Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2013

Dystans całkowity:1795.13 km (w terenie 467.50 km; 26.04%)
Czas w ruchu:87:15
Średnia prędkość:20.57 km/h
Maksymalna prędkość:61.41 km/h
Suma podjazdów:12263 m
Maks. tętno maksymalne:190 (103 %)
Maks. tętno średnie:161 (87 %)
Suma kalorii:68855 kcal
Liczba aktywności:35
Średnio na aktywność:51.29 km i 2h 29m
Więcej statystyk

Powrót do domu w towarzystwie...

Piątek, 30 sierpnia 2013 · Komentarze(0)
KSU - Po drugiej stronie drzwi


Piątek, jaki piękny dzień, popołudnie zapowiada się przyjemnie, temperatura >20 stopni. Wychodzę z firmy i ruszam, wiem jedno, jadę terenem. Dzisiaj mi się nie spieszy. Pogoda zachęca do jazdy dla przyjemności, poza tym wieczór wyjątkowo ma być wolny, no może nie do końca, może uda się poświęcić trochę czasu rowerowi :)

Wbijam się w Sośnicy na hałdę, dalej szlakami leśnymi przez Makoszowy, Kończyce, Halembę. W Starej Kuźni wjeżdżam na hałdkę i trochę foce, obok mnie przejeżdża jakiś biker, jedzie dalej, tyle, że tam nei ma przejazdu, moja może 5 min i wraca..., pyta się o drogę, jest z Mikołowa i od niedawna zaczął jeździć rowerem

Czyż nie jest pięknie? © amiga


Jeszcze nieznajomy biker © amiga



po okolicy, poznaje ją dopiero, chce wyjechać gdzieś do cywilizacji. Z informacji którą od niego wyciągnąłem przyjechał od strony doliny Jamny, cóż.. chwila rozmowy i jedziemy razem, na Panewniki, trochę opowiadam mu co w okolicy jest co można zobaczyć, czego poszukać...
Dojeżdżamy do Katowic, jeszcze kawałek Ligoty, ul. Śląska i pora się pożegnać, pokazuję mu drogę na Starganiec, dalej już powinien sobie poradzić , a ja bokiem czmycham na Ochojec. Fajnie jest spotkać kolejnego zarażonego Cyklozą...


Ciekawe miejsce na ćwiczenia © amiga


Jakieś zawody lokalne? © amiga

takie tam powolne kulanie się do Gliwic

Piątek, 30 sierpnia 2013 · Komentarze(0)
Andrzej Grabowski - Z pijanym, to nie


Poranek, zbieram się, wychodzę, wsiadam na rower i ruszam...
Coś zimno..., spoglądam na licznik... 9 stopni..., jeszcze 2 mniej i trzeba będzie zacząć ubierać długie spodnie...,
Dzisiaj i tak chyba za lekko się ubrałem, czuję ten chłód, ale... dam radę, świeci słońce, więc temperatura powinna dość szybko się podnieść. Przynajmniej na to liczę...
W Panewnikach wjeżdżam w las, jakoś nie mam melodii do jazdy po szosach, nie chce mi się, może to efekt ostatniego dnia "roboczego"..., za to w lesie całkiem przyjemnie, mało tego sporo rowerzystów, biegaczy, temperatura więc nie odstrasza ludzi...,
W Gliwicach melduję się w żółwim tempie, ale za to przejechana hałda w Sośnicy..., przyszły tydzień to Sajgon na drogach, więc pewnie przez pierwsze kilka dni będę z założenia jechał lasami..., koniec wakacji..., chociaż prawdziwy bałagan zacznie się dopiero za jakieś 3 może 4 tygodnie gdy wrócą studenci...


VI Bytomski Rajd Rodzinny © amiga

po pracy

Czwartek, 29 sierpnia 2013 · Komentarze(0)
The Police - Live In Concert At The Tokyo Dome 2008


Powrót do domu..., jakimś cudem udaje się wyjść nieco wcześniej..., za to pogoda taka sobie, w chwili gdy ruszam zaczyna kropić, nie zakładam jednak kurtki przeciwdeszczowej, łudzę się, że ulewa przejdzie bokiem i mimo wszystko jakoś to będzie...

