Porankowy wyjazd do pracy
Najważniejsze, że nie pada. Na Zadolu spoglądam za płot basenu, po niecce nie ma śladu, po kilku latach w końcu coś drgnęło, ma powstać basen kryty :) Pewnie prace na dobre zaczną się na wiosnę, ale... już widać pierwsze jaskółki, za to po tężniach dalej nie ma śladu ;) a miały być tuż obok...
Od jakiegoś czasu na Zadolu na terenie basenu coś się dzieje, po niecce w tej chwili nie ma śladu © amiga
W Kochłowicach kojne zaskoczenie, w końcu łaskawie zaczęto kłaść nowy dywanik na DDRce. Po 2 tygodniach os usunięcia starego. Brakuje jeszcze około 300 może 400m, myślę, jednak, że dzisiaj gdy będę w pracy to tam też coś będzie się działo i jutro już na całej długości będę mógł poszaleć ;)
Wymieniony asfalt na DDRce w Kochłowicach - jeszcze nie ca całym odcinku, ale po 2 tyg.... najwyższa pora by to zakończyć © amiga
Mijam Wirek i mam wrażenie, że jednak słońce próbuje wyjść zza chmurki, dosłownie na kilka sekund pomiędzy chmurami robi się dziura, widać błękitne niebo. Niestety kolejne szaro-bure chmury już nadciągają. Niby nie ma padać, ale pogoda depresyjna... Już wolałbym by było +1 ale ze słońcem ;)
Na Bielszowickiej © amiga
W Zabrzu nieco zaciska, wjeżdżam w lasek Makoszowski, tutaj panuje spokój, chociaż jest trochę pieszych, biegaczy, rowerzystów...
Po drugiej stronie parku jestem już w Gliwicach. Samochodów niewiele. Jadę spokojnie, majestatycznie. W końcu melduję się w firmie... Poranek był przyjemny...
I komu przeszkadzały ToiToje? © amiga
Wąsko trochę © amiga