, warunki całkiem znośne :)
Przykościelna latryna w Głowaczowie © amiga
Wracająca Karolina © amiga
Po szybkim śniadaniu i popiciu zawartością bidonów, ruszamy do kościoła, coś nas tam przyciąga, może kolorowe witraże?
Gra świateł wewnątrz kościoła © amiga
Znam tylko jeden kościół w którym wygląda to podobnie a chyba nawet ciekawiej © amiga
Dzięki witrażom wnętrze żyje © amiga
Muszę przyznać, że niewiele jest kościołów gdzie gra świateł odgrywa tak wielką rolę... pomimo ascetycznego wyposażenie, kościół mieni się wszystkimi barwami tęczy...
Musimy jednak ruszać dalej kierunek Brzóza, jednak tuż za miastem zaznaczony na mapie jest kopiec, widać go z drogi skręcamy... kilka fot... i jedziemy dalej.
Kopiec Piłsudskiego w Głowaczowie © amiga
Tablica na kopcu © amiga
Wjeżdżając do Brzózy szukamy agroturystyk, lub jakichkolwiek kwater, na mapie mamy coś zaznaczone, rozglądamy się i coś mamy, przy barze u Krysi... Zatrzymujemy się, kawa od jakiegoś czasu chodzi za nami... więc zamawiamy kawę, i zagadujemy o noclegi... Niestety dzisiaj dzień spływów kajakowych i miejsc nie ma, w obu agroturystykach... trudno...
Jedziemy do centrum miejscowości, zatrzymujemy się przy kościele, kilka zdjęć, gdy robię ten wpis, zastanawiam się jak to się stało, że nie mam zdjęcia kościoła z zewnątrz? Jakieś to niepodobne do mnie.... może dlatego, że zainteresowały mnie dzwony, nieczęsto jest do nich dostęp...
Dzwony przy kościele św. Bartłomieja w Brzózie © amiga
Wewnątrz kościoła św. Bartłomieja © amiga
Krzyż © amiga
Wcześnie na necie wyszukałem jeszcze jedną agroturystkę, niby miała być nieco przed cmentarzem... jedziemy tam i rozglądamy się po okolicy, nie ma żadnych oznaczeń, zawracamy do centrum, na rynek, tam zagadujemy spotkane mieszkanki i... odradzają nam nocleg u księdza? Czemu?
Za to dowiadujemy się, że powinny być wolne miejsca w pobliskim Stanisławowie...
Jeszcze chwilę krążymy po centrum kilka zdjęć, zaskakuje nas telefon zainstalowany przez kowboja na drzewie :), nawet próbujemy wydostać się z Matrixa, ale chyba to nie ten film :)
Wyjście z Matrix-a? © amiga
W centrum Brzózy © amiga
Ruiny folwarku w Brzózie © amiga
Dojeżdżając w okolice Ursynowa zauważamy znak informujący o agroturystyce... skręcamy, odnajdujemy kwaterę i dowiadujemy się, że mając coś takiego, ale jest wynajęte od 2 lat :)... Stanisłałwów jest tuż obok więc jedziemy jeszcze kilometr, jeszcze trochę i... miejscowość nam się skończyła... Zawracamy..., Na ławeczce siedzi grupa sędziwych mężczyzn, zapytujemy się o agro... Tam, pojedziecie, widzicie ten szary dom, ze spadzistym dachem... :) i 2ma kominami
To jedziemy... jest szary dom, jest i spadzisty dach, są i kominy... wchodzimy do środka... mamy nocleg :) uff....
Zostawiamy bagaże i wpierw szybka wizyta w sklepie... mamy co jeść, mamy kolację i mamy i śniadanie... kupiliśmy proszek, będzie pranie :)
Swoją drogą miejscówka jest warta polecenia:
Agroturystyka Stanisławów
Zostawiamy wszystko na kwaterze i ruszamy do puszczy :) po drodze jednak zauważam zameczek, komuś się chyba bardzo nudziło... bo to chałupa będąca jakąś miniaturką zamku...:) niemniej zwraca uwagę na siebie...
Ktoś postawił sobie zamek? © amiga
Pakujemy się na szlak... na szutry... bez sakw jakoś przyjemniej się jedzie, rowery są bardziej zwrotne... nawet piasek aż tak bardzo nie przeszkadza ;P
Rezerwat przyrody © amiga
Dojeżdżamy do Augustowa... naszą uwagę przykuwają dla odmiany drewniane domki i galeria przy której na chwilę się zatrzymujemy, z mapy wynika, że w okolicy jest wioska indiańska i Izba dydaktyczno-muzealna...
Galeria obrazów w Augustowie k. Kozienic © amiga
Jednak coś co nas bardziej cieszy jest Karczma :)... ludzi mało, więc mamy obawy... jednak nasze żołądki domagają się ciepłej strawy... Stajemy... zamawiamy wpierw coś do picia... 2 Radlery zero..., zamawiamy obiad i zaglądamy na mapy....
