Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2016

Dystans całkowity:1750.94 km (w terenie 284.00 km; 16.22%)
Czas w ruchu:78:41
Średnia prędkość:22.25 km/h
Maksymalna prędkość:50.91 km/h
Suma podjazdów:9168 m
Maks. tętno maksymalne:168 (91 %)
Maks. tętno średnie:139 (75 %)
Suma kalorii:58518 kcal
Liczba aktywności:46
Średnio na aktywność:38.06 km i 1h 42m
Więcej statystyk

Trochę po okolicy

Niedziela, 31 lipca 2016 · Komentarze(0)
Weekend miał być bez roweru...ale wyszło na szczęście nieco inaczej, wygospodarowałem 3 godziny, w planie las... z daleka od zgiełku... Myślę o kierunku Imielin, Lędziny, a później się zobaczy.

Dość szybko wjeżdżam w las, wybieram ścieżki prowadzące na Murcki, w tym roku bardzo rzadko tam bywam, więc czemu by nie? 

Początek trochę wąski

Początek trochę wąski © amiga
Na spacerze z pieskiem
Na spacerze z pieskiem © amiga
Gorąco dzisiaj
Gorąco dzisiaj © amiga

Zaskakuje mnie stan budynku dworca, jest częściowo wyburzony, to chyba jego koniec. Kilka lat temu wyburzyli część, ale reszta została wyremontowana, wydaje mi się, że w zeszłym roku mieszkali tutaj ludzie. Teraz nie ma żywego ducha...  Trochę szkoda tego miejsca. Pewnie długo nic tutaj nie powstanie w zamian, to miejsce umiera :(
Dworzec w Murckach - jeszcze niedawno mieszkało tu kilka rodzin
Dworzec w Murckach - jeszcze niedawno mieszkało tu kilka rodzin © amiga

Cóż, przejeżdżam przez Murcki i pakuję się w lasy Murckowskie by dojechać do Imielina, tyle, że czeka mnie spacer farmera po schodach ;)
Szlak rowerowy ;)
Szlak rowerowy ;) © amiga
W tunelu
W tunelu © amiga
W lasach Murckowskich zaskakuje ilość błota, miejscami jego go całkiem sporo, pewnie częściową przyczyną jest wycinka w kilku miejscach... w koleinach gromadzi się woda. Rower pokrywa się warstewką błota. 
Lasy Murckowskie
Lasy Murckowskie © amiga
Jakby nieco wilgotno
Jakby nieco wilgotno © amiga

Dalej długi kilku kilometrowy zjazd do drogi łączącej Tychy i Mysłowicami, przeprawiam się na drugą stronę i pędzę w kierunku Hamerli i Imielina, słońce pali niemiłosiernie, w cieniu jest przyjemniej. 
Parking Leśny
Parking Leśny © amiga
Rodzinne wycieczki
Rodzinne wycieczki © amiga
Do cywilizacji wracam w Imieliniu tam odbijam na Tychy postanawiam odwiedzić jezioro Paprocańskie, mam na oko około 10 km do przejechania, korzystam z mapy w komórce... z tego miejsca jeszcze tam nie jechałem.. 
Wjazd do Imielina
Wjazd do Imielina © amiga
Kierunek Tychy
Kierunek Tychy © amiga
Dość szybko pakuję się na strefę, dobrze, że to niedziela i wakacje, jest pusto, w dniach roboczych pewnie pędziłyby tiry jeden za drugim. Na szczęście DDRki w tej części Tych są niezłe, czerwone, asfaltowe, bez niespodzianek... 
DDRki na Tyskiej strefie
DDRki na Tyskiej strefie © amiga
Nieco dalej za to pojawiają się chodniki zaadoptowane na rowerówki, domalowane zostały tylko symbole rowerków i rozjechanych przechodniów
Miejsce zbrodni - piesi przejechani przez rower?
Miejsce zbrodni - piesi przejechani przez rower? © amiga
Wkrótce docieram do jeziora Paprocańskiego, przez chwilę zastanawiałem się czy nie podjechać do Huty Paprocańskiej, nigdy tam nie byłem... więc może... w sumie byłem bardzo blisko, ale zostawiam to sobie na kiedyś. Wiem, że pozostałe 3 budynki po hucie zostały wyremontowane. Czasu mam mało, jadę nad jezioro które powstało na potrzeby tej huty... 
Na lewo Huta Paprocka - w zasadzie 3 budynki które po niej zostały
Na lewo Huta Paprocka - w zasadzie 3 budynki które po niej zostały © amiga
Już nad jeziorem
Już nad jeziorem © amiga
Przepust przy jeziorze
Przepust przy jeziorze © amiga
Na miejscu zaskakuje mała ilość spacerowiczów, czyżby wszyscy wyjechali na wakacje? Może nad morze?
Jezioro Paprocańskie
Jezioro Paprocańskie © amiga
Piękne miejsce w Tychach
Piękne miejsce w Tychach © amiga
Objeżdżam jezioro, mam godzinę czasu by wrócić, jadę przez Żwaków, staję przy stacji, została wyremontowana,  pewnie już Pendolino nie będzie o nią haczyć ;)
Stacja - Tychy Żwaków po remoncie
Stacja - Tychy Żwaków po remoncie © amiga
Pociągów nie ma
Pociągów nie ma © amiga

