Wyprawa na Piękny Wschód Polski - dzień trzeci
Poniedziałek, 17 sierpnia 2015
· Komentarze(0)
Kategoria do 136km, tam i z powrotem, W towarzystwie, Wyprawy z Karoliną
Dzień zapowiada się mocno rowerowo, jest inny niż wczorajszy gdzie pracowały głównie górne kończyny, dzisiaj kończy się czas odpoczynku nóg... od dzisiaj to one będą ciężko pracować...
Trochę się obawiam tego wyjazdu, w nocy kilka razy budził mnie silny ból stawów barkowych i łokciowych... jak będzie na rowerze?
Z pewną nieśmiałością dosiadam rumaka... Karolina chyba też ma obawy... co będzie... ale już po chwili wiadomo, że nie jest źle... że jednak stawy się zginają, pracują, że możemy jechać...
Budowana GreenVelo © amiga
Ze Starego Folwarku kierujemy się na Suwałki... nowo budowaną drogą rowerową, a dokładniej fragmentem GreenVelo, wygląda to ciekawie, chociaż na dobrą sprawę łamiemy w tej chwili przepisy, gdyż znaki informujące o tym że to jest DDRka są zasłonięte... powinniśmy jechać szosą... ale ta droga aż przemawiała "Jedźcie po mnie..., zapraszam".
Przecudny uśmiech © amiga
Bliżej Suwałk pojawia się kostka położona w taki sposób, że bruzdy są ustawione wzdłuż ścieżki... Rower zachowuje się jakbym jechał na nienapompowanych kołach... Tragicznie jest to położone... aż dziw bierze, że nikt tego nie zauważył, może warto to poprawić z okazji tworzenie właśnie GreenVelo które ma być wizytówką tego terenu.
Groby Krzywe © amiga
Wjeżdżając do Suwałk natrafiamy na Molennę, trochę ciężko ją zauważyć z drogi, jest dość głęboko ukryta, jednak Karolina zna z grubsza jej lokalizację, więc mamy prościej... Co ciekawe okazuje się, że w niej, bądź tuż obok znajduje się Naczelna Rada Staroobrzędowców... - o tym dla odmiany dowiaduję się z netu :) tyle, że 2 tygodnie później...
Molenna w Suwałkach - niestety niedostępna © amiga
Molenna jest remontowana i nie można do niej zbyt blisko podejść, cóż... musimy się zadowolić kilkoma zdjęciami z dalszej odległości..., ruszamy dalej do centrum miasta, zatrzymując się co jakiś czas... Na placu Marii Konopnickiej udaje nam się wysłuchać tylko jednej bajki - tej o Boćku :)..., reszta przycisków nie działa.... troszkę szkoda, miasto powinno chyba co jakiś czas sprawdzać stan swoich atrakcji, a elektronika ma to do siebie, że... się psuje... więc raz w miesiącu co za problem wysłuchać wszystkich bajek :)
Piękna praca - Bajkosłuchacz :)
Centrum miasta © amiga
Wielka kula © amiga
Kle kle boćku © amiga
Pomnik Marii Konopnickiej © amiga
Krasnale Suwalskie :) © amiga
Krasnoludki są na świecie © amiga
Robimy mały objazd Suwałk... zaliczając po drodze kilka ciekawych miejsc związanych z tym miastem, m.inn.. budynek gdzie urodziła się Maria Konopnicka, zatrzymujemy się również przy kilku kościołach, odnajdujemy przyczajone krasnale :)
Kościół pw. św. Aleksandra w Suwałkach © amiga
Pomnik w parku Konstytucji 3-go Maja © amiga
Przed muzeum © amiga
Budynek muzeum © amiga
W tym domu urodziła się Maria Konopnicka © amiga
Pilnujący Krasnal © amiga
Jego kolega po przeciwnej stronie © amiga
Na ławeczce z Marią szepczącą bajki © amiga
Kościół Ewangelicko-Augsburski w Suwałkach © amiga
Pod koniec postanawiamy podjechać pod cmentarz 7-miu wyznań... niektóre kwatery są mocno zniszczone, może nie zaniedbane, bo widać, że ktoś się tym opiekuje... jednak zawieruchy wojenne zrobiły swoje... Za to na terenie cmentarza prawosławnego remontowana jest molenna :) mam wrażenie, że w tej chwili większość z nich przechodzi ten proces... czyżby miasto wyciągnęło jakieś wnioski? Może to dofinansowanie z UE? Trudno powiedzieć, ale cieszy fakt, że takie perełki zostaną ocalone... :)
Wejście do kwatery muzułmańskiej © amiga
Wejście do części żydowskiej © amiga
Widać tylko pomnik © amiga
Remontowana Cerkiew pw. Wszystkich Świętych © amiga
Pięknie się prezentuje © amiga
Słońce ukryte za krzyżem © amiga
Cerkiew pw. Wszystkich Świętych - jeszcze raz © amiga
Wyjeżdżamy z Suwałk kierując się z grubsza na północ... chcemy przynajmniej częściowo objechać Suwalski Park Krajobrazowy...
