Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2018

Dystans całkowity:626.00 km (w terenie 40.00 km; 6.39%)
Czas w ruchu:32:03
Średnia prędkość:19.53 km/h
Maksymalna prędkość:46.69 km/h
Suma podjazdów:2793 m
Maks. tętno maksymalne:185 (100 %)
Maks. tętno średnie:145 (78 %)
Suma kalorii:23586 kcal
Liczba aktywności:16
Średnio na aktywność:39.13 km i 2h 00m
Więcej statystyk

Wtorkowy wyjazd do pracy

Wtorek, 13 marca 2018 · Komentarze(0)
Jest 7:15 późny wyjazd, ale coś nie mogłem się pozbierać, chyba taki dzień... Drogi mokre, wieje z południowego-zachodu. Za to jest ciepło + 7 :). Ruch na drogach spory, tyle, że to chyba pora wyjazdu. 
Mokre i zatłoczone drogi
Mokre i zatłoczone drogi © amiga

Początkowo strasznie opornie idzie mi kręcenie, czuję jeszcze niedzielne zmęczenie, czuję 4 litery przy siadaniu... Mija dobre 5-6 km gdy się rozkręcam, mijam bezproblemowo Kochłowice, za to w kierunki Wirka jadę ul Wirecką, górka po lewej stronie nieco mnie osłania. Wiatr jest mniej odczuwalny, jedzie się przyjemnie. W Zabrzu melduję się kilka minut po ósmej. Samochodów niewiele, ale jednak nie pcham się na ul. Winklera. Nie mam na to ochoty... 

Trochę mało miejsca
Trochę mało miejsca © amiga
Świetnie zaparkował, tuż przy wyjeździe z Lidla
Świetnie zaparkował, tuż przy wyjeździe z Lidla © amiga
Gdy Zbliżam się do Gliwic mam wrażenie, że chmury powoli zanikają, może jest szansa na przyjemny dzień, na osuszenie ulic. Ciekawe jak będzie z wiatrem, meteo twierdzi, że powinien się uspokoić. 
Czyżby się wypogadzało?
Czyżby się wypogadzało? © amiga
Do firmy już niedaleko, tyle, że wiatr na bł. Czesława dał się we znaki, tunel pomiędzy budynkami zrobił swoje... Za to w firmie ciepło, przyjemnie :) ciuchy się wysuszą... 
Prawie w firmie
Prawie w firmie © amiga

Niedzielne kręcenie do Skierniewc z Karoliną :)

Niedziela, 11 marca 2018 · Komentarze(1)
Uczestnicy
Niedziela od jakiegoś czasu zapowiadała się ciepła, po małej wymianie zdań postanawiamy z Karoliną odwiedzić Skierniewice, jest to jedno z tych miejsc które od jakiegoś czasu są odkładane na później, na przy okazji...
Dzień jest jeszcze niezbyt długi, ale czasu powinno nam starczyć by pojechać tam i z powrotem :).

Moja wycieczka zaczyna się od zapakowania się do pociągu :). Ten o dziwo jest prawie pusty :) W ciągu 2.5 jestem w Rogowie gdzie witam się z uśmiechniętą Tymoteuszką :)

Jako, że Rogów już mamy zwiedzony, ruszamy w kierunku Lipiec Reymontowskich, co prawda byliśmy tam rok temu, ale zostało coś do odwiedzenia, Karolina przeglądając okoliczne atrakcje natrafiła na informację o muzeum regionalnym w tejże miejscowości. Docieramy na miejsce i .... szkoda, że zamknięte, robimy kilka fot z zewnątrz i ruszamy dalej. 