Już wyjeżdżając z Gliwic deszcze zanika, na ulicach jest wręcz sucho, ale co tam, skręcam początkowo do lasku Makoszowskiego, później wbijam się na niebieski szlak i jadę w kierunku Kończyc, tam zmiana szlaku na czerwony Rudzki, który wyprowadza mnie w okolice Halemby. Tutaj szlaki się urywają na jakiś czas..., pędzę dalej w kierunku Panewnik..., zastanawia mnie zerowa liczba bikerów..., może pogoda trochę wystraszyła ludzi, ale nawet w gorszych warunkach spotykałam jednego czy dwóch..., a dzisiaj nie jest tak źle, chmury tylko straszą...
Do samych Katowic nie spadła na mnie już żadna kropla deszczu..., w sumie nawet dość przyjemnie się jechało.

Wóz strażacki na Old Timer Garage w Zabrzu © amiga

po raz kolejny do pracy...

Czwartek, 29 sierpnia 2013 · Komentarze(2)
Łzy - Narcyz Się Nazywam


Czwartek…, pora po raz n-ty pojechać do pracy, do Gliwic…
Za oknem dziwnie chłodno, chociaż ostatnie dni powinny mnie już do tego przyzwyczaić, 14 stopni… pewnie w marcu by mnie to cieszyło, ale… mamy sierpień…, liczę jednak na to, że lato przeciągnie się podobnie jak zima, nie miałbym nic przeciwko temu aby… potrwało do grudnia :).
W końcu jednak trzeba wyjść, długa bluza i da się jechać, wczoraj udało mi się w końcu umyć rower po… Izerskiej Wielkiej Wyrypie…, przy okazji usunąłem luzy z tylnego koła, i sprawdziłem co się dzieje z hamulcem…, jakimś cudem tarcza hamulca zaczęła trzeć o zacisk…, dość nieprzyjemny zgrzyt, ale przeszedł już do historii (przynajmniej dzisiaj go nie słyszałem). Poprawiłem nieco ustawienie siodełka.., pewnie trzeba będzie się do tego przyzwyczaić i w zasadzie to wszystko na już… Nie zmienia to faktu, że muszę się umówić w serwisie na coś więcej…, wyczuwalny luz na korbie i wydobywające się dźwięki z suportu wskazują na padanie łożysk…, ech…. 1.5 miesiąca i po suporcie…, shit…, chyba zlecę też pełny serwis obu piast, tak… dla zasady, w końcu mają niecałe 10000km sobą… z jednym czyszczeniem/przeglądem…, jest jeszcze kilka innych drobiazgów, ale większość nie jest czasochłonna…, więc pewnie zrobię to sam… . W tej chwili jest niby nieco więcej czasu.., bo kolejny rajd „dopiero” za 2 weekendy… chociaż kto to wie…, może narodzi się jakaś nowa idea, plan… Cały czas korci aby pojechać w góry…, zmierzyć się jeszcze raz z czerwonym szlakiem jurajskim…, czasu coraz mniej, a zimą raczej nie ma mowy o tym…
A dzisiaj…, od początku wiedziałem, że pojadę nieco bardziej terenem…, bo nic mi nie przeszkadza, zagraża, chyba…, że jakiś dzik samobójca wejdzie mi pod koła…
Trochę denerwuje i spowalnia wycinka lasy pomiędzy Kończycami, a Makoszowami, bez zejścia z roweru nie ma mowy o tym aby pokonać ten odcinek…, po prostu trzeba przenieść bike-a…, leśnicy coś na mnie dziwnie spoglądają ale mam to gdzieś…, może chodzi o te znaki zakazu wstępu…? Ale to w końcu oni władowali mi się na drogę, a nie odwrotnie… :)


Kolejna fota ze zlotu Old Timer Garage w Zabrzu © amiga

Dąb Papieski w Katowicach

Środa, 28 sierpnia 2013 · Komentarze(12)
Uczestnicy
Gaba Kulka "Niejasności"


Wychodzę z pracy dość późno, jest po 17:00, za to od początku wiem, że dzisiejsza trasa będzie nieco inna, może nie do końca, zmieniony zostanie ostatni fragment już w Katowicach, ale od początku...

