do pracy przed Wigilią
Amy Macdonald - Don't Tell Me That It's Over
Przed Wigilijny wyjazd do Gliwic..., spoglądam na termometr pokazuje temp na plusie, spoglądam na new.meteo.pl, wydaje się że będzie przez cały dzień ciepło.... wychodzę na zewnątrz, wrażenie jest zupełnie inne..., drogi się szklą, samochody zaszronione...., wieje wredny silny wiatr z południowego-zachodu... chociaż wydaje mi się, że odwrócił nieco kierunek jest to bardziej południe...
Przyczepność butów taka sobie, za to opony radzą sobie całkiem nieźle..., dość szybko odbijam w bok, jakoś nie mam melodii do jazdy ul. AK i Śląską..., wolę przez park Zadole..., kawałek ul Medyków i Bałtycką. Zastanawiają mnie warunki.... niby ciepło, ale ten szron, czy może osadzona szadź jakoś nie daje spokoju. Jadę spokojnie, drogi puściutkie, może to efekt tego, że wyjechałem sporo wcześniej niż zakładałem...., a może po prostu większość ludzi dzisiaj już ma wolne, korzysta z uroków przedłużonego weekendu? Nie wnikam w to..., boję się tego co może mnie czekać gry będę wracał, bo będzie to wcześniej i to sporo niż zwykle..., a po drugie wydaje mi się, że część towarzystwa będzie jechała na kolacje rodzinne...
Kamerka w każdym bądź razie będzie na kierownicy, a w drodze powrotnej chyba odwiedzę jakąś myjnię..., rower wygląda tragicznie.... cały jest pokryty cieniutką warstewką ulicznego brudu.... Przed wyjazdem naoliwiłem jeszcze łańcuch..., stan taki, że podczas kręcenia przybierał dość fikuśne kształty :), specjalnie nie chciał się wyginać...., po prostu zastygł w pozycji w jakiej go dzień wcześniej zostawiłem.
Do firmy dojeżdżam kilka min po ósmej..., część osób wzięła wolne, czy odrobiła to wcześniej...., a my... cóż... ktoś musi pracować, aby odpoczywać mógł ktoś :)