Dzwon w Bielszowicach
Mark Knopfler, Eric Clapton, Sting & Phil Collins- Money for Nothing (
Poranek..., sprawdzam prognozy, w oczy rzuca mi się niebieska a później czerwona linia na new.meteo.pl. Jest rześko... i wieje od południa... W sumie nie przeszkadza specjalnie ten kierunek. Gorzej będzie przy powrocie, gdy wiatr ma się wzmóc...
Ubieram się..., nie wiem czy nie za lekko., profilaktycznie biorę jeszcze jedną kurtkę do plecaka..., ruszam... Rower toczy się bezproblemowo, za to widzę, że szklistą warstwę na asfalcie. Zastanawiam się jak będzie z przyczepnością..., w ostatnich dniach było nieźle.., chociaż wielokrotnie słyszałem działanie absów w hamujących samochodach..., dzisiaj jest podobnie..., pewnie część kretynów bez wyobraźni dalej jeździ na letnich oponach.
Ruch na drogach niesamowicie wielki, to już odczuwalna "magia" świąt, których część nie dożyje..., zaczynam się zastanawiać nad świąteczną przerwą rowerową, przynajmniej w poniedziałek. Na drogach będzie sajgon...
Dość szybko decyduję się na alternatywne kilka drug..., jest nieco dalej, gorszej jakości nawierzchnia..., ale przynajmniej nie ma tyle samochodów. W końcu mogę nieco ograniczyć ryzyko.
Pomimo rześkości, jedzie się bardzo przyjemnie, chyba zaczynam to lubić...
Jestem w Rudzie Śląskiej i w Bielszowicach trochę przede mną dzwon, 2 mobilki spotkały się na skrzyżowaniu, prędkość na szczęście jeszcze niewielka, ale samochody nie wyglądają zbyt dobrze, dalej raczej już nie pojadą... Kierowcom nic się nie stało..., za to za kilka min pewnie będzie tutaj korek....
Ruszam dalej, nawet zastanawiam się czy jednak nie wjechać w teren? Z drugiej strony godzina szczytu właśnie minęła. Jadę dalej szosami, jednak w Zabrzu zamiast ul.Winklera jadę sportową, ominę rondo/skrzyżowanie ze średnicówką.
Gliwice na szczęście już prawie puste...., jest nieźle...
Zastanawiam się co zrobić z wieczorem, z wieczornym przejazdem...? Może jednak oblecieć to terenem?