Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2012

Dystans całkowity:1690.89 km (w terenie 306.00 km; 18.10%)
Czas w ruchu:71:25
Średnia prędkość:23.68 km/h
Maksymalna prędkość:57.73 km/h
Maks. tętno maksymalne:208 (113 %)
Maks. tętno średnie:160 (86 %)
Suma kalorii:66828 kcal
Liczba aktywności:49
Średnio na aktywność:34.51 km i 1h 27m
Więcej statystyk

w wersji na pociąg :)

Środa, 31 października 2012 · Komentarze(10)
plateau - Nie lubię


Wpis z lekkim opóźnieniem, ale wczoraj nie było czasu, zresztą dzisiaj też jest mały młyn związany z dzisiejszym "świętem". Kołomyja jest jednak wpisana w ten dzień i tyle. Czy wyjdę dzisiaj na rower? Pewnie nie...

Co do powrotu, to prawie klasyk, tyle, że terenowy. Wyjeżdżając z firmy nie wiem jeszcze którędy pojadę, jednak korek i przewężenie na wiadukcie w Sośnicy wpływa na moją decyzję, nie mam ochoty gnać po szosach, wjeżdżam w lasek Makoszowski, zatrzymuję się na chwilę, wyciągam z plecaka czołówkę, odpalam resztę lampek i dopiero tak uzbrojony mogę jechać. Sporo błota, mokrych liści, kałuż itd...
W Makoszowach zastanawiam się, czy nie polecieć przez ul. Wiosenną, ale jakoś mam obawy jechać wąziutką ścieżynką poprowadzoną po nasypie kolejowym, jadę dalej, na wysokości hałdy wjeżdżam na niebieską rowerówkę i jadę..., taaaki teren wymusza na mnie zwolnienie, czuję jak rower tańczy na błocie, czasami koła zapadają się w gęstej głębokiej mazi, która z jakiegoś powodu upodobała sobie to miejsce, na dokładkę coraz więcej tego "charakteru" oblepia mnie i Manfreda...
Wyjeżdżam na Halembie, chwila po szosach, w tym szaleństwie, które się już rozpoczęło, miliony samochodów, gnających z prawej na lewo i vice versa..., trzeba uważać. Ponownie wjeżdżam w las, znowu cisza, znowu spokój, jedynie samotny biker pomyka przez rozlewiska w lesie. Ciekawe co myślą ludzie, którzy widzą coś co się do nich zbliża w lesie i wygląda jak pociąg - trzy odpalone lampki w charakterystyczny trójkąt. W końcu docieram do cywilizacji, jestem w Panewnikach, jeszcze tylko ul. Panewnicka, Bałtycka, Medyków, AK, Zbożowa i jestem pod domem. zsiadam z roweru i wchodzę na przejście dla pieszych, samochód z lewej zatrzymuje się ustępując mi i kilku innych przechodniom miejsca, jednak z prawej strony nadciąga baran jest kilkadziesiąt metrów dalej, ale... nie zwalnia, hamuje bezpośrednio przed przejściem, ułamek sekudny później słychać huk uderzenia, to drugi kretyn zahipnotyzowany czerwonymi lampkami jadący na motorze wbił się w tył samochodu. Na szczęście całość przy niewielkiej prędkości. Motocyklista przeżył, lekko kuleje, straty niewielkie, pęknięta owiewka, stłuczone lusterko i plama na honorze, samochód nie ma nawet ryski.
Pewnie wczoraj podobnych sytuacji w kraju było kilkaset….
Jedzie pociąg z daleka.... - fotka archiwalna a marca 2011 © amiga


Mimo wszystko, życzę wszystkim przyjemnego odpoczynku….

do roboty, do roboty....