Wybieram szosy, znaczenie ma dla mnie czas, więc bez wygłupów jadę przez Sośnicę, Makoszowy, Kończyce, Bielszowice, Wirek, Kochłowice..., dojeżdżam do Panewnik i... zamiast jak zwykle skręcić w Bałtycką lecę dalej ul Panewnicką. Interesuje mnie Bazylika w Panewnikach lub jak kto woli w Ligocie :), może nawet nie sama bazylika, nie budowla, tylko coś umieszczone tuż przy...

Dzisiaj szukając informacji w necie dotyczącej dębów, natrafiłem na informację o tzw. Dębach Papieskich , jeden z nich znajduje się właśnie w Katowicach..., w zasadzie na trasie przelotu do i z pracy, głupio byłoby nie zahaczyć o to miejsce...., dodatkowo rodzi się „szatański” pomysł, aby odszukać wszystkie te Dęby w Polsce..., a jest ich trochę. Nie mam mowy aby zrobić to w trakcie jednej wycieczki..., myślę, że może to potrwać ładnych kilka lat.... rozsypane są po całej Polsce o 13 wspomina Wikipedia, ale... sadzonek było 514... więc po pierwsze trzeba poszukać informacji gdzie one trafiły..., a po drugie odwiedzić te miejsca... Sporo pracy przede mną...., ale cóż..., a może gdzieś istnieje jakaś pełna lista miejsc gdzie zasadzono te Dęby?

Dąb Papieski w Katowicach © amiga


Informacja o Dębie Papieskim w Katowicach © amiga


Końcówka przez Park Zadole gdzie spotykam Irka i Filipa, chwila nawet dłuższa na rozmowę i jedziemy dalej, w końcu rostajemy się z Irkiem a kawalek dalej w okolicach osiedla Zadole żegnam się z Filipem i pędzę do Ochojca, zahaczając jeszcze o siostrę...

do pracy

Środa, 28 sierpnia 2013 · Komentarze(0)
Ania Dąbrowska - Jesteś Jak Sen O Spadaniu


Środa, połowa tygodnia..., trzeba ruszyć 4 litery, wsiąść na rower i pognać do Gliwic, do pracy, początkowo myślę o jeździe szosami, będzie szybciej, a ja i tak wyjechałem późno. Plan jednak ulega zmianie i to dość szybko, w zasadzie jeżeli różnica w czasie dojazdu jest tak niewielka to czemu nie pojechać przez lasy? Myślę o szybszym wyjeździe z lasu w Kończycach, jednak ponownie zmieniam decyzję, jadę na Makoszowy. Drogę zagradza mi ciągnik i kilka ciężarówek wywożących wycięte drzewa z lasu, jedyna możliwość to przenieść rower i dosiąść go kawałek dalej.
W Makoszowach pakuję się na hałdę, zobaczymy jak wygląda szlak i o dziwo jest przejezdny, mało tego widać, że wycięto tutaj trochę zielska, przeszkadzającego w jeździe..., robi się przyjemnie...
W Gliwicach jestem może nie tak wcześnie jakbym chciał, ale przynajmniej dobrze się jechało, bez samochodów, bez ruchu na drogach...

Skoda popular © amiga

wracamy do Katowic....

Wtorek, 27 sierpnia 2013 · Komentarze(2)
Rastamaniek - Daj Na Luz


Powrót miał być szosowy, podobnie jak poranek, jednak silny wiatr od wschodu jakoś nie nastrajał mnie na pchanie 30km pod górkę, w końcu mam alternatywę. Co prawda do Kończyc jadę szosami, jednak tam już nie ma zmiłuj się, prosta decyzja i przelatuję tą dzielnicę, zjazd na A4 i już mogę jechać duktami leśnymi. Drzewa dość dobrze chronią przed wiatrem, więc jazda staje się przyjemna, tylko to zgrzytanie w rowerze, może wieczorem uda się chociaż chwilę wygospodarować na serwis..., cóż czas pokaże...

Bez spinania się dojeżdżam do Katowic, do Ochojca, zaliczam 2 okoliczne sklepy i mogę się zająć innymi sprawami..., serwis jednak dzisiaj nie wypali...

Nasza obstawa na rajdzie w Bytomiu © amiga

do pracy

Wtorek, 27 sierpnia 2013 · Komentarze(0)
Bas Tajpan - Historia pewnego dębu


Prognozy na dzisiaj nie napawały optymizmem, znowu niby miały pojawić się jakieś lokalne burze, opady, noc... biorę przeciwdeszczówkę i jadę do Gliwic, tyle, że po szosach... sprawdzę w praktyce jaką będę miał różnicę przy przejazdach terenem i szosami...
Dobrze, że jeszcze trwają wakacje, na drogach jest jeszcze pusto, można więc nieco poszaleć, to się jednak skończy już niedługo, gdy gawiedź zjedzie do miasta, to... za kilka dni...

