Narodziny Manfreda
I w końcu nastąpiła ta niesamowita chwila, smutna ale i radosna. Narodził się Manfred (dzięki zmarłemu Zygfrydowi dostał sporo całkiem niezłych podzespołów). Ze Szfagrem zdążyliśmy oblać nową ramę na szybko, po kilku drinkach po raz pierwszy pojechałem do lasu na Manfredzie, musiałem poczuć to twarde siodełko, tą szeroką kierownicę. Teraz znowu muszę się przyzwyczaić to tej geometrii, w sumie trochę ponad 5km na mały rozjazd i czuję Ekstazę, czuję zachwyt, prawie jak orgazm. Ogólnie dzisiaj mam dzień św. Mikołaja, poza rowerem dostałem równie wyczekiwaną kartę Benefitu MultiSport - teraz zostało już tylko z tego skorzystać. Dzisiaj jeszcze mnie czeka przełożenie opon na nowe, a w ciągu tygodnia modyfikacja napędu na 11-34 + wymiana tarczy hamulcowych i spadam w góry. Najbardziej się cieszę z jutrzejszego wyjazdu do pracy, w końcu na SPD-kach w końcu na KTM-ie
Tuż po rozpakowaniu© amiga
Pierwszy objazd Manfreda© amiga
Nowe perspektywy© amiga