Popiersie Reymonta
Popiersie Reymonta © amiga

Przyłapana za fotografowaniu :)
Przyłapana za fotografowaniu :) © amiga

Lipce Reymontowskie - przy muzeum regionalnym S.W.Reymonta
Lipce Reymontowskie - przy muzeum regionalnym S.W.Reymonta © amiga

Niestety zamknięte, zdjęcia jedynie przez płot
Niestety zamknięte, zdjęcia jedynie przez płot © amiga

Jadąc rozglądam się za otwartymi sklepami, to pierwsza niedziela z zakazem handlu, sama ustawa jest na tyle źle napisana, że w zasadzie niewiele zmienia, obstawiam, że większość wiejskich sklepów będzie otwarta. Jedynie te średnie i duże sklepy czy raczej markety będą pozamykane, jakoś mnie to nie rusza, zupełnie nie przeszkadza, za to małe sklepiki jak najbardziej mile widziane... Tym bardziej, że ciężko by było ze sobą targać wyżywienie na cały dzień ;) A samymi bananami człowiek się nie zadowoli ;)

Kierujemy się na Skierniewice przez Święte Laski i Maków, w tej drugiej miejscowości zaskakuje nas początek nowiutkiej DDRki prowadzącej jak się później okazało do samych Skierniewic, w trakcie zatrzymujemy się kilka razy by zrobić kilak zdjęć czegoś tak unikalnego w Polsce :) na myśl przychodzą mi tylko ścieżki na Słowacji... 
Święte laski :)
Święte laski :) © amiga
Scena na wodzie w Makowie :)
Scena na wodzie w Makowie :) © amiga
Nowiutka DDRka z Makowa do Skierniewic
Nowiutka DDRka z Makowa do Skierniewic © amiga
Takie coś lubię :)
Takie coś lubię :) © amiga
Brakuje tylko ławeczki i może stolika :)
Brakuje tylko ławeczki i może stolika :) © amiga
Staw jeszcze zamarznięty
Staw jeszcze zamarznięty © amiga
Wkrótce osiągamy Skierniewice, od początku było wiadomo, że chwilę się tutaj pokręcimy, odwiedzamy wiec park miejski, zahaczamy o pałac prymasowski, dworzec pkp i starą lokomotywownię. Szkoda, że jest zamknięta, że nie na się wejść na jej teren. Patrząc jednak na stan budynków i lokomotyw przy wejściu to, może nie warto.... 
Nieco zawracamy i stajemy na nieco dłuższą przerwę w Maku.... jest przed 11, ale od świtu nic nie jedliśmy, pora na coś makowego :) i oczywiście kawę :) 
Pałac Prymasowski w Skierniewicach
Pałac Prymasowski w Skierniewicach © amiga
z drugiej strony pałacu Prymasowskiego w Skierniewicach
z drugiej strony pałacu Prymasowskiego w Skierniewicach © amiga
Główna brama parku miejskiego w Skierniewicach
Główna brama parku miejskiego w Skierniewicach © amiga
Niby radzieckie a się zostało ;)
Niby radzieckie a się zostało ;) © amiga
Dworzec PKP w Skierniewicach
Dworzec PKP w Skierniewicach © amiga


Strasznie podniszczony... - na terenie lokomotywowni w Skierniewicach
Strasznie podniszczony... - na terenie lokomotywowni w Skierniewicach © amiga
Dni otwarte...
Dni otwarte... © amiga

Spoglądamy ma pobliskie flagi, łopoczą na wietrze, ale kierunek wskazuje jedno, wracając będzie nam dmuchało w twarz.... oby tylko nas nie wyziębiło.... 