Środa, 31 października 2012 · Komentarze(10)
VOO VOO - Pierwszy raz

„Pierwszy raz" - pierwszy utwór z albumu Voo Voo „Nowa płyta" (premiera: 19.10.2012)

Temp. na starcie dziwnie wysoka, wszystko w koło się topi, to... cieszy oko i zapowiada odsunięcie zimy jeszcze na jakiś czas. Wychodząc z domu natykam się jednak na dość silny wiatr wiejący z niewłaściwego kierunku, wydaje mi się, że wieje z zachodu, może lekko z południowego-zachodu, więc spore fragmenty drogi mam "pod górę"..., szosy mokre, ale bez szaleństw, rower und mła zbieramy trochę błota i piachu z drogi oraz tych niewielkich fragmentów terenu. Jednak to nie to co przez ostatnie 2 dni..., cieszy to tym bardziej, że rano cały napęd został wymyty. Piach i błoto usunięte..., a całość naoliwiona :) - tak to można jeździć. Zmieniarki działają idealnie, jeszcze tylko wymiana kółeczek w przerzutce i Voilà.

Nadciąga zima.... - fotka archiwalna z lutego 2012 © amiga



Rower z kartonu - info przekazane przez Izę :) - dzięki
Jakby to weszło do produkcji masowej to zabije firmy rowerowe, w zasadzie to cena postępu :)

Rower wykonany prawie w całości z tektury może zmienić transport na zawsze. Od najbiedniejszych zakątków do najbardziej zatłoczonych aglomeracji, może mieć znaczący wpływ na życie wielu ludzi.

Inżynierowie powiedzieli rowerowemu entuzjaście Jiszharowi Gafni, że to niemożliwe. Wiedział jednak, że tektura może być bardzo silnia, jeśli się ją odpowiednio spreparuje. Po 18 miesiącach poprawiania swojego wstępnego projektu, powstał najmocniejszy, najbardziej trwały i zarazem najtańszy, a także niesamowicie lekki rower z tektury. Jishar mówi, że rower jest gotowy do masowej produkcji.
cd. tutaj


Rower z kartonu © digiart.pl


Miłego dnia :)

ściemnia się, trza gnać...

Wtorek, 30 października 2012 · Komentarze(22)
Amanda Palmer - The Killing Type


Wychodzę z firmy, jest 16:30, zaczyna się ściemniać, jednak nie pada, na drogach jest względnie sucho, odpalam lampki i sunę powoli do przodu. Ruch dość spory, jednak spokojny, żadnej nerwówki, kierowcy jadą jakoś tak ostrz niej, niż zwykle.
Przed wiaduktem w Sośnicy zwinęli asfalt z jednego pasa, związane jest to z budową średnicówki, przy okazji korkując ten odcinek drogi, paskudnie, nie ma pobocza, nie ma chodnika, nie ma jednego pasa, niby światła kierują ruchem, ale robią to w dość nieciekawy sposób, na raz przejeżdżają może 2-3 pojazdy, przy ruchu wahadłowym powoduje to dodatkową kumulację samochodów w korku, mi udaje się śmignąć do przodu i poprowadzić małą kolumnę samochodów :).

Na Maciejowie zastanawiam się czy nie śmignąć jednak w las, powstrzymuje mnie jednak błoto na wjeździe, zostaję przy szosach. 2 odpalone lampki na kierownicy w zupełności wystarczają nawet na nieoświetlonych odcinkach. W plecaku mam w razie czego czołówkę (wczoraj z niej korzystałem), jednak nie czuję potrzeby jej wyciągania, leży tam razem z okularami i czapką.

W sumie w przyzwoitym czasie docieram do domu, dzisiaj czeka mnie jeszcze małe sprzątanie, w domu, jutro wpadają goście ze Zgorzelca :), a Manfred w nocy zrobiła małą błotną k…ę… . Przy okazji może uda mi się wyczyścić przynajmniej napęd. Paskudnie to wygląda…, aż dziwne że sobie radzi gdy jest tak syfiony.
XTR-ek po wizycie w terenie © amiga

Upaprane kółeczka © amiga

XT-ek również wygląda nieciekawie © amiga

Pedał prawie czysty © amiga

Amortyzator lekko usyfiony © amiga


Miłego wieczora :)

przez łąki, przez pola....

