Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2015

Dystans całkowity:1914.14 km (w terenie 379.78 km; 19.84%)
Czas w ruchu:104:15
Średnia prędkość:18.36 km/h
Maksymalna prędkość:51.65 km/h
Suma podjazdów:16913 m
Maks. tętno maksymalne:197 (107 %)
Maks. tętno średnie:145 (78 %)
Suma kalorii:85998 kcal
Liczba aktywności:38
Średnio na aktywność:50.37 km i 2h 44m
Więcej statystyk

Wyprawa na Piękny Wschód Polski - dzień siódmy

Piątek, 21 sierpnia 2015 · Komentarze(2)
Uczestnicy
Kolejny dzień, wstać się trochę nie chce... chyba zmęczenie.. powolutku się zbieramy... i dopiero o 7:20 ruszamy w trasę... 
Jeszce tylko pożegnanie z właścicielami agroturystyki... zakładamy sakwy... i w drogę... Jest chłodno, jak to o poranku... 

Kierunek Przesmyki, jednak dzisiaj się tam nie zatrzymujemy... wczoraj tu byliśmy, kilka fot zostało zrobionych... więc jedziemy dalej... Mijamy Górki, Głuchówek i jesteśmy w Mordach... już z daleka zauważamy górujący nad miasteczkiem kościół... trzeba podjechać, jest też jakby cieplej więc zdejmujemy co nieco... :)

Kościół św. Michała Archanioła w Mordach
Kościół św. Michała Archanioła w Mordach © amiga
Ukryta w zieleni
Ukryta w zieleni © amiga

Mój Miś Koala :)
Mój Miś Koala :) © amiga

i dopiero wtedy ruszamy dalej... Chcemy jak najszybciej mieć przejechaną nieco bardziej ruchliwą drogę 698... o tej porze dnia nie powinno tu być co prawda wielkiego ruchu, ale nei przepadamy za gnającymi ciężarówkami... 

Wkrótce dojeżdżamy do Siedlec wspomagani przez wiatr ze wschodu... ;)... 
Na miejscu jesteśmy około 9:00... a musimy zahaczyć o księgarnię, musimy wyposażyć się w jakieś mapy, te co mamy urywają się na tym mieście... 
Jest trochę za wcześnie by cokolwiek było otwarte, zatrzymujemy się na chwilę przy Muzeum Regionalnym, pytamy się przygodną panią o jakieś centrum rynek... i dowiadujemy się, że w zasadzie jesteśmy w ścisłym centrum... Hmmm.. chyba trochę je sobie inaczej wyobrażałem. Mamy godzinę na pozwiedzanie miasta... Pierwsza myśl, chyba pora na kawę, może coś ciepłego, od 2 dni chodzi za mną jajecznica ;P

Przed Muzeum Regionalnym w Siedlcach
Przed Muzeum Regionalnym w Siedlcach © amiga

Kościół św. Stanisława Biskupa w Siedlcach
Kościół św. Stanisława Biskupa w Siedlcach © amiga

Rowery dwa
Rowery dwa © amiga

Może do maka ? Tam mają rano takie wynalazki :).... i powinno być otwarte... Snujemy się po mieście, znaki do Maka są, ale sam mak jest w Galerii Handlowej więc... odpada... :( Cóż... może znajdziemy coś innego?  

Skoro jesteśmy tuż przy wielkim kościele... p.w. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny to wchodzimy do Środka... może znajdziemy jakąś czaszkę? Z tym wchodzeniem to jest tak że jeden pilnuje (padło na Karolinę) a drugi wchodzi do środka, później oczywiście zmiana :)

Parafia Katedralna p.w. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w Siedlcach
Parafia Katedralna p.w. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w Siedlcach © amiga

Więc jako pierwszy pakuję się  w pampersie i z aparatem do środka..  Warunki na zwiedzanie nie są idealne, przed konfesjonałem kłębi się około 20 osobowy tłumek, 20 par oczu podążają za mną... obserwują co robię, a na dokładkę bloki w butach robią spory hałas... 
Robię jedynie kilka zdjęć i uciekam... jeszcze chwila i mnie zlinczują... 

Wewnątrz katedry
Wewnątrz katedry © amiga

Boczna nawa
Boczna nawa © amiga

Ostrzegam Karolinę, ale idzie... wchodzi do środka i kilka sekund później wychodzi... pewnie miała podobne odczucia jak ja... 
Zastanawiamy się co dalej, spoglądamy na mapy, może warto poszukać Centrum informacji turystycznej? Ale gdzie?

Karolina postanawia zapytać się o to 2 rowerzystek... rozmawiających tuż obok... 
i... co ciekawe jedna z nich postanawia nas nieci oprowadzić po mieście... ma na imię Aneta... Prowadzi nas w kilka miejsc, tłumaczy, że czegoś takiego jak Rynek to tutaj nie ma... 

Wkrótce lądujemy przy CIT... wchodzimy do środka... dostajemy jakieś foldery, mapki miasta..., gdy wychodzimy na zewnątrz, Aneta dalej jest przy naszych rowerach... zagaduje co dalej, przydała by się jakaś restauracja, bar... coś na śniadanie... może kawa... Pytamy czy może zna coś takiego w pobliżu?

Pałac Ogińskich
Pałac Ogińskich © amiga

Kaplica pw. św. Krzyża
Kaplica pw. św. Krzyża © amiga

Proponuje nam śniadanie u siebie w domu :) Trochę zaskoczeni ale jedziemy za nią... na miejscu dowiadujemy się, że jest zagorzałą autostopowiczką, podróżuje po całym świecie, a w niedzielę będzie w okolicy Tomaszowa :)... 

Pyszne śniadanie, kawa i musimy podziękować i ruszyć dalej, było miło ,jednak czas nas goni, a na rozmowie uciekło trochę czasu... 

Cerkiew św. Trójcy
Cerkiew św. Trójcy © amiga

Rowerki już w pociągu
Rowerki już w pociągu © amiga

By go nadrobić postanawiamy wspomóc się Kolejami Mazowieckimi :) zahaczamy jeszcze o księgarnię, jest już otwarta, kupujemy jakieś mapy, może nie są idealne, ale są :)

Gdy dojeżdżamy na dworzec, okazuje się, że rowery jadą gratis :) To miłe... Jak do tej pory wszystkie spółki kazały sobie za to płacić..., a tutaj niespodzianka... :)

W pociągu, chwilę przeglądamy mapy... ale jest ciepło, spać się chce... przysypiamy... 

Wysiadamy w Mińsku Mazowieckim i co teraz?  Dzisiejszy plan był nieco inny :) mieliśmy jechać na Dęblin... ale teraz to już nie po drodze... 

Zmieniamy plany, kierunek Góra Kalwaria :) i dalej Warka... 

Trasa początkowo względnie spokojna, małe natężenie ruchu, jest nawet nieźle, jednak zastanawiamy się gdzie dzisiaj będzie nocleg..., nie mamy pojęcia gdzie dojedziemy... 

Kościół pw. Matki Bożej Ostrobramskiej w Gliniankach
Kościół pw. Matki Bożej Ostrobramskiej w Gliniankach © amiga


Przejeżdżamy przez Celinów, przez Wolę Karczewską, kierujemy się na Otwock... tam przejeżdżamy tuż obok bazy zeszłorocznego ZaDymno... 

Była baza ZaDymno
Była baza ZaDymno © amiga

Chcemy dojechać do Karczewa, zupełnie z niewiadomego powodu wjeżdżamy w lasy Otwockie, co nas podkusiło, przecież w zeszłym roku piachy w tych okolicach dały się wszystkim we znaki... nie inaczej jest tym razem, o ile początkowo był przyjemny szutr... to gdy się skończył musieliśmy odbić na zachód... i zaczęła się jazda boczkiem, pomiędzy drzewami, bo główny szlak to kopny piach... kilka razy utykamy... 

Odpalam nawigację by sprawdzić ile tej drogi jest przed nami... niby niewiele, ale kilkanaście minut... z głowy.

W Karczewie krótka przerwa przy Żabce... Kawa... dodaje nam nieco sił... ale... przytłumia nieco zmysł orientacji... pakujemy się na ruchliwą 801..., tragedii może nie ma bo jest dość szerokie pobocze... 

Tragedia zaczyna się dalej gdy musimy jechać Krajówką 50ką... zero pobocza, korek aż po horyzont... masa tirów, ciężarówek... 

Oczy dookoła głowy... na wszystko trzeba uważać, ale w okolicy to w tej chwili jedyna opcja przeprawy na drugi brzeg... chyba najgorszy odcinek to most nad Wisłą...

Wjazd do Góry Kalwarii  to obłęd, na dokładkę tuż przed minęła nas ciężarówka na litewskich blatach... Jezu jak oni jeżdżą, 10 cm bliżej i było by ciepło... 

Budynek Urzędu Miasta i Gminy - Góra Kalwaria
Budynek Urzędu Miasta i Gminy - Góra Kalwaria © amiga

Samo miasteczko nie urzekło, a wręcz przeciwnie, przecinające się drogi... zabijają je... To jeden z takich punktów na mapie z którego jak najszybciej chce się uciec... Stajemy gdzieś na chwilę, szukamy jakiejś możliwej knajpki, ale są tylko kebaby... Nie przyjechaliśmy w tak odległe miejsca po to by żywić się kebabami... wolimy coś bardziej swojskiego... coś regionalnego... Tylko co? 

Kościół Filialny p.w. Podwyższenia Krzyża Św.
Kościół Filialny p.w. Podwyższenia Krzyża Św. "Na Górce" © amiga

Pytamy się o księgarnię, pierwsza osoba mówi, że nie jest stąd, druga mówi, że coś jej świta, że gdzieś kiedyś była... masakra... Już samo to świadczy o tym miejscu... o tym, że ludzie stąd uciekają, a te niedobitki które zostały... to chyba z przyzwyczajenia... bądź braku możliwości ucieczki... Dopiero trzecia osoba każe nam jechać na północ jakieś 200m, jest księgarnia... niestety nie ma tam nic co mogłoby nam się przydać... 

Parafia rzymskokatolicka Niepokalanego Poczęcia NMP. Zgromadzenie zakonne Księży Marianów
Parafia rzymskokatolicka Niepokalanego Poczęcia NMP. Zgromadzenie zakonne Księży Marianów © amiga

Dzwonię do Darka by sprawdził na necie możliwe opcje noclegu w okolicach Warki... bo pewnie tylko gdzieś tam dojedziemy... 
a my ruszamy dalej krajówką, dla odmiany 79 na południe... 

Zatrzymujemy się przy Grill-Barze (absolutnie tutaj nic nie jeść) , wygląda nieźle... krótka propozycja, może coś zjemy? Sprzeciwu nie ma... więc stajemy... mam dość Góry kalwarii, mam dość Krajówek... zresztą Karolina chyba ma podobne odczucia... 

Zamawiamy Gulaszową, jest znośna, i Karczek z Grilla... ten jest ohydny... i z grillem ma wspólnego tyle co Świna Morska z Morzem i świniami... mało tego mięso nie robi wrażenia karczku... raczej podeszwy starego buta wojskowego... Fuj... jedynie surówki ratują nasze żołądki... Dostaję maila od Darka z namiarami na kwatery... hotele itd.. obdzwaniam kilka i mamy zaklepany nocleg... przynajmniej to jest pewne... tylko trzeba tam dojechać... 