Długi odcinek po lesie, wyjeżdżam na wysokości Wilkowyjów, gdzie znów mam kawalątek asfaltami a dalej jest las... ostatni taki odcinek dzisiaj, wkrótce dojeżdżam do Kostuchny
Znowu w lesie
Znowu w lesie © amiga
Wiadukt nad torami
Wiadukt nad torami © amiga

Na niebie widzę przesuwające się ciemne chmury... czyżby jakaś burza się zbliżała? 
Stary most na Kostuchnie
Stary most na Kostuchnie © amiga

Gdy dojeżdżam do domu jakieś 15 minut później zaczyna kropić, później padać, lać, grzmieć...  Ktoś nade mną czuwał chyba... 

Uciekając przed burzą

Piątek, 29 lipca 2016 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam po 17, jest przyjemnie ciepło, słonecznie, delikatny wiatr z południa, niewielki ruch na ulicach, za to rowerzystów bez liku... co rusz ktoś na rowerze jedzie, pędzi, kręci... 

Korci mnie by pojechać lasem... dochodzę do wniosku, że zakręcę na leśne ścieżki w Makoszowach... 

Przyjemnie ciepło, więc i rowerzystów więcej
Przyjemnie ciepło, więc i rowerzystów więcej © amiga
Całe rodziny ruszyły na wycieczki
Całe rodziny ruszyły na wycieczki © amiga
Ruch jak w ulu
Ruch jak w ulu © amiga

Tyle, że gdy dojeżdżam do miejsca gdzie mam odbić, widzę w lusterku ciemne chmury... sprawdzam na komórce, za mną poruszają się dość szybko deszczowe chmury, to burza... jest jeszcze w Gliwicach, 10 km ode mnie, jak się pospieszę, to być może zjadę z jej drogi... ale o lesie nie ma mowy, nie lubię jeździć pomiędzy drzewami gdy walą pioruny dookoła. 

Pozostało więc odbić na Kończyce i dalej Bielszowice, gnam na złamanie karku... staję na chwilę w Bielszowicach na Bielszowickiej, spoglądam na meteora... burza tuż za mną, ale odbiłem nieco na południe, powinienem uciec burzy... jeszcze kawałek... 

Coś się święci
Coś się święci © amiga

Gdy jestem na Wirku spada na mnie kilka kropli deszczu, przyspieszam, na dokładkę trafia się króliczek... przyspieszam :)... 
W Kochłowicach widzę, że burza podąża dalej na centrum Katowic... więc nie za mną... ja odbijam mocno na południe... W Panewnikach niebo zachmurzone, ale nie pada, nie kropi... 