Wtorek, 30 października 2012 · Komentarze(2)
Fasola - Fasolki


Wstaję o 6:00 - bez jakichkolwiek problemów, pewnie dlatego, że za oknem wita mnie słońce, zapowiada się piękny poranek. Szybkie oględziny Manfreda po wczorajszym szaleństwie, nie mam czasu na jego czyszczenie, przerzutki oblewam Brunox-em - powinien dać sobie radę z penetracją (zresztą jak zwykle w takich przypadkach), rudy łańcuch częstuję solidną porcją oleju, na więcej nie ma czasu. Wszędzie błoto i piach.
Ubieram się ciepło w drugi komplet zimowego wdzianka, wczorajszy znalazł się w praniu.
Buty poszły do suszenia, chociaż przygotowane są jeszcze 2 pary - tak na wszelki wypadek, nawet zastanawiałem się czy nie wziąć tych starszych...

W końcu ruszam do pracy ciut po 7:00, zastanawiam się którędy jechać, boję się, że na szosach będzie sporo lodu, pierwsze 5km rozwiewa moje wątpliwości, drogi są mokre ale nie zamarznięte, tylko gdzieniegdzie leży trochę błota pośniegowego. Jadę wyraźnie wolniej, tak... na wszelki wypadek.
Zatrzymuję się dwa razy, oba związane z fotami. Pierwszy raz w Rudzie Śląskiej gdzieś pomiędzy Wirkiem, a Bielszowicami, drugi raz w Lasku Makoszowskim, poranna gra świateł zwraca moją uwagę, zatrzymanie się..., kolejny raz czegoś takiego mogę nie zobaczyć w tym miejscu..., a w końcu ważne są tylko chwile.
Poranek w zimowych barwach... © amiga


Na polach jest trochę wody ;P © amiga


światłem malowane © amiga


Do pracy dojeżdżam bez problemów, jechało się świetnie, 0 utraty przyczepności. Piękny poranek, oby cały dzień był taki, czego sobie i wszystkim tu zaglądającym życzę :)

Wszystkiego najlepszego....

Poniedziałek, 29 października 2012 · Komentarze(10)
Plagiat199 - Obłęd



Droga do domu podzielona na 2 części, pierwsza to szybki wypad na Helenkę w ramach c.d. przemeblowania, pięknie nam to wysżło, w między czasie niektórzy obejrzeli Derby Śląska. Przez całą drogę do Zabrza towarzyszył mi sypiący śnieg. Paskudny był jedynie przejazd przez ul. Leśną w Zabrzu, chyba pora przemianować ją na wodną, a przynamniej błotną...

Zestaw kibica..... © amiga


Druga część powrotu ok 22:45, gdy już nie sypało, za to było ciemno jak ...., -4 na dworze, masa śniegu, wody i błota. Tym razem jazda w większości szosami, nie było czasu ani specjalnej ochoty na ładowanie się do lasu, tym bardziej, że na ulicach pusto, zero samochodów, zero wariatów, no może poza jednym zap...ym na KTM-ie ;P. Profilaktycznie odpalam pełną transmisję Online na Endomondo, tak aby w razie czego Darek wiedział gdzie postawić krzyżyk przy drodze :)
W domu jestem krótko po północy..., dobrze jest kawałek przejechać się przed snem :)

Poniżej filmik jak się jeździ na rowerze szosowym, chyba pora kupić taki :)
Martyn Ashton - Road Bike Party


A co do dzisiejszego święta (w zasadzie już wczorajszego, w chwili gdy to piszę), to opis nieco niżej.

Hołd Szujskich lub inaczej Hołd Ruski - ot w zasadzie całkiem ciekawa okacja do świętowania, w zasadzie zapomnieliśmy o tym, i pewnie nieprędko przypomnimy sobie o tym, a może warto przywrócić kilka faktów z naszej historii... .