Cóż... ruszamy dalej... odbijamy na 731...  ruch jakby nieco mniejszy... niemniej cały czas wyprzedzają nas samochody... czujemy już zmęczenie, na dzisiaj chyba starczy... 

Kapliczka przy drodze do Warki
Kapliczka przy drodze do Warki © amiga

Jeszcze kawałek
Jeszcze kawałek © amiga

Gdy w końcu osiągamy Warkę, chcemy jak najszybciej w końcu zejść z rowera... i odpocząć, gdy tylko trafiamy na napis Wolne Pokoje... stajemy... 5 min później mamy już coś wynajęte. okazuje się że w tym mieście na brak miejsc noclegowych nie można narzekać... są wszędzie, we wszystkich standardach... od Agrotyrystyk poprzez kwater pracowniczych, kempingów, na hotelach skończywszy... 

Kilka minut po rozpakowaniu... idziemy do najbliższego sklepu... tam... nie ma nic... za to kawałek dalej jest market... chyba Lewiatan, robimy zakupy i wracamy do pokoju... jesteśmy zmęczeni, Krajówki nas wykończyły... ale mamy jeszcze trochę sił by snuć plan na jutro... Będziemy się Kierować na Kozienicki Park Krajobrazowy... 

Wyprawa na Piękny Wschód Polski - dzień szósty

Czwartek, 20 sierpnia 2015 · Komentarze(2)
Uczestnicy
Bardzo wczesna pobudka, kilka minut po 6:00 ruszamy z Agroturystyki Hajnówka Warszawska 21  - link dla potomności, jest warta polecenia :)
Mamy około godzinę czasu do... odjazdu pociągu do Czeremchy... chcemy dzięki temu nieco zyskać na czasie, wczorajszy dzień był męczący, głównie za sprawą wiatru w twarz... Dzisiaj ma być spokojniej, łagodniej, dzień nieco bardziej luźny... 

Wczoraj na Agroturystyce udało się co nieco wyprać, Karolinie urosły byty, a może skurczyły się nogi? Musimy nieco inaczej zamontować sakwy :)... delikatnie przesunąć je do tyłu... są małe obawy bo przeniesienie środka ciężkości w tył, może skutkować podnoszeniem przedniego  koła na podjazdach... Jak będzie to się dopiero zobaczy, jesteśmy jednak prawie pewni że będzie dobrze...

Na szybko objeżdżamy Hajnówkę, szkoda, że nie udało się wjechać głębiej do Białowieży, że nie udało się zapolować na Żubry... ale... Park nie zniknie, będzie okazja być może za rok... a dzisiaj zaliczamy 2 punkty z gry AdventureOrient i wracamy do miasteczka...

Cerkiew pw. św. Męczennika Dymitra Sołuńskiego w Hajnówce
Cerkiew pw. św. Męczennika Dymitra Sołuńskiego w Hajnówce © amiga

Poranek bardzo chłodny... a my już w lesie
Poranek bardzo chłodny... a my już w lesie © amiga

„Miejsce straceń 142 mieszkańców Hajnówki i okolic zamordowanych przez hitlerowskich barbarzyńców w dniach 12.05.1942 i 17.09.1943
Miejsce straceń 142 mieszkańców Hajnówki i okolic zamordowanych przez hitlerowskich barbarzyńców w dniach 12.05.1942 i 17.09.1943 © amiga

Cerkiew cmentarna p/w Wszystkich Świętych
Cerkiew cmentarna p/w Wszystkich Świętych © amiga

Kościół pw. Św. Cyryla i Metodego
Kościół pw. Św. Cyryla i Metodego © amiga

Wewnątrz Kościoła Św. Cyryla i Metodego
Wewnątrz Kościoła Św. Cyryla i Metodego © amiga

Krzyżyk na kracie
Krzyżyk na kracie © amiga

Kościół pw. Podwyższenia Krzyża Świętego i Św. Stanisława Biskupa i Męczennika
Kościół pw. Podwyższenia Krzyża Świętego i Św. Stanisława Biskupa i Męczennika © amiga

Czasu bardzo niewiele... kiedyś trzeba tu przyjechać na kilka dni... by chociaż trochę zwiedzić, meta już jest :)... namiary również... tylko czas... 

Wracamy na dworzec PKP, pakujemy się do pociągu... i jedziemy do Czeremchy, na miejscu zaskoczenie, z mapy wyglądało to na całkiem spore miasteczko, jest jednak inaczej, przypomina to może nieco przerośniętą wieś, gdzie jest więcej szutrów niż asfaltów... co prawda i tak ominęliśmy centrum, zupełnie niezamierzenie, ale jakoś trzeba było przedostać się na drugą stronę torów, a wariant od północy wydawał się chyba najbardziej sensowny.... W sumie chyba tylko żal cerkwi w Czeremsze...

Wyjeżdżamy z miasta, przejeżdżamy przez całą Czeremchę-Wieś... i kierujemy się na Dasze, by tam wjechać na drogę 693 o tej porze ruch jest minimalny... a nawet gdyby to na większości jest szerokie pobocze... tak to można jechać.... :)

Przydrożne krzyże tuż za Czeremchą-Wsią
Przydrożne krzyże tuż za Czeremchą-Wsią © amiga

Dojeżdżamy do Milejczyc, liczymy na to, że stacja benzynowa będzie otwarta, może będzie jakiś bar, może da się kupić kawę, coś ciepłego, w końcu trochę czasu już minęło od chwili gdy ruszyliśmy... Troszkę zwiedzamy miejscowość, a  pomimo tego, że nie jest wielka co chwilę coś nas zaskakuje... 

Cerkiew św. Barbary w Milejczycach
Cerkiew św. Barbary w Milejczycach © amiga

Groby przy cerkwi
Groby przy cerkwi © amiga

Milejczyce - Cerkiew cmentarna św. Mikołaja
Milejczyce - Cerkiew cmentarna św. Mikołaja © amiga

Cerkiew św. Barbary w Milejczycach
Cerkiew św. Barbary w Milejczycach © amiga

Tuż przy jednym z cmentarzy, mną wyjeździe zdecydowaliśmy się na mały postój, stacja benzynowa nie wypaliła, o barze, restauracji mogliśmy zapomnieć, tutaj więc zjadamy po bułce, wypijamy po kilka kropli z bidonów i dopiero wtedy ruszamy dalej... jak się okazuje niewiele dalej,  w Żerczycach kolejna cerkiew i jak tu nie stanąć.... 

Żerczyce - Cerkiew pw. św. Dymitra Sołuńskiego
Żerczyce - Cerkiew pw. św. Dymitra Sołuńskiego © amiga

Zresztą dzisiejszy dzień będzie mocno związany z kościołami, z miejscami świętymi... kierujemy się na Siemiatycze, a po drodze mamy Grabarkę, to jedno z tych miejsc które od dawna są na liście miejsc do odwiedzenia, do zobaczenia... jest jeszcze jedna podobna góra na Litwie... ale to pewnie będzie zupełnie inna wyprawa... 

Gdy dojeżdżamy do świętego miejsca... szok... jesteśmy dzień po głównych uroczystościach.... pierwsze myśl, to jak można zrobić taki śmietnik... Dopiero po chwili zauważamy, że to chusty... Faktem jest, że napisy sugerują by wrzucać je do worków, podejrzewam jednak, że worków było stanowczo za mało...

Masa porzuconych chust
Masa porzuconych chust © amiga

Piesze zwiedzanie
Piesze zwiedzanie © amiga

Studnia przy Grabarce
Studnia przy Grabarce © amiga

Po kilku minutach udajemy się w na górę, tyle, że z drugiej strony... tachanie rowerów po schodach nie należy do przyjemności, szczególnie jeżeli znajdują się na nich ciężki sakwy... 
Krótki podjazd
Krótki podjazd © amiga

Aż chciało by się powiedzieć za Adasiem Miałczyńskim -
Aż chciało by się powiedzieć za Adasiem Miałczyńskim - "Oczom ich ukazał się las… krzyży" © amiga

Duże Krzyże
Duże Krzyże © amiga

I te malutkie
I te malutkie © amiga

Stare Krzyże
Stare Krzyże © amiga

I te nowsze
I te nowsze © amiga

Niektóre zmechacone
Niektóre zmechacone © amiga

Ale jest ich pełno dookoła
Ale jest ich pełno dookoła © amiga

Cerkiew Przemienienia Pańskiego na Grabarce
Cerkiew Przemienienia Pańskiego na Grabarce © amiga

Na sklepieniu
Na sklepieniu © amiga

Wewnątrz Monasteru
Wewnątrz Cerkwi  © amiga

Chyba nieprzychylnie patrzą na aparaty
Chyba nieprzychylnie patrzą na aparaty © amiga

W zasadzie powinniśmy na kolanach tu wejść, tylko co z rowerami?
W zasadzie powinniśmy na kolanach tu wejść, tylko co z rowerami? © amiga

Przed Monasterem
Przed Cerkwią © amiga

Są wszędzie
Są wszędzie © amiga

Cerkiew pomocnicza Ikony Matki Bożej
Cerkiew pomocnicza Ikony Matki Bożej © amiga

Nieco więcej o Grabarce można poczytać tutaj: http://www.lozbjn.edu.pl/upload/publikacje/K_Gawry... 

Niemniej samo miejsce wywarło na mnie spore wrażenie, jest inne, od świętych miejsc które znam... m.in. od Częstochowy... i cepelii dookoła tamtego miejsca. To miejsce jeszcze nie zostało skażone, zniszczone przez cywilizację... jest inne, jest piękne i warte odwiedzenia... nawet jeżeli jest się osobą niewierzącą... zmusza do refleksji....

Cerkiew pomocnicza Ikony Matki Bożej

Cerkiew pomocnicza Ikony Matki Bożej © amiga

Opuszczamy Grabarkę i gany na Siemiatycze... Tuż przed miastem z górki rozciąga się niesamowity widok, niestety zdjęcia nie są w stanie oddać tego co zobaczyliśmy... 

Wjeżdżamy do Siematycz... w rzeczywistości wygląda to znacznie lepiej
Wjeżdżamy do Siematycz... w rzeczywistości wygląda to znacznie lepiej © amiga

Panorama Siemiatycz
Panorama Siemiatycz © amiga

Cerkiew Zmartwychwstania Pańskiego w Siemiatyczach
Cerkiew Zmartwychwstania Pańskiego w Siemiatyczach © amiga

Zjeżdżając z górki zauważamy coś jeszcze znak wskazujący na zabytkową bramę kirkutu... skręcamy... i dowiadujemy się, że był tutaj wielki cmentarz żydowski, dzisiaj rośnie w tym miejscu las... resztki macew zostały zgromadzone w jednym miejscu, jest ich niewiele... 

