przez łąki, przez pola....
Wtorek, 30 października 2012
· Komentarze(2)
Kategoria do 34km, Do/Z Pracy, Solo, W jedną stronę
Fasola - Fasolki
Wstaję o 6:00 - bez jakichkolwiek problemów, pewnie dlatego, że za oknem wita mnie słońce, zapowiada się piękny poranek. Szybkie oględziny Manfreda po wczorajszym szaleństwie, nie mam czasu na jego czyszczenie, przerzutki oblewam Brunox-em - powinien dać sobie radę z penetracją (zresztą jak zwykle w takich przypadkach), rudy łańcuch częstuję solidną porcją oleju, na więcej nie ma czasu. Wszędzie błoto i piach.
Ubieram się ciepło w drugi komplet zimowego wdzianka, wczorajszy znalazł się w praniu.
Buty poszły do suszenia, chociaż przygotowane są jeszcze 2 pary - tak na wszelki wypadek, nawet zastanawiałem się czy nie wziąć tych starszych...
W końcu ruszam do pracy ciut po 7:00, zastanawiam się którędy jechać, boję się, że na szosach będzie sporo lodu, pierwsze 5km rozwiewa moje wątpliwości, drogi są mokre ale nie zamarznięte, tylko gdzieniegdzie leży trochę błota pośniegowego. Jadę wyraźnie wolniej, tak... na wszelki wypadek.
Zatrzymuję się dwa razy, oba związane z fotami. Pierwszy raz w Rudzie Śląskiej gdzieś pomiędzy Wirkiem, a Bielszowicami, drugi raz w Lasku Makoszowskim, poranna gra świateł zwraca moją uwagę, zatrzymanie się..., kolejny raz czegoś takiego mogę nie zobaczyć w tym miejscu..., a w końcu ważne są tylko chwile.
Do pracy dojeżdżam bez problemów, jechało się świetnie, 0 utraty przyczepności. Piękny poranek, oby cały dzień był taki, czego sobie i wszystkim tu zaglądającym życzę :)
Wstaję o 6:00 - bez jakichkolwiek problemów, pewnie dlatego, że za oknem wita mnie słońce, zapowiada się piękny poranek. Szybkie oględziny Manfreda po wczorajszym szaleństwie, nie mam czasu na jego czyszczenie, przerzutki oblewam Brunox-em - powinien dać sobie radę z penetracją (zresztą jak zwykle w takich przypadkach), rudy łańcuch częstuję solidną porcją oleju, na więcej nie ma czasu. Wszędzie błoto i piach.
Ubieram się ciepło w drugi komplet zimowego wdzianka, wczorajszy znalazł się w praniu.
Buty poszły do suszenia, chociaż przygotowane są jeszcze 2 pary - tak na wszelki wypadek, nawet zastanawiałem się czy nie wziąć tych starszych...
W końcu ruszam do pracy ciut po 7:00, zastanawiam się którędy jechać, boję się, że na szosach będzie sporo lodu, pierwsze 5km rozwiewa moje wątpliwości, drogi są mokre ale nie zamarznięte, tylko gdzieniegdzie leży trochę błota pośniegowego. Jadę wyraźnie wolniej, tak... na wszelki wypadek.
Zatrzymuję się dwa razy, oba związane z fotami. Pierwszy raz w Rudzie Śląskiej gdzieś pomiędzy Wirkiem, a Bielszowicami, drugi raz w Lasku Makoszowskim, poranna gra świateł zwraca moją uwagę, zatrzymanie się..., kolejny raz czegoś takiego mogę nie zobaczyć w tym miejscu..., a w końcu ważne są tylko chwile.
Poranek w zimowych barwach...© amiga
Na polach jest trochę wody ;P© amiga
światłem malowane© amiga
Do pracy dojeżdżam bez problemów, jechało się świetnie, 0 utraty przyczepności. Piękny poranek, oby cały dzień był taki, czego sobie i wszystkim tu zaglądającym życzę :)