Wyprawa na Piękny Wschód Polski - dzień pierwszy
Ubrani nieco cieplej ruszamy na podbój okolicy, w planie mamy zaliczeni PK postawionych przez Piotrka z BikeOrientu... punktów jest kilkanaście w okolicy, pytanie tylko czy przetrwały tyle czasu...
Kilka dni wcześniej pisałem do Informacji Turystycznej z pytaniem o dostępność map... do dzisiaj nie dostałem odpowiedzi, jedynie co mamy, to bitmapę... na tablecie... :)...
Bazylika Mniejsza Najświętszego Serca Jezusowego © amiga
Jednak zaczynamy zwiedzanie od centrum Augustowa..... centrum świeci pustkami, to nie dziwota, bo kto normalny o takiej porze wychodzi z domu na dokładkę w święto... chyba tylko jakieś Oszołomki... czyli My :)
Król Zygmunt August © amiga
Widać, że w niektórych miejscach działo się w nocy, sporo butelek, sporo panów z ziemistą cerą... jakoś nie mam ochoty na gawędzenie z nimi... Odszukujemy jedynie otwarty sklep by kupić długopisy o których kompletnie zapomnieliśmy...
Centrum informacji dzisiaj zamknięte © amiga
Słońce już zaczyna palić © amiga
Posiłkując się dość nieciekawymi mapami okolicy oznaczamy na nich pozycję PK... i powolutku opuszczamy miasto...
Nad jeziorem Sajno © amiga
Pierwszy PK to Binduga - tylko co to jest? zobaczymy na miejscu... droga dość prosta, jednak dość szybko musimy odbić na szutr, a później ścieżką po skarpie wzdłuż jeziora... kierunki się zgadzają, charakterystyczne też... jest pierwsze obozowisko, jest i drugie, to które nas interesuje... sprawdzamy okolicę, punku nie ma... Wpadam na pomysł by sprawdzić co to Binduga i już wiemy, że miejsce jest poprawne, współrzędne GPS również nam to potwierdzają, więc nie ma mowy o pomyłce... Palik.. został więc zniszczony...
Tutaj gdzieś powinien być PK © amiga
W między czasie natykamy się na trójkę biegaczy, pozdrawiają nas, jak się okazuje ćwiczą przed triatlonem :)
Cóż... postanawiamy wrócić na asfalt i poszukać kolejnego PK... - zakrętu ścieżki :)
Wjeżdżamy na wąską ścieżkę wzdłuż kanału Bystry, droga się dłuży, jest na niej wszystko, piach, kamienie, korzenie... w końcu porzucamy rowery i idziemy na samiuśki cypelek... tam odnajdujemy palik... jest... co prawda naruszył go ząb czasu... ale jest.... jakoś przeżył te 3 lata...
Ocalały palik :) © amiga
Zawracamy, droga powrotna jakby była krótsza... czemu? Złudzenie, a może to dlatego, że zrobiliśmy to co było w planie?
W pobliżu jest PK 6 opisany jako skrzyżowanie dróg... palik ocalał :)... tylko co z tego skoro jeden anihilował... zabawa wzięła trochę w łeb, ale nie ma się co przejmować, w okolicy jest tyle atrakcji, że coś znajdziemy :)... może innego może zaskakującego?
Tym razem prawie kompletny, perforator urwany, ale numerek jest :) © amiga
Od Studzienic odbijamy znowu w teren poszukać kolejnego palika - koniec drogi...
Ścieżka znaleziona, koniec drogi również... tyle, że po paliku nie ma śladu... miejsce po ognisku na końcu ścieżki sugeruje nam dobitnie co mogło się stać z palikiem... Kilka fot i ruszamy z powrotem, chyba damy sobie spokój z resztą PK...
Na końcu drogi © amiga
Chyba marnie skończył jeden z palików © amiga
Rumaki czekają.... jeden nawet usnął © amiga
Jedziemy w kierunku Studzienicznej tam jest co prawda kolejny PK... ale to będzie nasz ostatni... Ciekawe czy palik przetrwał...., być może pobliże kościoła dało mu jakąś ochronę...
Czyżby to nasz PK? Chyba nie © amiga
Ciut wcześniej stajemy przy pomniku... Kilka fot i... jest punkt... jest perforator, tyle, że z innej gry terenowej, to nie nasz, chociaż wygląda niemal identycznie... tyle że napis na nim sugeruje coś innego...