Biegnąc z pieskiem
Biegnąc z pieskiem © amiga

Za to zaskakuje mnie jakaś pielgrzymka... tylko czemu w tym miejscu? Tu nic nie ma..., może idą do lasu... może to nie pielgrzymka, ale coś innego, na studentów za wcześnie, czy może za późno, mają wolne... 
A to co? Pielgrzymi? Na Ligocie?
A to co? Pielgrzymi? Na Ligocie? © amiga

Trafiam na kolejnego króliczka... oj... chyba nie podobało mu się gdy go minąłem... zaczął gonić, nawet przegonił mnie, tyle, że pojawił się podjazd, bez większych problemów znowu go objechałem... 

Czemu upadło, nie wiało przecież?
Czemu upadło, nie wiało przecież? © amiga

W Piotrowicach odbijam na dom... deszcz mnie nie dorwał, a te kilka kropli się nie liczy...

Piątkowy poranek

Piątek, 29 lipca 2016 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam ciut wcześniej niż wczoraj, jest chłodniej, przyjemniej, świeci słońce, wieje delikatny wiaterek z południa, chce się żyć :) ,chce się jechać... 
Na drogach wyraźnie większy ruch, nie powinno to dziwić, w końcu mamy piątek. Jako, że jadę do pracy nie planuję żadnych szaleństw leśnych, a może po prostu nie chce mi się... niby już odpocząłem po poprzednim weekendzie, ale jednak czuję zmęczenie... jeszcze... to musi być starość ;)
Poranek w Kochłowicach
Poranek w Kochłowicach © amiga

Droga jakoś jednak leci, nie mam większych problemów, prawie nigdzie się nie zatrzymuję, niespodzianka za to w Gliwicach, podobnie jak w moim rodzinnym mieście dzisiaj większy ruch, trzeba chwilę odstać w miejscach gdzie zwykle jest pusto. Dodatkowo za Zabrskiej nieco więcej samochodów... Zdarza się :)

Tramwaje dwa w Zabrzu
Tramwaje dwa w Zabrzu © amiga
Niewielki ruch na Zabrskiej
Niewielki ruch na Zabrskiej © amiga

Docieram od firmy, w zasadzie każdy poranek mógłby wyglądać podobnie, ciekawe jak będzie wieczorem, znowu straszą burzami... 
Przed firmą
Przed firmą © amiga

Czwartek późnym popołudniem

Czwartek, 28 lipca 2016 · Komentarze(2)
Ruszam około 16:30, jakby wcześniej, jednak gdzieś na radarach widać krążące opady, chmury płyną znad Czech. Wiatr za to zerowy, ruch na drogach niewielki, ale mam okazję poprzyglądać się jak zachowują się kierowcy, rowerzyści, piesi... 

Skręcamy w prawo
Skręcamy w prawo © amiga

Jeszcze w Gliwicach trafiam na Straż Pożarną wycinającą drzewa, czyżby drzewo zaczęło się walić, dwie jednostki + policja... lekki korek... 

Coś się dzieje
Coś się dzieje © amiga
Jakiś cyrk
Jakiś cyrk © amiga
Obstawa Policji
Obstawa Policji © amiga
Za to dalej już nie ma niespodzianek, aż do Kochłowic, gdzie jakiś motocyklista ścina zakręt pakując mi się po koła, skręcał w prawo z pasa po lewej... masakra... , rowerzyści którzy jechali przede mną też nie zasygnalizowali, że skręcają, ogólnie jakiś cyrk... 
W prawo bez kierunkowskazu, na trzeciego
W prawo bez kierunkowskazu, na trzeciego © amiga
Dzieciaki
Dzieciaki © amiga
Na Ligocie dla odmiany piesi dziwnie się zachowują, jeden szarpie drugiego, nie wiem czy chcą iść z lewej, czy z prawej strony, zwalniam... jadę  8 km/h... udaje mi się ich wyminąć. 
Jacy zdziwieni
Jacy zdziwieni © amiga
Rozkopane
Rozkopane © amiga
Dobrze, że jestem blisko domu... nie mam ochoty na takie niespodzianki... 
Stan dróg wskazuje na to, że w Katowicach niedawno musiało padać, mi się udało, przejechałem na sucho... 

