Do Tomaszowa

Piątek, 14 sierpnia 2015 · Komentarze(11)
Z rana kontrola spakowanych rzeczy, chyba mam wszystko... 

Wyjeżdżam z domu około 11:20... mam 40 minut by dotrzeć na dworzec PKP w Katowicach, dziś zaczyna się moja wyprawa w nieznane... 

Upał daje się we znaki... jadę więc powoli na dokładkę po cywilu, dzisiejszy dzień spędzę głównie w pociągu i samochodzie.
Zdecydowałem się na nieco wolniejszą jazdę pociągami regionalnymi. O ile jazda TLK byłaby szybsza, to pakowanie się do ich składów gdzie nie ma przedziałów rowerowych nie ma większego sensu... a w końcu mam i sakwy i plecak... rower maksymalnie obciążony... Mam nadzieję, że wszystko zagra. Co prawda przygotowania trwały 2 miesiące, ale... jednak nagłe przyspieszenie terminów troszkę namieszało... miałem tydzień by wszystko dopiąć na ostatni guzik.... Jeszcze wczoraj na szybko atakowałem sklep rowerowy... :)

Już na stacji PKP
Już na stacji PKP © amiga

Na dworcu czka już na mnie pociąg Kolei Śląskich...  w środku jest jeszcze pusto... Muszę zdemontować sakwy i powiesić go na haku... tutaj od razu pojawia się przypadłość sakw które posiadam... ich montaż i demontaż zajmuje za każdym razem kilka minut... 

Za to komfort jazdy osobówką sporo większy niż stanie przy kibelku w TLK... a niby to Intercity jest tą bogatszą spółką... 

W Częstochowie przesiadka do kolei regionalnych... tutaj również mam do dyspozycji odpowiednie miejsca na rower, trochę ponad godzinę później jestem już w moim "ulubionym" mieście kebabów... - Koluszkach....

Mam troszkę czasu... więc wsiadam na rower i kieruję się na Ujazd... 


Gdzieś po drodze dopada mnie Karolina, chwila powitania, i instalujemy rower na samochodzie... ruszamy na Tomaszów..., a czas pokaże co będzie dalej, jak wypadnie wspólna wyprawa rowerowa... :)

Komentarze (11)

Jak Limit napisał, od czasu wyjazdu nad morze w 2012 roku korzystam z sakw Crosso 30 litrówek.
Po tych 3 latach eksploatacji nadal się spisują, chodź już się trochę ponaciągały przy nitach, ale podejrzewam tylko z tej przyczyny, że woziłem w nich większą ilość zakupów z marketu. Łatwość montażu do bagażnika i wypięcia bardzo się przydaje.

gozdi89 20:27 środa, 2 września 2015

Może trochę różnią się od tych co Ty kupiłeś bo Prezes swoje ma już od 2012 chyba. Moje po zapakowaniu też są bardzo podobne. Zapinając bez paska naramiennego to będą wyglądały prawie identycznie.

limit 18:59 wtorek, 1 września 2015

Limit Przeglądałem zdjęcia i wpisy z waszej ostatniej wyprawy... i rzuciły mi się w oczy sakwy prezesa ;)... Wyglądały dziwnie znajomo... ale pewności nie miałem, bo jest kilku producentów z podobnymi rozwiązaniami...

amiga 11:44 wtorek, 1 września 2015

Ortlieby są droższe. Podejrzewam, że to kwestia tego kto produkuje i jak długiej gwarancji udziela. I tyle. U mnie w klubie Prezes jeździ z Crosso i też już kilka ładnych wypraw zrobił. Jeśli jej mechanicznie nie uszkodzisz to można się nimi cieszyć bardzo długo.

limit 11:00 wtorek, 1 września 2015

Limit MSX-y są niezłe... i w zasadzie nic do nich nie mam, montaż też trwa chwilę... :) są proste w utrzymaniu czystości, nieprzemakalne itd... a sam jak wspomniałem kupiłem crosso... tym razem kierowałem się opiniami, forami... kupiłem ten model: Dry 60 Ostatnio nawet się spotkałem z opinią, że prędzej czy później i tak wszyscy kupią Crosso :)... Muszę je jednak przetestować w boju... Faktem jest że są niesamowicie pojemne... Nad MSX-ami myślałem, jednak tutaj nie powiem, że cena nie miała wpływu :) a jak wspomniałem konstrukcja jest tak minimalistyczna, że tam nie ma co się zepsuć :) Może się zużyć, że nie urwać...