Wieje silny wiatr, słońce praży coraz bardziej... na dokładkę pojawiają się góry... teren przypomina trochę jurę.... tyle, że jest bardziej zielony i jest nieco więcej jezior ;)... Widać jednak, że przeciągająca się susza zrobiła swoje...
W Suwalskim Parku Krajobrazowym © amiga
Gdy dojeżdżamy do granic Parku, skręcamy do centrum informacji turystycznej, może tam będzie coś więcej, może uda się kupić coś do picia i jedzenia? Na miejscu udaje się kupić całkiem niezłe mapy Suwalskiego i Wigierskiego Parku :)... w zasadzie to przydadzą się dzisiaj i jutro z rana później powoli będziemy wyjeżdżać z tych terenów...
Przy centrum informacji podziwiamy izbę regionalną... a przy okazji udaje się kupić 2 batony... wyczerpaliśmy ich cały zapas ;P, siadamy na chwilę w cieniu i snujemy plany....
Izba regionalna © amiga
Izba regionalna cd © amiga
Z mapy wynika że jakieś 2 km stąd jest wieża widokowa... ruszamy więc w tamtym kierunku... dla odmiany wieje nam w twarz... mamy pod górkę... tyle, że wieży nie ma... za to nieco dalej jest wjazd na szlak który powinien doprowadzić nas na szuter prowadzący na Wodziłki... Początkowo jest szeroki, dość przyjemny, jednak im dalej tym bardziej zarośnięty wysokimi trawami, ale oznaczenia są... gdy dojeżdżamy do granicy lasu... trawiaste podłoże znika, jest ścieżka, ma 40cm szerokości... usiana jest korzeniami, gdzieniegdzie są kamienie. Wydaje mi się, że ten odcinek będzie miał około 500m, jednak już po 250 dojeżdżamy do szerokiego szutra... dopiero wtedy uświadamiam sobie, że mapa jest w innej skali niż ta z której do tej pory korzystaliśmy... Szuter powinien nas wyprowadzić w pobliże cmentarza w Wodziłkach... Niby prawie wszystko się zgadza, poza tym, że domy są z innej strony, a po cmentarzu nie ma śladu...
Cmentarz w Wodziłkach © amiga
Nie kombinujemy zbyt długo, ważne, że są oznaczenia miejscowości, więc jesteśmy w dobrym miejscu... gdy jedziemy dalej, za zakrętem ukazuje nam się cmentarz którego szukaliśmy... chyba po prostu droga w tej chwili prowadzi nieco inaczej... przecinka która prowadziła w okolice cmentarza była nieco wcześniej i bardziej zarośnięta, z daleka wyglądała jakby kończyła się płotem...
Dopiero gdy decydujemy się odwiedzić nekropolię, wszystko staje się jasne... ten płot... to ogrodzenie cmentarza... a zarośnięta ścieżka to ta główna na mapie... fragmentu którym dalej jechaliśmy na mapach nie ma...
Chwila przerwy... i wracamy do "centrum"... chociaż to chyba za dużo powiedziane... odnajdujemy molennę... kolejną dzisiaj, niestety znowu jest zamknięta, cóż... zostaje nam kilka fot z zewnątrz...
Molenna w Wodziłkach © amiga
Po drugiej stronie stoi stodoła.... staruszka, ledwo się trzyma, jest podparta z kilku stron...
Ledwo trzymająca się staruszka © amiga
Molenna w Wodziłkach © amiga
Kilak zdjęć później ruszamy dalej naszym szutrem na Łopuchowo i Udziejek gdzie wg mapy jest restauracja... oznaczenia są, budynek istnieje, zajeżdżamy i... okazuje się, że nie ma gospodyni, a gospodarz potrafi jedynie zrobić herbatę i kawę, tą ostatnią tylko w ograniczonym zakresie.. Niemniej bardzo miła osoba... chwila rozmowy i już jest raźniej...