Pochmurny poranek czwartkowy

Czwartek, 28 lipca 2016 · Komentarze(2)
7:13 - dzień pochmurny, lekki wiaterek z południowego-wschodu, przyjemny chłodek... niewielki ruch na drogach. 

Przypadłości związane z ostatnim weekendem powoli chyba mijają, jest zdecydowanie lepiej..., przed wyjazdem w końcu wyczyściłem sztycę, wczoraj strasznie rower skrzypiał, na ostatniej wycieczce zauważyłem, że sporo piasku znów się tam dostało, ale jakoś zapominałem tam zajrzeć, więc w domu chwilę przed wyjazdem udało się to załatwić :) Od razu lepiej się jedzie.

W zasadzie trochę nuda, ale uważać trzeba, co jakiś czas widać magika na drodze, a to ktoś próbuje wyjechać z placu, bądź rusza z pobocza... 

Mistrz wjeżdżania do placu
Mistrz wjeżdżania do placu © amiga
Wycięli drzewa
Wycięli drzewa © amiga
Na Wirku przymusowy postój, ciekawe kiedy skończą ten remont..., a drugie pytanie to w jakim celu? Chcą tędy puścić pociągi osobowe czy to tylko dla pociągów towarowych? 
Przejazd an Wirku
Przejazd an Wirku © amiga
Na rondzie
Na rondzie © amiga
Ruszanie z pobocza
Ruszanie z pobocza © amiga

Na spokojnie dojeżdżam do firmy, teraz kąpiel i do pracy :)

Środa późnym popołudniem

Środa, 27 lipca 2016 · Komentarze(0)
Jest za piętnaście szesnasta gdy ruszam, jest gorąco, duszno, wieje... jestem zmęczony.... w zasadzie mógłbym tylko narzekać, ale chyba powoli zaczynam się jakoś zbierać po weekendzie... Dolegliwości powoli ustępują, do weekendy być może się wykuruję ;)
Na drogach za to pusto, gorzej, że na wieczór zapowiedziane są burze, deszcze, zresztą radar meteo pokazuje, że coś nadciąga z Czech. Kierunek dom i to szosami... 
Idealny moment na przejście
Idealny moment na przejście © amiga
Nie ma to jak się wp...ć
Nie ma to jak się wp...ć © amiga
W Zabrzu na chwilę staję przy myjni, by spłukać nieco piasek z roweru, ze względu na możliwe opady nie bawię się w nic wielkiego. Wydaję złotówkę...  Syf zmyty... jadę dalej
Chwila na myjni
Chwila na myjni © amiga
Spacer z piwkiem
Spacer z piwkiem © amiga
Dlaczego speluny mają najczęściej takie szumne nazwy
Dlaczego speluny mają najczęściej takie szumne nazwy © amiga

Pomimo zapowiedzi nie spadłą ani jedna kropla deszczu, nic się nie wydarzyło, tyle, że w domu czeka mnie długo wieczór...

Środa rano goniąc deszcze

Środa, 27 lipca 2016 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam nieco wcześniej niż wczoraj, ale nie tak jakbym chciał, jest coś koło 7:15. W nocy padało, była nawet burza. Zanim wyjechałem sprawdziłem radary, nad Świętochłowicami wisi wielka chmura, obejmująca opadami, Kochłowice, Zabrze, Bytom, Chorzów, centrum Katowic, Gliwice... cóż... 

W plecaku mam przeciwdeszczówkę, ubiorę ją w razie czego na trasie, jest za gorąco by w niej w tej chwili jechać. 
W nocy padało
W nocy padało © amiga
W Panewnikach jet prawie zupełnie sucho, za to, za Kochłowicami widać, że lało... i to solidnie, po drogach płyną jeszcze rzeki, za to za mną pojawia się słońce :)
A ten co tutaj robi?
A ten co tutaj robi? © amiga
Cały czas kombinuję kiedy wpakuję się w ulewę, ale na niebie pojawiają się coraz ładniejsze białe obłoczki, to nie wróży opadów... tyle, że kałuże na asfalcie i tak robią swoje...  
Jeszcze niedawno musiało lać
Jeszcze niedawno musiało lać © amiga
Gdy mijam wiadukt przed Sośnicą, drogi robią się zupełnie suche, tutaj nie padało, za to jakiś baran odbija na mnie na skrzyżowaniu, przeprasza... tylko co mi z tego... chwila nieuwagi, gdybym się zagapił to by mnie zgarnął. 
I co z tego, że przepraszał
I co z tego, że przepraszał © amiga