Krzyż, pomnik tuż obok © amiga
Sprawdzamy wszystko dokładnie © amiga
Tabliczka informacyjna © amiga
Pstrykamy foty :) © amiga
Podoba mi się ten pomnik © amiga
Jeszcze to o niczym nie przesądza, bo to nie jest to miejsce gdzie powinien być nasz palik...
Ten ma znajdować się przy wiacie jakieś 100-150m dalej...
Liczba perforatorów w tym miejscu to jakieś przegięcie © amiga
Tam kolejna niespodzianka... Punktów i perforatorów dookoła jest pełno... naliczyliśmy chyba z osiem... ale tego z AdventureOrientu nie ma... Może konkurencja go wykopała?
Cóż...
Podjeżdżamy na chwilę do sanktuarium, robimy kilka zdjęć zza płota... trwa nabożeństwo, dookoła pełno straganów... dalej raczej nie wejdziemy... Podjeżdżamy jeszcze do kaplicy... i wracamy...
Sanktuarium Matki Bożej Studzieniczańskiej © amiga
Kaplica na wyspie © amiga
Jest za to dobra pora by się czymś posilić... coś szybkiego w barze czy może restauracji tuż obok...
Siadamy w cieniu... tutaj skwar tak nie dokucza...
Po szybkim płynnym posiłku ruszamy dalej... Resztę zjemy chyba gdzieś dalej, może znajdziemy coś lepszego? Zresztą o 11 to chyba za wcześnie na konkrety ;)
Tuż za jeziorem Białym źle wjeżdżamy w ścieżkę i zamiast na północ jedziemy na zachód... cóż... zawracamy i odnajdujemy nasz szlak...
Dość długi odcinek leśnymi szutrami... docieramy do Uroczyska Powstańczego gdzie chwila odpoczynku... przy zimnym strumieniu i kilka tablicach, pomnikach. Mija nas w tym czasie quad i 2-ka rowerzystów...
Chwila wytchnienia nad strumieniem © amiga
Pomnik z kosami © amiga
Mija nas jakiś quad © amiga
Jest i informacja o tym miejscu © amiga
Miejsce Kuźni © amiga
Ruszamy chwilę później, posiłkując się mapami jedziemy na Danowskie (krótka przerwa na obiad, i pora właściwa i są Kartacze), Monkinie, Bryzgiel i kierujemy się na Czerwony Krzyż...
Drewniany kościół MB Anielskiej Monkinie © amiga
Dzwonnica przykościelna © amiga
Światło... wpadające do środka © amiga
Piękne wnętrze © amiga
Po drodze rozmawiamy z 2-ką rowerzystów którzy odradzają nam dalszą jazdę szutrem..., ze względu na jego stan, kurz i pędzące samochody w zamian kierują nas na ścieżkę prowadzącą dookoła jeziora Wigry...
Krzyże © amiga
Niby pusto, ale wszędzie kurz, tarka © amiga
Większość drogi w lesie, w cieniu... jest przyjemnie, szczególnie gdy z nieba leje się żar...
Jest i bociek :) © amiga
Czerwony Krzyż © amiga
Tędy Hobbity nie powinny chodzić © amiga
Pewnie normalnie wszędzie pełno wody.... a dziś.... sucho © amiga
W Mikołajewie odbijamy na Rosochaty Róg... widoki... zapierają dech w piersi..., bocznymi ścieżkami docieramy do miejscowości Wigry, dzisiaj to nie jest idealne miejsce na zwiedzanie czy odpoczynek, masa turystów, setki samochodów na wąskiej ścieżce... Stajemy na chwilę i... decydujemy się na ucieczkę z tego miejsca.
Krowa w Rosochatym Rogu © amiga
Jak zawsze uśmiechnieta © amiga
Rowery 2 w Wigrach pod klasztorem © amiga
Kierujemy się do Starego Folwarku do naszej 3 dniowej bazy... później już powoli będziemy wracać zaliczając kolejne miejscowości na wschodniej ścianie Polski.
A to my :) z rowerkami © amiga
Kraina wielkich Jezior zaskoczyła mnie pozytywnie, jest idealna na rower... sporo szlaków, masa szutrów, stosunkowo mało asfaltów, jeszcze gdyby mapy były dokładniejsze, częściej aktualizowane i pokrywały cały teren... Chociaż nie jest tak źle...
Jak na pierwszy dzień, po prawie nieprzespanej nocy w aucie, wyszło nieźle, pory objechany kawałek, szkoda tylko, że PK gry terenowej zostały zniszczone :(... Ale co tam, okolica i tak jest warta odwiedzenia...