Do pracy w śnieżycy ;)
Środa, 28 marca 2018
· Komentarze(0)
Kategoria W jedną stronę, Solo, Do/Z Pracy, do 34km
Ruszam kilka minut po 7, jest około 0 stopni i niby bez wiatru. Niebo zasnute chmurami, jest nieszczególnie, ale nie ma tragedii. Najważniejsze, że nie pada :) Ruch na drogach nieco większy niż się spodziewałem. Za to już na starcie widzę rowerzystów :) Fajnie....
Plac budowy koło Famuru © amiga
Jednak coś dzieje się nie tak, na drodze do Kochłowic widzę padające pojedyncze płatki śniegu. Nie przypominam sobie by prognozy cokolwiek o tym mówiły.... ale może coś się zmieniło? Teraz to już nieważne, przejechałem prawie 1/3 drogi.... zresztą nawet po 100m już bym nie zawrócił :)
Rowerzysta :) Hurra ;) nie tylko ja © amiga
Nieco dalej na drodze na Wirek, w Wirku.... wiatr się wzmógł, opady stały się większe, zaczęło zacinać mi w oczy.... niby zjazd, ale zwalniam, hamuję... nie chcę ryzykować uślizgu. Robi się nieprzyjemnie.
Robi się mocno nieciekawie © amiga
Gdy zbliżam się do Zabrza, zawierucha powoli kończy się znowu tylko prószy, białe dziadostwo topnieje. Mam jednak wrażenie, że wiatr się utrzymał, jest nieprzyjemnie.
Śnieg na szczęście szybko się topi © amiga
W Gliwicach zaczynam odliczać kilometry do końca, chciałbym już być na miejscu, pod prysznicem. Dobrze, że na drogach pusto, tyle, że w miejscu gdzie nie ma prawa nic się zdarzyć trafiam na dzwon. Droga prosta, a 2 mobilki się pocałowały... choć raczej trzeba by napisać, że jeden wjechał drugiemu w 4 litery ;)
Jeden na warszawskich blatach, drugi na Mikołowskich.... to nie mogło się inaczej skończyć © amiga
czemu mnie nie dziwi ta rejestracja © amiga
Gdy docieram do firmy, na niebie pojawia się słońce... :) Może powrót będzie przyjemniejszy....
od firmą © amiga
Plac budowy koło Famuru © amiga
Jednak coś dzieje się nie tak, na drodze do Kochłowic widzę padające pojedyncze płatki śniegu. Nie przypominam sobie by prognozy cokolwiek o tym mówiły.... ale może coś się zmieniło? Teraz to już nieważne, przejechałem prawie 1/3 drogi.... zresztą nawet po 100m już bym nie zawrócił :)
Rowerzysta :) Hurra ;) nie tylko ja © amiga
Nieco dalej na drodze na Wirek, w Wirku.... wiatr się wzmógł, opady stały się większe, zaczęło zacinać mi w oczy.... niby zjazd, ale zwalniam, hamuję... nie chcę ryzykować uślizgu. Robi się nieprzyjemnie.
Robi się mocno nieciekawie © amiga
Gdy zbliżam się do Zabrza, zawierucha powoli kończy się znowu tylko prószy, białe dziadostwo topnieje. Mam jednak wrażenie, że wiatr się utrzymał, jest nieprzyjemnie.
Śnieg na szczęście szybko się topi © amiga
W Gliwicach zaczynam odliczać kilometry do końca, chciałbym już być na miejscu, pod prysznicem. Dobrze, że na drogach pusto, tyle, że w miejscu gdzie nie ma prawa nic się zdarzyć trafiam na dzwon. Droga prosta, a 2 mobilki się pocałowały... choć raczej trzeba by napisać, że jeden wjechał drugiemu w 4 litery ;)
Jeden na warszawskich blatach, drugi na Mikołowskich.... to nie mogło się inaczej skończyć © amiga
czemu mnie nie dziwi ta rejestracja © amiga
Gdy docieram do firmy, na niebie pojawia się słońce... :) Może powrót będzie przyjemniejszy....
od firmą © amiga