Dojeżdżam do firmy, szybka kąpiel i dalej w drogę, tyle, że już nie rowerem... Zmęczenie po poniedziałku dalej daje o sobie znać... chociaż z rana było ciut lepiej... 


Wtorek późnym popołudniem

Wtorek, 26 lipca 2016 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam chwilę przed 17. Zmęczenie mnie ogarnia... na dokładkę czuję, że wieje wiatr bardzo silny wiatr z północnego wschodu, coś mi się zdaje, że jazda będzie długa i męcząca.

Bez napinania jadę drogami, później uciekam w lasek Makoszowski, jakoś nie mam melodii do przejazdu głównymi traktami... 

Młody daje radę ;)
Młody daje radę ;) © amiga

O dziwi jest ciepło, a słońca niewiele. bolą mnie dalej 4 litery... jutro powinno być już lepiej. W Bielszowicach jakiś mistrz wyprzedzania próbuje brać się za autobus, tuż przed wysepką... chore... 
Z lewej mistrz wyprzedzania
Z lewej mistrz wyprzedzania © amiga
Za Wirkiem decyduję się na krótki przejazd wzdłuż potoku Bieszowickiego, nie ma samochodów, jest cisza, spokój i czasami smród potoku. Za to do spokojnej jazdy z dala od zgiełku idealne. 
Kierunek Kochłowice
Kierunek Kochłowice © amiga
W Piotrowicach zaskakuje mnie przejazd kilkunastu radiowozów, gdzie pędzą? Nie wiem, błyskają światłami... gnają, mam nadzieję, że nic się nie stało. 
Policja, policja
Policja, policja © amiga
Do domu już niedaleko, ledwo żyję... marzę o kąpieli

Wtorek o poranku

Wtorek, 26 lipca 2016 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam około 7:20, późno, na dokładkę czuję efekty zmęczenia, odwodnienia po wczorajszej wycieczce, gdzie w zasadzie nie było jak i kiedy odpocząć. Po prostu trzeba było dojechać przed zachodem słońca... 

A dzisiaj... słońca nie widać, za to nieb zaciągnięte jest chmurami, wieje lekki wiaterek z zachodu, na drogach umiarkowany ruch. Trasa szykuję się standardowo, po szosach, nie mam ochoty na nic więcej... zresztą gdyby się dało... pewnie dzisiaj leżałbym w łóżku...  tzn pewnie by się dało, ale po co ;)

Bredzę... 


Tego znaku wcześniej nie zauważyłem :)
Tego znaku wcześniej nie zauważyłem :) © amiga

Wiatr troszeczkę przeszkadza, ale nie tak jak 4 litery, te wczorajsze kilka godzin w siodle odcisnęły na mnie swoje piętno, tym bardziej, że zlało mnie na 70km i reszta trasy była z mokrym pampersem... 
Po chodniku... też można
Po chodniku... też można © amiga
Pociesza mnie to, że to okres wakacyjny i raczej nie należy się spodziewać jakiegoś bardzo wzmożonego ruchu na drodze, tak naprawdę to widziałem go tylko na początku w Katowicach i... Zabrzu. Gliwice opustoszałe, przez drogi przechodzą tylko jakieś psy z właścicielami..  
Spacerniak dla pieska
Spacerniak dla pieska © amiga
Dojeżdżam do firmy i... cieszę się na myśl o prysznicu... tego mi potrzeba, dobry gorący prysznic...

