Klątwa 17 kilometrów
Jako że bardzo nie lubię wracać tą samą drogą którą przyjechałem to z powrotem trasa była bardziej hardcorowa. Postanowiłem się kierować na Zarzecze, tyle ze ok 21 w lesie poszło mi inaczej niż wstępnie myślałem/planowałem. Po pierwsze po dzisiejszych opadach w lesie było sporo rozlewisk i błota, momentami wpadałem w kałuże o głębokości do 40 cm. Jazda po piasku też nie należała do przyjemności. Na dokładkę troszkę pokręciłęm trasę (tzn jechałem wspomagając się od czasu googlemaps) i z mapy wynikało, że jest tam droga, w realu była tylko wąska ścieżka po której jazda też była prawie niemożliwa.
Co ciekawe coraz bardziej podobają mi się wymagające przejazdy w których nie wiem czego się spodziewać (Inna sprawa że klocki hamulcowe w takich warunkach niesamowicie szybko się ścierają, pozostałe podzespoły też pewnie cierpią ). Myślę że mimo wszystko będę wracał w te okolice, przejazd ogólnie oceniam bardzo pozytywnie.
Z ciekawostek zauważyłem, że od jakiegoś czasu nieważne którędy prowadzi trasa to zawsze ma ok 17 km ;) Może jutro uda mi się zmienić statystykę długości pojedynczego przejazdu.