Prywatny Skansen w okolicy Udziejek © amiga
Pokoje do wynajęcia :) © amiga
Mieszkać w takiej chacie :) © amiga
Kawa dodała nam trochę sił... żegnamy się z tym miejscem i ruszamy dalej... spoglądamy na zegarki... chyba damy radę dotrzeć na kwaterę około 17...
Korale? © amiga
Garniec © amiga
W Gulbieniszkach wyjeżdżamy na asfalt... w końcu odmiana... rowerem nie rzuca... dłonie nie bolą :)... wyjeżdżamy na nieco główniejszą drogę i gnamy na Jeleniewo gdzie obowiązkowo zatrzymujemy się przy kościele... a ciut dalej widać znaki informujące o najlepszej restauracji w okolicy...
Matka Boska jaskiniowa ;P © amiga
Parafia pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Jeleniewie © amiga
Krzyż z czaszką przy kościele w Jeleniewie © amiga
Jesteśmy już bardzo głodni... więc korzystamy z okazji... odbijamy może 150m w bok... i... zamawiamy obiad...
To co dostajemy jest wielkie... po 30-40 minutach posiłku mamy problem by się podnieść... by wsiąść na rowery i ruszyć... Na dokładkę ten skwar...
Nie ujechaliśmy nawet 500m gdy zauważamy znak informujący o kirkucie..., z map wynikało, że dojścia tam nie ma, a przynajmniej nie od strony drogi... więc nieco zaskoczeni zawracamy... i wjeżdżamy w wąską ścieżkę między posesjami...
Cmentarz jest przyzwoicie utrzymany..., są tablice informacyjne, mało tego jest otwarty... może to wszystko dlatego, że nie jest zbyt wyeksponowany... i nie maił go kto specjalnie niszczyć... chociaż ślady dewastacji widać tu i ówdzie...
Jeśli my zapomnimy, kto będzie pamiętał? © amiga
Obiekt zabytkowy © amiga
Brama otwarta © amiga
Wspominamy ich z miłością © amiga
Elegia miasteczek żydowskich © amiga
Ławeczka © amiga
Uszkodzone macewy © amiga
Troszkę zapomniane © amiga
Zdewastowane © amiga
Wracamy drogą 655 do Suwałk, wszystko było by ok, gdyby nie remont drogi na wysokości cmentarzyska Jaćwingów..., jeden pas, wahadło, aż po horyzont... odbijamy na Białą Wodę... będzie ciut dłużej, ale nie w kurzu, nie pomiędzy samochodami...
Przez Suwałki przebijamy się trochę na czuja..., myląc raz czy 2 kierunki, ale wyjeżdżamy na właściwy szlak na Stary Folwark... gdzie jesteśmy kilka minut po 17:00... Uff...
Ślimak, ślimak pokaż rogi © amiga
Jest jeszcze trochę czasu więc Karolina proponuje krótki wypad na Cimochowiznę... stąd jest niesamowity widok na klasztor Wigierski... trzeba jednak uważać, bo droga prowadzi po pomostach... Kilka razy się zatrzymujemy podziwiając okolice...
Cimochowizna - podesty © amiga
Widok na klasztor Wigierski © amiga
Jezioro Wigry © amiga
Słońce powoli się chyli ku zachodowi © amiga
Po zawróceniu już w kierunku noclegu... próbuję się zatrzymać... jakoś tak nieszczęśliwie, że noga trafia w próżnię..., poza podest... chwilę później nakrywam się rowerem i mam okazję podziwiać podesty od spodu :)... W zasadzie jedyne uszkodzenie to małe obtarcie prawej nogi... zamortyzowało mnie przytrzymanie się pobliskiego małego drzewka... o oczywiście bujnie rosnące wysokie trawy :)...
Piękne miejsce © amiga
Musi poskładać... by popłynąć dalej © amiga
Chwila strachu i gramolę się na podest... Karolina chyba najadła się więcej strachu niż ja.... musiało to wyglądać i strasznie i pewnie komicznie...
Zamyślona Karolina © amiga
Po powrocie na agroturystykę trzeba spłukać z siebie kurz, sól... ale jeść się nie chce... :) Obiad dalej wypełnia żołądki...
A jutro szykuje się ciężki dzień, po raz pierwszy będziemy jechali z sakwami... niby dystans krótki... nawigacja mówi coś o 85 km... w najkrótszym wariancie... ale jak to wyjdzie... tego dowiemy się dopiero jutro... a dzisiaj trzeba się wyspać...