Z Tomaszowa do Katowic

Poniedziałek, 25 lipca 2016 · Komentarze(5)


Jest kilka minut po 9:00, pożegnałem się z Karoliną, jej rodziną i... pozostało tylko dojechać do Katowic... Dzień zapowiada się długi i męczący. Wczoraj setka, dzisiaj szykuje się kolejne 200... niby to nie moja taka pierwsza wycieczka, ale... wiem, że nic nie wiem. Pogoda zapowiedziana w kratkę, może padać, może nie padać, wiatr może wiać, albo i nie... słońce będzie ale niekoniecznie...  

Plan trasy tylko w głowie, będę go modyfikował w drodze, przed oczami mapa dodatkowo nawigacja.. i jakoś muszę sobie poradzić. Pierwszy fragment do dojazd do Sulejowa i oczywiście wyjazd z Tomaszowa, Trochę na czuja, trochę na azymut jadę koło Grot Niegórzyckich i Tamy, to by było na tyle łatwej trasy... teraz lekko nie będzie, fragment który mam przejechać jest pofałdowany, chociaż wiem, że najgorsze będę miał od połowy drogi, gdzieś od Złotego Potoku... gdzie zaczyna się jura... 

Plan to jak najmniej czasu tracić na postojach, przerwach, droga jest długa... na 21 fajnie by było dotrzeć na miejsce. W plecaku ciąży lustrzanka, ale dzisiaj jej nie wykorzystam... aparat w tel musi wystarczyć. Z obiady rezygnuje, tzn może go zjem ale już w Katowicach, będę się żywił tym co znajdę/kupię po drodze... inie chodzi mi o korzonki... 

Z doświadczenia wiem, że na większości zdjęć będę miał kościoły, bo duże, bo charakterystyczne, nie da się ich pominąć, a  na szukanie atrakcji dzisiaj nie ma czasu. Trochę szkoda, ale ten odcinek musiałby być podzielony przynajmniej na 2 etapy/dni. 

Więc krótka przerwa w Błogim Szlacheckim, fota i jadę dalej, wiatr delikatnie mnie wspomaga, gdy jadę na zachód, szkoda tylko, że jest duszno... 
Kościół parafialny pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny i św. Mikołaja - Błogie Szlacheckie
Kościół parafialny pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny i św. Mikołaja - Błogie Szlacheckie © amiga

Kolejna krótka przerwa w Sulejowie, do mety pozostało 170 km :)
Podklasztorze - Sulejów
Podklasztorze - Sulejów © amiga

Spoglądam na mapę i dochodzę do wniosku, że ciągnięcie na Wielgomłyny nie ma sensu, tym bardziej, że mam drogę na Lubień, z mapy wynika, że będzie szutrówka...  i taką mam też nadzieję, w końcu w okolicy zdarzają się piaszczyste niespodzianki ;) Już na miejscu okazuje się, że to dobry wybór, kilka km zaoszczędzę. Tyle, że szutr na prawie całej długości to podjazd... Niewielki, ale odczuwalny. 

Na szutrówce urywa mi się jeden koszyk... bidon ląduje w plecaku po opróżnieniu zawartości... oczywiście. Te kilka kropli wody już było potrzebne więc nie narzekam :)
Szutrówka na Lubień
Szutrówka na Lubień © amiga

W Lubieniu krótki postój, tym razem pierwszy sklep... mają banany. jednego zjadam, drugi zostaje jako zapas, jest też tymbark, temperatura robi swoje i wysysa ze mnie wodę, czuję to... 
Lubień – Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski
Lubień – Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski © amiga

Mam przed sobą spory odcinek po lasach, temperatura nieco niższa, drogi idealne... tyle, że od czasu do czasu trzeba zjechać na pobocze, bo jedzie kombajn. 
Jest większy, trzeba zjechać
Jest większy, trzeba zjechać © amiga

Coś za to zaczyna mi się przewracać w żołądku, jest coraz gorzej, zaczynam się rozglądać za krzaczkami, drzewkami... jak na złość jadę przez pola... niewiele roślinności... męczy mnie.. 
Mijając kościół w Bączkowicach widzę, murowaną sławojkę ... jestem uratowany... zjeżdżam na bok, jest otwarta, w środku... niespodzianka... 4 stanowiska po 2 dla kobiet i mężczyzn, "kabiny" zamykane na skobel, a wewnątrz dziura w podłodze... żadnych udogodnień... cóż... w tej chwili to i tak luksus jak w hotelu 4 gwiazdkowym... kleszczy nie nałapię... 