Więc za Wikipedią:
Hołd Szujskich – homagium przebywającego w polskiej niewoli, zdetronizowanego cara Rosji Wasyla IV Szujskiego i jego braci: Dymitra (dowódcy sił rosyjsko-szwedzkich w bitwie pod Kłuszynem) i Iwana (zwanego ros. Pugowką, pol. „guzik”), złożone królowi Polski Zygmuntowi III Wazie i królewiczowi Władysławowi (ówczesnemu carowi Rosji) 29 października 1611 w sali senatu Zamku Królewskiego w Warszawie, w relacji z XVII w. był aktem tak sławnym, wielkim i nigdy w Polsce niewidzianym. ....

Resztę warto sobie doczytać.... u źródła

Hołd Carów Szujskich © Wikipedia



Carowie Szujscy by Jan Matejko © Wikipedia



Carowie Szujscy na Sejmie Warszawskim - Jan Matejko © Wikipedia


Przyjemnych snów :)

Po terenie, śniegu....

Poniedziałek, 29 października 2012 · Komentarze(11)
Everything´s ok - Lenka


Jest poniedziałek, przesunięcie czasu w weekend miało na mnie dość ciekawy wpływ, budzę się wcześniej niż zwykle, powoli wstaje dzień, spoglądam przez okno, na ulicach trochę śniegu, wody, temp. w granicach -1. Ubieram się sporo cieplej niż zwykle, czapka, podwójne skarpety, kurtka, wiatrówka, itd. ....
W końcu wychodzę na zewnątrz i... czuję, że jest mi ciepło, zasiadam za kokpitem, ruszam, wbrew pozorom, na drogach nie jest ślisko, jedzie się przyjemnie, ruch jest znikomy, jednak nie mam specjalnej ochoty na jazdę po szosach, wjeżdżam w las.... i jadę po terenie tyle ile się da...., Zatrzymuję się na chwilę w lesie Panewnickim, muszę zdjąć trochę z siebie, jest mi za ciepło ;P, mam wrażenie, że się ugotuję.

Ruszam dalej, omijam hałdę w Sośnicy, wiem jak tam wygląda po deszczu i nie mam ochoty na 20cm błoto ;P. Lasek Makoszowski wydaje się niezłą alternatywą więc pora przejechać się przez plac budowy średnicówki. Pracownicy trochę dziwnie na mnie patrzą, ale mam to gdzieś, w końcu jadę do pracy :).

Dołożyłem oczko temu misu.... © amiga


W weekend miałem w końcu czas aby zająć się nieco Manfredem, został wyczyszczony, przesmarowany, zamontowałem mu w końcu drugie oczko, był piękny błyszczący, teraz stoi sobie na magazynie up…y jak zwykle ;P. Te kilka km po terenie zostawiło na nim swoje ślady ;P

Co do utworu na początku wpisu to do odszukania wokalistki skłoniła mnie reklama Windows-a 8, głos był mi znany, tak mi się wydawało, Pierwsze skojarzenie to Amanda Palmer z The Dresden Dolls, ale jednak nie...

Za muzykę w tej reklamie odpowiada Lenka, w Wikipedii można przeczytać m.inn. : właściwie Lenka Křipač (ur. 19 marca 1978 na odludnym wybrzeżu Nowej Południowej Walii) – australijska piosenkarka czechosłowackiego pochodzenia, kompozytorka (w tym muzyki filmowej), muzyk australijskiego zespołu elektroniczno-rockowego Decoder Ring.
Zapowiada się ciekawie, chyba pora przesłuchać dyskografię :)

Miłego początku tygodnia

lekko okrężkie do domciu

Piątek, 26 października 2012 · Komentarze(11)
Strachy Na Lachy - Na pogrzeb króla