Nocne niebo w Starym Folwarku :) © amiga
jeszcze jedna wariacja :) nieba
Nocne niebo nad starym folwarkiem © amiga
Trochę się obawiam tego wyjazdu, w nocy kilka razy budził mnie silny ból stawów barkowych i łokciowych... jak będzie na rowerze?
Z pewną nieśmiałością dosiadam rumaka... Karolina chyba też ma obawy... co będzie... ale już po chwili wiadomo, że nie jest źle... że jednak stawy się zginają, pracują, że możemy jechać...
Budowana GreenVelo © amiga
Ze Starego Folwarku kierujemy się na Suwałki... nowo budowaną drogą rowerową, a dokładniej fragmentem GreenVelo, wygląda to ciekawie, chociaż na dobrą sprawę łamiemy w tej chwili przepisy, gdyż znaki informujące o tym że to jest DDRka są zasłonięte... powinniśmy jechać szosą... ale ta droga aż przemawiała "Jedźcie po mnie..., zapraszam".
Przecudny uśmiech © amiga
Bliżej Suwałk pojawia się kostka położona w taki sposób, że bruzdy są ustawione wzdłuż ścieżki... Rower zachowuje się jakbym jechał na nienapompowanych kołach... Tragicznie jest to położone... aż dziw bierze, że nikt tego nie zauważył, może warto to poprawić z okazji tworzenie właśnie GreenVelo które ma być wizytówką tego terenu.
Groby Krzywe © amiga
Wjeżdżając do Suwałk natrafiamy na Molennę, trochę ciężko ją zauważyć z drogi, jest dość głęboko ukryta, jednak Karolina zna z grubsza jej lokalizację, więc mamy prościej... Co ciekawe okazuje się, że w niej, bądź tuż obok znajduje się Naczelna Rada Staroobrzędowców... - o tym dla odmiany dowiaduję się z netu :) tyle, że 2 tygodnie później...
Molenna w Suwałkach - niestety niedostępna © amiga
Molenna jest remontowana i nie można do niej zbyt blisko podejść, cóż... musimy się zadowolić kilkoma zdjęciami z dalszej odległości..., ruszamy dalej do centrum miasta, zatrzymując się co jakiś czas... Na placu Marii Konopnickiej udaje nam się wysłuchać tylko jednej bajki - tej o Boćku :)..., reszta przycisków nie działa.... troszkę szkoda, miasto powinno chyba co jakiś czas sprawdzać stan swoich atrakcji, a elektronika ma to do siebie, że... się psuje... więc raz w miesiącu co za problem wysłuchać wszystkich bajek :)
Piękna praca - Bajkosłuchacz :)
Centrum miasta © amiga
Wielka kula © amiga
Kle kle boćku © amiga
Pomnik Marii Konopnickiej © amiga
Krasnale Suwalskie :) © amiga
Krasnoludki są na świecie © amiga
Robimy mały objazd Suwałk... zaliczając po drodze kilka ciekawych miejsc związanych z tym miastem, m.inn.. budynek gdzie urodziła się Maria Konopnicka, zatrzymujemy się również przy kilku kościołach, odnajdujemy przyczajone krasnale :)
Kościół pw. św. Aleksandra w Suwałkach © amiga
Pomnik w parku Konstytucji 3-go Maja © amiga
Przed muzeum © amiga
Budynek muzeum © amiga
W tym domu urodziła się Maria Konopnicka © amiga
Pilnujący Krasnal © amiga
Jego kolega po przeciwnej stronie © amiga
Na ławeczce z Marią szepczącą bajki © amiga
Kościół Ewangelicko-Augsburski w Suwałkach © amiga
Pod koniec postanawiamy podjechać pod cmentarz 7-miu wyznań... niektóre kwatery są mocno zniszczone, może nie zaniedbane, bo widać, że ktoś się tym opiekuje... jednak zawieruchy wojenne zrobiły swoje... Za to na terenie cmentarza prawosławnego remontowana jest molenna :) mam wrażenie, że w tej chwili większość z nich przechodzi ten proces... czyżby miasto wyciągnęło jakieś wnioski? Może to dofinansowanie z UE? Trudno powiedzieć, ale cieszy fakt, że takie perełki zostaną ocalone... :)
Wejście do kwatery muzułmańskiej © amiga
Wejście do części żydowskiej © amiga
Widać tylko pomnik © amiga
Remontowana Cerkiew pw. Wszystkich Świętych © amiga
Pięknie się prezentuje © amiga
Słońce ukryte za krzyżem © amiga
Cerkiew pw. Wszystkich Świętych - jeszcze raz © amiga
Wyjeżdżamy z Suwałk kierując się z grubsza na północ... chcemy przynajmniej częściowo objechać Suwalski Park Krajobrazowy...
