Uciekając przed burzą
Piątek, 29 lipca 2016
· Komentarze(0)
Kategoria do 34km, Do/Z Pracy, Solo, W jedną stronę
Wyjeżdżam po 17, jest przyjemnie ciepło, słonecznie, delikatny wiatr z południa, niewielki ruch na ulicach, za to rowerzystów bez liku... co rusz ktoś na rowerze jedzie, pędzi, kręci...
Korci mnie by pojechać lasem... dochodzę do wniosku, że zakręcę na leśne ścieżki w Makoszowach...
Przyjemnie ciepło, więc i rowerzystów więcej © amiga
Całe rodziny ruszyły na wycieczki © amiga
Ruch jak w ulu © amiga
Tyle, że gdy dojeżdżam do miejsca gdzie mam odbić, widzę w lusterku ciemne chmury... sprawdzam na komórce, za mną poruszają się dość szybko deszczowe chmury, to burza... jest jeszcze w Gliwicach, 10 km ode mnie, jak się pospieszę, to być może zjadę z jej drogi... ale o lesie nie ma mowy, nie lubię jeździć pomiędzy drzewami gdy walą pioruny dookoła.
Pozostało więc odbić na Kończyce i dalej Bielszowice, gnam na złamanie karku... staję na chwilę w Bielszowicach na Bielszowickiej, spoglądam na meteora... burza tuż za mną, ale odbiłem nieco na południe, powinienem uciec burzy... jeszcze kawałek...
Coś się święci © amiga
Gdy jestem na Wirku spada na mnie kilka kropli deszczu, przyspieszam, na dokładkę trafia się króliczek... przyspieszam :)...
W Kochłowicach widzę, że burza podąża dalej na centrum Katowic... więc nie za mną... ja odbijam mocno na południe... W Panewnikach niebo zachmurzone, ale nie pada, nie kropi...
Biegnąc z pieskiem © amiga
Za to zaskakuje mnie jakaś pielgrzymka... tylko czemu w tym miejscu? Tu nic nie ma..., może idą do lasu... może to nie pielgrzymka, ale coś innego, na studentów za wcześnie, czy może za późno, mają wolne...
A to co? Pielgrzymi? Na Ligocie? © amiga
Trafiam na kolejnego króliczka... oj... chyba nie podobało mu się gdy go minąłem... zaczął gonić, nawet przegonił mnie, tyle, że pojawił się podjazd, bez większych problemów znowu go objechałem...
Czemu upadło, nie wiało przecież? © amiga
W Piotrowicach odbijam na dom... deszcz mnie nie dorwał, a te kilka kropli się nie liczy...
Korci mnie by pojechać lasem... dochodzę do wniosku, że zakręcę na leśne ścieżki w Makoszowach...
Przyjemnie ciepło, więc i rowerzystów więcej © amiga
Całe rodziny ruszyły na wycieczki © amiga
Ruch jak w ulu © amiga
Tyle, że gdy dojeżdżam do miejsca gdzie mam odbić, widzę w lusterku ciemne chmury... sprawdzam na komórce, za mną poruszają się dość szybko deszczowe chmury, to burza... jest jeszcze w Gliwicach, 10 km ode mnie, jak się pospieszę, to być może zjadę z jej drogi... ale o lesie nie ma mowy, nie lubię jeździć pomiędzy drzewami gdy walą pioruny dookoła.
Pozostało więc odbić na Kończyce i dalej Bielszowice, gnam na złamanie karku... staję na chwilę w Bielszowicach na Bielszowickiej, spoglądam na meteora... burza tuż za mną, ale odbiłem nieco na południe, powinienem uciec burzy... jeszcze kawałek...
Coś się święci © amiga
Gdy jestem na Wirku spada na mnie kilka kropli deszczu, przyspieszam, na dokładkę trafia się króliczek... przyspieszam :)...
W Kochłowicach widzę, że burza podąża dalej na centrum Katowic... więc nie za mną... ja odbijam mocno na południe... W Panewnikach niebo zachmurzone, ale nie pada, nie kropi...
Biegnąc z pieskiem © amiga
Za to zaskakuje mnie jakaś pielgrzymka... tylko czemu w tym miejscu? Tu nic nie ma..., może idą do lasu... może to nie pielgrzymka, ale coś innego, na studentów za wcześnie, czy może za późno, mają wolne...
A to co? Pielgrzymi? Na Ligocie? © amiga
Trafiam na kolejnego króliczka... oj... chyba nie podobało mu się gdy go minąłem... zaczął gonić, nawet przegonił mnie, tyle, że pojawił się podjazd, bez większych problemów znowu go objechałem...
Czemu upadło, nie wiało przecież? © amiga
W Piotrowicach odbijam na dom... deszcz mnie nie dorwał, a te kilka kropli się nie liczy...