Piątek, kończy się kolejny tydzień pracy, zaczyna się weekend, po pięknym poranku zapowiada się średnio ciekawy wieczór. Wiem że ma jeszcze dzisiaj padać, ale...., no właśnie... co dalej...
Zbieram się i ruszam do domu... początkowo zastanawiam się nad szosami, ale nieeee, nie dzisiaj, być może to ostatnia szansa w tym roku aby poszaleć trochę w terenie. Ruszam i szybciutko skręcam na hałdę w Sośnicy, chwilę mnie tam nie było, a lubię to miejsce, lubię tędy jeździć, wąskie ścieżki, sporo błota, kamieni, piachu, jest co robić, jest gdzie się zmęczyć. Później kieruję się na niebieską rowerówką wokół Zabrza, 2-3km i skręcam w kierunku Kłodnicy, terenem na Helembę i kolejnym szlakiem w kierunku Starej Kuźni.
Chwila zastanowienia co dalej, jechać przez Panewniki..., o nieeee... korci mnie Starganiec, chcę go odwiedzić, nie wiem czy nie będą to ostatnie odwiedziny w tym roku, po drodze jeszcze mała niespodzianka udaje mi się ustrzelić zwierzaczki na polu, szkoda, że nie miałem ze sobą długiego obiektywu... ale trudno, będę musiał z tym żyć ;P
Takie coś sobie ustrzeliłem w Rudzie Śląskiej © amiga

Lecę dalej, zatrzymuję się dopiero na Stargańcu, chwila odpoczynku i trzeba lecieć dalej, zaczyna się ściemniać, kolejna chwila na decyzję, co dalej…, prosto na Piotrowice czy jednak nie...
Starganiec, być może po raz ostatni w tym roku... © amiga


Wybieram drugi wariant, chociaż nie lubię Owsianej, nie dość, że wąska to na dokładkę panuje tu spory ruch, sporo samochodów ciężarowych gnających z prędkościami przekraczającymi 90km/h. Na szczęście do pokonania mam może 2km czegoś takiego, dalej już jest lepiej, przez Kamionkę ładuję się w kierunku Zarzecza, Podlesia, a w końcu przez las na Kostuchę,

Nocą na Kostuchnie © amiga


tam fajny kilometrowy podjazdu i ląduję na ścieżce rowerowej łączącej tą dzielnicę z Piotrowicami, jednak nie jadę nią do końca, odbijam w prawo... przez las wyjeżdżam na Krynicznej, już prawie w domu... jeszcze tylko kilkaset metrów i już...
Zaczyna się dla mnie weekend więc, miłego odpoczynku w... siodle :)

po leśnych ścieżkach wąskich...

Piątek, 26 października 2012 · Komentarze(9)
Jacek Kleyff - Huśtawki


Budzę się rano, w zasadzie budzi mnie piękny poranek, jest słońce, którego tak pożądałem od kilku dni.
Zupełnie inaczej się jedzie, to nic, że jest rześko, to nic, że wieje zimny północno-zachodni wmordę wiatr, to nic, że gdzieś wczoraj straciłem klucze z domu... .
Jadę do pracy drogą którą wracałem (tyle, że wolno), po lesie, po szosach, czasami pod prąd, łudzę się, że znajdę klucze, w końcu to tylko 30km :).

Po analizie wszystkich możliwości obstawiam jednak, że wypadły mi w firmie i.... gdy dojeżdżam na miejsce okazuje się iż nie pomyliłem się. Klucze wypadły mi jeszcze w szatni :) Kolejny sukces... zaoszczędzone conajmniej kilkadziesiąt złotych :) Więc dzień zaczął się całkiem nieźle...

Miłego piątku :)

Na budowie stadiony Górnika... © amiga


Wymarzona pogoda - no może trochę błotniście i rześko © amiga


Kościół św. Józefa w Zabrzu © amiga

Masakra...., ale za to piękna....

