Wyprawa na Piękny Wschód Polski - dzień pierwszy

Sobota, 15 sierpnia 2015 · Komentarze(4)
Uczestnicy
Po krótkiej nocy w samochodzie... wysiadamy w Augustowie, jest 6:30 rano... jest chłodno - jedynie 16 stopni... 
Ubrani nieco cieplej ruszamy na podbój okolicy, w planie mamy zaliczeni PK postawionych przez Piotrka z BikeOrientu... punktów jest kilkanaście w okolicy, pytanie tylko czy przetrwały tyle czasu... 

Kilka dni wcześniej pisałem do Informacji Turystycznej z pytaniem o dostępność map... do dzisiaj nie dostałem odpowiedzi, jedynie co mamy, to bitmapę... na tablecie... :)... 

Bazylika Mniejsza Najświętszego Serca Jezusowego
Bazylika Mniejsza Najświętszego Serca Jezusowego © amiga

Jednak zaczynamy zwiedzanie od centrum Augustowa..... centrum świeci pustkami, to nie dziwota, bo kto normalny o takiej porze wychodzi z domu na dokładkę w święto... chyba tylko jakieś Oszołomki... czyli My :)

Król Zygmunt August
Król Zygmunt August © amiga


Widać, że w niektórych miejscach działo się w nocy, sporo butelek, sporo panów z ziemistą cerą... jakoś nie mam ochoty na gawędzenie z nimi... Odszukujemy jedynie otwarty sklep by kupić długopisy o których kompletnie zapomnieliśmy... 

Centrum informacji dzisiaj zamkniete
Centrum informacji dzisiaj zamknięte © amiga

Słońce już zaczyna palić
Słońce już zaczyna palić © amiga

Posiłkując się dość nieciekawymi mapami okolicy oznaczamy na nich pozycję PK... i powolutku opuszczamy miasto...

Nad jeziorem Sajno
Nad jeziorem Sajno © amiga

Pierwszy PK to Binduga - tylko co to jest? zobaczymy na miejscu... droga dość prosta, jednak dość szybko musimy odbić na szutr, a później ścieżką po skarpie wzdłuż jeziora... kierunki się zgadzają, charakterystyczne też... jest pierwsze obozowisko, jest i drugie, to które nas interesuje... sprawdzamy okolicę, punku nie ma... Wpadam na pomysł by sprawdzić co to Binduga i już wiemy, że miejsce jest poprawne, współrzędne GPS również nam to potwierdzają, więc nie ma mowy o pomyłce... Palik.. został więc zniszczony...

Tutaj gdzieś powinien być PK
Tutaj gdzieś powinien być PK © amiga

W między czasie natykamy się na trójkę biegaczy, pozdrawiają nas, jak się okazuje ćwiczą przed triatlonem :) 

Cóż... postanawiamy wrócić na asfalt i poszukać kolejnego PK... - zakrętu ścieżki :)

Wjeżdżamy na wąską ścieżkę wzdłuż kanału Bystry, droga się dłuży, jest na niej wszystko, piach, kamienie, korzenie... w końcu porzucamy rowery i idziemy na samiuśki cypelek... tam odnajdujemy palik... jest... co prawda naruszył go ząb czasu... ale jest.... jakoś przeżył te 3 lata...

Ocalały palik :)
Ocalały palik :) © amiga

Zawracamy, droga powrotna jakby była krótsza... czemu? Złudzenie, a może to dlatego, że zrobiliśmy to co było w planie?

W pobliżu jest PK 6 opisany jako skrzyżowanie dróg... palik ocalał :)... tylko co z tego skoro jeden anihilował... zabawa wzięła trochę w łeb, ale nie ma się co przejmować, w okolicy jest tyle atrakcji, że coś znajdziemy :)... może innego może zaskakującego?

Tym razem prawie kompletny, perforator urwany, ale numerek jest :)
Tym razem prawie kompletny, perforator urwany, ale numerek jest :) © amiga

Od Studzienic odbijamy znowu w teren poszukać kolejnego palika - koniec drogi... 
Ścieżka znaleziona, koniec drogi również... tyle, że po paliku nie ma śladu... miejsce po ognisku na końcu ścieżki sugeruje nam dobitnie co mogło się stać z palikiem... Kilka fot i ruszamy z powrotem, chyba damy sobie spokój z resztą PK... 