Mija dobre kilak minut, mam jeszcze czas by zjeść batony, napić się i ruszyć dalej... jest zdecydowanie lepiej... za to zapomniałem założyć licznika zauważam to po około 2-3 km... gdy na zjeździe chciałem zerknąć na prędkość... 
Cóż... zdarza się.. 
Bęczkowice - Kościół rzymskokatolicki pw. Zesłania Ducha Świętego
Bęczkowice - Kościół rzymskokatolicki pw. Zesłania Ducha Świętego © amiga

W Przerąbiu - wg mapy jest kościół i ruiny zamku, ten pierwszy jest, tego drugiego nie widzę, jest tylko staw, na szukanie nie mam czasu, więc jadę dalej... 

Przerąb - Kościół rzymskokatolicki pw. św. Rozalii z Palermo
Przerąb - Kościół rzymskokatolicki pw. św. Rozalii z Palermo © amiga

Droga coś dziwna jest, mocno połatana, kamyki lecą spod kół.. ale... nie wszystkie, część zostaje na oponie, przylepiła się... jazda jest nieprzyjemna, strasznie głośna.., staję oczyszczam opony... 500m dalej powtórka z rozrywki... 

Tak jeszcze nie miałem... kamyki kleją mi się do opon
Tak jeszcze nie miałem... kamyki kleją mi się do opon © amiga

nadciągają ciemne chmury z południa, wiatr się zmienił, nie pomaga, przeszkadza wręcz, zaczyna kropić, widzę niedaleko jakiś zagajnik, jadę w jego kierunku, tuż obok stroi samochód "naprawiaczy" dróg... staję przy zagajniku... początkowo jest nieźle, ale ulewa się wzmaga, pracownicy zapraszają mnie do środka, leje... 
Mija 40 minut... chmura wisi nad nami, deszcz jakby stał się słabszy... dostaję cukierka na drogę i wychodzę na zewnątrz...  ciuchy i tak mokre, pampers też... ale dam radę... 

Kropi może jeszcze z 10 minut, wyjeżdżam spod chmurki... Woda wypłukała też kamyki z roweru a przynajmniej pomogła im odpaść :)
5km dalej nie widać śladu po opadach... 
Rzejowice - Parafia rzymskokatolicka Wszystkich Świętych
Rzejowice - Parafia rzymskokatolicka Wszystkich Świętych © amiga
W Żytnie pora na kolejnego banana, kolę i przyjrzenie się mapie... kierunek Święta Anna. przez Cielętniki i Dąbrowę Zieloną, wiatr znów się uspokoił, znowu wieje od wschodu.. od czasu do czasu nieco wspomaga. 
Żytko - chwila odpoczynku
Żytko - chwila odpoczynku © amiga
Cielętniki - Kościół Przemienienia Pańskiego
Cielętniki - Kościół Przemienienia Pańskiego © amiga
Dąbrowa Zielona - kościół św. Jakuba Apostoła
Dąbrowa Zielona - kościół św. Jakuba Apostoła © amiga
W Świętej Annie rozglądam się za jakimś sklepem, niestety nic ciekawego nie ma, za to zbierają się kramy spod klasztory, tylko że ja nie potrzebuję waty cukrowej ani pukawki... jadę więc dalej
Św. Anna - Zespół klasztorny Dominikanek
Św. Anna - Zespół klasztorny Dominikanek © amiga
Sklep za to jest w Przyrowiu, robię zakupy, staję na rynku... ciche senne miasteczko... , tyle, że gdzieś ludzi wywiało, 
Przyrów - kościół pw. św Doroty
Przyrów - kościół pw. św Doroty © amiga
Przyrów - rynek :)
Przyrów - rynek :) © amiga
No i zaczyna się jura... mijam Złoty Potok, odpuszczam pałac, przelatuję przez tą miejscowość, mam złe wspomnienia gdy gnały na złamanie karku Tiry tymi drogami... kierunek Żarki... pierwsze podjazdy, czuję zmęczenie... zastanawiam się czy przeżyję.... 
staję przy jakiś skałkach... fota i ruszam dalej. 
Jurajskie skałki - okolice Ostrężnika
Jurajskie skałki - okolice Ostrężnika © amiga
W Żarkach pamiętam, że były niezłe lody, tyle, że już większość jest pozamykane... sklepy nijakie... cóż...  do domu coraz Bliżej... a wiem, że czeka mnie przeprawa przez Myszków i Siewierz.
Żarki - centrum miasta
Żarki - centrum miasta © amiga