Wieje silny wiatr, słońce praży coraz bardziej... na dokładkę pojawiają się góry... teren przypomina trochę jurę.... tyle, że jest bardziej zielony i jest nieco więcej jezior ;)... Widać jednak, że przeciągająca się susza zrobiła swoje...
W Suwalskim Parku Krajobrazowym © amiga
Gdy dojeżdżamy do granic Parku, skręcamy do centrum informacji turystycznej, może tam będzie coś więcej, może uda się kupić coś do picia i jedzenia? Na miejscu udaje się kupić całkiem niezłe mapy Suwalskiego i Wigierskiego Parku :)... w zasadzie to przydadzą się dzisiaj i jutro z rana później powoli będziemy wyjeżdżać z tych terenów...
Przy centrum informacji podziwiamy izbę regionalną... a przy okazji udaje się kupić 2 batony... wyczerpaliśmy ich cały zapas ;P, siadamy na chwilę w cieniu i snujemy plany....
Izba regionalna © amiga
Izba regionalna cd © amiga
Z mapy wynika że jakieś 2 km stąd jest wieża widokowa... ruszamy więc w tamtym kierunku... dla odmiany wieje nam w twarz... mamy pod górkę... tyle, że wieży nie ma... za to nieco dalej jest wjazd na szlak który powinien doprowadzić nas na szuter prowadzący na Wodziłki... Początkowo jest szeroki, dość przyjemny, jednak im dalej tym bardziej zarośnięty wysokimi trawami, ale oznaczenia są... gdy dojeżdżamy do granicy lasu... trawiaste podłoże znika, jest ścieżka, ma 40cm szerokości... usiana jest korzeniami, gdzieniegdzie są kamienie. Wydaje mi się, że ten odcinek będzie miał około 500m, jednak już po 250 dojeżdżamy do szerokiego szutra... dopiero wtedy uświadamiam sobie, że mapa jest w innej skali niż ta z której do tej pory korzystaliśmy... Szuter powinien nas wyprowadzić w pobliże cmentarza w Wodziłkach... Niby prawie wszystko się zgadza, poza tym, że domy są z innej strony, a po cmentarzu nie ma śladu...
Cmentarz w Wodziłkach © amiga
Nie kombinujemy zbyt długo, ważne, że są oznaczenia miejscowości, więc jesteśmy w dobrym miejscu... gdy jedziemy dalej, za zakrętem ukazuje nam się cmentarz którego szukaliśmy... chyba po prostu droga w tej chwili prowadzi nieco inaczej... przecinka która prowadziła w okolice cmentarza była nieco wcześniej i bardziej zarośnięta, z daleka wyglądała jakby kończyła się płotem...
Dopiero gdy decydujemy się odwiedzić nekropolię, wszystko staje się jasne... ten płot... to ogrodzenie cmentarza... a zarośnięta ścieżka to ta główna na mapie... fragmentu którym dalej jechaliśmy na mapach nie ma...
Chwila przerwy... i wracamy do "centrum"... chociaż to chyba za dużo powiedziane... odnajdujemy molennę... kolejną dzisiaj, niestety znowu jest zamknięta, cóż... zostaje nam kilka fot z zewnątrz...
Molenna w Wodziłkach © amiga
Po drugiej stronie stoi stodoła.... staruszka, ledwo się trzyma, jest podparta z kilku stron...
Ledwo trzymająca się staruszka © amiga
Molenna w Wodziłkach © amiga
Kilak zdjęć później ruszamy dalej naszym szutrem na Łopuchowo i Udziejek gdzie wg mapy jest restauracja... oznaczenia są, budynek istnieje, zajeżdżamy i... okazuje się, że nie ma gospodyni, a gospodarz potrafi jedynie zrobić herbatę i kawę, tą ostatnią tylko w ograniczonym zakresie.. Niemniej bardzo miła osoba... chwila rozmowy i już jest raźniej...
Prywatny Skansen w okolicy Udziejek © amiga
Pokoje do wynajęcia :) © amiga
Mieszkać w takiej chacie :) © amiga
Kawa dodała nam trochę sił... żegnamy się z tym miejscem i ruszamy dalej... spoglądamy na zegarki... chyba damy radę dotrzeć na kwaterę około 17...