Na końcu drogi
Na końcu drogi © amiga

Chyba marnie skończył jeden z palików
Chyba marnie skończył jeden z palików © amiga

Rumaki czekają.... jeden nawet usnął
Rumaki czekają.... jeden nawet usnął © amiga

Jedziemy w kierunku Studzienicznej tam jest co prawda kolejny PK... ale to będzie nasz ostatni... Ciekawe czy palik przetrwał...., być może pobliże kościoła dało mu jakąś ochronę... 

Czyżby to nasz PK? Chyba nie
Czyżby to nasz PK? Chyba nie © amiga

Ciut wcześniej stajemy przy pomniku... Kilka fot i... jest punkt... jest perforator, tyle, że z innej gry terenowej, to nie nasz, chociaż wygląda niemal identycznie... tyle że napis na nim sugeruje coś innego... 

Krzyż, pomnik tuż obok
Krzyż, pomnik tuż obok © amiga

Sprawdzamy wszystko dokładnie
Sprawdzamy wszystko dokładnie © amiga

Tabliczka informacyjna
Tabliczka informacyjna © amiga

Pstrykamy foty :)
Pstrykamy foty :) © amiga

Podoba mi się ten pomnik
Podoba mi się ten pomnik © amiga

Jeszcze to o niczym nie przesądza, bo to nie jest to miejsce gdzie powinien być nasz palik...
Ten ma znajdować się przy wiacie jakieś 100-150m dalej...

Liczba perforatorów w tym miejscu to jakieś przegięcie
Liczba perforatorów w tym miejscu to jakieś przegięcie © amiga

Tam kolejna niespodzianka... Punktów i perforatorów dookoła jest pełno... naliczyliśmy chyba z osiem... ale tego z AdventureOrientu nie ma... Może konkurencja go wykopała?

Cóż... 

Podjeżdżamy na chwilę do sanktuarium, robimy kilka zdjęć zza płota... trwa nabożeństwo, dookoła pełno straganów... dalej raczej nie wejdziemy...  Podjeżdżamy jeszcze do kaplicy... i wracamy... 

Sanktuarium Matki Bożej Studzieniczańskiej
Sanktuarium Matki Bożej Studzieniczańskiej © amiga

Kaplica na wyspie
Kaplica na wyspie © amiga

Jest za to dobra pora by się czymś posilić... coś szybkiego w barze czy może restauracji tuż obok...
Siadamy w cieniu... tutaj skwar tak nie dokucza...
Po szybkim płynnym posiłku ruszamy dalej... Resztę zjemy chyba gdzieś dalej, może znajdziemy coś lepszego? Zresztą o 11 to chyba za wcześnie na konkrety ;)

Tuż za jeziorem Białym źle wjeżdżamy w ścieżkę i zamiast na północ jedziemy na zachód... cóż... zawracamy i odnajdujemy nasz szlak...  

Dość długi odcinek leśnymi szutrami... docieramy do Uroczyska Powstańczego gdzie chwila odpoczynku... przy zimnym strumieniu i kilka tablicach, pomnikach. Mija nas w tym czasie quad i 2-ka rowerzystów... 

Chwila wytchnienia nad strumieniem
Chwila wytchnienia nad strumieniem © amiga

Pomnik z kosami
Pomnik z kosami © amiga

Mija nas jakiś quad
Mija nas jakiś quad © amiga

Jest i informacja o tym miejscu
Jest i informacja o tym miejscu © amiga

Miejsce Kuźni
Miejsce Kuźni © amiga

Ruszamy chwilę później, posiłkując się mapami jedziemy na Danowskie (krótka przerwa na obiad, i pora właściwa i są Kartacze), Monkinie, Bryzgiel i kierujemy się na Czerwony Krzyż... 

Drewniany kościół MB Anielskiej Monkinie
Drewniany kościół MB Anielskiej Monkinie © amiga

Dzwonnica przykościelna
Dzwonnica przykościelna © amiga

Światło... wpadające do środka
Światło... wpadające do środka © amiga

Piękne wnętrze
Piękne wnętrze © amiga

Po drodze rozmawiamy z 2-ką rowerzystów którzy odradzają nam dalszą jazdę szutrem..., ze względu na jego stan, kurz i pędzące samochody w zamian kierują nas na ścieżkę prowadzącą dookoła jeziora Wigry...