W Myszkowie jestem po 20 minutach, ruch jak diabli. przypomina mi to Górę Kalwarię, szkoda miasta, przydała by się obwodnica, 20 minutowy postój przy sklepie, tym razem potrzebuję już konkrety - energetyk - litr Level-a, dodatkowo uzupełniam bidon o herbatę Oshee. przyda się później...  kolejny banan ląduje dzisiaj w żołądku... chyba nie będę mógł patrzeć na te owoce przez kilak dni... 
Ruszam na Siewierz obawiając się, że samochody będą mi towarzyszyły, jednak im bliżej jestem Siewierza, tym ruch coraz mniejszy... zero ciężarówek... jestem w szoku... 
Miasta nieco rozkopane, prowadzi mnie nawigacja, omija wszystkie rozkopane drogi... każe skręcać w dziwnych miejscach, ale  wyprowadza mnie dokładnie pod zamek :) 
Szybka fota... i myślę co dalej, jeżeli nawigacja tak dobrze mnie przeprowadziła przez miasto, to może dalej będzie podobnie, zawierzam jej... jadę.. coś mi się jednak nie podoba... kieruje mnie na jedynkę... spoglądam na mapę, hmmmm. wygląda na to, że wzdłuż tej drogi jest zielony szlak, powinno więc dać się przejechać... korzystam z przejścia dla pieszych, jestem po drogiej stronie, oznaczeń szlaku nie ma, wg mapy muszę posuwać się wzdłuż drogi przej jakiś kilometr - jest szerokie pobocze, tyle, że po 300-400m pobocze ma już szerokość 20cm... masakra... jeszcze tylko 600m... samochody gnają po 100km/h i więcej... jadę bardzo ostrożnie, tym bardziej, że w ogóle nie powinno mnie tutaj być. Docieram do drogi... w którą mogę odbić...  mija 5 minut zanim dochodzę do siebie... więcej nie będę korzystał z zielonego szlaku którego nie ma... uffff
Siewierz - Zamek Biskupów
Siewierz - Zamek Biskupów © amiga

Przyglądam się mapie... kierunek Psary... tyle, że nieco dalej mapa mi się urywa, muszę nie zdać na nawigację, na oznaczenia, na azymut... co jakiś czas kontroluję co OSMAnd mi proponuje... kilak razy koryguję jego chore pomysły... górki znowu się pojawiają... ledwo zipię... widzę znak Góra Siewierska... masakra... na szczęście tuż przed drugą połową podjazdu odbijam... do domu coraz bliżej...  Jadę przez Siemianowice Śląskie, tuż obok sławetnych dinozaurów... nie mogłem dobie odpuścić fotki... 
Park Jurajski ;) - Siemianowice Śląskie
Park Jurajski ;) - Siemianowice Śląskie © amiga

Gdy widzę znak Katowice... następuje odprężenie... jeszcze tylko 10 km... ale po znanej okolicy... Energetyk dalej trzyma i to jest dobre, ale czuję, że zapasy energii powoli się wyczerpują, zaczyna mi się robić chłodno... 
Dobijam do domu... pić.... 4 l wody mineralnej znikają... coś normalnego do zjedzenia, obiad... odgrzewany ale jest.. jakie to dobre, jakie to nie słodkie... Ciuchy wyglądają strasznie, a ja jak 7 nieszczęść... 
Trzeba się jeszcze wyspać, jutro do pracy :)


Powrót do Katowic wg Polara