Pora opuścić ciepłą restaurację i skierować się na południe do Tomaszowa Mazowieckiego,  jednak kilkukrotnie stajemy to to to tam, bo coś nas zaintrygowało, coś zwróciło naszą uwagę, a to "okrągły" kościół, a to drewniany domek, jak się później okazało mieszkała w nim Konstancja Gładkowskia. Zaskoczył nas cmentarz miejski, w zasadzie to chyba 2 cmentarze, nowy i stary. Ten drugi kompletnie zdewastowany, porośnięty wysokimi drzewami. 
Kościół pw. św. Jakuba Apostoła
Kościół pw. św. Jakuba Apostoła © amiga
Miejsce zamieszkania Konstancji Gładkowskiej....
Miejsce zamieszkania Konstancji Gładkowskiej.... © amiga
Parafia Garnizonowa Wniebowziecia NMP
Parafia Garnizonowa Wniebowziecia NMP © amiga
Cmentarz komunalny w Skierniewicach, tylko czemu taki zniszczony?
Cmentarz komunalny w Skierniewicach, tylko czemu taki zniszczony? © amiga

Na samym wylocie ze Skierniewic jedziemy leśną drogą, miejscami jest błotniście, innym razem sporo piachu, na szczęście jest mokry i koła się nie zapadają...Wracając odwiedzamy wszystkie możliwe zaznaczone na mapach dworki, młyny... 
Młyn w Strobowie
Młyn w Strobowie © amiga
Dworek w okolicach Podstrobowa
Dworek w okolicach Podstrobowa © amiga
Dworek w okolicach Celigowa
Dworek w okolicach Celigowa © amiga
Dworek w Woli Wysockiej
Dworek w Woli Wysockiej © amiga

W Głuchowie pomimo, że to nie jest wielka miejscowość trochę nam czasu ucieka, bo to wieża przy kościele, a to dworek/niedworek..., stacja kolejni wąskotorowej... Sporo tego. 
Dworek przed Głuchowem
Dworek przed Głuchowem © amiga
Nie wiem czemu ten budynek w Głuchowie był oznaczony jako dworek...., ale może tak jest....
Nie wiem czemu ten budynek w Głuchowie był oznaczony jako dworek...., ale może tak jest.... © amiga
Stara dzwonnica przy kościele św. Michała Archanioła w Głuchowie
Stara dzwonnica przy kościele św. Michała Archanioła w Głuchowie © amiga
Faroż się urządził :)
Faroż się urządził :) © amiga
Stacja kolejki wąskotorowej w Głuchowie
Stacja kolejki wąskotorowej w Głuchowie © amiga

Kierunek Żelechlinek, który nie wiem czemu, ale kojarzy mi się z kilkoma rzeczami, po pierwsze górki :), po drugie to kościół do którego nie udało nam się nigdy wejść, po trzecie wiatr w twarz... Zawsze gdy tędy jechaliśmy wiatr nam nie pomagał...  W centrum robimy krótką przerwę na szybkie picie i jedzenie :) 
Kościół w Żelechlinku pw. św. Bartłomieja Apostoła
Kościół w Żelechlinku pw. św. Bartłomieja Apostoła © amiga
Co jakiś czas spoglądamy na zegarki, w zasadzie mamy jeszcze trochę czasu, ale jazda pod wiatr nie sprawia specjalnie frajdy, przed Tomaszowem Karolina proponuje mi poprowadzenie nieco inną trasą w kierunku Wolborza, tak bym mógł dojechać na czas na pociąg, dzięki temu oszczędzam dobre kilka km :)

Rozstajemy się w okolicach Jadwigowa, jest kilka minut po 17, do Moszczenicy mam jakie 17 km i około godziny czasu. Powinienem zdążyć.  Gnam trochę na wariata, 4 litery bolą mnie strasznie, odliczam kolejne km, spoglądam co chwilę na czas... naciskam mocniej, staram się wykrzesać z siebie resztki sił by dojechać na czas... 
W Moszczenicy jestem około 17:55, mam ponad 10 minut czasy do odjazdu.
Zmęczony, spocony, ale szczęśliwy wsiadam do pociągu, przede mną kilka godzin jazdy... 

Dzięki Karola na wyciągnięcie mnie w niedzielę na wycieczkę :) Ech gdyby nie Ty....