Karczma u Suchego w Augustowie koło Kozienic © amiga
Karczma u Suchego
W planie mamy dojechanie do Źródła Królewskiego a potem się zobaczy :)... Dostajemy obiad, z jakiegoś powodu mój placek po węgiersku jest olbrzymi... taki wariant wieloosobowy, Karolinie za to przypada w udziale pierś z kurczaka, ale ten był jakimś wyjątkowo małym egzemplarzem. Faktem jest, że jedzenie było świeże, żadnych staroci... żadnych podeszw...
Najedzeni do syta ruszamy dalej... szukamy wjazdu na szlak... Izba jest zamknięta, wioska indiańska też nieszczególnie się prezentuje... za to stajemy przy pomniku :)
Pomnik 31 Pułku Strzelców Kaniowskich w Augustowie koło Kozienic © amiga
Piękne szutry © amiga
Że niby rowerami to nie? © amiga
Od którego prowadzi szlak, a w zasadzie długi wygodny szuter aż do Źródeł... tylko czemu jest zakaz jazdy rowerami? Czegoś tutaj nie rozumiem...
Na początku, a może i końcu ścieżki jest potężne miejsce biwakowe, z zadaszonymi stołami... widać, że wszystko nowe... jedziemy jednak dalej na poszukiwanie źródeł...
Początek ścieżki edukacyjnej © amiga
Ciekawe miejsce © amiga
Pora ruszać dalej © amiga
Zaskakuje w zasadzie wszystko, to że dało się wykorzystać nasypy kolejowe, to, że wszędzie są ścieżki rowerowe, to, że są pomosty i jest tak pięknie
Zagożdżonka :) © amiga
Na wiadukcie kolejki wąskotorowej © amiga
Punkt Widokowy © amiga
Zagożdżonka i pomosty © amiga
Źródło Królewskie © amiga
Źródło odnalezione, ale zaczyna padać... mamy 2 opcje, albo przeczekać pod zadaszeniem, albo jechać do cywilizacji... licząc na to, że nas nie zleje...
Wybieramy ten drugi wariant...
Tablica informacyjna © amiga
Władysław Jagiełło © amiga
Kierując się na czuja i korzystając z nawigacji (gdzieś mi zaginął kompas)... kierujemy się na wschód na Kozienice, zahaczmy jeszcze o Nowiny :)
Zabudowa w Nowinach © amiga
Gdy wjeżdżamy do Kozienic, wiemy, że będziemy przejeżdżać obok Kirkutu... więc szukamy bramy... wjazdu... niestety jest zamknięta, więc o wejściu na jego teren nie ma mowy.. Trochę szkoda...
Brama cmentarza Żydowskiego w Kozienicach © amiga
Niewiele widać przez kraty © amiga
A za bramą © amiga
Za to nieco dalej w centrum zauważam coś... przy kościele, wodospad :)... nie zastanawiając się podjeżdżam... lubię takie miejsca... ciekawy pomysł i nieźle wykonany... W między czasie przestało padać i ponownie wyszło słońce, może to jakiś znak?
Przy Kościele św. Krzyża w Kozienicach © amiga
Wodospad © amiga
Tuż obok jest kościół... więc zaglądamy do środka, niestety o zwiedzaniu nie ma mowy, możemy zrobić zdjęcia tylko zza szyby.. widzimy, że wnętrze jest przygotowane do ceremonii ślubnej... może to dlatego?
Wewnątrz kościoła św Krzyża w Kozienicach © amiga
Krążymy po mieście zaliczając kilka razy dworzec PKS, w końcu jednak podjeżdżamy pod miejscowy pałac w którym mieszczą się chyba wszystkie urzędy i muzeum... Spędzamy tutaj trochę czasu na podziwianiu, na foceniu....
Droga do zespołu pałacowo-parkowego w Kozienicach © amiga
Zespół pałacowo-parkowy © amiga
Panorama pałacu © amiga
Piękne miejsce © amiga
Z drugiej strony © amiga
Pomost na łodziach © amiga
Do roboty © amiga
jest po 16... pora się zbierać kierunek kwatera, wyjeżdżamy z miasta kierując się przez Katarzynę i Stanisławice, w tej drugiej miejscowości mamy wrażenie, że wszyscy mieszkańcy wyszli by nas powitać. Wkrótce okazuje się, że to nie nas witają, a państwa młodych jadących do kościoła... My stajemy przy sklepie, uzupełniamy elektrolity i obserwujemy....
Trafiliśmy na przejazd nowożeńców do kościoła w Stanisławicach © amiga
Gdy robi się nieco luźniej ruszamy, kierunek Stanisławów to już za rogiem, za laskiem... Na kwaterze meldujemy się przed 18... jest jeszcze czas na małą przepierkę, na kolację i pora udać się na spoczynek, jutro czeka nas długa trasa, trasa do Tomaszowa...