Brama cmentarza żydowskiego w Siemiatyczach
Brama cmentarza żydowskiego w Siemiatyczach © amiga

Niewiele Macew się zachowało
Niewiele Macew się zachowało © amiga

Tablica na cmantarzu
Tablica na cmentarzu © amiga

Za to teren cmentarza porasta już całkiem spory las, gdyby nie tablice informacyjne pewnie pomyślałbym, że to park...
Dzisiaj rośnie tu las
Dzisiaj rośnie tu las © amiga

Tabliczka na bramie cmentarza
Tabliczka na bramie cmentarza © amiga


Wjeżdżamy do centrum chcemy odszukać informacji turystycznej, czegoś do zjedzenia - już najwyższa pora i być może jakiejś księgarni, nie mamy map tego terenu a jedynie taką w skali 1:250000, dobrze, że jest... ale co z tego... brakuje szczegółów... 

Kościół Wniebowzięcia NMP w Siemiatyczach
Kościół Wniebowzięcia NMP w Siemiatyczach © amiga

Tablica informacyjna na budynku Synagogi
Tablica informacyjna na budynku Synagogi © amiga

Zaglądając przez okno
Zaglądając przez okno © amiga

Na głównym placu odnajdujemy CIT... chwilę rozmawiamy z przemiłym panem... dostajemy nieco ulotek, jakieś mapki miasta... przydadzą się, i namiary na miejsca z jedzeniem... dodatkowo dowiadujemy się, że w Drohiczynie można się przeprawić z rowerem przez Bug... od jakiegoś czasu zaprzątało nam głowę to którędy przekroczyć tą rzekę... 

W Siemiatyczach spędzamy ponad godzinę, udaje się zakupić mapy :), posilamy się w lokalnej jadłodajni - bodajże u Emki... może nie jest to wyszukane jedzenie, ale ilość ludzi stołujących się tutaj utwierdza nas w tym, że tu nie trują :)....

Zupa Pomidorowa + Schaboszczak i oczywiście kawa... nieco dodają nam sił, na mapach wykreślany z grubsza dalszy pl;an wycieczki... 

Na chwilę obecną obieramy Kierunek Drohiczyn... na prawie całej długości mamy piękny nowiutki asfalt... :) mapy co prawda twierdzą że to szuter, ale już w Centrum informacji Turystycznej poinformowali nas, że na tej drodze przez Krupice i Bujaki dzieje się, a jedynie ostatni odcinek około 600m jest szutrowy :)

Młyn gdzieś między Krupicami a Bujakami i Piękny nowiutki asfalt :)
Młyn gdzieś między Krupicami a Bujakami i Piękny nowiutki asfalt :) © amiga

Nieco zniszczony drewniany młyn
Nieco zniszczony drewniany młyn © amiga

Tutaj miał być szutr jest asfalt, może jeszcze go kładą, ale da się jechać, rowerem oczywiście
Tutaj miał być szutr jest asfalt, może jeszcze go kładą, ale da się jechać, rowerem oczywiście © amiga

W Drohiczynie objeżdżamy wszystkie kościoły :), cerkwie... to chyba główna atrakcja tego miasteczka... dzisiaj cichego, sennego... ciekawe czy to jest związane z niedostępnością przeprawy promowej przez Bug czy może jest coś jeszcze? A może tutaj jest tak zawsze? Ciężko powiedzieć... 

Kościół pofranciszkański pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny w Drohiczynie
Kościół pofranciszkański pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny w Drohiczynie © amiga

Wewnątrz kościoła
Wewnątrz kościoła © amiga

Cerkiew pw. Św. Mikołaja w Drohiczynie
Cerkiew pw. Św. Mikołaja w Drohiczynie © amiga

Zepsuty zegar słoneczny
Zepsuty zegar słoneczny © amiga

Karolina z Sakwami
Karolina z Sakwami © amiga

Katedra Trójcy Przenajświętszej w Drohiczynie
Katedra Trójcy Przenajświętszej w Drohiczynie © amiga

Wewnątrz katedry
Wewnątrz katedry © amiga

Podziemia
Podziemia © amiga

Tablice w podziemiach
Tablice w podziemiach © amiga

Światełko w tunelu
Światełko w tunelu © amiga

Kościół Panien Benedyktynek pw. Wszystkich Świętych w Drohiczynie
Kościół Panien Benedyktynek pw. Wszystkich Świętych w Drohiczynie © amiga

Gdy dojeżdżamy do przeprawy, wita nas starszy Pan z obsługi, wie że jedziemy z Siemiatycz od Pana z CIT :)... czekał na nas... 
Prom co prawda nieczynny, ale jest łódź...czy raczej łódka. Pakujemy się na nią... i zostajemy przewiezieni na drugą stronę.. Okazuje się, że poziom wody w najgłębszym miejscu nie przekracza 80cm... masakra jakaś... Susza chyba wszystkim daje się we znaki...

O przeprawie samochodów nie ma mowy... 

Panorama Drohiczyna znad Bugu
Panorama Drohiczyna znad Bugu © amiga

Praktycznie nieczynna przeprawa promowa w Drohiczynie
Praktycznie nieczynna przeprawa promowa w Drohiczynie © amiga

Nad Bugiem
Nad Bugiem © amiga

Niesamowicie płytki, w najgłębszym miejscu ma 80cm
Niesamowicie płytki, w najgłębszym miejscu ma 80cm © amiga

Rowery na łodzi
Rowery na łodzi © amiga

Robiąc zdjęcia
Robiąc zdjęcia © amiga

Po drogiej stronie, krótka przerwa, dziękujemy naszemu przewoźnikowi... zakładamy sakwy na rowery.. i ruszamy dalej niebieskim szlakiem... Kierujemy się na Korczew i dalej na Kamianki..

Zaczyna się robić późno, musimy znaleźć jakiś nocleg, na mapach odnajdujemy 2 miejsca gdzie jest zaznaczona agroturystyka... W pierwszym w Kamiankach-Lackich nie zastajemy właścicieli... jedziemy więc dalej modląc się by to drugie miejsce wypaliło... kolejne jest sporo dalej... a sił coraz mniej... 
W Kamiankach-Wańkach... pytamy się przechodniów i... kierują nas do Sołtysa... budynek jest schowany za innym, drewnianym, dlatego nie zauważyliśmy informacji na bramie... Gdy wjeżdżamy na plac... dowiadujemy się, że są miejsca... prowadzą nas na pierwsze piętro... i... mamy cały wielki apartament dla siebie, świetnie wyposażona kuchnia, łazienka, pokój jadalny... Szok... 

Zostawiamy bagaże i jedziemy do sklepu do Przesmyków...

Tam chwila na fotografowanie i oczywiście na zakupy :)... 

Pomniki przyrody przy kościele w Przesmykach
Pomniki przyrody przy kościele w Przesmykach © amiga

W centrum Przesmyków
W centrum Przesmyków © amiga

Przed Gminnym Ośrodkiem Kultury w Przesmykach
Przed Gminnym Ośrodkiem Kultury w Przesmykach © amiga

Kościół parafialny pw. św. Jakuba - ukryty w zieleni drzew
Kościół parafialny pw. św. Jakuba - ukryty w zieleni drzew © amiga

Wracamy na kwaterę... - dla potomności adres: Kamianki-Wańki 27 za drewnianym budynkiem :)

Cienie coraz dłuższe
Cienie coraz dłuższe © amiga

Kolacja, Ojciec Mateusz, fotka zachodu słońca... i... pora udać się na spoczynek... 

Już zachodzi czerwone słoneczko
Już zachodzi czerwone słoneczko © amiga

To był piękny dzień... 

Wyprawa na Piękny Wschód Polski - dzień piąty

Środa, 19 sierpnia 2015 · Komentarze(3)
Uczestnicy
Pobudka bardzo wcześnie rano..., dzisiaj w planie najdłuższy odcinek... chcemy dojechać do Hajnówki... chyba, że gdzieś po drodze się zatrzymamy. Prognozy mówią o 2 rzeczach które średnio nas cieszą... po pierwsze o upale..., kolejnym dniu lejącego się z nieba żaru..., po drugie wschodni wiatr... oby był słaby... bo większość trasy mamy w na wschód... To nie są dobre wróżby... Początkowo jest chłodno..., nieco cieplej ubrani ruszamy o 6:50... 

Agroturystyka w której byliśmy jest godna polecenia... :) może ktoś z niej skorzysta więc podaję namiary www.losiedle.pl

Po drodze chcemy zahaczyć o Tykocin, Białystok, a później zobaczymy, wstępny plan jest wykreślony na mapach, ale być może wymyślimy coś ciekawszego... :)

Z Goniądza kierujemy się na Mroczki... początkowo trasa jest dość przyjemna, asfaltowa nawierzchnia, prawie zerowy ruch... :), jako że przed nami około 150km więc będziemy dzisiaj starali się jechać asfaltami... 

W Trzciannym krótka wizyta w sklepie, miało być coś bardziej konkretnego, ale zdaje się że banany zdechły kilka dni wcześniej, kupujemy tylko batoniki..., banany kupimy gdzieś dalej :)... 

Za Trzciannym niespodzianka, asfalt zmienia się w paskudny szuter z tarką na całej szerokości... Na chwilę na szczycie jakiegoś wzniesienia stajemy, Podobają mi się pola :)... Muszę im zrobić zdjęcie, przy okazji chyba pora nieco z siebie zdjąć, robi się ciepło... 

Na polach już po żniwach
Na polach już po żniwach © amiga

W okolicach Wyszowatego... chwila zastanowienia, czy jechać na Stare Bajki... czy przejechać przez kawałek lasu, wyglądana to, że leśny trakt powinien nam dość mocno skrócić trasę, na dokładkę drzewa będą nas chronić przed wiatrem... ten jest dość silny... i daje się we znaki... a dopiero 25 km za nami.. Gdy dojeżdżamy do skrzyżowania oczom nie wierzymy, z map wynika, że powinniśmy mieć asfalt, a tutaj... kocie łebki... z boku jednak jest wyjeżdżony fragment ziemi... tam rowery nie podskakują.... 

Wyszowate - tu wg mapy jest asfalt :)
Wyszowate - tu wg mapy jest asfalt :) © amiga

Stamtąd przyjechaliśmy
Stamtąd przyjechaliśmy © amiga


Przydrożna kapliczka
Przydrożna kapliczka © amiga

Dojeżdżamy do lasu, początkowo wygląda to nieźle... później pojawiają się łachy piachu... próbujemy z nimi walczyć... jednak gdy droga zmienia się w piaskownicę, pchamy rowery... nogi się zapadają... obciążone rowery też... liczymy na to, że to tylko kawałek... jednak im dalej tym jest gorzej... w końcu po około 2 km przepychania rumaków... robimy krótką przerwę... zjadamy batony... i pchamy dalej... o jeździe nie ma mowy..., gdy pojawia się pole po prawej stronie bez wahania pakujemy się na nie, kilkaset metrów przejechane, jednak znów musimy wrócić na piaskownicę... jeszcze kilkaset metrów i jest szuter... wsiadamy na rowery  i dojeżdżamy do Żuk... 