Czwartek, 25 października 2012 · Komentarze(6)
Lipali - Pamiątki z masakry


Wyjazd z pracy ok 16:30, na zewnątrz ciemno, siąpi deszcz, jest średnio przyjemnie, ale nie jest zimno :)
Zasiadam za sterami Manfreda i ruszam, najpierw powoli, jak żółw ociężale,... po chwili zaczynam przyspieszać, jedzie się przyjemnie, to co, że pomiędzy zębami zgrzyta błoto i piasek, to nic, że rower i napęd będzie nadawał się do mycia, ale... to czysta przyjemność tak się up...ić :)
Początkowo jadę po szosach, jednak w Kończycach bez jakiejkolwiek świadomości zamiast odbić na Bielszowice jadę dalej, gdy zauważam błąd jestem już kilometr dalej (chyba się zamyśliłem), mogłem naprawić błąd, ale... jadę dalej, wjeżdżam w las i mogę chwilę pobyć w wilgotnym, mokrym, ciemnym lesie... Nawet w taką pogodę jesienny las potrafi być piękny..., nie spieszy mi się, mogę napawać się widokami. Wyjeżdżam na Halembie, znowu chwila po szosach i kolejny las, tym razem Panewnicki, jednak przed wjazdem staję na "mostku" nad Jamną i strzelam kilka fotek (wszystko przez Franka810).

kamyki na mostku © amiga


Jamna... w Rudzie Śląskiej © amiga


Widzę, że zaczyna się ściemniać, trzeba pchać ten wózek dalej pod górkę..., już niedaleko, jeszcze tylko 10km. Kawalek lasu na Bałtyckiej w Panewnikach, później ul. Medyków, kawałek Śląskiej i jestem w parku Zadole, refleksy światła w mokrym asfalcie zwracają moją uwage, zawracam i zatrzymuję się, dobre 10 min sesji zdjęciowej, a co będę sobie żalował

Nocą w parku © amiga


Park Zadole w nocy... © amiga


Kilkanaście min. później jestem już w domu, zrzucam z siebie mokre cuchy, ważą dobre 5kg - wszystko równo nasiąknięte wodą..., ale cóż taki urok dzisiejszego powrotu. Było super - Miłego wieczoru...

Na poczatku wpisu kawałek z nowej płyty Lipali

Jak mi się nie chciało chcieć...

Czwartek, 25 października 2012 · Komentarze(4)
W moim magicznym domu - Marian Opania


Porażka dzisiaj, wczoraj odpadłem siedząc przy komputerze, obudziłem się jakieś 2 godz. później, przełożyłem ciało na łóżko i tyle... To chyba efekt lekkiego niedosypiania, przemęczenia... Dzisiaj już jest dobrze, co prawda patrząć na te ciemności za oknem nie chciało mi się chcieć, chcieć jechać, wyjść gdziekolwiek... . Najchętniej zostałbym w domu i przespał cały dzień....

Jednak marzenia sobie, a rzeczywistość sobie. Zbieram się w końcu w ciągu 20 min, szybkie śniadanie i na rower... jest chłodno lecz jestem dobrze ubrany nie rusza mnie to. Lubię niskie temperatury, czasami patrzą na mnie jak na wariata gdy przy +8 stopniach chodzę w T-Shirt(cie), ale ja tak mam.

Sama droga standardowa, bez większych chec, trochę zaciskało, światła próbowały mnie zatrzymywać, ale tam gdzie się dało, modyfikowałem trasę (a to po chodniku, a to przez stację, a to wyprzedzając kolumnę samochodów). I znowu odniosłem kolejny sukces - dojechałem do pracy :). Trochę wysiłku fizycznego z rana potrafi jednak dać kopa - działa lepiej niż kawa :), którą w tej chwili się delektuję :)

Ps. Miłego czwartego dnia tygodnia.

Piękne czerwcowe niebo, może jeszcze zobaczymy takie piękne chmurki w tym roku ? © amiga