amiga 05:49 wtorek, 1 września 2015

Teraz, w codziennej jeździe zakupowej, dożynam MSX-y takie chyba jak u Karoliny na zdjęciu widziałem. Zaś moje obecne wyprawowe to marka Ortlieb. Dokładnie to chyba będą Ortlieb Back Roller Classic. Pojemne, z wewnętrznymi płaskimi kieszeniami, z paskami na ramię. Wodoodporne (sprawdzone wielokrotnie). Bez klapy więc w razie "W" można dosyć sporo naładować. Następne, które będę kupował jak padną w końcu MSX-y, to też pewnie Ortlieb-y.

limit 19:41 poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Noibasta W zeszłym roku w składach TLK bywały jeszcze wagony z miejscami na rowery, w tym to jakaś porażka... Unikam tego przewoźnika jak tylko się da, a z sakwami nawet tam się nie pakuję bo nie ma poco... :(

Limit Kupiłem już sakwy Crosso :) montaż i demontaż obu zajmuje 10 sekund :) całość to banalnie prosta konstrukcja, łatwa w utrzymaniu czystości... i wyglądana to, że wytrzymała... ale człowiek uczy się na błędach... Teraz mam 4 komplety sakw :)... Authora, Forcea, Crosso i coś jeszcze ale nie pamiętam marki... ;P
Napisz co to za sakwy? MSX-y? czy mi się wydaje?

amiga 08:54 poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Też tak mam, że jak jadę na objazd to część rzeczy nigdy nie jest w użyciu. W przypadku niektórych to nawet lepiej (apteczka, narzędzia np.). Jednak jadąc na kilka dni zawsze trzeba wziąć niektóre gadżety na wyrost nieco. Co do stopki to jak najbardziej przy sakwach użyteczna. Jeśli zaś o same sakwy chodzi, to nie wiem czy widziałeś jakie ja mam ale taki patent sprawdza się rewelacyjnie. To konkretny wydatek ale ani trochę go nie żałuję bo już na niejednym wyjeździe sporo odsłużyły. Monika ma takie w swojej ofercie i u niej kupowałem. Bardzo polecam.

limit 08:26 poniedziałek, 31 sierpnia 2015

tak jest! co do stopki zgadzam się w 100% :) zresztą co do sakw też ;) w Kato zapakowałem objuczony rower przez wąskie drzwi w TLK z pomocą tych co stali za mną bo naprowadzali mnie na prześwit ;) wysiadając byłem już mądrzejszy ...

noibasta 23:23 piątek, 28 sierpnia 2015

Limit Tak też robiłem, tyle, że zamiast papierku wykorzystałem arkusz excela :) tyle, że czas na spakowanie miałem jak się okazało niezbyt długi... jeden dzień... przegląd braków... wizyta w sklepie... ale jak się później okazało to część rzeczy pojechała tylko na wycieczkę, nigdy ich nie użyłem, nie wyciągnąłem... po prostu się przejechały... Ten dzień był przeznaczony właśnie na wszelkie ewentualności + jeszcze chciałem zajrzeć do księgarni globus w Katowicach która ma tylko mapy i przewodniki.... kupiłem chyba wszystkie mapy regiony gdzie mieliśmy jeździć... W sumie map miałem dobre 2kg :) ze skalą od 1:40000 do 1:250000..., na przyszłość nauczyłem się kilku rzeczy... wiem, że stopka na takich wyprawach bardzo się przydaje, wiem że sakwy muszą dać się zamontować i zdemontować w czasie do 10s... itd...

amiga 08:13 piątek, 28 sierpnia 2015

Polecam metodę checklisty. Robisz sobie na papierku listę co jest do zabrania. Na spokojnie. Miesiąc przed wyjazdem. Potem tylko w dniu pakowania odhaczasz po kolei pozycje. To działa. Jeszcze mi się nie zdarzyło żebym zostawił w domu coś, co jest mi w drodze potrzebne. I nerwówki przy pakowaniu niema bo jak odhaczone, to jest. Jak nie, to trzeba wrzucić w sakwy.

limit 07:54 piątek, 28 sierpnia 2015
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa ubyni

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]