Droga gruntowa, grunt pewnie jest 20 cm pod piaskiem
Droga gruntowa, grunt pewnie jest 20 cm pod piaskiem © amiga

Stajemy przy wiacie przystankowej... wysypujemy kilogramy piasku z butów... masakra... 
Dopiero teraz ruszamy dalej, jest znów asfalt... piaskowy odcinek za nami, ale kosztował nas kilkadziesiąt minut... chyba trzeba było jechać przez Stare Bajki i dołożyć nieco drogi... ale teraz to już trochę za późno na zmianę decyzji...

Do Tykocina już niedaleko, z daleka widać zabudowania zrekonstruowanego zamku... przystajemy przy nim, szybka fota... dzisiaj nie ma czasu na długie zwiedzanie... czas nagli... słońce coraz wyżej... 

Zamek w Tykocinie
Zamek w Tykocinie © amiga


Nieco dalej... wjeżdżamy co centrum, jest dość pustego... i podziwiamy dość ciekawą zabudowę miasta... przystajemy w kilku miejscach, podjeżdżamy pod Synagogę... 
Kościół św. Trójcy
Kościół św. Trójcy © amiga

Hotel Alumnat
Hotel Alumnat © amiga

Centrum Tykocina - pusto tutaj
Centrum Tykocina - pusto tutaj © amiga

jest wielka, dopiero ją otwierają, odpuszczamy jej zwiedzanie, chociaż trochę szkoda... Może innym razem, może kiedyś warto zatrzymać się na dłużej...

Wielka Synagoga
Wielka Synagoga © amiga

Ruszamy dalej 40 km w nogach... teraz droga cały czas na wschód... i pod górkę... w zasadzie aż do Złotorii męczy wieje niesamowicie... na szczycie któregoś szczytu zatrzymujemy się na chwilę... oczywiście przy wiacie przystankowej :)... a nieco dalej w Złotorii zauważamy kościół  drewniany... musimy go uwiecznić :), a poza tym zawsze to chyba na odpoczynek

Karolina coś wypatrzyła
Karolina coś wypatrzyła © amiga

Kościół pw. św. Józefa w Złotorii
Kościół pw. św. Józefa w Złotorii © amiga

Od Złotorii jedziemy na Choroszcz... tutaj okazuje się, że na mapie jest inne oznaczenie szpaku, na mapie widać, że jest po stronie północnej drogi, w rzeczywistości odcinek drogi został przebudowany i szlak w tej chwili jest po jej południowej stronie... Na rondzie przed węzłem z S8 jakiś burak w traktorze wymusza pierwszeństwo na Karolinie... zmusza ją do gwałtownego hamowania... masakra.. gdy wjeżdżał na rondo było widać, że nic nie widzi... nie popatrzał w lewo..., nie włączył migacza... masakra... 

W Choroszczy wjeżdżamy do centrum licząc na to, że coś uda się zjeść, może coś regionalnego... jest otwarta jedna knajpka, a raczej coś w rodzaju baru... są kebaby, zapiekanki, piwo... i kilku ledwo trzymających się na nogach jegomości... 

Tu nie jemy..., za to obok jest sklep... są banany... i nie są zdechłe... :)... więc zjadamy po jednym... i ruszamy dalej... do Białegostoku... 

Kościół pw. św. Jana Chrzciciela w Choroszczy
Kościół pw. św. Jana Chrzciciela w Choroszczy © amiga

Banany niewiele pomogły, tzn wypełniły na chwilę brzuchy, jednak potrzebujemy jakiegoś konkretu, tym bardziej, że to już pora obiadowa, a ostatni konkret był o 6:00... jeden batonik i banan to trochę za mało... 

Gdy tylko pojawiają się przed nami złote łuki maka... od razy poprawia się humor... tu raczej nas nie otrują... może nie jest to regionalne jedzenie... jednak potrzebujemy czegoś kalorycznego... 

W maku spędzamy dobrą godzinę... spoglądamy na mapy... i nieco zmieniamy plany... pierwotnie mieliśmy przelecieć na szybko przez miasto i pędzić dalej na Hajnówkę... jednak wiatr w twarz dał się nam we znaki... sprawdzamy na necie rozkład jazdy pociągów...  i... decydujemy się na małe wspomaganie... będziemy mieli też trochę czasu by nieco spokojniej pozwiedzać miasto... 

Wpierw jednak podjeżdżamy na dworzec... kupujemy bilety i dopiero wtedy ruszamy na podbój miasta... 

Katedralna cerkiew p.w. św. Mikołaja Cudotwórcy w Białymstoku
Katedralna cerkiew p.w. św. Mikołaja Cudotwórcy w Białymstoku © amiga

Na rynku Kościuszki
Na rynku Kościuszki © amiga

Ratusz w Białymstoku
Ratusz w Białymstoku © amiga

W samym centrum
W samym centrum © amiga

W tle Białostocka Archikatedra
W tle Białostocka Archikatedra © amiga

Dawna Zbrojownia
Dawna Zbrojownia "Cekhaus" © amiga

Bazylika archikatedralna Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Białymstoku
Bazylika archikatedralna Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Białymstoku © amiga

We wnętrzu
We wnętrzu © amiga

Jest i krzyż z czaszką
Jest i krzyż z czaszką © amiga

Ołtarz
Ołtarz © amiga

Jedna z bocznych naw
Jedna z bocznych naw © amiga

Brama do Pałacu Branickich
Brama do Pałacu Branickich © amiga

Pałac Branickich
Pałac Branickich © amiga

Aż mnie korciło by poskładać małą planetkę :) Pałacu Branickiego
Aż mnie korciło by poskładać małą planetkę :) Pałacu Branickiego © amiga

Synagoga Piaskower w Białymstoku
Synagoga Piaskower w Białymstoku © amiga

W pobliżu budynku Synagogi (dzisiaj jest tam hotel)... zaczepia nas zakręcony rowerzysta... pyta się o pompkę, tyle że zaskakuje tekstem "Speak english...., polish...", wziął nas za anglików... jakieś jaja...

Chwila rozmowy i okazuje się, że ma trochę mało powietrza w oponach... daję mu pompkę, ale gdy widzę jak się zabiera za pompowanie, przejmuję inicjatywę, nie mamy tyle czasu, pociąg odjeżdża za 20 minut... ;P

Przy okazji dowiadujemy się, że przesiadł się na rower, bo jest jeszcze wczorajszy ;P masakra... 

Gnamy na pociąg... już czeka, rowery zapakowane, miejsc stricte rowerowych w szynobusie nie ma... będący w środku rowerzysta informuje nas by przypiąć je pasami dla niepełnosprawnych... cóż... tak też można... rowery się trzymają... a my siadamy i kombinujemy co dalej....

Dojeżdżamy do Bielska Podlaskiego... wysiadamy i... teraz czeka nas około 20-25 km na wschód... na Hajnówkę..., kwatera została zarezerwowana gdy byliśmy w Maku :)... Wydawało by się, że to będzie łatwy odcinek... a jednak silny wschodni wiatr dalej daje się we znaki... na dokładkę trasa nie jest po płaskim, ale co rusz pojawiają się wzniesienia... 

Krótka przerwa na wysokości Zbucza... zaskakuje nas nowo budowana cerkiew... myślałem, że są tylko te  stare, co najwyżej się je konserwuje, remontuje, a tutaj niespodzianka... pewnie to dlatego, że byłem wychowany na śląsku... gdzie takich cudów raczej się nie spotyka, najwyżej stawiają nowe kościoły katolickie... W moim regionie staroobrzędowców traktuje się raczej jako folklor, historię... 
Niemniej cieszy mnie to, że jednak jest inaczej... :)

Zbucz - Budowana od 2012 roku prawosławna cerkwiew upamiętniającej męczenników chełmskich i podlaskich oraz czyżowskich parafian zamordowanych zimą 1946 roku przez zbrojne podziemie
Zbucz - Budowana od 2012 roku prawosławna cerkiew upamiętniającej męczenników chełmskich i podlaskich oraz czyżowskich parafian zamordowanych zimą 1946 roku przez zbrojne podziemie © amiga

Pędząca Karolina
Pędząca Karolina © amiga

Krzyże przy cerkwi
Krzyże przy cerkwi © amiga

Jedziemy zmieniając się co kilka km... to chyba najlepsza opcja przy takim wiatrzysku... gdy widzimy znak Hajnówka... musimy się zatrzymać i zrobić fotę...

Dojechaliśmy :)
Dojechaliśmy :) © amiga

Słońce coraz niżej
Słońce coraz niżej © amiga

By nie błądzić odpalam nawigację, ustawiam adres i... jak po sznurku trafiamy na kwaterę... Rowery zostają z tyły budynku na ganku oczywiście zabezpieczone... :)... 

Okazuje się, że agroturystyka jest nieźle wyposażona... jest nawet działająca pralka... oczywiście korzystamy z tego cudu... tylko czy to się wszystko wysuszy w nocy... gdy temperatura spada o ośmiu stopni?

Jakąś godzinę po naszym przyjeździe dociera jeszcze jeden rowerzysta... okazuje się że to nasz współpasażer z pociągu... tyle że on jechał do Czeremchy i tam przesiadł się do pociągu na Hajnówkę... Chyba nasz wariant był jednak lepszy, a na bank szybszy.... 


Wyprawa na Piękny Wschód Polski - dzień czwarty

Wtorek, 18 sierpnia 2015 · Komentarze(3)
Uczestnicy
Po dość długiej i chłodnej nocy... zbieramy się powolutku, to ostatni nocleg w Starym Folwarku... dzisiaj ruszamy w nieznane... a w zasadzie w znane :)... Musimy dotrzeć do Goniądza... Nawigacje twierdzą że mamy do przejechania około 85 km... W sumie niedużo... jednak po raz pierwszy w trakcie tej wyprawy będziemy jechać z sakwami. Jak będzie? Nikt z nas tego nie wie... będziemy jednak wybierać asfalty, powinno być szybciej... 

Po krótkim pożegnaniu z rodzicami Karoliny ruszamy na Leszczewek gdzie musimy zdecydować którędy jechać... wybieramy szlak na Cimochowiznę, w miejscu gdzie jesteśmy wygląda w porządku... Po kilku kilometrach pojawia się szutr, piach, ścieżki leśne... miejscami nie ma możliwości by jechać... musimy przepchnąć rowery... to nie był najlepszy wybór, z drugiej strony lepiej na początku drogi niż pod jej koniec... obiecujemy sobie, że drugi raz nie wjedziemy w teren... 

Gdy wyjeżdżamy w okolicach Sobolewa musimy zrobić krótką przerwę, dopiero 10km za nami... i ponad 40 minut... dalej muszą być szosy..., musi być asfalt inaczej do Goniądza będziemy jechać ze 2 dni :)

Chwila wytchnienia po terenowym odcinku
Chwila wytchnienia po terenowym odcinku © amiga

W okolicach Płociszna wbijamy się na starą ósemkę..., ruch samochodów ciężarowych i pewnie też części osobówek został przeniesiony na pobliską S61... więc nie mamy obaw pakując się na tą drogę, tym bardziej, że jest dość szerokie asfaltowe pobocze...

Od razu jedzie się inaczej... szybciej... rowery same pędzą... czy to z górki, czy pod górkę, prędkość praktycznie nie spada poniżej 25km/h... chyba zwariowaliśmy... 

