Nasze jeżdżenie po Malcie - dzień pierwszy

Poniedziałek, 6 maja 2019 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Trudno jest się przyzwyczaić do rowerów... Są ciut za małe, amortyzatory to zwykłe sprężyny. Brak pedałów SPD też mnie trochę opóźnia. Ale najważniejsze, że jedziemy. Z perspektywy siodełka świat wydaje się lepszy. Tylko te drogi, ten ruch lewostronny, i te ronda. Koszmarne ronda. Na tych nieco bardziej ruchliwych siada nam psychika... Muszę przyznać, że gorszych kierowców nie widziałem... Na szczęście boczne drogi pomagają, tutaj można jechać. Cisza  spokój, od czasu tylko jedzie samochód dający znać z daleka, że się zbliża... 

Z daleka od centrum
Z daleka od centrum © amiga
Boczne drogi na Malcie
Boczne drogi na Malcie © amiga
Czas strasznie ucieka, chcemy być na mecie przed zmrokiem, a ten zapada w ciągu kilkunastu minut po zachodzi słońca. Mało tego dzień jest krótszy niż w Polsce. 
Qormi
Qormi © amiga
San Bastjan Church
San Bastjan Church © amiga
Przy polu Glfowym
Przy polu Glfowym © amiga
St. Andrew's Church
St. Andrew's Church © amiga
Malutki cmentarz na Malcie
Malutki cmentarz na Malcie © amiga
Do kwatery docieramy gdy zaczyna się ściemniać, rowerki zostają na parterze w przedsionku, profilaktycznie informujemy o tym właścicielkę. Teraz pora na kolację, pora na piwo Maltańskie, pora na owoce Opuncji ;)

I powiem tak, piwo... nie kupować, Nawet Lech bezalkoholowy bije na głowę to co tutaj piją. Za to opuncje są przyjemne w smaku. Przypominają mi kiwi. Te mniej dojrzałe są takie sobie, za to te mocno czerwone, czy raczej już bordowe są niezłe... 

Pora udać się na spoczynek, kolejny dzień zapowiada się intensywny :)

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa mniem

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]