Krzyże
Krzyże © amiga

Niby pusto, ale wszędzie kurz, tarka
Niby pusto, ale wszędzie kurz, tarka © amiga

Większość drogi w lesie, w cieniu... jest przyjemnie, szczególnie gdy z nieba leje się żar...

Jest i bociek :)
Jest i bociek :) © amiga

Czerwony Krzyż
Czerwony Krzyż © amiga

Tędy Hobbity nie powinny chodzić
Tędy Hobbity nie powinny chodzić © amiga

Pewnie normalnie wszędzie pełno wody.... a dziś.... sucho
Pewnie normalnie wszędzie pełno wody.... a dziś.... sucho © amiga

W Mikołajewie odbijamy na Rosochaty Róg... widoki... zapierają dech w piersi..., bocznymi ścieżkami docieramy do miejscowości Wigry, dzisiaj to nie jest idealne miejsce na zwiedzanie czy odpoczynek, masa turystów, setki samochodów na wąskiej ścieżce... Stajemy na chwilę i... decydujemy się na ucieczkę z tego miejsca. 

Krowa w Rosochatym Rogu
Krowa w Rosochatym Rogu © amiga

Jak zawsze uśmiechnieta
Jak zawsze uśmiechnieta © amiga


Rowery 2 w Wigrach pod klasztorem
Rowery 2 w Wigrach pod klasztorem © amiga

Kierujemy się do Starego Folwarku do naszej 3 dniowej bazy... później już powoli będziemy wracać  zaliczając kolejne miejscowości na wschodniej ścianie Polski. 

A to my :) z rowerkami
A to my :) z rowerkami © amiga

Kraina wielkich Jezior zaskoczyła mnie pozytywnie, jest idealna na rower... sporo szlaków, masa szutrów, stosunkowo mało asfaltów, jeszcze gdyby mapy były dokładniejsze, częściej aktualizowane i pokrywały cały teren... Chociaż nie jest tak źle... 

Jak na pierwszy dzień, po prawie nieprzespanej nocy w aucie, wyszło nieźle, pory objechany kawałek,  szkoda tylko, że PK gry terenowej zostały zniszczone :(... Ale co tam, okolica i tak jest warta odwiedzenia... 


Komentarze (4)

Bod10 Będę je wrzucał sukcesywnie wrzucał, wczoraj myślałem, że uda się coś więcej... ale dzień mi się rozleciał....
Jurek57 Na szczęście miałem dostęp do netu, a że niewiele żeglowałem to i moja znajomość tej terminologii jest niewielka.... teraz zawsze to już jedno słowo więcej :)
Tymoteuszka Fakt, że niektórym wszystko przeszkadza, zastanawia mnie tylko jak komuś chciało się wykopywać czy wyrywać paliki wkopane jeżeli dobrze pamiętam na co najmniej metr w ziemię... Może myśleli że to Excalibur? Pajęczyna jest obrzydliwa i ta poczwara jej pilnująca też... ale skojarzenie z Władcą Pierścieni miałem jednoznaczne ;P Żurek faktycznie był słony... pić się chciało niesamowicie dopiero trochę udało się ugasić pragnienie przy kartaczach....

Ps... Niektóre rzeczy trwają wiecznie, taką przynajmniej mam nadzieję :)

amiga 08:14 czwartek, 27 sierpnia 2015

Szkoda trochę tych palików z gry terenowej.
Ale przecież wszystko nie może trwać wiecznie ;) Zawsze znajdzie się łajza, której wszystko przeszkadza. Nie mogę patrzeć na tę pajęczynę i pająka :( brrrrrrrr. Żurek w barze w Studziennicznej był nieco za słony ;)

Tymoteuszka 07:45 czwartek, 27 sierpnia 2015

Będąc kiedyś ... żeglarzem uczono mnie że binduga to przystań żeglarska dostępna tylko od strony wody !
Nie dziwota że mieliście problem ... ! Przecież to mazury :-)

Zapowiada się świetna eskapada !
Pozdrawiam

Jurek57 20:02 środa, 26 sierpnia 2015

Nieźle się zapowiada ten wyjazd. Czekam na następne części.

Bod10 19:59 środa, 26 sierpnia 2015
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa wstaw

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]