Piorunem docieramy do Augustowa... tam mała przerwa, na szybkie drugie śniadanie :)... na wysłanie kartek pocztowych... 

To niby 40-ty kilometr... z grubsza połowa drogi... gdyby tak było dalej....

Wyjeżdżamy z Augustowa.... trochę zamieszania na podwójnym rondzie, na przebudowanym węźle z 8, mapy twierdzą jedno, rzeczywistość jest jednak inna... Czeka nas na szczęście dość krótki odcinek do Białobrzegów, tam już odbijemy na boczne drogi z dala od ruchu Tirowego... 

Po wjechaniu na właściwą drogę, różnica jest niesamowita, samochody mijają nas co kilka minut... czasami rzadziej, część drogi jest w lesie, w cieniu, więc słońce tak bardzo nie przeszkadza...

Na wysokości Grabowych  Grądów widzę znak... sklep 50m podjeżdżamy i z daleka widać leżący rower i jakiegoś gościa siłującego się z nim... żartuje, że pewnie niektórzy się już dzisiaj zmęczyli... Gdy podjeżdżamy bliżej... okazuje się,. że osobników jest 2... i pomimo tego, że jest jeszcze przed południem są nieźle wstawieni... 

Na dokładkę sklep jest zamknięty, przerwa od godziny 10:30 - 13:30... trudno.. będzie następny....

Robimy jednak mały błąd, ale o tym dowiaduję się dopiero 2 tygodnie później, w Grabowych Grądach jest jedna z 4 Molenn istniejących w Polsce, 2 odwiedziliśmy wczoraj... ta była by trzecia... Cóż... będzie okazja kiedy indziej... może za rok podczas kolejnej eskapady? 

Dalsza droga jest może trochę monotonna... kilkanaście kilkometrów gdzie niby mijamy kolejne małe miejscowości składające się z kilku domów, ale głównie mamy pola i lasy... i drogę cały czas prosto, prosto, prosto.... 

Dopiero zatrzymujemy się przy śluzie w Dębowie... jakieś urozmaicenie i chyba pierwsze spotkanie z Biebrzą... teraz będzie nam towarzyszyła przez kolejne kilka km :)

Przystanek w pobliżu śluzyDębowo
Przystanek w pobliżu śluzy Dębowo © amiga

Nad Biebrzą
Nad Biebrzą © amiga

Karolina coś wypatrzyła
Karolina coś wypatrzyła © amiga

Z tego poziomu też ciekawie
Z tego poziomu też ciekawie © amiga

Pod mostem
Pod mostem © amiga

Ostatni rzut oka na rzekę
Ostatni rzut oka na rzekę © amiga

Śluza Dębowo
Śluza Dębowo © amiga

Nie ma kajakarzy
Nie ma kajakarzy © amiga

Przy śluzie spotykamy lokalnych wędkarzy... pytam o sklep.... jedyny jest 2km na północ w kierunku Polkowa... to nie nasz kierunek... trudno... do Goniądza nie powinno być już daleko... więc darujemy sobie takie eskapady...  

Wkrótce ruszamy, drogą wzdłuż Biebrzy.. wadą jej jest to, że cały czas jest to otwarty teren a temperatura powyżej 30 stopni nie pomaga, słońce wypala... Przejechaliśmy ponad 70km... więc powinno zostać nie więcej niż 15...

Jakie jest nasze zaskoczenie gdy pojawia się znak 30km... a asfalt zmienia się w szuter z tarką na całej szerokości... Prędkość momentalnie spada... trzeba kurczowo trzymać kierownicę i uważać na drogę... 

W którymś momencie czuję silny ból poniżej kolana..., zatrzymuję się, spoglądam w dół... osa mnie użądliła... masakra.. za co? Jak chciała wysiąść, mogła poprosić, a nie korzystać z hamulca bezpieczeństwa... 

Tutaj z tym nic nie zrobimy, trochę piecze, ale to wszystko, nie jestem uczulony, więc efektem będzie tylko profilaktyka przeciwreumatyczna :)...

Gdy w końcu przejeżdżamy przez most w Dolistowie... i czujemy znów asfalt pod kołami... poprawiają nam się humory... gdy nieco dalej trafiamy na sklep... już jest bardzo dobrze... rzekłbym jest idealnie... zajadamy banany... popijamy i... ruszamy dalej... do Goniądza już niedaleko... 

Tym razem już nieco główniejszą drogą 670, miejscami widzimy budowaną Green Velo, jak się okaże, jeszcze nie raz w trakcie tej wyprawy będziemy mieli okazję się z nią spotkać... Na tą chwilę to wariant piaszczysty, ale widać, że coś się dzieje... :)

W Goniądzu odszukujemy kwaterę, chwila rozmowy z właścicielami, bardzo miłym starszym małżeństwem... rowery będą nocować w garażu... zamknięte, bezpieczne, a my dostajemy przyzwoitą kwaterę, do dyspozycji wielka kuchnia, jadalnia, sala telewizyja..., na dokładkę do dostępne są mapy okolicy, przewodniki... coś pięknego

Bierzmy po cukierku na czarną godzinę...
Lubię tu być :)
Lubię tu być :) © amiga

i jedziemy szukać restauracji... (sakwy zostały w pokoju) chwila kluczenia i dopiero mieszkańcy wskazują nam drogą do hotelu... tam... przeglądamy menu... wybieramy coś... a w zasadzie poprosiłem by pani kelnerka coś zaproponowała... dostałem Policzki wołowe... 
Puki nie są to golonka czy żeberka to może być... nie wiem jak smakują, nie wiem czy będą dobre, po prostu jedna wielka niewiadoma...
Ale muszę przyznać, że jedzenie jest na niezłym poziome... Zanim podano do stołu... Skorzystaliśmy z możliwości przejścia się po pomoście nieco bardziej wgłąb Biebrzy... 

Zacumowane łodzie
Zacumowane łodzie © amiga

Rozlewiska Biebrzy
Rozlewiska Biebrzy © amiga

Pomost przy restauracji/hotelu
Pomost przy restauracji/hotelu © amiga

Z pełnymi brzuchami ruszamy na Ossowiec... to tamtejszej twierdzy, w planie zrobienie kilku zdjęć i powrót na kwaterę... 

W Ossowcu lekkie rozczarowanie... twierdza dostępna jest ledwie przez kilak godzin, na dokładkę bilety + opłacenie przewodnika to około 100zł... na 2 osoby... zupełnie bez sensu... okazuje się, że dzisiaj tam nie wejdziemy... nie popstrykamy zdjęć... trudno... może kiedy indziej...

Informacja przy fortyfikacjach w Ossowcu
Informacja przy fortyfikacjach w Ossowcu © amiga

Wojsko Polskie
Wojsko Polskie © amiga

Zawracamy do Goniądza, jeszcze zdjęcie przy pięknym asfaltowym GreenVelo... gdyby taka była na całej długości... marzenia... 

Piękna modelka reklamuje Green Velo :)
Piękna modelka reklamuje Green Velo :) © amiga

Parafia pw. Świętej Agnieszki w Goniądzu
Parafia pw. Świętej Agnieszki w Goniądzu © amiga

Kościół św. Agnieszki
Kościół św. Agnieszki © amiga

Wewnątrz kościoła
Wewnątrz kościoła © amiga

Dojeżdżamy na kwaterę... już umęczeni, jeszcze tylko prognoza pogody i pora powolutku kłaść się spać... na jutro planowany jest najdłuższy odcinek z całej wyprawy... około 150km...

Wyprawa na Piękny Wschód Polski - dzień trzeci

Poniedziałek, 17 sierpnia 2015 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Dzień zapowiada się mocno rowerowo, jest inny niż wczorajszy gdzie pracowały głównie górne kończyny, dzisiaj kończy się czas odpoczynku nóg... od dzisiaj to one będą ciężko pracować...

Trochę się obawiam tego wyjazdu, w nocy kilka razy budził mnie silny ból stawów barkowych i łokciowych... jak będzie na rowerze? 

Z pewną nieśmiałością dosiadam rumaka... Karolina  chyba też ma obawy... co będzie... ale już po chwili wiadomo, że nie jest źle... że jednak stawy się zginają, pracują, że możemy jechać... 

Budowana GreenVelo
Budowana GreenVelo © amiga

Ze Starego Folwarku kierujemy się na Suwałki... nowo budowaną drogą rowerową, a dokładniej fragmentem GreenVelo, wygląda to ciekawie, chociaż na dobrą sprawę łamiemy w tej chwili przepisy, gdyż znaki informujące o tym że to jest DDRka są zasłonięte... powinniśmy jechać szosą... ale ta droga aż przemawiała "Jedźcie po mnie..., zapraszam".

Przecudny uśmiech
Przecudny uśmiech © amiga

Bliżej Suwałk pojawia się kostka położona w taki sposób, że bruzdy są ustawione wzdłuż ścieżki... Rower zachowuje się jakbym jechał na nienapompowanych kołach... Tragicznie jest to położone... aż dziw bierze, że nikt tego nie zauważył, może warto to poprawić z okazji tworzenie właśnie GreenVelo które ma być wizytówką tego terenu. 

Groby Krzywe
Groby Krzywe © amiga

Wjeżdżając do Suwałk natrafiamy na Molennę, trochę ciężko ją zauważyć z drogi, jest dość głęboko ukryta, jednak Karolina zna z grubsza jej lokalizację, więc mamy prościej... Co ciekawe okazuje się, że w niej, bądź tuż obok znajduje się Naczelna Rada Staroobrzędowców... - o tym dla odmiany dowiaduję się z netu :) tyle, że 2 tygodnie później...