Wieczorny powrót do domu

Piątek, 9 marca 2018 · Komentarze(3)
Jest po 17 gdy ruszam, wydaje mi się, że wiatr utrzymał kierunek, mam go lekko z lewej strony z tyłu :), będzie pomagał, słońce jeszcze świeci, oceniam, że do zachodu mam około 30 minut, do ciemnicy godzinę, ciekawe dokąd w tym czasie dojadę :)

Tydzień roboczy właśnie się skończył, jeżdżę mocno w kratkę, za to prognozy na weekend są zachęcające :), może gdzieś uda się wyjechać, coś zwiedzić, zobaczyć? 

Słońce jeszcze grzeje :)
Słońce jeszcze grzeje :) © amiga

Samochodów w Gliwicach jest niewiele, za to po przekroczeniu granicy z Zabrzem trafiam na jakieś wariactwo, po chwili wiem o co chodzi, włączone światła na stadionie dobitnie o tym świadczą... Policji jest wszędzie pełno, drugie tyle Straży Miejskiej. Na szczęście ich obecność specjalnie mi nie przeszkadza, a nawet cieszę się, że są. Pewnie hamują zapędy niektórych kierowców :)
Na stadionie Górnika Zabrze dzisiaj grają, z tego powodu wszędzie masa Policji i Straży Miejskiej
Na stadionie Górnika Zabrze dzisiaj grają, z tego powodu wszędzie masa Policji i Straży Miejskiej © amiga

Po opuszczeniu Zabrza drogi ponownie pustoszeją, niestety słońce gdzieś zniknęło, ostatnie 10km jazdy czeka mnie w ciemnicy... Pod koniec trasy postanawiam jeszcze podjechać na myjnię, poranna mżawka, zrobiła swoje, rower wygląda tragicznie. 
Na DDRce w Bielszowicach
Na DDRce w Bielszowicach © amiga
Ciemności mnie dopadły w Kochłowicach
Ciemności mnie dopadły w Kochłowicach © amiga
2 minuty na stacji rozwiązują kilka problemów :) W domu zostanie tylko nasmarowanie łańcucha. 
W domu jestem po kolejnych 3 minutach jazdy... Jutro pewnie nigdzie nie pojadę rowerem, ale za to niedziela.... 
Jeszcze tylko na myjnię
Jeszcze tylko na myjnię © amiga

Poranne deszcze

Piątek, 9 marca 2018 · Komentarze(0)
Jest już jasno gdy wychodzę, zresztą to chyba nic dziwnego, słońce wstaje około 6:00, a w chwili wyjazdu zegarek pokazuje 7:15. 
Wieje za to paskudny wiatr z południowego-zachodu, na dokładkę pada. Chwilę po głowi chodzi mi opcja przebrać się i pojechać pociągiem, ale... musiałbym się wrócić, przebierać itp. Szkoda czasu. Rower z rana nieco odmieniony, założone opony wczesnowiosenne ;), zdjęte owiewki. 

Początkowo źle mi się jedzie, padający w twarz deszcz nie umila jazdy, liczę jednak na to, że jednak się rozpogodzi. 

Pogoda nieciekawa...
Pogoda nieciekawa... © amiga
Gdy wyjeżdżam z Katowic mam wrażenie, że niebo powoli się przeciera,że widać promienie słoneczne.... Zdaje się, że ten dojazd będzie jednak lepszy niż myślałem, jedynie na otwartej przestrzeni wiatr przypomina o sobie. 
Zaczyna się rozpogadzać
Zaczyna się rozpogadzać © amiga
W Bielszowicach jest już bezdeszczowo, w oddali widać piękne kolory słońca :) Nie żałuję wyjazdu, jednak mycie roweru odpuszczam ,w tej chwili mija się to z celem. Może wieczorem? 
Piękne kolory nieba
Piękne kolory nieba © amiga
Będzie dmuchanie?
Będzie dmuchanie? © amiga
Powolutku dojeżdżam do firmy... Ciemne chmurzyska gdzieś zniknęły, jest pięknie, jest wiosennie, może jakaś wycieczka w weekend? Kto wie?
Nie mogła tak być od początku?
Nie mogła tak być od początku? © amiga
Pod firmą :)
Pod firmą :) © amiga
W firmie melduję się w takim sobie czasie, ale jest on i tak do dobre kilkanaście minut lepszy niż na zimowych oponach :)... Powrót za to powinien być jeszcze przyjemniejszy :) Wiatr w plecy.... chyba, że.... coś się zmieni.