Korale? © amiga
Garniec © amiga
W Gulbieniszkach wyjeżdżamy na asfalt... w końcu odmiana... rowerem nie rzuca... dłonie nie bolą :)... wyjeżdżamy na nieco główniejszą drogę i gnamy na Jeleniewo gdzie obowiązkowo zatrzymujemy się przy kościele... a ciut dalej widać znaki informujące o najlepszej restauracji w okolicy...
Matka Boska jaskiniowa ;P © amiga
Parafia pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Jeleniewie © amiga
Krzyż z czaszką przy kościele w Jeleniewie © amiga
Jesteśmy już bardzo głodni... więc korzystamy z okazji... odbijamy może 150m w bok... i... zamawiamy obiad...
To co dostajemy jest wielkie... po 30-40 minutach posiłku mamy problem by się podnieść... by wsiąść na rowery i ruszyć... Na dokładkę ten skwar...
Nie ujechaliśmy nawet 500m gdy zauważamy znak informujący o kirkucie..., z map wynikało, że dojścia tam nie ma, a przynajmniej nie od strony drogi... więc nieco zaskoczeni zawracamy... i wjeżdżamy w wąską ścieżkę między posesjami...
Cmentarz jest przyzwoicie utrzymany..., są tablice informacyjne, mało tego jest otwarty... może to wszystko dlatego, że nie jest zbyt wyeksponowany... i nie maił go kto specjalnie niszczyć... chociaż ślady dewastacji widać tu i ówdzie...
Jeśli my zapomnimy, kto będzie pamiętał? © amiga
Obiekt zabytkowy © amiga
Brama otwarta © amiga
Wspominamy ich z miłością © amiga
Elegia miasteczek żydowskich © amiga
Ławeczka © amiga
Uszkodzone macewy © amiga
Troszkę zapomniane © amiga
Zdewastowane © amiga
Wracamy drogą 655 do Suwałk, wszystko było by ok, gdyby nie remont drogi na wysokości cmentarzyska Jaćwingów..., jeden pas, wahadło, aż po horyzont... odbijamy na Białą Wodę... będzie ciut dłużej, ale nie w kurzu, nie pomiędzy samochodami...
Przez Suwałki przebijamy się trochę na czuja..., myląc raz czy 2 kierunki, ale wyjeżdżamy na właściwy szlak na Stary Folwark... gdzie jesteśmy kilka minut po 17:00... Uff...
Ślimak, ślimak pokaż rogi © amiga
Jest jeszcze trochę czasu więc Karolina proponuje krótki wypad na Cimochowiznę... stąd jest niesamowity widok na klasztor Wigierski... trzeba jednak uważać, bo droga prowadzi po pomostach... Kilka razy się zatrzymujemy podziwiając okolice...
Cimochowizna - podesty © amiga
Widok na klasztor Wigierski © amiga
Jezioro Wigry © amiga
Słońce powoli się chyli ku zachodowi © amiga
Po zawróceniu już w kierunku noclegu... próbuję się zatrzymać... jakoś tak nieszczęśliwie, że noga trafia w próżnię..., poza podest... chwilę później nakrywam się rowerem i mam okazję podziwiać podesty od spodu :)... W zasadzie jedyne uszkodzenie to małe obtarcie prawej nogi... zamortyzowało mnie przytrzymanie się pobliskiego małego drzewka... o oczywiście bujnie rosnące wysokie trawy :)...
Piękne miejsce © amiga
Musi poskładać... by popłynąć dalej © amiga
Chwila strachu i gramolę się na podest... Karolina chyba najadła się więcej strachu niż ja.... musiało to wyglądać i strasznie i pewnie komicznie...
Zamyślona Karolina © amiga
Po powrocie na agroturystykę trzeba spłukać z siebie kurz, sól... ale jeść się nie chce... :) Obiad dalej wypełnia żołądki...
A jutro szykuje się ciężki dzień, po raz pierwszy będziemy jechali z sakwami... niby dystans krótki... nawigacja mówi coś o 85 km... w najkrótszym wariancie... ale jak to wyjdzie... tego dowiemy się dopiero jutro... a dzisiaj trzeba się wyspać...
Nocne niebo w Starym Folwarku :) © amiga
jeszcze jedna wariacja :) nieba
Nocne niebo nad starym folwarkiem © amiga