Molenna w Suwałkach - niestety niedostępna
Molenna w Suwałkach - niestety niedostępna © amiga

Molenna jest remontowana i nie można do niej zbyt blisko podejść, cóż... musimy się zadowolić kilkoma zdjęciami z dalszej odległości..., ruszamy dalej do centrum miasta, zatrzymując się co jakiś czas... Na placu Marii Konopnickiej udaje nam się wysłuchać tylko jednej bajki - tej o Boćku :)..., reszta przycisków nie działa.... troszkę szkoda, miasto powinno chyba co jakiś czas sprawdzać stan swoich atrakcji, a elektronika ma to do siebie, że... się psuje... więc raz w miesiącu co za problem wysłuchać wszystkich bajek :)
Piękna praca - Bajkosłuchacz :) 

Centrum miasta
Centrum miasta © amiga

Wielka kula
Wielka kula © amiga

Kle kle boćku
Kle kle boćku © amiga

Pomnik Marii Konopnickiej
Pomnik Marii Konopnickiej © amiga

Krasnale Suwalskie :)
Krasnale Suwalskie :) © amiga

Krasnoludki są na świecie
Krasnoludki są na świecie © amiga


Robimy mały objazd Suwałk... zaliczając po drodze kilka ciekawych miejsc związanych z tym miastem, m.inn.. budynek gdzie urodziła się Maria Konopnicka, zatrzymujemy się również przy kilku kościołach, odnajdujemy przyczajone krasnale :)

Kościół pw. św. Aleksandra w Suwałkach
Kościół pw. św. Aleksandra w Suwałkach © amiga

Pomnik w parku Konstytucji 3-go Maja
Pomnik w parku Konstytucji 3-go Maja © amiga

Przed muzeum
Przed muzeum © amiga

Budynek muzeum
Budynek muzeum © amiga

W tym domu urodziła się Maria Konopnicka
W tym domu urodziła się Maria Konopnicka © amiga

Pilnujący Krasnal
Pilnujący Krasnal © amiga

Jego kolega po przeciwnej stronie
Jego kolega po przeciwnej stronie © amiga

Na ławeczce z Marią szepczącą bajki
Na ławeczce z Marią szepczącą bajki © amiga

Kościół Ewangelicko-Augsburski w Suwałkach
Kościół Ewangelicko-Augsburski w Suwałkach © amiga

Pod koniec postanawiamy podjechać pod cmentarz 7-miu wyznań... niektóre kwatery są mocno zniszczone, może nie zaniedbane, bo widać, że ktoś się tym opiekuje... jednak zawieruchy wojenne zrobiły swoje... Za to na terenie cmentarza prawosławnego remontowana jest molenna :) mam wrażenie, że w tej chwili większość z nich przechodzi ten proces... czyżby miasto wyciągnęło jakieś wnioski?  Może to dofinansowanie z UE? Trudno powiedzieć, ale cieszy fakt, że takie perełki zostaną ocalone... :)

Wejście do kwatery muzułmańskiej
Wejście do kwatery muzułmańskiej © amiga

Wejście do części żydowskiej
Wejście do części żydowskiej © amiga

Widać tylko pomnik
Widać tylko pomnik © amiga

Remontowana Cerkiew pw. Wszystkich Świętych
Remontowana Cerkiew pw. Wszystkich Świętych © amiga

Pięknie się prezentuje
Pięknie się prezentuje © amiga

Słońce ukryte za krzyżem
Słońce ukryte za krzyżem © amiga

Cerkiew pw. Wszystkich Świętych - jeszcze raz
Cerkiew pw. Wszystkich Świętych - jeszcze raz © amiga

Wyjeżdżamy z Suwałk kierując się z grubsza na północ... chcemy przynajmniej częściowo objechać Suwalski Park Krajobrazowy... 

Wieje silny wiatr, słońce praży coraz bardziej... na dokładkę pojawiają się góry... teren przypomina trochę jurę.... tyle, że jest bardziej zielony i jest nieco więcej jezior ;)... Widać jednak, że przeciągająca się susza zrobiła swoje...

W Suwalskim Parku Krajobrazowym
W Suwalskim Parku Krajobrazowym © amiga

Gdy dojeżdżamy do granic Parku, skręcamy do  centrum informacji turystycznej, może tam będzie coś więcej, może uda się kupić coś do picia i jedzenia? Na miejscu udaje się kupić całkiem niezłe mapy Suwalskiego i Wigierskiego Parku :)... w zasadzie to przydadzą się dzisiaj i jutro z rana później powoli będziemy wyjeżdżać z tych terenów... 

Przy centrum informacji podziwiamy izbę regionalną... a przy okazji udaje się kupić 2 batony... wyczerpaliśmy ich cały zapas ;P, siadamy na chwilę w cieniu i snujemy plany.... 

Izba regionalna
Izba regionalna © amiga

Izba regionalna cd
Izba regionalna cd © amiga

Z mapy wynika że jakieś 2 km stąd jest wieża widokowa... ruszamy więc w tamtym kierunku... dla odmiany wieje nam w twarz... mamy pod górkę... tyle, że wieży nie ma... za to nieco dalej jest wjazd na szlak który powinien doprowadzić nas na szuter prowadzący na Wodziłki... Początkowo jest szeroki, dość przyjemny, jednak im dalej tym bardziej zarośnięty wysokimi trawami, ale oznaczenia są... gdy dojeżdżamy do granicy lasu... trawiaste podłoże znika, jest ścieżka, ma 40cm szerokości... usiana jest korzeniami, gdzieniegdzie są kamienie. Wydaje mi się, że ten odcinek będzie miał około 500m, jednak już po 250 dojeżdżamy do szerokiego szutra... dopiero wtedy uświadamiam sobie, że mapa jest w innej skali niż ta z której do tej pory korzystaliśmy...  Szuter powinien nas wyprowadzić w pobliże cmentarza w Wodziłkach... Niby prawie wszystko się zgadza, poza tym, że domy są z innej strony, a po cmentarzu nie ma śladu...

Cmentarz w Wodziłkach
Cmentarz w Wodziłkach © amiga

Nie kombinujemy zbyt długo, ważne, że są oznaczenia miejscowości, więc jesteśmy w dobrym miejscu... gdy jedziemy dalej, za zakrętem ukazuje nam się cmentarz którego szukaliśmy... chyba po prostu droga w tej chwili prowadzi nieco inaczej... przecinka która prowadziła w okolice cmentarza była nieco wcześniej i bardziej zarośnięta, z daleka wyglądała jakby kończyła się płotem... 

Dopiero gdy decydujemy się odwiedzić nekropolię, wszystko staje się jasne... ten płot... to ogrodzenie cmentarza... a zarośnięta ścieżka to ta główna na mapie... fragmentu którym dalej jechaliśmy na mapach nie ma... 

Chwila przerwy... i wracamy do "centrum"... chociaż to chyba za dużo powiedziane... odnajdujemy molennę... kolejną dzisiaj, niestety znowu jest zamknięta, cóż... zostaje nam kilka fot z zewnątrz... 

Molenna w Wodziłkach
Molenna w Wodziłkach © amiga

Po drugiej stronie stoi stodoła.... staruszka, ledwo się trzyma, jest podparta z kilku stron... 

Ledwo trzymająca się staruszka
Ledwo trzymająca się staruszka © amiga

Molenna w Wodziłkach
Molenna w Wodziłkach © amiga

Kilak zdjęć później ruszamy dalej naszym szutrem na Łopuchowo i Udziejek gdzie wg mapy jest restauracja... oznaczenia są, budynek istnieje, zajeżdżamy i... okazuje się, że nie ma gospodyni, a gospodarz potrafi jedynie zrobić herbatę i kawę, tą ostatnią tylko w ograniczonym zakresie.. Niemniej bardzo miła osoba... chwila rozmowy i już jest raźniej... 

Prywatny Skansen w okolicy Udziejek
Prywatny Skansen w okolicy Udziejek © amiga

Pokoje do wynajęcia :)
Pokoje do wynajęcia :) © amiga

Mieszkać w takiej chacie :)
Mieszkać w takiej chacie :) © amiga

Kawa dodała nam trochę sił... żegnamy się z tym miejscem i ruszamy dalej... spoglądamy na zegarki... chyba damy radę dotrzeć na kwaterę około 17... 

Korale?
Korale? © amiga

Garniec
Garniec © amiga

W Gulbieniszkach wyjeżdżamy na asfalt... w końcu odmiana... rowerem nie rzuca... dłonie nie bolą :)... wyjeżdżamy na nieco główniejszą drogę i gnamy na Jeleniewo gdzie obowiązkowo zatrzymujemy się przy kościele... a ciut dalej widać znaki informujące o najlepszej restauracji w okolicy...

Matka Boska jaskiniowa ;P
Matka Boska jaskiniowa ;P © amiga

Parafia pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Jeleniewie
Parafia pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Jeleniewie © amiga

Krzyż z czaszką przy kościele w Jeleniewie
Krzyż z czaszką przy kościele w Jeleniewie © amiga

Jesteśmy już bardzo głodni... więc korzystamy z okazji... odbijamy może 150m w bok... i... zamawiamy obiad... 
To co dostajemy jest wielkie... po 30-40 minutach posiłku mamy problem by się podnieść... by wsiąść na rowery i ruszyć... Na dokładkę ten skwar...

Nie ujechaliśmy nawet 500m gdy zauważamy znak informujący o kirkucie..., z map wynikało, że dojścia tam nie ma, a przynajmniej nie od strony drogi... więc nieco zaskoczeni zawracamy... i wjeżdżamy w wąską ścieżkę między posesjami... 

Cmentarz jest przyzwoicie utrzymany..., są tablice informacyjne, mało tego jest otwarty... może to wszystko dlatego, że nie jest zbyt wyeksponowany... i nie maił go kto specjalnie niszczyć... chociaż ślady dewastacji widać tu i ówdzie... 

Jeśli my zapomnimy, kto będzie pamiętał?
Jeśli my zapomnimy, kto będzie pamiętał? © amiga

Obiekt zabytkowy
Obiekt zabytkowy © amiga

Brama otwarta
Brama otwarta © amiga

Wspominamy ich z miłością
Wspominamy ich z miłością © amiga

Elegia miasteczek żydowskich
Elegia miasteczek żydowskich © amiga

Ławeczka
Ławeczka © amiga

Uszkodzone macewy
Uszkodzone macewy © amiga

Troszkę zapomniane
Troszkę zapomniane © amiga

Zdewastowane
Zdewastowane © amiga

Wracamy drogą 655 do Suwałk, wszystko było by ok, gdyby nie remont drogi  na wysokości cmentarzyska Jaćwingów..., jeden pas, wahadło, aż po horyzont... odbijamy na Białą Wodę... będzie ciut dłużej, ale nie w kurzu, nie pomiędzy samochodami... 

Przez Suwałki przebijamy się trochę na czuja..., myląc raz czy 2 kierunki, ale wyjeżdżamy na właściwy szlak na Stary Folwark... gdzie jesteśmy kilka minut po 17:00... Uff... 

Ślimak, ślimak pokaż rogi
Ślimak, ślimak pokaż rogi © amiga

Jest jeszcze trochę czasu więc Karolina proponuje krótki wypad na Cimochowiznę... stąd jest niesamowity widok na klasztor Wigierski... trzeba jednak uważać, bo droga prowadzi po pomostach... Kilka razy się zatrzymujemy podziwiając okolice... 

Cimochowizna - podesty
Cimochowizna - podesty © amiga

Widok na klasztor Wigierski
Widok na klasztor Wigierski © amiga

Jezioro Wigry
Jezioro Wigry © amiga

Słońce powoli się chyli ku zachodowi
Słońce powoli się chyli ku zachodowi © amiga

Po zawróceniu już w kierunku noclegu... próbuję się zatrzymać... jakoś tak nieszczęśliwie, że noga trafia w próżnię..., poza podest... chwilę później nakrywam się rowerem i mam okazję podziwiać podesty od spodu :)... W zasadzie jedyne uszkodzenie to małe obtarcie prawej nogi... zamortyzowało mnie przytrzymanie się pobliskiego małego drzewka... o oczywiście bujnie rosnące wysokie trawy :)... 

Piękne miejsce
Piękne miejsce © amiga

Musi poskładać... by popłynąć dalej
Musi poskładać... by popłynąć dalej © amiga

Chwila strachu i gramolę się na podest... Karolina chyba najadła się więcej strachu niż ja.... musiało to wyglądać i strasznie i pewnie komicznie...

Zamyślona Karolina
Zamyślona Karolina © amiga

Po powrocie na agroturystykę trzeba spłukać z siebie kurz, sól... ale jeść się nie chce... :) Obiad dalej wypełnia żołądki... 