Powrót do domu

Środa, 7 marca 2018 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam z firmy przed 17. Jest jeszcze jasno, względnie ciepło, nie widać wilgoci na drogach. Za to wieje z południa, może południowego-wschodu. Lampki wyłączone, bo i po co. Zastanawiam się o której zachodzi słońce, obstawiam, że gdzieś przed 18 :)

Jest jeszcze jasno :)
Jest jeszcze jasno :) © amiga
Zabrze puste, podobnie w Rudzie Śląskiej :). Jednak coś mnie męczy, czuję zmęczenie, tylko czemu? Przecież pierwszy raz po regeneracji zimowej się ruszyłem. Może trzeba było coś zjeść przed wyjazdem? Może o to chodziło? 
Pusto coś na drogach w Zabrzu :)
Pusto coś na drogach w Zabrzu :) © amiga
W Bielszowicach
W Bielszowicach © amiga
Ciemności dopadają mnie gdzieś za Wirkiem i przed Kochłowicami. Samochodów coraz mniej, jednak odliczam kolejne km do domu. Już chciałbym być na miejscu... 
Ciemności dopadają mnie dopiero w Kochłowicach
Ciemności dopadają mnie dopiero w Kochłowicach © amiga
W Panewnikach
W Panewnikach © amiga
W domu jestem dopiero około 18:30... zmęczony jak diabli... Czuję, że się odwodniłem.  Jutro odpocznę :) 

Budzenie się po zimie ;)

Środa, 7 marca 2018 · Komentarze(0)
Po kolejnej dłuższej zimowej przerwie w końcu wsiadam na rower. Warunki całkiem niezłe porównując to co działo się jeszcze kilka dni temu. Termometr pokazuje +3 :), wiatr chyba z południa. Masa chmur, zero słońca. Cieszę się że jednak jadę... Rozleniwienie zimowe daje się we znaki... Ciężko się kręci, ale też konfiguracja zimowa specjalnie nie pomaga ;)

Coś mokro na drogach, ważne, że nie ma lodu :)
Coś mokro na drogach, ważne, że nie ma lodu :) © amiga
W Kochłowicach małe zaskoczenie, wydaje mi się, że w końcu Ruda posprzątała DDRkę, nie ma połamanych progów, kamieni, gałęzi... Denerwuje jednak unoszący się smogowy smród w powietrzu. Fakt, że bywały gorsze dni... jednak nie sprawia frajdy wjazd w wyziewy z kominów. Szczególnie było to odczuwalne w centrum Kochłowic... 
Jeden z bardziej debilnych pomysłów na rowerówce
Jeden z bardziej debilnych pomysłów na rowerówce © amiga
Mgła wymieszana ze smogiem
Mgła wymieszana ze smogiem © amiga
Powoli toczę się do pracy, późniejszy wyjazd to z  automatu puste drogi w Zabrzu i Gliwicach, może i dobrze, że tak wyjechałem? 
Gdy docieram do firmy trafiam na kumpla, też przyjechał rowerem, tak więc jest nas już 2 :)
Na rondzie przy wyjeździe z Zabrza
Na rondzie przy wyjeździe z Zabrza © amiga
Prawie pod firmą
Prawie pod firmą © amiga
Jutro plany mam zupełnie nierowerowe, zresztą też nie firmowe. Rower zostaje w domu, mam tylko nadzieję, że w piątek znów wyjadę :)