Początek roku szkolnego jest zawsze tragiczny, nagle wszyscy odprowadzają swoje pociechy do szkoły, tylko czemu zawsze do tego jest potrzebny samochód? Tym bardziej, że podstawówki są najczęściej na wyciągnięcie ręki, 10 min piechotą od domu... Hmmm...

Ważne, że dzisiaj mam luz na drogach, po urlopowych wojażach słyszę że coś zaczyna doskwierać rowerkowi..., na bank do zrobienia jest suport, obie piasty, klocki hamulcowe też do wymiany..., blat starty..., ten ostatni leży w domu i czeka na odpowiednią chwilę, a w zasadzie czas który będę mógł poświęcić rowerowi..., reszta pewnie trafi do serwisu..., przy okazji...

Do Gliwic dojeżdżam w przyzwoitym czasie, spoglądam na zegarek i widzę, że różnica pomiędzy wczorajszym terenowym przejazdem a dzisiejszym szosami to zaledwie 2 minuty, daje to do myślenia..., tyle, że gdy poleje trochę to już nie będzie tak pięknie, wybór będzie prosty... szosy...

Uzupełniamy elektrolity © amiga

pojechałem do pracy więc trzeba jeszcze wrócić...

Poniedziałek, 26 sierpnia 2013 · Komentarze(0)
KlejNuty - Precz z cenzurą!


Wychodzę z firmy..., dzień jak to zawsze po urlopie, milion spraw do załatwienia, zrobienia, pewnie zajmie mi kilka dni odrobienie się..., za to w tej chwili pozostało już tylko jedno, powrót do Katowic..., szybka kalkulacja i pojadę szosami, dzisiaj odpuszczam lasy, muszę dotrzeć dość szybko, wieczorem jeszcze kilka spraw do załatwienia, zrobienia..., z drugiej strony zastanawiam się o ile wolniej jadę lasem, 5-10 minut? Muszę to sprawdzić, w końcu od czegoś są wpisy na BS:)..., jednak nie dzisiaj...
Zabrze standardowo rozkopane, denerwuje rozwalona Rogoźnicka dla której nie ma alternatywy, bo... i one są w podobnym stanie... ech... dobrze, że po kilku miesiącach wrócił ciężki sprzęt i jest szansa iż już niedługo znowu będzie przejezdna i nie trzeba będzie zsiadać z rowera i targać go nad dziurami...
Reszta drogi minęła dość szybko, tyle, że temperatura również spadała z każdą minutą. Gdy wyjeżdżałem było ok 20 stopni, już na miejscu było ok 18... oj zima za pasem... panie

To klasyk czy zabytek? © amiga

i po urlopie....

Poniedziałek, 26 sierpnia 2013 · Komentarze(0)
Grzegorz Turnau - Dziękuję za list


Pora odrobić kilka zaległości we wpisach, strasznie nie lubię zostawiać sobie takich spraw, ale cóż zrobić, czasami tak jest, tak się zdarza, może w końcu uda się wyprostować bloga...

Pierwszy po 2.5 tygodniowym urlopie wyjazd do pracy, ciężko się pozbierać, ciężko ruszyć, jednak trzeba..., za oknem niestety powoli widać już zbliżającą się jesień, dni coraz krótsze, temperatura o poranku wyraźnie niższa, ale dobre i to.
Jeżeli weźmie się pod uwagę przeciągającą się zimę, pluchy wiosenne trwające do połowy lipca, to i uważam, że lato przyszło spóźnione, ale przyszło i ma się jeszcze całkiem dobrze, oby jak najdłużej...

Sama droga bez jakiś większych problemów, po prostu przejazd z punktu K do G. Dziwnie do brzmi ;P W zasadzie nie zatrzymuję się nigdzie, nawet przejazd przez las już nie ten co 2 miesiące temu gdy słychać było śpiew ptaków... i znowu wróciłem do tematu pogody.... ech...

Przejazd VI Rodzinnego Rajdu w Bytomiu © amiga