A jutro szykuje się ciężki dzień, po raz pierwszy będziemy jechali z sakwami... niby dystans krótki... nawigacja mówi coś o 85 km... w najkrótszym wariancie... ale jak to wyjdzie... tego dowiemy się dopiero jutro... a dzisiaj trzeba się wyspać...

Nocne niebo w Starym Folwarku :)
Nocne niebo w Starym Folwarku :) © amiga

jeszcze jedna wariacja :)  nieba
Nocne niebo nad starym folwarkiem
Nocne niebo nad starym folwarkiem © amiga

Wyprawa na Piękny Wschód Polski - dzień drugi - Kajaki

Niedziela, 16 sierpnia 2015 · Komentarze(6)
Uczestnicy
Dzisiejszy dzień zapowiada się zupełnie inaczej niż można by przypuszczać, rowery zostają w garażu ukryte przed palącym słońcem a my... udajemy się na spływ kajakowy Czarną Hańczą, to mój debiut na tej rzece... nie wiem jak będzie, co będzie się działo.... jaki jest stan rzeki... czy nie trzeba będzie przenosić kajaków, a może będzie głęboko, trzeba będzie uważać? 

Dojeżdżamy do Głębokiego Brodu... chwila powitania z przemiłą rodziną zajmującą się wypożyczaniem kajaków i transportem powrotnym... planujemy trasę ekstremalną około 25-26 km... to zajmie około 7 godzin... 

Kapelusz został :)
Kapelusz został :) © amiga

Jeszcze chwila i tam popłyniemy
Jeszcze chwila i tam popłyniemy © amiga

Pierwszy rzut oka na rzekę... jest płytko... w miejscu gdzie wsiadamy do kajaków ledwie 30-40cm... 
Rodzice Karoliny w jednym kajaku - prowadzącym, a my jako grupa pościgowa w drugim kajaku :)... Plan dość prosty... minąć 3 mosty... skręcać w odpowiednich kierunkach, zaliczyć na koniec 2 śluzy na kanale Augustowskim i... poczekać na transport powrotny.... 

W zasadzie trasa podzielona jakby na 3 odcinki..., środkowy prowadzi przez najbardziej odkryty teren, ostatni niby jest najbardziej malowniczy, a pierwszy to trochę łąk, trochę lasów...

Instrukcja obsługi i tel... wyjątkowo załączam bo firma jest godna polecenia
Instrukcja obsługi i tel... wyjątkowo załączam bo firma jest godna polecenia © amiga

Wypływamy dość wcześnie, jest 9:28 gdy ruszamy... początkowo trochę może niepewnie... nie wiemy jak będzie dalej... jednak okazuje się, że niski stan rzeki w niczym nie przeszkadza, a czasami nawet pomaga... początkowo mamy oczywiście problemy z synchronizacją machania wiosłami... ale szybko się uczymy... 

Trochę trzeba popracować :)
Trochę trzeba popracować :) © amiga

O poranku temperatura znośna... pozycja w kajaku... może nie jest komfortowa..., ale w tym też jest urok..., dzisiaj dla odmiany pracują głównie górne mięśnie, górne stawy... troszeczkę się obawiałem na początku co będzie z barkiem, który od czasu do czasu daje dalej o sobie znać... jednak... jest nieźle... :) Miejscami dajemy z siebie wszystko... wyprzedzając wiodącą dwójkę :)...

Dookoła sporo kaczek
Dookoła sporo kaczek © amiga

Na zmianę prowadzimy raz my, a raz rodzice Karoliny....

Zupełnie się nami nie przejmują
Zupełnie się nami nie przejmują © amiga

Chwilami jest śmiesznie, chwilami, trzeba bardzo uważać, kilka razy lądujemy w krzakach... trzeba odbić i wrócić na właściwą ścieżkę... od czasu do czasu spoglądam na endomondo sprawdzając jak na idzie..., wrażenie jest takie, że płyniemy bardzo szybko... ale jak się później okaże to tylko złudzenie... nurt rzeki jest bardzo ospały... pewnie gdyby liczyć na niego to spływ zajął by nam ze 2 dni... :) więc nie można odpoczywać cały czas... trzeba wiosłować :) 

Kajaki wyciągnięte - chwila przerwy
Kajaki wyciągnięte - chwila przerwy © amiga

Co chwilę mijamy ptaki, te mniejsze i te większe, troszeczkę obawiamy się łabędzi... jednak zostawiają nas w świętym spokoju, chociaż widzimy, że od czasu do czasu jakiś dureń w kajaku próbuje je zezłościć.... Zresztą wariatów też tutaj nie brakuje... wyprzedza nas kilka kajaków z młodzieżą... niewiele brakuje a zaliczyliby wywrotkę, chociaż nie można być pewnym czy czegoś nie zaliczyli gdy ich nie widzieliśmy, z tym bywa różnie...

I Łabądki się znalazły
I Łabądki się znalazły © amiga

Co ciekawe kilka razy mijamy panie sprzedające a to babeczki, a to jagodzianki..., w niektórych miejscach są informacje, że do sklepu jest.... x metrów..., że jest bar... lub coś innego... 

Damy radę przepłynąć pod spodem?
Damy radę przepłynąć pod spodem? © amiga

Zabija nad jedna z starszych kobiecin która z daleka nawołuje że ma najlepsze prawdziwe jagodzianki, z prawdziwych jagód, a nie z dżemem, jak inni... a po tamtych ludzie chorują... Taka ciekawa odskocznia, miejscowy folklor... później dowiadujemy się, że to ta kobieta zaczęła handel nad Czarną Hańczą :) .... 

Jest czas na opalanie :)
Jest czas na opalanie :) © amiga

Na trasie 2 razy zatrzymujemy się, pierwszy raz korzystamy z własnych zapasów, za to z drugim miejscem postojowym mamy problem, zaczął się ostatni odcinek ten najbardziej malowniczy... tyle, że tam są pustki... gdy tylko widzimy pomost, dobijamy do niego... okazuje się, że tuż obok można i zjeść i napić się kawy... 

Nie tylko kajaki :)
Nie tylko kajaki :) © amiga

Korzystamy z tej drugiej opcji, jedzenie jeszcze mamy swoje... coś z nim musimy zrobić... :) najlepiej skonsumować... 

Malowniczy fragment jest usiany powalonymi drzewami, kłodami, w wielu miejscach są mielizny... trzeba bardzo uważać... a nawet czasami trzeba zawrócić, gdy zapędziliśmy się nie w tą odnogę, w kozi róg... 

Młode łabędzie :)
Młode łabędzie :) © amiga

Robi się tłoczno
Robi się tłoczno © amiga

Kilka razy w uczy rzucają się oznakowania...  tylko co one oznaczają? Próbuję się domyślać... i prawie trafiam... ale o tym przekonuję się dopiero w domu Oznakowanie śródlądowych dróg wodnych

Co to oznacza?
Co to oznacza? © amiga

Po minięciu trzeciego mostu wiemy, że do mety już niedaleko, wpływamy na kanał Augustowki i zaliczamy 2 śluzy :), ciekawe doświadczenie... sporo piany... przy okazji widać że woda jest tutaj bardziej zanieczyszczona... 

Czekamy na śluzowanie
Czekamy na śluzowanie © amiga

Wewnątrz śluzy
Wewnątrz śluzy © amiga

Za chwilę otwarte zostaną wrota
Za chwilę otwarte zostaną wrota © amiga

Musimy się trzymać w kupie
Musimy się trzymać w kupie © amiga

W Mikaszówce nad Nettą kończymy spływ, dzwonimy po transport... Samochód dociera w ciągu kilkunastu minut... Pora zapakować się do środka i wrócić do Głębokiego Brodu, a później do Starego Folwarku... 

Pora wyjść na ląd
Pora wyjść na ląd © amiga

Czujemy już zmęczenie.... 

Na kwaterze padam w krótkim czasie na łóżko i zasypiam... Co chwilę się budzę, czuję ból stawów... chyba dawno tak się nie napracowały... przynajmniej je górne... Może trzeba było płynąć rowerkiem wodnym? ;P

Tak naprawdę wo wypad kajakowy był świetną odskocznią, rzeka piękna, piękna przyroda... może gdyby jeszcze słońce tak nie paliło? 


Wyprawa na Piękny Wschód Polski - dzień pierwszy

Sobota, 15 sierpnia 2015 · Komentarze(4)
Uczestnicy
Po krótkiej nocy w samochodzie... wysiadamy w Augustowie, jest 6:30 rano... jest chłodno - jedynie 16 stopni... 
Ubrani nieco cieplej ruszamy na podbój okolicy, w planie mamy zaliczeni PK postawionych przez Piotrka z BikeOrientu... punktów jest kilkanaście w okolicy, pytanie tylko czy przetrwały tyle czasu... 

Kilka dni wcześniej pisałem do Informacji Turystycznej z pytaniem o dostępność map... do dzisiaj nie dostałem odpowiedzi, jedynie co mamy, to bitmapę... na tablecie... :)... 

Bazylika Mniejsza Najświętszego Serca Jezusowego
Bazylika Mniejsza Najświętszego Serca Jezusowego © amiga

Jednak zaczynamy zwiedzanie od centrum Augustowa..... centrum świeci pustkami, to nie dziwota, bo kto normalny o takiej porze wychodzi z domu na dokładkę w święto... chyba tylko jakieś Oszołomki... czyli My :)

Król Zygmunt August
Król Zygmunt August © amiga


Widać, że w niektórych miejscach działo się w nocy, sporo butelek, sporo panów z ziemistą cerą... jakoś nie mam ochoty na gawędzenie z nimi... Odszukujemy jedynie otwarty sklep by kupić długopisy o których kompletnie zapomnieliśmy... 

Centrum informacji dzisiaj zamkniete
Centrum informacji dzisiaj zamknięte © amiga

Słońce już zaczyna palić
Słońce już zaczyna palić © amiga

Posiłkując się dość nieciekawymi mapami okolicy oznaczamy na nich pozycję PK... i powolutku opuszczamy miasto...

Nad jeziorem Sajno
Nad jeziorem Sajno © amiga

Pierwszy PK to Binduga - tylko co to jest? zobaczymy na miejscu... droga dość prosta, jednak dość szybko musimy odbić na szutr, a później ścieżką po skarpie wzdłuż jeziora... kierunki się zgadzają, charakterystyczne też... jest pierwsze obozowisko, jest i drugie, to które nas interesuje... sprawdzamy okolicę, punku nie ma... Wpadam na pomysł by sprawdzić co to Binduga i już wiemy, że miejsce jest poprawne, współrzędne GPS również nam to potwierdzają, więc nie ma mowy o pomyłce... Palik.. został więc zniszczony...

Tutaj gdzieś powinien być PK
Tutaj gdzieś powinien być PK © amiga

W między czasie natykamy się na trójkę biegaczy, pozdrawiają nas, jak się okazuje ćwiczą przed triatlonem :) 

Cóż... postanawiamy wrócić na asfalt i poszukać kolejnego PK... - zakrętu ścieżki :)

Wjeżdżamy na wąską ścieżkę wzdłuż kanału Bystry, droga się dłuży, jest na niej wszystko, piach, kamienie, korzenie... w końcu porzucamy rowery i idziemy na samiuśki cypelek... tam odnajdujemy palik... jest... co prawda naruszył go ząb czasu... ale jest.... jakoś przeżył te 3 lata...

