Po okolicy
Sobota, 21 kwietnia 2018
· Komentarze(0)
Kategoria Awaryjnie, do 68km, Solo, tam i z powrotem
Jest po 15 gdy postanawiam się ruszyć. Dzisiaj trochę bez celu, po okolicy, mam 3 godziny... Kierunek Starganiec, nie za daleko, a to ma być tylko punkt w drodze do Mikołowa, nie mam pojęcia jak dalej pojadę, którędy, gdzie skręcę... Wszystko wyjdzie w trakcie jazdy. Jedyne co mam w planie to jak najwięcej lasów, terenu itp.
Na Stargańcu © amiga
Za Stargańcem zaskakuje nawierzchnia... jazda po tym to horror, już mógł zostać piasek... ale nie ma co narzekać, nieco dalej odbijam na Śmiłowice, minęło sporo czasu gdy ostatnio mnie tutaj widziano, postanowiłem się nieco pokręcić po okolicy, sprawdzić kilka ścieżek, dróg, niektóre fajne, ale w efekcie ląduję na 44. Nie lubię tej drogi, choć dzisiaj jest spokojnie. Docieram w okolice Auchan... i kombinuję jak się przebić do centrum Mikołowa. Na szczęście widzę jadących rowerzystów, podążam za nimi i wkrótce jestem na rynku.
Takie niespodzianki na szlaku rowerowych pod Mikołowem © amiga
Po co ta droga tutaj? 5 metrów po lewej jest stara droga... © amiga
W drodze do Mikołowa © amiga
Mikołowski rynek © amiga
Bazylika św. Wojciecha w Mikołowie © amiga
Pora się stąd wydostać Kierunek Podlesie, oczywiście tyłami, kilka podjazdów. Te 2 tygodnie choroby zrobiły swoje, jestem słaby jak diabli, ale pod te górki jeszcze podjeżdżam. Tyle, że dawno nie robiłem tego tak wolno... Na szczycie jednej z nich krótka przerwa, opróżniam do połowy Muszyniankę.
Panoramka z granicy Mikołowa i Katowic © amiga
Teraz kilka km zjazdu, rower pędzi... W Podlesiu pakuję się ponownie w teren, jako, że wieki tędy nie jechałem to pokręciłem drogę, i zamiast w kierunku Kostuchny jadę na Murcki... kilka razy sprawdzam gdzie jestem... Miejsce ciekawe i myślę, że jeszcze nie raz skorzystam z tej opcji :)
Znowu wycinka © amiga
Ciekawe miejsce © amiga
Kanał do stawu © amiga
Staw w lesie, okolice Kostuchny © amiga
Za to na drodze do Murcek... awaria... Odpada mi lewe ramię korby. Specjalnie się tym nie przejmuję, do chwili gdy okazuje się, że klucze zostały w drugim plecaku... Masakra... Na tym odcinku nie ma żywego ducha. Część drogi prowadzę, część jadę pedałując jedną nogą. Dobre 3-4 km pokonane, wydaje mi się, że w Murckach jest stacja benzynowa... i nie mylę się... jest Lotos... podjeżdżam i są imbusy :)... Kupuję, będzie 3 komplet w domu ;) Korzystam z okazji i jem HotDoga :). Rower naprawiony po 2 minutach... Szkoda gadać, ale widzę, że brakuje mi jednej śruby tej która powinna zabezpieczać korbę przed wypadnięciem. Trudno... Poszukam jej na allegro...
Mała awaria.. © amiga
Przez awarię straciłem dobre 40 minut, część na spacerze z rowerem u boku, część na naprawę i "kolację" czas ucieka. Obieram najkrótszą drogę do domu... 7 km... W domu jestem o 18:25... Szkoda, że tak to się dzisiaj skończyło... Ciekawe jak będę się czuł jutro... w końcu... jestem niby chory... ale cykloza silniejsza ;)
Na Stargańcu © amiga
Za Stargańcem zaskakuje nawierzchnia... jazda po tym to horror, już mógł zostać piasek... ale nie ma co narzekać, nieco dalej odbijam na Śmiłowice, minęło sporo czasu gdy ostatnio mnie tutaj widziano, postanowiłem się nieco pokręcić po okolicy, sprawdzić kilka ścieżek, dróg, niektóre fajne, ale w efekcie ląduję na 44. Nie lubię tej drogi, choć dzisiaj jest spokojnie. Docieram w okolice Auchan... i kombinuję jak się przebić do centrum Mikołowa. Na szczęście widzę jadących rowerzystów, podążam za nimi i wkrótce jestem na rynku.
Takie niespodzianki na szlaku rowerowych pod Mikołowem © amiga
Po co ta droga tutaj? 5 metrów po lewej jest stara droga... © amiga
W drodze do Mikołowa © amiga
Mikołowski rynek © amiga
Bazylika św. Wojciecha w Mikołowie © amiga
Pora się stąd wydostać Kierunek Podlesie, oczywiście tyłami, kilka podjazdów. Te 2 tygodnie choroby zrobiły swoje, jestem słaby jak diabli, ale pod te górki jeszcze podjeżdżam. Tyle, że dawno nie robiłem tego tak wolno... Na szczycie jednej z nich krótka przerwa, opróżniam do połowy Muszyniankę.
Panoramka z granicy Mikołowa i Katowic © amiga
Teraz kilka km zjazdu, rower pędzi... W Podlesiu pakuję się ponownie w teren, jako, że wieki tędy nie jechałem to pokręciłem drogę, i zamiast w kierunku Kostuchny jadę na Murcki... kilka razy sprawdzam gdzie jestem... Miejsce ciekawe i myślę, że jeszcze nie raz skorzystam z tej opcji :)
Znowu wycinka © amiga
Ciekawe miejsce © amiga
Kanał do stawu © amiga
Staw w lesie, okolice Kostuchny © amiga
Za to na drodze do Murcek... awaria... Odpada mi lewe ramię korby. Specjalnie się tym nie przejmuję, do chwili gdy okazuje się, że klucze zostały w drugim plecaku... Masakra... Na tym odcinku nie ma żywego ducha. Część drogi prowadzę, część jadę pedałując jedną nogą. Dobre 3-4 km pokonane, wydaje mi się, że w Murckach jest stacja benzynowa... i nie mylę się... jest Lotos... podjeżdżam i są imbusy :)... Kupuję, będzie 3 komplet w domu ;) Korzystam z okazji i jem HotDoga :). Rower naprawiony po 2 minutach... Szkoda gadać, ale widzę, że brakuje mi jednej śruby tej która powinna zabezpieczać korbę przed wypadnięciem. Trudno... Poszukam jej na allegro...
Mała awaria.. © amiga
Przez awarię straciłem dobre 40 minut, część na spacerze z rowerem u boku, część na naprawę i "kolację" czas ucieka. Obieram najkrótszą drogę do domu... 7 km... W domu jestem o 18:25... Szkoda, że tak to się dzisiaj skończyło... Ciekawe jak będę się czuł jutro... w końcu... jestem niby chory... ale cykloza silniejsza ;)