Ocalały palik :)
Ocalały palik :) © amiga

Zawracamy, droga powrotna jakby była krótsza... czemu? Złudzenie, a może to dlatego, że zrobiliśmy to co było w planie?

W pobliżu jest PK 6 opisany jako skrzyżowanie dróg... palik ocalał :)... tylko co z tego skoro jeden anihilował... zabawa wzięła trochę w łeb, ale nie ma się co przejmować, w okolicy jest tyle atrakcji, że coś znajdziemy :)... może innego może zaskakującego?

Tym razem prawie kompletny, perforator urwany, ale numerek jest :)
Tym razem prawie kompletny, perforator urwany, ale numerek jest :) © amiga

Od Studzienic odbijamy znowu w teren poszukać kolejnego palika - koniec drogi... 
Ścieżka znaleziona, koniec drogi również... tyle, że po paliku nie ma śladu... miejsce po ognisku na końcu ścieżki sugeruje nam dobitnie co mogło się stać z palikiem... Kilka fot i ruszamy z powrotem, chyba damy sobie spokój z resztą PK... 

Na końcu drogi
Na końcu drogi © amiga

Chyba marnie skończył jeden z palików
Chyba marnie skończył jeden z palików © amiga

Rumaki czekają.... jeden nawet usnął
Rumaki czekają.... jeden nawet usnął © amiga

Jedziemy w kierunku Studzienicznej tam jest co prawda kolejny PK... ale to będzie nasz ostatni... Ciekawe czy palik przetrwał...., być może pobliże kościoła dało mu jakąś ochronę... 

Czyżby to nasz PK? Chyba nie
Czyżby to nasz PK? Chyba nie © amiga

Ciut wcześniej stajemy przy pomniku... Kilka fot i... jest punkt... jest perforator, tyle, że z innej gry terenowej, to nie nasz, chociaż wygląda niemal identycznie... tyle że napis na nim sugeruje coś innego... 

Krzyż, pomnik tuż obok
Krzyż, pomnik tuż obok © amiga

Sprawdzamy wszystko dokładnie
Sprawdzamy wszystko dokładnie © amiga

Tabliczka informacyjna
Tabliczka informacyjna © amiga

Pstrykamy foty :)
Pstrykamy foty :) © amiga

Podoba mi się ten pomnik
Podoba mi się ten pomnik © amiga

Jeszcze to o niczym nie przesądza, bo to nie jest to miejsce gdzie powinien być nasz palik...
Ten ma znajdować się przy wiacie jakieś 100-150m dalej...

Liczba perforatorów w tym miejscu to jakieś przegięcie
Liczba perforatorów w tym miejscu to jakieś przegięcie © amiga

Tam kolejna niespodzianka... Punktów i perforatorów dookoła jest pełno... naliczyliśmy chyba z osiem... ale tego z AdventureOrientu nie ma... Może konkurencja go wykopała?

Cóż... 

Podjeżdżamy na chwilę do sanktuarium, robimy kilka zdjęć zza płota... trwa nabożeństwo, dookoła pełno straganów... dalej raczej nie wejdziemy...  Podjeżdżamy jeszcze do kaplicy... i wracamy... 

Sanktuarium Matki Bożej Studzieniczańskiej
Sanktuarium Matki Bożej Studzieniczańskiej © amiga

Kaplica na wyspie
Kaplica na wyspie © amiga

Jest za to dobra pora by się czymś posilić... coś szybkiego w barze czy może restauracji tuż obok...
Siadamy w cieniu... tutaj skwar tak nie dokucza...
Po szybkim płynnym posiłku ruszamy dalej... Resztę zjemy chyba gdzieś dalej, może znajdziemy coś lepszego? Zresztą o 11 to chyba za wcześnie na konkrety ;)

Tuż za jeziorem Białym źle wjeżdżamy w ścieżkę i zamiast na północ jedziemy na zachód... cóż... zawracamy i odnajdujemy nasz szlak...  

Dość długi odcinek leśnymi szutrami... docieramy do Uroczyska Powstańczego gdzie chwila odpoczynku... przy zimnym strumieniu i kilka tablicach, pomnikach. Mija nas w tym czasie quad i 2-ka rowerzystów... 

Chwila wytchnienia nad strumieniem
Chwila wytchnienia nad strumieniem © amiga

Pomnik z kosami
Pomnik z kosami © amiga

Mija nas jakiś quad
Mija nas jakiś quad © amiga

Jest i informacja o tym miejscu
Jest i informacja o tym miejscu © amiga

Miejsce Kuźni
Miejsce Kuźni © amiga

Ruszamy chwilę później, posiłkując się mapami jedziemy na Danowskie (krótka przerwa na obiad, i pora właściwa i są Kartacze), Monkinie, Bryzgiel i kierujemy się na Czerwony Krzyż... 

Drewniany kościół MB Anielskiej Monkinie
Drewniany kościół MB Anielskiej Monkinie © amiga

Dzwonnica przykościelna
Dzwonnica przykościelna © amiga

Światło... wpadające do środka
Światło... wpadające do środka © amiga

Piękne wnętrze
Piękne wnętrze © amiga

Po drodze rozmawiamy z 2-ką rowerzystów którzy odradzają nam dalszą jazdę szutrem..., ze względu na jego stan, kurz i pędzące samochody w zamian kierują nas na ścieżkę prowadzącą dookoła jeziora Wigry...

Krzyże
Krzyże © amiga

Niby pusto, ale wszędzie kurz, tarka
Niby pusto, ale wszędzie kurz, tarka © amiga

Większość drogi w lesie, w cieniu... jest przyjemnie, szczególnie gdy z nieba leje się żar...

Jest i bociek :)
Jest i bociek :) © amiga

Czerwony Krzyż
Czerwony Krzyż © amiga

Tędy Hobbity nie powinny chodzić
Tędy Hobbity nie powinny chodzić © amiga

Pewnie normalnie wszędzie pełno wody.... a dziś.... sucho
Pewnie normalnie wszędzie pełno wody.... a dziś.... sucho © amiga

W Mikołajewie odbijamy na Rosochaty Róg... widoki... zapierają dech w piersi..., bocznymi ścieżkami docieramy do miejscowości Wigry, dzisiaj to nie jest idealne miejsce na zwiedzanie czy odpoczynek, masa turystów, setki samochodów na wąskiej ścieżce... Stajemy na chwilę i... decydujemy się na ucieczkę z tego miejsca. 

Krowa w Rosochatym Rogu
Krowa w Rosochatym Rogu © amiga

Jak zawsze uśmiechnieta
Jak zawsze uśmiechnieta © amiga


Rowery 2 w Wigrach pod klasztorem
Rowery 2 w Wigrach pod klasztorem © amiga

Kierujemy się do Starego Folwarku do naszej 3 dniowej bazy... później już powoli będziemy wracać  zaliczając kolejne miejscowości na wschodniej ścianie Polski. 

A to my :) z rowerkami
A to my :) z rowerkami © amiga

Kraina wielkich Jezior zaskoczyła mnie pozytywnie, jest idealna na rower... sporo szlaków, masa szutrów, stosunkowo mało asfaltów, jeszcze gdyby mapy były dokładniejsze, częściej aktualizowane i pokrywały cały teren... Chociaż nie jest tak źle... 

Jak na pierwszy dzień, po prawie nieprzespanej nocy w aucie, wyszło nieźle, pory objechany kawałek,  szkoda tylko, że PK gry terenowej zostały zniszczone :(... Ale co tam, okolica i tak jest warta odwiedzenia... 


Do Tomaszowa

Piątek, 14 sierpnia 2015 · Komentarze(11)
Z rana kontrola spakowanych rzeczy, chyba mam wszystko... 

Wyjeżdżam z domu około 11:20... mam 40 minut by dotrzeć na dworzec PKP w Katowicach, dziś zaczyna się moja wyprawa w nieznane... 

Upał daje się we znaki... jadę więc powoli na dokładkę po cywilu, dzisiejszy dzień spędzę głównie w pociągu i samochodzie.
Zdecydowałem się na nieco wolniejszą jazdę pociągami regionalnymi. O ile jazda TLK byłaby szybsza, to pakowanie się do ich składów gdzie nie ma przedziałów rowerowych nie ma większego sensu... a w końcu mam i sakwy i plecak... rower maksymalnie obciążony... Mam nadzieję, że wszystko zagra. Co prawda przygotowania trwały 2 miesiące, ale... jednak nagłe przyspieszenie terminów troszkę namieszało... miałem tydzień by wszystko dopiąć na ostatni guzik.... Jeszcze wczoraj na szybko atakowałem sklep rowerowy... :)

Już na stacji PKP
Już na stacji PKP © amiga

Na dworcu czka już na mnie pociąg Kolei Śląskich...  w środku jest jeszcze pusto... Muszę zdemontować sakwy i powiesić go na haku... tutaj od razu pojawia się przypadłość sakw które posiadam... ich montaż i demontaż zajmuje za każdym razem kilka minut... 

Za to komfort jazdy osobówką sporo większy niż stanie przy kibelku w TLK... a niby to Intercity jest tą bogatszą spółką... 

W Częstochowie przesiadka do kolei regionalnych... tutaj również mam do dyspozycji odpowiednie miejsca na rower, trochę ponad godzinę później jestem już w moim "ulubionym" mieście kebabów... - Koluszkach....

Mam troszkę czasu... więc wsiadam na rower i kieruję się na Ujazd... 


Gdzieś po drodze dopada mnie Karolina, chwila powitania, i instalujemy rower na samochodzie... ruszamy na Tomaszów..., a czas pokaże co będzie dalej, jak wypadnie wspólna wyprawa rowerowa... :)

Krótko w sprawach

Czwartek, 13 sierpnia 2015 · Komentarze(0)
Króciutki wypad do rowerowego, kopno nowego bagażnika, stary niby sprawnym ale jego regulacja to obłęd... nowy ma jedynie kilka śrub i wygląda jakby był uszyty na miarę :)

Archiwalne zdjęcie kanarka :)
Archiwalne zdjęcie kanarka :) © amiga

Środa wieczór

Środa, 12 sierpnia 2015 · Komentarze(0)
Jest po 16:40 gdy startuję do domu, jest ciepło... chłodniej co prawda niż ostatnimi czasy... jednak 28 stopni na starcie... to i tak sporo... Dzisiaj gnam do domu szosami... jeszcze kilka spraw musi być załatwionych, jutro w zasadzie ostatni dzień poświęcony na przygotowania, a wieczór to powolne pakowanie się... przynajmniej taki jest plan... Może coś jeszcze załatwię? Może...  Teren odbiję sobie pewnie za kilka dni gdy będziemy zwiedzać wschód polski, piękny wschód... W domu jestem w takim sobie czasie... czuję lekkie zmęczenie... Jutro raczej nie planuję wyjazdów rowerowych, za to pewnie będę się wałęsał po sklepach...

Kolejny startuje
Kolejny startuje © amiga